Leokadia w krainie czarów
Cena: 24,00 zł 20,40 zł
Wysyłamy w 1-3 dni
Książki dostarcza firma DHL Express
Czas oczekiwania na paczkę
Książki dostarcza firma DHL Express
Czas oczekiwania na paczkę
Opis i recenzje
Lea żyła w całkiem normalnym świecie – miała kochających rodziców, lubiła się uczyć, czytać i spotykać z przyjaciółmi. Wierzyła we wszystkie rzeczy, o których małe dziewczynki czytają w bajkach…
Pewnego dnia jej życie legło w gruzach. Na skórze pojawiły się tajemnicze Znaki, a ona sama wkroczyła do Krainy Czarów. To miejsce nie miało jednak w sobie nic z magii, o której czytała. Lea jako Rządzona trafia na samo dno hierarchii społecznej Krainy Czarów. Nadane przez Znaki umiejętności czynią z niej broń, którą wielu Rządzących chce posiąść. Młoda kobieta z całych sił walczy, by nie podporządkować się okrutnym regułom gry. Wszystko się zmienia, gdy w krwawych okolicznościach spotyka Szymona…
Czy w podzielonym świecie istnieje prawdziwa miłość?
Czy Lea odnajdzie się w nowych okolicznościach?
Czy dawne Prawa mają szanse powrócić do Krainy Czarów?
Pewnego dnia jej życie legło w gruzach. Na skórze pojawiły się tajemnicze Znaki, a ona sama wkroczyła do Krainy Czarów. To miejsce nie miało jednak w sobie nic z magii, o której czytała. Lea jako Rządzona trafia na samo dno hierarchii społecznej Krainy Czarów. Nadane przez Znaki umiejętności czynią z niej broń, którą wielu Rządzących chce posiąść. Młoda kobieta z całych sił walczy, by nie podporządkować się okrutnym regułom gry. Wszystko się zmienia, gdy w krwawych okolicznościach spotyka Szymona…
Czy w podzielonym świecie istnieje prawdziwa miłość?
Czy Lea odnajdzie się w nowych okolicznościach?
Czy dawne Prawa mają szanse powrócić do Krainy Czarów?
Szczegóły
Recenzje czytelników
Średnia ocena: | z 3 recenzji. | Dodaj własną recenzję |
Patrycja Czornik | (23.06.2014) |
Wszyscy znamy historię Alicji w Krainie Czarów. Klasyka klasyków! Ale co stanie się, kiedy polska autorka wyśle do Krainy Czarów Leokadię? Dziewczynę zaszczutą, cyniczną, obdarzoną nieprzeciętną ilością magicznych Znaków. Do Krainy Czarów, która wcale nie jest magiczna i cudowna, a okrutna, pełna nienawiści, przemocy oraz krwi słabszych. Nie ma nic wspólnego z marzeniem sennym. Chyba że weźmiemy pod uwagę najgorsze z naszych koszmarów...
Sięgając po Leokadię w Krainie Czarów tak naprawdę nie byłam pewna, czego się spodziewać: nieudanego remake'u jednej z najbardziej znanych na świecie historii, zwykłej radosnej tfurczości własnej czy może najzwyczajniej w świecie grafomanii? Przyznaję, że poczułam się niezwykle miło zaskoczona, kiedy autorka zafundowała mi powieść napisaną jak najbardziej solidnie, w sposób nie tylko przemyślany, ale i oryginalny.
Agata Agnieszka Włodarczyk zabrała mnie na wycieczkę do Krainy Czarów, jakiej dotychczas nie znałam: na wskroś złej, przesiąkniętej krzykiem i bólem rannych, ich strachem, nienawiścią do Rządzących. Do tego dorzuciła własny pomysł na mieszkańców owej krainy, na ich relacje z istotami ziemskimi, stworzyła odrębną rasę z własną historią. Wszystko było logiczne, trzymało się kupy, kolokwialnie mówiąc. Jedyne, co mogło czytelnika mierzić i sprawiać, że się gubił, to przeskoki czasowe - raz przeszłość, raz terażniejszość... Czasami naprawdę trudno było mi się odnaleźć w tej czasoprzestrzeni. Do teraz nie pojmuję zamysłu autorki, który kazał jej napisać powieść w ten sposób, ale nie jest to aż tak wielką wadą, by nie można było przymknąć na to oka.
