Powiedz tylko słowo
Cena: 34,99 zł 29,74 zł
Wysyłamy w 1-3 dni
Książki dostarcza firma DHL Express
Czas oczekiwania na paczkę
Książki dostarcza firma DHL Express
Czas oczekiwania na paczkę
Opis i recenzje
Anna żyje tak, jakby nigdy nie miała umrzeć. Pędzi w codziennym maratonie pokus, aby zaspokoić swoje zachcianki, sztucznie napędzane przez współczesny świat. Jednak w pewnym momencie zegary się zatrzymają. Wtedy dotrze do niej coś, co zmieni jej życie na zawsze. Zrozumie, że najbardziej na świecie chce kochać. Jej świat stanie na głowie, a ona sama przejdzie niesamowitą metamorfozę. Przebudzi się i zrozumie, że jej życie to tylko krótka chwila.
Powiedz tylko słowo to książka, która uzmysławia czytelnikowi, że nigdy nie wiemy, co może nas spotkać w życiu. Nie znamy dnia ani godziny, gdy w końcu obudzimy się i zaczniemy żyć na nowo.
Książka oparta na autentycznych wydarzeniach!
„Owocem prawości drzewo życia, a człowiek mądry zdobywa swoją dusze”.
Ks. Przysłów 11, 30
Powiedz tylko słowo to książka, która uzmysławia czytelnikowi, że nigdy nie wiemy, co może nas spotkać w życiu. Nie znamy dnia ani godziny, gdy w końcu obudzimy się i zaczniemy żyć na nowo.
Książka oparta na autentycznych wydarzeniach!
„Owocem prawości drzewo życia, a człowiek mądry zdobywa swoją dusze”.
Ks. Przysłów 11, 30
Szczegóły
- Rodzaj literatury: Literatura obyczajowa
- Wydawca: Novae Res, 2014
- Format: 121x195mm, oprawa miękka
- Wydanie: Pierwsze
- Liczba stron: 220
- ISBN: 978-83-7942-508-2
Recenzje czytelników
Średnia ocena: | z 4 recenzji. | Dodaj własną recenzję |
Katarzyna Tomasińska | (24.01.2015) |
O dziewczynie, która wymodliła sobie wielką miłość…
W małej książeczce zatytułowanej „Powiedz tylko słowo” można znaleźć nie tylko ciekawą współczesną historię miłosną, ale również świadectwo głębokiej duchowej przemiany.
Gdybym nie wiedziała, że książka oparta jest na autentycznych wydarzeniach, pewnie po lekturze byłabym zawiedziona… że taka nieprawdopodobna, naciągana, a nawet wydumana. Tylko że ta historia wydarzyła się naprawdę. Powieść Anieli Mencel przekonuje po raz kolejny, że najbardziej niesamowite historie pisze samo życie.
Podczas lektury często miałam wrażenie, że siedzę sobie z postrzeloną młodszą siostrą (której osobiście niestety nie mam) i słucham jej pełnej emfazy opowieści. Tą siostrą jest oczywiście nie kto inny, a Anka, bohaterka i narratorka książki.
Anka to nie jest ten typ bohaterki literackiej, jaki bym lubiła i ceniła. To roztrzepana młoda singielka, która szczyci się tym, jaka jest atrakcyjna, inteligentna, bogata, a nawet tym, że jest tzw. wierzącą niepraktykującą. Owszem robi karierę, odnosi sukcesy, spełnia wszystkie swoje zachcianki, ale jest przede wszystkim skupioną wyłącznie na sobie afektowaną egocentryczką, w głębi serca samotną i obsesyjnie spragnioną miłości. Autorka obnaża bezlitośnie pustotę bohaterki i wszystkie jej słabości, odwołując się wprost do Dekalogu. Okazuje się bowiem, że ta skądinąd dosyć sympatyczna osóbka na każdym kroku wykazuje się godną ubolewania słabością charakteru i skłonnością do popadania w konflikt z boskimi prawami. Autorka zaopatrzyła ją na szczęście w coś niezwykłego, w coś, co osobiście nazwałabym duchową intuicją. Bohaterka w trudnych chwilach instynktownie zwraca się do Boga. Są to piękne momenty, ale bardzo ulotne. Modlitwa na krótką chwilę uskrzydla Ankę, ale po chwili ląduje ona twardo na ziemi, razem ze wszystkimi swoimi słabostkami.
