Witaj! Zaloguj się, a jeśli nie jesteś jeszcze naszym klientem, zarejestruj się.
Szukaj
Twój koszyk jest pusty  |  Zaloguj się  |  Pomoc
Zaczytani.pl -> Literatura obyczajowa -> Klient nasz... czyli koszmar pracownika działu ... — Rafał Świerzy
Klient nasz... czyli koszmar pracownika działu reklamacji  — Rafał Świerzy

Klient nasz... czyli koszmar pracownika działu reklamacji

Cena: 29,00 zł 24,65 zł
Wysyłamy w 1-7 dni
Książki dostarcza firma DHL Express
Czas oczekiwania na paczkę

Opis i recenzje

Siedem promocji temu, za siedmioma centrami handlowymi, była sobie reklamacja…

Spędziłem 4 lata mojego życia w polskiej centrali zagranicznej sieci dyskontów. Jednym z moich zadań było rozpatrywanie trudniejszych przypadków reklamacyjnych. Jedni w pracy siedzą na facebooku, inni grają online, ja z kolei użerałem się z chorymi fantazjami klientów. Mój czas zajmowały dysputy nad słusznością reklamacji ciśnieniomierza, który „za każdym razem pokazuje inne ciśnienie”, czy rozpatrywanie reklamacji przesłanych do mnie pocztą majtek męskich, z załączoną karteczką „używane ale wyprane”. Ocierałem się wręcz o filozofię. Fantazja klientów dyskontów nie zna żadnych granic. A przekroju wieku i charakteru nie da się ująć w żadnym szablonie. Tekst demaskuje ukryte w nas twarze konsumenckich potworów i piętnuje konsumpcyjny styl życia.

Jeśli oczekujecie pomocy (…), nie zaczynajcie pisania maila od „żądam”, „pozwę was”, „wy idioci” etc. (…). Gdy jednak zaczniecie maila od hałasu i draki w biały dzień, mimo że to dopiero wasza pierwsza informacja w tej sprawie, a traficie na kogoś, kto chce wam normalnie, życzliwie pomóc, awansujecie w jego myślach na przeciętnie tępego kretyna. A on i tak wam pomoże. Bez wszczynania draki. Więc nie owijając w bawełnę, poczekajcie z pretensjami na rozwój sytuacji, może nie będzie potrzeby pokazywania światu waszego Mr. Hyde.

Rafał Świerzy
Niektórzy mnie będą za to szukać, wielu znienawidzi. Ale ja musiałem to z siebie wyrzucić i opowiedzieć Wam całą prawdę. Jak przeczytacie, to mnie zrozumiecie. Oni są wśród nas, ale nie da się ich rozpoznać. Ciekawe, czy pamiętają, jak krzyczeli na mnie przez telefon, kiedy musiałem zachowywać pozory dyplomacji. Reprezentowałem przecież dużą, poważną firmę. Taki grzeczny Pan, to mu łatwiej dołożyć. Na szczęście wróciłem. I już nie muszę niczego udawać. Gotowi?

Szczegóły

  • Rodzaj literatury: Literatura obyczajowa
  • Wydawca: Novae Res, 2018
  • Format: 121x195, skrzydełka
  • Wydanie: Pierwsze
  • Liczba stron: 232
  • ISBN: 978-83-8083-807-9

