Słowa, które zgubiły miłość
Cena: 44,99 zł 38,24 zł
Wysyłamy w 1-3 dni
Książki dostarcza firma DHL Express
Czas oczekiwania na paczkę
Książki dostarcza firma DHL Express
Czas oczekiwania na paczkę
Opis i recenzje
Dwa serca i jeden rytm
Czy można kochać tak, jakby każda chwila była ostatnią? „Słowa, które zgubiły miłość” to opowieść o Ann i Jacku, którzy spotykają się w momencie, gdy los daje im drugą szansę. Ona – Polka szukająca wytchnienia od przytłaczającej ją rzeczywistości. On – znany pisarz, dla którego słowa znaczą wszystko. Razem przeżywają wyjątkowe chwile. Ich uczucie kwitnie wiosną, dojrzewa latem, a jesienią i zimą zostaje wystawione na próbę, jakiej nikt nie mógł przewidzieć. Ta wzruszająca i pełna pasji historia pokazuje, że życie, choć nieprzewidywalne, zawsze ma sens – nawet w najtrudniejszych chwilach.
Czy można kochać tak, jakby każda chwila była ostatnią? „Słowa, które zgubiły miłość” to opowieść o Ann i Jacku, którzy spotykają się w momencie, gdy los daje im drugą szansę. Ona – Polka szukająca wytchnienia od przytłaczającej ją rzeczywistości. On – znany pisarz, dla którego słowa znaczą wszystko. Razem przeżywają wyjątkowe chwile. Ich uczucie kwitnie wiosną, dojrzewa latem, a jesienią i zimą zostaje wystawione na próbę, jakiej nikt nie mógł przewidzieć. Ta wzruszająca i pełna pasji historia pokazuje, że życie, choć nieprzewidywalne, zawsze ma sens – nawet w najtrudniejszych chwilach.
Szczegóły
Recenzje czytelników
Średnia ocena: | z 5 recenzji. | Dodaj własną recenzję |
Weronika Malinowska | (5.02.2025) |
"Dwa serca i jeden rytm"
Uwielbiam tę książkę.
Podczas czytania strasznie zżyłam się z Ann i Jackiem.
Obydwoje bohaterowie są dość skryci i nie zawiele mówią o sobie czy swojej przeszłości.
W książce czuć ich miłość do siebie nawzajem i widać, że naprawdę im zależy na sobie.
Ann, a w zasadzie Anna jest polką, więc są fragmenty o Polsce między innymi o literaturze.
Ann podczas pobytu w stanach mieszka u wujostwa, co prawda nie ma wiele fragmentów o nich, ale wydają się dobrymi ludźmi.
Jack i Ann wydają się zupełnie różni, jedyne co ich łączy to słowne gierki, więc to jeszcze bardziej niesamowite, że połączyło ich coś tak pięknego jak miłość.
Niby mówią, że przeciwieństwa się przyciągają.
Książka jest ciekawie zrobiona, ma cztery części i każda z nich opisuję jedną porę roku. Możemy zobaczyć jak ich relacja się rozwija i rozkwita, na przestrzeni tego czasu.
Dodatkowo mamy perspektywę obydwóch bohaterów, co jest super, bo możemy poznać myśli obydwóch stron.
Okładka też jest przepiękna. Bardzo mi się spodobała.
Wcześniej nie miałam okazji spotkać się z twórczością tej autorki, ale wiem, że wykonała niesamowitą robotę tworząc "Słowa, które zgubiły miłość".
Ja bardzo polecam tę historię, bo to piękna książka, ale również smutna, bolesna i napewno łapie za serce.
Jest to niesamowita historia o prawdziwej miłości.
Uwielbiam tę książkę.
Podczas czytania strasznie zżyłam się z Ann i Jackiem.
Obydwoje bohaterowie są dość skryci i nie zawiele mówią o sobie czy swojej przeszłości.
W książce czuć ich miłość do siebie nawzajem i widać, że naprawdę im zależy na sobie.
Ann, a w zasadzie Anna jest polką, więc są fragmenty o Polsce między innymi o literaturze.
Ann podczas pobytu w stanach mieszka u wujostwa, co prawda nie ma wiele fragmentów o nich, ale wydają się dobrymi ludźmi.
