Zakład o miłość
Cena: 29,90 zł 25,42 zł
Nakład wyczerpany
Książki dostarcza firma DHL Express
Czas oczekiwania na paczkę
Książki dostarcza firma DHL Express
Czas oczekiwania na paczkę
Opis i recenzje
Pełna wzruszeń historia o miłości, zagubieniu i poszukiwaniu siebie.
Sylwia, studentka ostatniego roku historii sztuki, za dwa tygodnie wychodzi za mąż. Wychowana w tradycyjnej, arystokratycznej rodzinie dziewczyna nie wie jednak do końca, jaka ma być jej życiowa droga. Gdy przyjaciółki wyciągają ją z domu na wieczór panieński, nie wie również, że ta noc zmieni jej przyszłość.
Aleks „Cichy” to mężczyzna, który nie wierzy w miłość. Wychowywany przez ojca, nigdy nie wybaczył matce, że ich zostawiła. Ale czy Aleks zna prawdę o swoim dzieciństwie? I czy naprawdę jego serce nie potrafi kochać?
Sylwia i Aleks poznają się na imprezie. Szorstki w obyciu, pewny siebie, nauczony brania i korzystania z uroków życia mężczyzna intryguje ją. Dziewczyna boi się swoich odczuć, zaczyna zastanawiać się nad swoim dotychczasowym życiem, ułożonym wedle reguł, które narzuca jej rodzina, tradycja i narzeczony. Orientuje się, że nowo poznany mężczyzna zaczyna coraz więcej dla niej znaczyć.
Nie wie jednak, że padł pewien zakład…
„Zakład o miłość” to piękna historia, która wzrusza i przypomina o tym, że urodziliśmy się po to, aby kochać.
Sylwia, studentka ostatniego roku historii sztuki, za dwa tygodnie wychodzi za mąż. Wychowana w tradycyjnej, arystokratycznej rodzinie dziewczyna nie wie jednak do końca, jaka ma być jej życiowa droga. Gdy przyjaciółki wyciągają ją z domu na wieczór panieński, nie wie również, że ta noc zmieni jej przyszłość.
Aleks „Cichy” to mężczyzna, który nie wierzy w miłość. Wychowywany przez ojca, nigdy nie wybaczył matce, że ich zostawiła. Ale czy Aleks zna prawdę o swoim dzieciństwie? I czy naprawdę jego serce nie potrafi kochać?
Sylwia i Aleks poznają się na imprezie. Szorstki w obyciu, pewny siebie, nauczony brania i korzystania z uroków życia mężczyzna intryguje ją. Dziewczyna boi się swoich odczuć, zaczyna zastanawiać się nad swoim dotychczasowym życiem, ułożonym wedle reguł, które narzuca jej rodzina, tradycja i narzeczony. Orientuje się, że nowo poznany mężczyzna zaczyna coraz więcej dla niej znaczyć.
Nie wie jednak, że padł pewien zakład…
„Zakład o miłość” to piękna historia, która wzrusza i przypomina o tym, że urodziliśmy się po to, aby kochać.
Szczegóły
- Rodzaj literatury: Literatura kobieca
- Wydawca: Novae Res, 2011
- Format: 135x207mm, oprawa miękka ze skrzydełkami
- Wydanie: Pierwsze
- Liczba stron: 246
- ISBN: 978-83-7722-206-5
Recenzje czytelników
Średnia ocena: | z 8 recenzji. | Dodaj własną recenzję |
Kasia Pessel | (6.11.2011) |
Na półkach księgarskich jest ogromna liczba książek opowiadających o uczuciach, bardziej lub mniej ciekawie, i perypetiach z nim związanych. Jednak wśród można znaleźć historię, która wyróżnia się na tle pozostałych oraz pozostaje w pamięci na dłużej niż tylko na czas czytania. Właśnie takim pomysłem w świecie emocji opisanych słowami jest "Zakład o miłość", chociaż tytuł sugeruje tematykę to jednak treść zaskoczy niejednego czytelnika. Jakie niespodzianki kryją się za tymi dwoma wyrazami? Gra z losem o coś co jest znane z nazwy wielu, ale prawdziwy smak poznaje tylko garstka.
Mężczyzna z przeszłością, dziewczyna z przyszłością, dwoje ludzi pozornie różniących się jak dzień i noc. Nic ich nie łączy, za to wiele dzieli. Są z różnych bajek - z serii o księżniczkach i raczej z tych dla dorosłych. On czerpie z życia pełnymi garściami, nie myśli o tym co będzie, liczy się tu i teraz, a to co ma być lub było jest nieważne. Ona przygotowuje się do ślubu, doskonale wie jak potoczy się jej życie - tak samo jak jej matki, babki, prababki ... w takim układzie spontaniczność jest niemile widziana, a właściwie nie istnieje w kodeksie postępowania. Gdzie mogą skrzyżować się ścieżki tak odmiennych ludzi? W pewnym klubie, dla niej jest wieczór panieński - tylko z czym ma się żegnać ktoś, kto tak naprawdę jeszcze nie poznał smaku prawdziwego życia? A co z nim? Kolejny imprezowy wieczór, potem niezobowiązujący flirt, a może kolejna noc spędzona z kimś tak naprawdę obcym, nic niezwykłego dla niego.
Spojrzenie, potem kolejne, coś zaczyna się dziać, kolory nabrały intensywności, nagle każdy oddech, zapach, odczuwa się intensywniej i mocniej ... W tym miejscu najczęściej czytelnik wie już jak potoczy się dalej akcja, jednak to co mogło potoczyć się jak wiele innych podobnych opowieści przynosi niespodziankę i to nie jedną. Nic nie jest takie jakie się wydaje, bohaterowie doświadczają tego co do tej pory im umykało lub czego unikali. "Zakład o miłość" to nie tylko wątek uczucia mężczyzny do kobiety, ale także miłości rodzicielskiej - tej odtrąconej, jak i tej nie pozwalającej rozwinąć skrzydeł. Jest jeszcze motyw dojrzewania, do samodzielności, podejmowania własnych decyzji i brania odpowiedzialności za siebie i za drugą osobę. W tej opowieści nie ma cukierkowej bajki o pięknej i bestii, jest za to historia o dwojgu ludzi, zagubionych gdzieś pomiędzy oczekiwaniami innych i swoimi pragnieniami, przeszłością, teraźniejszością i przyszłością, tym co wypada, a czego się pragnie.
Tak, "Zakład o miłość" jest książką o uczuciach, chociaż one są tylko punktem wyjścia do przedstawienia dwojga ludzi, którzy dostają od losu szansę by odkryć prawdę o sobie i zmienić swoją przyszłość, czy wspólną? To już trzeba sprawdzić samemu, jednak nim znajdzie się odpowiedź, pozna się czym są prawdziwe emocje i co oznacza słowo „m”.
Mężczyzna z przeszłością, dziewczyna z przyszłością, dwoje ludzi pozornie różniących się jak dzień i noc. Nic ich nie łączy, za to wiele dzieli. Są z różnych bajek - z serii o księżniczkach i raczej z tych dla dorosłych. On czerpie z życia pełnymi garściami, nie myśli o tym co będzie, liczy się tu i teraz, a to co ma być lub było jest nieważne. Ona przygotowuje się do ślubu, doskonale wie jak potoczy się jej życie - tak samo jak jej matki, babki, prababki ... w takim układzie spontaniczność jest niemile widziana, a właściwie nie istnieje w kodeksie postępowania. Gdzie mogą skrzyżować się ścieżki tak odmiennych ludzi? W pewnym klubie, dla niej jest wieczór panieński - tylko z czym ma się żegnać ktoś, kto tak naprawdę jeszcze nie poznał smaku prawdziwego życia? A co z nim? Kolejny imprezowy wieczór, potem niezobowiązujący flirt, a może kolejna noc spędzona z kimś tak naprawdę obcym, nic niezwykłego dla niego.
