Witaj! Zaloguj się, a jeśli nie jesteś jeszcze naszym klientem, zarejestruj się.
Szukaj
Twój koszyk jest pusty  |  Zaloguj się  |  Pomoc
Zaczytani.pl -> Literatura kobieca -> No i bajka! — Magda Bielicka
No i bajka! — Magda Bielicka

No i bajka!

Cena: 24,00 zł 20,40 zł
Nakład wyczerpany
Książki dostarcza firma DHL Express
Czas oczekiwania na paczkę

Opis i recenzje

Co wspólnego mają dwie polne myszki, Brzydkie Kaczątko, Kopciuszek
i pewna dumna blondynka z Gdańska? Jak się okazuje – całkiem sporo.
Hania ma 28 lat, pracuje po kilkanaście godzin na dobę, by spłacić kredyt we frankach, ubiera się w „Tanim Armanim”, gdzie przy okazji dorabia sortowaniem ubrań, a w nielicznych wolnych chwilach pisze bajki – póki co „do szuflady”.

Problemy dnia codziennego odpędza, zarywając noce na rozmowach z Karolem. Fascynacja poznanym w Internecie chłopakiem trwa do pierwszego spotkania w realnym świecie. Potem przychodzą wątpliwości, dylematy i nowe kłopoty.

No i jest jeszcze Mateusz – mieszkający po sąsiedzku kolega z aspiracjami na mężczyznę życia Hani.

Historia Hanki to lekka, pełna dystansu opowieść o niekiedy bardzo trudnych sprawach: miłości, potrzebie bliskości i tym, że wszystko ma swoją cenę.

Magda Bielicka – ur. w 1982 roku, wieloletni dziennikarz. Obecnie PR-owiec i redaktor naczelny lokalnej gazety. Autorka książek „Lista. Historia zbrodni niedoskonałych” oraz „JestĘ MagistrĘ”. Pochodzi z Prabut. Mieszka w Pruszczu Gdańskim.

Szczegóły

  • Rodzaj literatury: Literatura kobieca
  • Wydawca: Novae Res, 2015
  • Format: 121x195mm, oprawa miękka ze skrzydełkami
  • Wydanie: Pierwsze
  • Liczba stron: 192
  • ISBN: 978-83-7942-801-4

Recenzje czytelników

Średnia ocena: 
 z 4 recenzji.Dodaj własną recenzję

  Karolina Koska  (13.08.2015)
Życie to nie bajka. Ale są takie osoby, które mają akurat w tej kwestii szczęście i żyją jak w bajce. Piękny dom, sportowy samochód w garażu, sześciocyfrowa sumka na koncie. Urodzili się pod szczęśliwą gwiazdą. Tylko czy tak naprawdę są szczęśliwi. A co z tymi osobami, które przyszły na świat pod tą troszkę mniej szczęśliwą? Mogą poszczycić się innymi skarbami, których Ci pierwsi nie kupią za żadne pieniądze...

