Szyfr magii
Cena: 49,99 zł 42,49 zł
Wysyłamy w 1-3 dni
Książki dostarcza firma DHL Express
Czas oczekiwania na paczkę
Książki dostarcza firma DHL Express
Czas oczekiwania na paczkę
Opis i recenzje
Są ścieżki przeznaczenia i ścieżki wyboru. Czasem trudno jest odróżnić, którą z nich właśnie podążamy.
Alicja jest świeżo po rozwodzie, ma dość swojej nudnej pracy i gwarnego miasta. Postanawia zacząć nowe życie w Starych Łąkach – krainie znanej jej z dzieciństwa, bezpiecznej, zaczarowanej, wciąż jeszcze przesiąkniętej urokiem babcinych opowieści. Uważa, że najlepszym miejscem, żeby na nowo odnaleźć siebie, będzie stary domek w sielskim otoczeniu, wypełniony dobrymi uczuciami i wspomnieniami. Zaskakuje ją fakt, że gdy przyjeżdża do Starych Łąk, jeden z mieszkańców czeka na jej powrót, zupełnie jakby wiedział o nim znacznie wcześniej niż ona sama. To powoduje, że w pamięci Alicji wybrzmiewają słowa opowiadanej przez babcię bajki o czarach, innych światach, kluczach i ich strażnikach.
Wkrótce Alicja przekona się, że nie wszystko jest tym, na co wygląda. Że czasem wystarczy zamknąć oczy, żeby dostrzec to, co najważniejsze.
Tak długo czekałam na tę chwilę, że teraz, gdy byliśmy niemal na miejscu, czułam, jakbym zaraz miała podejść do egzaminu dojrzałości. Musiałam wziąć się w garść i dać z siebie wszystko. Gdy mijaliśmy dom Gruszkowej, wydał mi się jeszcze mniejszy i nędzniejszy niż ostatnio. Zanim weszliśmy do stodoły, spojrzałam na Sama, który teraz trochę za mocno trzymał moją rękę. Był bardzo blady. Położyłam drugą dłoń na jego przedramieniu i zapytałam, czy jest gotowy. Jakimś dziwnym sposobem nasze role się odwróciły i teraz to ja musiałam dodawać otuchy jemu, mimo że to mój cały świat miał za chwilę zatrząść się w posadach.
– Miejmy to za sobą – odpowiedział i uśmiechnął się niepewnie. Jego strach paradoksalnie dodał mi odwagi, jak gdybym miała być dzielna za nas oboje. Zrobiłam pierwszy krok i ruszyliśmy naprzód.
Alicja jest świeżo po rozwodzie, ma dość swojej nudnej pracy i gwarnego miasta. Postanawia zacząć nowe życie w Starych Łąkach – krainie znanej jej z dzieciństwa, bezpiecznej, zaczarowanej, wciąż jeszcze przesiąkniętej urokiem babcinych opowieści. Uważa, że najlepszym miejscem, żeby na nowo odnaleźć siebie, będzie stary domek w sielskim otoczeniu, wypełniony dobrymi uczuciami i wspomnieniami. Zaskakuje ją fakt, że gdy przyjeżdża do Starych Łąk, jeden z mieszkańców czeka na jej powrót, zupełnie jakby wiedział o nim znacznie wcześniej niż ona sama. To powoduje, że w pamięci Alicji wybrzmiewają słowa opowiadanej przez babcię bajki o czarach, innych światach, kluczach i ich strażnikach.
Wkrótce Alicja przekona się, że nie wszystko jest tym, na co wygląda. Że czasem wystarczy zamknąć oczy, żeby dostrzec to, co najważniejsze.
Tak długo czekałam na tę chwilę, że teraz, gdy byliśmy niemal na miejscu, czułam, jakbym zaraz miała podejść do egzaminu dojrzałości. Musiałam wziąć się w garść i dać z siebie wszystko. Gdy mijaliśmy dom Gruszkowej, wydał mi się jeszcze mniejszy i nędzniejszy niż ostatnio. Zanim weszliśmy do stodoły, spojrzałam na Sama, który teraz trochę za mocno trzymał moją rękę. Był bardzo blady. Położyłam drugą dłoń na jego przedramieniu i zapytałam, czy jest gotowy. Jakimś dziwnym sposobem nasze role się odwróciły i teraz to ja musiałam dodawać otuchy jemu, mimo że to mój cały świat miał za chwilę zatrząść się w posadach.
– Miejmy to za sobą – odpowiedział i uśmiechnął się niepewnie. Jego strach paradoksalnie dodał mi odwagi, jak gdybym miała być dzielna za nas oboje. Zrobiłam pierwszy krok i ruszyliśmy naprzód.
Szczegóły
Recenzje czytelników
Średnia ocena: | z 7 recenzji. | Dodaj własną recenzję |
Paulina Kwiatkowska | (19.02.2023) |
Literatura obyczajowa w połączeniu z fantastyką jest naprawdę bardzo często wybieranym przez czytelniczki gatunkiem. Jest to związane z tym, że twórcom udaje się stworzyć takie wydania, które okazują się niesztampowe pod względem treści. Nie bez znaczenia jest także interesujący pomysł na poprowadzenie fabuły. ,,Szyfr magii" Izabeli Piorun z całą pewnością jest jedną z tych lektur, na którą warto zwrócić uwagę w jeden z wolniejszych dni. Cieszę się, że miałam okazję zapoznać się z tym obszerniejszym wydaniem.