Styl pani Włodarczyk był słodko-gorzkim zaskoczeniem. Słodkim, ponieważ pisała w sposób dojrzały, jak najbardziej poprawny, właściwy doświadczonym autorom. Gorzki, dlatego że owa pani ma niezwykle irytujący zwyczaj wtrącania angielskich słów czy zwrotów w najbardziej niewłaściwych miejscach. Co prawda u dołu strony zawsze było tłumaczenie, ale... Na litość boską, jak będę chciała czytać po angielsku, to sięgnę po książkę anglojęzyczną. Po co kaleczyć naszą piękną, ojczystą mowę? Kolejnym mankamentem okazały się przekleństwa. Są pisarze, którzy potrafią stosować je z nieprawdopodobną maestrią (patrz: Jakub Ćwiek), gdzie każde ma swoje z góry przypisane miejsce, bez którego całokształt nie byłby taki sam. Pani Agnieszka się do tego wąskiego grona nie zalicza. W Leokadii... wulgaryzmy pozostały wulgaryzmami, rażąc oczy i dobry smak, zwłaszcza że klęła dziewczyna, główna bohaterka. Było to doprawdy niesmaczne i niemiłe doświadczenie.
Leokadię w Krainie Czarów polecam każdemu, kto nie boi się zmierzyć ze stosem tzw. łaciny podwórkowej oraz wszechobecnym angielskim pojawiającym się ni stąd ni zowąd, które to zjawiska kładą cień na wszelkich innych walorach książki. Powieść pani Włodarczyk jest jednym z tych dzieł, które pozostają w pamięci na dłużej i na pewno sięgnę po kolejną część.
Za egzemplarz recenzencki dziękuję Wydawnictwu Novae Res!
Sięgając po Leokadię w Krainie Czarów tak naprawdę nie byłam pewna, czego się spodziewać: nieudanego remake'u jednej z najbardziej znanych na świecie historii, zwykłej radosnej tfurczości własnej czy może najzwyczajniej w świecie grafomanii? Przyznaję, że poczułam się niezwykle miło zaskoczona, kiedy autorka zafundowała mi powieść napisaną jak najbardziej solidnie, w sposób nie tylko przemyślany, ale i oryginalny.
Agata Agnieszka Włodarczyk zabrała mnie na wycieczkę do Krainy Czarów, jakiej dotychczas nie znałam: na wskroś złej, przesiąkniętej krzykiem i bólem rannych, ich strachem, nienawiścią do Rządzących. Do tego dorzuciła własny pomysł na mieszkańców owej krainy, na ich relacje z istotami ziemskimi, stworzyła odrębną rasę z własną historią. Wszystko było logiczne, trzymało się kupy, kolokwialnie mówiąc. Jedyne, co mogło czytelnika mierzić i sprawiać, że się gubił, to przeskoki czasowe - raz przeszłość, raz terażniejszość... Czasami naprawdę trudno było mi się odnaleźć w tej czasoprzestrzeni. Do teraz nie pojmuję zamysłu autorki, który kazał jej napisać powieść w ten sposób, ale nie jest to aż tak wielką wadą, by nie można było przymknąć na to oka.
Styl pani Włodarczyk był słodko-gorzkim zaskoczeniem. Słodkim, ponieważ pisała w sposób dojrzały, jak najbardziej poprawny, właściwy doświadczonym autorom. Gorzki, dlatego że owa pani ma niezwykle irytujący zwyczaj wtrącania angielskich słów czy zwrotów w najbardziej niewłaściwych miejscach. Co prawda u dołu strony zawsze było tłumaczenie, ale... Na litość boską, jak będę chciała czytać po angielsku, to sięgnę po książkę anglojęzyczną. Po co kaleczyć naszą piękną, ojczystą mowę? Kolejnym mankamentem okazały się przekleństwa. Są pisarze, którzy potrafią stosować je z nieprawdopodobną maestrią (patrz: Jakub Ćwiek), gdzie każde ma swoje z góry przypisane miejsce, bez którego całokształt nie byłby taki sam. Pani Agnieszka się do tego wąskiego grona nie zalicza. W Leokadii... wulgaryzmy pozostały wulgaryzmami, rażąc oczy i dobry smak, zwłaszcza że klęła dziewczyna, główna bohaterka. Było to doprawdy niesmaczne i niemiłe doświadczenie.