Do grupy tych "mniej szczęśliwych" należy Hanna. Mając dopiero 28 lat, przeszła w swoim życiu już bardzo wiele. Wychowywana była tylko przez matkę. Za nim przeprowadziły się do przytulnego mieszkanka na jednej z gdańskich ulic, ich adresem była malutka wieś gdzie pomieszkiwały na skromnej stancji. Śmierć matki, która zmagała się z chorobą nowotworową była dla Hanny ogromnym ciosem i stratą kogoś, kogo kocha się najbardziej na świecie.
Mimo tego, że została zaatakowana przez macki samotności starała się wrócić jak najszybciej do normalności. Poświęciła się bez reszty dla swojej pracy zawodowej. Może nie zarabia na tyle, żeby mieszkać w luksusowej willi, nie jeździ super nowoczesnym samochodem, ale na kolejne raty kredytu i jako takie bytowanie ją stać.
Taką finansową deską ratunku stał się dla niej pewien sklepik, tzw ciucholand o bardzo przyciągającej nazwie "Tani Armani", którego właścicielką jest przemiła i sympatyczna pani Danuta.
Nie samą pracą człowiek żyje. Chociaż patrząc na Hannę można mieć inne zdanie na ten temat. Na szczęście między jedną podróżą służbową, a drugą odnajduje chwilę wolnego czasu i przemienia się w początkującą autorkę bajek dla dzieci.
Gdzie w tym wszystkim jest miejsce dla płci przeciwnej? Oj jest i to całkiem sporo. Kobieta marzy o prawdziwej miłości. Niestety ma małego pecha. Jeden związek zakończył się zanim dobrze się nie rozpoczął. Czy przyjaźń między kobietą i mężczyzną ma w ogóle sens. Takie pytanie powinna zadać sobie Hanna. Postanawia zaryzykować decydując się na przyjaźń z Mateuszem...
W dzisiejszych czasach sporą popularnością cieszą się różnorakie portale randkowe. Na jednym z tego typu portali swoje konto posiada Hanna. Wirtualne rozmowy z tajemniczym Karolem pochłaniają ją bez reszty. Aż w końcu zamierza spotkać się z nieznajomym "w realu"...

Można? Można...Nie zawsze ciekawa i fajnie napisana książka musi być tomiszczem. Dowodem tego jest najnowsza książka autorstwa Magdy Bielickiej. Przyznam się, ale nie miałam wcześniej styczności z twórczością tej Pani. Z tej też przyczyny trudno jest mi porównać tę książkę z innymi.
"No i bajka", to krótka historia, w której pisarka zdołała poruszyć wiele ciekawych tematów.
Podobno przeciwieństwa się przyciągają. Mogła się o tym przekonać nasza główna bohaterka. Ona nie posiada wielkiego majątku, On wręcz przeciwnie. Sytuacja materialna, dla mężczyzny nie jest żadną przeszkodą. Tylko co w tedy, gdy rodzice nie akceptują przyszłej synowej.
Czy miłość zwycięży w pojedynku uczucie kontra sprawy materialne??
Pracoholizm to kolejny z interesujących wątków. Praca dla każdego człowieka jest bardzo ważna, ale trzeba też powiedzieć sobie STOP. Skutki pracoholizmu mogą być tragiczne. Długo godzinne przebywanie w miejscu pracy wiąże się ze stresem i przemęczeniem organizmu. Doświadcza tego Hanna.

Całość czyta się bardzo szybko, i to nie tylko ze względu na gabaryty książki. Po prostu została napisana w taki sposób, że nie można się od niej oderwać. Niby jest to lekkie i przyjemne czytadełko, ale pisarka nie przechodzi obok problemów życia codziennego. Jednocześnie zapewnia, że marzenia się spełniają i warto marzyć.

PS. Jeśli zdecydujecie się na lekturę "No i bajki" czeka na was bardzo miła niespodzianka. Szczególnie dla fanów bajek :-).


  Katarzyna Żmuda  (30.09.2015)
Hania Jabłonka to ciężko pracująca, dwudziestoośmioletnia kobieta marząca o lepiej płatnej pracy (mniej) i własnym księciu z bajki (bardziej). Przez pewien portal o niesamowitej nazwie (Rozmawiacz) poznaje mężczyznę, który wydaje się być idealnym partnerem dla niej. Często sami za siebie kończą myśli, jedno wie i doskonale pamięta co drugie napisało jakiś czas temu itp. Jedynym mankamentem wydaje się być to, że nie mają pojęcia jak nawzajem wyglądają, więc, gdy po raz pierwszy się spotykają ciężko im się odnaleźć.

Pomimo pracy od rana do wieczora pięć dni w tygodniu oraz pomaganiu pani Danusi co niedzielę w rozkładaniu towaru Hania znajduje czas, by zajmować się tym, co kocha, czyli pisaniem. Aktualnie pisze bajkę o Telepatku i Melepetku - dwóch myszkach o różnych ciekawych przygodach.