Recenzje czytelników

Średnia ocena: 
 z 4 recenzji.Dodaj własną recenzję

  aneta garbas  (13.06.2018)
Prawo konsumenta a absurdy reklamacji. To temat przewodni książki.
Właściwie jest on zbiorem zdarzeń, które wydarzyły się naprawdę w dziale reklamacji i są przeplatane z zabawnymi opowieściami autora. Dzieją się tu niesamowite rzeczy!
"Jak każda opowieść, również i moja ma pozytywną i negatywną stronę, weselszą i smutniejszą".
Kto zna prawo konsumenta, ten wie, jak je wykorzystać. Jednak czasem nawet kupno wadliwego towaru oraz niemożność jego zwrócenia, potrafi nas dosłownie wkurzyć. Przy tej lekturze spróbowałam wniknąć w moją pamięć i przypomnieć sobie, czy i ja mogłabym być jedną z wymienionych klientek tej opowieści. Na szczęście, chyba nie.
Opowiem wam swoją historię pewnej reklamacji. Duży bank zaoferował mi (lata temu) kartę kredytową. Oczywiste jest, że trzeba za nią ponosić opłaty. Nie zmieszczenie się w terminie spłaty grozi nam odsetkami. Kiedy zauważyłam, że pobierana jest dość duża opłata za nieterminowość, zaczęłam drążyć temat. Przekopałam dosłownie internet. Natknęłam się na raport (chyba NIK-u), w którym to wytknięto, iż Banki nielegalnie pobierają odsetki od odsetek!
Ilu klientów o tym wie? Przeciętny Polak zagryzie zęby i zapłaci. Moja intuicja podpowiadała mi, zrób to, co powinnaś, złóż reklamację. Tak zrobiłam, reklamacja została uznana. I moim skromnym zdaniem, to zwykła procedura, kiedy Kowalski, próbuje dojść swoich roszczeń. Natomiast gdy reklamujemy już, prawie dwuletnie, zniszczone, śmierdzące i popękane obuwie, to już dla mnie jest absurd.
Tak czy inaczej, gdy odczytywałem tego typu zgłoszenie, moja głowa się nie ruszała, a oczami patrzyłem raz w lewo, raz w prawo, próbując zorientować się, czy nadal jestem tam gdzie myślę.
Takich absurdów możecie się tu spodziewać. Wierzcie mi, czytając to, niejednokrotnie parsknęłam śmiechem. Autor mnie tu pozytywnie zaskoczył. Rozpatrując daną reklamację, starał się w sposób bardzo profesjonalny podejść do tematu. W końcu to jego praca, wynagradzany był za jej realizację.
"Podkreślam jednocześnie, że zdjęcie Dartha Vadera nie świadczy o jego istnieniu".
Żyjemy w czasach konsumenckich, gdzie w większości urządzeń montowana jest elektronika. Kiedyś "przytargało" się pralkę do punktu obsługi napraw, i już. Dziś, pewnych rzeczy już się nie opłaca naprawiać. Konsumpcjonizm nas pożera. Doczekaliśmy się czasów, gdzie można (teoretycznie) kupić nową zmywarkę za miesięczne wynagrodzenie. Rafał Świerzy zwrócił na to uwagę, że specjalnie tworzone są produkty krótkotrwałej jakości. Nie powstrzymamy już tego. A nasze wymagania zaczęły wzrastać. Mamy do tego prawo. Ale kiedy kończy się granica i zaczyna absurd?
"Proszę się leczyć".
Dla mnie pomysł na spisanie tego wszystkiego i wydanie w formie książki, jest bardzo dobrym pomysłem. Wyciągnęłam z tego kawał dobrej lekcji.
Celem autora, z przymrużeniem oka, było wskazanie tych anomalii, ale przede wszystkim pokazanie, że jedna i druga strona, potrafią się dogadać. Choć czasem nie jest to łatwe. Praca po tej stronie, osoby zajmującej się rozpatrywaniem tych wszystkich spraw, po lekturze tej książki, wierzcie mi, nie jest godna zazdroszczenia.
Najciekawszym dla mnie doświadczeniem było, zaczytanie się w historii reklamacji, kiedy to autor był osobą reklamującą. Miałam niekontrolowane wybuchy śmiechu, w poradni!
Polecam szczerze, osobom, które potrafią się śmiać, a jednocześnie wyciągnąć jakieś wnioski z czytanej lektury.

PS. Bardzo chętnie przeczytam kolejną książkę!