Leokadię w Krainie Czarów polecam każdemu, kto nie boi się zmierzyć ze stosem tzw. łaciny podwórkowej oraz wszechobecnym angielskim pojawiającym się ni stąd ni zowąd, które to zjawiska kładą cień na wszelkich innych walorach książki. Powieść pani Włodarczyk jest jednym z tych dzieł, które pozostają w pamięci na dłużej i na pewno sięgnę po kolejną część.
Za egzemplarz recenzencki dziękuję Wydawnictwu Novae Res!
Anna Cichowska | (5.10.2014) |
Chyba każdy z nas zna przygody Alicji w Krainie Czarów, w świecie po drugiej stronie lustra. A co byście powiedzieli na przygody trochę starszej dziewczyny, o imieniu Leokadia, która również przenosi się do Krainy Czarów, jednak już nie tak bajkowej?
Leokadia urodziła się w całkiem normalnym świecie, jednak już od małego słyszała o Krainie Czarów. Razem z kuzynką czekały na pojawienie się magicznych znaków, by móc się do niej przenieś. I choć wszyscy sądzili że to ona jako pierwsza otrzyma znaki, tak się niestety nie stało i w końcu zamiast Rządzącej stała się Rządzoną. A sama kraina nie do końca była taka, o jakiej słyszała, szczególnie gdy trafiło się na samo dno hierarchii.
Dziewczyna bardzo szybko przekonuje się, że o wszystko trzeba walczyć i nigdy się nie poddawać, szczególnie gdy jej umiejętności mogą stać się bronią, którą wielu Rządzących pragnie posiadać. Jak w tym świecie poradzi sobie Leokadia? Czy uda jej się pozostać choć w części sobą a przede wszystkim pomóc w przywróceniu dawnych Praw?
„Leokadia w Krainie Czarów” to dość cienka książka, która przenosi nas do magicznego świata, pełnego brutalnych praw. I niestety ale początkowo kompletnie nie umiałam się w nim odnaleźć, autorka często przeskakiwała czasowo, nie do końca mogłam zrozumieć o co chodzi. Na szczęście po jakimś czasie to się zmieniło. I chociaż na plus zdecydowanie zasługuje dużo akcji, to brakowało mi tu opisów, na przykład samej krainy. Niestety język również nie przydał mi do gustu, wulgaryzmy, które miały pokazać twardy charakter bohaterki, nie zawsze mi pasowały.
Na szczęście książka ma też swoje plusy, a mianowicie podobał mi się pomysł Znaków, oraz samej krainy, pełnej przemocy i walki,. Na uwagę zasługują również bohaterowie, Lea, Szymon, którzy za wszelką cenę walczą by nie poddać się okrutnym regułom gry. Zakończenie również mi się podobało i oczywiście fakt, że nie było przesłodzonego romansu :)
„Leokadia w Krainie Czarów” Agaty Włodarczyk to książka z gatunku urban fantasy. Pięknie wydana, kusi szybką akcją, historią pełną bólu i walki. I choć nie jest pozbawiona drobnych minusów, to i tak cieszę się, że ja poznałam.
Leokadia urodziła się w całkiem normalnym świecie, jednak już od małego słyszała o Krainie Czarów. Razem z kuzynką czekały na pojawienie się magicznych znaków, by móc się do niej przenieś. I choć wszyscy sądzili że to ona jako pierwsza otrzyma znaki, tak się niestety nie stało i w końcu zamiast Rządzącej stała się Rządzoną. A sama kraina nie do końca była taka, o jakiej słyszała, szczególnie gdy trafiło się na samo dno hierarchii.
Dziewczyna bardzo szybko przekonuje się, że o wszystko trzeba walczyć i nigdy się nie poddawać, szczególnie gdy jej umiejętności mogą stać się bronią, którą wielu Rządzących pragnie posiadać. Jak w tym świecie poradzi sobie Leokadia? Czy uda jej się pozostać choć w części sobą a przede wszystkim pomóc w przywróceniu dawnych Praw?