Spojrzenie, potem kolejne, coś zaczyna się dziać, kolory nabrały intensywności, nagle każdy oddech, zapach, odczuwa się intensywniej i mocniej ... W tym miejscu najczęściej czytelnik wie już jak potoczy się dalej akcja, jednak to co mogło potoczyć się jak wiele innych podobnych opowieści przynosi niespodziankę i to nie jedną. Nic nie jest takie jakie się wydaje, bohaterowie doświadczają tego co do tej pory im umykało lub czego unikali. "Zakład o miłość" to nie tylko wątek uczucia mężczyzny do kobiety, ale także miłości rodzicielskiej - tej odtrąconej, jak i tej nie pozwalającej rozwinąć skrzydeł. Jest jeszcze motyw dojrzewania, do samodzielności, podejmowania własnych decyzji i brania odpowiedzialności za siebie i za drugą osobę. W tej opowieści nie ma cukierkowej bajki o pięknej i bestii, jest za to historia o dwojgu ludzi, zagubionych gdzieś pomiędzy oczekiwaniami innych i swoimi pragnieniami, przeszłością, teraźniejszością i przyszłością, tym co wypada, a czego się pragnie.
Tak, "Zakład o miłość" jest książką o uczuciach, chociaż one są tylko punktem wyjścia do przedstawienia dwojga ludzi, którzy dostają od losu szansę by odkryć prawdę o sobie i zmienić swoją przyszłość, czy wspólną? To już trzeba sprawdzić samemu, jednak nim znajdzie się odpowiedź, pozna się czym są prawdziwe emocje i co oznacza słowo „m”.
Maria Szczęsna | (11.11.2011) |
Zakupiłam tę książkę na targach i udało mi się nawet zdobyć autograf. Gdy tylko dotarłam do domu, zaczęłam czytać. Jest to kolejna książką, którą przeczytałam w jedną noc. Pewnie teraz napiszę banał, ale nie mogłam się oderwać. Historię Sylwii i Aleksa wprost się pochłania. Autorka postawiła tutaj na uczucia, ale nie jest to stricte romans, to istna analiza ludzkich zachowań, uwarunkowanych przez sytuację, w której znajdują się bohaterowie i noszących w sobie znamię przebytych lat. Rodzina, dzieciństwo, otoczenie, to wszystko kształtuje jednostkę i tak, a nie inaczej, układa ludzki los. To także dotknęło głównych bohaterów "Zakładu o miłość". Tym razem nie mamy kryminału ani sensacji, akcja jest bardziej stonowana, język mniej ostry, ale i tak czytelnik nie ma szans, aby myśleć o czymś innym. To wielki plus dla autorki, która z ,wydawać by się mogło, prostej historii o miłości i zagubieniu, zrobiła prawdziwy majstersztyk, w którym emocje buzują, a nerwy i niepewność nie opuszczają czytającego do ostatniej strony. A za zakończenie... należą się autorce wielkie owacje. Wspaniała książka, z idealnym finałem, zaskakującym i wzruszającym. Polecam z całego serca a teraz oczekuję z niecierpliwością na kolejną książkę Autorki, czyli na kontynuację "Zakrętów losu".
Marta Kurczyk | (11.11.2011) |
Droga Espi!
Wiem, bardzo dawno do Ciebie nie pisałam. Mogłabym zacząć się tłumaczyć i wyjaśniać dlaczego tak się stało. Jednak tłumaczyć się nie będę. Powiem tylko, że znów moje serce rozpadło się na milion kawałków. Emocje zostały wymieszane jak w mikserze. Tęsknota, ból, wściekłość, miłość. Po raz kolejny przemielono mnie, przeciśnięto jak przez wyżymaczkę. Nie, skąd, nie narzekam. Dzięki temu wiem, że jestem człowiekiem i że coś czuję.
Agnieszkę Lingas – Łoniewską poznałam już rok temu, podczas „Rozmów na kanapie” portalu nakapanie.pl . Kurczę tak to szybko zleciało, że nie wiem kiedy. W styczniu jak dobrze pamiętam poznałam Autorkę osobiście. Przeczytałam dotychczas dwie Jej książki „Bez przebaczenia” oraz „Zakręty losu”. Na półce czekają jeszcze dwie. Ale ja nie o tym. Otóż jakiś czas temu gruchnęła wiadomość, że Agnieszka wydaje nową powieść „Zakład o miłość”. Jak na szpilkach siedziałam i czekałam na książkę. Odliczałam dni do premiery. Niestety nie udało mi się dotrzeć na Targi w Krakowie gdzie Agnieszka podpisywała przedpremierowo powieść. Jednak wczoraj, kiedy dotarłam do domu czekała na mnie paczka. Przyznaję, że nie miałam pojęcia co mogła zawierać. Drżącymi rękoma rozerwałam kopertę. Gdy tylko ujrzałam zielony fragment okładki, wiedziałam, że nie będę spać w nocy. A czas był wyjątkowo łaskawy, dłużył się więc mogłam bez problemu oddawać się namiętności czytania.
Sylwia Kujawczak to studentka ostatniego roku historii sztuki. Wywodzi się z arystokratycznej rodziny z tradycjami. Za dwa tygodnie wychodzi za mąż za Marcela. W pewną sobotę przyjaciółki wyciągają ją z domu na imprezę, na wieczór panieński. Chcą by się rozerwała i na chwilę zapomniała o tym, że niebawem wychodzi za mąż. Na imprezie, we wrocławskim klubie na jej drodze staje Aleks „Cichy” Cichocki. Aleks to mężczyzna który przestał wierzyć w miłość, nauczony został, że dostaje to co chce. Sylwia od razu wpada w oko szorstkiemu Aleksowi, który mimo swojej powierzchowności intryguje ją. Sil nie wie, że wieczór który zaczął się całkowicie niewinnie, będzie miał swój dalszy ciąg. Że spotkanie z Aleksem całkowicie wywróci jej życie do góry nogami. Albo może raczej powinno się powiedzieć, że przywróci coś o czym zapomniała. Sil nie wie także, że tamtego wieczoru kiedy Cichy pojawił się w jej życiu padł pewien zakład… Zakład który w rzeczywistości miał być tylko niewinną zabawą młodych i bogatych chłopców, a okazał się czymś zupełnie innym. I odmienił nie tylko życie Sylwii ale także Aleksa.
Kiedy przeczytałam pierwsze zdanie wiedziałam, że nie skończę dopóki nie dotrwam do ostatniej kropki. Jednak stan podgorączkowy który mnie dopadł pokrzyżował moje plany. No cóż, los znów spłatał mi figla.