Zdecydowanym atutem książki jest przesympatyczna historia szalonej internetowej miłości, która spada na bohaterów dosłownie jak grom z jasnego nieba. Ja wierzę głęboko w taką miłość wymodloną u samego Boga. Sama wymodliłam sobie wspaniałego męża, więc ten wątek wyjątkowo przypadł mi do gustu.
To, co najważniejsze, autorka zostawiła jednak na sam koniec. Na kilku ostatnich stronach znajdziemy bowiem świadectwo niespodziewanego głębokiego nawrócenia. Ta część rzuca nowe światło na całą historię. Szkoda, że autorka nie pokusiła się o jakiś ciąg dalszy. Zakończenie spada na czytelnika znienacka i wywołuje poczucie niedosytu. Książka zawiera szczegółowe studium współczesnej karierowiczki, autorka przedstawiła dokładnie, jak wyglądało życie bohaterki „przed” – przed miłością i przed nawróceniem, ale sama przemiana jest opisana w sposób raczej enigmatyczny, w dodatku nie wiemy nic na temat tego, co nastąpiło potem.
Minusem powieści jest moim zdaniem jej mała objętość i pewna naiwność czy może prostota przekazu. Choć książka nie trafi zapewne do kanonu klasyki chrześcijańskiej, trzeba przyznać, że jest wciągająca i daje do myślenia. Z całą pewnością wyróżnia się spośród innych współczesnych, tak często trywialnych historii obyczajowych.
W małej książeczce zatytułowanej „Powiedz tylko słowo” można znaleźć nie tylko ciekawą współczesną historię miłosną, ale również świadectwo głębokiej duchowej przemiany.
Gdybym nie wiedziała, że książka oparta jest na autentycznych wydarzeniach, pewnie po lekturze byłabym zawiedziona… że taka nieprawdopodobna, naciągana, a nawet wydumana. Tylko że ta historia wydarzyła się naprawdę. Powieść Anieli Mencel przekonuje po raz kolejny, że najbardziej niesamowite historie pisze samo życie.
Podczas lektury często miałam wrażenie, że siedzę sobie z postrzeloną młodszą siostrą (której osobiście niestety nie mam) i słucham jej pełnej emfazy opowieści. Tą siostrą jest oczywiście nie kto inny, a Anka, bohaterka i narratorka książki.
Anka to nie jest ten typ bohaterki literackiej, jaki bym lubiła i ceniła. To roztrzepana młoda singielka, która szczyci się tym, jaka jest atrakcyjna, inteligentna, bogata, a nawet tym, że jest tzw. wierzącą niepraktykującą. Owszem robi karierę, odnosi sukcesy, spełnia wszystkie swoje zachcianki, ale jest przede wszystkim skupioną wyłącznie na sobie afektowaną egocentryczką, w głębi serca samotną i obsesyjnie spragnioną miłości. Autorka obnaża bezlitośnie pustotę bohaterki i wszystkie jej słabości, odwołując się wprost do Dekalogu. Okazuje się bowiem, że ta skądinąd dosyć sympatyczna osóbka na każdym kroku wykazuje się godną ubolewania słabością charakteru i skłonnością do popadania w konflikt z boskimi prawami. Autorka zaopatrzyła ją na szczęście w coś niezwykłego, w coś, co osobiście nazwałabym duchową intuicją. Bohaterka w trudnych chwilach instynktownie zwraca się do Boga. Są to piękne momenty, ale bardzo ulotne. Modlitwa na krótką chwilę uskrzydla Ankę, ale po chwili ląduje ona twardo na ziemi, razem ze wszystkimi swoimi słabostkami.