„Leokadia w Krainie Czarów” to dość cienka książka, która przenosi nas do magicznego świata, pełnego brutalnych praw. I niestety ale początkowo kompletnie nie umiałam się w nim odnaleźć, autorka często przeskakiwała czasowo, nie do końca mogłam zrozumieć o co chodzi. Na szczęście po jakimś czasie to się zmieniło. I chociaż na plus zdecydowanie zasługuje dużo akcji, to brakowało mi tu opisów, na przykład samej krainy. Niestety język również nie przydał mi do gustu, wulgaryzmy, które miały pokazać twardy charakter bohaterki, nie zawsze mi pasowały.
Na szczęście książka ma też swoje plusy, a mianowicie podobał mi się pomysł Znaków, oraz samej krainy, pełnej przemocy i walki,. Na uwagę zasługują również bohaterowie, Lea, Szymon, którzy za wszelką cenę walczą by nie poddać się okrutnym regułom gry. Zakończenie również mi się podobało i oczywiście fakt, że nie było przesłodzonego romansu :)
„Leokadia w Krainie Czarów” Agaty Włodarczyk to książka z gatunku urban fantasy. Pięknie wydana, kusi szybką akcją, historią pełną bólu i walki. I choć nie jest pozbawiona drobnych minusów, to i tak cieszę się, że ja poznałam.
Natalia Gołos | (26.06.2014) |
Krainę Czarów zna każdy z nas, bo zapewne niejednokrotnie słyszeliśmy o książce (lub też jej adaptacji filmowej) Lewisa Carrolla - "Alicja w Krainie Czarów". Piękna, magiczna, niespotykana kraina, w której wszyscy są równi, każdy wyjątkowy. Autorka "Leokadii w krainie czarów" postanowiła jednak obalić ten mit i w swojej książce pokazała, że piękno Krainy Czarów to tylko zewnętrzne "opakowanie". Wewnątrz bowiem, spotkać możemy bardzo brutalny i niesprawiedliwy świat, w którym każdy walczy za siebie, nie zważając na innych.
Lea wierzyła, że świat jest dobry, sprawiedliwy i piękny, a całe jego zło da się naprawić jednym pstryknięciem palców. W miarę jednak, jak dorosłość odciskała na niej coraz większe piętno, zrozumiała, że to wszystko jest tylko aluzją. Podobnie z resztą jak Kraina Czarów. Bo, gdy pewnego dnia na jej skórze ujawniły się Znaki, które symbolizowały jej przynależność do świata Krainy Czarów, wszystko się zmieniło - na gorsze. Wieczne walki o przetrwanie, zabijanie, brutalne traktowanie - to wszystko musiała znosić, ponieważ trafiła na samo dno hierarchii. Coś jednak zmienia się, kiedy poznaje tajemniczego Szymona, który ratuje ją z rąk złoczyńców w ostatniej chwili. Lea odkrywa, że świat nie ma tylko odcieni szarości, a dobro istnieje naprawdę. Jak poradzi sobie z nową sytuacją? Jak potoczą się jej dalsze losy?
Ostatnio, jak zauważyłam, dużo autorów zainteresowanych jest fantastyką i to właśnie ku niej kieruje swoje kroki. Niestety, coraz częściej zdarza się, że książki takie, są po prostu powieleniem schematu, który już niejednokrotnie przewijał się w tym gatunku lektur. Miałam więc poważne obawy, sięgając po książkę pani Włodarczyk. Z jednej strony ciekawiła mnie owa Kraina Czarów, przedstawiona w zupełnie inny sposób, z drugiej bałam się, że książka okaże się po prostu powieleniem schematu fantastycznego. Jak wyszło jednak naprawdę?
"Wejście do Krainy Czarów otworzyło się przed Leą niespodziewanie, bez zapowiedzi, niosło jednak wszelkie znamiona zdarzenia zbyt nagłego, by mogła je później swobodnie zrekonstruować."
