Zagadka śmierci Strufiego
Cena: 24,00 zł 20,40 zł
Nakład wyczerpany
Książki dostarcza firma DHL Express
Czas oczekiwania na paczkę
Książki dostarcza firma DHL Express
Czas oczekiwania na paczkę
Opis i recenzje
Juan, młody chirurg z Barcelony, przyjeżdża na dwumiesięczne wakacje na Lazurowe Wybrzeże. Dzięki zawiłym koneksjom zatrzymuje się w luksusowym apartamencie, będącym własnością rosyjskiego multimilionera – Vladimira.
Pewnego dnia, tuż po przebudzeniu, orientuje się, że na jego tarasie leży nieżywy duży i szary kot. Na miejscu pojawia się policja, która sugeruje przeprowadzenie sekcji zwłok, aby określić przyczynę śmierci zwierzaka.
W międzyczasie Juan udaje się do nocnego klubu w Monako, gdzie poznaje piękną i tajemniczą Oksanę, a Vladimir składa zdolnemu lekarzowi kilka niemoralnych, acz intratnych propozycji.
Od podjętych decyzji będzie zależało przyszłe życie Hiszpana.
Piotr Czubowicz – ur. w Warszawie w 1981r., z zawodu tancerz i choreograf. Pracował z czołowymi zespołami tańca współczesnego, występował na deskach najważniejszych teatrów w kilkudziesięciu krajach. Uzyskał licencjat na Wydziale Politologii WSSMiA w Warszawie. W roku 2013 rozpoczął Podyplomowe Studia Menedżerskie dla Twórców, Artystów i Animatorów Kultury na Wydziale Zarządzania Uniwersytetu Warszawskiego. Jest wokalistą i współzałożycielem formacji 100 Billion Cells. Płynnie operuje językiem hiszpańskim, angielskim i francuskim. Zagadka śmierci Strufiego jest jego debiutancką powieścią.
Pewnego dnia, tuż po przebudzeniu, orientuje się, że na jego tarasie leży nieżywy duży i szary kot. Na miejscu pojawia się policja, która sugeruje przeprowadzenie sekcji zwłok, aby określić przyczynę śmierci zwierzaka.
W międzyczasie Juan udaje się do nocnego klubu w Monako, gdzie poznaje piękną i tajemniczą Oksanę, a Vladimir składa zdolnemu lekarzowi kilka niemoralnych, acz intratnych propozycji.
Od podjętych decyzji będzie zależało przyszłe życie Hiszpana.
Piotr Czubowicz – ur. w Warszawie w 1981r., z zawodu tancerz i choreograf. Pracował z czołowymi zespołami tańca współczesnego, występował na deskach najważniejszych teatrów w kilkudziesięciu krajach. Uzyskał licencjat na Wydziale Politologii WSSMiA w Warszawie. W roku 2013 rozpoczął Podyplomowe Studia Menedżerskie dla Twórców, Artystów i Animatorów Kultury na Wydziale Zarządzania Uniwersytetu Warszawskiego. Jest wokalistą i współzałożycielem formacji 100 Billion Cells. Płynnie operuje językiem hiszpańskim, angielskim i francuskim. Zagadka śmierci Strufiego jest jego debiutancką powieścią.
Szczegóły
Recenzje czytelników
Średnia ocena: | z 4 recenzji. | Dodaj własną recenzję |
Katarzyna Recenzjapisanaemocjami | (7.05.2014) |
Piotr Czubowicz urodził się w Warszawie w 1981 roku. Z zawodu jest tancerzem i choreografem. W przeszłości pracował z czołowymi zespołami tańca współczesnego, występował na deskach najważniejszych teatrów w kilkudziesięciu krajach. Ponadto uzyskał licencjat na Wydziale Politologii WSSMiA w Warszawie. W poprzednim roku rozpoczął Podyplomowe Studia Menedżerskie dla Twórców, Artystów i Animatorów Kultury na Uniwersytecie Warszawskim. Jest wokalistą i współzałożycielem grupy 100 Billion Cells. Płynnie operuje językiem hiszpańskim, angielskim i francuskim, a "Zagadka śmierci Strufiego" jest jego literackim debiutem. Podsumowując, Piotr Czubowicz to człowiek renesansu!
