Skowyt
Cena: 29,00 zł 24,65 zł
Nakład wyczerpany
Książki dostarcza firma DHL Express
Czas oczekiwania na paczkę
Książki dostarcza firma DHL Express
Czas oczekiwania na paczkę
Opis i recenzje
W chwili gdy Ludowa Ojczyzna kończy swój żywot, sama nie zdając sobie jeszcze z tego sprawy, kapitan Karski otrzymuje zadanie, by odnaleźć zbiegłego ze służby ważnego funkcjonariusza Służby Bezpieczeństwa. W toku śledztwa okazuje się, że rutynowa z pozoru sprawa mocno się komplikuje…
Obrady Okrągłego Stołu wydają się być już tylko celebrowaną z dumą, w pełni poznaną historią. Okazuje się jednak, że pod powierzchnią oficjalnych komunikatów miały miejsce wydarzenia, których samo wspomnienie wywołuje gęsią skórkę. Mrok, samotność, krew, miłość… „Skowyt” to nowa jakość polskiego kryminału!
"Zwierzę, gdy nienawidzi, zabija. My – wykastrowani przez udomowienie – nie umiemy tego. Zarówno miłość, jak i nienawiść nie mają konsekwencji. Są na niby. Równie sztuczne jak nasze kradzione z telewizji myśli.
Ona zatrzymała na chwilę wyzwolenie. Przez kilka dni zniknęły bóle mięśni, wizje, światłowstręt. Kocham ją. Umiem kochać i potrafię zabić. Powoli staję się sobą".
Obrady Okrągłego Stołu wydają się być już tylko celebrowaną z dumą, w pełni poznaną historią. Okazuje się jednak, że pod powierzchnią oficjalnych komunikatów miały miejsce wydarzenia, których samo wspomnienie wywołuje gęsią skórkę. Mrok, samotność, krew, miłość… „Skowyt” to nowa jakość polskiego kryminału!
"Zwierzę, gdy nienawidzi, zabija. My – wykastrowani przez udomowienie – nie umiemy tego. Zarówno miłość, jak i nienawiść nie mają konsekwencji. Są na niby. Równie sztuczne jak nasze kradzione z telewizji myśli.
Ona zatrzymała na chwilę wyzwolenie. Przez kilka dni zniknęły bóle mięśni, wizje, światłowstręt. Kocham ją. Umiem kochać i potrafię zabić. Powoli staję się sobą".
Szczegóły
Recenzje czytelników
Średnia ocena: | z 7 recenzji. | Dodaj własną recenzję |
Katarzyna Pinkowicz | (3.07.2015) |
Koniec Ludowej Ojczyzny, czasy PRL-u. Kapitan Robert Karski otrzymuje nie różniące się od poprzednich obowiązków zadanie- ma odnaleźć zbiegłego porucznika Artura Hellera. I sprawa pewnie wydawałaby się najnormalniejsza na świecie, gdyby nagle nie zaginęła studentka widywana wcześniej z poszukiwanym, a osoby, do których Heller czuł niechęć, nie zostały bestialsko mordowane...
Ta pozycja to kolejny numer na długiej liście pomyłek. Ale, ale! Pewnie teraz pomyśleliście, że książka jest wyjątkowo kiepska, skoro tak rozpoczynam recenzję, co? Kochani, owszem- trafia na listę pomyłek, ale moich. Po opisie z tyłu nie sądziłam, że czeka mnie tak pasjonująca historia.
"Żeby kochać trzeba umieć nienawidzić."
Okej, Robert Karski miał tylko znaleźć nieszczęsnego Hellera tylko sobie znanymi sposobami. Wiadomo, że w tamtych czasach wystarczyło pokazać służbową odznakę, by ludziom rozwijały się języki. Wywiad środowiskowy, który miał pomóc nakreślić charakter poszukiwanego na niewiele się zdał- Heller nie miał przyjaciół, był małomówny, choć niezwykle inteligentny. Współpracownicy zwyczajnie się go bali, choć sami nie potrafili sprecyzować, co było tego powodem. Karski coraz bardziej zagłębia się w tą sprawę, poznaje przeszłość swego "celu", co ułatwiają mu znalezione w mieszkaniu Artura Hellera zapiski.
Historię poznajemy "z dwóch stron"- dzięki pamiętnikowi Hellera oraz działaniom Roberta Karskiego, skrzętnie przekazywanym nam przez narratora. Otoczka wokół postaci poszukiwanego robi się coraz bardziej tajemnicza i mroczna, jego zapiski nie ułatwiają sprawy. Gdzie zaczyna się granica między szaleństwem a prawdą? Notatki mężczyzny zawierały bardzo wiele refleksji dotyczących natury ludzkiej, ale i zwierzęcej. Często argumentował wniosek, dla którego zwierzęta znajdują się ponad nami. Nie powiem, bardzo intrygujące spostrzeżenia.
Sądziłam, że Skowyt to historia pościgu za człowiekiem, który wiedział zbyt wiele i w trybie natychmiastowym trzeba go uciszyć. Ostatecznie sama nie wiedziałam, kto tak naprawdę był zwierzyną, a kto myśliwym. Heller miał w sobie pewną dzikość i do tej pory zastanawiam się, czy był zwyczajnie szalony, czy w jego ciele naprawdę biło serce bestii?
Moi Drodzy! Z czystym sumieniem kieruję Waszą uwagę na tę pozycję- emocje gwarantowane.
Ta pozycja to kolejny numer na długiej liście pomyłek. Ale, ale! Pewnie teraz pomyśleliście, że książka jest wyjątkowo kiepska, skoro tak rozpoczynam recenzję, co? Kochani, owszem- trafia na listę pomyłek, ale moich. Po opisie z tyłu nie sądziłam, że czeka mnie tak pasjonująca historia.
"Żeby kochać trzeba umieć nienawidzić."
Okej, Robert Karski miał tylko znaleźć nieszczęsnego Hellera tylko sobie znanymi sposobami. Wiadomo, że w tamtych czasach wystarczyło pokazać służbową odznakę, by ludziom rozwijały się języki. Wywiad środowiskowy, który miał pomóc nakreślić charakter poszukiwanego na niewiele się zdał- Heller nie miał przyjaciół, był małomówny, choć niezwykle inteligentny. Współpracownicy zwyczajnie się go bali, choć sami nie potrafili sprecyzować, co było tego powodem. Karski coraz bardziej zagłębia się w tą sprawę, poznaje przeszłość swego "celu", co ułatwiają mu znalezione w mieszkaniu Artura Hellera zapiski.