Główna bohaterka książki, Lea, to wojownicza, buńczuczna i odważna dziewczyna, gotowa na niemalże wszystko. Jest zdeterminowana, aby walczyć o swoje prawa i niezwykle uparta, jeżeli chodzi o dążenie do celu. Widać, że pobyt w Krainie Czarów nie szczędził jej cierpień, ale ona zdaje się nigdy nie narzekać. Nigdy też nie błaga o litość - jest typem ostrej, stanowczej bohaterki. Wszystko byłoby pięknie, gdyby nie jej liczne monologi wewnętrzne, które znajdują ujście w pierwszoosobowej narracji. Bardzo utrudniało to skupianie na akcji, bo kiedy już czytelnik przyzwyczajał się do takiego, a nie innego obrotu zdarzeń, nagle myśli głównej bohaterki skutecznie przesłaniały fabułę.
Zauważyłam też, że autorka bardzo często używała angielskich zwrotów, zamiast tych polskich. Niezbyt pochwalam takie zabiegi, bo i co one wnoszą do książki? Zdecydowanie wolę nasz ojczysty język i absolutnie jestem zdania, że wtrącenia obcojęzyczne są po prostu zbędne.
Poza tym, denerwowały mnie także ciągłe przeskoki w czasie, podczas trwania akcji. Raz fabuła dotyczyła teraźniejszości, raz przeszłości, raz przyszłości. Wszystko było bardzo chaotyczne i nieuporządkowane, czasami zdarzało mi się więc pogubić w książce.
Dialogi także pozostawiały wiele do życzenia - nie były specjalnie rozbudowane i w ogóle, nie występowały w zbyt wielkiej ilości. Cieszę się jednak, że pojawiały się liczne opisy - dzięki nim łatwiej było rozeznać się w akcji.
Muszę też przyznać, że autorka wymyśliła bardzo oryginalną koncepcję i w pełni wykorzystała ją. Nie dość, że stworzyła zupełnie inny świat, to pokazała także, że fantastyczna kraina nie musi być piękna, cudowna i nadzwyczajna. Cieszy mnie także zróżnicowanie postaci, jakie pojawiały się w książce - od dobrych i pomocnych aż po złośliwe i mroczne.
Podsumowując, książka "Leokadia w Krainie Czarów" to powieść dosyć dobra jak na swój gatunek, wydaje mi się jednak, że autorka musi jeszcze trochę popracować nad warsztatem. Przede wszystkim zminimalizować ilość obcojęzycznych wtrąceń, a zastąpić je naszym pięknym językiem polskim. Także liczne przeskoki w czasie, nie działały na plus książki, a niezbyt rozbudowane dialogi to element, który zdecydowanie trzeba poprawić. Podobało mi się jednak, że sam pomysł był oryginalny i mam nadzieję, że więcej takich książek wejdzie wkrótce na rynek.
Lea wierzyła, że świat jest dobry, sprawiedliwy i piękny, a całe jego zło da się naprawić jednym pstryknięciem palców. W miarę jednak, jak dorosłość odciskała na niej coraz większe piętno, zrozumiała, że to wszystko jest tylko aluzją. Podobnie z resztą jak Kraina Czarów. Bo, gdy pewnego dnia na jej skórze ujawniły się Znaki, które symbolizowały jej przynależność do świata Krainy Czarów, wszystko się zmieniło - na gorsze. Wieczne walki o przetrwanie, zabijanie, brutalne traktowanie - to wszystko musiała znosić, ponieważ trafiła na samo dno hierarchii. Coś jednak zmienia się, kiedy poznaje tajemniczego Szymona, który ratuje ją z rąk złoczyńców w ostatniej chwili. Lea odkrywa, że świat nie ma tylko odcieni szarości, a dobro istnieje naprawdę. Jak poradzi sobie z nową sytuacją? Jak potoczą się jej dalsze losy?
Ostatnio, jak zauważyłam, dużo autorów zainteresowanych jest fantastyką i to właśnie ku niej kieruje swoje kroki. Niestety, coraz częściej zdarza się, że książki takie, są po prostu powieleniem schematu, który już niejednokrotnie przewijał się w tym gatunku lektur. Miałam więc poważne obawy, sięgając po książkę pani Włodarczyk. Z jednej strony ciekawiła mnie owa Kraina Czarów, przedstawiona w zupełnie inny sposób, z drugiej bałam się, że książka okaże się po prostu powieleniem schematu fantastycznego. Jak wyszło jednak naprawdę?
