Witaj! Zaloguj się, a jeśli nie jesteś jeszcze naszym klientem, zarejestruj się.
Szukaj
Twój koszyk jest pusty  |  Zaloguj się  |  Pomoc
Zaczytani.pl -> Literatura kobieca -> Moja Irlandia — Paulina Maćkowska
Moja Irlandia — Paulina Maćkowska

Moja Irlandia

Cena: 29,00 zł 24,65 zł
Nakład wyczerpany
Książki dostarcza firma DHL Express
Czas oczekiwania na paczkę

Opis i recenzje

Trzydziestoletnia Maria przylatuje do Irlandii Północnej do pracującego tam narzeczonego. Kobieta zachwycona jest pięknem zielonej wyspy. Na pozór nic jej nie brakuje – ma piękny dom, kochającego mężczyznę u boku, mnóstwo czasu wolnego… czemu więc po kilku upojnych miesiącach czuje się tak źle? Czego jej brakuje? Czy na obcej ziemi odnajdzie siebie?

„Moja Irlandia” to książka dla wszystkich kobiet, która pokazuje, jak czasem jeden niewielki krok może wszystko zmienić. Warto marzyć i szukać siebie, ponieważ tylko wtedy odnajdziemy szczęście i spełnienie.


Paulina Maćkowska (ur.29.08.1975r.) z wykształcenia jest psychologiem. Pracuje z osobami chorymi psychicznie. Prywatnie mama ośmioletniej Oliwii i czteroletniej Wiktorii. W trakcie urlopu wychowawczego przez kilka lat mieszkała z rodziną w Irlandii Północnej. Właśnie wtedy napisała Moją Irlandię. Interesuje ją wszystko, co ludzkie, kruche, piękne, ale i momentami brzydkie, mizerne. W zgiełku, pędzie współczesnego świata stara się odnaleźć siebie, poczuć, co jest dla niej najważniejsze. Zawsze podąża za marzeniami. Bo jej zdaniem tylko tak warto żyć.

Szczegóły

  • Rodzaj literatury: Literatura kobieca
  • Wydawca: Novae Res, 2013
  • Format: 121x195mm, oprawa miękka ze skrzydełkami
  • Wydanie: Pierwsze
  • Liczba stron: 282
  • ISBN: 978-83-7722-842-5

Recenzje czytelników

Średnia ocena: 
 z 3 recenzji.Dodaj własną recenzję

  Sylwia Tylkowska  (29.08.2013)
To drugi egzemplarz recenzencki od wydawnictwa. Wybierając książkę do przeczytania spośród listy przyznam się, że chciałam inną powieść, ale nie było jej już. Musiałam podać inny tytuł . Mój drugi wybór padł na książkę Pauliny Maćkowskiej „ Moja Irlandia”. Z ręką na sercu mogę powiedzieć, że nie zawiodłam się na niej i bardzo ją wam polecam do przeczytania, bo naprawdę warto. Każdy czyta powieści zagranicznych autorów. Zajrzyjcie od czas do czasu do książki napisanej przez naszą rodaczkę lub naszego rodaka. Oni również mają talent. Oni także potrafią napisać coś dobrego a Paulina Maćkowska jest tego dobrym przykładem.
OPIS :

Trzydziestoletnia Maria przylatuje do Irlandii Północnej do pracującego tam narzeczonego. Kobieta zachwycona jest pięknem zielonej wyspy. Na pozór nic jej nie brakuje – ma piękny dom, kochającego mężczyznę u boku, mnóstwo czasu wolnego… czemu więc po kilku upojnych miesiącach czuje się tak źle? Czego jej brakuje? Czy na obcej ziemi odnajdzie siebie?

„Moja Irlandia” to książka dla wszystkich kobiet, która pokazuje, jak czasem jeden niewielki krok może wszystko zmienić. Warto marzyć i szukać siebie, ponieważ tylko wtedy odnajdziemy szczęście i spełnienie.