Książka wsysa od pierwszej litery. Świat zewnętrzny przestał istnieć. Wszelkie głosy dochodziły do mnie zza kotary, którą się ogrodziłam podczas czytania. Tak było mi najlepiej, w ten sposób chciałam znaleźć się we Wrocławiu i dokładnie przyjrzeć się bohaterom. Chciałam razem z Sylwią przeżywać rozterki związane ze ślubem, a wraz z Aleksem chciałam przełamywać mur którym się otoczył. Tak, zakochałam się po raz kolejny w książce Agnieszki. Agnieszka znów wyzwoliła we mnie uczucia i emocje które zawsze starałam się głęboko zachować i wyciągać je tylko dla wybranych. Znów przepuściła mnie przez maszynkę i znów sprawiła, że mam ochotę na… więcej. I nie skłamię jeśli powiem, że chciałabym spotkać na swojej takiego Aleksa. Że chciałabym aby ktoś kochał mnie tak samo jak On pokochał Sylwię. Marzenia? Hm… może, ale przecież marzenia są po to by je spełniać. I muszę się zgodzić z Agnieszką, że nie da się odciąć od swojej przeszłości: „Przeszłość zawsze będzie obecna w naszym życiu, nikt nie zrobi sobie lobotomii, by odciąć przeżyte chwile.” (cyt. Str 162)
Kiedy dotarłam do ostatniej kropki poczułam smutek, pustkę, że to już koniec, że nie ma więcej. Chciałam nawet napisać list do Agnieszki z pytaniem dlaczego tak a nie inaczej? Bo zakończenie zaskakuje. Nie powiem jak, musisz Espi sama o tym przeczytać. Przy najbliższej sposobności wręczę Ci książkę, paczkę chusteczek higienicznych oraz kartkę z moim numerem telefonu. Żebyś koniecznie do mnie zadzwoniła by podzielić się emocjami zaraz po przeczytaniu „Zakładu o miłość”. Uwierz mi, warto.
Pozdrawiam
Archer
Wiem, bardzo dawno do Ciebie nie pisałam. Mogłabym zacząć się tłumaczyć i wyjaśniać dlaczego tak się stało. Jednak tłumaczyć się nie będę. Powiem tylko, że znów moje serce rozpadło się na milion kawałków. Emocje zostały wymieszane jak w mikserze. Tęsknota, ból, wściekłość, miłość. Po raz kolejny przemielono mnie, przeciśnięto jak przez wyżymaczkę. Nie, skąd, nie narzekam. Dzięki temu wiem, że jestem człowiekiem i że coś czuję.
Agnieszkę Lingas – Łoniewską poznałam już rok temu, podczas „Rozmów na kanapie” portalu nakapanie.pl . Kurczę tak to szybko zleciało, że nie wiem kiedy. W styczniu jak dobrze pamiętam poznałam Autorkę osobiście. Przeczytałam dotychczas dwie Jej książki „Bez przebaczenia” oraz „Zakręty losu”. Na półce czekają jeszcze dwie. Ale ja nie o tym. Otóż jakiś czas temu gruchnęła wiadomość, że Agnieszka wydaje nową powieść „Zakład o miłość”. Jak na szpilkach siedziałam i czekałam na książkę. Odliczałam dni do premiery. Niestety nie udało mi się dotrzeć na Targi w Krakowie gdzie Agnieszka podpisywała przedpremierowo powieść. Jednak wczoraj, kiedy dotarłam do domu czekała na mnie paczka. Przyznaję, że nie miałam pojęcia co mogła zawierać. Drżącymi rękoma rozerwałam kopertę. Gdy tylko ujrzałam zielony fragment okładki, wiedziałam, że nie będę spać w nocy. A czas był wyjątkowo łaskawy, dłużył się więc mogłam bez problemu oddawać się namiętności czytania.
Sylwia Kujawczak to studentka ostatniego roku historii sztuki. Wywodzi się z arystokratycznej rodziny z tradycjami. Za dwa tygodnie wychodzi za mąż za Marcela. W pewną sobotę przyjaciółki wyciągają ją z domu na imprezę, na wieczór panieński. Chcą by się rozerwała i na chwilę zapomniała o tym, że niebawem wychodzi za mąż. Na imprezie, we wrocławskim klubie na jej drodze staje Aleks „Cichy” Cichocki. Aleks to mężczyzna który przestał wierzyć w miłość, nauczony został, że dostaje to co chce. Sylwia od razu wpada w oko szorstkiemu Aleksowi, który mimo swojej powierzchowności intryguje ją. Sil nie wie, że wieczór który zaczął się całkowicie niewinnie, będzie miał swój dalszy ciąg. Że spotkanie z Aleksem całkowicie wywróci jej życie do góry nogami. Albo może raczej powinno się powiedzieć, że przywróci coś o czym zapomniała. Sil nie wie także, że tamtego wieczoru kiedy Cichy pojawił się w jej życiu padł pewien zakład… Zakład który w rzeczywistości miał być tylko niewinną zabawą młodych i bogatych chłopców, a okazał się czymś zupełnie innym. I odmienił nie tylko życie Sylwii ale także Aleksa.
Kiedy przeczytałam pierwsze zdanie wiedziałam, że nie skończę dopóki nie dotrwam do ostatniej kropki. Jednak stan podgorączkowy który mnie dopadł pokrzyżował moje plany. No cóż, los znów spłatał mi figla.
Książka wsysa od pierwszej litery. Świat zewnętrzny przestał istnieć. Wszelkie głosy dochodziły do mnie zza kotary, którą się ogrodziłam podczas czytania. Tak było mi najlepiej, w ten sposób chciałam znaleźć się we Wrocławiu i dokładnie przyjrzeć się bohaterom. Chciałam razem z Sylwią przeżywać rozterki związane ze ślubem, a wraz z Aleksem chciałam przełamywać mur którym się otoczył. Tak, zakochałam się po raz kolejny w książce Agnieszki. Agnieszka znów wyzwoliła we mnie uczucia i emocje które zawsze starałam się głęboko zachować i wyciągać je tylko dla wybranych. Znów przepuściła mnie przez maszynkę i znów sprawiła, że mam ochotę na… więcej. I nie skłamię jeśli powiem, że chciałabym spotkać na swojej takiego Aleksa. Że chciałabym aby ktoś kochał mnie tak samo jak On pokochał Sylwię. Marzenia? Hm… może, ale przecież marzenia są po to by je spełniać. I muszę się zgodzić z Agnieszką, że nie da się odciąć od swojej przeszłości: „Przeszłość zawsze będzie obecna w naszym życiu, nikt nie zrobi sobie lobotomii, by odciąć przeżyte chwile.” (cyt. Str 162)
Kiedy dotarłam do ostatniej kropki poczułam smutek, pustkę, że to już koniec, że nie ma więcej. Chciałam nawet napisać list do Agnieszki z pytaniem dlaczego tak a nie inaczej? Bo zakończenie zaskakuje. Nie powiem jak, musisz Espi sama o tym przeczytać. Przy najbliższej sposobności wręczę Ci książkę, paczkę chusteczek higienicznych oraz kartkę z moim numerem telefonu. Żebyś koniecznie do mnie zadzwoniła by podzielić się emocjami zaraz po przeczytaniu „Zakładu o miłość”. Uwierz mi, warto.
Pozdrawiam
Archer
Agnieszka Grabowska | (13.11.2011) |
„Zakład o miłość” to według mnie znakomity materiał na komedię romantyczną. Chociaż nie jestem pewna, czy wersja filmowa zdoła oddać te wszystkie emocje, które aż buzują na kartach powieści – rozpalone w sercach bohaterów płoną tak, że ich iskry dosięgają czytelnika. Po raz kolejny Agnieszka Lingas – Łoniewska serwuje nam porcję zajmującej emocjonalnej prozy, przenosi nas do świata przeżyć swoich postaci, pozwala nam niemal uczestniczyć w rozgrywających się zdarzeniach. Tym razem poznajemy Sylwię i Aleksa.