Głównym bohaterem powieści jest wielonarodowościowy mężczyzna o wymownym imieniu- Juan. Mężczyzna postanawia, że najbliższe wakacje spędzi na Lazurowym Wybrzeżu. Może sobie pozwolić na taki wypad, ponieważ jest znanym i zdolnym chirurgiem. Dlaczego wielonarodowościowy? Otóż, przodkowie naszego bohatera ze strony ojce byli pochodzenia hiszpańsko-chińskiego, a matka była Polką. Ma to swoje plusy, ponieważ Juan biegle posługuje się kilkoma językami. Wakacje byłyby cudowne, gdyby nie pewien tajemniczy i dziwny incydent...
Juan znajduje na swoim tarasie martwego kota- Strufiego. Zwierzak jest/był szary i niekoniecznie urodziwy. Tylko jak on znalazł się na tarasie pokoju, na czwartym piętrze? Dlaczego nie ma żadnych zewnętrznych obrażeń? Jak Ty postąpiłbyś w podobnej sytuacji? Bo Juan, nie zastanawia się długo i postanawia odnaleźć właściciela kota. Znajduje go kilka pięter wyżej. Jest nim 17-latka, która na widok martwego pupilka mdleje. Zdesperowany Juan wzywa policję i pogotowie. Komisarz policji postanawia wyjaśnić zagadkę śmierci Strufiego.
W między czasie nasz bohater postanawia zabawić się w klubie nocnym. Spotyka tam Oksanę, która jest córką właściciela hotelu, w którym to się zatrzymał. Między nimi zaczyna iskrzyć, ale nic nie trwa wiecznie i nie jest sielanką. Pojawia się Vladimir, czyli ojciec Oksany, który proponuje Juanowi bardzo niemoralną i dziwną propozycję, choć mimo to jest bardzo hojny.
"Zagadka śmierci Strufiego" to powieść intrygująca, która wywołuje ironiczny uśmieszek. Dlaczego? Wydaje mi się, że autor z dużym dystansem podszedł do świata przestępstw i ukazał dosyć przejaskrawioną rzeczywistość. Podoba mi się to! Dzięki temu, ta książka nie jest taka zwykła, a bardzo oryginalna, inna i niesztampowa. Jestem pewna, że gdy sięgnięcie po tę pozycję, to nie odłożycie jej póki nie skończycie. Tak jak to było w moim przypadku. Bardzo żałuję, że powieść jest tak krótka. Natomiast cieszy mnie to otwarte zakończenie, które zaskoczyło mnie niesamowicie. Nie zawsze następuje happy end.
Podsumowując, autor napisał ciekawą książkę, która bardzo przypadła mi do gustu. Jeśli Piotr Czubowicz, w taki sposób pisze debiut, to aż boję się pomyśleć co będzie dalej. Z niecierpliwością czekam na kolejne książki autora. W "Zagadce śmierci Strufiego" nie brakuje ciekawych postaci, komizmu, ironii i groteski. Przekonajcie się sami.
Głównym bohaterem powieści jest wielonarodowościowy mężczyzna o wymownym imieniu- Juan. Mężczyzna postanawia, że najbliższe wakacje spędzi na Lazurowym Wybrzeżu. Może sobie pozwolić na taki wypad, ponieważ jest znanym i zdolnym chirurgiem. Dlaczego wielonarodowościowy? Otóż, przodkowie naszego bohatera ze strony ojce byli pochodzenia hiszpańsko-chińskiego, a matka była Polką. Ma to swoje plusy, ponieważ Juan biegle posługuje się kilkoma językami. Wakacje byłyby cudowne, gdyby nie pewien tajemniczy i dziwny incydent...
Juan znajduje na swoim tarasie martwego kota- Strufiego. Zwierzak jest/był szary i niekoniecznie urodziwy. Tylko jak on znalazł się na tarasie pokoju, na czwartym piętrze? Dlaczego nie ma żadnych zewnętrznych obrażeń? Jak Ty postąpiłbyś w podobnej sytuacji? Bo Juan, nie zastanawia się długo i postanawia odnaleźć właściciela kota. Znajduje go kilka pięter wyżej. Jest nim 17-latka, która na widok martwego pupilka mdleje. Zdesperowany Juan wzywa policję i pogotowie. Komisarz policji postanawia wyjaśnić zagadkę śmierci Strufiego.