No i bajka! jest krótką historią o współczesnym Kopciuszku. Nie tylko mamy do czynienia z wredną z matką (w bajce była macocha, ale cii), ale poruszane są też ważniejsze tematy, np. wyzyskiwanie pracowników w większych korporacjach. W książce ważniejszą rolę odgrywają też tematy związane z potrzebą bliskości, miłością oraz ceną jaką płaci się za nieostrożność...

Nie jest to pierwsze dzieło pani Bielickiej co widać po sposobie pisania i coraz doskonalszym warsztacie pisarskim, niezwykle rzadko spotykanym w debiutach. Książka mnie wciągnęła i możliwe, że już niedługo uda mi się zapoznać z jej innymi dziełami. A nuż spodobają mi się równie bardzo co ta pozycja! :)

Historię czyta się szybciutko, a ciekawa i napisana w prosty sposób fabuła sprawia, że No i bajka! idealnie sprawdzi się w podróży lub podczas wylegiwania się na piasku, czy huśtawce (potwierdzam! :P).


  Katarzyna Pinkowicz  (21.09.2015)
Życie Hani zdecydowanie nie może zostać zaliczone do bajkowych- kobieta dzielnie walczy z ciężką codziennością, jeżdżąc od jednej pracy do drugiej, czasem kupując najtańsze wino. Stara się spłacić zaciągnięty we frankach kredyt, a i przeżyć w miarę na poziomie, który nie graniczy z ubóstwem. Trudy, jakie serwuje jej żywot pokonuje w najlepszy, znany jej sposób, a mianowicie... pisząc bajki. Do szuflady. Na razie...
...A kiedy do dotychczasowych problemów dojdą jeszcze miłosne perypetie, Hania będzie musiała poważnie zastanowić się nad tym, czego oczekuje od siebie samej.

Twórczość pani Bielickiej nie jest mi obca, bowiem około dwóch lat temu miałam przyjemność przeczytać Listę. Historię zbrodni niedoskonałych i świetnie się przy niej bawiłam. Wiadomo więc, że bez zastanowienia sięgnęłam po kolejną pozycję owej autorki.

Obecnie w literaturze obyczajowej panuje tendencja na bohaterki, które -choć los rzuca im ogromne kłody pod nogi- zaciekle walczą o odrobinę szczęścia; nieważne, czy dla siebie, czy swoich bliskich. Po prostu walczą. No i bajka! to jedna z takowych pozycji, co zapewne rzuciło Wam się w oczy już na początku. Mimo tego, że brak tu zaskoczenia, polubiłam szczerze Hanię. To kobieta uparta, prąca do przodu niczym rakieta, przy czym nie zgubiła swoich marzeń. Może pogrzebała je pod brakiem czasu, ale wciąż wie, czego pragnie. Nie boi się ryzyka, więc gdy poznany w internecie mężczyzna proponuje jej spotkanie, bohaterka natychmiast kompletuje garderobę w "Tanim Armanim", przelicza budżet po czym rusza w drogę. Ku szczęściu czy nieszczęściu?

Lekka historia o zupełnie nie- lekkim żywocie. No bo z czego tu się cieszyć, kiedy nad głową wisi Ci kredyt, a praca raz jest, a raz jej nie ma? Właściwie to taka choroba współczesności, gdzie młodzi ludzie, sprawni i chętni do pracy muszą się "ewakuować" za granicę, jeśli mają dość siedzenia na czyimś garnuszku.

No i bajka! to książka zdecydowanie do przeczytania na raz- nie tylko dlatego, że ma zaledwie 192 strony. Czyta się ją bardzo szybko, a kolejne perypetie naszej głównej bohaterki wciągają. Czytasz, bo chcesz wiedzieć, jak potoczą się losy Hani. Może troszkę trąci typowym love story żyli długo i szczęśliwie, ale po przejściach tej kobiety coś jej się od życia należy, prawda?