Przez całą powieść zastanawiało mnie jedno. Czy są jakieś powiązania między fabułą książki a życiem prywatnym autorki? Paulina Maćkowska jak i jej bohaterka jest psychologiem oraz mieszkała w Irlandii Północnej. Zastanawiałam się, czy to co przeżywała postać mogłoby być to opisem sytuacji w jakiej znalazła się pisarka.

Styl pisania oceniam na dobry. Nie była to najlepsza książka jaką czytałam pod tym względem. Chwilami było trochę nudno, gdyż było opisywane szczegółowo wszystko co bohaterka robiła. Mam na myśli codzienne czynności. Ale ogólnie czytało mi się szybko i miło a tam, gdzie pisarka chciała zmienić nastrój czytelnika udawało jej się to. Czytając przeżywałam to co bohaterka.

To dobra książka. Wiece dlaczego to wiem? Dobra powieść to taka, gdy czytając przerywam co jakiś czas i mówię „ o kurczę” albo jestem podekscytowana i nie mogę się doczekać co będzie dalej. Tak miałam od pierwszej do ostatniej strony.

Powieść urozmaicona jest czarno-białymi fotografiami, które przedstawiają atrakcje turystyczne Irlandii Północnej. To bardzo mi się podobało.

Książka składa się z 3 części. Każda opisuje coś innego. Pierwsza, która jest najkrótsza opowiada o pierwszych miesiącach po przyjeździe Marii do nowego kraju. Jest szczęśliwa. Druga przedstawia załamanie bohaterki i jej powrót do zdrowia. Aby to osiągnąć musiała podjąć wiele bardzo trudnych decyzji. Trzecia część opowiada jak Maria uczy się samodzielnie żyć od nowa i poszukuje tej prawdziwej miłości.
Wcześniej wspomniałam o załamaniu Marii. Bohaterka miała depresję. Przez rok nie wychodziła prawie z domu, nie ubierała się, jadła tylko dla przeżycia, ale i to sprawiło jej trudność. Zamknęła się w sobie. Miała wszystko. Piękny dom, pieniądze, Michała, najwyższe wyniki na uczelni, piękną figurę. A mimo tego czuła się pusta. Jej chłopak zamiast jej pomóc przesiadywał do późna w pracy. Wiedziała, że potrzebuje pomocy. Po pewnym czasie doszła do wniosku, że tylko ona sama może to zrobić. Jednak po roku pewnego dnia ubrała się, postanowiła, że codziennie będzie jadła posiłki, zapisze się na kurs języka angielskiego i zacznie biegać. Te proste czynności sprawiły, że wróciła do zdrowia. Jednak nie była tą samą Marią co kiedyś. Zmieniła się i podobało jej się to. Zaakceptowała zarówno swój wygląd jak i charakter. Ona z Michałem żyli razem, ale obok siebie. Nie kochała go. Dlatego też nie chcąc nikogo ranić ,postanowiła zacząć od nowa.

Podobało mi się w powieści to, że postacie drugoplanowi byli bardzo dobrze opisani. Szczegółowo poznałam ich historie, które były wzruszające .

Książka uczy bardzo wiele. Pokazuje nam, że bez względu na wiek można uczyć się żyć od nowa. Pokazuje, że tylko od nas zależy, jak będzie wyglądało nasze życie i jak ukształtujemy naszą codzienność. Przekazuje jak przezwyciężyć chorobę, na którą choruje coraz więcej osób.

Jak udaje jej się nauczyć życia od nowa? Jaką role w jej życiu spełnią :Ania,Piotr i Dagmara ? Czy uda jej się odnaleźć to po co przyjechała do Irlandii? Czy będzie wstanie pokochać?Tego dowiecie się czytają książkę.


  Joanna Misiak-Piotrowska  (16.09.2013)
"Wszędzie czuła się nie na miejscu. Całe życie uciekała lub, jak kto woli, goniła za czymś. Nagle w jednej chwili zdała sobie sprawę, że jej działania nie miały sensu. To nie sytuacje ją męczyły, to nie od ludzi starała się uciec, ale od siebie. Problemy pojawiały się zawsze mimo realizacji kolejnych celów, bo brała ze sobą swojego największego wroga - samą siebie."