W między czasie nasz bohater postanawia zabawić się w klubie nocnym. Spotyka tam Oksanę, która jest córką właściciela hotelu, w którym to się zatrzymał. Między nimi zaczyna iskrzyć, ale nic nie trwa wiecznie i nie jest sielanką. Pojawia się Vladimir, czyli ojciec Oksany, który proponuje Juanowi bardzo niemoralną i dziwną propozycję, choć mimo to jest bardzo hojny.
"Zagadka śmierci Strufiego" to powieść intrygująca, która wywołuje ironiczny uśmieszek. Dlaczego? Wydaje mi się, że autor z dużym dystansem podszedł do świata przestępstw i ukazał dosyć przejaskrawioną rzeczywistość. Podoba mi się to! Dzięki temu, ta książka nie jest taka zwykła, a bardzo oryginalna, inna i niesztampowa. Jestem pewna, że gdy sięgnięcie po tę pozycję, to nie odłożycie jej póki nie skończycie. Tak jak to było w moim przypadku. Bardzo żałuję, że powieść jest tak krótka. Natomiast cieszy mnie to otwarte zakończenie, które zaskoczyło mnie niesamowicie. Nie zawsze następuje happy end.
Podsumowując, autor napisał ciekawą książkę, która bardzo przypadła mi do gustu. Jeśli Piotr Czubowicz, w taki sposób pisze debiut, to aż boję się pomyśleć co będzie dalej. Z niecierpliwością czekam na kolejne książki autora. W "Zagadce śmierci Strufiego" nie brakuje ciekawych postaci, komizmu, ironii i groteski. Przekonajcie się sami.
Natalia Zdziebłowska | (13.03.2014) |
Na początku gdy tylko zaczęłam interesować się tą książką, moją uwagę przede wszystkim skupiła okładka. Na niej właśnie koncentrowałam swe myśli by odkryć, co kryje pod sobą. Przyznam, że bardzo zafascynowała mnie jej tajemniczość, którą wspaniale dostrzec można, widząc jedynie ciemne kolory, a do tego niebieskie, bardzo wyraziste oczy kota i mężczyzny. Gdy już uduchowiłam się z okładką, rozpoczęłam swą własną przygodę z tą pozycją. Jaka ona była?
Juan, który jest głównym bohaterem w tej lekturze, postanawia, iż swoje wakacje spędzi na Lazurowym Wybrzeżu. Nic nie byłoby w tym dziwnego i odmiennego, gdyby nie los, stawiający na jego drodze nowych, bardzo sceptycznych ludzi. Zaskoczeniem dla niego jest tez fakt, że znajduje na tarasie martwego kota, Strufiego. Jego właścicielka, którą jest młoda zaledwie 17-letnia dziewczyna, przeżywa prawdziwy wstrząs tym faktem. Śmierć ukochanego pupila popycha ją w ręce choroby, jaką jest depresja. W życiu Juana, pojawia się Oksana, która jest córką właściciela domu, w którym zatrzymał się doktor. Uczucie które ich połączyło, w odczuciu mężczyzny, jest czymś wyjątkowym. Problemy, zaczynają się dopiero, gdy Vladimir (ojciec Oksany) zwraca się do Juana, z przeróżnymi prośbami.
Kim jest zabójca Strufiego i jak śmierć zwierzęcia, wpłynie na decyzje 17-letniej dziewczyny? Za co obwiniać się będzie Juan ? Czy jego miłość przetrwa kilometry rozłąki? Jakie prośby Vladimira, musi spełnić, w ramach podziękowania,doktor? Jak zakończy się ta pozycja, i jakie uczucia pozostawi czytelnikowi ?
Przyznam, że niekiedy czułam, że książka jest pozycją, dla osób które lubią zagłębiać się w ludzkie uczucia i myśli. Książka jest idealna dla psychologów, i dla osób lubiących myśleć na przestrzeni trójwymiarowej. Czemu tak sądzę? Lektura ta, przeżywana jest oczami Juana, który jest człowiekiem, myślę że mogę tak powiedzieć, bardzo uczuciowym. Pomimo twardej, jakby, wyobraźni o świecie, musi on zmierzyć się z problemami, nie obejmującymi go osobiście. To sprawiło, że zapałałam do niego sympatią, gdyż jest on mężczyzną, który nie gardzi nikim i który ma w sobie dużo empatii.