  Anna Dobrzyńska  (14.09.2015)
Książkę, o której dzisiaj wam opowiem jest „No i bajka” Magdy Bielickiej. Dzięki uprzejmości wydawnictwa Novae Res miałam okazję przeczytać tę pozycję. Sugerując się opisem z tyłu, stwierdziłam, że jest idealna dla mnie. Szukałam już od jakiegoś czasu czegoś lekkiego i zabawnego, przy czym mogłabym się odstresować i nie myśleć zbyt wiele. Tutaj mamy zaledwie 192 stron w formacie nieco mniejszym od A5. Idealna do torebki. Jednak nie miałam okazji jej wozić, ponieważ przeczytałam ją w jeden wieczór. Przy ciasteczkach cytrynowych, których aromat jeszcze się unosił w całym domu po pieczeniu. Nie osłodziły mi czytania na tyle, by przełknąć tę pozycję bezboleśnie.


Cóż, jest tylko jeden pozytywny aspekt tej powieści, ale jego zostawię sobie na koniec. Miałam wrażenie, że autorka chciała zrobić groteskę, ale przedobrzyła. Co mogę powiedzieć o bohaterach? Płascy, mdli, nierealni. Historia rodem wyjęta z baśni, gdzie wszystko ma swój happy ending. Bo właśnie tak została wykreowana historia – jest nieciekawie, później spotyka się księcia z bajki, coś się ewidentnie rozwala, jest dramat i w końcu happy end. Tylko, że element z dramatem jest podniesiony do potęgi nieskończonej. Takiej komedii pomyłek i nieprawdopodobności nie widziałam od bardzo długiego czasu. Główna bohaterka, która powinna być siłą napędową książki, jest tak naprawdę niezdecydowaną dziewczyną, nie potrafiącą o siebie dbać i narzekającą na swoje życie. Rodem ze „Zmierzchu”. Ciągle krąży między swoim księciem a chłopcem z sąsiedztwa, robiąc z obu idiotów, co mężczyźni chętnie przyjmują na klatę i zazwyczaj nawet nie są źli. Fabuły starczyłoby na kilka powieści. Gdyby tak ograniczyć te wszystkie dramaty i powroty – byłaby całkiem niezła historia, bo zaczęło się naprawdę obiecująco. Później jednak zaczęło się sypać. Autorka jednym słowem poszła po bandzie. No i jeszcze bajka, którą napisała bohaterka wciśnięta między dwie części – była najciekawszym elementem tej pozycji, ale jej umiejscowienie pozostawiało sporo do życzenia. Mój chłopak był świadkiem, kiedy po lekturze miotałam się po pokoju z niezrozumieniem na twarzy, że można było zrujnować przesadą tak obiecującą historię. Bo porusza ważne tematy – radzenie sobie w dzisiejszym świecie, kiedy trzeba tyrać na dwa etaty, żeby mieć co jeść, znajomości internetowych i godzenia się na półśrodki, bo nie ma się odwagi, aby ryzykować .

Komu polecam tę powieść? Na pewno niewymagającym czytelnikom, który chcą posmakować groteski w jej przerysowanej wersji.

„Mateusz był jej mechanikiem. Poznali się, kiedy przyjeżdżała do warsztatu swoim wysłużonym kadettem. Do naprawy było w nim praktycznie wszystko i w końcu zaproponował jej kupno volkswagena polo. Również nie był pierwszej młodości (a nawet stuknęła mu dwudziestka), ale Mateusz znał sprzedającego, znał samochód i miał na podorędziu wiele zapasowych części do tego modelu. Skorzystała z jego rady, sprzedała kadeta za pięć stów, dołożyła parę złotych (dosłownie) i stała się właścicielką polówki w kolorze rdzawoczerwonym (z przewagą rdzy)”

Dodaj własną recenzję