Od kiedy skończyłam lekturę „Creep”, zastanawiam się, od jakich słów zacząć recenzję. Nic więcej nie przychodzi mi do głowy, jak słowa “cóż to była za uczta”. Książka zapowiadała się na ciekawy romans. Kobieta zaczyna pracę w nowej firmie, w której poznaje mega przystojnego pracownika. Znacie to, prawda? Ale ta historia okazała się miłym z równie interesującym zaskoczeniem.

Neva, bo to o niej mowa, jest analityczka ludzkich zachowań i myśli. Codziennie, w każdej minucie swojego życia wszystko analizowała, rozkładała na czynniki pierwsze każde zachowanie, gest czy słowo osób jej towarzyszących. Zmęczona takim życiem, postanawia rozpocząć nowy rozdział. Jednym z nich jest praca w roli menadżera klubu, w której pracuje Dereck. Tajemniczy, cudownie pachnący i przystojny pracownik firmy. To musi oznaczać tylko jedno – zakazany owoc.

Od samego początku historia głównej bohaterki była sporym zaskoczeniem. Nie było ono usłane różami, przez co jej dojrzałość mimo młodego wieku zrobiła mnie niemałe wrażenie. Z zapartym tchem poznawałam kolejne demony, z jakimi walczyła Neva. A wspomniany wcześniej współpracownik Dereck, był kolejnym z nich i tylko dolewał oliwy do ognia. Jego zachowanie, tajemniczość, niezdecydowanie, ale też wszechogarniająca władza mogą wytrącić z równowagi najsilniejszą osobę. A co jeśli ta osoba nie jest aż tak silna, za jaką pozornie uchodzi?

Książkę przeczytałam w pół dnia. Strona po stronie walczyłam z wachlarzem emocji, jakie towarzyszyły mi podczas lektury. Odważnie przyznam, że wiele razy walczyłam ze łzami wzruszenia i niestety tę walkę przegrywałam. Nie obyło się bez łez i szybszego bicia serca.

Nigdy nie ukrywałam, że bardzo odpowiedzialnym zadaniem, dla mnie jest pisanie recenzji książek, które są autorskim debiutem. Tym razem jednak nie mogłabym postąpić inaczej, jak tylko pogratulować autorce udanego debiutu, bo książka okazała się rewelacyjną odskocznią od dnia codziennego.

Jednocześnie przekazuje wiele wartości i daje wiele powodów do przemyśleń. Cieszę się, że mogłam być częścią tej historii. Żywię cichą nadzieję, że moja przygoda z bohaterami „Creep’a” jeszcze się nie skończyła. Uważam, że w tej historii są bohaterowie drugoplanowi, którzy zasługują na stanie się bohaterami pierwszego planu.

„Creep” Natalia Wasik, wydawnictwo Novae Res.

Neva to skryta, małomówna dziewczyna z małego miasta, marzy aby coś zmienić w swoim życiu i zaczyna od pracy. Udaje się na rozmowę kwalifikacyjną ubiega się o posadę menadżera klubu, gdzie poznaje Derecka. W biurze czuć napięcie, przyciąganie.

On szykowny, ubrany w garnitury  szyte na miarę. Ona dziewczyna w glanach, okazuje się, że mają ze sobą sporo wspólnego.

Co wyniknie z tej znajomości?

Książka jest debiutem, po które bardzo lubię sięgać, ze względu na to, że czasem są to książki z nowym spojrzeniem i można poznać naprawdę dobre pióro. Zawsze traktuję takie książki z przymrużeniem oka, bo przecież to dopiero początek, pierwsza powieść. Tak, więc sięgając po książkę nie wiedziałam czego się spodziewać, opis mnie ciekawił, okładka przyciągnęła wzrok.

Poznałam tu dwójkę bohaterów Neva oraz Dereck, jednak nie bardzo zyskali moją sympatię, oboje jakby chwiejni, nie rozumiałam kompletnie ich decyzji, ukrywali związek, schodzili się, rozchodzili. Dereck uchodzi i kreuje się go jako postać faceta twardo stąpającego po ziemi, a momentami miałam wrażenie, że mam do czynienia z nastolatkiem. Bohater ma sporo tajemnic i sekretów, które nie sprzyjały rodzącemu się związkowi pomiędzy tą dwójką.

Fabuła  są książki miałam wrażenie jest zaczerpnięta z wielu książek tego gatunku, było wszystkiego po trochu, myślę że jakby była trochę dopracowana i co niektóre wątki ominięte to książka zyskała by na plus.

Autorka ma lekkie pióro i czytało mi się książkę płynnie oraz szybko.

Pomimo, że mi książka nie do końca przypadła do gustu to myślę, że Wy możecie odebrać ją całkiem inaczej i chętnie przeczytam Wasze opinie na jej temat.