Styl pisania autora książki, przypadł mi do gustu. Nie stosuje on zbyt rozległe opisy miejsc ani krajobrazu, lecz umiejętnie skraca je do minimum. W takiej pozycji, która ma w sobie sens mentalny, jest to wskazane. Osobiście, nie jestem fanką wielkich i bardzo rozbudowanych opisów, dlatego książkę czytało mi się szybko i przyjemnie. Pomimo tego, że czytam różne klimaty książek, muszę stwierdzić, że nie zawiodłam się wcale na tej pozycji.
Najbardziej zaskoczyło mnie zakończenie książki, którego się nie spodziewałam. Wiem jedno, poplątało mi kompletnie w głowie całą historię o doktorze. Musiałam odczekać kilka dni, by na spokojnie poukładać sobie w głowie to, co sie właściwie stało. Czy to jest dobre dla czytelnika? Sami musicie się przekonać ;)
Książkę polecam dużej grupie czytelników, lubiących się w pozycjach sensacyjnych, o zawrotnym przebiegu akcji i lubiących lekki niepokój, który towarzyszy niemal do końca, podczas czytania.
Juan, który jest głównym bohaterem w tej lekturze, postanawia, iż swoje wakacje spędzi na Lazurowym Wybrzeżu. Nic nie byłoby w tym dziwnego i odmiennego, gdyby nie los, stawiający na jego drodze nowych, bardzo sceptycznych ludzi. Zaskoczeniem dla niego jest tez fakt, że znajduje na tarasie martwego kota, Strufiego. Jego właścicielka, którą jest młoda zaledwie 17-letnia dziewczyna, przeżywa prawdziwy wstrząs tym faktem. Śmierć ukochanego pupila popycha ją w ręce choroby, jaką jest depresja. W życiu Juana, pojawia się Oksana, która jest córką właściciela domu, w którym zatrzymał się doktor. Uczucie które ich połączyło, w odczuciu mężczyzny, jest czymś wyjątkowym. Problemy, zaczynają się dopiero, gdy Vladimir (ojciec Oksany) zwraca się do Juana, z przeróżnymi prośbami.
Kim jest zabójca Strufiego i jak śmierć zwierzęcia, wpłynie na decyzje 17-letniej dziewczyny? Za co obwiniać się będzie Juan ? Czy jego miłość przetrwa kilometry rozłąki? Jakie prośby Vladimira, musi spełnić, w ramach podziękowania,doktor? Jak zakończy się ta pozycja, i jakie uczucia pozostawi czytelnikowi ?
Przyznam, że niekiedy czułam, że książka jest pozycją, dla osób które lubią zagłębiać się w ludzkie uczucia i myśli. Książka jest idealna dla psychologów, i dla osób lubiących myśleć na przestrzeni trójwymiarowej. Czemu tak sądzę? Lektura ta, przeżywana jest oczami Juana, który jest człowiekiem, myślę że mogę tak powiedzieć, bardzo uczuciowym. Pomimo twardej, jakby, wyobraźni o świecie, musi on zmierzyć się z problemami, nie obejmującymi go osobiście. To sprawiło, że zapałałam do niego sympatią, gdyż jest on mężczyzną, który nie gardzi nikim i który ma w sobie dużo empatii.
Styl pisania autora książki, przypadł mi do gustu. Nie stosuje on zbyt rozległe opisy miejsc ani krajobrazu, lecz umiejętnie skraca je do minimum. W takiej pozycji, która ma w sobie sens mentalny, jest to wskazane. Osobiście, nie jestem fanką wielkich i bardzo rozbudowanych opisów, dlatego książkę czytało mi się szybko i przyjemnie. Pomimo tego, że czytam różne klimaty książek, muszę stwierdzić, że nie zawiodłam się wcale na tej pozycji.
Najbardziej zaskoczyło mnie zakończenie książki, którego się nie spodziewałam. Wiem jedno, poplątało mi kompletnie w głowie całą historię o doktorze. Musiałam odczekać kilka dni, by na spokojnie poukładać sobie w głowie to, co sie właściwie stało. Czy to jest dobre dla czytelnika? Sami musicie się przekonać ;)
Książkę polecam dużej grupie czytelników, lubiących się w pozycjach sensacyjnych, o zawrotnym przebiegu akcji i lubiących lekki niepokój, który towarzyszy niemal do końca, podczas czytania.
Marta Augustynowicz | (3.04.2014) |
Piotr Czubowicz, z zawodu tancerz i choreograf, postanowił spróbować swoich sił w pisarstwie. “Zagadka śmierci Strufiego” to jego debiut - jak na moje oko – całkiem zresztą udany. Książka jest niewielkich rozmiarów, toteż czyta się ją niezwykle szybko – również dlatego, że jest po prostu bardzo przyzwoicie napisana.