Ona to panienka z dobrego domu, arystokratka z zasadami, posłuszna rodzinnej tradycji. Studiuje historię sztuki, za dwa tygodnie wychodzi za mąż, a w perspektywie ma odziedziczyć sieć galerii (sztuki, nie handlowych, rzecz jasna). Wszystko ma poukładane i zaplanowane. Długowłosa blond piękność czuje jednak pewien niepokój, jakby brakowało jej powietrza.... Na szczęście ma wierne koleżanki, które pewnego wieczoru wyciągają ją na dyskotekę do klubu....
On jest synem biznesmena, pracuje w firmie ojca. Żyje rozrywkowo, lubi się zabawić, zwykle ma to, czego chce – typ zdobywcy. To taki zimny drań, bez skrupułów bez dwóch zdań. Drań o lazurowych oczach. Pod maską lodowatej obojętności i bezwzględności ten przystojniak o ksywce „Cichy” skrywa bolącą ranę z przeszłości.... Wieczory zazwyczaj spędza z kumplami na imprezach. Pewnego razu wpadła mu w oko zjawiskowa zielonooka dziewczyna....
Czy ich spotkanie to przypadek czy przeznaczenie? A może „Amor tak trafnie wybrał i cel, i łuk”?*
Akcja nie obfituje może w zdarzenia, ale za to mnóstwo się dzieje na płaszczyźnie damsko- męskiej, uczuciowej. Bohaterowie nie są statyczni, zmieniają się na oczach czytelnika.
Pod wpływem Cichego Sylwia zaczyna zastanawiać się nad tym, czego tak naprawdę chce, uświadamia sobie, co ( i kto) ogranicza jej wolność i tłamsi marzenia. W jej poukładanym dotąd życiu pojawia się odrobina spontaniczności i szaleństwa, a lista priorytetów ulega dekonstrukcji. Tymczasem do ślubu coraz bliżej....
Natomiast pod wpływem Sylwii w Aleksie zaczyna coś kiełkować: to serce i sumienie zaczynają wypuszczać pędy i pierwsze listki... Czy Cichy pozwoli rozkwitnąć uczuciom? Czy przegra zakład? Czy wyjaśni sprawy z przeszłości, które snują się czarną smugą nienawiści?
Założę się, że jesteście zaciekawieni....
Oprócz głównych bohaterów są też inne postacie budzące emocje. Na kartach „Zakładu...” pojawi się antypatyczny Marcelek, którego ma się ochotę kopnąć w kostkę oraz dla przeciwwagi urocza, starsza pani- ciotka Eugenia, która przy deserze w cukierni udziela lekcji, jak czerpać z życia pełnymi garściami. Wystąpi też Martynka, radosna dziewczynka, mądrzejsza i więcej widząca niż wydaje się dorosłym, a także pewna kobieta, która odegrała niebagatelną rolę w życiu Aleksa. Rodzice bohaterów, ich koleżanki i koledzy też dorzucają swoje „trzy grosze”. Natłoku postaci jednak nie ma, co sprawia, że skupiamy się na głównym wątku.
Narracja jest pierwszoosobowa, prowadzona dwutorowo. Poznajemy kolejne wydarzenia i przeżycia im towarzyszące na przemian z punktu widzenia Sylwii i Aleksa. Taki dwugłos.
Epilog mnie zaskoczył. Stanowi klamrę całej historii zarówno od strony fabuły jak i narracji. Odsłania, a raczej dyskretnie wskazuje, to, co nie zostało opowiedziane
„Zakład o miłość” jest współczesnym romansem, ale romansem z bonusem. Tytuły poszczególnych rozdziałów wyznaczają jakby pewien schemat (Spotkanie, Zakład, Podchody, Zauroczenie, Rozterki, Decyzja(...) Ona i on... itd.), ale traktowałabym to raczej jako uporządkowanie treści, bo trudno mówić o schematyczności, gdy oprócz ciekawego wątku miłosnego mamy drugie dno. To także opowieść o trudnych relacjach z matką, o tym, jak wydarzenia z dzieciństwa rzutują na osobowość człowieka, o tym, że należy żyć własnym życiem, spełniać własne marzenia, a nie realizować czyjeś plany.
Książkę się wręcz pochłania. Założę się, że przeczytacie ją w jeden wieczór. Będziecie drżeć z napięcia i ciekawości, będziecie trzymać kciuki za bohaterów, współczuć, denerwować się, jednym słowem – przeżywać. Czyż nie tego właśnie szukamy wędrując przez książkowe światy?
*Cyt. z piosenki „Baw mnie”Seweryna Krajewskiego
Ona to panienka z dobrego domu, arystokratka z zasadami, posłuszna rodzinnej tradycji. Studiuje historię sztuki, za dwa tygodnie wychodzi za mąż, a w perspektywie ma odziedziczyć sieć galerii (sztuki, nie handlowych, rzecz jasna). Wszystko ma poukładane i zaplanowane. Długowłosa blond piękność czuje jednak pewien niepokój, jakby brakowało jej powietrza.... Na szczęście ma wierne koleżanki, które pewnego wieczoru wyciągają ją na dyskotekę do klubu....
On jest synem biznesmena, pracuje w firmie ojca. Żyje rozrywkowo, lubi się zabawić, zwykle ma to, czego chce – typ zdobywcy. To taki zimny drań, bez skrupułów bez dwóch zdań. Drań o lazurowych oczach. Pod maską lodowatej obojętności i bezwzględności ten przystojniak o ksywce „Cichy” skrywa bolącą ranę z przeszłości.... Wieczory zazwyczaj spędza z kumplami na imprezach. Pewnego razu wpadła mu w oko zjawiskowa zielonooka dziewczyna....
Czy ich spotkanie to przypadek czy przeznaczenie? A może „Amor tak trafnie wybrał i cel, i łuk”?*
Akcja nie obfituje może w zdarzenia, ale za to mnóstwo się dzieje na płaszczyźnie damsko- męskiej, uczuciowej. Bohaterowie nie są statyczni, zmieniają się na oczach czytelnika.
Pod wpływem Cichego Sylwia zaczyna zastanawiać się nad tym, czego tak naprawdę chce, uświadamia sobie, co ( i kto) ogranicza jej wolność i tłamsi marzenia. W jej poukładanym dotąd życiu pojawia się odrobina spontaniczności i szaleństwa, a lista priorytetów ulega dekonstrukcji. Tymczasem do ślubu coraz bliżej....
Natomiast pod wpływem Sylwii w Aleksie zaczyna coś kiełkować: to serce i sumienie zaczynają wypuszczać pędy i pierwsze listki... Czy Cichy pozwoli rozkwitnąć uczuciom? Czy przegra zakład? Czy wyjaśni sprawy z przeszłości, które snują się czarną smugą nienawiści?
Założę się, że jesteście zaciekawieni....
Oprócz głównych bohaterów są też inne postacie budzące emocje. Na kartach „Zakładu...” pojawi się antypatyczny Marcelek, którego ma się ochotę kopnąć w kostkę oraz dla przeciwwagi urocza, starsza pani- ciotka Eugenia, która przy deserze w cukierni udziela lekcji, jak czerpać z życia pełnymi garściami. Wystąpi też Martynka, radosna dziewczynka, mądrzejsza i więcej widząca niż wydaje się dorosłym, a także pewna kobieta, która odegrała niebagatelną rolę w życiu Aleksa. Rodzice bohaterów, ich koleżanki i koledzy też dorzucają swoje „trzy grosze”. Natłoku postaci jednak nie ma, co sprawia, że skupiamy się na głównym wątku.
Narracja jest pierwszoosobowa, prowadzona dwutorowo. Poznajemy kolejne wydarzenia i przeżycia im towarzyszące na przemian z punktu widzenia Sylwii i Aleksa. Taki dwugłos.