Jack i Ann wydają się zupełnie różni, jedyne co ich łączy to słowne gierki, więc to jeszcze bardziej niesamowite, że połączyło ich coś tak pięknego jak miłość.
Niby mówią, że przeciwieństwa się przyciągają.
Książka jest ciekawie zrobiona, ma cztery części i każda z nich opisuję jedną porę roku. Możemy zobaczyć jak ich relacja się rozwija i rozkwita, na przestrzeni tego czasu.
Dodatkowo mamy perspektywę obydwóch bohaterów, co jest super, bo możemy poznać myśli obydwóch stron.
Okładka też jest przepiękna. Bardzo mi się spodobała.
Wcześniej nie miałam okazji spotkać się z twórczością tej autorki, ale wiem, że wykonała niesamowitą robotę tworząc "Słowa, które zgubiły miłość".
Ja bardzo polecam tę historię, bo to piękna książka, ale również smutna, bolesna i napewno łapie za serce.
Jest to niesamowita historia o prawdziwej miłości.
Zuzanna Sumińska | (3.02.2025) |
Ta historia jest zupełnie piękna jak jej tytul- który już na początku przykuł moją uwagę i już wiedziałam, że ta książka będzie dobra!
Bardzo przyjemne pióro autorki, przepiękne opisy i monologi, postrzeganie o świecie, sprawi, że zupełnie zapomnicie o zwykłym świecie i przeniesiecie się sobą do świata Ann i Jacka, który wcale nie jest taki piękny, jaki chciałabym żeby był.
Ann, która na swojej drodze miała wiele nieprzyjemnych sytuacji i przeciwności losu- postanawia polecieć do Ameryki i tam odnaleźć nową siebie..
Tylko hm...czy to będzie dobry pomysł? Poznaje Jacka, pisarza i jej życie już po pierwszym spotkaniu się zmienia, tylko wtedy ani ona, ani Jack jeszcze o tym nie wiedzieli.
Jesteście gotowi by poznać ich historię i zobaczyć jak bohaterom wyrastają skrzydła? Autorka stworzyła powieść, która jest idealna dla osób, które chcą wyleczyć złamane serce, przeżywają sweoją miłość, albo jej pragną. To, jak dojrzali a zarazem ciepli są bohaterowie- poprostu TAK!!!
Książka ,,Słowa które zgubiły miłość '' przeniesie was do świata pełnego wzruszeń, łez, radości, czasami zawodów i bólu! Więc jeśli jesteście na to gotowi- CZYTAJCIE TO!!!!
Mirosława Dudko | (18.02.2025) |
Zdarzają się książki, które nie wzbudzają w ogóle żadnych emocji i nie pozostają na dłużej w pamięci. Są też takie, o których możemy opowiadać długo i ekspresyjnie. Są też i takie, po których zostaje natłok wielu myśli i tak naprawdę pozostają mieszane uczucie. Taką książką była dla mnie ta, pod tytułem „Słowa, które zgubiły miłość”, która z jednej strony ma w sobie wciągającą, wzruszającą historię, ale nie wszystko mi w niej odpowiadało.
O Jacku i Annie opowiada nam fabuła podzielona na cztery części, które autorka nazwała w języku angielskim „Chapter”, co sugeruje, że jest to rozdział. Ten zabieg nie za bardzo mi odpowiadał, ale to, niestety, częsta praktyka młodych pisarek. Uważam, że lepiej byłoby, gdyby miały one nazwy po polsku np.: CZĘŚĆ PIERWSZA, CZĘŚĆ DRUGA itd.
Autorka pisze bardzo przystępnie, chociaż bardzo wolno zawiązuje akcję, Jest zbyt dużo filozoficznych wtrąceń, przemyśleń, a mało dynamicznej akcji, która przyspieszyłaby poznawanie kolejnych wydarzeń. Chociaż nie jest to wadą. Zastosowała ciekawa formę narracyjną, w której wypowiadają się obie strony ukazując nam sytuację z własnej perspektywy, ale ich słowa kierowane są do jakiejś osoby, z którą rozmawiają. Do kogo mówią, tego się nie dowiedzieliśmy. Często są zwroty kierowane w formie takiej, jakby zwierzali się komuś. Przypomina to wywiad, który ktoś z nimi prowadzi. Nie słyszymy wprawdzie pytań, ale znamy odpowiedzi, które sugerują, o co byli pytani.
