Toskański ślub
Cena: 34,99 zł 29,74 zł
Wysyłamy w 1-3 dni
Książki dostarcza firma DHL Express
Czas oczekiwania na paczkę
Książki dostarcza firma DHL Express
Czas oczekiwania na paczkę
Opis i recenzje
Wesele po włosku, czyli miłość, sekrety i… intrygi
Najpiękniejszy dzień w życiu czy koszmar, który wydaje się nie mieć końca? A co, jeśli jedno nagle przeradza się w drugie?
Monika oraz Lukas planują kameralny ślub w Toskanii. Niczego nie pragną bardziej niż ucieczki od toksycznych krewnych i zawarcia małżeństwa podczas romantycznej ceremonii w gronie najbliższych przyjaciół. Jednak po dotarciu na miejsce staje się jasne, że nic nie pójdzie tak, jak to sobie wymarzyli.
Organizator ślubu znika bez śladu wraz z zainkasowanym wynagrodzeniem, za to niespodziewanie pojawiają się matka i siostra Moniki – osoby, z którymi łączą ją dość chłodne relacje. Komuś ewidentnie zależy na tym, by zaprzepaścić plany zakochanych. Pytanie tylko, jak daleko się posunie, aby osiągnąć swój cel?
Najpiękniejszy dzień w życiu czy koszmar, który wydaje się nie mieć końca? A co, jeśli jedno nagle przeradza się w drugie?
Monika oraz Lukas planują kameralny ślub w Toskanii. Niczego nie pragną bardziej niż ucieczki od toksycznych krewnych i zawarcia małżeństwa podczas romantycznej ceremonii w gronie najbliższych przyjaciół. Jednak po dotarciu na miejsce staje się jasne, że nic nie pójdzie tak, jak to sobie wymarzyli.
Organizator ślubu znika bez śladu wraz z zainkasowanym wynagrodzeniem, za to niespodziewanie pojawiają się matka i siostra Moniki – osoby, z którymi łączą ją dość chłodne relacje. Komuś ewidentnie zależy na tym, by zaprzepaścić plany zakochanych. Pytanie tylko, jak daleko się posunie, aby osiągnąć swój cel?
Szczegóły
- Rodzaj literatury: Literatura kobieca
- Wydawca: Novae Res, 2025
- Format: 130x210, skrzydełka
- Wydanie: Pierwsze
- Liczba stron: 262
- ISBN: 978-83-8373-496-5
Recenzje czytelników
Średnia ocena: | z 11 recenzji. | Dodaj własną recenzję |
Mirosława Dudko | (8.02.2025) |
„nie dla każdego przeznaczone są szczęśliwe zakończenia”
Ślub to wyjątkowy czas dla zakochanych par, które chciałyby, żeby ten wyjątkowy dzień będący początkiem wspólnej drogi, był niezapomnianym wydarzeniem. Niestety, bywa tak jak u bohaterów książki „Toskański ślub”, że ten dzień stał się koszmarnym wspomnieniem.
Monika i Lukas chcą wziąć ślub tylko w niewielkim gronie. Wymyślili, że miejscem tej szczególnej ceremonii będzie Toskania. Zapraszają tylko swoich świadków i dwójkę przyjaciół. Ze strony panny młodej świadkową jest Ewa, a zaproszoną przyjaciółką – Sara, natomiast świadkiem ze strony Lukas jest Nickolas oraz przyjaciel z lat szkolnych, Johann. Stawiają jednak warunek, by przylecieli sami, bez osób towarzyszących. To jeden z wątków tej historii, która nie skupia się tylko na parze młodej, ale też pokazuje osobowość, punkt widzenia na wydarzenia kilku perspektyw. Mamy więc narrację osób biorących udział w wydarzeniu i śledzimy och losy.
Jednym z nich jest Ewa i Michał, którzy są ze sobą od 6 lat, ale jak dotąd on nie śpieszył się z oświadczynami. To od tej pary zaczynamy poznawać tę historię, która ukazana została z perspektywy trzech kobiet: Ewy, Moniki i Sary. Michał odwozi narzeczoną na lotnisko, ale nie rozumie idei wymyślonej przez Monikę i Lukasa. Ja, zresztą, też nie popierałam tego dziwnego punktu uroczystości, a w trakcie poznawania tej historii, nie wszystko w zachowaniu młodych mi odpowiadało. Mimo wszystko zaproszeni goście spełniają oczekiwania Moniki i Lukasa.
Nie od razu wszyscy pojawiają się na lotnisku w Pizie. Jednym z ostatnich jest Johann, który spóźnia się o jeden dzień, a wówczas Ewa ma wrażenie, że on i Sara znają się, ale udają, że widzą się po raz pierwszy. Do tego momentu fabuła toczy się spokojnie, bez zrywów, ale intrygująco, bo poznajemy poszczególne osoby biorące udział w tej historii.
Opowieść nabiera tempa od chwili przybycia Johanna i robi się bardziej wciągająca, gdyż okazuje się, że nie wszystko idzie tak, jak sobie państwo młodzi zaplanowali. Zaczyna być bardziej intrygująco, gdyż pojawiają się tajemnice i dziwne zdarzenia. Atmosfera jeszcze bardziej się zagęszcza, bo ewidentnie widać, że ktoś tu miesza, by do ślubu nie doszło. I wiadomo, że tam, gdzie dwoje się kłóci, trzeci korzysta, ale kto, tego Wam nie zdradzę.
To tylko i tak ogólny zarys fabuły, bo trudno opisać wszystko, ale mam nadzieję, że wystarczająco ukazuje jej przebieg. Fabuła jest oryginalna z ciekawym pomysłem. Początkowo miała charakter obyczajowy i można by pomyśleć, że mamy do czynienia z romansem. Jednak potem przybiera ona bardziej tajemniczego klimatu i pojawiają się zagadki. Nie spotkałam się z taką historią i bardzo powieść mnie zaciekawiła. Przeczytałam ją z rosnącym zainteresowaniem.
Od razu dałam się wciągnąć w tok wydarzeń, mimo że nie od razu akcja toczy się szybko. Narracja z poziomu osób daje możliwość wgłębienia się w poszczególne postacie i poznania ich charakterów, intencji, problemów, a tym samym próby odkrycia, kto za tym bałaganem stoi.
Pani Marta Jednachowska ma za sobą dwie powieści „Spotkamy się we śnie” i „Kalendarz Adwentowy”, która zostały napisane razem z jej mamą, którą jest pani Jolanta Kosowska. Zatem niejako debiutuje powieścią „Toskański ślub”, która sygnowana jest tylko jej nazwiskiem. Widać w niej wpływy mamy, gdyż także zabiera nas w podróż w ciekawe miejsce, jakim jest Toskania.
„Toskański ślub” to powieść, która zaskakuje i absorbuje uwagę, pokazując, że nic nie jest takie, jak wygląda w pierwszej chwili. Trudno ją zaszufladkować do tylko jednego gatunku literackiego, gdyż można w niej wychwycić różne klimaty. Na tle takich urokliwych zakątków i klimatu autorka stworzyła ciekawą, zaskakującą intrygę trzymającą w zainteresowaniu i napięciu do końca. Zaletą jest, niewątpliwie, płynny, wciągający oraz spójny styl i ciekawy pomysł na fabułę z sensacyjnym wątkiem. Okazuje się, że wystarczy tylko sześć dni, by zmieniło się wszystko.
Wraz z toczącymi się wydarzeniami zwiedzamy z bohaterami piękną Toskanię i to jest niezaprzeczalny ogromny plus tej historii. Wędrując uliczkami miast i miasteczek, słuchając niektórych ciekawostek czy obserwując zachody słońca, poznajemy zarówno piękne rejony tej części Italii, jak i też zwyczaje Włochów. Można więc poczuć się jak na wakacjach, za którymi nie jeden z pewnością tęskni.
Książkę przeczytałam w ramach współpracy z wydawnictwem Novae Res
Ślub to wyjątkowy czas dla zakochanych par, które chciałyby, żeby ten wyjątkowy dzień będący początkiem wspólnej drogi, był niezapomnianym wydarzeniem. Niestety, bywa tak jak u bohaterów książki „Toskański ślub”, że ten dzień stał się koszmarnym wspomnieniem.