Epilog mnie zaskoczył. Stanowi klamrę całej historii zarówno od strony fabuły jak i narracji. Odsłania, a raczej dyskretnie wskazuje, to, co nie zostało opowiedziane
„Zakład o miłość” jest współczesnym romansem, ale romansem z bonusem. Tytuły poszczególnych rozdziałów wyznaczają jakby pewien schemat (Spotkanie, Zakład, Podchody, Zauroczenie, Rozterki, Decyzja(...) Ona i on... itd.), ale traktowałabym to raczej jako uporządkowanie treści, bo trudno mówić o schematyczności, gdy oprócz ciekawego wątku miłosnego mamy drugie dno. To także opowieść o trudnych relacjach z matką, o tym, jak wydarzenia z dzieciństwa rzutują na osobowość człowieka, o tym, że należy żyć własnym życiem, spełniać własne marzenia, a nie realizować czyjeś plany.
Książkę się wręcz pochłania. Założę się, że przeczytacie ją w jeden wieczór. Będziecie drżeć z napięcia i ciekawości, będziecie trzymać kciuki za bohaterów, współczuć, denerwować się, jednym słowem – przeżywać. Czyż nie tego właśnie szukamy wędrując przez książkowe światy?
*Cyt. z piosenki „Baw mnie”Seweryna Krajewskiego
Joanna Saduniowska | (17.11.2011) |
Przedstawiam Wam historię Sylwii Kujawczak, młodej arystokratki, studentki historii sztuki, pochodzącej z rodziny z tradycjami. Niedługo wychodzi za mąż, kończy studia i ma prowadzić sieć rodzinnych galerii sztuki. Życie jak z bajki, prawda? Tylko czy na pewno?
Pewnego dnia przyjaciółki podstępnie wyciągają ją na wieczór panieński. Tam zauważa ją Aleks Cichocki, bogaty chłopak dziedziczący rodzinny biznes, który wolny czas spędza na imprezowaniu i sięganiu po to, co mu się zamarzy. A tym razem chce właśnie Sylwii i ma zamiar spełnić swoją zachciankę. Dlatego tej nocy w klubie pada pewien zakład…
Muszę przyznać, że trochę obawiałam się tej książki. Owszem, uwielbiam książki Agnieszki Lingas-Łoniewskiej, ale do tej pory oprócz wątku romantycznego dostawałam też kryminalny, sensacyjny, obyczajowy. A tutaj mamy czysty romans. I to mnie bardzo zastanawia. Jakim cudem Agnieszce udaje się pisać w taki sposób, że ja - która romansów nie tyka długim patykiem nawet – spędzam z „Zakładem o miłość” trzy długie godziny w autobusie i nawet nie zauważam, kiedy jestem już we Wrocławiu. Dodam też, że jak zrobiło się ciemno, to świeciłam sobie komórką. Nie wytrzymałabym nerwowo, gdybym miała poznać dalsze losy bohaterów dopiero kiedy dotrę do domu. Udało mi się jakoś doczytać do końca przy tym marnym świetle. Potem przeczytałam zakończenie jeszcze trzy razy. I wtedy już mogłam spokojnie jechać tramwajem i przetrawić to, co przeczytałam.
Do jakich wniosków doszłam? Cóż, ciężko to wyrazić słowami. Przede wszystkim Agnieszce udaje się pisać w taki sposób, że nie trąci banałem jak z taniego romansidła. Bohaterowie są dojrzali, i tak też się zachowują. Mimo, że targa nimi wiele emocji, nie ma tu przesadnego dramatyzmu. Nawet kiedy prawda o zakładzie wychodzi na jaw, zachowanie Sylwii jest godne podziwu.
Autorka ma niebywały talent do wciągania w akcję do tego stopnia, że czytelnik nie potrafi się oderwać od lektury dopóki nie dotrze do ostatniej strony. A przy tym wszystko wydaje się tak realne, że miałam wrażenie, jakbym siedziała z Sylwią w kawiarni i słuchała z przejęciem jej historii o wielkiej miłości.
No i zakończenie, tak piękne, że nie sposób tego opisać. Nadal mam je w pamięci, jak prawdziwe wspomnienie. I pisząc te słowa powstrzymuję się przed sięgnięciem po książkę, żeby przeczytać je kolejny raz ;)
Dla mnie dodatkowym atutem jest fakt, że akcja dzieje się we Wrocławiu. Zawsze inaczej odbiera się książkę, która dzieje się w naszym mieście. Bo opis otoczenia to już nie tylko puste słowa, ja je widzę w głowie, bo przecież akcja dzieje się m.in. w mojej dzielnicy. Codziennie chodzę tymi ulicami, a teraz zastanawiam się pod który z mijanych domów Aleks podjeżdżał po siostrę.
Dobrze Wam radzę moi drodzy, weźcie książkę do ręki, choćby na księgarnianej półce. Przeczytajcie pierwsze kilka zdań i już nie będziecie w stanie odłożyć jej na półkę. Naprawdę nie da się opisać tych emocji i napięcia, które towarzyszą lekturze, musicie uwierzyć mi na słowo, że warto. Przekonajcie się sami. Dajcie się wciągnąć, a spędzicie kilka naprawdę emocjonujących godzin z piękną opowieścią, która pokazuje, że nigdy nie jest za późno na to, żeby zmienić swoje życie i zawalczyć o siebie i swoje marzenia.
Pewnego dnia przyjaciółki podstępnie wyciągają ją na wieczór panieński. Tam zauważa ją Aleks Cichocki, bogaty chłopak dziedziczący rodzinny biznes, który wolny czas spędza na imprezowaniu i sięganiu po to, co mu się zamarzy. A tym razem chce właśnie Sylwii i ma zamiar spełnić swoją zachciankę. Dlatego tej nocy w klubie pada pewien zakład…
Muszę przyznać, że trochę obawiałam się tej książki. Owszem, uwielbiam książki Agnieszki Lingas-Łoniewskiej, ale do tej pory oprócz wątku romantycznego dostawałam też kryminalny, sensacyjny, obyczajowy. A tutaj mamy czysty romans. I to mnie bardzo zastanawia. Jakim cudem Agnieszce udaje się pisać w taki sposób, że ja - która romansów nie tyka długim patykiem nawet – spędzam z „Zakładem o miłość” trzy długie godziny w autobusie i nawet nie zauważam, kiedy jestem już we Wrocławiu. Dodam też, że jak zrobiło się ciemno, to świeciłam sobie komórką. Nie wytrzymałabym nerwowo, gdybym miała poznać dalsze losy bohaterów dopiero kiedy dotrę do domu. Udało mi się jakoś doczytać do końca przy tym marnym świetle. Potem przeczytałam zakończenie jeszcze trzy razy. I wtedy już mogłam spokojnie jechać tramwajem i przetrawić to, co przeczytałam.
Do jakich wniosków doszłam? Cóż, ciężko to wyrazić słowami. Przede wszystkim Agnieszce udaje się pisać w taki sposób, że nie trąci banałem jak z taniego romansidła. Bohaterowie są dojrzali, i tak też się zachowują. Mimo, że targa nimi wiele emocji, nie ma tu przesadnego dramatyzmu. Nawet kiedy prawda o zakładzie wychodzi na jaw, zachowanie Sylwii jest godne podziwu.
Autorka ma niebywały talent do wciągania w akcję do tego stopnia, że czytelnik nie potrafi się oderwać od lektury dopóki nie dotrze do ostatniej strony. A przy tym wszystko wydaje się tak realne, że miałam wrażenie, jakbym siedziała z Sylwią w kawiarni i słuchała z przejęciem jej historii o wielkiej miłości.