Główną bohaterką tego wydania jest Alicja, kobieta, która po rozwodzie postanowiła zmienić miejsce swojego zamieszkania. Kobiecie wydawało się, że dobrym wyborem będzie wybranie się do Starych Łąk, czyli miejsca, w którym spędzała swoje szczęśliwe chwile już lata temu. Tam miała okazję spotkać się z Samem, który zdawał się wiedzieć więcej o jej przyjeździe, niż wiedziała ona sama...
Nie sposób nie zachwycić się przepiękną okładką, która bez wątpienia przykuwa wzrok odbiorcy. ,,Szyfr magii" Izabeli Piorun doskonale współgra z nią jednak ciekawą treścią. Połączenie warstwy obyczajowej z tą fantastyczną okazało się naprawdę ciekawym rozwiązaniem. Cieszę się, że udało mi się zapoznać z tym niesztampowym wydaniem, gdyż uważam, że sięganie po tego typu lektury to naprawdę odmienne doznania czytelnicze, którym warto dawać szansę.
Główną bohaterką tego wydania jest Alicja, kobieta, która po rozwodzie postanowiła zmienić miejsce swojego zamieszkania. Kobiecie wydawało się, że dobrym wyborem będzie wybranie się do Starych Łąk, czyli miejsca, w którym spędzała swoje szczęśliwe chwile już lata temu. Tam miała okazję spotkać się z Samem, który zdawał się wiedzieć więcej o jej przyjeździe, niż wiedziała ona sama...
Nie sposób nie zachwycić się przepiękną okładką, która bez wątpienia przykuwa wzrok odbiorcy. ,,Szyfr magii" Izabeli Piorun doskonale współgra z nią jednak ciekawą treścią. Połączenie warstwy obyczajowej z tą fantastyczną okazało się naprawdę ciekawym rozwiązaniem. Cieszę się, że udało mi się zapoznać z tym niesztampowym wydaniem, gdyż uważam, że sięganie po tego typu lektury to naprawdę odmienne doznania czytelnicze, którym warto dawać szansę.
Kamila Zając | (19.02.2023) |
To miłość jest prawdziwą magią.
Po książkę Izabeli Piorun sięgnęłam zachęcona opisem fabuły zamieszczonym na tylnej okładce.
Chwilę później zaczęłam szukać informacji o autorce powieści i dowidziałam się, że pierwotnie historia miała nosić tytuł Klucz i po jej przeczytaniu zrozumiałam dlaczego.
Zapraszam na recenzję Szyfru magii ❤️
Alicja niedawno się rozwiodła i chce zacząć życie od nowa.
Pod wpływem impulsu postanawia zamieszkać w domu swojej ukochanej babci z którą w dzieciństwie łączyła ją silna więź.
Już pierwszego dnia swego pobytu w małej osadzie o nazwie Stare Łąki poznaje przystojnego i tajemniczego Samuela. Jeszcze dziwniejszym wydaje się fakt ,że mężczyzna wydawał się wyczekiwać jej przybycia.
Jak rozwinie się znajomość Ali i Sama? Kim jest chłopak? Jakie sekrety kryją się w przeszłości kobiety?
I kim są nieznani nikomu Strażnicy lasu?
Przeczytałam w swoim życiu wiele książek fantasy. Jedne mnie zachwyciły, inne okazały się przewidywalne, jeszcze inne zwyczajnie rozczarowały.
Szyfr -na szczęście zalicza się do pierwszej grupy.
Zacznijmy od tego co podobało mi się najbardziej.
Klimat wykreowany przez autorkę jest doprawdy niesamowity. Sielska wieś jaką z pozoru wydają się Stare Łąki otoczona lasem niemal zaprasza do tego by się w niej zatrzymać.
Za to las z nią graniczący.. cóż przypominał ten Zakazany z powieści o Harry'm Potterze.
Przede wszystkim na uwagę zasługują bohaterowie tej niezwykłej powieści.
Czytając o Samuelu miałam przed oczami Chrisa Hemswortha- którego zresztą uwielbiam.
Alicja zaś przywodziła mi na myśl Katherine Zetę -Jones z nieco innym odcieniem włosów.
Prócz atrakcyjnego wyglądu postaci mają wyraziste charaktery i są bardzo autentyczne
W tej fabule nie ma miejsca na nudę ,choć napięcie jest budowane bardzo powoli , stopniowo, a do połowy książki czytelnik odnosi wrażenie, że nadal jest w punkcie wyjścia i nie tak naprawdę nic nie wie.
Dużym atutem jest również lekkość pióra pani Izy.
Rozdziały uciekają same ,zaś kolejne strony zaskakują coraz bardziej.
Czy walka o własne szczęście w konfrontacji z Przeznaczeniem ma szansę powodzenia?
Nie mogę Wam zdradzić zbyt wielu szczegółów, niestety, wszystko dlatego, że warto poznać tę historię i tak jak ja przepaść z kretesem.
Czytanie było prawdziwą ucztą dla zmysłów i bardzo pobudza wyobraźnię.
Zakończenie za to sprawiło, że miałam ochotę jęknąć Ale jak to? To już? W takim momencie? Zupełnie jakbym oglądała ulubiony serial i musiała czekać przez rok na premierę kolejnego sezonu. Takie to było dobre ☺️
Jednym słowem -polecam całym swoim czytelniczym sercem i z niecierpliwością wypatruję ciągu dalszego ❤️
Po książkę Izabeli Piorun sięgnęłam zachęcona opisem fabuły zamieszczonym na tylnej okładce.