Historię poznajemy "z dwóch stron"- dzięki pamiętnikowi Hellera oraz działaniom Roberta Karskiego, skrzętnie przekazywanym nam przez narratora. Otoczka wokół postaci poszukiwanego robi się coraz bardziej tajemnicza i mroczna, jego zapiski nie ułatwiają sprawy. Gdzie zaczyna się granica między szaleństwem a prawdą? Notatki mężczyzny zawierały bardzo wiele refleksji dotyczących natury ludzkiej, ale i zwierzęcej. Często argumentował wniosek, dla którego zwierzęta znajdują się ponad nami. Nie powiem, bardzo intrygujące spostrzeżenia.
Sądziłam, że Skowyt to historia pościgu za człowiekiem, który wiedział zbyt wiele i w trybie natychmiastowym trzeba go uciszyć. Ostatecznie sama nie wiedziałam, kto tak naprawdę był zwierzyną, a kto myśliwym. Heller miał w sobie pewną dzikość i do tej pory zastanawiam się, czy był zwyczajnie szalony, czy w jego ciele naprawdę biło serce bestii?
Moi Drodzy! Z czystym sumieniem kieruję Waszą uwagę na tę pozycję- emocje gwarantowane.
Ósemkowy Klub Recenzenta Monika Piotrowska | (22.09.2015) |
Marek Świerczek studiował dziennikarstwo, socjologię i historię współczesną, a jako pisarz debiutował w 2007 roku. Jego dotychczasowe powieści to „Bestia” i "Dybuk"
Czasy PRL-u młodym kojarzą się raczej z monotonią i szarością. Książka pt."Skowyt" prezentuje ten czas w zupełnie odmiennym świetle.
Utwór dostał się w moje ręce niezamierzenie. Początkowo nie byłam entuzjastycznie nastawiona do tej pozycji, jednak zostałam mile zaskoczona...
Książka prezentuje losy Roberta Karskiego, pracownika Służby Bezpieczeństwa w komunistycznej Polsce. Bohater dostaje nowe zadanie w pracy,którym jest odnalezienie zbiegłego ze służby - Adama Hellera. Kapitan, powierzoną mu sprawę traktuje zwyczajnie, jak każdą poprzednią. Nie jest świadom jak trudne zadanie przed nim...
O losie zaginionego nie wiadomo zbyt wiele,ponieważ ludzie po prostu bali się porucznika. Ponadto żona Hellera nie chce go znać, a kochanka znika. Dochodzi również do kilku morderstw...
Wydarzenia są ukazane z dwóch punktów widzenia. Pierwszym jest narrator, relacjonujący postępy dochodzenia Karskiego, drugi zaś stanowi pamiętnik prowadzony przez Hellera, który ujawnia dziką naturę porucznika.
Jak już wcześniej wspominałam jestem bardzo zaskoczona tą książką -oczywiście na plus. Nigdy nie byłam wielką fanką kryminałów. Jeszcze kiedy zobaczyłam w jakich czasach toczy się akcja, byłam przekonana, że książka z całą pewnością mnie nie ujmie. Jednak kiedy rozwinęła się akcja, diametralnie zmieniłam zdanie. "Skowyt" absolutnie umocnił mnie w myśli, że nie można się zrażać do kryminałów, które nie muszą być kolejną, monotonną historią o zabójstwie czy zaginięciu.
Szczególnie polecam tę pozycję osobą żądnych emocji i zagadek! Chodź nie ocenia się książki po okładce, to z całą pewnością mogę przyznać, że treść tej książki jest równie interesująca jak wilk, który znajduje się na oprawie.
Veni, 18 lat
źródło: osemkowyklubrecenzenta.blogspot.com
Czasy PRL-u młodym kojarzą się raczej z monotonią i szarością. Książka pt."Skowyt" prezentuje ten czas w zupełnie odmiennym świetle.
Utwór dostał się w moje ręce niezamierzenie. Początkowo nie byłam entuzjastycznie nastawiona do tej pozycji, jednak zostałam mile zaskoczona...
Książka prezentuje losy Roberta Karskiego, pracownika Służby Bezpieczeństwa w komunistycznej Polsce. Bohater dostaje nowe zadanie w pracy,którym jest odnalezienie zbiegłego ze służby - Adama Hellera. Kapitan, powierzoną mu sprawę traktuje zwyczajnie, jak każdą poprzednią. Nie jest świadom jak trudne zadanie przed nim...
O losie zaginionego nie wiadomo zbyt wiele,ponieważ ludzie po prostu bali się porucznika. Ponadto żona Hellera nie chce go znać, a kochanka znika. Dochodzi również do kilku morderstw...
Wydarzenia są ukazane z dwóch punktów widzenia. Pierwszym jest narrator, relacjonujący postępy dochodzenia Karskiego, drugi zaś stanowi pamiętnik prowadzony przez Hellera, który ujawnia dziką naturę porucznika.
Jak już wcześniej wspominałam jestem bardzo zaskoczona tą książką -oczywiście na plus. Nigdy nie byłam wielką fanką kryminałów. Jeszcze kiedy zobaczyłam w jakich czasach toczy się akcja, byłam przekonana, że książka z całą pewnością mnie nie ujmie. Jednak kiedy rozwinęła się akcja, diametralnie zmieniłam zdanie. "Skowyt" absolutnie umocnił mnie w myśli, że nie można się zrażać do kryminałów, które nie muszą być kolejną, monotonną historią o zabójstwie czy zaginięciu.
Szczególnie polecam tę pozycję osobą żądnych emocji i zagadek! Chodź nie ocenia się książki po okładce, to z całą pewnością mogę przyznać, że treść tej książki jest równie interesująca jak wilk, który znajduje się na oprawie.
Veni, 18 lat
źródło: osemkowyklubrecenzenta.blogspot.com
Paula Sieczko | (14.10.2015) |
Decydując się na tę książkę nie spodziewałam się niczego nadzwyczajnego. Sam opis średnio zachęcił mnie do sięgnięcia po tę lekturę, zdecydowanie bardziej przekonujący okazał się cytat zamieszczony pod opisem. Moją uwagę całkowicie skupiła hipnotyzująca okładka. Ktoś odwalił kawał dobrej roboty nad jej projektem i wykonaniem.
