"Miała swoje plany i marzenia i była zdecydowana je urzeczywistnić. Jej wielkim snem był własny salon mody. Chciała projektować ubrania dla wszystkich ludzi, nie tylko dla tych bogatych i wpływowych".

Macie jakieś marzenia?

Każdy człowiek ma marzenia. Każdy chciałby ich urzeczywistnienia. Właśnie dla takich marzeń żyła Katherina. Chciała otworzyć dom mody. Pragnęła coś osiągnąć, pracować sama na siebie. Być niezależną od nikogo. Dlatego po wielu latach służby dla "niby rodziny", która miała się nią zaopiekować, postanowiła odejść i poszukać szczęścia w innym mieście. Los się uśmiecha, gdyż znajduje pracę i niemal idealnego mężczyznę.

Książka bardzo króciutka, gdyż ma zaledwie sto czterdzieści stron. W sam raz na chwilę relaksu przy kawie. Styl jest naprawdę lekki i czyta się szybko. Akcja pędzi do przodu w zawrotny tempie, jak dla mnie trochę za szybko. Opowiada o marzeniach, pragnieniu ich spełnienia, mimo przeciwności losu. Opowiada również o stracie, miłości i bliskości.
Historia Roberta i Katheriny ma ogromny potencjał, który niestety nie został do końca wykorzystany. Wielka szkoda, że powieść nie została mocniej rozbudowana. Jednak bardzo miło było mi poznać słodkiego Roberta i zawziętą Ktherine, która mimo przeciwności losu spełniła swoje marzenia.