Witaj! Zaloguj się, a jeśli nie jesteś jeszcze naszym klientem, zarejestruj się.
Szukaj
Twój koszyk jest pusty  |  Zaloguj się  |  Pomoc
Zaczytani.pl -> Horror -> Po moim trupie — Magdalena Owczarek
Po moim trupie — Magdalena Owczarek

Po moim trupie

Cena: 29,00 zł 24,65 zł
Wysyłamy w 1-3 dni
Książki dostarcza firma DHL Express
Czas oczekiwania na paczkę

Opis i recenzje

Wyobraź sobie, że pewnego słonecznego dnia budzisz się w innym świecie – w świecie, w którym każdy z sąsiadów jest potencjalnym zabójcą, a wyprawa do sklepu spożywczego po podstawowe produkty urasta do rangi śmiertelnie niebezpiecznego slalomu między żywymi trupami. Wiesz, że z czasem zacznie brakować wszystkiego – łączności, prądu, gazu, a nawet wody. Tak, to się nazywa apokalipsa zombie. I wyobraź sobie jeszcze, że nie jesteś żadnym byłym komandosem, wirusologiem ani nawet prezydentem Stanów Zjednoczonych. Nie, mieszkasz we Wrocławiu, masz dwadzieścia parę lat, garść anegdot z Afryki, zwariowaną rodzinkę, która postanowiła uciec przed zombie do ciepłych krajów, i to, co znajdziesz w kawalerce po ekscentrycznej babci.

To, czego nie masz, to instynkt samozachowawczy.

„Po moim trupie” to lekkostrawna czarna komedia, która z przymrużeniem oka patrzy na bijący rekordy popularności temat zombie. Powieść została napisana w ramach akcji „National Novel Writing Month”.

Szczegóły

  • Rodzaj literatury: Horror
  • Wydawca: Novae Res, 2014
  • Format: 121x195mm, oprawa miękka
  • Wydanie: Pierwsze
  • Liczba stron: 240
  • ISBN: 978-83-7942-339-2

Recenzje czytelników

Średnia ocena: 
 z 5 recenzji.Dodaj własną recenzję

  Katarzyna Pinkowicz  (6.10.2014)
Nie jesteś bohaterem; nie masz nawet odpowiednio rozwiniętych mięśni, by myśleć o ocaleniu czyjegoś życia. Zresztą- na nadmiar odwagi też nie możesz narzekać. Do tego dochodzi jeszcze zadyszka po pokonaniu zaledwie kilku pięter za pomocą własnych nóg, nie windy. Jedyną rzeczą, którą z braku czegokolwiek lepszego możnaby nazwać bronią i z którą miałeś/aś kontakt, jest nóż do krojenia chleba. I teraz mi powiedz- jak z takim brakiem wyszkolenia przeżyć podczas apokalipsy zombie ?

Na początku był... tytuł. A jakżeby inaczej ! Następnie uzupełniająca okładka, bo jak tu się oprzeć takiej buntowniczej postawie człowieka zasiadającego na środku ulicy, która w teorii powinna być zbyt 'ruchliwa' na takie ekscesy, a w praktyce... no cóż, w końcu to apokalipsa zombie. Na samym końcu był opis z tyłu książki i wtedy już wiedziałam- będzie moja !

Pewnie powtórzę to po raz setny, ale jestem wielką fanką horrorów- zarówno filmów, jak i książek. A zombie to jedyne potwory, które potrafią mnie naprawdę przestraszyć (raczej jeśli chodzi o wersję filmową). To jakieś zboczenie, bo uważam, że naukowcy przypadkiem mogą kiedyś do takowej mutacji doprowadzić, ale to już pomińmy. Już od jakiegoś czasu nosiłam się z pomysłem sięgnięcia po jakąś książkę dotyczącą tych istot, ale... jakoś żadna nigdy nie wpadła mi w ręce. Aż tu nagle trafiłam na Po moim trupie, a określenie jej jako 'horroru komediowego' tylko zwiększyło mój apetyt (jeśli myśląc o zombiakach w ogóle może być o nim mowa). I jak mi z tymi potworami było ?