Chwilę później zaczęłam szukać informacji o autorce powieści i dowidziałam się, że pierwotnie historia miała nosić tytuł Klucz i po jej przeczytaniu zrozumiałam dlaczego.
Zapraszam na recenzję Szyfru magii ❤️
Alicja niedawno się rozwiodła i chce zacząć życie od nowa.
Pod wpływem impulsu postanawia zamieszkać w domu swojej ukochanej babci z którą w dzieciństwie łączyła ją silna więź.
Już pierwszego dnia swego pobytu w małej osadzie o nazwie Stare Łąki poznaje przystojnego i tajemniczego Samuela. Jeszcze dziwniejszym wydaje się fakt ,że mężczyzna wydawał się wyczekiwać jej przybycia.
Jak rozwinie się znajomość Ali i Sama? Kim jest chłopak? Jakie sekrety kryją się w przeszłości kobiety?
I kim są nieznani nikomu Strażnicy lasu?
Przeczytałam w swoim życiu wiele książek fantasy. Jedne mnie zachwyciły, inne okazały się przewidywalne, jeszcze inne zwyczajnie rozczarowały.
Szyfr -na szczęście zalicza się do pierwszej grupy.
Zacznijmy od tego co podobało mi się najbardziej.
Klimat wykreowany przez autorkę jest doprawdy niesamowity. Sielska wieś jaką z pozoru wydają się Stare Łąki otoczona lasem niemal zaprasza do tego by się w niej zatrzymać.
Za to las z nią graniczący.. cóż przypominał ten Zakazany z powieści o Harry'm Potterze.
Przede wszystkim na uwagę zasługują bohaterowie tej niezwykłej powieści.
Czytając o Samuelu miałam przed oczami Chrisa Hemswortha- którego zresztą uwielbiam.
Alicja zaś przywodziła mi na myśl Katherine Zetę -Jones z nieco innym odcieniem włosów.
Prócz atrakcyjnego wyglądu postaci mają wyraziste charaktery i są bardzo autentyczne
W tej fabule nie ma miejsca na nudę ,choć napięcie jest budowane bardzo powoli , stopniowo, a do połowy książki czytelnik odnosi wrażenie, że nadal jest w punkcie wyjścia i nie tak naprawdę nic nie wie.
Dużym atutem jest również lekkość pióra pani Izy.
Rozdziały uciekają same ,zaś kolejne strony zaskakują coraz bardziej.
Czy walka o własne szczęście w konfrontacji z Przeznaczeniem ma szansę powodzenia?
Nie mogę Wam zdradzić zbyt wielu szczegółów, niestety, wszystko dlatego, że warto poznać tę historię i tak jak ja przepaść z kretesem.
Czytanie było prawdziwą ucztą dla zmysłów i bardzo pobudza wyobraźnię.
Zakończenie za to sprawiło, że miałam ochotę jęknąć Ale jak to? To już? W takim momencie? Zupełnie jakbym oglądała ulubiony serial i musiała czekać przez rok na premierę kolejnego sezonu. Takie to było dobre ☺️
Jednym słowem -polecam całym swoim czytelniczym sercem i z niecierpliwością wypatruję ciągu dalszego ❤️
otwarte księgi | (24.02.2023) |
„Szyf magii” pozwala przenieść się oczami wyobraźni do sielskich, czarujących krajobrazów. Książka jest wciągająca oraz napisana prostym, przyjemnym językiem. Przez całość się wręcz płynie, nie zauważając mijającego czasu. Magia wpleciona do naszego świata zdecydowanie intryguje, a tajemnice sprawiają, że czytelnik jest ciekaw co czeka go na kolejnej stronie. Osobiście przepadłam w powieści, może przez wzgląd, że pochodzę z „magicznego” Podlasia. Lektura warta jest czasu z nią spędzonego i każdego kubka herbaty, wypitego podczas czytania.
Polecam „Szyfr magii” dla osób poszukujących książki z motywem czarów w rzeczywistym świecie. Powieść przesiąknięta jest baśniowością i tajemniczością. Lektura idealnie sprawdzi się jako „umilacz” czasu w trakcie oczekiwania na nadchodzącą wiosnę.
Polecam „Szyfr magii” dla osób poszukujących książki z motywem czarów w rzeczywistym świecie. Powieść przesiąknięta jest baśniowością i tajemniczością. Lektura idealnie sprawdzi się jako „umilacz” czasu w trakcie oczekiwania na nadchodzącą wiosnę.
kasia Sapierzynska | (30.03.2023) |
"Szyfr magii" to debiut literacki. Czy udany?Każdy musi ocenić sam. Ja osobiście jestem na tak. Nie powiem, że wciągnęłam się w tą historię od pierwszej strony. Początek nieco mi się dłużył, ale nie poddawałam się, czego nie żałuję. Akcja bowiem przyspieszyła, z każdą stroną robiło się coraz bardziej ciekawie, tajemniczo i magicznie.
Stare Łąki to wieś, gdzie mała Ala spędzała czas u babci. Teraz jako dorosła kobieta wraca tu, by zamieszkać i jednocześnie naładować akumulatory po rozwodzie.
Na przystanku czeka na nią Samuel - gość od kluczy. Jest bardzo przystojny i jeszcze bardziej arogancki i nieprzystępny. Alicja nie ma ochoty zawierać z nim bliższej relacji. Los jest jednak przewrotny i nie na darmo postawił tego mężczyznę na jej drodze.
W domu babci kobieta ma dziwne sny, doświadcza też różnych niecodziennych zjawisk. W całęj wsi, co zastanawiające nie ma ani jednego psa. Za to można spotkać wizjonerkę, medium- starą Gruszkową. Kobieta ta śmiertelnie nastraszyła Alicję, a jak się wkrótce okaże i z nią będzie musiała nawiązać bliższe relacje.