W każdym razie, sugerując się kategorią książki, cytatem i po części tym, że jest to polska literatura (a pisarzy kryminałów mamy całkiem niezłych, więc każdemu warto dać szansę), zdecydowałam się na przeczytanie jej. Ku mojemu zaskoczeniu nie mogłam się od niej oderwać.
Akcja kryminału rozgrywa się w końcowych latach PRL-u. Najważniejszym organem bezpieczeństwa w Polsce Ludowej była Służba Bezpieczeństwa (SB), której głównym celem było zapewnienie porządku publicznego i bezpieczeństwa kraju oraz pozyskiwania różnego rodzaju informacji (np. przez inwigilację duchowieństwa, środowisk intelektualnych). Jednocześnie bezpieka miała za zadanie likwidację opozycji.
Główny bohater powieści - kapitan Robert Karski - jest funkcjonariuszem służby SB od około czternastu lat i został powołany do prowadzenia szczególnego śledztwa, a mianowicie jego zadaniem jest odnalezienie zaginionego funkcjonariusza SB. Sprawa całkowicie nie odpowiada zadaniom bezpieki, ale przydzielony do niej funkcjonariusz podejmuje się odnalezienia zaginionego. Początkowo sprawa wygląda na bardzo rutynową, ale wraz z każdym kolejnym krokiem wykonanym w kierunku odnalezienia kolegi, wszystko się komplikuje. Zaginiony otrzymał miano bestii, nie z byle powodu.
Narracja książki prowadzona jest w dwojaki sposób- mamy do czynienia z narracją pierwszoosobową w dzienniku bestii oraz opisem w narracji trzecioosobowej, przy wydarzeniach bezpośrednio związanych z kapitanem Karskim.
Zdecydowanie większą uwagę zwróciłam na dziennik bestii, w którym to stopniowo dowiadujemy się o przeszłości, o poszczególnych sytuacjach, które w dużym stopniu wpłynęły na człowieka, że tak wyraźnie się zezwierzęcił. Postać ta, została wykreowana w bardzo specyficzny sposób, ale mimo że zostały nadane jej cechy nadprzyrodzone, nadal wydawała mi się bardzo rzeczywista. Zawarte w dzienniku monologi opisujące uczucia, przemyślenia i rozdarcie emocjonalne, nadają tej postaci bardzo ludzki wizerunek. Jeżeli natomiast chodzi o kapitana Karskiego- jemu nie zostały przypisane żadne nadprzyrodzone moce, co sprawia, że jeszcze bardziej okazuje się wpasowywać w zarys fabuły, dochodzenie prowadzone jest w bardzo realny sposób, dzięki czemu zarówno postacie, jak i fabuła książki okazują się idealnie ze sobą współgrać.
Do innych zalet powieści Świerczka zaliczyłabym brak zbędnego zarysu historycznego. Historia nigdy nie była moją mocną stroną, powiedziałabym nawet, że działała na mnie wyjątkowo usypiająco.
Brak historii i dziennik bestii okazały się idealnym połączeniem, który zapewnił mi ciągłe zainteresowanie książką, rosnące wraz z każdą kolejną stroną.
Jeżeli chodzi o element, który wyjątkowo mi nie przypasował- jest nim zakończenie. Wszystko się nagle urywa, w głowie pozostaje masa pytań, na które nie dostaniemy odpowiedzi. Stanowcze nie. Ja chcę wiedzieć co dalej! Powiedz mi ktoś, proszę!
A co do wcześniejszych wydarzeń, flirt Karskiego z lekarką sprawił, że funkcjonariusz wydawał mi się być bardziej delikatny, stracił część swojej osobowości. Zdecydowanie bardziej przywiązuję się do bohaterów książkowych, tych płci męskiej, którzy na dodatek mają trudny charakter i zdecydowanie niewyparzony język.
W powieści dostrzegam pewne powiązania z wydarzeniami historycznymi mającymi miejsce w Polsce w czasach komunistycznych, przede wszystkim mam na myśli tajemnicze zaginięcia i zgony w dziwnych okolicznościach. W książce widoczna jest również stylizacja niektórych dialogów w taki sposób, aby rzucała się w oczy prostota ludzi (szczerze mówiąc, czytając te fragmenty czułam się jakbym faktycznie na chwilę znalazła się na jakiejś wsi).
Książka w moich oczach wygląda na taką, która idealnie odwzorowuje część wydarzeń mających miejsce w czasach komunizmu, ale również połączona jest ze szczyptą literackiej fikcji, która nadaje jej jeszcze bardziej wyrazistego charakteru.
Książka sprawia wrażenie, że jest o niczym. Taki ot sobie kryminał. Ja jednak odkryłam w niej drugie dno. Dzięki niej zaczęłam zwracać uwagę na głosy we mnie, zaczęłam się zastanawiać jak przeszłość kształtuje człowieka i jaki ślad pozostawia w nas na zawsze.
Czy polecam tę książkę? Zdecydowanie TAK.
W każdym razie, sugerując się kategorią książki, cytatem i po części tym, że jest to polska literatura (a pisarzy kryminałów mamy całkiem niezłych, więc każdemu warto dać szansę), zdecydowałam się na przeczytanie jej. Ku mojemu zaskoczeniu nie mogłam się od niej oderwać.
Akcja kryminału rozgrywa się w końcowych latach PRL-u. Najważniejszym organem bezpieczeństwa w Polsce Ludowej była Służba Bezpieczeństwa (SB), której głównym celem było zapewnienie porządku publicznego i bezpieczeństwa kraju oraz pozyskiwania różnego rodzaju informacji (np. przez inwigilację duchowieństwa, środowisk intelektualnych). Jednocześnie bezpieka miała za zadanie likwidację opozycji.
Główny bohater powieści - kapitan Robert Karski - jest funkcjonariuszem służby SB od około czternastu lat i został powołany do prowadzenia szczególnego śledztwa, a mianowicie jego zadaniem jest odnalezienie zaginionego funkcjonariusza SB. Sprawa całkowicie nie odpowiada zadaniom bezpieki, ale przydzielony do niej funkcjonariusz podejmuje się odnalezienia zaginionego. Początkowo sprawa wygląda na bardzo rutynową, ale wraz z każdym kolejnym krokiem wykonanym w kierunku odnalezienia kolegi, wszystko się komplikuje. Zaginiony otrzymał miano bestii, nie z byle powodu.