Zdecydowanym atutem książki jest przesympatyczna historia szalonej internetowej miłości, która spada na bohaterów dosłownie jak grom z jasnego nieba. Ja wierzę głęboko w taką miłość wymodloną u samego Boga. Sama wymodliłam sobie wspaniałego męża, więc ten wątek wyjątkowo przypadł mi do gustu.
To, co najważniejsze, autorka zostawiła jednak na sam koniec. Na kilku ostatnich stronach znajdziemy bowiem świadectwo niespodziewanego głębokiego nawrócenia. Ta część rzuca nowe światło na całą historię. Szkoda, że autorka nie pokusiła się o jakiś ciąg dalszy. Zakończenie spada na czytelnika znienacka i wywołuje poczucie niedosytu. Książka zawiera szczegółowe studium współczesnej karierowiczki, autorka przedstawiła dokładnie, jak wyglądało życie bohaterki „przed” – przed miłością i przed nawróceniem, ale sama przemiana jest opisana w sposób raczej enigmatyczny, w dodatku nie wiemy nic na temat tego, co nastąpiło potem.
Minusem powieści jest moim zdaniem jej mała objętość i pewna naiwność czy może prostota przekazu. Choć książka nie trafi zapewne do kanonu klasyki chrześcijańskiej, trzeba przyznać, że jest wciągająca i daje do myślenia. Z całą pewnością wyróżnia się spośród innych współczesnych, tak często trywialnych historii obyczajowych.
Agnieszka Winkler | (30.01.2015) |
Książka "Powiedz tylko słowo" zainteresowała mnie. Dosyć ciekawa okładka, opis, który nie zdradza zbyt wiele. Stwierdziłam, że może warto spróbować. Tak więc kiedy przyszła, zaczęłam czytać. Szybko okazało się, że to nie jest raczej książka w moim stylu . Powieść jest oparta na tematyce religijnej, najbardziej widać to w pierwszych rozdziałach, potem to zanika. Niekoniecznie jestem miłośniczką takich powieści. Raczej staram się je omijać.
Już po przeczytaniu kilku stron miałam wyrobioną część opinii o tej książce. Wytrwale jednak czytałam dalej i okazało się, że dalsza część jest zupełnie inna. Po przebrnięciu przez trochę irytujące przytyki do Dekalogu, prawd wiary i innych zagadnień religijnych, z książki "Powiedz tylko słowo" wyłania się powieść obyczajowa, z nutą romansu. I wtedy zaczęło się dla mnie robić naprawdę ciekawie.
Główna bohaterka jest doskonałym przykładem pychy, egoizmu i w ogóle wszystkich grzechów głównych. W pierwszych rozdziałach autorka nam to uświadamia, w pełni ukazując nam postać, z którą mamy do czynienia. Powieść oparta jest na prawdziwych wydarzeniach, więc i bohaterka wydaje się bardzo prawdziwa. Jest takim typem postaci książkowej, z którą raczej się nie utożsamimy, a na błędach której powinniśmy się uczyć. Z perspektywy literackiej nie mam do niej większych zastrzeżeń. Minusem postaci jest właśnie fakt, że raczej nie zostaniemy przyjaciółkami, a tego w większości wymagam od bohaterów książkowych - nici sympatii, która powiązałaby mnie z postacią literacką.
Generalnie całość utrzymana jest w prostym języku i stylu, lecz ma w sobie cechy przypowieści i na takową chyba została wykreowana ta powieść. Czyta się dosyć dobrze, można się odprężyć. Nawet jeśli zabłądzimy myślami gdzie indziej, będziemy wiedzieli, o co chodzi. To dobre czytadło w poczekaniu na autobus lub w kolejce do lekarza. Nie jest to raczej książka dla wymagających wrażeń i szybkiej akcji czytelników.