Główny bohater, Juan, jest młodym chirurgiem z Barcelony, który postanawia spędzić swoje dwumiesięczne wakacje na Lazurowym Wybrzeżu. Na ten czas wprowadza się do luksusowego apartamentu, będącego własnością rosyjskiego multimilionera – Vladimira. To miał być bezstresowy, ładujący życiowe akumulatory wypoczynek - a jednak! Juan zaczął poznawać “uroki” tego miejsca, w tym jego dość specyficznych mieszkańców, m. in.: Amandę - pisarkę i jej nieznośną córkę Jasmine, pannę Marię - niezrównoważoną właścicielkę dużego i szarego kota, którego Juan znajduje martwego na swoim tarasie, MeliBoo – zadbaną i elokwentną pianistkę, stale narzekającą na Francuzów czy też piękną Oksanę, którą w trybie wręcz natychmiastowym obdarza wielkim, zdaje się, że odwzajemnionym uczuciem… i perspektywa spokojnego urlopu mimowolnie blednieje.
Na myśl przychodzi mi jedno słowo – groteska. Nie potrafię inaczej nazwać tego, w co autor “ubrał” całą tę historię (co uważam jednak za bardzo ciekawy zabieg). Świat przez niego przedstawiony jest przejaskrawiony i zestawia ze sobą wiele kontrastów, gdyż nawet w obliczu tragedii (których nie zabrakło) wyczuwa się komizm owych sytuacji. Atmosfera dziwności nie opuszcza czytelnika aż do ostatniej strony – ciągle ma się wrażenie, że bierze się udział w jakimś tajemniczym spektaklu, którego finał nie jest nikomu znany. A właściwie jest tak, jak w tych filmach, gdy główny bohater pojawia się w obcym, niewielkim miasteczku, w którym wszyscy ukrywają jakiś sekret, silnie próbując nie wyjawić go przed nowo przybyłym. Wydarzenia, w których Juan uczestniczył, zdawały się być absurdalne i niemożliwe, a przy tym stale intrygujące – sama postać Juana to zresztą jakaś jedna wielka abstrakcja (jest chirurgiem, nieznoszącym widoku krwi!). Autor zwrócił uwagę również na fakt, iż nawet w takim (z pozoru) bajecznym miejscu, jakim jest Lazurowe Wybrzeże, istnieją ludzie i ich problemy, takie same, jak w każdym innym zakątku ziemi. Nigdzie nie jest łatwo i tak kolorowo, jakby się mogło wydawać.
Postaci, które Czubowicz stworzył, bardzo przypadły mi do gustu – mimo krótkiego z nimi obcowania, zdołałam je na swój sposób polubić, zwłaszcza ze względu na ich oryginalność, nietypowość. Każdy z nich był inny, każdy wnosił ze sobą jakąś nieopowiedzianą historię. Mam wrażenie, że o każdym z nich można by było napisać oddzielną powieść. I tu czas na moje małe zastrzeżenie – czuję niedosyt. Dałam się wciągnąć w historię, która nie jest w moim odczuciu wyczerpana. Rozumiem, że taką formę wybrał autor i zapewne zrobił to z premedytacją, ale ja chciałabym więcej. Chciałabym poznać motywy bohaterów, ich myśli…, choć wówczas to nie byłoby już to samo. Jestem więc bardzo ciekawa dalszej twórczości Piotra Czubowicza – z pewnością sięgnę po kolejne jego książki.
Główny bohater, Juan, jest młodym chirurgiem z Barcelony, który postanawia spędzić swoje dwumiesięczne wakacje na Lazurowym Wybrzeżu. Na ten czas wprowadza się do luksusowego apartamentu, będącego własnością rosyjskiego multimilionera – Vladimira. To miał być bezstresowy, ładujący życiowe akumulatory wypoczynek - a jednak! Juan zaczął poznawać “uroki” tego miejsca, w tym jego dość specyficznych mieszkańców, m. in.: Amandę - pisarkę i jej nieznośną córkę Jasmine, pannę Marię - niezrównoważoną właścicielkę dużego i szarego kota, którego Juan znajduje martwego na swoim tarasie, MeliBoo – zadbaną i elokwentną pianistkę, stale narzekającą na Francuzów czy też piękną Oksanę, którą w trybie wręcz natychmiastowym obdarza wielkim, zdaje się, że odwzajemnionym uczuciem… i perspektywa spokojnego urlopu mimowolnie blednieje.