Jack lub Anna opowiadają o sobie, o aktualnych wydarzeniach, ale nie zawsze trzymają się chronologii zdarzeń. Ich wypowiedzi przypominają opowieść danej osoby o przeszłości, tak jakby komuś, o tym opowiadała wracając do wcześniejszych wydarzeń w formie wywiadu. Zaznaczone to jest jako ON i ONA i za każdym razem opatrzone tytułem, który powtarza się dwa razy, gdyż na ten sam temat wypowiadają się oboje. Druga połowa powieści jest znacznie ciekawsza, ale też zanika wcześniejsza forma wywiadu. Dobrym pomysłem są krótkie przemyślenia z reguły na początku wypowiedzi bohaterów. Są to ich przemyślenia skłaniające czytelnika do zastanowienia się nad różnymi aspektami życia i nadają całości refleksyjnego charakteru.
Fabuła jest ułożona w sposób logiczny, ale czasami chaotyczny, gdyż w bieżące sprawy są wplecione wątki z przeszłości, które odciągają od aktualnych wydarzeń. Epizody z przeszłości mają charakter wspomnień, które w trakcie rozmowy z kimś słuchającym zwierzeń pojawiają się nagle, tak jakby opowiadający coś sobie przypomniał, albo coś chce wyjaśnić.
Autorka zastosowała ciekawą zależność tego, co się dzieje między bohaterami, z tytułami poszczególnych części. Przebieg zdarzeń został, bowiem dopasowany do pór roku. Zaczynamy poznawać tę historię, gdy jest wiosna i taki tytuł ma pierwsza część powieści, potem towarzyszymy zakochanym w czasie lata, jesieni i zimy. I tak też ułożona jest ich historia. Początek jest jak wiosenny czas, by potem przychodzi lato ich związku, a następnie nabrał on jesiennych barw i powoli można poczuć zimne podmuchy, aż przychodzi zima i wszystko się kończy.
Mamy też pokazany proces twórczy, ukazujący że w życiu pisarza zdarzają się takie powieści, które są dla czytelników czymś, co pragną czytać, ale dla twórcy, może być to męczące. Wyraziła to w jego pragnieniu, gdy w pewnym momencie mówi, że chciał napisać coś prawdziwego. „Takiego co „poruszy kogoś, wyciśnie z jego oczu chociaż jedną łzę i zostanie w jego głowie trochę dłużej niż przez jeden wieczór.”
I pani Kindze Gąsce się udało. Napisała opowieść o miłości, która dla bohaterów jest wyjątkowa, ale e jednocześnie skłania do zastanowienia się, czy jest możliwa miłość prawdziwa i jedyna? I być może dlatego finał tej historii nie jest tak oczywista i jednoznaczna. I to zakończenie najbardziej mnie Byłam bardzo ciekawa jak skończy się historia Jacka i Anny, ale nie spodziewałam się, że autorka zakończy ją w taki sposób. Przyznam, że byłam zawiedziona, zdezorientowana, a nawet zła, że tak to się skończyło. Ja osobiście nie lubię takich finałów i myślę, że tak jest u wielu czytelników. Jednak rozumiem, że każdy pisarz ma prawo do takiej a nie innej formy swej opowieści i nie każdemu musi się to podobać.
Książkę przeczytałam w ramach współpracy z wydawnictwem NS
O Jacku i Annie opowiada nam fabuła podzielona na cztery części, które autorka nazwała w języku angielskim „Chapter”, co sugeruje, że jest to rozdział. Ten zabieg nie za bardzo mi odpowiadał, ale to, niestety, częsta praktyka młodych pisarek. Uważam, że lepiej byłoby, gdyby miały one nazwy po polsku np.: CZĘŚĆ PIERWSZA, CZĘŚĆ DRUGA itd.
Autorka pisze bardzo przystępnie, chociaż bardzo wolno zawiązuje akcję, Jest zbyt dużo filozoficznych wtrąceń, przemyśleń, a mało dynamicznej akcji, która przyspieszyłaby poznawanie kolejnych wydarzeń. Chociaż nie jest to wadą. Zastosowała ciekawa formę narracyjną, w której wypowiadają się obie strony ukazując nam sytuację z własnej perspektywy, ale ich słowa kierowane są do jakiejś osoby, z którą rozmawiają. Do kogo mówią, tego się nie dowiedzieliśmy. Często są zwroty kierowane w formie takiej, jakby zwierzali się komuś. Przypomina to wywiad, który ktoś z nimi prowadzi. Nie słyszymy wprawdzie pytań, ale znamy odpowiedzi, które sugerują, o co byli pytani.
