Jej matka prostytutka
Cena: 39,99 zł 33,99 zł
Nakład wyczerpany
Książki dostarcza firma DHL Express
Czas oczekiwania na paczkę
Książki dostarcza firma DHL Express
Czas oczekiwania na paczkę
Opis i recenzje
Czy można ufać własnej rodzinie?
Czy może być coś gorszego od matki prostytutki i alkoholiczki, która odrzuca własne dziecko?
Dwunastoletnia Maja była przekonana, że wszędzie będzie jej lepiej niż u boku wyrodnej matki, jednak los zgotował jej jeszcze większe piekło. Jedynym wsparciem i wytchnieniem w trudnych chwilach był dla niej Pan Pocieszyciel - wymyślony przyjaciel, któremu zwierzała się ze wszystkich problemów. Nieustannie zastraszana, bała się poprosić kogokolwiek o pomoc. Kiedy w końcu wydawało się, że wszystko zmierza w dobrym kierunku i pojawiła się nadzieja na poprawę losu, demony przeszłości wróciły i ze zdwojoną siłą zaatakowały dojrzewającą dziewczynkę… Jak Maja sobie z nimi poradzi? Czy znajdzie kogoś, kto wyciągnie do niej pomocną dłoń?
Jeśli poszukujecie niebanalnej historii o mocnym wątku, to książka „Jej matka prostytutka” jest właśnie dla Was. Opowieść o Mai, dziewczynce, która musiała dorosnąć zbyt szybko. Jedyne, co jej towarzyszyło w podróży do odkrycia kim jest i ile jeszcze może znieść, to ból, przemoc i odrzucenie. Książka zmuszająca do refleksji i spojrzenia w głąb siebie. Polecam.
Karolina Klimkiewicz, pisarka
„Jej matka prostytutka” to powieść przemyślana pod każdym względem. Wzrusza, zmusza do refleksji i uświadamia, jakie demony mogą tkwić w człowieku.
Świetny debiut, który gorąco polecam.
Anna Fiałkowska-Niewiadomska, autorka cyklu „Siostrzane dusze”
Pełna emocji. Wzruszeń. Rodzących się nadziei w cieniu ogromnego dramatu. Powieść, w której autorka usiłuje odpowiedzieć na ważne pytanie: Ile może znieść człowiek, dziecko? Odpowiedź znajdziecie na kartach tej powieści. Polecam.
Marta Grzebuła, pisarka
Katarzyna Pietruszyńska – rocznik 1997. Pochodzi z małej miejscowości Steklin Kolonia położonej w województwie kujawsko-pomorskim, obecnie mieszka w Toruniu. Absolwentka szkoły gastronomicznej, cały czas poszerzająca swe kompetencje. Obecnie uzupełnia wykształcenie w szkole policealnej o profilu Ochrona Osób i Mienia. Tworzenie własnych historii i przelewanie ich na papier rozpoczęła będąc jeszcze w szkole podstawowej. Wtedy właśnie postanowiła zostać pisarką.
„Jej matka prostytutka” jest jej debiutem.
Czy może być coś gorszego od matki prostytutki i alkoholiczki, która odrzuca własne dziecko?
Dwunastoletnia Maja była przekonana, że wszędzie będzie jej lepiej niż u boku wyrodnej matki, jednak los zgotował jej jeszcze większe piekło. Jedynym wsparciem i wytchnieniem w trudnych chwilach był dla niej Pan Pocieszyciel - wymyślony przyjaciel, któremu zwierzała się ze wszystkich problemów. Nieustannie zastraszana, bała się poprosić kogokolwiek o pomoc. Kiedy w końcu wydawało się, że wszystko zmierza w dobrym kierunku i pojawiła się nadzieja na poprawę losu, demony przeszłości wróciły i ze zdwojoną siłą zaatakowały dojrzewającą dziewczynkę… Jak Maja sobie z nimi poradzi? Czy znajdzie kogoś, kto wyciągnie do niej pomocną dłoń?
Jeśli poszukujecie niebanalnej historii o mocnym wątku, to książka „Jej matka prostytutka” jest właśnie dla Was. Opowieść o Mai, dziewczynce, która musiała dorosnąć zbyt szybko. Jedyne, co jej towarzyszyło w podróży do odkrycia kim jest i ile jeszcze może znieść, to ból, przemoc i odrzucenie. Książka zmuszająca do refleksji i spojrzenia w głąb siebie. Polecam.