No i zakończenie, tak piękne, że nie sposób tego opisać. Nadal mam je w pamięci, jak prawdziwe wspomnienie. I pisząc te słowa powstrzymuję się przed sięgnięciem po książkę, żeby przeczytać je kolejny raz ;)
Dla mnie dodatkowym atutem jest fakt, że akcja dzieje się we Wrocławiu. Zawsze inaczej odbiera się książkę, która dzieje się w naszym mieście. Bo opis otoczenia to już nie tylko puste słowa, ja je widzę w głowie, bo przecież akcja dzieje się m.in. w mojej dzielnicy. Codziennie chodzę tymi ulicami, a teraz zastanawiam się pod który z mijanych domów Aleks podjeżdżał po siostrę.
Dobrze Wam radzę moi drodzy, weźcie książkę do ręki, choćby na księgarnianej półce. Przeczytajcie pierwsze kilka zdań i już nie będziecie w stanie odłożyć jej na półkę. Naprawdę nie da się opisać tych emocji i napięcia, które towarzyszą lekturze, musicie uwierzyć mi na słowo, że warto. Przekonajcie się sami. Dajcie się wciągnąć, a spędzicie kilka naprawdę emocjonujących godzin z piękną opowieścią, która pokazuje, że nigdy nie jest za późno na to, żeby zmienić swoje życie i zawalczyć o siebie i swoje marzenia.
Karolina Misztal | (20.11.2011) |
Jestem wielką fanką twórczości Pani Agnieszki. Bez chwili wahania kupiłam jej kolejną książkę. I jak zwykle przeczytałam ją jednym tchem, ... brak mi słów żeby opisać emocje które mną targały gdy czytałam to dzieło. Zakochana jestem w tej książce... to chyba najlepsza puenta.
Napiszę jednak że rozczarował mnie ostatni rozdział... niby "happy and" ale zabrakło mi opisu tej na nowo kwitnącej miłości. Po rozstaniu bohaterów czułam pewien niedosyt i miałam nadzieje że nasycę się jeszcze choć odrobinę opisami tego ogromu uczuć i namiętności między dwojgiem ludzi... a skończyło się tak jakoś za szybko ..i za prosto....
Tak czy siak wielkie chapeau bas dla Pani Agnieszki za kolejną piękną, cudowną i zachwycającą książkę. Czekam z niecierpliwością na jeszcze :D
Napiszę jednak że rozczarował mnie ostatni rozdział... niby "happy and" ale zabrakło mi opisu tej na nowo kwitnącej miłości. Po rozstaniu bohaterów czułam pewien niedosyt i miałam nadzieje że nasycę się jeszcze choć odrobinę opisami tego ogromu uczuć i namiętności między dwojgiem ludzi... a skończyło się tak jakoś za szybko ..i za prosto....
Tak czy siak wielkie chapeau bas dla Pani Agnieszki za kolejną piękną, cudowną i zachwycającą książkę. Czekam z niecierpliwością na jeszcze :D
Milena Borowska | (27.11.2011) |
„Jeden pocałunek mężczyzny może złamać całe życie kobiety”
Oscar Wilde
Oscar Wilde miał rację, jeden pocałunek mężczyzny i świat nagle zatrzymuje się w miejscu. Jeden pocałunek mężczyzny i wszystko przestaje się liczyć. Jeden pocałunek Aleksa „Cichego” Cichockiego i Sylwia Kujawczak zmiana w swoim życiu wszystko.
Główna bohaterka, najnowszej powieści Agnieszki Lingas – Łoniewskiej, to dwudziestoczteroletnia dziewczyna wywodząca się z polskiej arystokracji. Mimo, iż rodzina Sylwii żyje w dwudziestym pierwszym wieku, są oni bardzo związani z tradycją i obyczajami swoich przodków, a przy tym oczekują, że tradycje te zachowa i będzie pielęgnować również ich jedyna córka, wychodząc za mąż za Marcela Brodnickiego. Sylwia do tej pory robiła wszystko z wyznaczonym przez jej rodzinę scenariuszem. Najpierw dobre szkoły, prywatne zajęcia, najlepsze studia, praca w rodzinnej galerii no i oczywiście dom, rodzina, dzieci. Sylwia do tej pory nie widziała powodu, aby wnieść jakiekolwiek zmiany do swojego życia i, tym bardziej nie widzi ich na dwa tygodnie przed ślubem. Ale czy na pewno tak jest?? Ponieważ w dniu spontanicznie zorganizowanego przez przyjaciółki Sylwii, wieczoru panieńskiego, dziewczyna poznaje tajemniczego, groźnie wyglądającego i niezwykle pewnego siebie Aleksa „Cichego”.
„Cichy” nie przypadkowo zwrócił uwagę na zielonooką piękność o długich, aż do pasa blond włosach. Dziewczyna na początku całej zabawy skutecznie unika chłopaka, dopóki ten nie postanawia celowo wnieść zamęt w jej poukładane życie. Mimo, iż doskonale wie, że kobieta za czternaście dni stanie się żoną innego, nie przeszkadza mu to w tym, aby założyć się z kumplami i tym samym przypieczętować los Sylwii. Choć dziewczyna nie jest świadoma, iż stała się obiektem zabawy dużych chłopców, coraz bardziej ulega wpływowi i staraniom Aleksa. Chłopak jest bardzo uparty i przekonywujący, dodatkowo sprytny, ponieważ świetnie aranżuje „ przypadkowe” spotkania z dziewczyną. Ona – ufna, naiwna, o czystym sercu. On - egoista, pozbawiony szczerych uczuć. Czy na pewno Aleksander Cichocki jest niezdolny do miłości?? Czy gra, w której ustalał zasady może obrócić się przeciw niemu??
„Zakład o miłość” czyta się jednym tchem, co jest już chyba cechą charakterystyczną książek tej autorki. Biorąc do ręki „Zakład o miłość” nie spodziewałam się czegoś powalającego. Pomyślałam sobie, że przecież jest mnóstwo książek o miłości, gdzie ludzie spotykają się w niekorzystnym dla obojga momencie, ale przezwyciężą wszystkie przeszkody na drodze do szczęścia. Teraz jednak mogę przyznać się do błędu, bo na tle wszystkich książek obyczajowych z miłością w tle, „Zakład o miłość” wybija się z tłumu. Powieść ta zdecydowanie odbiega też tematyką i gatunkiem od pozostałych pozycji autorki, co mnie upewnia w tym, że nie ważne jest, za co zabiera się Agnieszka Lingas – Łoniewska. Wszystko zbiera się w jedną całość, gładkie charakterystyki, lekkość pióra, świetnie prowadzona akcja w książce i ciekawe fabuły. Ostatnio przeczytanie żadnej książki nie sprawiło mi takiej przyjemności jak zrobił to „Zakład o miłość”.
Dla kogo jest ta książka?? Dla wszystkich tych, którzy nie lubią mdłych i nic nieznaczących powieści o miłości. Oraz dla tych, którzy myślą, że nic już w takich powieściach nie jest w stanie was zaskoczyć.
Oscar Wilde
Oscar Wilde miał rację, jeden pocałunek mężczyzny i świat nagle zatrzymuje się w miejscu. Jeden pocałunek mężczyzny i wszystko przestaje się liczyć. Jeden pocałunek Aleksa „Cichego” Cichockiego i Sylwia Kujawczak zmiana w swoim życiu wszystko.
