Zagubiona
Cena: 23,00 zł 19,55 zł
Nakład wyczerpany
Książki dostarcza firma DHL Express
Czas oczekiwania na paczkę
Książki dostarcza firma DHL Express
Czas oczekiwania na paczkę
Opis i recenzje
Miłości nic nie może rozdzielić. Nawet śmierć.
Julia, dwudziestoparoletnia studentka – wychowanka domu dziecka - nie może pogodzić się ze stratą ukochanego. Nie dość, że była świadkiem jego wypadku, to jeszcze wszystko przypomina jej o martwym chłopaku. Najchętniej zanurzyłaby się w ciepłej kołdrze i nie ruszała w ogóle, ale są jeszcze na świecie osoby, które starają się jej pomóc – dwie koleżanki ze studiów i mama jej chłopaka.
Widzi ich starania, ale rozpacz przepełnia ją doszczętnie. W końcu nie zawsze miłość jest czymś, co zdarza się na co dzień. A szczególnie taka, która łączyła Julię i Micah. Bezpretensjonalna i szczera.
Refleksje Julii na temat tego, co jest dla nas ważne i jak bardzo można cierpieć popychają ją do czynu, który staje się dla niej wybawieniem.
Julia, dwudziestoparoletnia studentka – wychowanka domu dziecka - nie może pogodzić się ze stratą ukochanego. Nie dość, że była świadkiem jego wypadku, to jeszcze wszystko przypomina jej o martwym chłopaku. Najchętniej zanurzyłaby się w ciepłej kołdrze i nie ruszała w ogóle, ale są jeszcze na świecie osoby, które starają się jej pomóc – dwie koleżanki ze studiów i mama jej chłopaka.
Widzi ich starania, ale rozpacz przepełnia ją doszczętnie. W końcu nie zawsze miłość jest czymś, co zdarza się na co dzień. A szczególnie taka, która łączyła Julię i Micah. Bezpretensjonalna i szczera.
Refleksje Julii na temat tego, co jest dla nas ważne i jak bardzo można cierpieć popychają ją do czynu, który staje się dla niej wybawieniem.
Szczegóły
- Rodzaj literatury: Literatura kobieca
- Wydawca: Novae Res, 2013
- Format: 121x195mm, oprawa miękka ze skrzydełkami
- Wydanie: Pierwsze
- Liczba stron: 88
- ISBN: 978-83-7722-951-4
Recenzje czytelników
Średnia ocena: | z 5 recenzji. | Dodaj własną recenzję |
Klaudia Sowa | (3.04.2014) |
Długo zwlekałam z napisaniem tej recenzji. Dlaczego? Z jednej strony po przeczytaniu jak najszybciej chciałam podzielić się kimkolwiek tym, co przed momentem przeżyłam. Zaś z drugiej nie chciałam, aby górowały emocje i łzy, które ściekały po policzku. Pomimo swej krótkiej formy "Zagubiona" była naprawdę dobrą lekturą.
Idealnie wpasowuje się w moje klimaty oraz w wieczór przy gorącym kubku herbaty. Jedno jedynie straszliwie mnie złościło na początku: dlaczego powieść jest tak okropnie krótka? Jednak po czasie sama odpowiedziałam sobie na to pytanie. Zawiera wszystko to, co powinna. Tekst jest idealnie wymierzony, zdarzeń i dni jest w sam raz. Po przeczytaniu nie czuje się ani niedosytu, a tym bardziej przesytu. Pierwszą rzeczą, którą zrobiłam po zakończeniu było oczywiście otarcie łez, po czym chwyciłam za telefon i automatycznie musiałam napisać do mojej przyjaciółki, aby czym prędzej przekazać książkę na jej ręce.
Pomimo młodego wieku pisarki, spisała się bardzo dobrze. Rzekłabym, że na piątkę z plusem. Jak na debiut jest to bardzo obiecująca wschodząca gwiazda. Uwaga! Ta książka podbije Wasze serca i bezceremonialnie wbije się w Wasze głowy i na długo tam pozostanie.