  Kasiek M-yk  (4.03.2018)
Fantazji mi nie zbywa, ale zawsze zadziwi mnie pomysłowość ludzka, to gdzie człowiek umie znaleźć problem, lub co go ciekawi. Zastanawialiście się jaka jest grubość waszej pościeli? Jaką ma gęstość? Przyszło wam do głowy robić bardachę, bo w sklepie nie ma waszego rozmiaru? Nie zapytać, czy będzie, ale robić awanturę, z zaprzęganiem dyskryminacji i grożeniem rzecznikiem praw konsumenta? Ta książka zabiera nas na zaplecze sieci handlowych i pokazuje ciemniejsze strony marketingu, bo ktoś najpierw się natrudził, żeby wzbudzić w kliencie pragnienie posiadania, a tu towaru brak, lub nie spełnia wymogów. Książka o Polsce, jakiej nie lubimy, cwanej, czepialskiej, pełnej żółci, takiej stereotypowej, ale boleśnie prawdziwej.

Ciekawy debiut, oparty na doświadczeniu cennym, chociaż zdobywanym w bólach fal mózgowych. Jak to z debiutem, bywa nierówno. Widać, że autor bardzo się stara i pisze tak, jakby opowiadał, dodaje to autentyczności, jednak w książkach rzadko sprawdza się przez cały czas. Książka jest zubożona o te niewerbalne środki, nie mamy mimiki, mowy ciała, brzmienia głosu, więc czasami zamiast śmiesznie, jest sztywno. Czasami autor sprawia wrażenie, że chce nas olśnić swoją elokwencją, wtrącenia, z różnych języków, wiedza specjalistyczna z wielu dyscyplin. Zwykle to się nie sprawdza, bo autor wtedy wychodzi na aroganckiego bubka. Tutaj do tego poziomu nie doszedł, ale tańczył na krawędzi. Jak to debiutantowi trzeba po prostu poprawić pewne rzeczy i moim zdaniem w zbiorach felietonów, będzie świetny.


Książkę czyta się szybko i po prostu dobrze, chociaż czasami ciężko uwierzyć, że są tacy ludzie i mają takie problemy. Chociaż oczywiście, są też historie zabawne i wzruszające. Naprawdę bałam się, że będzie to książka bardzo schematyczna, służąca rekompensacie strat moralnych byłego pracownika, ale nie, mamy tu taką różnorodność osobowości i problemów, że nie można uznać, że autor nad kimś się pastwi, pokazuje jak jest. Po prostu.


Read more: http://kasiek-mysli.blogspot.com/2018/03/klient-nasz-czyli-koszmar-pracownika.html#ixzz58nuEeMHZ


  Aneta Robak  (10.04.2018)
Przyznam się Wam, że spodziewałam się typowego poradnika na temat reklamacji i ogólnie tematu zakupów. Jak się miło zdziwiłam po pierwszych stronach, że tak nie będzie. Książkę czytało się niesamowicie dobrze. Dla mnie była to przyjemność bo zdałam sobie sprawę, że nie jestem konsumentem, który dorobił siwych włosów, swoją upierdliwością pracownikowi z działu reklamacji. Myślę, że po tej lekturze niektórzy dwa razy się zastanowią a nawet trzy za nim zadzwonią albo nasmarują e-maila ze swoimi żalami. Wyznaję zasadę, że każdy zasługuję na szacunek.
Rafał Świerzy w sposób zabawny, ironiczny oraz sarkastyczny przedstawił wiele przykładów reklamacji z którymi miał do czynienia. Nie raz wybuchałam śmiechem aby zaraz zastanowić się nad głębszym sensem, sposobu myślenia niektórych ludzi. Myślałam, że nic mnie nie zdziwi i się pomyliłam. Pracownicy działu reklamacji mają ciekawie. Myślę, ze ten zawód wymaga wiele pokładów cierpliwości i życzliwości, więc podziwiam autora, że tyle wytrzymał.
Książkę ,,Klient nasz... czyli koszmar pracownika działu reklamacji" powinien przeczytać każdy z nas aby zrobić rachunek sumienia i wyciągnąć, lekcję z lektury. Pamiętajcie karma zawsze wraca.
Polecam!