Sądzę, że Autorce niemal idealnie udało się odzwierciedlić ludzkie zachowania podczas apokalipsy; nie oszukujmy się, mało kto ma w sobie na tyle odwagi i determinacji, by z niezbyt wysportowanej osóbki zamienić się nagle w weterana polowań na monstra. Zapewne w takiej sytuacji sama zaszyłabym się w domu z ogromnym zapasem jedzenia, starając się nie pokazywać nikomu (albo niczemu).
Spędziłam z Po moim trupie bardzo interesujące godziny; przede wszystkim dzięki głównej bohaterce, która to przybliża nam nową rzeczywistość. Działania ludzi w starciach z zombie są czasem nieprzemyślane, czasem nieudolne, ale... w większości zakończone są sukcesem. Postaciami są zwykli studenci i 'szarzy' obywatele, nie zaś wykwalifikowana kadra naukowców, wojskowych i kogo tam jeszcze macie na myśli. Nikt tu nie zastanawia się, jak może mutować się wirus, jak mu zapobiegać- to walka o przetrwanie z użyciem wszelkich dostępnych środków.
I na koniec... dostajemy niespodziankę. W postaci zakończenia otwartego- tak bardzo przez nas wszystkich uwielbianego, nieprawdaż ? ;)


  Radek Hućko  (12.11.2014)
Wyobraź sobie, że pewnego słonecznego dnia budzisz się w innym świecie – w świecie, w którym każdy z sąsiadów jest potencjalnym zabójcą, a wyprawa do sklepu spożywczego po podstawowe produkty urasta do rangi śmiertelnie niebezpiecznego slalomu między żywymi trupami. Wiesz, że z czasem zacznie brakować wszystkiego – łączności, prądu, gazu, a nawet wody. Tak, to się nazywa apokalipsa zombie. I wyobraź sobie jeszcze, że nie jesteś żadnym byłym komandosem, wirusologiem ani nawet prezydentem Stanów Zjednoczonych. Nie, mieszkasz we Wrocławiu, masz dwadzieścia parę lat, garść anegdot z Afryki, zwariowaną rodzinkę, która postanowiła uciec przed zombie do ciepłych krajów i to, co znajdziesz w kawalerce po ekscentrycznej babci.

Magdalena Owczarek napisała swoją najnowszą powieść w ramach akcji "National Novel Writting Month". Zacznijmy od tego, czym w ogóle jest ta akcja. Osoby znające angielski na poziomie podstawowym (taki ja) z łatwością przetłumaczą nazwę. "Narodowy Miesiąc Pisania Powieści" tak można by to przetłumaczyć. Powstanie takiego projektu miało jakiś cel i postaram się go przybliżyć, bo jak dla mnie wydaje się bardzo ciekawy. Zwłaszcza interesującym powinien być dla osób, które poważnie myślą o napisaniu czegoś, co później będzie godne wydania.

Wielu, żeby nie powiedzieć wszyscy, Czytelników po przeczytaniu jakieś wspaniałej powieści, zapragnęło stworzyć coś własnego. NaNoWriMo to akcja, której celem jest takowych Czytelników zachęcić do pisania. Dostajemy miesiąc czasu na to, żeby napisać równe... 50 000 słów. Liczba słów wcale nie wydaje się taka wymagająca. Pozory mylą. Te 50 tys. to naprawdę dużo i tylko garstka wyjątkowo wytrwałych i zakochanych w pisaniu osób zdecydowała się na udział. Jeszcze mniejszej ilości osób cel udaje się osiągnąć. Magdalena Owczarek wygrała i napisała swoją powieść, którą dzisiaj możemy czytać dzięki nakładowi wydawnictwa Novae res.