Główna bohaterka, najnowszej powieści Agnieszki Lingas – Łoniewskiej, to dwudziestoczteroletnia dziewczyna wywodząca się z polskiej arystokracji. Mimo, iż rodzina Sylwii żyje w dwudziestym pierwszym wieku, są oni bardzo związani z tradycją i obyczajami swoich przodków, a przy tym oczekują, że tradycje te zachowa i będzie pielęgnować również ich jedyna córka, wychodząc za mąż za Marcela Brodnickiego. Sylwia do tej pory robiła wszystko z wyznaczonym przez jej rodzinę scenariuszem. Najpierw dobre szkoły, prywatne zajęcia, najlepsze studia, praca w rodzinnej galerii no i oczywiście dom, rodzina, dzieci. Sylwia do tej pory nie widziała powodu, aby wnieść jakiekolwiek zmiany do swojego życia i, tym bardziej nie widzi ich na dwa tygodnie przed ślubem. Ale czy na pewno tak jest?? Ponieważ w dniu spontanicznie zorganizowanego przez przyjaciółki Sylwii, wieczoru panieńskiego, dziewczyna poznaje tajemniczego, groźnie wyglądającego i niezwykle pewnego siebie Aleksa „Cichego”.
„Cichy” nie przypadkowo zwrócił uwagę na zielonooką piękność o długich, aż do pasa blond włosach. Dziewczyna na początku całej zabawy skutecznie unika chłopaka, dopóki ten nie postanawia celowo wnieść zamęt w jej poukładane życie. Mimo, iż doskonale wie, że kobieta za czternaście dni stanie się żoną innego, nie przeszkadza mu to w tym, aby założyć się z kumplami i tym samym przypieczętować los Sylwii. Choć dziewczyna nie jest świadoma, iż stała się obiektem zabawy dużych chłopców, coraz bardziej ulega wpływowi i staraniom Aleksa. Chłopak jest bardzo uparty i przekonywujący, dodatkowo sprytny, ponieważ świetnie aranżuje „ przypadkowe” spotkania z dziewczyną. Ona – ufna, naiwna, o czystym sercu. On - egoista, pozbawiony szczerych uczuć. Czy na pewno Aleksander Cichocki jest niezdolny do miłości?? Czy gra, w której ustalał zasady może obrócić się przeciw niemu??
„Zakład o miłość” czyta się jednym tchem, co jest już chyba cechą charakterystyczną książek tej autorki. Biorąc do ręki „Zakład o miłość” nie spodziewałam się czegoś powalającego. Pomyślałam sobie, że przecież jest mnóstwo książek o miłości, gdzie ludzie spotykają się w niekorzystnym dla obojga momencie, ale przezwyciężą wszystkie przeszkody na drodze do szczęścia. Teraz jednak mogę przyznać się do błędu, bo na tle wszystkich książek obyczajowych z miłością w tle, „Zakład o miłość” wybija się z tłumu. Powieść ta zdecydowanie odbiega też tematyką i gatunkiem od pozostałych pozycji autorki, co mnie upewnia w tym, że nie ważne jest, za co zabiera się Agnieszka Lingas – Łoniewska. Wszystko zbiera się w jedną całość, gładkie charakterystyki, lekkość pióra, świetnie prowadzona akcja w książce i ciekawe fabuły. Ostatnio przeczytanie żadnej książki nie sprawiło mi takiej przyjemności jak zrobił to „Zakład o miłość”.
Dla kogo jest ta książka?? Dla wszystkich tych, którzy nie lubią mdłych i nic nieznaczących powieści o miłości. Oraz dla tych, którzy myślą, że nic już w takich powieściach nie jest w stanie was zaskoczyć.
Anna Szafrańska | (5.02.2012) |
Dałam ponieść się fantazji. I zresztą, nie po raz pierwszy. W wyborze książki brałam pod uwagę trzy rzeczy: okładkę, opis i znajomość pozostałych dzieł naszej wrocławskiej pisarki.
Kiedy pierwszy raz spojrzałam na okładkę na moje serce spłynęła fala spokoju; delikatna mieszanina barw i stonowane kolory odpowiadały za harmonię, a stojąca w zadumie ujmująco piękna blondynka w białej, zwiewnej sukience, ze skromnym bukiecikiem w dłoniach dodała kroplę tajemniczości. To, jak i opis na odwrocie sugerował jednoznacznie - romans. Jednak trzeci czynnik, jakim była wiedza na temat poprzednich dzieł Agnieszki Lingas-Łoniewskiej postawił w opozycji wszystko co wymieniłam wcześniej do tego, co czułam. A czułam wyraźnie, że nie będzie to taki zwykły, przeciętny romans. I miałam rację.
Witam w świecie Sylwii Kujawczak, dziewczyny która ma wszystko, a mówiąc wszystko mam na myśli: rodzinę, pieniądze, narzeczonego, pewną przyszłość. Po studiach miała przejąć część obowiązków w rodzinnym biznesie. Ślub zaplanowany w każdym najdrobniejszym szczególe miał się odbyć lada dzień. Ale czemu czuła, że to wszystko dzieje się poza nią? Czemu czuła, że życie przecieka jej przez palce?
Witam w świecie Aleksa "Cichego" Cichockiego, gruboskórnego mężczyzny, który do kobiet podchodzi z pewnym dystansem, jasno określając granice. Nigdy nie związał się z żadną na poważnie. Zajęty prowadzeniem rodzinnego biznesu wykreślił ze swojego życia względne pojęcia "miłości" i "małżeństwa". A pozbywając się tego balastu żył bez zobowiązań, żył chwilą, żył imprezami. Ale demony przeszłości, które tak starał się zagłuszyć nie dają mu spokoju.
Oboje spotykają się w zadymionym lokalu, a obok nich przewija się tłum anonimowych osób. Jednak oni widzą tylko siebie. I wtedy pada zakład, który jest początkiem wielkiej miłości, ale i wielkiego bólu.
Impreza w dudniącym basami klubie, gdzie alkohol niemal leje się strumieniami. Taniec z obcym facetem i pocałunek, który zbijając z nóg zachęca do popełnienia większego grzechu. Bo bo zakazany owoc wystarczy tylko sięgnąć.
Książkę czyta się jednym tchem i niech przeklęci będą niedowiarkowie, którzy z góry wezmą "Zakład o miłość" za błahą historię miłosną. Tak, dynamiczna rozkwitająca miłość Sylwii i Aleksa nie schodzi z pierwszego planu, jednak autorka przedstawia bohaterów w najważniejszym dla nich okresie. Każde z nich żyje we własnym świecie, a przyzwyczajeni do naturalnego porządku rzeczy boją się zaryzykować teraźniejszość. Bo nie wiedzą, co się stanie gdy spalą za sobą wszystkie mosty, a chaos zagości w ich życiu rzucając wielki znak zapytania na przyszłość. Jednak najistotniejsze co trzeba wiedzieć, to to że gdy chcemy zabrać się za budowanie przyszłości, musimy wyzbyć się wszelkich demonów przeszłości.
Łączące ich uczucie zrodziło się niemal od razu, niemal od pierwszego spojrzenia. Z początku oboje traktowali to jak błahostkę, zwykłą znajomość, albo jak w przypadku Cichego - zwykły zakład. I kiedy mózg starał się racjonalnie wytłumaczyć dziwne podenerwowanie towarzyszące każdemu ich spotkaniu, serce zaczęło działać.
Losy obojga splotły się ze sobą i w obojgu zaszły pewne zmiany; w końcu otworzyli oczy i spojrzeli na swoje dotychczasowe życie. A to ich przeraziło. Wszelkie wątpliwości zostały rozwiane, a skupiając się na sobie, własnych pragnieniach i marzeniach osiągnęli cel - odnaleźli własne 'ja'. Odnaleźli swoje życie.