Gadam i gadam, a tak naprawdę nawet nie wiecie o czym mówię. "Zagubiona" jest napisana w formie zapisków, dziennika młodej dziewczyny, która zaczyna go prowadzić w dzień swoich urodzin oraz... w dzień pogrzebu swego lubego. Opisuje dzień po dniu, czasem jeden gorszy od drugiego. Ukazuje, że tak naprawdę sama nie potrafi sobie poradzić. Oprócz niego nie ma w swoim życiu nikogo bliskiego, no może poza mamą ukochanego, która dzielnie pomaga przebrnąć dziewczynie przez to piekło.
Na początku bardzo przypominało mi to "PS. Kocham Cię", które wprost uwielbiam. Jednak po czasie dostrzegam jak wiele różni te dwie książki. Uważam, że jest to idealna lektura dla kobiet, a szczególnie tych lubujących się w książkach poruszających nie tylko głowę, ale też serce.
Idealnie wpasowuje się w moje klimaty oraz w wieczór przy gorącym kubku herbaty. Jedno jedynie straszliwie mnie złościło na początku: dlaczego powieść jest tak okropnie krótka? Jednak po czasie sama odpowiedziałam sobie na to pytanie. Zawiera wszystko to, co powinna. Tekst jest idealnie wymierzony, zdarzeń i dni jest w sam raz. Po przeczytaniu nie czuje się ani niedosytu, a tym bardziej przesytu. Pierwszą rzeczą, którą zrobiłam po zakończeniu było oczywiście otarcie łez, po czym chwyciłam za telefon i automatycznie musiałam napisać do mojej przyjaciółki, aby czym prędzej przekazać książkę na jej ręce.
Pomimo młodego wieku pisarki, spisała się bardzo dobrze. Rzekłabym, że na piątkę z plusem. Jak na debiut jest to bardzo obiecująca wschodząca gwiazda. Uwaga! Ta książka podbije Wasze serca i bezceremonialnie wbije się w Wasze głowy i na długo tam pozostanie.
Gadam i gadam, a tak naprawdę nawet nie wiecie o czym mówię. "Zagubiona" jest napisana w formie zapisków, dziennika młodej dziewczyny, która zaczyna go prowadzić w dzień swoich urodzin oraz... w dzień pogrzebu swego lubego. Opisuje dzień po dniu, czasem jeden gorszy od drugiego. Ukazuje, że tak naprawdę sama nie potrafi sobie poradzić. Oprócz niego nie ma w swoim życiu nikogo bliskiego, no może poza mamą ukochanego, która dzielnie pomaga przebrnąć dziewczynie przez to piekło.
Na początku bardzo przypominało mi to "PS. Kocham Cię", które wprost uwielbiam. Jednak po czasie dostrzegam jak wiele różni te dwie książki. Uważam, że jest to idealna lektura dla kobiet, a szczególnie tych lubujących się w książkach poruszających nie tylko głowę, ale też serce.
Sylwia Tylkowska | (8.04.2014) |
Zagubiona to książka młodej początkującej pisarki. Mówi się, że debiuty literackie są słabe. Ale czy debiut Pauliny Machnickiej też taki był?
Książkę przeczytałam kilka dni temu, ale dopiero dziś ją recenzuję. Pierwszym powodem jest brak czasu a drugim to, że musiałam trochę ochłonąć po jej przeczytaniu.
Miłości nic nie może rozdzielić. Nawet śmierć.
Julia, dwudziestoparoletnia studentka – wychowanka domu dziecka - nie może pogodzić się ze stratą ukochanego. Nie dość, że była świadkiem jego wypadku, to jeszcze wszystko przypomina jej o martwym chłopaku. Najchętniej zanurzyłaby się w ciepłej kołdrze i nie ruszała w ogóle, ale są jeszcze na świecie osoby, które starają się jej pomóc – dwie koleżanki ze studiów i mama jej chłopaka.
Widzi ich starania, ale rozpacz przepełnia ją doszczętnie. W końcu nie zawsze miłość jest czymś, co zdarza się na co dzień. A szczególnie taka, która łączyła Julię i Micah. Bezpretensjonalna i szczera.
Refleksje Julii na temat tego, co jest dla nas ważne i jak bardzo można cierpieć popychają ją do czynu, który staje się dla niej wybawieniem.
Czytając opis książki można się domyśleć jaki będzie czyn, który staje się dla dziewczyny wybawieniem. I właśnie za to mały minusik,bo książka jest przewidywalna.
