Dziś przychodzę do Was z książką, której opis bardzo mnie zaintrygował, obiecując baśniową opowieść toczącą się w świecie elfów. Czy obietnica została spełniona? Zapraszam na opinię.
Pisząc o tej książce, nie sposób nie wspomnieć o niesamowitym świecie, stworzonym przez autora. Jest on niezwykle barwny, szczegółowy i przemyślany. Bardzo podobał mi się system magiczny, oparty na świętych drzewach. Ciekawym pomysłem jest również uzależnienie mocy elfa od odcienia jego zielonych włosów. Hierarchia państwa elfów jest taka sama, jak w innych powieściach o tej tematyce, czyli rodzina królewska i poddani, natomiast nowością jest fakt, że w każdej rodzinie rodzi się tylko dwójka dzieci, i zawsze jest to parka: chłopiec i dziewczynka. Nigdy jeszcze nie zdarzyło się inaczej. Para królewska ma już córkę, Yuul, a królowa jest w ciąży, zaczynają się więc przygotowania do hucznego powitania następcy tronu. Ale czy na pewno na świat przyjdzie męski potomek? Co by się stało, gdyby urodziła się druga dziewczynka? Po odpowiedzi odsyłam do książki.
Świetna kreacja świata jest niewątpliwie atutem tej powieści. Również bohaterowie są autentyczni i wielowymiarowi, natomiast nie do końca odpowiadało mi nierówne tempo akcji. Pierwsza połowa książki jest pełna opisów i rozważań bohaterów, co jest nieco nużące, akcji praktycznie nie ma. W drugiej części autor porzuca dwór królewski i przenosi akcję do małej wioski, gdzie poznajemy nowych bohaterów. W tym miejscu akcja nieco przyspiesza, by dopiero pod koniec powieści rozkręcić się na dobre. Zakończenie książki jest według mnie zbyt otwarte, wątki nie zostały domknięte, nie wiadomo, jak potoczyły się losy tytułowej Yuul. W posłowiu autor pisze, że być może będzie kontynuacja. Jeżeli faktycznie "Yuul" rozpoczyna serię, to jest to bardzo udane wprowadzenie do baśniowej i pełnej magii opowieści.

[współpraca recenzencka]