Rozpisałem się trochę na temat NaNoWriMo, a teraz czas na zrecenzowanie pozycji. Jeżeli Magdalen Owczarek napisała coś podobnego w ciągu miesiąca, pomyślcie, co mogłaby stworzyć w ciągu kilku lat! Mam nadzieję, że autorka rozważa taką właśnie możliwość i w przyszłości będziemy mogli sięgać po kolejne jej lektury. W tym horrorze, któremu jednak trochę brakuje do tego miana, najbardziej polubiłem bohaterów. Zwłaszcza główną postać - Karolinę. Kobietę, która boi się naprawdę niewielu rzeczy, a która jako jedna z pierwszych pokonała w walce wręcz zombie. Spotykamy tu również niejakiego Radka, ale nie jest on przedstawiony w zbyt pozytywnym świetle, dlatego nie powiem o nim zbyt wiele.

Po moim trupie jest powieścią, w której niespodziewanie atakuje wirus przemieniający ludzi w powłóczące nogami zombie. Magdalenie Owczarek udało się opisać własną wizję apokalipsy w sposób, który przyciągnął całą moją uwagę tak, że skończyłem ją w niecałe trzy godziny. Bez przerwy, ponieważ nie potrafiłem chociażby na chwile oderwać się od lektury. Przyczyniła się do tego akcja, momentami sprawiająca, że zamierałem z sercem w gardle, tak bardzo przejmowałem się losem książkowych przyjaciół.

W tej powieści grozy mam styczność z przerażająco realistyczną wizją świata podczas apokalipsy. Najbardziej przerażające są zachowania ludzi, sparaliżowanych strachem. Ci, którzy dawali swoją postawą do zrozumienia, że przy nich jesteśmy bezpieczni, zmieniają się nie poznania. Są gotowi zabić ostatnich ocalałych tylko i wyłącznie po to, żeby udało im się przeżyć. Inni ich nie obchodzą. Podobnie jest z władzami. Zanim dociera do nich, co się stało, cały Wrocław jest wypełniony żywymi trupami. Po przeczytanie tej pozycji jestem pewien - gdyby zaatakowały nas zombie, nie mielibyśmy żadnych szans na przeżycie. Człowiek jest zbyt słaby.

Bardzo podobało mi się podejście Karoliny do otaczającego ją świata. Chociaż ludzie umierali, w dodatku na jej oczach, nadal nie opuszczało ją kpiące podejście do życia. Strony tej książki są przesiąknięte czarnym humorem, potrafiącym przynieść ulgę po mrożących krew w żyłach wydarzeniach. Właśnie ten element przyczynił się do tak szybkiego skończenia całej historii - chciałem wiedzieć, jak daną sytuację skwituje Karolina, która stała moim chwilowym guru.

Wszystkich fanów horroru, czarnego humoru i mocnych wrażeń zachęcam do przeczytania Po moim trupie. Znajdziecie tutaj to, co tak bardzo lubicie w dobrych powieściach. Ja jestem zadowolony więc myślę, że i wam ta "lekkostrawna czarna komedia" przypadnie do gustu.


  Marta Gędzierska (Bilewicz)  (30.06.2015)
Fragment z opisu wydawcy: “Po moim trupie” to lekkostrawna czarna komedia, która z przymrużeniem oka patrzy na bijący rekordy popularności temat zombie.

I właśnie ta “lekkostrawna czarna komedia” skusiła mnie, by sięgnąć po tę książkę. A ponieważ z góry nie oczekiwałam wielkiego dzieła literackiego, bawiłam się przednio podczas lektury i jestem bardzo mile książką zaskoczona.

Karolina Świetlicka, bohaterka “Po moim trupie”, jest zwyczajną dwudziestoparoletnią kobietą, która nagle staje się świadkiem i jednocześnie uczestnikiem apokalipsy. Wrocław, w którym mieszka, opanowały hordy, żądnych świeżej krwi, zombie. Wprawdzie w swoim mieszkaniu czuje się bezpieczna, ale kończą jej się właśnie zapasy, postanawia więc wyskoczyć do spożywczaka naprzeciwko. Oczywiście planuje tylko zgarnąć, co się da i czym prędzej wrócić. Jednak życie w mieście pełnym żywych trupów rządzi się własnymi prawami i Karolina będzie musiała szybko skorygować swoje plany. Przy okazji spotka paru podobnych sobie rozbitków, do grupy jednych z nich się później przyłączy, a nawet zostanie postrzelona i niechcący zaliczy jazdę na dachu pędzącego samochodu. Wszystko to, rzecz jasna, w imię przetrwania na zakażonych zarazą ulicach.