Co do tego wszystkiego ma stara przepowiednia, strażnik klucza i sam klucz?
Kto jest kim i jaką misję ma do wykonania?
Nie zdradzę Wam tego, natomiast powiem, że takim debiutom warto dać szansę.
W książce jest wszystko to, czego mogliśmy się spodziewać, po tego typu powieści; magia, zagadki, tajemnice, a także romans i frapująca fabuła. Czego chcieć więcej?
Stare Łąki to wieś, gdzie mała Ala spędzała czas u babci. Teraz jako dorosła kobieta wraca tu, by zamieszkać i jednocześnie naładować akumulatory po rozwodzie.
Na przystanku czeka na nią Samuel - gość od kluczy. Jest bardzo przystojny i jeszcze bardziej arogancki i nieprzystępny. Alicja nie ma ochoty zawierać z nim bliższej relacji. Los jest jednak przewrotny i nie na darmo postawił tego mężczyznę na jej drodze.
W domu babci kobieta ma dziwne sny, doświadcza też różnych niecodziennych zjawisk. W całęj wsi, co zastanawiające nie ma ani jednego psa. Za to można spotkać wizjonerkę, medium- starą Gruszkową. Kobieta ta śmiertelnie nastraszyła Alicję, a jak się wkrótce okaże i z nią będzie musiała nawiązać bliższe relacje.
Co do tego wszystkiego ma stara przepowiednia, strażnik klucza i sam klucz?
Kto jest kim i jaką misję ma do wykonania?
Nie zdradzę Wam tego, natomiast powiem, że takim debiutom warto dać szansę.
W książce jest wszystko to, czego mogliśmy się spodziewać, po tego typu powieści; magia, zagadki, tajemnice, a także romans i frapująca fabuła. Czego chcieć więcej?
Katarzyna Pawlak | (29.04.2023) |
Jedno spojrzenie i już wiedziałam, że muszę ją mieć i przeczytać.
Autorka zafundowała nam zderzenie rzeczywistości z magicznym, zamkniętym światem. Zwykłych ludzi mianowała magami, nie wszystko tłumaczyła drobiazgowo, pozostawiając margines dla wyobraźni i dopowiedzeń własnych. Bohaterka chwilami przypominała mi Bellę od wampirów; tak samo została zaopiekowana.
Lubię niewymuszony język, którym posługuje się Iza, luz wypowiedzi i przekazu, a książka jest debiutem literackim. Trochę chwilami przegadała kilka fraz, za bardzo skupiła się na niewyjawianiu tajemnicy, ale końcówka to petarda zamieszania w fabule, w sensie pozytywnym. Pod koniec książki już czujemy rozpisanie, większą lekkość i zaufanie do pióra. Jeśli wcześniej miałabym wątpliwości, to zostały absolutnie rozwiane, a chęć poznania dalszych losów Alicji i Sama potwierdzona.
Pomysł bardzo ciekawy, wszystko dzieje się w świecie realnym, który znamy; czy zostaną otwarte wrota do świata, który został ukryty? Zostaniemy tam wpuszczeni? A może on przyjdzie do nas? Jestem ciekawa co się wydarzy.
Ogromnym plusem są rozdziały, dodatkowo podzielone na krótkie akapity, takie notki spinające opowieść w całość, które ułatwiały czytanie i pozwalały na chwilową przerwę dla zaczerpnięcia oddechu i łyka kawy.
*POWIETRZE *WODA *OGIEŃ *ZIEMIA
Jestem absolutnie na tak (jak w Idolu) i czekam na więcej, oby nie za długo. Wielkie brawa, za fabułę, jakość i dziękuję, za podzielenie się historią.
Autorka zafundowała nam zderzenie rzeczywistości z magicznym, zamkniętym światem. Zwykłych ludzi mianowała magami, nie wszystko tłumaczyła drobiazgowo, pozostawiając margines dla wyobraźni i dopowiedzeń własnych. Bohaterka chwilami przypominała mi Bellę od wampirów; tak samo została zaopiekowana.
Lubię niewymuszony język, którym posługuje się Iza, luz wypowiedzi i przekazu, a książka jest debiutem literackim. Trochę chwilami przegadała kilka fraz, za bardzo skupiła się na niewyjawianiu tajemnicy, ale końcówka to petarda zamieszania w fabule, w sensie pozytywnym. Pod koniec książki już czujemy rozpisanie, większą lekkość i zaufanie do pióra. Jeśli wcześniej miałabym wątpliwości, to zostały absolutnie rozwiane, a chęć poznania dalszych losów Alicji i Sama potwierdzona.
Pomysł bardzo ciekawy, wszystko dzieje się w świecie realnym, który znamy; czy zostaną otwarte wrota do świata, który został ukryty? Zostaniemy tam wpuszczeni? A może on przyjdzie do nas? Jestem ciekawa co się wydarzy.
Ogromnym plusem są rozdziały, dodatkowo podzielone na krótkie akapity, takie notki spinające opowieść w całość, które ułatwiały czytanie i pozwalały na chwilową przerwę dla zaczerpnięcia oddechu i łyka kawy.
*POWIETRZE *WODA *OGIEŃ *ZIEMIA
Jestem absolutnie na tak (jak w Idolu) i czekam na więcej, oby nie za długo. Wielkie brawa, za fabułę, jakość i dziękuję, za podzielenie się historią.