Myślałam, że nie będę potrafiła ocenić stylu pisania autorki, bo to jest taka opowieść, w której styl się raczej nie liczy. Jednak po głębszym przeanalizowaniu mogę stwierdzić, że pani Paulina spisała się świetnie. A więc spytacie co się liczy w tej powieści? W tej cienkiej z pozoru książeczce ważne są emocje, którymi wypełniona jest ta książka, co może potwierdzić moje zachowanie podczas czytania. Nie mogłam opanować łez. Ta książka to wulkan emocji. I cieszę się, ze na polskim rynku wydawniczym pojawiła się taka pozycja.
"Kiedyś byłam jedynie cieniem samej siebie ukrytym głęboko gdzieś, we wnętrzu, bojąc się ujawnić, by nikt nie mógł mnie skrzywdzić"
Dlaczego ta książka jest warta waszego czasu?Ponieważ porusza ona motyw śmierci bliskich. Ukazuje jak często ludzie nie potrafią pogodzić się ze stratą bliskiej osoby. Pani Machnicka przedstawia tak wiele emocji, które przeżywają osoby, gdy kogoś stracą, co daje możliwość czytelnikowi zastanowić się co właśnie on by czuł na miejscu bohaterki. Czy niszczyłby swoje życie każdego dnia?A może z godziny na godzinę akceptowałby fakt, że tej osoby już nie ma.
To już kolejna pozycja na polskim rynku w ciągu kilku miesięcy z formie pamiętnika. Niektórym może się to już znudzić, ale ja bardzo lubię takie książki i daje kolejny plus właśnie za taką formę.
Myślę, że autorka mogła inspirować się dramatem Szekspira Romeo i Julia. Imię głównej bohaterki się zgadza i historia dwojga zakochanych ludzi kończy się tak samo. Uważam jednak, że pani Paulina zrobiła to bardziej emocjonalnie.
Książkę polecam osobom, które cenią w książkach emocje a nie akcję. Powieść na pewno docenią osoby wrażliwe i kochające czytać o miłości. Innym także ją polecam, bo może każdy być mile zaskoczony.
Książkę przeczytałam kilka dni temu, ale dopiero dziś ją recenzuję. Pierwszym powodem jest brak czasu a drugim to, że musiałam trochę ochłonąć po jej przeczytaniu.
Miłości nic nie może rozdzielić. Nawet śmierć.
Julia, dwudziestoparoletnia studentka – wychowanka domu dziecka - nie może pogodzić się ze stratą ukochanego. Nie dość, że była świadkiem jego wypadku, to jeszcze wszystko przypomina jej o martwym chłopaku. Najchętniej zanurzyłaby się w ciepłej kołdrze i nie ruszała w ogóle, ale są jeszcze na świecie osoby, które starają się jej pomóc – dwie koleżanki ze studiów i mama jej chłopaka.
Widzi ich starania, ale rozpacz przepełnia ją doszczętnie. W końcu nie zawsze miłość jest czymś, co zdarza się na co dzień. A szczególnie taka, która łączyła Julię i Micah. Bezpretensjonalna i szczera.
Refleksje Julii na temat tego, co jest dla nas ważne i jak bardzo można cierpieć popychają ją do czynu, który staje się dla niej wybawieniem.
Czytając opis książki można się domyśleć jaki będzie czyn, który staje się dla dziewczyny wybawieniem. I właśnie za to mały minusik,bo książka jest przewidywalna.
Myślałam, że nie będę potrafiła ocenić stylu pisania autorki, bo to jest taka opowieść, w której styl się raczej nie liczy. Jednak po głębszym przeanalizowaniu mogę stwierdzić, że pani Paulina spisała się świetnie. A więc spytacie co się liczy w tej powieści? W tej cienkiej z pozoru książeczce ważne są emocje, którymi wypełniona jest ta książka, co może potwierdzić moje zachowanie podczas czytania. Nie mogłam opanować łez. Ta książka to wulkan emocji. I cieszę się, ze na polskim rynku wydawniczym pojawiła się taka pozycja.