Karolina Klimkiewicz, pisarka
„Jej matka prostytutka” to powieść przemyślana pod każdym względem. Wzrusza, zmusza do refleksji i uświadamia, jakie demony mogą tkwić w człowieku.
Świetny debiut, który gorąco polecam.
Anna Fiałkowska-Niewiadomska, autorka cyklu „Siostrzane dusze”
Pełna emocji. Wzruszeń. Rodzących się nadziei w cieniu ogromnego dramatu. Powieść, w której autorka usiłuje odpowiedzieć na ważne pytanie: Ile może znieść człowiek, dziecko? Odpowiedź znajdziecie na kartach tej powieści. Polecam.
Marta Grzebuła, pisarka
Katarzyna Pietruszyńska – rocznik 1997. Pochodzi z małej miejscowości Steklin Kolonia położonej w województwie kujawsko-pomorskim, obecnie mieszka w Toruniu. Absolwentka szkoły gastronomicznej, cały czas poszerzająca swe kompetencje. Obecnie uzupełnia wykształcenie w szkole policealnej o profilu Ochrona Osób i Mienia. Tworzenie własnych historii i przelewanie ich na papier rozpoczęła będąc jeszcze w szkole podstawowej. Wtedy właśnie postanowiła zostać pisarką.
„Jej matka prostytutka” jest jej debiutem.
Szczegóły
- Rodzaj literatury: Literatura obyczajowa
- Wydawca: Novae Res, 2020
- Format: 130x210, skrzydełka
- Wydanie: Pierwsze
- Liczba stron: 406
- ISBN: 978-83-8147-857-1
Recenzje czytelników
Średnia ocena: | z 12 recenzji. | Dodaj własną recenzję |
Izabela Wyszomirska | (2.06.2020) |
Czy można ufać własnej rodzinie?
Czy może być coś gorszego od matki prostytutki i alkoholiczki, która odrzuca własne dziecko?
Dwunastoletnia Maja była przekonana, że wszędzie będzie jej lepiej niż u boku wyrodnej matki, jednak los zgotował jej jeszcze większe piekło. Jedynym wsparciem i wytchnieniem w trudnych chwilach był dla niej Pan Pocieszyciel - wymyślony przyjaciel, któremu zwierzała się ze wszystkich problemów. Nieustannie zastraszana, bała się poprosić kogokolwiek o pomoc. Kiedy w końcu wydawało się, że wszystko zmierza w dobrym kierunku i pojawiła się nadzieja na poprawę losu, demony przeszłości wróciły i ze zdwojoną siłą zaatakowały dojrzewającą dziewczynkę… Jak Maja sobie z nimi poradzi? Czy znajdzie kogoś, kto wyciągnie do niej pomocną dłoń?
"Żałuję, że nie pozbyłam się ciebie, zanim się urodziłaś (...) od dnia narodzin nic do ciebie nie czułam... (...) Ciebie nigdy nie pokocham!"
Jak wiecie lubię być od czasu do czasu przeczołgana emocjonalnie przez książkę. Ta właśnie to ze mną zrobiła. To nie jest łatwa, lekka i przyjemna lekturka na tzw. miłe popołudnie. Tematy, jakich podjęła się Katarzyna Pietruszyńska z pewnością są ciężkie i w moim odczuciu autorka w pełni im podołała. A patrząc na to, iż mamy do czynienia z debiutem, tym bardziej warto docenić efekt końcowy.
Autorka porusza w swojej powieści problem tytułowej prostytucji, ale i alkoholizmu, przemocy fizycznej i psychicznej, zdemoralizowanej młodzieży, zaufania, samotności, choroby nowotworowej, śmierci. Trudno przejść obojętnie obok tak szerokiego spektrum wątków, nie angażując się w fabułę, życie i los bohaterów.
Bohaterowie zostali wykreowani w sposób, który każe czytelnikowi każdemu z osobna wnikliwie się przyjrzeć. To bardzo interesujące osobowości, ale tylko niewielu z nich będziecie w stanie polubić. Ich zachowanie wyzwalało we mnie niejednokrotnie złość i rozgoryczenie. Przyglądamy się toksycznym relacjom rodzinnym. Sprzeciw budzi postawa wujostwa, które przygarnęło Maję. Wydaje się, że posiadają wszystkiego pod dostatkiem, a tego, co najważniejsze nie. Po co komuś wielkie pieniądze jeśli nie ma się miłości, zrozumienia, ciepła i szacunku do drugiego człowieka? Życie oparte na pozorach i obłudzie jest nic niewarte. Ciotka Maria... ach szkoda słów. To, w jaki sposób traktowała swoją siostrzenicę... sama zrobiłbym jej to samo. Może wtedy by coś zrozumiała, choć nie sądzę, aby takie osoby mogły się zmienić. Największą zaś sympatią zapałałam do Leona i Klaudii. To postaci, którym los nie szczędził przykrości, a mimo to zachowali w sobie odrobinę radości.