Maria jest młodą, bo zaledwie trzydziestoletnią kobietą. Skończyła psychologię i miała nadzieję, że będzie mogła realizować swe zawodowe ambicje. Marzy o doktoracie i pracy w szpitalu. Jej marzenia szybko się jednak rozwiewają. Jej chłopak Michał otrzymuje świetną propozycję pracy. Dobre stanowisko, możliwość rozwoju zawodowego, świetne wynagrodzenie. Wszystko to jednak niemal na krańcu świata, bo w Belfaście. Maria ulega jego namowom. Postanawiają, że spędzą rok w Irlandii. Dziewczyna rzuca wszystko. W kąt spycha marzenia i zawodowe ambicje. Przecież najważniejszy jest związek z Michałem? I oczywiście to też dla niej szansa na poznanie nowego miejsca, podszkolenia języka. Czy trzeba oczekiwać więcej?

Po przylocie do Irlandii Maria jest początkowo oszołomiona wszystkim, co ją otacza. Wszystko jest nowe, fascynujące. Dom, który wynajął Michał jest piękny. Irlandia również okazuje się niezwykła, wspaniała i bardzo interesująca. Poprawiają się też relacje łączące ją z Michałem. Wcześniej sporo było między nimi animozji. Nie mogli znaleźć wspólnego języka, a Michałowi tak łatwo przychodziło ranienie Marii. Teraz wszystko uległo poprawie. Już nie ma wyrzutów, pretensji, niesnasek. Lecz czy stan euforii może trwać w nieskończoność?

Michał po urlopie wziętym na czas aklimatyzacji Marii w nowym kraju i nowym domu, wraca do pracy. Maria zostaje sama w domu. Początkowa radość z nieograniczoności wolnego czasu mija. Wycieczki, robienie zdjęć, czytanie książek i gotowanie nie są w stanie zapełnić pustki jaka zaczyna wypełniać Marię. Wracają dawne demony, niepewność, strach. Kobieta ma wszystko, lecz tak naprawdę sama nie wie co w jej życiu jest najważniejsze, co się liczy. Jest zagubiona. Czy uda się jej w końcu pokonać własne lęki, słabości i stać się kimś, kto lubi i akceptuje siebie a dzięki temu jest otwarty na świat i ludzi?

"Moja Irlandia" Pauliny Maćkowskiej to powieść o poszukiwaniu samego siebie, o docenianiu siebie i akceptowaniu właśnie takimi, jakimi jesteśmy. Autorka pokazuje jak długi i żmudny to czasem jest proces. Wszystko jednak zależy od nas samych. To my jesteśmy panami własnego losu i to my decydujemy o tym, jak odbieramy otaczający nas świat. Poznanie i pokochanie siebie nie jest łatwe. Czasem trzeba na to mnóstwo małych kroczków, lecz warto, bo na końcu czeka na nas radość z własnego życia.

Z jednej strony książka dała mi do myślenia. Zaczęłam się, tak jak bohaterka, zastanawiać czego oczekuję od siebie samej i swojego życia. Skłoniła mnie to sporej dawki przemyśleń. Z drugiej jednak strony trochę mnie książka zmęczyła. Zbyt wiele w niej szczegółowych opisów. Czyli: co, jak i kiedy zrobiła bohaterka, kiedy wypiła kawę a kiedy zjadła grzankę, itp. Taki sposób prowadzenia dialogu z czytelnikiem nie sprzyja pobudzaniu wyobraźni. Nie wszystko musi być opisane. Niektóre fakty są po prostu zbędne. Mimo to doceniam książkę, bo podejmuje ważne i dość trudne tematy. Zmierzenie się z samym sobą nigdy nie jest łatwe.