Monika i Lukas chcą wziąć ślub tylko w niewielkim gronie. Wymyślili, że miejscem tej szczególnej ceremonii będzie Toskania. Zapraszają tylko swoich świadków i dwójkę przyjaciół. Ze strony panny młodej świadkową jest Ewa, a zaproszoną przyjaciółką – Sara, natomiast świadkiem ze strony Lukas jest Nickolas oraz przyjaciel z lat szkolnych, Johann. Stawiają jednak warunek, by przylecieli sami, bez osób towarzyszących. To jeden z wątków tej historii, która nie skupia się tylko na parze młodej, ale też pokazuje osobowość, punkt widzenia na wydarzenia kilku perspektyw. Mamy więc narrację osób biorących udział w wydarzeniu i śledzimy och losy.
Jednym z nich jest Ewa i Michał, którzy są ze sobą od 6 lat, ale jak dotąd on nie śpieszył się z oświadczynami. To od tej pary zaczynamy poznawać tę historię, która ukazana została z perspektywy trzech kobiet: Ewy, Moniki i Sary. Michał odwozi narzeczoną na lotnisko, ale nie rozumie idei wymyślonej przez Monikę i Lukasa. Ja, zresztą, też nie popierałam tego dziwnego punktu uroczystości, a w trakcie poznawania tej historii, nie wszystko w zachowaniu młodych mi odpowiadało. Mimo wszystko zaproszeni goście spełniają oczekiwania Moniki i Lukasa.
Nie od razu wszyscy pojawiają się na lotnisku w Pizie. Jednym z ostatnich jest Johann, który spóźnia się o jeden dzień, a wówczas Ewa ma wrażenie, że on i Sara znają się, ale udają, że widzą się po raz pierwszy. Do tego momentu fabuła toczy się spokojnie, bez zrywów, ale intrygująco, bo poznajemy poszczególne osoby biorące udział w tej historii.
Opowieść nabiera tempa od chwili przybycia Johanna i robi się bardziej wciągająca, gdyż okazuje się, że nie wszystko idzie tak, jak sobie państwo młodzi zaplanowali. Zaczyna być bardziej intrygująco, gdyż pojawiają się tajemnice i dziwne zdarzenia. Atmosfera jeszcze bardziej się zagęszcza, bo ewidentnie widać, że ktoś tu miesza, by do ślubu nie doszło. I wiadomo, że tam, gdzie dwoje się kłóci, trzeci korzysta, ale kto, tego Wam nie zdradzę.
To tylko i tak ogólny zarys fabuły, bo trudno opisać wszystko, ale mam nadzieję, że wystarczająco ukazuje jej przebieg. Fabuła jest oryginalna z ciekawym pomysłem. Początkowo miała charakter obyczajowy i można by pomyśleć, że mamy do czynienia z romansem. Jednak potem przybiera ona bardziej tajemniczego klimatu i pojawiają się zagadki. Nie spotkałam się z taką historią i bardzo powieść mnie zaciekawiła. Przeczytałam ją z rosnącym zainteresowaniem.
Od razu dałam się wciągnąć w tok wydarzeń, mimo że nie od razu akcja toczy się szybko. Narracja z poziomu osób daje możliwość wgłębienia się w poszczególne postacie i poznania ich charakterów, intencji, problemów, a tym samym próby odkrycia, kto za tym bałaganem stoi.
Pani Marta Jednachowska ma za sobą dwie powieści „Spotkamy się we śnie” i „Kalendarz Adwentowy”, która zostały napisane razem z jej mamą, którą jest pani Jolanta Kosowska. Zatem niejako debiutuje powieścią „Toskański ślub”, która sygnowana jest tylko jej nazwiskiem. Widać w niej wpływy mamy, gdyż także zabiera nas w podróż w ciekawe miejsce, jakim jest Toskania.
„Toskański ślub” to powieść, która zaskakuje i absorbuje uwagę, pokazując, że nic nie jest takie, jak wygląda w pierwszej chwili. Trudno ją zaszufladkować do tylko jednego gatunku literackiego, gdyż można w niej wychwycić różne klimaty. Na tle takich urokliwych zakątków i klimatu autorka stworzyła ciekawą, zaskakującą intrygę trzymającą w zainteresowaniu i napięciu do końca. Zaletą jest, niewątpliwie, płynny, wciągający oraz spójny styl i ciekawy pomysł na fabułę z sensacyjnym wątkiem. Okazuje się, że wystarczy tylko sześć dni, by zmieniło się wszystko.
Wraz z toczącymi się wydarzeniami zwiedzamy z bohaterami piękną Toskanię i to jest niezaprzeczalny ogromny plus tej historii. Wędrując uliczkami miast i miasteczek, słuchając niektórych ciekawostek czy obserwując zachody słońca, poznajemy zarówno piękne rejony tej części Italii, jak i też zwyczaje Włochów. Można więc poczuć się jak na wakacjach, za którymi nie jeden z pewnością tęskni.
Książkę przeczytałam w ramach współpracy z wydawnictwem Novae Res
Martyna Jaroszewska | (9.02.2025) |
RECENZJA
„Miłość jest pasją, jest obsesją, jest czymś, bez czego człowiek nie może żyć. Jeśli nie zaczniesz od tego, z czym skończysz?” – „Joe Black” (1998).
„Toskański ślub” autorstwa Marty Jednachowskiej to książka, która łączy romantyzm z elementami sensacyjnymi. Historia opowiada o Monice i Lukasie, którzy planują kameralny ślub w malowniczej Toskanii, z dala od rodzinnych zawirowań. Jednak kiedy przybywają na miejsce, sytuacja szybko wymyka się spod kontroli. Okazuje się, że organizator ślubu znika, a wkrótce pojawiają się także osoby, które burzą spokój bohaterów, w tym matka i siostra Moniki, z którymi ma ona trudne relacje.
W miarę jak historia się rozwija, pojawiają się tajemnicze wydarzenia, które zaczynają zagrażać nie tylko ślubowi, ale i życiu bohaterów. Jednachowska z powodzeniem tworzy atmosferę napięcia, łącząc wątki obyczajowe z sensacyjnymi i wciągając czytelnika w intrygującą fabułę.
Piękne opisy malowniczej Toskanii, winiarni czy Florencji zmuszają czytelnika do pobudzenia wyobrażni i przeniesienia się do krainy miłości i wina. Dodatkowo, dynamika akcji i nieoczekiwane zwroty fabularne sprawiają, że powieść staje się angażującą lekturą. „Toskański ślub” to książka, która zaskakuje i angażuje, oferując czytelnikom nie tylko romantyczną historię, ale także intrygującą fabułę z elementami sensacyjnymi.
Podsumowując, „Toskański ślub” to książka, która łączy romans z tajemnicą, oferując nie tylko emocjonującą historię, ale także pełną uroku scenerię i wciągającą fabułę. Jeśli lubisz romanse z elementami sensacyjnymi i lubisz malownicze tła, ta książka z pewnością będzie warta Twojej uwagi.
Książkę, w ramach współpracy barterowej, otrzymałam od Wydawnictwa Novae Res, za co bardzo serdecznie dziękuję.
„Miłość jest pasją, jest obsesją, jest czymś, bez czego człowiek nie może żyć. Jeśli nie zaczniesz od tego, z czym skończysz?” – „Joe Black” (1998).
„Toskański ślub” autorstwa Marty Jednachowskiej to książka, która łączy romantyzm z elementami sensacyjnymi. Historia opowiada o Monice i Lukasie, którzy planują kameralny ślub w malowniczej Toskanii, z dala od rodzinnych zawirowań. Jednak kiedy przybywają na miejsce, sytuacja szybko wymyka się spod kontroli. Okazuje się, że organizator ślubu znika, a wkrótce pojawiają się także osoby, które burzą spokój bohaterów, w tym matka i siostra Moniki, z którymi ma ona trudne relacje.