"Wejście do Krainy Czarów otworzyło się przed Leą niespodziewanie, bez zapowiedzi, niosło jednak wszelkie znamiona zdarzenia zbyt nagłego, by mogła je później swobodnie zrekonstruować."
Główna bohaterka książki, Lea, to wojownicza, buńczuczna i odważna dziewczyna, gotowa na niemalże wszystko. Jest zdeterminowana, aby walczyć o swoje prawa i niezwykle uparta, jeżeli chodzi o dążenie do celu. Widać, że pobyt w Krainie Czarów nie szczędził jej cierpień, ale ona zdaje się nigdy nie narzekać. Nigdy też nie błaga o litość - jest typem ostrej, stanowczej bohaterki. Wszystko byłoby pięknie, gdyby nie jej liczne monologi wewnętrzne, które znajdują ujście w pierwszoosobowej narracji. Bardzo utrudniało to skupianie na akcji, bo kiedy już czytelnik przyzwyczajał się do takiego, a nie innego obrotu zdarzeń, nagle myśli głównej bohaterki skutecznie przesłaniały fabułę.
Zauważyłam też, że autorka bardzo często używała angielskich zwrotów, zamiast tych polskich. Niezbyt pochwalam takie zabiegi, bo i co one wnoszą do książki? Zdecydowanie wolę nasz ojczysty język i absolutnie jestem zdania, że wtrącenia obcojęzyczne są po prostu zbędne.
Poza tym, denerwowały mnie także ciągłe przeskoki w czasie, podczas trwania akcji. Raz fabuła dotyczyła teraźniejszości, raz przeszłości, raz przyszłości. Wszystko było bardzo chaotyczne i nieuporządkowane, czasami zdarzało mi się więc pogubić w książce.
Dialogi także pozostawiały wiele do życzenia - nie były specjalnie rozbudowane i w ogóle, nie występowały w zbyt wielkiej ilości. Cieszę się jednak, że pojawiały się liczne opisy - dzięki nim łatwiej było rozeznać się w akcji.
Muszę też przyznać, że autorka wymyśliła bardzo oryginalną koncepcję i w pełni wykorzystała ją. Nie dość, że stworzyła zupełnie inny świat, to pokazała także, że fantastyczna kraina nie musi być piękna, cudowna i nadzwyczajna. Cieszy mnie także zróżnicowanie postaci, jakie pojawiały się w książce - od dobrych i pomocnych aż po złośliwe i mroczne.
Podsumowując, książka "Leokadia w Krainie Czarów" to powieść dosyć dobra jak na swój gatunek, wydaje mi się jednak, że autorka musi jeszcze trochę popracować nad warsztatem. Przede wszystkim zminimalizować ilość obcojęzycznych wtrąceń, a zastąpić je naszym pięknym językiem polskim. Także liczne przeskoki w czasie, nie działały na plus książki, a niezbyt rozbudowane dialogi to element, który zdecydowanie trzeba poprawić. Podobało mi się jednak, że sam pomysł był oryginalny i mam nadzieję, że więcej takich książek wejdzie wkrótce na rynek.
Dodaj własną recenzję
Zakupy w Zaczytani.pl są bezpieczne.
Ci, którzy kupili tę książkę, kupili również:
Wieża — Ahsan Ridha Hassan OBIECUJĄCY DEBIUT NA MIARĘ NEILA GAIMANA!
Wybór pięciu niezwykle wciągających tekstów literatury niepokoju, która zdecydowanie wykracza poza ramy gatunku.... |
Oferta książek
Wg wydawnictwa
Najpopularniejsze i polecane
Kategorie książek
Zaloguj się | Twoje zamówienia | Twoje dane | Koszty dostawy | Regulamin zakupów
Reklamacje i zwroty | Bezpieczeństwo | Pomoc | Kontakt | Copyright © 2008 by Novae Res
Reklamacje i zwroty | Bezpieczeństwo | Pomoc | Kontakt | Copyright © 2008 by Novae Res