  Katarzyna Olech  (14.08.2013)
Właśnie skończyłam czytać książkę „Moja Irlandia” i powiem wprost, że spodziewałam się czegoś lepszego. Dlaczego? Z opis, który widnieje na okładce wyczytałam że jest to powieść o kobiecie która opuszcza rodzinny kraj i wyjeżdża do ukochanego, do Irlandii. Tam doznaje wewnętrznej przemiany. I że jest to powieść dla wszystkich kobiet. Ja chyba nią nie jestem, skoro książka wcale mi do gustu nie przypadła.
Maria po obronie magisterki wyjeżdża do ukochanego, do Irlandii. Zastaje tam stęsknionego Michała, piękny dom i samochód. Jest szczęśliwa. Stęskniona ukochanym prawie wcale go nie opuszcza. Jednak sielanka nie trwa długo. Nagle popada w depresje i jej życie się zmienia.
Książkę przeczytałam na przyznaję się do tego szczerze. Już od pierwszych stron niezmiernie mnie męczyła i nudziła, niestety. Nie działo się w niej prawie nic, a długie opisy każdej czynności, mebla, pokoju doprowadzały mnie do szewskiej pasji. W dodatku, połowę zdań z czystym sercem wyrzuciłabym podczas korekty, bo wcale tam nie pasowały. Widać, że autorka starała się wprowadzić akcje. Nie chciała, aby jej powieść była nudna. Niestety, według mnie jej się to nie udało. Bo nawet jeżeli już akcja zaczynała ciekawić to rozległe opisy ponownie nużyły. I tak w kółko
Głowna bohaterka jest postacią bezbarwną. Nie wiadomo dlaczego przechodzi załamanie nerwowe i nagle z kobiety szczęśliwej, kochającej i kochanej staje się pasywna, bierna. I ma depresje, co widać gołym okiem. Nie ma ochoty czytać książek, które piętrzą się na stoliku (tutaj długi opis jak w Irlandii zdobywane są polskie powieści). Aż do czasu gdy poznaję dwójkę Polaków, z którymi spędza dużo czasu. I uświadamia sobie wtedy że nie kocha Michała, tylko Tomasza. Jednak go „zostawia” dla przystojnego wykładowcy języka angielskiego. Jak dla mnie bohaterka sama nie wiedziała czego chcę. Była strasznie niezdecydowana i motała się we własnych uczuciach. I tutaj możecie sobie pomyśleć, ze skoro targały nią ‘huragany namiętności’ (podoba mi się to stwierdzenie ) nie jest postacią bezbarwną, a raczej rzucającą się w oczy. Pewnie nie raz i nie dwa zdarzyło się wam czytać książkę, gdzie główna postać ginie wśród opisów, zdarzeń i miejsc. Tak jest i w tym przypadku. Dla mnie Maria była postacią szarą, która nic nowego do powieści nie wnosiła, chociaż to wokół niej skupiała się cała ‘akcja’.
Nie raz i nie dwa odkładałam książkę, jednak ponownie po nią sięgałam. Masochistka? Może. Jednak miałam nadzieję ze coś się zmieni. W dodatku przerażała mnie wizja, iż będę musiała ją za dwa, trzy dni znowu podnieść i przeczytać. Więc wolałam oszczędzić sobie zbędnych uczuć i skończyć ją szybko, aby sięgnąć po bardziej satysfakcjonujące mnie lektury. Że na następnej stronie opisy zmaleją, a podczas czytania będzie można wyczuć jakieś emocje. Bo to jest kolejny minus powieści. Oprócz nudy, znużenia i niecierpliwości nie towarzyszyły mi inne emocje. Nie czułam więzi z bohaterami i ich losy były mi obojętne.
Czasami czułam się, jakbym czytała przewodnik po Irlandii. Autorka nie szczędziła opisów miejsc (bardzo, ale to bardzo szczegółowych) i zdjęć. I nie były to zdjęcia złe. A gdyby były kolorowe, to można by było zobaczyć coś więcej.
Nie spodziewałam się że zdołam aż tyle napisać o złej książce. Niektórym może się ona spodobać, ale ja osobiście ją odradzam. Szara bohaterka, rozległe i nudne opisy oraz brak emocji sprawiają iż ‘Moja Irladnia” jest książką zgoła nudną i irytującą.

Dodaj własną recenzję