W miarę jak historia się rozwija, pojawiają się tajemnicze wydarzenia, które zaczynają zagrażać nie tylko ślubowi, ale i życiu bohaterów. Jednachowska z powodzeniem tworzy atmosferę napięcia, łącząc wątki obyczajowe z sensacyjnymi i wciągając czytelnika w intrygującą fabułę.
Piękne opisy malowniczej Toskanii, winiarni czy Florencji zmuszają czytelnika do pobudzenia wyobrażni i przeniesienia się do krainy miłości i wina. Dodatkowo, dynamika akcji i nieoczekiwane zwroty fabularne sprawiają, że powieść staje się angażującą lekturą. „Toskański ślub” to książka, która zaskakuje i angażuje, oferując czytelnikom nie tylko romantyczną historię, ale także intrygującą fabułę z elementami sensacyjnymi.
Podsumowując, „Toskański ślub” to książka, która łączy romans z tajemnicą, oferując nie tylko emocjonującą historię, ale także pełną uroku scenerię i wciągającą fabułę. Jeśli lubisz romanse z elementami sensacyjnymi i lubisz malownicze tła, ta książka z pewnością będzie warta Twojej uwagi.
Książkę, w ramach współpracy barterowej, otrzymałam od Wydawnictwa Novae Res, za co bardzo serdecznie dziękuję.
Zdzisław Szymański | (1.03.2025) |
„Było idealnie: ja, miłość mojego życia, wizja wspólnej przyszłości, świeczka na stole, małe średniowieczne miasteczko”
Och, jak pięknie… Starannie zaaranżowane spotkanie w doskonałej scenografii. Miłość już się zrodziła. Teraz nadszedł czas na budowanie przyszłości. Każda para marzy o takiej chwili. Tak chciałoby się zanurzyć w miłość i zostawić za sobą zamknięty etap.
Ale życie nie jest jedną, chwilową uroczystością. Sztuka miłości polega na tym, że iść razem choćby pod wiatr.
„Każde z nas żyło tak naprawdę własnym życiem. Niby razem, a jednak obok siebie, nie ze sobą.”
Przyszłość ma szansę być piękną, ale nie można natychmiast przekreślić przeszłość. Ona potrafi dokuczyć jak migrena, jak szukanie uzasadnienia dla popełnionych błędów. Nie można zgasić światła pamięci i wyjść z labiryntu nieprawdy.
„- Ewa, ja wiem, że ty kochasz zagadki i tajemnice, ale tutaj nie ma żadnej tajemnicy – zaśmiałam się”
Naprawdę? W takim razie dlaczego do Toskanii pojechali celebrować ślubną uroczystość starannie wyselekcjonowani nieliczni goście. Źle się animuje dużą grupą marionetek. Czy wystarczy jeden oszust, który obiecywał feerię radości.
Zazwyczaj narzeczeni zapraszają gości, aby cieszyli się z nimi, zgodnie z definicją wesela. „Przecież to jakiś żart. Po co oni ciągnęli nas wszystkich do Toskanii? My zupełnie nie jesteśmy im potrzebni.”
I nagle piękne plany się rozwiały jak mgła niepewności. Ślubu nie będzie! Czyżby ktoś wypuścił gołąbki pokoju i została pusta klatka, z której starło się złoto?
Pani Marta Jednachowska zaprosiła nas na ślub Moniki i Lukasa. Już poczułem ten nastrój przygotowań… Już wyobraziłem sobie smak winogron świeżo zerwanych w winnicy… Już wyjąłem wizytową koszulę… Już poczułem rozczarowanie, kiedy nawet świadek rzucił wszystko i uciekł. Została mi satysfakcja po poznaniu sekretu „Toskańskiego ślubu”. Podtrzymuję swoją opinię, że historie młodych ludzi powinni pisać ludzie tak młodzi, jak Autorka. Ona widzi różne problemy ze swojej perspektywy i prezentuje je w jasny, przejrzysty sposób. Łatwo odnaleźć się w grupie kliku osób, próbować ich zrozumieć. Gorąco polecam tę powieść młodym ludziom, którzy ufają oszustom i dziwią się ludziom, doświadczonym życiem. Kochajcie się, szanujcie i doceniajcie uzdolnione młode Autorki takie, jak pani Jednachowska.
Och, jak pięknie… Starannie zaaranżowane spotkanie w doskonałej scenografii. Miłość już się zrodziła. Teraz nadszedł czas na budowanie przyszłości. Każda para marzy o takiej chwili. Tak chciałoby się zanurzyć w miłość i zostawić za sobą zamknięty etap.
Ale życie nie jest jedną, chwilową uroczystością. Sztuka miłości polega na tym, że iść razem choćby pod wiatr.
„Każde z nas żyło tak naprawdę własnym życiem. Niby razem, a jednak obok siebie, nie ze sobą.”
Przyszłość ma szansę być piękną, ale nie można natychmiast przekreślić przeszłość. Ona potrafi dokuczyć jak migrena, jak szukanie uzasadnienia dla popełnionych błędów. Nie można zgasić światła pamięci i wyjść z labiryntu nieprawdy.
„- Ewa, ja wiem, że ty kochasz zagadki i tajemnice, ale tutaj nie ma żadnej tajemnicy – zaśmiałam się”
Naprawdę? W takim razie dlaczego do Toskanii pojechali celebrować ślubną uroczystość starannie wyselekcjonowani nieliczni goście. Źle się animuje dużą grupą marionetek. Czy wystarczy jeden oszust, który obiecywał feerię radości.
Zazwyczaj narzeczeni zapraszają gości, aby cieszyli się z nimi, zgodnie z definicją wesela. „Przecież to jakiś żart. Po co oni ciągnęli nas wszystkich do Toskanii? My zupełnie nie jesteśmy im potrzebni.”
I nagle piękne plany się rozwiały jak mgła niepewności. Ślubu nie będzie! Czyżby ktoś wypuścił gołąbki pokoju i została pusta klatka, z której starło się złoto?
Pani Marta Jednachowska zaprosiła nas na ślub Moniki i Lukasa. Już poczułem ten nastrój przygotowań… Już wyobraziłem sobie smak winogron świeżo zerwanych w winnicy… Już wyjąłem wizytową koszulę… Już poczułem rozczarowanie, kiedy nawet świadek rzucił wszystko i uciekł. Została mi satysfakcja po poznaniu sekretu „Toskańskiego ślubu”. Podtrzymuję swoją opinię, że historie młodych ludzi powinni pisać ludzie tak młodzi, jak Autorka. Ona widzi różne problemy ze swojej perspektywy i prezentuje je w jasny, przejrzysty sposób. Łatwo odnaleźć się w grupie kliku osób, próbować ich zrozumieć. Gorąco polecam tę powieść młodym ludziom, którzy ufają oszustom i dziwią się ludziom, doświadczonym życiem. Kochajcie się, szanujcie i doceniajcie uzdolnione młode Autorki takie, jak pani Jednachowska.
Renata Mielniczuk | (22.03.2025) |
Niezwykła opowieść o miłości, przyjaźni, przy okazji w tle piękna Toskania. Cóż więcej. Po prostu zasiąść wygodnie w fotelu i czytać strona po stronie. Książka pt. : ”Toskański ślub” autorstwa Marty Jednachowskiej to poruszająca, ciekawa i jedyna w swoim rodzaju powieść.
Zapraszam do lektury każdego kto lubi czytać i chce przeżyć coś nowego, wciągającego i jednocześnie zaczerpniętego z życia codziennego. Monika i Lukas mają wziąć ślub w kameralnym gronie w Toskanii. Ale czy im się uda. Czy warto zawierzyć organizatorowi ślubów jedynie opierając się o internet, co z przyjaciółmi, z Sarą i Johanem. Jak potoczą się losy bohaterów? Musisz sam przeczytać. Na pewno wciągająca powieść, warta i godna polecenia. Jak przebiegnie podróż do winnicy, czy dojdzie do wymarzonego dnia, a może rozwikłają się przy okazji inne tajemnice?
Autorka w trafny sposób przechwyciła wszystkie wątki na karty książki i powoduje to, że bez reszty zanurzasz się w lekturze. Czy komuś zależy na popsuciu planów pary młodej, czy to się uda i na ile trzeba mieć w sobie pokładów intrygi, by uknuć takie zdarzenie?