Na myśl przychodzi mi jedno słowo – groteska. Nie potrafię inaczej nazwać tego, w co autor “ubrał” całą tę historię (co uważam jednak za bardzo ciekawy zabieg). Świat przez niego przedstawiony jest przejaskrawiony i zestawia ze sobą wiele kontrastów, gdyż nawet w obliczu tragedii (których nie zabrakło) wyczuwa się komizm owych sytuacji. Atmosfera dziwności nie opuszcza czytelnika aż do ostatniej strony – ciągle ma się wrażenie, że bierze się udział w jakimś tajemniczym spektaklu, którego finał nie jest nikomu znany. A właściwie jest tak, jak w tych filmach, gdy główny bohater pojawia się w obcym, niewielkim miasteczku, w którym wszyscy ukrywają jakiś sekret, silnie próbując nie wyjawić go przed nowo przybyłym. Wydarzenia, w których Juan uczestniczył, zdawały się być absurdalne i niemożliwe, a przy tym stale intrygujące – sama postać Juana to zresztą jakaś jedna wielka abstrakcja (jest chirurgiem, nieznoszącym widoku krwi!). Autor zwrócił uwagę również na fakt, iż nawet w takim (z pozoru) bajecznym miejscu, jakim jest Lazurowe Wybrzeże, istnieją ludzie i ich problemy, takie same, jak w każdym innym zakątku ziemi. Nigdzie nie jest łatwo i tak kolorowo, jakby się mogło wydawać.
Postaci, które Czubowicz stworzył, bardzo przypadły mi do gustu – mimo krótkiego z nimi obcowania, zdołałam je na swój sposób polubić, zwłaszcza ze względu na ich oryginalność, nietypowość. Każdy z nich był inny, każdy wnosił ze sobą jakąś nieopowiedzianą historię. Mam wrażenie, że o każdym z nich można by było napisać oddzielną powieść. I tu czas na moje małe zastrzeżenie – czuję niedosyt. Dałam się wciągnąć w historię, która nie jest w moim odczuciu wyczerpana. Rozumiem, że taką formę wybrał autor i zapewne zrobił to z premedytacją, ale ja chciałabym więcej. Chciałabym poznać motywy bohaterów, ich myśli…, choć wówczas to nie byłoby już to samo. Jestem więc bardzo ciekawa dalszej twórczości Piotra Czubowicza – z pewnością sięgnę po kolejne jego książki.
Magdalena Kijewska | (4.05.2014) |
Strufi to kot. Duży, szary, niezbyt urodziwy. Juan to świeżo upieczony chirurg. Jak sam o sobie mówi, Hiszpan, ćwierć-Chińczyk, pół-Polak. Ich losy krzyżują się, gdy Strufi wybiera sobie taras Juana, aby skonać. A może ktoś mu w tym pomógł?
Juan od września ma rozpocząć wymarzoną pracę w najlepszym szpitalu w Barcelonie. Wymarzoną przez ojca, rzecz jasna, bo Juan raczej sceptycznie podchodzi do swojego zajęcia. Nigdy nie lubił tego babrania się w ludzkich wnętrznościach, ale podobno ludzie zawsze będą chorować, a wiadomo, za zdrowie się płaci.
Najpierw jednak zamierza odpocząć. Przyjeżdża na dwumiesięczne wakacje do Francji na Lazurowe Wybrzeże i zatrzymuje się w apartamencie milionera Vladimira. Pewnego ranka zdziwiony konstatuje, iż na jego tarasie leży martwy kot! Duży, szary, niezbyt urodziwy. Postanawia odnaleźć właściciela zwierzaka. Zostaje zawiadomiona policja, która sugeruje przeprowadzenie sekcji zwłok. Głównym podejrzanym jest Juan, wszakże w jego apartamencie został znaleziony martwy zwierzak.. W międzyczasie mężczyzna poznaje atrakcyjną Oksanę, córkę Vladimira. Milioner składa Juanowi propozycję. Bardzo atrakcyjną cenowo, ale też niemoralną i nie do końca legalną.