“A to dopiero początek. Nie jesteś jedyną zabarykadowaną w mieszkaniu osobą z widokiem na sklep. Zaraz zauważą to inni i się zlecą, i zabiorą, co lepsze. Masz może moment i przewagę niewielkiego dystansu, ale musisz działać teraz. Bo inaczej zostaniesz tchórzydupem żywiącym się podpłomykami – i to tylko dopóki nie odłączą ci gazu. Wóz albo przewóz. Ty albo inni. Teraz albo nigdy (str. 18)”.

Książkę czyta się błyskawicznie. Jest napisana tak przystępnym językiem, że tych, nieco ponad dwieście sześćdziesiąt stron, mija nie wiadomo kiedy. Autorka ma niezwykle lekkie pióro, a do tego każdą sytuację potrafi opisać z humorem. Ów humor i język, to dwie główne zalety książki.

Sam pomysł na opowieść o zombie, mimo że powielany już niejednokrotnie w literaturze, został tu potraktowany ze świeżym spojrzeniem na temat, dzięki czemu powieść nie nudzi i mocno wciąga. Tutaj zwyczajnie nie ma czasu na nudę, ponieważ ciągle coś się dzieje.

Bohaterowie – bo rzecz jasna jest ich trochę więcej niż tylko jedna Karolina – usiłują przeżyć za wszelką cenę, zdając sobie sprawę z tego, że to, co było, już raczej nie wróci. Co ambitniejsi stawiają sobie za cel odnaleźć jak najwięcej żywych ludzi, po czym gromadzą się w różnych miejscach miasta i planują swoje następne posunięcia.


*ze względu na limit znaków w serwisie, po całość recenzji zapraszam tutaj: http://marta.kolonia.gda.pl/connieblog/?p=2114


  Iga Wu  (18.10.2014)
Temat zombie jest od jakiegoś czasu niezwykle popularny. Przewija się najczęściej w grach komputerowych, ale ostatnio zombie pojawiają się również w literaturze obok wszystkich innych istot paranormalnych. Książka Magdaleny Owczarek jest pierwszą w tym temacie, jaką zdarzyło mi się czytać. Wydawnictwo Novae Res sklasyfikowało ją jako horror komediowy. Blurb na okładce kusi obietnicą lekkostrawnej czarnej komedii. Do tego niezły tytuł – wszystko zachęca, żeby zapoznać się z debiutancką powieścią pani Owczarek.
Karolina jest specyficzną osobą. Trochę aspołeczna, pozbawiona instynktu samozachowawczego, potrafi przetrwać w każdych warunkach. Kiedy Polskę obiega informacja o apokalipsie zombie, nie ucieka razem z rodzicami do ciepłych krajów – nie ma takiej potrzeby, jak zauważa (trochę bezdusznie) jej rodzicielka – poradzi sobie. Na początku barykaduje się we własnym mieszkaniu, ale szybko (bo w ciągu dwóch dni) rezygnuje z pomysłu przeczekania apokalipsy w domowym zaciszu – zmusza ją do tego brak zapasów jedzenia. Wychodzi więc do sklepu spożywczego, w którym poznaje Radka. Razem z chłopakiem mają kilka przygód, w końcu Karolina trafia do ostatniego bastiony broniącego się Wrocławia – akademiku „Kredka”, w którym mimowolnie zostaje lokalną bohaterką. Choć wcale tego nie chce, zostaje kimś w rodzaju przywódcy i razem z innymi ocalałymi mieszkańcami miasta usiłuje walczyć z zombie.
Książkę czyta się lekko, choć czasem miałam wrażenie, że autorka usiłuje być śmieszna na siłę. Karolinę da się lubić, ale można też za nią nie przepadać. Ja raczej nie przepadałam. Na fabułę książki składa się seria zdarzeń, które przytrafiają się Karolinie. Brakowało mi jakiegoś wyrazistego punktu kulminacyjnego i lepszego zakończenia. Do tego autorka nie pokusiła się o wyjaśnienie, skąd nagle apokalipsa zombie – po prostu pewnego pięknego dnia zastała Karolinę w jej mieszkaniu.
Po moim trupie faktycznie jest lekkostrawne. Jeśli ktoś szuka niewymagającej lektury bądź jest zainteresowany zombie, powinno mu się spodobać. Sądzę, że książka powinna też zainteresować mieszkańców Wrocławia z racji tego, że akcja dzieje się w ich rodzinnym mieście.