Lena Lachowska | (26.03.2023) |
Alicja powraca do Starych Łąk jako świeżo upieczona rozwódka, stary dom babci wydaje jej się idealnym miejscem by rozpocząć nowe życie i wszystko sobie poukładać. Tylko czy aby na pewno?
Czy gdyby Ala wiedziała co ją czeka odważyłaby się na ten krok? Tajemnica goni tajemnicę i tajemnicą pogania, nikt nie chce udzielić dziewczynie konkretnych odpowiedzi a nieznane niebezpieczeństwo czyha tuż za winklem, nic tylko siąść i płakać!
Muszę się przyznać, że Szyfr magii to taka książka, która przypomina mi, że nie zawsze warto jest płynąć z nurtem ludzkich gustów. Ale zanim mnie zjecie już tłumaczę co i jak.
Tyle razy mi mówiono, nie oceniaj książki po okładce a ja durna dalej wierze opisom z tyłu obwoluty… Czytając zajawkę Szyfru magii człowiek ma wrażenie, że główna bohaterka będzie nieco starsza, trochę bardziej dojrzała, trochę bardziej stabilna, taka polska Breena O'Rylee… jednak rozczarowanie przychodzi szybko, dostajemy Alicję, młodą, impulsywną dziewczynę, która niby jakoś radzi sobie w życiu, ale za grosz niema wyobraźni a jakby tego było mało, przez większość czasu myśli kroczem.
Niestety Lili – bo tak też na nią mówią – zdrowy rozsądek zostawiła w innych spodniach, zamiast być przerażona obcym, napakowanym jak stodoła w żniwa gościem, który bezustannie narusza jej przestrzeń osobistą i chyba nigdy nie słyszał o prywatności, ona zaczyna się ślinić. W dwójnasób – if you know what I mean.
Można by powiedzieć, stara no przecież to romans, czego ty oczekujesz, oni mają się mieć ku sobie! I tym oto sposobem zmierzamy do głównego powodu mojego rozczarowania a czasem także zażenowania tą pozycją. Kiedy żaliłam się przyjaciółce na główną bohaterkę i dialogi z kosmosu usłyszałam od niej coś bardzo logicznego i mądrego, otóż papier podrożał i nawet w harlequinach niema miejsca na tłuczenie literek i nic niewnoszące sceny, za to tutaj… o tutaj autorka szczodrze sypnęła. W tekście aż roi się od konwersacji, które w zamyśle miały wprowadzać aurę mrocznej tajemniczości, a w praktyce po którymś razie stają się po prostu nużące. Wymianę zdań między Alicją i Samem spokojnie można by opisać fragmentem dziecięcej rymowanki „…a dziad wiedział, nie powiedział, a to było tak!”. Ala przez prawie całą opowieść żyje w nieświadomości, niestety nie błogiej, za to bardzo stabilnej. Na każde „nie mogę ci teraz powiedzieć, dowiesz się później” reaguje spokojnie niczym buddyjski mnich – ok, luz, to jak będziesz mógł to weź mi tam powiedz, czy coś…
Czy to wszystko? Nie, no gdyby tylko tyle mnie uwierało, to aż tak bym nie przeżywała – a przeżywam jak mrówka okres i zaraz dowiecie się dlaczego.
To, że książka trochę trąci Zmierzchem byłam gotowa ignorować, wiadomo przecież spolszczone imiona bohaterów sagi Zmierzch i obsesyjne wąchanie włosów to jeszcze nie powód do narzekań! Co jednak jest powodem? Oh, otóż logika w tej książce została wyr*****a bez mydła a na koniec nie dostała nawet buziaka. W domu babci niema zasięgu tak bardzo, że komórki działają dopiero kilkaset metrów dalej, ale tylko wtedy, gdy bohaterom jest to na rękę, bo jak akurat wolą, żeby działały, to śmiało można się do nich dodzwonić, roztrzaskane aparaty, które chwile temu był kaput, nagle działają całkiem sprawnie, ale hej, za to Internet śmiga jak chomik w kołowrotku!
Ponadto Ala wykazuje się niezwykłą przezornością i inteligencją (to był sarkazm) tracąc dokumenty zwyczajnie olewa sprawę, bo przecież co złego może się stać, jeśli ktoś znajdzie jej dowód czy karty kredytowe, przecież w tej wsi – w której legitnie środkiem płynie fosa - żyją sami uczciwi ludzie!
Takich akcji Alicja ma jeszcze kilka ale nie będę się już pastwić.
Świat jest pełen kiepskich książek, dlaczego więc tak przeżywasz kobieto, zapewne ktoś zapyta… Powód jest prosty, Ta książka mogła być zalążkiem naprawdę fajnej serii. Szyfr magii to dopiero pierwszy tom, a sam pomysł na strażników lasu i klucza do magii może nie jest najoryginalniejszym ale za to dość ciekawym i mimo wszystko średnio popularnym motywem, więc stanowiłby idealną niszę do zapełnienia. Gdyby odpowiednio zmodyfikować wątek Bractwa Peruna, który w tym tomie najnormalniej w świcie pojawia się i znika, totalnie nic nie wnosząc do całości i pokusić się o rozszerzenie wątków słowiańskich – które w Szyfrze… ograniczają się do nazw wsi – to z tego średnio przeciętnego romansu mogłoby powstać coś naprawdę słowiańsko epickiego.
Stare przepowiednie, mroczny las, strażnicy pradawnej magii, uwięzionej by zło nie mogło dostać jej w swoje łapy i ona, dziewczyna po przejściach, która na nowo uczy się ufać ludziom, walczy ze swoim przeznaczeniem i próbuje pozostać sobą…. Działa na wyobraźnie, nie?