"Zagadka śmierci Strufiego" to coś nowego, niesztampowego. Zamknięcie tej powieści w utartych ramach gatunków literackich jest niezwykle trudne. Wydawca przypisuje książkę sensacji, jednak zgodzę się tylko po części. Autor na 197 stronach zbudował wielowarstwową historię, gdzie wątek sensacyjny jest wprawdzie głównym tematem, ale nie jedynym. Momentami Czubowicz ociera się o groteskę, już sam fakt, iż motorem napędzającym całą historię jest tajemnicza śmierć kota sugeruje, że nie mamy doświadczenia ze zwykłą powieścią kryminalną, jakich wiele. Widoczne są również silne wpływy tematyki obyczajowej, jak i romansu. Gwarantuję, iż nie czytaliście jeszcze czegoś takiego jak "Zagadka śmierci Strufiego". Przedstawiony świat jest przerysowany, pokusiłabym się o stwierdzenie, iż dziwny. Te pozory dziwności nie opuszczają czytelnika od pierwszej do ostatniej strony. Bo nie tylko wykreowana rzeczywistość, ale cała "Zagadka.." jest dziwna, w jak najbardziej pozytywnym tego słowa znaczeniu. Inna, niebanalna. Od momentu, kiedy wzięłam książkę do rąk, nie odłożyłam, dopóki nie skończyłam. Musiałam dowiedzieć się, jakie tragedie spotkają jeszcze uczestników wydarzeń na Lazurowym Wybrzeżu. Tragedie, które mają wyraźnie komiczny wydźwięk.
Autor jest z zawodu tancerzem i choreografem, dużo podróżuje i płynnie posługuje się kilkoma językami. Powyższe w znaczący sposób wpłynęło na debiutanckie dzieło Piotra Czubowicza. Juan, jak i jego twórca, porozumiewa się bez problemu w różnych miejscach na świecie, jest wielokulturowy, a na swojej drodze spotyka przedstawicieli różnych narodowości. Podczas lektury "Zagadki śmierci Strufiego" będziemy mieli do czynienia ze zwyczajami rozmaitych nacji, a elementem scalającym jest Lazurowe Wybrzeże. Miejsce iście bajkowe, które posłuży za tło wspomnianych tragedii o komicznym wydźwięku.. Czas wakacji, południe Francji, piaszczyste plaże, gorące słońce dodają powieści elementów sielanki. Tymczasem Juan przekonuje się, iż nawet w tak pięknym miejscu może dosięgnąć go seria niepowodzeń.
Niewątpliwą zaletą jest otwarte zakończenie. Tak jak i w życiu, tak i powieści nie wszystko kończy się dobrze i nigdy nie poznamy odpowiedzi na niektóre pytania. Pozostaje nam tylko przypuszczać.. Autor stworzył dzieło wielopłaszczyznowe, część z owych płaszczyzn domknął starannie, inne pozostawił do naszej refleksji.
Należy uznać "Zagadkę śmierci Strufiego" debiutem niezwykle udanym. Zachwyca język debiutanta, a i samą powieścią Piotr Czubowicz zapewnił sobie miejsce w gronie pisarzy literatury ambitnej w naszym kraju. A tak to już jest na rodzimym rynku wydawniczym, iż najlepiej sprzedaje się literatura popularna, więc Czubowicz i Strufi nie wskoczyli od razu na listy bestsellerów. Mam nadzieję, że zaskarbią sobie sympatię oddanego grona czytelników, bo są naprawdę tego warci.
Juan od września ma rozpocząć wymarzoną pracę w najlepszym szpitalu w Barcelonie. Wymarzoną przez ojca, rzecz jasna, bo Juan raczej sceptycznie podchodzi do swojego zajęcia. Nigdy nie lubił tego babrania się w ludzkich wnętrznościach, ale podobno ludzie zawsze będą chorować, a wiadomo, za zdrowie się płaci.
Najpierw jednak zamierza odpocząć. Przyjeżdża na dwumiesięczne wakacje do Francji na Lazurowe Wybrzeże i zatrzymuje się w apartamencie milionera Vladimira. Pewnego ranka zdziwiony konstatuje, iż na jego tarasie leży martwy kot! Duży, szary, niezbyt urodziwy. Postanawia odnaleźć właściciela zwierzaka. Zostaje zawiadomiona policja, która sugeruje przeprowadzenie sekcji zwłok. Głównym podejrzanym jest Juan, wszakże w jego apartamencie został znaleziony martwy zwierzak.. W międzyczasie mężczyzna poznaje atrakcyjną Oksanę, córkę Vladimira. Milioner składa Juanowi propozycję. Bardzo atrakcyjną cenowo, ale też niemoralną i nie do końca legalną.