Zapraszam serdecznie do przeczytania. Polecam
Do zaczytania!
Zapraszam do lektury każdego kto lubi czytać i chce przeżyć coś nowego, wciągającego i jednocześnie zaczerpniętego z życia codziennego. Monika i Lukas mają wziąć ślub w kameralnym gronie w Toskanii. Ale czy im się uda. Czy warto zawierzyć organizatorowi ślubów jedynie opierając się o internet, co z przyjaciółmi, z Sarą i Johanem. Jak potoczą się losy bohaterów? Musisz sam przeczytać. Na pewno wciągająca powieść, warta i godna polecenia. Jak przebiegnie podróż do winnicy, czy dojdzie do wymarzonego dnia, a może rozwikłają się przy okazji inne tajemnice?
Autorka w trafny sposób przechwyciła wszystkie wątki na karty książki i powoduje to, że bez reszty zanurzasz się w lekturze. Czy komuś zależy na popsuciu planów pary młodej, czy to się uda i na ile trzeba mieć w sobie pokładów intrygi, by uknuć takie zdarzenie?
Zapraszam serdecznie do przeczytania. Polecam
Do zaczytania!
Ewelina Górowska | (10.04.2025) |
Dziś chciałabym opowiedzieć kilka słów o kolejnej zaskakującej i mocno wciągającej historii, która trafiła ostatnio w moje skromne progi. Zaskakującej, bo spodziewałam się klasycznego i schematycznego romansu, a dostałam wciągającą i intrygującą od pierwszych stron mieszankę uczuć, emocji, intryg, tajemnic, niedomówień, gry pozorów i zaskakujących zwrotów akcji. Dostałam historię, która porwała mnie od pierwszej strony i nie pozwoliła się odłożyć na bok bez poznania rozwiązania wszystkich tajemnic i intryg zawartych na jej kartach.
Nie będę opisywać ponownie fabuły, bo opis wydawcy już wystarczająco nakreślił główną oś, i nie chciałabym czegoś istotnego dla całej fabuły nieopatrznie zdradzić. Ze swojej strony dodam tylko tyle, żebyście byli przygotowani na niezły szok, gdy prawda ujrzy światło dzienne i okaże się, kto stoi za tą całą niezwykle trudną sytuacją, bo takiego rozwiązania przez długi czas, a może nawet do samego końca na pewno nie będziecie brali pod uwagę.
Jest to opowieść o relacjach międzyludzkich i cienkich granicach, które łatwo jest niepostrzeżenie przekroczyć, o manipulacji innymi i wyciąganiu z tego korzyści tylko dla siebie, nie patrząc na dobro innych. Jest to opowieść o trudnych relacjach rodzinnych, niewypowiedzianych prawdach i nieprzepracowanych traumach, jest to opowieść o przyjaźni i miłości, która może spalać, ale i budować. Jest to także opowieść o marzeniach i pragnieniach, podróżach
Autorka zabiera nas w piękną podróż do Toskanii, cudownie oddając jej klimat i towarzyszącą mu trudną do wyjaśnienia magię i niezwykłe ciepło. Jestem autentycznie zachwycona opisami miast, zabytków, kultury, czy lokalnego jedzenia. Drugą mocną stroną tej historii są dopracowani i autentyczni bohaterowie. Oddając każdemu z nich głos, możemy poznać nie tylko ich osobowości, ale i rozterki, które im towarzyszą, wejść w ich głowy poznać myśli, zrozumieć motywy, spróbować zrozumieć ich nie zawsze odpowiedzialne posunięcia. Ich relacje tworzą mętlik w głowie, trudno jest się określić, po której stronie chce się stanąć, kto tak naprawdę zawinił. Każdy z nich wywołuje skrajne emocje, nikt nie jest tu kryształowo czysty, każdy nosi maski i gra tak jak jest mu w danej chwili wygodnie. A Johan jest w tym absolutnym mistrzem.
Akcja powieści jest dość szybka, mocno zaskakująca, a uknuta intryga jest totalnym majstersztykiem, w momencie, w którym do bohaterów dociera, że zostali oszukani, a organizator ślubu znika, poczułam wszystkie ich emocje, żal i niedowierzanie. Autorka cudownie oddała te wrażenia i emocje.
Książkę czyta się doskonale, bardzo płynnie. Napisana w bardzo przyjemny sposób, choć poruszająca niełatwe tematy.
Zaznaczyć przy okazji trzeba, że jest to pierwsza samodzielna książka pani Marty (wcześniej na rynku pojawiły się dwa tytuły napisane we współpracy z Jolantą Kosowską- "Kalendarz adwentowy", "Spotkajmy się we śnie").
Czy polecam?
Zdecydowanie tak. To wielowarstwowa słodko-gorzka opowieść o tym, że nie zawsze wszystkie jest takie, jak się nam wydaje. Każdy w tej historii odnajdzie coś dla siebie.
Nie będę opisywać ponownie fabuły, bo opis wydawcy już wystarczająco nakreślił główną oś, i nie chciałabym czegoś istotnego dla całej fabuły nieopatrznie zdradzić. Ze swojej strony dodam tylko tyle, żebyście byli przygotowani na niezły szok, gdy prawda ujrzy światło dzienne i okaże się, kto stoi za tą całą niezwykle trudną sytuacją, bo takiego rozwiązania przez długi czas, a może nawet do samego końca na pewno nie będziecie brali pod uwagę.
Jest to opowieść o relacjach międzyludzkich i cienkich granicach, które łatwo jest niepostrzeżenie przekroczyć, o manipulacji innymi i wyciąganiu z tego korzyści tylko dla siebie, nie patrząc na dobro innych. Jest to opowieść o trudnych relacjach rodzinnych, niewypowiedzianych prawdach i nieprzepracowanych traumach, jest to opowieść o przyjaźni i miłości, która może spalać, ale i budować. Jest to także opowieść o marzeniach i pragnieniach, podróżach
Autorka zabiera nas w piękną podróż do Toskanii, cudownie oddając jej klimat i towarzyszącą mu trudną do wyjaśnienia magię i niezwykłe ciepło. Jestem autentycznie zachwycona opisami miast, zabytków, kultury, czy lokalnego jedzenia. Drugą mocną stroną tej historii są dopracowani i autentyczni bohaterowie. Oddając każdemu z nich głos, możemy poznać nie tylko ich osobowości, ale i rozterki, które im towarzyszą, wejść w ich głowy poznać myśli, zrozumieć motywy, spróbować zrozumieć ich nie zawsze odpowiedzialne posunięcia. Ich relacje tworzą mętlik w głowie, trudno jest się określić, po której stronie chce się stanąć, kto tak naprawdę zawinił. Każdy z nich wywołuje skrajne emocje, nikt nie jest tu kryształowo czysty, każdy nosi maski i gra tak jak jest mu w danej chwili wygodnie. A Johan jest w tym absolutnym mistrzem.
Akcja powieści jest dość szybka, mocno zaskakująca, a uknuta intryga jest totalnym majstersztykiem, w momencie, w którym do bohaterów dociera, że zostali oszukani, a organizator ślubu znika, poczułam wszystkie ich emocje, żal i niedowierzanie. Autorka cudownie oddała te wrażenia i emocje.
Książkę czyta się doskonale, bardzo płynnie. Napisana w bardzo przyjemny sposób, choć poruszająca niełatwe tematy.
Zaznaczyć przy okazji trzeba, że jest to pierwsza samodzielna książka pani Marty (wcześniej na rynku pojawiły się dwa tytuły napisane we współpracy z Jolantą Kosowską- "Kalendarz adwentowy", "Spotkajmy się we śnie").
Czy polecam?
Zdecydowanie tak. To wielowarstwowa słodko-gorzka opowieść o tym, że nie zawsze wszystkie jest takie, jak się nam wydaje. Każdy w tej historii odnajdzie coś dla siebie.
Teresa Wojnarowska | (25.05.2025) |
"Czasami człowiek jest w bardzo toksycznej relacji i nie zdaje sobie z tego sprawy."