Narracja książki prowadzona jest w dwojaki sposób- mamy do czynienia z narracją pierwszoosobową w dzienniku bestii oraz opisem w narracji trzecioosobowej, przy wydarzeniach bezpośrednio związanych z kapitanem Karskim.
Zdecydowanie większą uwagę zwróciłam na dziennik bestii, w którym to stopniowo dowiadujemy się o przeszłości, o poszczególnych sytuacjach, które w dużym stopniu wpłynęły na człowieka, że tak wyraźnie się zezwierzęcił. Postać ta, została wykreowana w bardzo specyficzny sposób, ale mimo że zostały nadane jej cechy nadprzyrodzone, nadal wydawała mi się bardzo rzeczywista. Zawarte w dzienniku monologi opisujące uczucia, przemyślenia i rozdarcie emocjonalne, nadają tej postaci bardzo ludzki wizerunek. Jeżeli natomiast chodzi o kapitana Karskiego- jemu nie zostały przypisane żadne nadprzyrodzone moce, co sprawia, że jeszcze bardziej okazuje się wpasowywać w zarys fabuły, dochodzenie prowadzone jest w bardzo realny sposób, dzięki czemu zarówno postacie, jak i fabuła książki okazują się idealnie ze sobą współgrać.
Do innych zalet powieści Świerczka zaliczyłabym brak zbędnego zarysu historycznego. Historia nigdy nie była moją mocną stroną, powiedziałabym nawet, że działała na mnie wyjątkowo usypiająco.
Brak historii i dziennik bestii okazały się idealnym połączeniem, który zapewnił mi ciągłe zainteresowanie książką, rosnące wraz z każdą kolejną stroną.
Jeżeli chodzi o element, który wyjątkowo mi nie przypasował- jest nim zakończenie. Wszystko się nagle urywa, w głowie pozostaje masa pytań, na które nie dostaniemy odpowiedzi. Stanowcze nie. Ja chcę wiedzieć co dalej! Powiedz mi ktoś, proszę!
A co do wcześniejszych wydarzeń, flirt Karskiego z lekarką sprawił, że funkcjonariusz wydawał mi się być bardziej delikatny, stracił część swojej osobowości. Zdecydowanie bardziej przywiązuję się do bohaterów książkowych, tych płci męskiej, którzy na dodatek mają trudny charakter i zdecydowanie niewyparzony język.
W powieści dostrzegam pewne powiązania z wydarzeniami historycznymi mającymi miejsce w Polsce w czasach komunistycznych, przede wszystkim mam na myśli tajemnicze zaginięcia i zgony w dziwnych okolicznościach. W książce widoczna jest również stylizacja niektórych dialogów w taki sposób, aby rzucała się w oczy prostota ludzi (szczerze mówiąc, czytając te fragmenty czułam się jakbym faktycznie na chwilę znalazła się na jakiejś wsi).
Książka w moich oczach wygląda na taką, która idealnie odwzorowuje część wydarzeń mających miejsce w czasach komunizmu, ale również połączona jest ze szczyptą literackiej fikcji, która nadaje jej jeszcze bardziej wyrazistego charakteru.
Książka sprawia wrażenie, że jest o niczym. Taki ot sobie kryminał. Ja jednak odkryłam w niej drugie dno. Dzięki niej zaczęłam zwracać uwagę na głosy we mnie, zaczęłam się zastanawiać jak przeszłość kształtuje człowieka i jaki ślad pozostawia w nas na zawsze.
Czy polecam tę książkę? Zdecydowanie TAK.
Anna Szewczyk | (30.09.2016) |
Pierwsza książka, która wywołała we mnie pozytywne emocje w świecie kryminału. Nie kryłam zaskoczenia zapoznając się z głównym bohaterem kapitanem Robertem Karskim. Dokładność w wykonywania każdego zadania wzbudziła we mnie zaufanie w nim jako osoby pracującej w Służbie Bezpieczeństwa. Jego przenikliwość sprawia, że każdy ruch staje się odwagą w świecie nieśmiałości. Kapitan Karski nie boi się niczego. Odważny do końca jest i ostrożny w swoich decyzjach. Autor zna psychologię człowieka i to jest widoczne w momencie przeprowadzanych rozmów z bohaterami w tle. Książka podoba mi się ze względu na ciekawy język wypowiedzi, znajomość świata kryminalistyki z innej strony. Moją uwagę zwróciło zdjęcie zwierzęcia – które jest widoczne na okładce.
Czy do końca rozwiązana będzie kryminalna zagadka z poszukiwaniem tajemniczego skowytu zostawiam Tobie to czytelniku. Czy odnajdziesz siebie poznając poszczególne postacie, które zostawiły swój ślad na łamach książki ? Czy kapitan Karski ma uczucia i znajdzie swoją drugą połówkę poświęcając swój czas na pracę?
Książka jest godna polecenia każdemu czytelnikowi , który lubi świat kryminologii i nie jest mu on obcy. Warto poznać ten ujmujący sposób rozwiązań koncepcji z jaką podjął się autor przedstawiając swojego bohatera. Czytając tą książkę odnalazłam samą siebie w osobie kapitana Roberta Karskiego.
Książka jest ładnie wydana . Przejrzystość stron tej książki i oddzielonych rozdziałów jest dodatkowym atutem , który powoduje, że chce ją czytać.
Czy do końca rozwiązana będzie kryminalna zagadka z poszukiwaniem tajemniczego skowytu zostawiam Tobie to czytelniku. Czy odnajdziesz siebie poznając poszczególne postacie, które zostawiły swój ślad na łamach książki ? Czy kapitan Karski ma uczucia i znajdzie swoją drugą połówkę poświęcając swój czas na pracę?
Książka jest godna polecenia każdemu czytelnikowi , który lubi świat kryminologii i nie jest mu on obcy. Warto poznać ten ujmujący sposób rozwiązań koncepcji z jaką podjął się autor przedstawiając swojego bohatera. Czytając tą książkę odnalazłam samą siebie w osobie kapitana Roberta Karskiego.
Książka jest ładnie wydana . Przejrzystość stron tej książki i oddzielonych rozdziałów jest dodatkowym atutem , który powoduje, że chce ją czytać.