"Kiedyś byłam jedynie cieniem samej siebie ukrytym głęboko gdzieś, we wnętrzu, bojąc się ujawnić, by nikt nie mógł mnie skrzywdzić"
Dlaczego ta książka jest warta waszego czasu?Ponieważ porusza ona motyw śmierci bliskich. Ukazuje jak często ludzie nie potrafią pogodzić się ze stratą bliskiej osoby. Pani Machnicka przedstawia tak wiele emocji, które przeżywają osoby, gdy kogoś stracą, co daje możliwość czytelnikowi zastanowić się co właśnie on by czuł na miejscu bohaterki. Czy niszczyłby swoje życie każdego dnia?A może z godziny na godzinę akceptowałby fakt, że tej osoby już nie ma.
To już kolejna pozycja na polskim rynku w ciągu kilku miesięcy z formie pamiętnika. Niektórym może się to już znudzić, ale ja bardzo lubię takie książki i daje kolejny plus właśnie za taką formę.
Myślę, że autorka mogła inspirować się dramatem Szekspira Romeo i Julia. Imię głównej bohaterki się zgadza i historia dwojga zakochanych ludzi kończy się tak samo. Uważam jednak, że pani Paulina zrobiła to bardziej emocjonalnie.
Książkę polecam osobom, które cenią w książkach emocje a nie akcję. Powieść na pewno docenią osoby wrażliwe i kochające czytać o miłości. Innym także ją polecam, bo może każdy być mile zaskoczony.
Iga Wu | (10.03.2014) |
To nie będzie długa recenzja, bo książka była króciutka – trochę ponad 80 stron dużą czcionką, przeczytałam ją w czterdzieści minut.
Julia ma dwadzieścia jeden lat i zaczyna pisać dziennik, kiedy jej chłopak, Micah, ginie w wypadku. Książka jest stylizowana na pamiętnik, nie ma w niej żadnych dialogów, jedynie zapis przemyśleń zrozpaczonej dziewczyny, która nie może pogodzić się ze śmiercią swojego chłopaka.
Chociaż książka jest króciutka, zawiera spory ładunek emocji. Autorka sprawnie wplotła sporo pasujących cytatów (plus za te Charlesa Baudelaire’a z Kwiatów zła).
Jak podają psycholodzy, są cztery fazy żałoby: pierwsza: faza szoku i zaprzeczenia, druga: gniew, trzecia: rozpacz i w końcu – akceptacja. Niektórzy mają problem z przejściem przez wszystkie, zatrzymują się w jednej z nich i nigdy tak naprawdę nie dochodzą do siebie. Gdzieś przeczytałam, że żałoba powinna trwać 40 dni. Dziennik Julii opisuje 60 i jak możecie się domyślić, nie udaje jej się dotrzeć do tej ostatniej fazy. Nie naprawdę.
Nie chcę robić spojlerów, ale jeśli ktoś przeczyta opis na okładce, chyba sam się domyśli, jak potoczy się ta historia. "Refleksje Julii na temat tego, co jest dla nas ważne i jak bardzo można cierpieć popychają ją do czynu, który staje się dla niej wybawieniem"... I tutaj pojawia się moje zastrzeżenie. Ja wiem, dramatyzm i te sprawy, ale czemu ma służyć pisanie takich książek, w których zrozpaczona dziewczyna [na wypadek, gdyby ktoś się jeszcze nie domyślił, tu będzie SPOJLER] odbiera sobie życie, by połączyć się ze swoim chłopakiem? [koniec SPOJLERA]. Przeczyta to jakaś niestabilna emocjonalnie gimnazjalistka, potem rzuci ją chłopak i zrobi to samo.
Autorka chciała opowiedzieć o miłości, której nie rozdzieli nawet śmierć (nie bez powodu jej bohaterka ma na imię Julia), ale prawda jest taka, że wraz ze śmiercią osoby X, umiera tylko osoba X – inni muszą męczyć się dalej. Takie jest życie.
Zagubiona nie jest złym debiutem. Książka ma niewiele stron, ale widać, że autorka pisze całkiem sprawnie (kilka stylistycznych potknięć się znalazło, ale mniej wnikliwi pewnie nawet ich nie zauważą) i ma do tego dryg. Życzę jej powodzenia z kolejnymi powieściami, mam nadzieję, że będą już dłuższe.