Właśnie dlatego tak przeżywam bylejakość tej książki, ponieważ naprawdę widzę jej zmarnowany potencjał i to jak dobra mogłaby być, gdyby poprawić to i owo.
Nie mogę powiedzieć, że czekam na kolejny tom, bo przywykłam szczerze mówić o książkach. Ale mogę powiedzieć, że czekam na inne książki tej autorki, bo mimo mojego braku zachwytu nad Szyfrem magii widzę niezłe pióro i sporo entuzjazmu. Dlatego za kilka lat jeśli Izabela Piorun wciąż będzie pisać i wydawać książki z pewnością wrócę, by sprawdzić co się wykluło z tego pisarskiego kaczątka.
Za egzemplarz recenzencki dziękuję Wydawnictwu Novae Res
#współpracarecenzencka
#współpracabarterowa
Czy gdyby Ala wiedziała co ją czeka odważyłaby się na ten krok? Tajemnica goni tajemnicę i tajemnicą pogania, nikt nie chce udzielić dziewczynie konkretnych odpowiedzi a nieznane niebezpieczeństwo czyha tuż za winklem, nic tylko siąść i płakać!
Muszę się przyznać, że Szyfr magii to taka książka, która przypomina mi, że nie zawsze warto jest płynąć z nurtem ludzkich gustów. Ale zanim mnie zjecie już tłumaczę co i jak.
Tyle razy mi mówiono, nie oceniaj książki po okładce a ja durna dalej wierze opisom z tyłu obwoluty… Czytając zajawkę Szyfru magii człowiek ma wrażenie, że główna bohaterka będzie nieco starsza, trochę bardziej dojrzała, trochę bardziej stabilna, taka polska Breena O'Rylee… jednak rozczarowanie przychodzi szybko, dostajemy Alicję, młodą, impulsywną dziewczynę, która niby jakoś radzi sobie w życiu, ale za grosz niema wyobraźni a jakby tego było mało, przez większość czasu myśli kroczem.
Niestety Lili – bo tak też na nią mówią – zdrowy rozsądek zostawiła w innych spodniach, zamiast być przerażona obcym, napakowanym jak stodoła w żniwa gościem, który bezustannie narusza jej przestrzeń osobistą i chyba nigdy nie słyszał o prywatności, ona zaczyna się ślinić. W dwójnasób – if you know what I mean.
Można by powiedzieć, stara no przecież to romans, czego ty oczekujesz, oni mają się mieć ku sobie! I tym oto sposobem zmierzamy do głównego powodu mojego rozczarowania a czasem także zażenowania tą pozycją. Kiedy żaliłam się przyjaciółce na główną bohaterkę i dialogi z kosmosu usłyszałam od niej coś bardzo logicznego i mądrego, otóż papier podrożał i nawet w harlequinach niema miejsca na tłuczenie literek i nic niewnoszące sceny, za to tutaj… o tutaj autorka szczodrze sypnęła. W tekście aż roi się od konwersacji, które w zamyśle miały wprowadzać aurę mrocznej tajemniczości, a w praktyce po którymś razie stają się po prostu nużące. Wymianę zdań między Alicją i Samem spokojnie można by opisać fragmentem dziecięcej rymowanki „…a dziad wiedział, nie powiedział, a to było tak!”. Ala przez prawie całą opowieść żyje w nieświadomości, niestety nie błogiej, za to bardzo stabilnej. Na każde „nie mogę ci teraz powiedzieć, dowiesz się później” reaguje spokojnie niczym buddyjski mnich – ok, luz, to jak będziesz mógł to weź mi tam powiedz, czy coś…
Czy to wszystko? Nie, no gdyby tylko tyle mnie uwierało, to aż tak bym nie przeżywała – a przeżywam jak mrówka okres i zaraz dowiecie się dlaczego.
To, że książka trochę trąci Zmierzchem byłam gotowa ignorować, wiadomo przecież spolszczone imiona bohaterów sagi Zmierzch i obsesyjne wąchanie włosów to jeszcze nie powód do narzekań! Co jednak jest powodem? Oh, otóż logika w tej książce została wyr*****a bez mydła a na koniec nie dostała nawet buziaka. W domu babci niema zasięgu tak bardzo, że komórki działają dopiero kilkaset metrów dalej, ale tylko wtedy, gdy bohaterom jest to na rękę, bo jak akurat wolą, żeby działały, to śmiało można się do nich dodzwonić, roztrzaskane aparaty, które chwile temu był kaput, nagle działają całkiem sprawnie, ale hej, za to Internet śmiga jak chomik w kołowrotku!
Ponadto Ala wykazuje się niezwykłą przezornością i inteligencją (to był sarkazm) tracąc dokumenty zwyczajnie olewa sprawę, bo przecież co złego może się stać, jeśli ktoś znajdzie jej dowód czy karty kredytowe, przecież w tej wsi – w której legitnie środkiem płynie fosa - żyją sami uczciwi ludzie!
Takich akcji Alicja ma jeszcze kilka ale nie będę się już pastwić.