Weronika Ignaciuk | (26.08.2015) |
“Skowyt” jest kolejną książką, którą otrzymałam do recenzji od wydawnictwa Novae Res. Długo się wahałam czy zdecydować się na tę pozycję, jednak moja niepewność została przełamana przez pewną recenzję. Nie pamiętam na jakim blogu ją przeczytałam, jednak to ona ostatecznie zdecydowała o tym, że książkę Marka Świerczka trafiła w moje ręce.
Książka opowiada o kapitanie Robercie Karskim, pracowniku Służby Bezpieczeństwa w komunistycznej Polsce. Na zlecenie komendanta prowadzi on śledztwo w sprawie zniknięcia innego pracownika SB - porucznika Artura Hellera. Sprawa od samego początku nie wydaje się łatwa, jedna Karski nie miał pojęcia, że okaże się tak trudna i skomplikowana. W końcu ciężko ścigać kogoś, kto nie uważa się za człowieka...
Trudno mi jednoznacznie zdefiniować Roberta Karskiego. Na pewno wyróżnia się on spośród innych oficerów pracujących w jego wydziale. Jest od nich inteligentniejszy i na nikogo nie donosi. Jednak tak jak większość funkcjonariuszy pije, pali i ma kłopot ze stworzeniem trwałego związku.
Artur Heller, zanim zniknął, był najlepszym pracownikiem wydziału zajmującego się inwigilacją kleru. W pełni oddany pracy nigdy nie zawodził, a swoje obowiązki wykonywał perfekcyjnie. W pracy nie miał przyjaciół, a jego stosunki z żoną się nie układały. Stronił od ludzi, a ludzie stronili od niego, gdyż się go bali.
Mimo wszystko w tych dwóch mężczyznach jest pewne podobieństwo, które ujawnia się w trakcie czytania książki.
Fabuła jest całkiem ciekawa, a sposób jej przedstawienia intrygujący. Wydarzenia poznajemy z dwóch punktów widzenia. Dzięki pamiętnikowi Hellera dowiadujemy się sporo o przeszłości zbiega. Poznajemy jego myśli i objawy jego “dolegliwości”. W pewien sposób wnikamy w jego mentalność, dowiadujemy się jak on się czuje i co skłania go to pewnych zachować. Z drugiej strony narrator przedstawia nam wszystko z puntu widzenia prowadzącego śledztwo Karskiego.
Ten zabieg jest ciekawy, jednak ma również swoje minusy. Zapiski z pamiętnika Hellera spowalniały całą akcję. Zresztą nie tylko one, ponieważ autor chwilami zbyt dokładnie wszystko opisuje. Przez to ciężko było się wczuć w akcję.
Język użyty w książce współgra z jej treścią. Oglądałam kilka filmów z czasów PRL-u i muszę przyznać, że zachowania i język, jakim posługują się bohaterowie książki Świerczka, pokrywają się z tym co widziałam w telewizji. Niestety opisy były chwilami nieco sztywne.
Komu polecam tę książkę? Wydaje mi się, że jest to idealna pozycja dla osób, które lubią klimat PRL-u oraz tajemnice. “Skowyt” powinien przypaść do gustu osobom, którym nie przeszkadzają zakończenia, które nie do końca wszystko wyjaśniają. Chwilami miałam wrażenie, że książka Świerczka jest połączeniem kryminału z fantastyką, jednak opis na to nie wskazuje. Podejrzewam, że “Skowyt” jest jedną z tych książek, które czytelnicy interpretują na bardzo różne sposoby.
Książka opowiada o kapitanie Robercie Karskim, pracowniku Służby Bezpieczeństwa w komunistycznej Polsce. Na zlecenie komendanta prowadzi on śledztwo w sprawie zniknięcia innego pracownika SB - porucznika Artura Hellera. Sprawa od samego początku nie wydaje się łatwa, jedna Karski nie miał pojęcia, że okaże się tak trudna i skomplikowana. W końcu ciężko ścigać kogoś, kto nie uważa się za człowieka...
Trudno mi jednoznacznie zdefiniować Roberta Karskiego. Na pewno wyróżnia się on spośród innych oficerów pracujących w jego wydziale. Jest od nich inteligentniejszy i na nikogo nie donosi. Jednak tak jak większość funkcjonariuszy pije, pali i ma kłopot ze stworzeniem trwałego związku.
Artur Heller, zanim zniknął, był najlepszym pracownikiem wydziału zajmującego się inwigilacją kleru. W pełni oddany pracy nigdy nie zawodził, a swoje obowiązki wykonywał perfekcyjnie. W pracy nie miał przyjaciół, a jego stosunki z żoną się nie układały. Stronił od ludzi, a ludzie stronili od niego, gdyż się go bali.
Mimo wszystko w tych dwóch mężczyznach jest pewne podobieństwo, które ujawnia się w trakcie czytania książki.
Fabuła jest całkiem ciekawa, a sposób jej przedstawienia intrygujący. Wydarzenia poznajemy z dwóch punktów widzenia. Dzięki pamiętnikowi Hellera dowiadujemy się sporo o przeszłości zbiega. Poznajemy jego myśli i objawy jego “dolegliwości”. W pewien sposób wnikamy w jego mentalność, dowiadujemy się jak on się czuje i co skłania go to pewnych zachować. Z drugiej strony narrator przedstawia nam wszystko z puntu widzenia prowadzącego śledztwo Karskiego.
Ten zabieg jest ciekawy, jednak ma również swoje minusy. Zapiski z pamiętnika Hellera spowalniały całą akcję. Zresztą nie tylko one, ponieważ autor chwilami zbyt dokładnie wszystko opisuje. Przez to ciężko było się wczuć w akcję.
Język użyty w książce współgra z jej treścią. Oglądałam kilka filmów z czasów PRL-u i muszę przyznać, że zachowania i język, jakim posługują się bohaterowie książki Świerczka, pokrywają się z tym co widziałam w telewizji. Niestety opisy były chwilami nieco sztywne.
Komu polecam tę książkę? Wydaje mi się, że jest to idealna pozycja dla osób, które lubią klimat PRL-u oraz tajemnice. “Skowyt” powinien przypaść do gustu osobom, którym nie przeszkadzają zakończenia, które nie do końca wszystko wyjaśniają. Chwilami miałam wrażenie, że książka Świerczka jest połączeniem kryminału z fantastyką, jednak opis na to nie wskazuje. Podejrzewam, że “Skowyt” jest jedną z tych książek, które czytelnicy interpretują na bardzo różne sposoby.