Julia ma dwadzieścia jeden lat i zaczyna pisać dziennik, kiedy jej chłopak, Micah, ginie w wypadku. Książka jest stylizowana na pamiętnik, nie ma w niej żadnych dialogów, jedynie zapis przemyśleń zrozpaczonej dziewczyny, która nie może pogodzić się ze śmiercią swojego chłopaka.
Chociaż książka jest króciutka, zawiera spory ładunek emocji. Autorka sprawnie wplotła sporo pasujących cytatów (plus za te Charlesa Baudelaire’a z Kwiatów zła).
Jak podają psycholodzy, są cztery fazy żałoby: pierwsza: faza szoku i zaprzeczenia, druga: gniew, trzecia: rozpacz i w końcu – akceptacja. Niektórzy mają problem z przejściem przez wszystkie, zatrzymują się w jednej z nich i nigdy tak naprawdę nie dochodzą do siebie. Gdzieś przeczytałam, że żałoba powinna trwać 40 dni. Dziennik Julii opisuje 60 i jak możecie się domyślić, nie udaje jej się dotrzeć do tej ostatniej fazy. Nie naprawdę.
Nie chcę robić spojlerów, ale jeśli ktoś przeczyta opis na okładce, chyba sam się domyśli, jak potoczy się ta historia. "Refleksje Julii na temat tego, co jest dla nas ważne i jak bardzo można cierpieć popychają ją do czynu, który staje się dla niej wybawieniem"... I tutaj pojawia się moje zastrzeżenie. Ja wiem, dramatyzm i te sprawy, ale czemu ma służyć pisanie takich książek, w których zrozpaczona dziewczyna [na wypadek, gdyby ktoś się jeszcze nie domyślił, tu będzie SPOJLER] odbiera sobie życie, by połączyć się ze swoim chłopakiem? [koniec SPOJLERA]. Przeczyta to jakaś niestabilna emocjonalnie gimnazjalistka, potem rzuci ją chłopak i zrobi to samo.
Autorka chciała opowiedzieć o miłości, której nie rozdzieli nawet śmierć (nie bez powodu jej bohaterka ma na imię Julia), ale prawda jest taka, że wraz ze śmiercią osoby X, umiera tylko osoba X – inni muszą męczyć się dalej. Takie jest życie.
Zagubiona nie jest złym debiutem. Książka ma niewiele stron, ale widać, że autorka pisze całkiem sprawnie (kilka stylistycznych potknięć się znalazło, ale mniej wnikliwi pewnie nawet ich nie zauważą) i ma do tego dryg. Życzę jej powodzenia z kolejnymi powieściami, mam nadzieję, że będą już dłuższe.
Katarzyna Meres | (11.03.2014) |
Kiedy ktoś odchodzi z naszego życia, ono zmienia się nie do poznania. Już nic nie pozostaje takie samo - kawa zmienia smak, codzienne czynności są już nieważne, przyjaciele okazują się być niepotrzebni, a jedynym dobrym i wyrozumiałym towarzyszem pozostaje cisza oraz samotność. Kiedy ktoś odchodzi z naszego życia, wszystko traci sens. Zwłaszcza, jeśli ten ktoś był dla nas najważniejszym i jedynym człowiekiem w przeciągu całego życia...
Debiutująca Paulina Machnicka stworzyła bardzo smutną opowieść o utracie najbliższej osoby. Julia, sierota po nieudanych próbach życia w Polsce, emigruje do Anglii. Pewnego dnia w parku poznaje Micaha. Oboje zakochują się w sobie od pierwszego wejrzenia, układają razem życie, są szczęśliwi, łączy ich nieskazitelna i silna miłość. Niespodziewanie Micah ginie na jej oczach... Julia obwinia się o jego śmierć i nijak nie może sobie poradzić z jego utratą. Postanawia pisać pamiętnik skierowany do niego. Do nieżyjącego już chłopaka, dziewczyna tonie w smutku i rozpaczy. Dziennik przywołuje w niej wspomnienia ukochanego.
"Zagubiona" ma formę pamiętnika, dzięki czemu książkę czyta się błyskawicznie. Oczami Julii poznajemy Micaha - miłego, radosnego, dobrego człowieka, który kochał ją ponad życie. Julia tęskni za nim, załamuje się, ciągle upada i nie potrafi się podnieść. Nie pozwala też nikomu sobie pomóc.