"Powiedz tylko słowo" byłaby dobrą, pouczającą lekturą idealną dla młodych ludzi, którzy gdzieś się mogli pogubić, gdyby nie te ciągłe nawiązania do religii i naprawiania kontaktów z Bogiem. Nie jest ich nie wiadomo ile, ale osobie, która nie szuka tego rodzaju powieści, a wręcz jej nie lubi, będą się strasznie rzucać w oczy. Nie myślcie o mnie źle, jestem wyznająca, wierząca, ale niekoniecznie podoba mi się takie coś w książkach. Głównie dlatego, że jestem młoda. Z własnych wrażeń wnioskuję więc, że raczej młodym ludziom średnio się ona spodoba. Może pojawią się wyjątki, ale wystarczy się rozejrzeć i można łatwo stwierdzić, że mam rację.
Podsumowując: nie taka powieść straszna, jak ją piszą. Książka jest bardzo dobra literacko, przyjemna w lekturze, niezobowiązująca, pouczająca nawet. Polecam ją przede wszystkim osobom, którym takie powieści niestraszne, lubią czasem poczytać o czyimś nawracaniu się, szukaniu miłości i jej znajdowaniu w najmniej spodziewanym czasie i osobie. Osoby, którym coś się w życiu poprzewracało, czują, że zboczyły ze złego toru, mogą szukać wskazówek w powieści Anieli Mencel. Jeśli natomiast, tak jak ja, jesteście młodymi ludźmi, interesuje Was przede wszystkim fantastyka i powieści young adult, albo jeszcze inne gatunki, to decyzję pozostawiam w Waszych rękach. Może się czegoś nauczycie, a może stwierdzicie, że jeszcze macie czas i wrócicie do tej książki za kilka lat.
http://zaczytane-zwariowane.blogspot.com/
Już po przeczytaniu kilku stron miałam wyrobioną część opinii o tej książce. Wytrwale jednak czytałam dalej i okazało się, że dalsza część jest zupełnie inna. Po przebrnięciu przez trochę irytujące przytyki do Dekalogu, prawd wiary i innych zagadnień religijnych, z książki "Powiedz tylko słowo" wyłania się powieść obyczajowa, z nutą romansu. I wtedy zaczęło się dla mnie robić naprawdę ciekawie.
Główna bohaterka jest doskonałym przykładem pychy, egoizmu i w ogóle wszystkich grzechów głównych. W pierwszych rozdziałach autorka nam to uświadamia, w pełni ukazując nam postać, z którą mamy do czynienia. Powieść oparta jest na prawdziwych wydarzeniach, więc i bohaterka wydaje się bardzo prawdziwa. Jest takim typem postaci książkowej, z którą raczej się nie utożsamimy, a na błędach której powinniśmy się uczyć. Z perspektywy literackiej nie mam do niej większych zastrzeżeń. Minusem postaci jest właśnie fakt, że raczej nie zostaniemy przyjaciółkami, a tego w większości wymagam od bohaterów książkowych - nici sympatii, która powiązałaby mnie z postacią literacką.
Generalnie całość utrzymana jest w prostym języku i stylu, lecz ma w sobie cechy przypowieści i na takową chyba została wykreowana ta powieść. Czyta się dosyć dobrze, można się odprężyć. Nawet jeśli zabłądzimy myślami gdzie indziej, będziemy wiedzieli, o co chodzi. To dobre czytadło w poczekaniu na autobus lub w kolejce do lekarza. Nie jest to raczej książka dla wymagających wrażeń i szybkiej akcji czytelników.