Włoski temperament, niemiecka dokładność i polska fantazja - czy istnieje siła, która zdołałaby połączyć taką mieszankę narodowości i charakterów? Mogłoby się wydawać, że taki pomysł jest od razu skazany na porażkę. A jednak... pewna para postanowiła stawić temu czoła i uznała ślub w Toskanii za wyśmienity i idealny pomysł, aby powiedzieć sakramentalne "tak". Wszystko potoczyłoby się pewnie jak w bajce, ale niestety owa opowieść postanowiła zmienić swoje zwyczajowe zakończenie i zamieniła księcia w obrzydłą żabę. I tak nasz "toskański ślub" stał się "toksycznym ślubem", a to już zupełnie inna bajka.
"Zakochałam się w niej [suknia ślubna] od pierwszego wejrzenia. Czułam się w niej jak księżniczka z bajki. Najwyraźniej nie dla każdego przeznaczone są szczęśliwe zakończenia."
trzeba przeanalizować od nowa, dostosować się do warunków i liczyć na to, że finał okaże się zadowalający. Kiedy w idealnym grafiku Moniki i Lukasa zaczynają pojawiać się nieprzewidziane komplikacje, nawet najlepszy strateg miałby problem doprowadzić go do szczęśliwego zakończenia. Pytaniem jest, co stanowiło przyczynę i jak logicznie wytłumaczyć zaistniałe okoliczności. A co, jeśli ludzie, którym ufało się najbardziej na świecie, są we wszystko zamieszani, a obietnice okazują się pustymi frazesami? Fakt, że otacza nas kłamstwo, a rycerz na białym koniu powinien trafić pod wieżę z zupełnie innego powodu, potrafi bardzo skutecznie pozbawić nas wiary w bajki i w drugiego człowieka.
"Obawiam się, że ta historia może mieć jakieś drugie dno."
Zanurzając się w lekturze jakiejś bajki, oczekujemy od niej morału, refleksji i dobrego przesłania. Doszukujemy się w niej drugiego dna, które nauczy nas czegoś nowego i w prosty sposób trafi do umysłu każdego człowieka. Nasza historia ślubna także owe dno posiada, ale dotarcie do niego wcale nas nie uskrzydla, ale okazuje się być lochem w podziemiach zamczyska. To teren, który przeraża, a znalezienie wyjścia stanowi nie lada wyzwanie. A dotarcie do prawdy wcale nas nie wyzwala, ale otwiera oczy na rzeczywistość, która daleka jest od idealnej. Czy Monika i Lukas okażą się sobie przeznaczeni, czy jednak ich bajka będzie musiała znaleźć dla siebie zupełnie inne zakończenie? Czy ich opowieść ma swój morał i czy można wyciągnąć z niej coś pozytywnego?
"Podobno słowami nie da się wyrazić miłości, ale jemu wychodziło to bardzo dobrze. Przynajmniej zawsze myślałam, że to jest właśnie miłość."
Jak daleko potrafi posunąć się człowiek, aby przebaczenie stało się niemożliwe? Czego może się dopuścić i jak wiele poświęcić, aby uniknąć kary za swoje dawne czyny? W którym momencie miłość staje się wytłumaczeniem dla własnych oszustw, kłamstw i intryg, ale w rzeczywistości nie mieć z nią chyba niewiele wspólnego? Coś, co z definicji jest samo w sobie dobre, nie może z doświadczenia okazać się złe. A bajka, która z gruntu jest opowieścią pozytywną, a zaczyna zamieniać się w koszmar, pewnie od samego początku miała w sobie złe założenia. Opowieść Marty Jednachowskiej zaskakuje zmieniającym się klimatem, postawą głównych bohaterów i zakończeniem. "Żyli długo i szczęśliwie" - o ile pierwszy człon tego powiedzenia może się spełnić, o tyle ten drugi może przyjąć tutaj zupełnie inny kierunek.
*Wszystkie cytaty pochodzą z powieści Toskański ślub, Marta Jednachowska, Wydawnictwo Novae Res, 2025
Włoski temperament, niemiecka dokładność i polska fantazja - czy istnieje siła, która zdołałaby połączyć taką mieszankę narodowości i charakterów? Mogłoby się wydawać, że taki pomysł jest od razu skazany na porażkę. A jednak... pewna para postanowiła stawić temu czoła i uznała ślub w Toskanii za wyśmienity i idealny pomysł, aby powiedzieć sakramentalne "tak". Wszystko potoczyłoby się pewnie jak w bajce, ale niestety owa opowieść postanowiła zmienić swoje zwyczajowe zakończenie i zamieniła księcia w obrzydłą żabę. I tak nasz "toskański ślub" stał się "toksycznym ślubem", a to już zupełnie inna bajka.
"Zakochałam się w niej [suknia ślubna] od pierwszego wejrzenia. Czułam się w niej jak księżniczka z bajki. Najwyraźniej nie dla każdego przeznaczone są szczęśliwe zakończenia."
trzeba przeanalizować od nowa, dostosować się do warunków i liczyć na to, że finał okaże się zadowalający. Kiedy w idealnym grafiku Moniki i Lukasa zaczynają pojawiać się nieprzewidziane komplikacje, nawet najlepszy strateg miałby problem doprowadzić go do szczęśliwego zakończenia. Pytaniem jest, co stanowiło przyczynę i jak logicznie wytłumaczyć zaistniałe okoliczności. A co, jeśli ludzie, którym ufało się najbardziej na świecie, są we wszystko zamieszani, a obietnice okazują się pustymi frazesami? Fakt, że otacza nas kłamstwo, a rycerz na białym koniu powinien trafić pod wieżę z zupełnie innego powodu, potrafi bardzo skutecznie pozbawić nas wiary w bajki i w drugiego człowieka.
"Obawiam się, że ta historia może mieć jakieś drugie dno."
Zanurzając się w lekturze jakiejś bajki, oczekujemy od niej morału, refleksji i dobrego przesłania. Doszukujemy się w niej drugiego dna, które nauczy nas czegoś nowego i w prosty sposób trafi do umysłu każdego człowieka. Nasza historia ślubna także owe dno posiada, ale dotarcie do niego wcale nas nie uskrzydla, ale okazuje się być lochem w podziemiach zamczyska. To teren, który przeraża, a znalezienie wyjścia stanowi nie lada wyzwanie. A dotarcie do prawdy wcale nas nie wyzwala, ale otwiera oczy na rzeczywistość, która daleka jest od idealnej. Czy Monika i Lukas okażą się sobie przeznaczeni, czy jednak ich bajka będzie musiała znaleźć dla siebie zupełnie inne zakończenie? Czy ich opowieść ma swój morał i czy można wyciągnąć z niej coś pozytywnego?
"Podobno słowami nie da się wyrazić miłości, ale jemu wychodziło to bardzo dobrze. Przynajmniej zawsze myślałam, że to jest właśnie miłość."
Jak daleko potrafi posunąć się człowiek, aby przebaczenie stało się niemożliwe? Czego może się dopuścić i jak wiele poświęcić, aby uniknąć kary za swoje dawne czyny? W którym momencie miłość staje się wytłumaczeniem dla własnych oszustw, kłamstw i intryg, ale w rzeczywistości nie mieć z nią chyba niewiele wspólnego? Coś, co z definicji jest samo w sobie dobre, nie może z doświadczenia okazać się złe. A bajka, która z gruntu jest opowieścią pozytywną, a zaczyna zamieniać się w koszmar, pewnie od samego początku miała w sobie złe założenia. Opowieść Marty Jednachowskiej zaskakuje zmieniającym się klimatem, postawą głównych bohaterów i zakończeniem. "Żyli długo i szczęśliwie" - o ile pierwszy człon tego powiedzenia może się spełnić, o tyle ten drugi może przyjąć tutaj zupełnie inny kierunek.