Muszę przyznać, że momentami irytowała mnie swoją infantylnością i coraz to głębszym popadaniem w depresję; czasami nie rozumiałam jej zachowania. W mojej ocenie ona nawet nie próbowała się podnieść, wziąć się w garść, czy uśmiechnąć się. Jej smutek momentami mnie porażał, momentami jej ból uderzał we mnie z zadrukowanych kartek. Julia nie oczekiwała i nawet nie chciała współczucia, czy pomocy. A przecież gdyby dopuściła kogoś do siebie, jej ból byłby mniejszy, gdyby tylko podzieliła się nim z kimś innym.
Jeżeli chodzi o język, to jest on dość prosty, nie ma w nim ozdobników, czy wyniosłości. Fabuła nie jest przewidywalna, a koniec szokuje i zaskakuje. W tej niewielkiej objętościowo książce szukałam emocji i znalazłam w niej jedynie smutek, dopiero na ostatniej stronie poczułam jakąś iskierkę nadziei, której brakowało mi w ciągu lektury.
W "Zagubionej" czegoś mi zabrakło. Ta książka nie jest zła, ale oczekiwałam od niej czegoś lepszego. Miałam nadzieję, że znajdę w niej emocje, które będą rozrywały moje serce, napawały mnie nadzieją i siłą, niestety nie znalazłam tego i bardzo nad tym ubolewam. Zabrakło mi również siły u Julii, przykro było patrzeć na jej niemoc. Czekałam, kiedy podniesie się po tym bolesnym upadku, ale niestety nie miało to miejsca. Sądziłam, że autorka pokaże, iż po śmierci bliskiej osoby, mimo cierpienia da się żyć. Świat Julii owiał mnie melancholią, smutkiem i bólem. Współczułam jej, ale nie mogłam się z nią utożsamić. Mam jeszcze jedno zastrzeżenie - irytujące było czytanie o zaprzestaniu jedzenia Julii. Nie trzeba było tego ciągle podkreślać.
Odniosę się jeszcze do zakończenia książki. Autorka zaskoczyła mnie i nie przygotowała na taki koniec wydarzeń. Ta ostatnia kartka została pięknie i uroczo napisana. Okazuje się, że czasami najgorsze rozwiązania, przynoszą ukojenie w bólu i cierpieniu. Paulina pokazała, jak silna jest miłość i do jakiego stopnia uzależnia ona człowieka. Skupiła się na pokazaniu bólu, który przeszywa na wskroś serce i duszę.
"Zagubioną" uważam za książkę poprawną, którą szybko się czyta. Nie jest złą opowieścią, jedynie w kilku miejscach należałoby nanieść poprawki. Jeśli lubicie melancholijne opowieści i chcecie zobaczyć, jak po śmierci Micaha wyglądało życie Julii, to sięgnijcie po tę książkę. Decyzja należy do Was.
Debiutująca Paulina Machnicka stworzyła bardzo smutną opowieść o utracie najbliższej osoby. Julia, sierota po nieudanych próbach życia w Polsce, emigruje do Anglii. Pewnego dnia w parku poznaje Micaha. Oboje zakochują się w sobie od pierwszego wejrzenia, układają razem życie, są szczęśliwi, łączy ich nieskazitelna i silna miłość. Niespodziewanie Micah ginie na jej oczach... Julia obwinia się o jego śmierć i nijak nie może sobie poradzić z jego utratą. Postanawia pisać pamiętnik skierowany do niego. Do nieżyjącego już chłopaka, dziewczyna tonie w smutku i rozpaczy. Dziennik przywołuje w niej wspomnienia ukochanego.
"Zagubiona" ma formę pamiętnika, dzięki czemu książkę czyta się błyskawicznie. Oczami Julii poznajemy Micaha - miłego, radosnego, dobrego człowieka, który kochał ją ponad życie. Julia tęskni za nim, załamuje się, ciągle upada i nie potrafi się podnieść. Nie pozwala też nikomu sobie pomóc.