"Powiedz tylko słowo" byłaby dobrą, pouczającą lekturą idealną dla młodych ludzi, którzy gdzieś się mogli pogubić, gdyby nie te ciągłe nawiązania do religii i naprawiania kontaktów z Bogiem. Nie jest ich nie wiadomo ile, ale osobie, która nie szuka tego rodzaju powieści, a wręcz jej nie lubi, będą się strasznie rzucać w oczy. Nie myślcie o mnie źle, jestem wyznająca, wierząca, ale niekoniecznie podoba mi się takie coś w książkach. Głównie dlatego, że jestem młoda. Z własnych wrażeń wnioskuję więc, że raczej młodym ludziom średnio się ona spodoba. Może pojawią się wyjątki, ale wystarczy się rozejrzeć i można łatwo stwierdzić, że mam rację.
Podsumowując: nie taka powieść straszna, jak ją piszą. Książka jest bardzo dobra literacko, przyjemna w lekturze, niezobowiązująca, pouczająca nawet. Polecam ją przede wszystkim osobom, którym takie powieści niestraszne, lubią czasem poczytać o czyimś nawracaniu się, szukaniu miłości i jej znajdowaniu w najmniej spodziewanym czasie i osobie. Osoby, którym coś się w życiu poprzewracało, czują, że zboczyły ze złego toru, mogą szukać wskazówek w powieści Anieli Mencel. Jeśli natomiast, tak jak ja, jesteście młodymi ludźmi, interesuje Was przede wszystkim fantastyka i powieści young adult, albo jeszcze inne gatunki, to decyzję pozostawiam w Waszych rękach. Może się czegoś nauczycie, a może stwierdzicie, że jeszcze macie czas i wrócicie do tej książki za kilka lat.
http://zaczytane-zwariowane.blogspot.com/
Katarzyna Hoffmann | (28.12.2014) |
Anna jest karierowiczką pracującą w dużej firmie marketingowej. Mieszka z rodzicami, dużo pracuje i sporo wydaje na własne przyjemności. Poza rodziną i najbliższą przyjaciółką właściwie nie ma życia prywatnego - jak dotąd nie udało jej się wejść w stały związek i go utrzymać. Choć potrzeby stara się zagłuszać pracą, tak naprawdę w głębi serca brakuje jej kogoś bliskiego, z kim mogłaby spędzić życie. Przyjaciółka Anny, osoba głęboko wierząca, namawia ją, by zawierzyła swój los Bogu. Kobieta prosi o jakiś znak, a gdy go otrzymuje, wpada w wir wydarzeń, które zmienią jej życie na zawsze.
Niewiele mogę zarzucić tekstowi od strony technicznej - autorka pisze nieźle i w miarę ciekawie. Może miejscami przydługie są opisy i monologi wewnętrzne bohaterki, która rozwodzi się nad tym, co powinna zmienić w swoim życiu (czego oczywiście nie robi), jednak patrząc na dialogi jest to korzyść - te drugie wypadają znacznie słabiej. Niestety jeszcze gorzej prezentuje się merytoryczna warstwa tekstu...
Schody rozpoczynają się już przy kreacji głównej bohaterki. Anna jest pełna skrajności, jednak nie w ten specyficzny sposób nadający jej autentyczności i uroku - ona po prostu nie wie, czego chce. Mimo tego, że ukazuje przyzwoity poziom samoświadomości, nie czyni kroków, by coś w swoim życiu zmienić, a w dodatku jest nieodpowiedzialna i naiwna. Kolejnym problemem jest zbyt duża ilość bohaterów i sytuacji - książeczka ma naprawdę niewiele stron, większość jej fabuły zamyka się w krótkim czasie, a mimo to co chwilę poznajemy kogoś nowego, kto w ten czy inny sposób wpływa na bohaterkę. W rezultacie tylko postać Anny jest jako tako nakreślona, natomiast reszta to bezbarwne kukiełki nie do scharakteryzowania.