"Zagadka śmierci Strufiego" to coś nowego, niesztampowego. Zamknięcie tej powieści w utartych ramach gatunków literackich jest niezwykle trudne. Wydawca przypisuje książkę sensacji, jednak zgodzę się tylko po części. Autor na 197 stronach zbudował wielowarstwową historię, gdzie wątek sensacyjny jest wprawdzie głównym tematem, ale nie jedynym. Momentami Czubowicz ociera się o groteskę, już sam fakt, iż motorem napędzającym całą historię jest tajemnicza śmierć kota sugeruje, że nie mamy doświadczenia ze zwykłą powieścią kryminalną, jakich wiele. Widoczne są również silne wpływy tematyki obyczajowej, jak i romansu. Gwarantuję, iż nie czytaliście jeszcze czegoś takiego jak "Zagadka śmierci Strufiego". Przedstawiony świat jest przerysowany, pokusiłabym się o stwierdzenie, iż dziwny. Te pozory dziwności nie opuszczają czytelnika od pierwszej do ostatniej strony. Bo nie tylko wykreowana rzeczywistość, ale cała "Zagadka.." jest dziwna, w jak najbardziej pozytywnym tego słowa znaczeniu. Inna, niebanalna. Od momentu, kiedy wzięłam książkę do rąk, nie odłożyłam, dopóki nie skończyłam. Musiałam dowiedzieć się, jakie tragedie spotkają jeszcze uczestników wydarzeń na Lazurowym Wybrzeżu. Tragedie, które mają wyraźnie komiczny wydźwięk.
Autor jest z zawodu tancerzem i choreografem, dużo podróżuje i płynnie posługuje się kilkoma językami. Powyższe w znaczący sposób wpłynęło na debiutanckie dzieło Piotra Czubowicza. Juan, jak i jego twórca, porozumiewa się bez problemu w różnych miejscach na świecie, jest wielokulturowy, a na swojej drodze spotyka przedstawicieli różnych narodowości. Podczas lektury "Zagadki śmierci Strufiego" będziemy mieli do czynienia ze zwyczajami rozmaitych nacji, a elementem scalającym jest Lazurowe Wybrzeże. Miejsce iście bajkowe, które posłuży za tło wspomnianych tragedii o komicznym wydźwięku.. Czas wakacji, południe Francji, piaszczyste plaże, gorące słońce dodają powieści elementów sielanki. Tymczasem Juan przekonuje się, iż nawet w tak pięknym miejscu może dosięgnąć go seria niepowodzeń.
Niewątpliwą zaletą jest otwarte zakończenie. Tak jak i w życiu, tak i powieści nie wszystko kończy się dobrze i nigdy nie poznamy odpowiedzi na niektóre pytania. Pozostaje nam tylko przypuszczać.. Autor stworzył dzieło wielopłaszczyznowe, część z owych płaszczyzn domknął starannie, inne pozostawił do naszej refleksji.
Należy uznać "Zagadkę śmierci Strufiego" debiutem niezwykle udanym. Zachwyca język debiutanta, a i samą powieścią Piotr Czubowicz zapewnił sobie miejsce w gronie pisarzy literatury ambitnej w naszym kraju. A tak to już jest na rodzimym rynku wydawniczym, iż najlepiej sprzedaje się literatura popularna, więc Czubowicz i Strufi nie wskoczyli od razu na listy bestsellerów. Mam nadzieję, że zaskarbią sobie sympatię oddanego grona czytelników, bo są naprawdę tego warci.
Dodaj własną recenzję
Polecamy:
Życie pełne niespodzianek — Sandra Hendrys Im bardziej starasz się kontrolować swoje życie, tym większe niespodzianki ci szykuje
Nikola Majerczyk prowadzi uporządkowane życie, którego niezmienny ry... |
Oferta książek
Wg wydawnictwa
Najpopularniejsze i polecane
Kategorie książek
Zaloguj się | Twoje zamówienia | Twoje dane | Koszty dostawy | Regulamin zakupów
Reklamacje i zwroty | Bezpieczeństwo | Pomoc | Kontakt | Copyright © 2008 by Novae Res
Reklamacje i zwroty | Bezpieczeństwo | Pomoc | Kontakt | Copyright © 2008 by Novae Res