już na początku zachwyciła mnie piękną, zieloną okładką oraz opisem, który obiecywał mi niezłą zabawę przy lekturze. Czy entuzjazm towarzyszył mi także podczas czytania? Nie do końca… Jestem pewna, że ta wielogatunkowa książka znajdzie swoich odbiorców i fanów, ale na pewno moja osoba nie znajdzie się w tym gronie.
Główny bohater, Stach, jest jednocześnie leśniczym i myśliwym. Jest ciepłą i na swój sposób uroczą postacią, która traktuje las jak swoją rodzinę. Niestety, pojawiają się kłusownicy, w odpowiedzi na co koło łowieckie rozpoczyna z nimi małą wojnę. W tym miejscu pojawia się element fantastyki, który przeniesie nas do mitologii słowiańskiej.
Ciekawym elementem wydawałby się być wątek kryminalny, polegający na odnalezieniu w lesie zaginionego kilkunastolatka. Rozpoczyna się dość specyficzne śledztwo, pełne zagadek jak cała ta historia.
Już pierwsze strony będące przedmową od autora delikatnie mnie zniechęciły, aczkolwiek miałam nadzieję, że właściwa treść będzie napisana innym językiem i stylem… Tutaj też się rozczarowałam. Pomysł na fabułę naprawdę był, ale niektóre wątki (choć ciekawe) giną wśród innych, a miejscami zbyt wyszukane słownictwo sprawiło, że nie rozumiałam treści. Niestety, rozmowy dorosłego faceta z drzewami, polowania czy patroszenie zwierząt nie jest dla mnie.
Fajnym i dość oryginalnym pomysłem było dla mnie ożywienie roślin, które potrafiły odegrać się w przypadku nie okazania im należytego szacunku. Fauna i flora decyduje się na przypomnienie ludziom dawnego poszanowania natury oraz obecnej destrukcyjnej siły.
Po „Polowaniu” spodziewałam się czegoś innego. Przyznam szczerze, że znaczną część opisów ominęłam, ale z zasady staram się doczytać książkę do końca, nawet przy największych męczarniach.