Zdaje sobie jednak sprawę, że w tym tekście chodziło głównie o Boga i, mówiąc szczerze, to tego aspektu bałam się najbardziej. Z całości można wyciągnąć dwa obrazy Stwórcy - z jednej strony jest on ukazany w atmosferze strachu i patosu, o czym świadczą choćby ciągle przywoływane pouczenia i nakazy, natomiast z drugiej strony fabuła wskazuje, że jest on jednak ojcem dobrym, który z chęcią daje tym, którzy o coś go poproszą. Generalnie jednak przeważa pierwszy sposób przedstawienia, uwydatniany poprzez nastawienie przyjaciółki Anny i jej złote rady, a także przypisy - odnośniki od sytuacji pokazujące w jaki sposób bohaterka łamie w swoim życiu kolejne przykazania. Z jednej strony jest to ciekawe o tyle, że ujawnia różne nieoczywiste aspekty grzechu, jednak czasami interpretacja jest zwyczajnie przesadzona, jak choćby w przypadku przywołania przykazania "nie kradnij" w sytuacji spóźnienia na spotkanie (w końcu bohaterka przywłaszczyła sobie i zmarnowała cenny czas przyjaciółki!).
Nie można co prawda mówić, że mocno się zawiodłam, bo i nie oczekiwałam wiele. Faktem jest jednak, że powieść na obu swoich płaszczyznach interesująca nie jest - wątek obyczajowy opisany jest po łebkach i sam w sobie niezbyt fascynuje, natomiast warstwa mistyczna również nie porywa.
Niewiele mogę zarzucić tekstowi od strony technicznej - autorka pisze nieźle i w miarę ciekawie. Może miejscami przydługie są opisy i monologi wewnętrzne bohaterki, która rozwodzi się nad tym, co powinna zmienić w swoim życiu (czego oczywiście nie robi), jednak patrząc na dialogi jest to korzyść - te drugie wypadają znacznie słabiej. Niestety jeszcze gorzej prezentuje się merytoryczna warstwa tekstu...
Schody rozpoczynają się już przy kreacji głównej bohaterki. Anna jest pełna skrajności, jednak nie w ten specyficzny sposób nadający jej autentyczności i uroku - ona po prostu nie wie, czego chce. Mimo tego, że ukazuje przyzwoity poziom samoświadomości, nie czyni kroków, by coś w swoim życiu zmienić, a w dodatku jest nieodpowiedzialna i naiwna. Kolejnym problemem jest zbyt duża ilość bohaterów i sytuacji - książeczka ma naprawdę niewiele stron, większość jej fabuły zamyka się w krótkim czasie, a mimo to co chwilę poznajemy kogoś nowego, kto w ten czy inny sposób wpływa na bohaterkę. W rezultacie tylko postać Anny jest jako tako nakreślona, natomiast reszta to bezbarwne kukiełki nie do scharakteryzowania.
Zdaje sobie jednak sprawę, że w tym tekście chodziło głównie o Boga i, mówiąc szczerze, to tego aspektu bałam się najbardziej. Z całości można wyciągnąć dwa obrazy Stwórcy - z jednej strony jest on ukazany w atmosferze strachu i patosu, o czym świadczą choćby ciągle przywoływane pouczenia i nakazy, natomiast z drugiej strony fabuła wskazuje, że jest on jednak ojcem dobrym, który z chęcią daje tym, którzy o coś go poproszą. Generalnie jednak przeważa pierwszy sposób przedstawienia, uwydatniany poprzez nastawienie przyjaciółki Anny i jej złote rady, a także przypisy - odnośniki od sytuacji pokazujące w jaki sposób bohaterka łamie w swoim życiu kolejne przykazania. Z jednej strony jest to ciekawe o tyle, że ujawnia różne nieoczywiste aspekty grzechu, jednak czasami interpretacja jest zwyczajnie przesadzona, jak choćby w przypadku przywołania przykazania "nie kradnij" w sytuacji spóźnienia na spotkanie (w końcu bohaterka przywłaszczyła sobie i zmarnowała cenny czas przyjaciółki!).