Jack lub Anna opowiadają o sobie, o aktualnych wydarzeniach, ale nie zawsze trzymają się chronologii zdarzeń. Ich wypowiedzi przypominają opowieść danej osoby o przeszłości, tak jakby komuś, o tym opowiadała wracając do wcześniejszych wydarzeń w formie wywiadu. Zaznaczone to jest jako ON i ONA i za każdym razem opatrzone tytułem, który powtarza się dwa razy, gdyż na ten sam temat wypowiadają się oboje. Druga połowa powieści jest znacznie ciekawsza, ale też zanika wcześniejsza forma wywiadu. Dobrym pomysłem są krótkie przemyślenia z reguły na początku wypowiedzi bohaterów. Są to ich przemyślenia skłaniające czytelnika do zastanowienia się nad różnymi aspektami życia i nadają całości refleksyjnego charakteru.
Fabuła jest ułożona w sposób logiczny, ale czasami chaotyczny, gdyż w bieżące sprawy są wplecione wątki z przeszłości, które odciągają od aktualnych wydarzeń. Epizody z przeszłości mają charakter wspomnień, które w trakcie rozmowy z kimś słuchającym zwierzeń pojawiają się nagle, tak jakby opowiadający coś sobie przypomniał, albo coś chce wyjaśnić.
Autorka zastosowała ciekawą zależność tego, co się dzieje między bohaterami, z tytułami poszczególnych części. Przebieg zdarzeń został, bowiem dopasowany do pór roku. Zaczynamy poznawać tę historię, gdy jest wiosna i taki tytuł ma pierwsza część powieści, potem towarzyszymy zakochanym w czasie lata, jesieni i zimy. I tak też ułożona jest ich historia. Początek jest jak wiosenny czas, by potem przychodzi lato ich związku, a następnie nabrał on jesiennych barw i powoli można poczuć zimne podmuchy, aż przychodzi zima i wszystko się kończy.
Mamy też pokazany proces twórczy, ukazujący że w życiu pisarza zdarzają się takie powieści, które są dla czytelników czymś, co pragną czytać, ale dla twórcy, może być to męczące. Wyraziła to w jego pragnieniu, gdy w pewnym momencie mówi, że chciał napisać coś prawdziwego. „Takiego co „poruszy kogoś, wyciśnie z jego oczu chociaż jedną łzę i zostanie w jego głowie trochę dłużej niż przez jeden wieczór.”
I pani Kindze Gąsce się udało. Napisała opowieść o miłości, która dla bohaterów jest wyjątkowa, ale e jednocześnie skłania do zastanowienia się, czy jest możliwa miłość prawdziwa i jedyna? I być może dlatego finał tej historii nie jest tak oczywista i jednoznaczna. I to zakończenie najbardziej mnie Byłam bardzo ciekawa jak skończy się historia Jacka i Anny, ale nie spodziewałam się, że autorka zakończy ją w taki sposób. Przyznam, że byłam zawiedziona, zdezorientowana, a nawet zła, że tak to się skończyło. Ja osobiście nie lubię takich finałów i myślę, że tak jest u wielu czytelników. Jednak rozumiem, że każdy pisarz ma prawo do takiej a nie innej formy swej opowieści i nie każdemu musi się to podobać.
Książkę przeczytałam w ramach współpracy z wydawnictwem NS
Laura Fałat | (19.02.2025) |
Książka posiada krótkie rozdziały, bardzo szybko mi się czytało i zarazem po prostu miło. Chociaż dwie osoby, totalnie niepewne swoich uczuć na początku, można by było powiedzieć niegotowe, aby rozpocząć nowy rozdział, wpadło na siebie i w końcu odnaleźli swoją drugą połówkę. To dało do myślenia, że w każdym wieku, przez różne sytuacje można w końcu poznać osobę wartą każdej chwili spędzonej razem. On pisarz, ona projektantka. Los daje im szansę na szczęście.