Nie będę rozczulać się nad sposobem przekazania ich historii, bo była doskonała. Każde przeczytane słowo wydawało się być wypowiedziane głośno. Otwieramy książkę witając się z bohaterami, jak ze starymi przyjaciółmi i trwamy z nimi wspólnie przeżywając każde potknięcie, zwątpienie, pierwsze zauroczenie, wściekłość, smutek, ból, miłość... Wszystko jest kompletną całością.
Kiedy skończyłam czytać książkę i ta spoczęła zamknięta na kolanach, zamyśliłam się. Aż do końca ostatniego akapitu nie można przewidzieć, jak zakończy się ta historia. Właściwie, w ogóle nie myśli się o zakończeniu chcąc by akcja trwała i trwała... Nie chciałam doczytać do końca.
I kiedy tak siedziałam pogrążona w zadumie, zdałam sobie sprawę, że kilka słonych łez spłynęło po moim policzku.
Łez radości, jak i smutki.
Dla mnie była to historia opowiedziana bezpośrednio przez samą Sylwię.
I bezpośrednio od niej dowiedziałam się, czym jest życie.
A musicie wiedzieć, że moc słów "Życie jest dane człowiekowi tylko raz" nabrała dla mnie szczególnego znaczenia.
"Zakład o miłość" to nie romans w jego ogólnym znaczeniu. To walka o znalezienie swojego sensu w życiu. A miłość jest tylko drogowskazem.
Kiedy pierwszy raz spojrzałam na okładkę na moje serce spłynęła fala spokoju; delikatna mieszanina barw i stonowane kolory odpowiadały za harmonię, a stojąca w zadumie ujmująco piękna blondynka w białej, zwiewnej sukience, ze skromnym bukiecikiem w dłoniach dodała kroplę tajemniczości. To, jak i opis na odwrocie sugerował jednoznacznie - romans. Jednak trzeci czynnik, jakim była wiedza na temat poprzednich dzieł Agnieszki Lingas-Łoniewskiej postawił w opozycji wszystko co wymieniłam wcześniej do tego, co czułam. A czułam wyraźnie, że nie będzie to taki zwykły, przeciętny romans. I miałam rację.
Witam w świecie Sylwii Kujawczak, dziewczyny która ma wszystko, a mówiąc wszystko mam na myśli: rodzinę, pieniądze, narzeczonego, pewną przyszłość. Po studiach miała przejąć część obowiązków w rodzinnym biznesie. Ślub zaplanowany w każdym najdrobniejszym szczególe miał się odbyć lada dzień. Ale czemu czuła, że to wszystko dzieje się poza nią? Czemu czuła, że życie przecieka jej przez palce?
Witam w świecie Aleksa "Cichego" Cichockiego, gruboskórnego mężczyzny, który do kobiet podchodzi z pewnym dystansem, jasno określając granice. Nigdy nie związał się z żadną na poważnie. Zajęty prowadzeniem rodzinnego biznesu wykreślił ze swojego życia względne pojęcia "miłości" i "małżeństwa". A pozbywając się tego balastu żył bez zobowiązań, żył chwilą, żył imprezami. Ale demony przeszłości, które tak starał się zagłuszyć nie dają mu spokoju.
Oboje spotykają się w zadymionym lokalu, a obok nich przewija się tłum anonimowych osób. Jednak oni widzą tylko siebie. I wtedy pada zakład, który jest początkiem wielkiej miłości, ale i wielkiego bólu.
Impreza w dudniącym basami klubie, gdzie alkohol niemal leje się strumieniami. Taniec z obcym facetem i pocałunek, który zbijając z nóg zachęca do popełnienia większego grzechu. Bo bo zakazany owoc wystarczy tylko sięgnąć.
Książkę czyta się jednym tchem i niech przeklęci będą niedowiarkowie, którzy z góry wezmą "Zakład o miłość" za błahą historię miłosną. Tak, dynamiczna rozkwitająca miłość Sylwii i Aleksa nie schodzi z pierwszego planu, jednak autorka przedstawia bohaterów w najważniejszym dla nich okresie. Każde z nich żyje we własnym świecie, a przyzwyczajeni do naturalnego porządku rzeczy boją się zaryzykować teraźniejszość. Bo nie wiedzą, co się stanie gdy spalą za sobą wszystkie mosty, a chaos zagości w ich życiu rzucając wielki znak zapytania na przyszłość. Jednak najistotniejsze co trzeba wiedzieć, to to że gdy chcemy zabrać się za budowanie przyszłości, musimy wyzbyć się wszelkich demonów przeszłości.
Łączące ich uczucie zrodziło się niemal od razu, niemal od pierwszego spojrzenia. Z początku oboje traktowali to jak błahostkę, zwykłą znajomość, albo jak w przypadku Cichego - zwykły zakład. I kiedy mózg starał się racjonalnie wytłumaczyć dziwne podenerwowanie towarzyszące każdemu ich spotkaniu, serce zaczęło działać.
Losy obojga splotły się ze sobą i w obojgu zaszły pewne zmiany; w końcu otworzyli oczy i spojrzeli na swoje dotychczasowe życie. A to ich przeraziło. Wszelkie wątpliwości zostały rozwiane, a skupiając się na sobie, własnych pragnieniach i marzeniach osiągnęli cel - odnaleźli własne 'ja'. Odnaleźli swoje życie.
Nie będę rozczulać się nad sposobem przekazania ich historii, bo była doskonała. Każde przeczytane słowo wydawało się być wypowiedziane głośno. Otwieramy książkę witając się z bohaterami, jak ze starymi przyjaciółmi i trwamy z nimi wspólnie przeżywając każde potknięcie, zwątpienie, pierwsze zauroczenie, wściekłość, smutek, ból, miłość... Wszystko jest kompletną całością.
Kiedy skończyłam czytać książkę i ta spoczęła zamknięta na kolanach, zamyśliłam się. Aż do końca ostatniego akapitu nie można przewidzieć, jak zakończy się ta historia. Właściwie, w ogóle nie myśli się o zakończeniu chcąc by akcja trwała i trwała... Nie chciałam doczytać do końca.
I kiedy tak siedziałam pogrążona w zadumie, zdałam sobie sprawę, że kilka słonych łez spłynęło po moim policzku.
Łez radości, jak i smutki.
Dla mnie była to historia opowiedziana bezpośrednio przez samą Sylwię.
I bezpośrednio od niej dowiedziałam się, czym jest życie.
A musicie wiedzieć, że moc słów "Życie jest dane człowiekowi tylko raz" nabrała dla mnie szczególnego znaczenia.
"Zakład o miłość" to nie romans w jego ogólnym znaczeniu. To walka o znalezienie swojego sensu w życiu. A miłość jest tylko drogowskazem.
Dodaj własną recenzję
Polecamy:
Szyfr magii — Izabela Piorun Są ścieżki przeznaczenia i ścieżki wyboru. Czasem trudno jest odróżnić, którą z nich właśnie podążamy.
Alicja jest świeżo po rozwodzie, ma dość swojej nud... |
Oferta książek
Wg wydawnictwa
Najpopularniejsze i polecane
Kategorie książek
Zaloguj się | Twoje zamówienia | Twoje dane | Koszty dostawy | Regulamin zakupów
Reklamacje i zwroty | Bezpieczeństwo | Pomoc | Kontakt | Copyright © 2008 by Novae Res
Reklamacje i zwroty | Bezpieczeństwo | Pomoc | Kontakt | Copyright © 2008 by Novae Res