Aga CM | (28.08.2015) |
Nie miałam zbyt wygórowanych oczekiwań co do tej książki. Autor był mi nieznany. Wnioskując z opisu z tylnej okładki zapowiadało się śledztwo, końcowe lata PRL-u i uczestnictwo funkcjonariuszy Służb Bezpieczeństwa (SB). Nic nie wskazywało (no może pomijając tytuł), że pojawią się tu elementy rodem z horroru. I to z postacią, która nie wiadomo kim/czym jest. Niektóre fragmenty wskazywały na zwierzę, inne na człowieka. Często autor podkreślał, że istota ta przechodzi trudną przemianę...
Muszę przyznać, że Marek Świerczek mnie bardzo zaskoczył. Pozytywnie. Szczególnie jeśli chodzi o część powieści, która jest pisana w formie dziennika bestii. To właśnie z tych fragmentów można się dowiedzieć co czuje czy myśli taka istota. Jak postrzega otaczający ją świat i ludzi. Czym się od nich różni. Tak. Ta jedyna różnica jest mocno tutaj podkreślona. Trzeba przyznać, że autor nie przebiera w słowach krytykując gatunek ludzki. Akcja biegnie bardzo szybko. Śledztwo obfituje w wiele trupów. Rozdziały są krótkie i ułożone naprzemiennie (w jednym narracja jest trzecioosobowa i poznajemy relację ze śledztwa, a w następnym czytamy dziennik odmieńca pisany w narracji pierwszoosobowej). Fakt, że pisarz przedstawił fragmenty dotyczące osoby "obcego" w takiej formie spowodowało, że ta część książki stała się według mnie bardziej wiarygodna. Tak. Napięcie towarzyszyło mi do ostatnich stron. A zakończenie. Cóż. Nie przyniosło rozwiązania zagadki wyobcowanego stwora. Oczekując na wyjaśnienie tajemnicy związanej z tą istotą miałam nadzieję, że finał przyniesie proste odpowiedzi. Stało się jednak inaczej.
Na tym kończą się pochwalne peany. Teraz będzie kilka słów o wadach tej książki. Otóż zdziwił mnie fakt, że każde opisane tu miejsce jest obdrapane, brudne, zapyziałe. Nie wspomina się tu o lokalizacjach zadbanych, kolorowych, miłych. Czyżby w końcowych latach Polski Ludowej nie było takich miejsc? Dodatkowo większość postaci drugoplanowych, z którymi styka się śledczy to ludzie wredni. To także trochę dziwi. Autor często sięga po stereotypy w kwestii budowania postaci. Szczególnie jeśli chodzi o funkcjonariuszy SB. Lekturę dodatkowo utrudniały określenia użyte przez pisarza ("Mieszkanie pachniało kurzem i samotnością", "Ciemność wokół mnie dyszy cicho", "Wszędzie śmierdziało środkami dezynfekcyjnymi i beznadzieją"). Co do innych zdań nie wiedziałam jak je interpretować ("Ściany komendy były na wysokości człowieka pomalowane zieloną, olejną farbą" (Nie wszyscy jesteśmy tego samego wzrostu), "Robert wcisnął włącznik światła, ale mieszkanie pozostało puste" (Nie rozumiem co ma jedno do drugiego)). Ponadto pojawiające się co jakiś czas dziwne wyrazy wybijały mnie z rytmu ("inostraniec", "vollendet", "bździna", "czok-czokała"). Poza tym można tu napotkać także błędy ("Z przedpokoju wychodziło troje drzwi. Dwa z nich wiodły do łazienki"). Jednak najbardziej zaskoczyły mnie zamieszczone tu fragmenty w języku niemieckim i po łacinie. Nie wiem co oznaczały. Nie tłumaczyłam ich. Nie chciałam przerywać lektury...
Muszę przyznać, że Marek Świerczek mnie bardzo zaskoczył. Pozytywnie. Szczególnie jeśli chodzi o część powieści, która jest pisana w formie dziennika bestii. To właśnie z tych fragmentów można się dowiedzieć co czuje czy myśli taka istota. Jak postrzega otaczający ją świat i ludzi. Czym się od nich różni. Tak. Ta jedyna różnica jest mocno tutaj podkreślona. Trzeba przyznać, że autor nie przebiera w słowach krytykując gatunek ludzki. Akcja biegnie bardzo szybko. Śledztwo obfituje w wiele trupów. Rozdziały są krótkie i ułożone naprzemiennie (w jednym narracja jest trzecioosobowa i poznajemy relację ze śledztwa, a w następnym czytamy dziennik odmieńca pisany w narracji pierwszoosobowej). Fakt, że pisarz przedstawił fragmenty dotyczące osoby "obcego" w takiej formie spowodowało, że ta część książki stała się według mnie bardziej wiarygodna. Tak. Napięcie towarzyszyło mi do ostatnich stron. A zakończenie. Cóż. Nie przyniosło rozwiązania zagadki wyobcowanego stwora. Oczekując na wyjaśnienie tajemnicy związanej z tą istotą miałam nadzieję, że finał przyniesie proste odpowiedzi. Stało się jednak inaczej.
Na tym kończą się pochwalne peany. Teraz będzie kilka słów o wadach tej książki. Otóż zdziwił mnie fakt, że każde opisane tu miejsce jest obdrapane, brudne, zapyziałe. Nie wspomina się tu o lokalizacjach zadbanych, kolorowych, miłych. Czyżby w końcowych latach Polski Ludowej nie było takich miejsc? Dodatkowo większość postaci drugoplanowych, z którymi styka się śledczy to ludzie wredni. To także trochę dziwi. Autor często sięga po stereotypy w kwestii budowania postaci. Szczególnie jeśli chodzi o funkcjonariuszy SB. Lekturę dodatkowo utrudniały określenia użyte przez pisarza ("Mieszkanie pachniało kurzem i samotnością", "Ciemność wokół mnie dyszy cicho", "Wszędzie śmierdziało środkami dezynfekcyjnymi i beznadzieją"). Co do innych zdań nie wiedziałam jak je interpretować ("Ściany komendy były na wysokości człowieka pomalowane zieloną, olejną farbą" (Nie wszyscy jesteśmy tego samego wzrostu), "Robert wcisnął włącznik światła, ale mieszkanie pozostało puste" (Nie rozumiem co ma jedno do drugiego)). Ponadto pojawiające się co jakiś czas dziwne wyrazy wybijały mnie z rytmu ("inostraniec", "vollendet", "bździna", "czok-czokała"). Poza tym można tu napotkać także błędy ("Z przedpokoju wychodziło troje drzwi. Dwa z nich wiodły do łazienki"). Jednak najbardziej zaskoczyły mnie zamieszczone tu fragmenty w języku niemieckim i po łacinie. Nie wiem co oznaczały. Nie tłumaczyłam ich. Nie chciałam przerywać lektury...