Michalina Foremska | (25.02.2025) |
Kiedy zobaczyłam okładkę „Słów, które zgubiły miłość” i zapoznałam się z opisem, byłam przekonana, że trafiłam na ciekawą książkę, której warto poświęcić kilka godzin. Nie bez znaczenia była też informacja, że jest to dramat. Kombinacja, która przyciągnęła mnie jak magnes. Co ciekawe, powieść, o której myślałam, że jest debiutem, okazała się piątą w dorobku autorki. Czy miało to jakiekolwiek znaczenie, przy końcowej ocenie? Odrobinę.
Zacznę może od tego, że sam pomysł na książkę bardzo mi się spodobał. Być może nie jest to historia niepowtarzalna, jedyna w swoim rodzaju, ale ma swój urok i czar oraz bohaterów, którzy bronią swojej relacji i uczuć, jakie się między nimi zrodziły. Kindze Gąsce udało się napisać dość lekką i przyjemną (w niedosłownym znaczeniu tego słowa) w odbiorze powieść, która zaskakuje zakończeniem i nim najbardziej działa na emocje czytelnika. Ale dla mnie ma też kilka mankamentów, które sprawiły, że lektura nie upłynęła mi płynnie i umniejszały przyjemność z czasu spędzanego z książką.
To, co najbardziej mnie drażniło to chwile, kiedy Kinga Gąska przeskakiwała w narracjach i powtarzała fragmenty scen. Takie przedstawienie konkretniej sytuacji z dwóch perspektyw. I byłoby to całkiem okej, gdyby nie te nakładające się na siebie fragmenty, które mnie drażniły okropnie. Sprawiały, że gubiłam rytmy czytania. Że traciłam na chwilę zainteresowanie toczącą się historią. Zdecydowanie lepiej byłoby, gdyby autorka inaczej to rozwiązała, bez tych powtórzeń, a wówczas historia ta zyskałaby na lekkości i pozwoliłoby to płynąć z sennym nurtem opowieści.
Na nerwy działał mi też wątek z Carlem, który, mam wrażenie, niewiele wniósł do głównego wątku tej książki. Dla mnie jego postać była zbyt mocno zaakcentowała na początku tej historii i było go za dużo, biorąc pod uwagę, że później zaginął w fabule, by ustąpić miejsca głównemu bohaterowi.
Jednak Słowa, które zgubiły miłość mają też dużo dobrych „elementów”. Między innymi ta nieśpieszna fabuła, która udziela się czytelnikowi. Ma się wrażenie, gdy człowiek się wczyta, że czas zwalnia i znika wszystko to, co dzieje się poza książką. Kinga Gąska sprawnie odmalowywała też przed czytelnikiem miejsca, w których rozgrywała się akcja jej powieści. Niektóre te opisy oczarowywały, inne były po prostu dobrym opisem, który pozwalał wyobrazić sobie to, co widzą bohaterowie książki.
A główna para naprawdę jest cudowna, choć mając na uwadze, jak poprowadziła fabułę Kinga Gąska, może nie do końca jest to odpowiednie słowo, ale… nim słodycz ich uczucia zostaje wystawiona na próbę, można się tym ich uczuciem otulić jak ulubionym kocem, który daje nam ciepło i poczucie bezpieczeństwa. O takiej relacji pewnie marzy wiele kobiet… Przynajmniej do któregoś momentu tej powieści… Więcej Wam nie zdradzę, musicie sprawdzić to sami.
Dodam tylko tyle, że zakończenie w pewnym sensie było dla mnie zaskoczeniem. Prawie do końca nie spodziewałam się tego, jak Kinga Gąska domknie tę historię.
Gdybym czytała debiut, pewnie przymknęłabym oko na te zazębienia i wkurzającego Carla, którzy przewinął się na kartach Słów, które zgubiły miłość, ale od autorki z dorobkiem, której książki do tej pory były wysoko oceniane (sugerując się portalem LC), oczekiwałam ciut więcej. Czy oznacza to jednak, że więcej nie sięgnę po powieść Kingi Gąski? Myślę, że z ciekawości zerknę na kolejną i wówczas podejmę decyzję, czy jej nazwisko na dłużej zawita na liście lubianych przeze mnie autorek.