*Wszystkie cytaty pochodzą z powieści Toskański ślub, Marta Jednachowska, Wydawnictwo Novae Res, 2025
Iwona(kawka.zmlekiem) Pałczyńska | (30.05.2025) |
POST RECENZENCKI
"TOSKAŃSKI ŚLUB"
AUTORKA @pioroikonie
Wydawnictwo @wydawnictwo_novaeres
Współpraca Recenzencka @wydawnictwo_zaczytani
@wydawnictwo_novaeres
Kiedy dostałam tą książkę do recenzji i spojrzałam na okładkę ,to pierwsze co na myśl mi przyszło ,to że to będzie piękny romans we włoskim stylu. Ale już po kilkunastu stronach książki mogłam się przekonać ,że bardziej pomylić się nie
mogłam....
Monika i Lukas to nasza młoda para ,która chce się pobrać w Toskanii.....Zaprosili tylko czwórkę przyjaciół i chociaż nie każdemu to pasuje starają się aby te kilka dni było najlepszym przeżyciem dla przyszłych nowożeńców....
Jednak od początku nic nie idzie tak jak było zakładane. Okazuje się, że organizator ślubu tak naprawdę nie istnieje...
Młodzi zostają bez pieniędzy,sali i bez świadka, który nagle się traci i nikt nie wie gdzie jest....
Wśród naszych przyjaciół zaproszonych na ślub również jest niewesoło .....Sara, czyli przyjaciółka pani młodej ukrywa ,że zna się z jednym z gości....
Ewa ,czyli świadkowa jest zła, że nie mogła wziąć ze sobą chłopaka....Johann jest bardzo tajemniczy ,a Nick dziwnie milczący....
Lukas w tajemnicy przed przyszłą żoną zaprosił jej matkę i siostrę....
Jakie jeszcze niespodzianki czekają na naszą grupkę przyjaciół? Jakie Sekrety wyjdą na jaw i czy w ogóle dojdzie do ślubu? Kto chce sabotować związek Moniki i Lukasa.Gdzie się podział świadek? Co odkryje Ewa u tajemniczej Sary???
Bohaterowie są wykreowani fantastycznie.... od początku powieści krok po kroku Poznajemy zdanie każdego z nich na temat tego ślubu .Dowiadujemy się też co nieco o ich prywatnym życiu..
Najbardziej tajemniczą postacią jest od samego początku Sara, ale w żadnym momencie nie spodziewałam się kto tak naprawdę sabotuje związek Moniki i Lukasa. A Najlepszą rzeczą w całej tej historii jest mnóstwo zwrotów akcji ,które naprowadzają czytelnika na coś zupełnie innego, co za chwilę okazuje się nieprawdą. Ja nie spodziewałam się tego co dostałam i bawiłam się świetnie. Do jakiego gatunku zaliczyć tę książkę??Nie wiem ,ale myślę że mogłaby być to dobra powieść komediowo kryminalna.
Po pierwsze tajemniczość ,bo do końca nie wiedziałam co kto I jak ...Po drugie fabuła i bohaterowie, którzy naprawdę są tutaj oddani bardzo dobrze ,w każdego bohatera uwierzyłam, w każdą historię ,którą czytałam i w każdy rozdział .....Historia jest intrygująca dzięki poszczególnym rozdziałom i narracji bohaterów.
Książkę czyta się szybko, pióro autorki jest bardzo lekkie i przede wszystkim ta książka mimo, że nie jest ognistym romansem jest nieodkładalna.....Bo jak zaczęłam ją czytać, tak dopiero odłożyłam ją po skończeniu ostatniej kartki .....Tak bardzo mnie wciągnęła cała fabuła i tak bardzo byłam ciekawa co jeszcze wymyśli autorka dla naszych bohaterów ....Uwierzcie mi w życiu się tego nie spodziewałam
Więc jeśli odpowiada wam tematyka ślubu, przygotowań i chcielibyście poczuć nutkę ekscytacji w rozwiązywaniu zagadki to jak najbardziej musicie przeczytać tą książkę
Polecam wam ją....
"TOSKAŃSKI ŚLUB"
AUTORKA @pioroikonie
Wydawnictwo @wydawnictwo_novaeres
Współpraca Recenzencka @wydawnictwo_zaczytani
@wydawnictwo_novaeres
Kiedy dostałam tą książkę do recenzji i spojrzałam na okładkę ,to pierwsze co na myśl mi przyszło ,to że to będzie piękny romans we włoskim stylu. Ale już po kilkunastu stronach książki mogłam się przekonać ,że bardziej pomylić się nie
mogłam....
Monika i Lukas to nasza młoda para ,która chce się pobrać w Toskanii.....Zaprosili tylko czwórkę przyjaciół i chociaż nie każdemu to pasuje starają się aby te kilka dni było najlepszym przeżyciem dla przyszłych nowożeńców....
Jednak od początku nic nie idzie tak jak było zakładane. Okazuje się, że organizator ślubu tak naprawdę nie istnieje...
Młodzi zostają bez pieniędzy,sali i bez świadka, który nagle się traci i nikt nie wie gdzie jest....
Wśród naszych przyjaciół zaproszonych na ślub również jest niewesoło .....Sara, czyli przyjaciółka pani młodej ukrywa ,że zna się z jednym z gości....
Ewa ,czyli świadkowa jest zła, że nie mogła wziąć ze sobą chłopaka....Johann jest bardzo tajemniczy ,a Nick dziwnie milczący....
Lukas w tajemnicy przed przyszłą żoną zaprosił jej matkę i siostrę....
Jakie jeszcze niespodzianki czekają na naszą grupkę przyjaciół? Jakie Sekrety wyjdą na jaw i czy w ogóle dojdzie do ślubu? Kto chce sabotować związek Moniki i Lukasa.Gdzie się podział świadek? Co odkryje Ewa u tajemniczej Sary???
Bohaterowie są wykreowani fantastycznie.... od początku powieści krok po kroku Poznajemy zdanie każdego z nich na temat tego ślubu .Dowiadujemy się też co nieco o ich prywatnym życiu..
Najbardziej tajemniczą postacią jest od samego początku Sara, ale w żadnym momencie nie spodziewałam się kto tak naprawdę sabotuje związek Moniki i Lukasa. A Najlepszą rzeczą w całej tej historii jest mnóstwo zwrotów akcji ,które naprowadzają czytelnika na coś zupełnie innego, co za chwilę okazuje się nieprawdą. Ja nie spodziewałam się tego co dostałam i bawiłam się świetnie. Do jakiego gatunku zaliczyć tę książkę??Nie wiem ,ale myślę że mogłaby być to dobra powieść komediowo kryminalna.
Po pierwsze tajemniczość ,bo do końca nie wiedziałam co kto I jak ...Po drugie fabuła i bohaterowie, którzy naprawdę są tutaj oddani bardzo dobrze ,w każdego bohatera uwierzyłam, w każdą historię ,którą czytałam i w każdy rozdział .....Historia jest intrygująca dzięki poszczególnym rozdziałom i narracji bohaterów.
Książkę czyta się szybko, pióro autorki jest bardzo lekkie i przede wszystkim ta książka mimo, że nie jest ognistym romansem jest nieodkładalna.....Bo jak zaczęłam ją czytać, tak dopiero odłożyłam ją po skończeniu ostatniej kartki .....Tak bardzo mnie wciągnęła cała fabuła i tak bardzo byłam ciekawa co jeszcze wymyśli autorka dla naszych bohaterów ....Uwierzcie mi w życiu się tego nie spodziewałam
Więc jeśli odpowiada wam tematyka ślubu, przygotowań i chcielibyście poczuć nutkę ekscytacji w rozwiązywaniu zagadki to jak najbardziej musicie przeczytać tą książkę
Polecam wam ją....
Iwona Liszkowska | (5.06.2025) |
Wczorajsze popołudnie spędziłam z nieprzewidywalną i zaskakującą powieścią Marty Jednachowskiej "Toskański ślub".
Książka dostarczyła mi wielu emocji, bardzo dobrze mi się ją czytało.
Akcja dzieje się w przepięknej Toskanii.
W tak urokliwym miejscu bohaterowie - Monika i Lukas pragną zawrzeć związek małżeński. Ma to się odbyć w kameralnym gronie przyjaciół.
Jednakże od początku tej przygody wszystko idzie nie tak, jak sobie zaplanowali. I ten najpiękniejszy dzień w życiu zamienia się w koszmar...