Diana Brzezińska | (21.08.2015) |
Dla mnie ta książka była zagadką. Nie znałam twórczości autora, za to okładka niesamowicie mnie przyciągnęła. Zapowiadała mroczną i dziką opowieść. Czy faktycznie tak było?
Mamy rok 1989. Ludowa Ojczyzna powoli kończy swój żywot. Nie jest jednak tak łatwo przestać istnieć. Osoby, którym było dobrze w tym ustroju nie mogą się z tym pogodzić. Kapitan Karski - funkcjonariusz UB otrzymuje nietypowe zadanie. Musi odnaleźć zbiegłego ze służby funkcjonariusz SB. Szybko jednak okazuje się, że ta sprawa jest nietypowa. Chciałoby się wręcz powiedzieć: nikt, nic nie wie. Wszyscy bali się zaginionego do tego stopnia, że nie pisano na niego donosów. Nie ma również opinii, w której zabrakłoby jego porównania do zwierzęcia. Była żona nie chce o nim słyszeć, jego kochanka nagle znika, dochodzi do kilku morderstw. Ta sprawa staje się coraz trudniejsza, szczególnie, że Karski nie wie wszystkiego...
Akcja książki toczy się dwutorowo. Myślę, że to jeden z jej plusów. Poszukiwania, prowadzone przez kapitana Karskiego, przeplatane są myślami osoby, która powoli zamienia się w zwierzę. Właśnie te myśli przyprawiają nas o dreszcze, gdyż są brutalnie prawdziwe. Stały się ciekawym uzupełnieniem właściwej akcji.
Niekoniecznie interesowałam się historią nam bliższą. Jednak w tym wypadku wizja autora mnie wciągnęła. Udało mu się odwzorować tamte czasy. W jego książce łatwo przenieść się myślami do tej epoki. Oczami wyobraźni widzimy stare samochody, duże blokowiska, próby "zamiatania" wszystkiego pod dywan. Funkcjonariusze bezpieki przestali być dla mnie anonimową masą, podsłuchującą obywateli. Naprawdę ożyli. Okazało się, że mieli swoje ulubione schematy pracy, własne problemy i mnóstwo alkoholu w różnych miejscach. Dosłownie wódka i koniak lały się strumieniami. Niekoniecznie też w umierającej Ludowej Ojczyźnie ludzie się ich bali. Niektórzy nie chcieli utrzymywać z nimi bliższej relacji, ale wielu sobie z nich żartowało i utrudniało im pracę.
Cała fabułą oparta jest na prowadzeniu dochodzenia. Nie ma tam szybkich zwrotów akcji, czy nieprzemyślanych działań. Profesjonalista powoli stara się znaleźć zbiega i zrozumieć o co w tym wszystkim chodzi.
Autor zadbał o dopracowanie wizji tamtych czasów, jak również o to by w jego fabule nie było luk i nieścisłości. Myślę, że mu się to udało jednak było kilka nie do końca jasnych sytuacji.
Kapitan Robert Karski, pracujący w kontrwywiadzie nie jest nikim wybitnym. Powoli prowadzi swoje śledztwo i jak najlepiej stara się wykonywać swoje obowiązki. Używa legitymacji służbowej tylko w pracy. Nie robi "świństw" za pieniądze lub awans, nie pisze donosów. Mimo to nie wiem czy tak powinno wyglądać śledztwo. Karski włamuje się do mieszkań, kradnie, szantażuje, spotyka się z prostytutkami i gotowy jest zabić.
Sam fakt, że głównym bohaterem jest esbek wydawać się może trochę kontrowersyjny. Z założenia wszyscy funkcjonariusze SB byli źli, nieprofesjonalni i brutalni. To właśnie ich moglibyśmy uważać za zwierzęta, w książce natomiast ten obraz jest trochę wypaczony.
W powieści nie zapomniano również o wątku nadnaturalnym, co w kryminałach nie zdarza się często, a przynajmniej w tych które czytam.
Miałam wrażenie, że cała ta historia toczy się jednym tempem. Zabrakło mi tam dynamizmu. Nie mogłam wciągnąć się w książkę, bo w zasadzie nie miałam w co. Od początku domyślamy się kto jest autorem zeszytu z zapiskami człowieka, zmieniającego się w zwierzę. Samo zakończenie nie wbija w fotel i jest tylko następstwem tego co się wydarzyło.
Przeczytałam krótki wywiad z autorem - dostępny https://www.facebook.com/permalink.php?story_fbid=109793299364908&id=108818316129073&substory_index=0, który wyjaśnił mi niektóre zabiegi zastosowane przez niego w książce. Jak choćby to, że esbecy cytowali z pamięci wiersze klasyków, co wydawało mi się absurdalne.
Skowyt Marka Świerczka chyba mnie nie przekonuje. Mrok, romans, tajemnica i esbecja, brzmią bardzo ciekawie. Zarówno okładka, jak i opis z tyłu krzyczą: no przeczytaj mnie! Mimo to, nadal mam mieszane uczucia. Z jednej strony dostałam wizję wcale nie tak dawnych czasów, głównego bohatera, który trochę wymykał się stereotypowi, ciekawe i mocne zdania na temat natury człowieka. Z drugiej jednak dostałam mistycyzm, wiersze klasyków, nadnaturalne moce i trochę upiorny romans, a w koło mnóstwo krwi.
Myślę, że ta książka zdecydowanie może się podobać. Jest w dużej mierze dopracowana, osadzona w dosyć burzliwych czasach. Jednak nie jest to kryminał wbijający w fotel z wartką akcją i trzymający w napięciu aż do ostatniej strony. Zdecydowanie bardziej skłania do myślenia nad naturą ludzką.