Zacznę może od tego, że sam pomysł na książkę bardzo mi się spodobał. Być może nie jest to historia niepowtarzalna, jedyna w swoim rodzaju, ale ma swój urok i czar oraz bohaterów, którzy bronią swojej relacji i uczuć, jakie się między nimi zrodziły. Kindze Gąsce udało się napisać dość lekką i przyjemną (w niedosłownym znaczeniu tego słowa) w odbiorze powieść, która zaskakuje zakończeniem i nim najbardziej działa na emocje czytelnika. Ale dla mnie ma też kilka mankamentów, które sprawiły, że lektura nie upłynęła mi płynnie i umniejszały przyjemność z czasu spędzanego z książką.
To, co najbardziej mnie drażniło to chwile, kiedy Kinga Gąska przeskakiwała w narracjach i powtarzała fragmenty scen. Takie przedstawienie konkretniej sytuacji z dwóch perspektyw. I byłoby to całkiem okej, gdyby nie te nakładające się na siebie fragmenty, które mnie drażniły okropnie. Sprawiały, że gubiłam rytmy czytania. Że traciłam na chwilę zainteresowanie toczącą się historią. Zdecydowanie lepiej byłoby, gdyby autorka inaczej to rozwiązała, bez tych powtórzeń, a wówczas historia ta zyskałaby na lekkości i pozwoliłoby to płynąć z sennym nurtem opowieści.
Na nerwy działał mi też wątek z Carlem, który, mam wrażenie, niewiele wniósł do głównego wątku tej książki. Dla mnie jego postać była zbyt mocno zaakcentowała na początku tej historii i było go za dużo, biorąc pod uwagę, że później zaginął w fabule, by ustąpić miejsca głównemu bohaterowi.
Jednak Słowa, które zgubiły miłość mają też dużo dobrych „elementów”. Między innymi ta nieśpieszna fabuła, która udziela się czytelnikowi. Ma się wrażenie, gdy człowiek się wczyta, że czas zwalnia i znika wszystko to, co dzieje się poza książką. Kinga Gąska sprawnie odmalowywała też przed czytelnikiem miejsca, w których rozgrywała się akcja jej powieści. Niektóre te opisy oczarowywały, inne były po prostu dobrym opisem, który pozwalał wyobrazić sobie to, co widzą bohaterowie książki.
A główna para naprawdę jest cudowna, choć mając na uwadze, jak poprowadziła fabułę Kinga Gąska, może nie do końca jest to odpowiednie słowo, ale… nim słodycz ich uczucia zostaje wystawiona na próbę, można się tym ich uczuciem otulić jak ulubionym kocem, który daje nam ciepło i poczucie bezpieczeństwa. O takiej relacji pewnie marzy wiele kobiet… Przynajmniej do któregoś momentu tej powieści… Więcej Wam nie zdradzę, musicie sprawdzić to sami.
Dodam tylko tyle, że zakończenie w pewnym sensie było dla mnie zaskoczeniem. Prawie do końca nie spodziewałam się tego, jak Kinga Gąska domknie tę historię.
Gdybym czytała debiut, pewnie przymknęłabym oko na te zazębienia i wkurzającego Carla, którzy przewinął się na kartach Słów, które zgubiły miłość, ale od autorki z dorobkiem, której książki do tej pory były wysoko oceniane (sugerując się portalem LC), oczekiwałam ciut więcej. Czy oznacza to jednak, że więcej nie sięgnę po powieść Kingi Gąski? Myślę, że z ciekawości zerknę na kolejną i wówczas podejmę decyzję, czy jej nazwisko na dłużej zawita na liście lubianych przeze mnie autorek.
Dodaj własną recenzję
Zakupy w Zaczytani.pl są bezpieczne.
Ci, którzy kupili tę książkę, kupili również:
![]() |
Miłość i koloratka — Wioleta Klimkiewicz Powołanie kontra uczucie, które nie zna granic wiary
Czy uczucie, które nie ma prawa istnieć, może obalić mur twardych zasad i wielowiekowych konwenansów?... |
Oferta książek
Wg wydawnictwa
Najpopularniejsze i polecane
Kategorie książek
Zaloguj się | Twoje zamówienia | Twoje dane | Koszty dostawy | Regulamin zakupów
Reklamacje i zwroty | Bezpieczeństwo | Pomoc | Kontakt | Copyright © 2008 by Novae Res
Reklamacje i zwroty | Bezpieczeństwo | Pomoc | Kontakt | Copyright © 2008 by Novae Res