Nie można co prawda mówić, że mocno się zawiodłam, bo i nie oczekiwałam wiele. Faktem jest jednak, że powieść na obu swoich płaszczyznach interesująca nie jest - wątek obyczajowy opisany jest po łebkach i sam w sobie niezbyt fascynuje, natomiast warstwa mistyczna również nie porywa.
Marta Zagrajek | (4.01.2015) |
Życie to nie bajka, jak wielu z nas przekonało się nieraz na własnej skórze. Anna również nie wierzy, aby miała jej spaść z nieba wielka miłość, a może jednak podświadomie tego właśnie oczekuje? Jej kariera zawodowa się rozkręca i nabiera coraz lepszych barw, gdy nagle jej życie chce od niej czegoś więcej niż nieustannej pogoni za pieniądzem.
Anna to nasza główna bohaterka, której życie kręci się wokół zarabiania i wydawania pieniędzy. Czytając o jej licznych zakupach, muszę stwierdzić, że na pewno miała ich nie mało w swoim portfelu. Mimo realizacji wielkich celów dla firmy marketingowej, w której pracuje, Anna ciągle czegoś szuka. Wypełnia tę pustkę zakupami, które mają zrekompensować brak tego istotnego aspektu jej życia – Ania bowiem chce kochać. Górnolotne? Niekoniecznie. W naszych czasach czasami ciężko znaleźć prawdziwą miłość, a jak się już ją znajdzie, to często się jej nie docenia. Inną sprawą są dywagacje na temat tego czym tak naprawdę jest prawdziwa miłość. Ale od czego mamy portale randkowe, prawda? Na jednym z nich ląduje i Ania w poszukiwaniu wybranka swojego serca. Kto się nim okazał? Dowiecie się tego na łamach tej króciutkiej powieści.
Jej przemiana wewnętrzna mająca miejsce na łamach tej książki jest sztuczna. Aż dziwi mnie, że ta metamorfoza miała naprawdę miejsce (książka oparta na autentycznych wydarzeniach). Z karierowiczki na panią domu, z pani domu na absolutnie wierzącą i stykającą się z Bogiem. Czy tylko mi wydaje się to naiwne? Nie neguję, że niektórzy odkrywają miejsce w swoim sercu dla Boga, co w jakiś sposób ich podnosi na duchu na co dzień. Ale to jak postąpiła ze swoim wybrankiem było dla mnie mocno szokujące. Co innego wiara w coś i zrozumienie, że ktoś może tego nie podzielać w równym stopniu co my, co innego niemal narzucanie swojego myślenia w tym kierunku.
„Powiedz tylko słowo” Anieli Mencel ma w sobie mnóstwo nawiązań do Pisma Świętego, co samo w sobie nie przekreśla dla mnie danego utworu literackiego. W tym kontekście jednak od samego początku przywołało pewien dystans, który niestety się potwierdził. Książkę czyta się szybko, ale absolutnie nie jestem w stanie uwierzyć w taką przemianę lub też nie sądzę, aby zatrzymała się ona na tym ostatnim aspekcie. W życiu dążymy do czegoś, owszem. Ale gdy mamy już to czego chcemy, zawsze pragniemy czegoś więcej. Nieliczni umieją cieszyć się tym co mają. Do tej grupy nasza bohaterka z pewnością nie należy. Książce nie można odmówić spójności ani tego, że jest dobrze napisana (z wyjątkiem wstępu). Bohaterka jest mocno irytująca przez swoje niezdecydowanie i zmiany nastrojów (choć chyba bardziej denerwowała mnie Natalia, która co chwila wtrącała jaki Bóg jest ważny). Jeśli chcieliście przeczytać o wewnętrznej przemianie, która Was nakłoni do poszukiwania własnego ja, to źle trafiliście.