Muszę przyznać, że momentami irytowała mnie swoją infantylnością i coraz to głębszym popadaniem w depresję; czasami nie rozumiałam jej zachowania. W mojej ocenie ona nawet nie próbowała się podnieść, wziąć się w garść, czy uśmiechnąć się. Jej smutek momentami mnie porażał, momentami jej ból uderzał we mnie z zadrukowanych kartek. Julia nie oczekiwała i nawet nie chciała współczucia, czy pomocy. A przecież gdyby dopuściła kogoś do siebie, jej ból byłby mniejszy, gdyby tylko podzieliła się nim z kimś innym.
Jeżeli chodzi o język, to jest on dość prosty, nie ma w nim ozdobników, czy wyniosłości. Fabuła nie jest przewidywalna, a koniec szokuje i zaskakuje. W tej niewielkiej objętościowo książce szukałam emocji i znalazłam w niej jedynie smutek, dopiero na ostatniej stronie poczułam jakąś iskierkę nadziei, której brakowało mi w ciągu lektury.
W "Zagubionej" czegoś mi zabrakło. Ta książka nie jest zła, ale oczekiwałam od niej czegoś lepszego. Miałam nadzieję, że znajdę w niej emocje, które będą rozrywały moje serce, napawały mnie nadzieją i siłą, niestety nie znalazłam tego i bardzo nad tym ubolewam. Zabrakło mi również siły u Julii, przykro było patrzeć na jej niemoc. Czekałam, kiedy podniesie się po tym bolesnym upadku, ale niestety nie miało to miejsca. Sądziłam, że autorka pokaże, iż po śmierci bliskiej osoby, mimo cierpienia da się żyć. Świat Julii owiał mnie melancholią, smutkiem i bólem. Współczułam jej, ale nie mogłam się z nią utożsamić. Mam jeszcze jedno zastrzeżenie - irytujące było czytanie o zaprzestaniu jedzenia Julii. Nie trzeba było tego ciągle podkreślać.
Odniosę się jeszcze do zakończenia książki. Autorka zaskoczyła mnie i nie przygotowała na taki koniec wydarzeń. Ta ostatnia kartka została pięknie i uroczo napisana. Okazuje się, że czasami najgorsze rozwiązania, przynoszą ukojenie w bólu i cierpieniu. Paulina pokazała, jak silna jest miłość i do jakiego stopnia uzależnia ona człowieka. Skupiła się na pokazaniu bólu, który przeszywa na wskroś serce i duszę.
"Zagubioną" uważam za książkę poprawną, którą szybko się czyta. Nie jest złą opowieścią, jedynie w kilku miejscach należałoby nanieść poprawki. Jeśli lubicie melancholijne opowieści i chcecie zobaczyć, jak po śmierci Micaha wyglądało życie Julii, to sięgnijcie po tę książkę. Decyzja należy do Was.
Książkowy Zawrót | (14.03.2014) |
Zastanawiałam się jak mam się zabrać za recenzję tej książki. Ze względu na to, że jest ona bardzo krótka, nie mogę powiedzieć zbyt wiele, by nie zniechęcić do czytania spojlerem. Z drugiej strony - coś powiedzieć wypada. Więc może... sprawdźcie sami, o co w tym wszystkim chodzi.
Zdaję sobie sprawę z tego, że nie wszystkim tego typu książki mogą się podobać. Jest to dziennik, zapiski młodej, skrzywdzonej przez los dziewczyny, która nie potrafi pogodzić się ze stratą najważniejszej dla niej w życiu osoby. Co za tym idzie - pełno tutaj smutku i melancholii. Powiedziałabym, że moje klimaty. Nie dlatego bynajmniej, że lubię patrzeć na cierpnie innych, ale dlatego, że lubię zagłębiać się w psychikę bohaterów. Julię polubiłam chyba od początku. Dość szybko się do niej przywiązałam, bo dzięki tym słowom pisanym bezpośrednio "przez nią", byłam w stanie wczuć się w jej sytuację.