  Patrycja Nadziak  (24.08.2015)
"Po moim trupie" jest debiutem literackim pewnej wrocławianki. Magdalena Owczarek napisała książkę w ramach akcji „National Novel Writing Month”, polegającej na napisaniu powieści w miesiąc. Połączenie tak krótkiego okresu pisania z tematyką zombi zapewniło mnie, że koniecznie muszę przeczytać tę pozycję.

Karolina to zwyczajna dwudziestopięciolatka z Wrocławia, jednak gdy nadchodzi czas apokalipsy zombie nie ucieka ona na zachód tak, jak praktycznie całe miasto, a barykaduje się w domu. W końcu zmuszona jest wyjść na zewnątrz po zapasy. Miała być to wycieczka na góra pięć minut, tam i z powrotem, jednak zajęło jej to troszkę więcej czasu. Niespodziewane spotkanie sprawia, że kobieta nie wraca do bezpiecznego mieszkania po babci, a wyrusza na wojnę, wojnę z zombi.

Główna bohaterka nie ma w sobie niczego niezwykłego. Jest osobą odważną, z niecodziennym poczuciem humoru, i właśnie dlatego ta historia nie jest nudną i schematyczną opowieścią o walce z żywymi trupami, a pasjonującą i wciągającą powieścią z ogromną dawką czarnego humoru. Mimo, że na początku Karolina zachowuje się jak nastolatka, a jej sarkastyczne uwagi są nieco irytujące, to z biegiem czasu wszystko stajesię ciekawsze i bardziej rzeczywiste.

W całej powieści mamy jedną główną bohaterkę, kilku bohaterów drugoplanowych i niewyraźne postaci w tle. Przeszkadzałaby mi tak mała ilość bohaterów, gdyby nie fakt, że większe ich nagromadzenie zabrałoby dynamizm całej akcji. Autorka doskonale wiedziała kiedy zabić jedną postać, a wprowadzić kolejną, choć dobrze by było, gdyby skupiła się bardziej na kreacji innych, ważnych postaci, a nie tylko Karoliny.

Jak informuje nas okładka: "Po moim trupie" to lekkostrawna, czarna komedia, która z przymrużeniem oka patrzy na bijący rekordy popularności temat zombie. Podpisuję się pod tymi słowami obiema rękoma. Jest tu wszystko co powinno znaleźć się w w takiej powieści: walka z żywymi trupami, ostatnia bezpieczna ostoja dla ludzi, zarażenie poprzez płyny ustrojowe czy sarkastyczne uwagi w najmniej odpowiednich momentach. Połączenie lekkiego pióra autorki z dynamiczną akcją sprawia, że Po moim trupie czyta się szybko, ale i z ciekawością, jednak mimo wszystkich tych zalet ciągle widać, że to debiut i autorka będzie musiała jeszcze troszkę popracować, jeżeli chce zatrząść literackim światem.

Dodaj własną recenzję
Darmowy transport przy zamówieniu co najmniej 2 książek!
Liczba:  
      Dodaj do koszyka
Zakupy w Zaczytani.pl są bezpieczne.
Ci, którzy kupili tę książkę, kupili również:
Skarb wilkołaka — Jakub Krzysztof Nowak Skarb wilkołaka — Jakub Krzysztof Nowak
Początek XI wieku. Niedobitki pogańskiego bractwa planują zbrojne powstanie przeciwko spadkobiercy Bolesława Chrobrego. Wierzą, że pozbawiony odziedziczonego...