Anna to nasza główna bohaterka, której życie kręci się wokół zarabiania i wydawania pieniędzy. Czytając o jej licznych zakupach, muszę stwierdzić, że na pewno miała ich nie mało w swoim portfelu. Mimo realizacji wielkich celów dla firmy marketingowej, w której pracuje, Anna ciągle czegoś szuka. Wypełnia tę pustkę zakupami, które mają zrekompensować brak tego istotnego aspektu jej życia – Ania bowiem chce kochać. Górnolotne? Niekoniecznie. W naszych czasach czasami ciężko znaleźć prawdziwą miłość, a jak się już ją znajdzie, to często się jej nie docenia. Inną sprawą są dywagacje na temat tego czym tak naprawdę jest prawdziwa miłość. Ale od czego mamy portale randkowe, prawda? Na jednym z nich ląduje i Ania w poszukiwaniu wybranka swojego serca. Kto się nim okazał? Dowiecie się tego na łamach tej króciutkiej powieści.
Jej przemiana wewnętrzna mająca miejsce na łamach tej książki jest sztuczna. Aż dziwi mnie, że ta metamorfoza miała naprawdę miejsce (książka oparta na autentycznych wydarzeniach). Z karierowiczki na panią domu, z pani domu na absolutnie wierzącą i stykającą się z Bogiem. Czy tylko mi wydaje się to naiwne? Nie neguję, że niektórzy odkrywają miejsce w swoim sercu dla Boga, co w jakiś sposób ich podnosi na duchu na co dzień. Ale to jak postąpiła ze swoim wybrankiem było dla mnie mocno szokujące. Co innego wiara w coś i zrozumienie, że ktoś może tego nie podzielać w równym stopniu co my, co innego niemal narzucanie swojego myślenia w tym kierunku.
„Powiedz tylko słowo” Anieli Mencel ma w sobie mnóstwo nawiązań do Pisma Świętego, co samo w sobie nie przekreśla dla mnie danego utworu literackiego. W tym kontekście jednak od samego początku przywołało pewien dystans, który niestety się potwierdził. Książkę czyta się szybko, ale absolutnie nie jestem w stanie uwierzyć w taką przemianę lub też nie sądzę, aby zatrzymała się ona na tym ostatnim aspekcie. W życiu dążymy do czegoś, owszem. Ale gdy mamy już to czego chcemy, zawsze pragniemy czegoś więcej. Nieliczni umieją cieszyć się tym co mają. Do tej grupy nasza bohaterka z pewnością nie należy. Książce nie można odmówić spójności ani tego, że jest dobrze napisana (z wyjątkiem wstępu). Bohaterka jest mocno irytująca przez swoje niezdecydowanie i zmiany nastrojów (choć chyba bardziej denerwowała mnie Natalia, która co chwila wtrącała jaki Bóg jest ważny). Jeśli chcieliście przeczytać o wewnętrznej przemianie, która Was nakłoni do poszukiwania własnego ja, to źle trafiliście.
Dodaj własną recenzję
Zakupy w Zaczytani.pl są bezpieczne.
Ci, którzy kupili tę książkę, kupili również:
Tami z Krainy Pięknych Koni Tom I — Renata Klamerus Tami z Krainy Pięknych Koni to baśń opowiadająca o przygodach trójki dzieci, które mieszkają w krainie zwanej Kapadoclandią. Zazwyczaj nudne w tym regionie w...
|
Oferta książek
Wg wydawnictwa
Najpopularniejsze i polecane
Kategorie książek
Zaloguj się | Twoje zamówienia | Twoje dane | Koszty dostawy | Regulamin zakupów
Reklamacje i zwroty | Bezpieczeństwo | Pomoc | Kontakt | Copyright © 2008 by Novae Res
Reklamacje i zwroty | Bezpieczeństwo | Pomoc | Kontakt | Copyright © 2008 by Novae Res