Bardzo ciekawy był pomysł autorki na fabułę.
Całą historię poznajemy z perspektywy kilku osób, co uatrakcyjniło tę książkę.
W powieści znajdujemy sporo intryg i zagadek
Wszystko czyta się bardzo płynnie.
Mnie urzekły piękne włoskie miejsca opisywane przez autorkę.
Muszę przyznać,że Marta Jednachowska stworzyła nieszablonową historię. Zatem zachęcam gorąco do poznania tej propozycji z wątkiem kryminalnym.
Czytajcie
Dziękuję Wydawnictwu Novae Res za egzemplarz do recenzji
Marta Jednachowska Toskański ślub
Książka dostarczyła mi wielu emocji, bardzo dobrze mi się ją czytało.
Akcja dzieje się w przepięknej Toskanii.
W tak urokliwym miejscu bohaterowie - Monika i Lukas pragną zawrzeć związek małżeński. Ma to się odbyć w kameralnym gronie przyjaciół.
Jednakże od początku tej przygody wszystko idzie nie tak, jak sobie zaplanowali. I ten najpiękniejszy dzień w życiu zamienia się w koszmar...
Bardzo ciekawy był pomysł autorki na fabułę.
Całą historię poznajemy z perspektywy kilku osób, co uatrakcyjniło tę książkę.
W powieści znajdujemy sporo intryg i zagadek
Wszystko czyta się bardzo płynnie.
Mnie urzekły piękne włoskie miejsca opisywane przez autorkę.
Muszę przyznać,że Marta Jednachowska stworzyła nieszablonową historię. Zatem zachęcam gorąco do poznania tej propozycji z wątkiem kryminalnym.
Czytajcie
Dziękuję Wydawnictwu Novae Res za egzemplarz do recenzji
Marta Jednachowska Toskański ślub
Michał Machnacki | (6.06.2025) |
Nie jestem fanem romansów i na pewno nie będę. Jest jednak pewne "ale". Debiut pani Marty Jednachowskiej dla mnie nie był klasycznym romansem, jak jest to napisane na czwartej stronie okładki, a powieścią obyczajową, którą przeczytałem jednym tchem. Do tego jednak wrócę.
Autorka jest lekarzem weterynarzem. Kocha zwierzęta, ma własną stajnię, a czas wolny poświęca na pisanie i... jogę. Lubi podróżować i spędzać czas z rodziną i swoimi zwierzętami. A tych nie brakuje, bo prócz koni są też koty i psy. Warto zajrzeć i polubić jej fanpage — Marta Jednachowska - Konie i Książki.
Kto nie marzy o ślubie w romantycznym miejscu? Włochy, Toskania, czy może być coś piękniejszego? Już sama okładka zapowiada przyszłą idylliczną sielankę. Mamy tutaj widoczek, zapewne toskański, i dwie obrączki symbolizujące połączenie związku dwóch zakochanych osób. Cóż piękniejszego?
Takie plany na wymarzony i niepowtarzalny ślub mają Monika i Lukas. Na ich ceremonii mają być tylko świadkowie i najbliżsi przyjaciele. Żadnej rodziny, żadnych wystawnych przyjęć. Takie kameralne ważne w ich życiu połączenie związku w zupełności im wystarczy. A Toskania to idealne miejsce, by zawrzeć związek małżeński, z dala od rodziny i innych znajomych, których musieliby zaprosić na klasyczną ceremonię. Wydawać się może, że nic nie stoi na przeszkodzie, że wszystko jest dopięte na ostatni guzik. Wystarczy powiedzieć sobie raz na zawsze — TAK.
Najbliżsi nie są z tego powodu zadowoleni. Nie mogą do Włoch lecieć z własnymi partnerami, co nie spotyka się z ich aprobatą. A gdy okazuje się, że wszystko, co wydawało się na idealnie dopracowane w szczegółach, rozpada się jak domek z kart, dopiero zaczynają się poważne problemy. Ich organizator ślubu nie odpowiada na maile i sms-y, nie odbiera telefonu, mimo że przytulił za to odpowiednią zaliczkę i to niemałą.
Monika — panna młoda, Ewa, Sara. Przez pierwsze pięć dni poznajemy bohaterów powieści z punktu widzenia głównych kobiecych postaci. Powieść napisana jest z pozycji pierwszoosobowej, poznajemy charaktery młodych kobiet, ich zachowania, rozterki. Od razu możemy polubić je, bądź nie. W drugiej części poznamy Lukasa, narzeczonego Moniki, który ze swojej strony będzie opowiadać tę intrygującą historię.
Książka świetna, ciekawie skonstruowana, z wyrazistymi postaciami, które, jak wspomniałem, można od razu polubić, bądź poczuć antypatię. Całość misternie zapleciona tak, by do samego końca opowieść trzymała w napięciu. Rozwiązanie sprawy? To już musicie sami sprawdzić. Polecam serdecznie!!!
Autorka jest lekarzem weterynarzem. Kocha zwierzęta, ma własną stajnię, a czas wolny poświęca na pisanie i... jogę. Lubi podróżować i spędzać czas z rodziną i swoimi zwierzętami. A tych nie brakuje, bo prócz koni są też koty i psy. Warto zajrzeć i polubić jej fanpage — Marta Jednachowska - Konie i Książki.
Kto nie marzy o ślubie w romantycznym miejscu? Włochy, Toskania, czy może być coś piękniejszego? Już sama okładka zapowiada przyszłą idylliczną sielankę. Mamy tutaj widoczek, zapewne toskański, i dwie obrączki symbolizujące połączenie związku dwóch zakochanych osób. Cóż piękniejszego?
Takie plany na wymarzony i niepowtarzalny ślub mają Monika i Lukas. Na ich ceremonii mają być tylko świadkowie i najbliżsi przyjaciele. Żadnej rodziny, żadnych wystawnych przyjęć. Takie kameralne ważne w ich życiu połączenie związku w zupełności im wystarczy. A Toskania to idealne miejsce, by zawrzeć związek małżeński, z dala od rodziny i innych znajomych, których musieliby zaprosić na klasyczną ceremonię. Wydawać się może, że nic nie stoi na przeszkodzie, że wszystko jest dopięte na ostatni guzik. Wystarczy powiedzieć sobie raz na zawsze — TAK.
Najbliżsi nie są z tego powodu zadowoleni. Nie mogą do Włoch lecieć z własnymi partnerami, co nie spotyka się z ich aprobatą. A gdy okazuje się, że wszystko, co wydawało się na idealnie dopracowane w szczegółach, rozpada się jak domek z kart, dopiero zaczynają się poważne problemy. Ich organizator ślubu nie odpowiada na maile i sms-y, nie odbiera telefonu, mimo że przytulił za to odpowiednią zaliczkę i to niemałą.
Monika — panna młoda, Ewa, Sara. Przez pierwsze pięć dni poznajemy bohaterów powieści z punktu widzenia głównych kobiecych postaci. Powieść napisana jest z pozycji pierwszoosobowej, poznajemy charaktery młodych kobiet, ich zachowania, rozterki. Od razu możemy polubić je, bądź nie. W drugiej części poznamy Lukasa, narzeczonego Moniki, który ze swojej strony będzie opowiadać tę intrygującą historię.
Książka świetna, ciekawie skonstruowana, z wyrazistymi postaciami, które, jak wspomniałem, można od razu polubić, bądź poczuć antypatię. Całość misternie zapleciona tak, by do samego końca opowieść trzymała w napięciu. Rozwiązanie sprawy? To już musicie sami sprawdzić. Polecam serdecznie!!!
Katarzyna Sęk | (23.05.2025) |
WESELE PO WŁOSKU, CZYLI MIŁOŚĆ, SEKRETY I… INTRYGI
Do sięgnięcia po ten tytuł skusił mnie włoski klimat oraz motyw ślubu i wesela… Jednak po przeczytaniu mam trochę mieszane uczucia, może przede wszystkim odnośnie sposobu przedstawienia tej historii, bo ogólny pomysł na fabułę i wątki był dobry, do tego zaskakujące zakończenie, jednak czegoś mi zabrakło.