Świat jest pełen kiepskich książek, dlaczego więc tak przeżywasz kobieto, zapewne ktoś zapyta… Powód jest prosty, Ta książka mogła być zalążkiem naprawdę fajnej serii. Szyfr magii to dopiero pierwszy tom, a sam pomysł na strażników lasu i klucza do magii może nie jest najoryginalniejszym ale za to dość ciekawym i mimo wszystko średnio popularnym motywem, więc stanowiłby idealną niszę do zapełnienia. Gdyby odpowiednio zmodyfikować wątek Bractwa Peruna, który w tym tomie najnormalniej w świcie pojawia się i znika, totalnie nic nie wnosząc do całości i pokusić się o rozszerzenie wątków słowiańskich – które w Szyfrze… ograniczają się do nazw wsi – to z tego średnio przeciętnego romansu mogłoby powstać coś naprawdę słowiańsko epickiego.
Stare przepowiednie, mroczny las, strażnicy pradawnej magii, uwięzionej by zło nie mogło dostać jej w swoje łapy i ona, dziewczyna po przejściach, która na nowo uczy się ufać ludziom, walczy ze swoim przeznaczeniem i próbuje pozostać sobą…. Działa na wyobraźnie, nie?
Właśnie dlatego tak przeżywam bylejakość tej książki, ponieważ naprawdę widzę jej zmarnowany potencjał i to jak dobra mogłaby być, gdyby poprawić to i owo.
Nie mogę powiedzieć, że czekam na kolejny tom, bo przywykłam szczerze mówić o książkach. Ale mogę powiedzieć, że czekam na inne książki tej autorki, bo mimo mojego braku zachwytu nad Szyfrem magii widzę niezłe pióro i sporo entuzjazmu. Dlatego za kilka lat jeśli Izabela Piorun wciąż będzie pisać i wydawać książki z pewnością wrócę, by sprawdzić co się wykluło z tego pisarskiego kaczątka.
Za egzemplarz recenzencki dziękuję Wydawnictwu Novae Res
#współpracarecenzencka
#współpracabarterowa
Michalina Foremska | (20.06.2023) |
Gdy zobaczyłam okładkę, zakochałam się w niej. I wiedziona tymże uczuciem oraz zaciekawieniem, jakie wzbudził we mnie opis znajdujący się na tylnej okładce książki, nie byłam w stanie oprzeć się chęci jej przeczytania. Opis właściwie zrobił całą robotę, bo oto poczułam, że mam przed sobą książkę, od której nie będę mogła się oderwać i która sprawi, że moja wyobraźnia eksploduje. Niestety tym razem bardzo szybko musiałam zdjąć różowe okulary i zderzyć się z nieco mniej urodziwą rzeczywistością.
Zasiadając do Szyfru magii, byłam przekonana, że będzie to jedna z lepszych książek, jakie przeczytam w tym roku. Niestety bardzo szybko owe założenia i nadzieje zostały rozwiane. Po przeczytaniu tej opasłej historii mam wrażenie, że Izabela Piorun nie do końca wiedziała, na co się zdecydować i w którym kierunku iść. Bo jej debiut nie jest ani fantastyką, ani powieścią obyczajową, ani romansem. Gdzieś ta historia błąka się pomiędzy tymi gatunkami i sprawia wrażenie nieco chaotycznej. Oczywiście zdaje sobie sprawę, iż to z założenia dopiero pierwszy tom, ale... zdecydowanie za bardzo rozciągnięty, ba!, rozwleczony. Zdecydowanie clou tej historii mogłoby się zmieścić na trzystu stronach albo... autorka mogła więcej poświęcić tej części związanej z m.in. bractwem Peruna i całą słowiańskością, jaka miała tu grać, jak sądzę, pierwsze skrzypce.
Tymczasem mamy tutaj takie lanie wody o wszystkim i o niczym, czyli w sumie właśnie nie wiadomo, jak to ugryźć. Całości nie dodaje skrzydeł bohaterka, która mimo swojego wieku, zachowuje się jak nastolatka spuszczona ze smyczy. Jej zachowanie często jest infantylne, zupełnie odklejone od tego, jak powinna zareagować osoba myśląca, świadoma życia i tego, co może w nim ją spotkać. Alicja zaś jest tak to źdźbło trawy, które w zależności od tego, z której strony zawieje, idzie z ruchem wiatru. Ponadto sytuacje, w jakich zostaje postawiona przez autorkę... chwilami mocno absurdalnych i jakby na siłę przedłużających całą fabułę (jak np. pojawienie się na chwilę byłego małżonka).
W dialogach główna bohaterka również nie błyszczy, prezentując postawę blondynki żywcem wyjętej z popularnych kawałów. W dodatku z mocnym zacięciem na uzyskanie tytułu alkoholiczki roku, bo, co jak co, ale alkohol nasza słodka, naiwna Alicja wlewa w siebie litrami. A od tego już krok, by przeistoczyć się w niezaspokojoną kobietę, która co rusz ląduje w łóżku z mężczyzną, który ratuje ją z każdej możliwej opresji (niezależnie od tego, czy ta pomoc jest jej faktycznie potrzebna).
I pomimo iż Szyfr magii w tej formie to lektura średnich lotów, to nie można odmówić jej potencjału. Izabela Piorun mogła – sugerując się opisem – stworzyć coś naprawdę dobrego, co czytałoby się z zapartym tchem. Ja na to naprawdę liczyłam. Bo autorka sięgnęła po motyw ciekawy, wydaje mi się, że nie za bardzo eksploatowany, a do tego miała tu być słowiańskość pełną gębą, a co w związku z tym uczta dla wyobraźni. A na razie jest książka, którą jako tako się czyta, miejscami bardziej angażująca, miejscami nużąca. Co jednak ciekawe, mimo iż według mnie autorka nie poradziła sobie ze skonstruowaniem dobrej fabuły, to ma niespotykany talent, który sprawia, że mimo wszystko chce się czytać jej książkę, bo jest w niej jakaś dziwna lekkość i coś, co daje poczucie, ba!, obietnice dobrej zabawy. I tutaj myślę, że jeśli autorka popracuje trochę nad budowaniem historii i postaciami, by były bardziej realne niż teraz, to Izabela Piorun ma szansę wybić się na naszym polskim rynku. Czy tak będzie? Czas pokaże.