Ze względu na tematykę Zagubionej nie powinnam mówić, że jest to lektura lekka i przyjemna, ale szczerze mówiąc... Poniekąd tak właśnie jest. I dlatego trochę się zawiodłam. Jak już wspomniałam na początku, spodziewałam się czegoś obszerniejszego, bo kiedy myślę sobie o utraconej miłości, wydaje mi się, że człowiek wtedy wspomina. Wspomina dużo i dużo chciałby zapisać, by nigdy tego nie zapomnieć. Czy nie tak się dzieje w większości wypadków? Zwłaszcza, że Julia, podobnie jak ja i pewnie wielu z Was, jest miłośniczką słów, autorką niejednego tekstu, a nawet własnej powieści, o której niejednokrotnie wspomina w swoich monologach do Micah. Dlatego, moim zdaniem, tę książkę można by rozwinąć, mocno rozbudować. Zamysł autorki był jednak taki a nie inny, książka jest dobra, tylko ja jako zapalony czytelnik, który trafił na coś, co tematycznie i językowo naprawdę do niego przemawia - po ukończeniu Zagubionej czułam się tak, jakbym właśnie skończyła czytać streszczenie.
Plus, jeszcze jedna sprawa... do samego końca czekałam na przełomowy moment w życiu Julii, kiedy wyjdzie z domu, pokona depresję, zacznie żyć... i jeśli chodzi o zakończenie - nie lubię przewidywalnych książek, ale tutaj, mimo że nie spodziewałam się tego, co się stało - chyba się jednak zawiodłam.
całość na: www.ksiazkowy-zawrot.blogspot.com
Zdaję sobie sprawę z tego, że nie wszystkim tego typu książki mogą się podobać. Jest to dziennik, zapiski młodej, skrzywdzonej przez los dziewczyny, która nie potrafi pogodzić się ze stratą najważniejszej dla niej w życiu osoby. Co za tym idzie - pełno tutaj smutku i melancholii. Powiedziałabym, że moje klimaty. Nie dlatego bynajmniej, że lubię patrzeć na cierpnie innych, ale dlatego, że lubię zagłębiać się w psychikę bohaterów. Julię polubiłam chyba od początku. Dość szybko się do niej przywiązałam, bo dzięki tym słowom pisanym bezpośrednio "przez nią", byłam w stanie wczuć się w jej sytuację.
Ze względu na tematykę Zagubionej nie powinnam mówić, że jest to lektura lekka i przyjemna, ale szczerze mówiąc... Poniekąd tak właśnie jest. I dlatego trochę się zawiodłam. Jak już wspomniałam na początku, spodziewałam się czegoś obszerniejszego, bo kiedy myślę sobie o utraconej miłości, wydaje mi się, że człowiek wtedy wspomina. Wspomina dużo i dużo chciałby zapisać, by nigdy tego nie zapomnieć. Czy nie tak się dzieje w większości wypadków? Zwłaszcza, że Julia, podobnie jak ja i pewnie wielu z Was, jest miłośniczką słów, autorką niejednego tekstu, a nawet własnej powieści, o której niejednokrotnie wspomina w swoich monologach do Micah. Dlatego, moim zdaniem, tę książkę można by rozwinąć, mocno rozbudować. Zamysł autorki był jednak taki a nie inny, książka jest dobra, tylko ja jako zapalony czytelnik, który trafił na coś, co tematycznie i językowo naprawdę do niego przemawia - po ukończeniu Zagubionej czułam się tak, jakbym właśnie skończyła czytać streszczenie.
Plus, jeszcze jedna sprawa... do samego końca czekałam na przełomowy moment w życiu Julii, kiedy wyjdzie z domu, pokona depresję, zacznie żyć... i jeśli chodzi o zakończenie - nie lubię przewidywalnych książek, ale tutaj, mimo że nie spodziewałam się tego, co się stało - chyba się jednak zawiodłam.
całość na: www.ksiazkowy-zawrot.blogspot.com
Dodaj własną recenzję
Polecamy:
Życie pełne niespodzianek — Sandra Hendrys Im bardziej starasz się kontrolować swoje życie, tym większe niespodzianki ci szykuje
Nikola Majerczyk prowadzi uporządkowane życie, którego niezmienny ry... |
Oferta książek
Wg wydawnictwa
Najpopularniejsze i polecane
Kategorie książek
Zaloguj się | Twoje zamówienia | Twoje dane | Koszty dostawy | Regulamin zakupów
Reklamacje i zwroty | Bezpieczeństwo | Pomoc | Kontakt | Copyright © 2008 by Novae Res
Reklamacje i zwroty | Bezpieczeństwo | Pomoc | Kontakt | Copyright © 2008 by Novae Res