  Agnieszka Juja  (13.04.2018)
Swego czasu pracowałam w dziale reklamacji. Praca z klientem jest specyficzna, a książka opowiada o najdziwniejszych przypadkach z tej profesji. Jesteście ciekawi?


'Zanim wróciły mi wszystkie czynności życiowe, zdążyła się nakręcić jak szwajcarski zegarek i wypuszczała w moją stronę z sekundy na sekundę coraz więcej lodowych sopli raniących moje zbolałe od klienckich pretensji serce.'


Rafał Świerzy to pracownik korporacji. Rozpatruje reklamacje klientów oraz odpowiada na pytania produktowe. Można pomyśleć, że to praca jak każda inna, jednak mam na ten temat trochę inne zdanie. Praca z klientem wymaga umiejętności rozmowy i korespondencji z każdym typem człowieka. Mamy do czynienia zarówno z osobą ugodową jak i roszczeniową. W każdym przypadku musimy wczuć się w rolę klienta i zaproponować rozwiązanie dobre zarówno dla niego jak i zgodne z obowiązującymi nas procedurami narzuconymi ze strony pracodawcy. Nie takie proste, prawda?


'Nie ukrywam, często przy rozwiązywaniu przesłanych przez nich zagadek towarzyszyło mi pytanie, w jaki sposób znajdują czas na ich produkcję.'


Autor w książce umieścił przykładowe zgłoszenia wraz ze swoim, często zabawnym i sarkastycznym komentarzem. Zgłoszenia nie byle jakie, bo wybrane z tych najbardziej irracjonalnych i często zabawnych. Jednak są one zabawne do momentu, kiedy sami na takie nie trafimy jako pracownik.

Uważam, że zamierzeniem książki było otwarcie oczu klientom na to, w jaki sposób nie prowadzić korespondencji z pracownikiem działu reklamacji czy też każdym innym. Często złość i niezadowolenie z produktu są zrozumiałe, jednak nie jest to zazwyczaj wina osoby, która siedzi po drugiej stronie monitora czy słuchawki. A to takim osobom najczęściej się obrywa. Wiem coś o tym i wie o tym także autor książki.


'Jak mogę sprawdzić ten fakt przez telefon lub Internet? Któremu klientowi zaufać, a któremu nie dać wiary? Jak tu być mądrym, nie robiąc z siebie głupca większego niż jestem?'


Książkę polecam tym, którzy nie wiedzą na czym polega praca osoby, która przyjmuje i rozwiązuje nasze zgłoszenia reklamacyjne. A także każde inne. Warto przekonać się, z jakimi czasami problemami zgłaszają się klienci. Nie wszystkie można rozwiązać i nie na wszystkie mamy wpływ. Warto jednak sprawdzić jak wygląda to z tej drugiej strony!


'Dziś na wszystko jest tabletka. Proste. Szkoda, że na durne reklamacje nie ma. Uwiera cię lewy but i chcesz go reklamować? Weź reklamix, dolegliwości miną jak ręką odjął. Jak u babci, jak u mamy przy kominku.'

Dodaj własną recenzję
Darmowy transport przy zamówieniu co najmniej 2 książek!
Liczba:  
      Dodaj do koszyka
Zakupy w Zaczytani.pl są bezpieczne.
Ci, którzy kupili tę książkę, kupili również:
Poligon — Henryk Derus Poligon — Henryk Derus
Kuciapa, Pomietlarz, Pindak i Ciemięga to stali rezydenci „poligonu” – sadu za sklepem pani Kazi, jedynym wielobranżowym w Badziejowicach. To tutaj wśród drz...