Jeśli ukaże się kontynuacja Szyfru magii, z dużą dozą prawdopodobieństwa po nią sięgnę. Z ciekawości. Być może z każdą kolejną książką Izabela Piorun będzie mogła pochwalić się coraz lepszym warsztatem. Debiuty bowiem rządzą się własnymi prawami...
Zasiadając do Szyfru magii, byłam przekonana, że będzie to jedna z lepszych książek, jakie przeczytam w tym roku. Niestety bardzo szybko owe założenia i nadzieje zostały rozwiane. Po przeczytaniu tej opasłej historii mam wrażenie, że Izabela Piorun nie do końca wiedziała, na co się zdecydować i w którym kierunku iść. Bo jej debiut nie jest ani fantastyką, ani powieścią obyczajową, ani romansem. Gdzieś ta historia błąka się pomiędzy tymi gatunkami i sprawia wrażenie nieco chaotycznej. Oczywiście zdaje sobie sprawę, iż to z założenia dopiero pierwszy tom, ale... zdecydowanie za bardzo rozciągnięty, ba!, rozwleczony. Zdecydowanie clou tej historii mogłoby się zmieścić na trzystu stronach albo... autorka mogła więcej poświęcić tej części związanej z m.in. bractwem Peruna i całą słowiańskością, jaka miała tu grać, jak sądzę, pierwsze skrzypce.
Tymczasem mamy tutaj takie lanie wody o wszystkim i o niczym, czyli w sumie właśnie nie wiadomo, jak to ugryźć. Całości nie dodaje skrzydeł bohaterka, która mimo swojego wieku, zachowuje się jak nastolatka spuszczona ze smyczy. Jej zachowanie często jest infantylne, zupełnie odklejone od tego, jak powinna zareagować osoba myśląca, świadoma życia i tego, co może w nim ją spotkać. Alicja zaś jest tak to źdźbło trawy, które w zależności od tego, z której strony zawieje, idzie z ruchem wiatru. Ponadto sytuacje, w jakich zostaje postawiona przez autorkę... chwilami mocno absurdalnych i jakby na siłę przedłużających całą fabułę (jak np. pojawienie się na chwilę byłego małżonka).
W dialogach główna bohaterka również nie błyszczy, prezentując postawę blondynki żywcem wyjętej z popularnych kawałów. W dodatku z mocnym zacięciem na uzyskanie tytułu alkoholiczki roku, bo, co jak co, ale alkohol nasza słodka, naiwna Alicja wlewa w siebie litrami. A od tego już krok, by przeistoczyć się w niezaspokojoną kobietę, która co rusz ląduje w łóżku z mężczyzną, który ratuje ją z każdej możliwej opresji (niezależnie od tego, czy ta pomoc jest jej faktycznie potrzebna).
I pomimo iż Szyfr magii w tej formie to lektura średnich lotów, to nie można odmówić jej potencjału. Izabela Piorun mogła – sugerując się opisem – stworzyć coś naprawdę dobrego, co czytałoby się z zapartym tchem. Ja na to naprawdę liczyłam. Bo autorka sięgnęła po motyw ciekawy, wydaje mi się, że nie za bardzo eksploatowany, a do tego miała tu być słowiańskość pełną gębą, a co w związku z tym uczta dla wyobraźni. A na razie jest książka, którą jako tako się czyta, miejscami bardziej angażująca, miejscami nużąca. Co jednak ciekawe, mimo iż według mnie autorka nie poradziła sobie ze skonstruowaniem dobrej fabuły, to ma niespotykany talent, który sprawia, że mimo wszystko chce się czytać jej książkę, bo jest w niej jakaś dziwna lekkość i coś, co daje poczucie, ba!, obietnice dobrej zabawy. I tutaj myślę, że jeśli autorka popracuje trochę nad budowaniem historii i postaciami, by były bardziej realne niż teraz, to Izabela Piorun ma szansę wybić się na naszym polskim rynku. Czy tak będzie? Czas pokaże.
Jeśli ukaże się kontynuacja Szyfru magii, z dużą dozą prawdopodobieństwa po nią sięgnę. Z ciekawości. Być może z każdą kolejną książką Izabela Piorun będzie mogła pochwalić się coraz lepszym warsztatem. Debiuty bowiem rządzą się własnymi prawami...
Dodaj własną recenzję
Zakupy w Zaczytani.pl są bezpieczne.
Ci, którzy kupili tę książkę, kupili również:
Po drugiej stronie jeziora — Agnieszka Karecka Czasem nawet najbardziej szalone fantazje stają się rzeczywistością.
Choć Mia Lang nie lubi hucznych imprez ani bycia w centrum uwagi, podczas swoich osi... |
Oferta książek
Wg wydawnictwa
Najpopularniejsze i polecane
Kategorie książek
Zaloguj się | Twoje zamówienia | Twoje dane | Koszty dostawy | Regulamin zakupów
Reklamacje i zwroty | Bezpieczeństwo | Pomoc | Kontakt | Copyright © 2008 by Novae Res
Reklamacje i zwroty | Bezpieczeństwo | Pomoc | Kontakt | Copyright © 2008 by Novae Res