Monika i Lukas z dala od rodziny oraz toksycznych krewnych planują wziąć kameralny ślub w Toskanii. Nie chcą na siłę uszczęśliwiać siebie i najbliższych oraz słuchać wybrednych komentarzy na temat ich uroczystości. Chcą uciec od codzienności, pragną spokoju, ale też czerpania jak najwięcej radości ze swojej relacji. Na miejscu okazuje się jednak, że organizator ślubu zniknął bez śladu, zabierając ze sobą wynagrodzenie, a wydarzenie nie dojdzie do skutku. Jak zareagują na to narzeczeni? Czy przesuną ślub, a może zupełnie go odwołają? Kim tak naprawdę był organizator uroczystości? Jaka tajemnica ujrzy światło dzienne?
Z pewnością mocną stroną książki jest miejsce akcji. Autorka opisuje malownicze krajobrazy i piękne zakątki Toskanii. Marta Jednakowska miała również ciekawy pomysł na intrygę z którą powiązany jest organizator ślubu. Przyznam, że prawda odnośnie oszusta mocno mnie zaskoczyła. Jednak na początku ciężko było mi wsiąknąć w fabułę, początek nieco mi się dłużył. Spodziewałam się trochę innej historii, bardziej w kierunku komedii romantycznej. Ale przypominam, że jest to książkowy debiut Autorki, dlatego wiele tej powieści można wybaczyć.
Do sięgnięcia po ten tytuł skusił mnie włoski klimat oraz motyw ślubu i wesela… Jednak po przeczytaniu mam trochę mieszane uczucia, może przede wszystkim odnośnie sposobu przedstawienia tej historii, bo ogólny pomysł na fabułę i wątki był dobry, do tego zaskakujące zakończenie, jednak czegoś mi zabrakło.
Monika i Lukas z dala od rodziny oraz toksycznych krewnych planują wziąć kameralny ślub w Toskanii. Nie chcą na siłę uszczęśliwiać siebie i najbliższych oraz słuchać wybrednych komentarzy na temat ich uroczystości. Chcą uciec od codzienności, pragną spokoju, ale też czerpania jak najwięcej radości ze swojej relacji. Na miejscu okazuje się jednak, że organizator ślubu zniknął bez śladu, zabierając ze sobą wynagrodzenie, a wydarzenie nie dojdzie do skutku. Jak zareagują na to narzeczeni? Czy przesuną ślub, a może zupełnie go odwołają? Kim tak naprawdę był organizator uroczystości? Jaka tajemnica ujrzy światło dzienne?
Z pewnością mocną stroną książki jest miejsce akcji. Autorka opisuje malownicze krajobrazy i piękne zakątki Toskanii. Marta Jednakowska miała również ciekawy pomysł na intrygę z którą powiązany jest organizator ślubu. Przyznam, że prawda odnośnie oszusta mocno mnie zaskoczyła. Jednak na początku ciężko było mi wsiąknąć w fabułę, początek nieco mi się dłużył. Spodziewałam się trochę innej historii, bardziej w kierunku komedii romantycznej. Ale przypominam, że jest to książkowy debiut Autorki, dlatego wiele tej powieści można wybaczyć.
Aleksandra Szczęsna | (25.06.2025) |
Urocza Toskania, małe miasteczko, wąskie uliczki, słońce – czy to nie jest sceneria idealna na ślub?
Tak właśnie uznali Monika i Lucas, którzy zaplanowali kameralną uroczystość, tylko w gronie najbliższych przyjaciół, nawet bez obecności rodziny, z którą mają napięte relacje.
Są więc przygotowania, dopinanie wszystkiego na ostatni guzik, spotkanie przybyłych na miejsce znajomych, mniej lub bardziej zadowolonych, że muszą tam być. Szybko okazuje się, że nie wszystko dzieje się zgodnie z ustalonym planem i zaczynają dziać się rzeczy, które burzą idylliczną wizję zawarcia małżeństwa, a wręcz niweczą całą uroczystość. Okazuje się, że komuś bardzo zależy, aby popsuć młodym ten dzień. Komu i dlaczego? Jakie tajemnice wyjdą na jaw?
Książka, która mniej więcej do połowy była dla mnie zwykłą obyczajówką, w której poza przygotowaniami do ślubu nic właściwie się nie dzieje, nagle zyskała w moich oczach przez zaskakujący zwrot zdarzeń. Narracja prowadzona jest z perspektywy kilku bohaterów, dzięki czemu czytelnik ma wgląd w myśli każdego z nich i widzi jak inne jest ich postrzeganie sytuacji i reakcja na pewne wydarzenia, jakie motywy kierują niektórymi z nich, w końcu jaki bagaż doświadczeń każde przywiozło do Włoch, jakie skrywane pretensje, żale, niewypowiedziane słowa i sekrety.
Bardzo podobał mi się wyraźny kontrast jaki zastosowała autorka pomiędzy osadzeniem akcji w malowniczej, sielankowej Toskanii, a dramatycznymi wydarzeniami, które miały tam miejsce. Samą książkę czyta się bardzo przyjemnie, fabuła jest dość wciągająca i chociaż na początku możemy tego nie odczuć, polecam czytać dalej, bo napięcie jest umiejętnie stopniowane.
Ta książka będzie idealna dla fanów literatury kobiecej, obyczajowej oraz delikatnych thrillerów psychologicznych.
Tak właśnie uznali Monika i Lucas, którzy zaplanowali kameralną uroczystość, tylko w gronie najbliższych przyjaciół, nawet bez obecności rodziny, z którą mają napięte relacje.
Są więc przygotowania, dopinanie wszystkiego na ostatni guzik, spotkanie przybyłych na miejsce znajomych, mniej lub bardziej zadowolonych, że muszą tam być. Szybko okazuje się, że nie wszystko dzieje się zgodnie z ustalonym planem i zaczynają dziać się rzeczy, które burzą idylliczną wizję zawarcia małżeństwa, a wręcz niweczą całą uroczystość. Okazuje się, że komuś bardzo zależy, aby popsuć młodym ten dzień. Komu i dlaczego? Jakie tajemnice wyjdą na jaw?
Książka, która mniej więcej do połowy była dla mnie zwykłą obyczajówką, w której poza przygotowaniami do ślubu nic właściwie się nie dzieje, nagle zyskała w moich oczach przez zaskakujący zwrot zdarzeń. Narracja prowadzona jest z perspektywy kilku bohaterów, dzięki czemu czytelnik ma wgląd w myśli każdego z nich i widzi jak inne jest ich postrzeganie sytuacji i reakcja na pewne wydarzenia, jakie motywy kierują niektórymi z nich, w końcu jaki bagaż doświadczeń każde przywiozło do Włoch, jakie skrywane pretensje, żale, niewypowiedziane słowa i sekrety.
Bardzo podobał mi się wyraźny kontrast jaki zastosowała autorka pomiędzy osadzeniem akcji w malowniczej, sielankowej Toskanii, a dramatycznymi wydarzeniami, które miały tam miejsce. Samą książkę czyta się bardzo przyjemnie, fabuła jest dość wciągająca i chociaż na początku możemy tego nie odczuć, polecam czytać dalej, bo napięcie jest umiejętnie stopniowane.
Ta książka będzie idealna dla fanów literatury kobiecej, obyczajowej oraz delikatnych thrillerów psychologicznych.
Dodaj własną recenzję
Zakupy w Zaczytani.pl są bezpieczne.
Ci, którzy kupili tę książkę, kupili również:
![]() |
Corpus Delicti — Anne Marie Co zrobisz, gdy twój najgorszy koszmar stanie się rzeczywistością?
On chce się ustatkować... Ona wreszcie zaczyna karierę... Mia Webber od zawsze obaw... |
Oferta książek
Wg wydawnictwa
Najpopularniejsze i polecane
Kategorie książek
Zaloguj się | Twoje zamówienia | Twoje dane | Koszty dostawy | Regulamin zakupów
Reklamacje i zwroty | Bezpieczeństwo | Pomoc | Kontakt | Copyright © 2008 by Novae Res
Reklamacje i zwroty | Bezpieczeństwo | Pomoc | Kontakt | Copyright © 2008 by Novae Res