Mamy rok 1989. Ludowa Ojczyzna powoli kończy swój żywot. Nie jest jednak tak łatwo przestać istnieć. Osoby, którym było dobrze w tym ustroju nie mogą się z tym pogodzić. Kapitan Karski - funkcjonariusz UB otrzymuje nietypowe zadanie. Musi odnaleźć zbiegłego ze służby funkcjonariusz SB. Szybko jednak okazuje się, że ta sprawa jest nietypowa. Chciałoby się wręcz powiedzieć: nikt, nic nie wie. Wszyscy bali się zaginionego do tego stopnia, że nie pisano na niego donosów. Nie ma również opinii, w której zabrakłoby jego porównania do zwierzęcia. Była żona nie chce o nim słyszeć, jego kochanka nagle znika, dochodzi do kilku morderstw. Ta sprawa staje się coraz trudniejsza, szczególnie, że Karski nie wie wszystkiego...
Akcja książki toczy się dwutorowo. Myślę, że to jeden z jej plusów. Poszukiwania, prowadzone przez kapitana Karskiego, przeplatane są myślami osoby, która powoli zamienia się w zwierzę. Właśnie te myśli przyprawiają nas o dreszcze, gdyż są brutalnie prawdziwe. Stały się ciekawym uzupełnieniem właściwej akcji.
Niekoniecznie interesowałam się historią nam bliższą. Jednak w tym wypadku wizja autora mnie wciągnęła. Udało mu się odwzorować tamte czasy. W jego książce łatwo przenieść się myślami do tej epoki. Oczami wyobraźni widzimy stare samochody, duże blokowiska, próby "zamiatania" wszystkiego pod dywan. Funkcjonariusze bezpieki przestali być dla mnie anonimową masą, podsłuchującą obywateli. Naprawdę ożyli. Okazało się, że mieli swoje ulubione schematy pracy, własne problemy i mnóstwo alkoholu w różnych miejscach. Dosłownie wódka i koniak lały się strumieniami. Niekoniecznie też w umierającej Ludowej Ojczyźnie ludzie się ich bali. Niektórzy nie chcieli utrzymywać z nimi bliższej relacji, ale wielu sobie z nich żartowało i utrudniało im pracę.
Cała fabułą oparta jest na prowadzeniu dochodzenia. Nie ma tam szybkich zwrotów akcji, czy nieprzemyślanych działań. Profesjonalista powoli stara się znaleźć zbiega i zrozumieć o co w tym wszystkim chodzi.
Autor zadbał o dopracowanie wizji tamtych czasów, jak również o to by w jego fabule nie było luk i nieścisłości. Myślę, że mu się to udało jednak było kilka nie do końca jasnych sytuacji.
Kapitan Robert Karski, pracujący w kontrwywiadzie nie jest nikim wybitnym. Powoli prowadzi swoje śledztwo i jak najlepiej stara się wykonywać swoje obowiązki. Używa legitymacji służbowej tylko w pracy. Nie robi "świństw" za pieniądze lub awans, nie pisze donosów. Mimo to nie wiem czy tak powinno wyglądać śledztwo. Karski włamuje się do mieszkań, kradnie, szantażuje, spotyka się z prostytutkami i gotowy jest zabić.
Sam fakt, że głównym bohaterem jest esbek wydawać się może trochę kontrowersyjny. Z założenia wszyscy funkcjonariusze SB byli źli, nieprofesjonalni i brutalni. To właśnie ich moglibyśmy uważać za zwierzęta, w książce natomiast ten obraz jest trochę wypaczony.
W powieści nie zapomniano również o wątku nadnaturalnym, co w kryminałach nie zdarza się często, a przynajmniej w tych które czytam.
Miałam wrażenie, że cała ta historia toczy się jednym tempem. Zabrakło mi tam dynamizmu. Nie mogłam wciągnąć się w książkę, bo w zasadzie nie miałam w co. Od początku domyślamy się kto jest autorem zeszytu z zapiskami człowieka, zmieniającego się w zwierzę. Samo zakończenie nie wbija w fotel i jest tylko następstwem tego co się wydarzyło.
Przeczytałam krótki wywiad z autorem - dostępny https://www.facebook.com/permalink.php?story_fbid=109793299364908&id=108818316129073&substory_index=0, który wyjaśnił mi niektóre zabiegi zastosowane przez niego w książce. Jak choćby to, że esbecy cytowali z pamięci wiersze klasyków, co wydawało mi się absurdalne.
Skowyt Marka Świerczka chyba mnie nie przekonuje. Mrok, romans, tajemnica i esbecja, brzmią bardzo ciekawie. Zarówno okładka, jak i opis z tyłu krzyczą: no przeczytaj mnie! Mimo to, nadal mam mieszane uczucia. Z jednej strony dostałam wizję wcale nie tak dawnych czasów, głównego bohatera, który trochę wymykał się stereotypowi, ciekawe i mocne zdania na temat natury człowieka. Z drugiej jednak dostałam mistycyzm, wiersze klasyków, nadnaturalne moce i trochę upiorny romans, a w koło mnóstwo krwi.
Myślę, że ta książka zdecydowanie może się podobać. Jest w dużej mierze dopracowana, osadzona w dosyć burzliwych czasach. Jednak nie jest to kryminał wbijający w fotel z wartką akcją i trzymający w napięciu aż do ostatniej strony. Zdecydowanie bardziej skłania do myślenia nad naturą ludzką.
Dodaj własną recenzję
Polecamy:
Życie pełne niespodzianek — Sandra Hendrys Im bardziej starasz się kontrolować swoje życie, tym większe niespodzianki ci szykuje
Nikola Majerczyk prowadzi uporządkowane życie, którego niezmienny ry... |
Oferta książek
Wg wydawnictwa
Najpopularniejsze i polecane
Kategorie książek
Zaloguj się | Twoje zamówienia | Twoje dane | Koszty dostawy | Regulamin zakupów
Reklamacje i zwroty | Bezpieczeństwo | Pomoc | Kontakt | Copyright © 2008 by Novae Res
Reklamacje i zwroty | Bezpieczeństwo | Pomoc | Kontakt | Copyright © 2008 by Novae Res