"Dwunastolatka zastanawiała się, czy Maria kiedykolwiek odpowie za to, co jej wyrządziła. Koszmar z dzieciństwa powrócił. Najpierw matka znęcała się nad dziewczynką, a potem ciotka powtórzyła grzechy siostry. Maja myślała teraz nad ucieczką z tego miejsca, ale to nie miało sensu..."
Dwunastoletnia Maja to inteligentna, oczytana, pragnąca miłości i domowego ciepła dziewczynka. Choć jej postać momentami irytuje, to można zrozumieć jej zachowanie, bo to co przeszła wiele tłumaczy... Najmocniej uderzył mnie brak zrozumienia, wsparcia i pomocy dla krzywdzonego dziecka, a jeszcze bardziej rodzinny, która powinna jak lwica o nie walczyć. Widzimy jak problem olewany jest przez różne instytucje, a dom dziecka to miejsce, w którym niestety nie można czuć się bezpiecznie.
"Tak jak alkoholik nie mógł przestać pić, tak ona nie mogła przestać się ciąć. To było czymś w rodzaju terapii. (...) Dziewczynka wyjęła żyletkę, którą schowała pod poduszką po ostatnim razie. Przecięła żyłę u lewej ręki i jęknęła z bólu, a potem zacisnęła usta. Bolało. Tak strasznie bolało, że rzuciła żyletkę na ziemię i zacisnęła ranę drugą dłonią. Pana Pocieszyciela nie było... Jak zwykle w takich momentach ją zostawił. Wciąż nie mogła zrozumieć, dlaczego wszyscy się od niej odwrócili. Dlaczego w wieku dwunastu lat była pozostawiona sama sobie? Czy znajdzie się kiedyś ktoś, kto poda jej pomocną dłoń? Czy w końcu odnajdzie szczęście?"
Otrzymałam z tą powieścią całe mnóstwo emocji i odczuć. Dominującym był smutek. Radosnych momentów trzeba się doszukiwać, co tym bardziej uświadamia nam realność tej historii i tego, że takich rodzin jak ta Mai jest wokół nas więcej. Poznając tę historię, czytelnik zaczyna doceniać to, co ma, inaczej spogląda na własne problemy, które może wcale nie są tak wielkie jak mu się wydaje? I przede wszystkim uświadamia sobie, aby każdy dzień, jaki jest mu dany wykorzystać na sto procent. Aby przeżyć życie tak, by potem niczego nie żałować.
Autorka zakończyła książkę pozostawiając sporo niewyjaśnionych wątków, więc tym bardziej czekam na ich kontynuację. Nie wiem co będzie dalej z Mają, czy winni zostaną ukarani i czy dziewczynka w końcu będzie szczęśliwa?
"Jej matka prostytutka" to mocny, szczery i smutny obraz porzuconego dziecka. To książka, która wstrząśnie Wami i nie pozostawi obojętnymi na los takich osób jak Maja. Dzieci nie powinny płacić za winy dorosłych. Polecam!
sza-terazczytam.blogspot.pl
Czy może być coś gorszego od matki prostytutki i alkoholiczki, która odrzuca własne dziecko?
Dwunastoletnia Maja była przekonana, że wszędzie będzie jej lepiej niż u boku wyrodnej matki, jednak los zgotował jej jeszcze większe piekło. Jedynym wsparciem i wytchnieniem w trudnych chwilach był dla niej Pan Pocieszyciel - wymyślony przyjaciel, któremu zwierzała się ze wszystkich problemów. Nieustannie zastraszana, bała się poprosić kogokolwiek o pomoc. Kiedy w końcu wydawało się, że wszystko zmierza w dobrym kierunku i pojawiła się nadzieja na poprawę losu, demony przeszłości wróciły i ze zdwojoną siłą zaatakowały dojrzewającą dziewczynkę… Jak Maja sobie z nimi poradzi? Czy znajdzie kogoś, kto wyciągnie do niej pomocną dłoń?
"Żałuję, że nie pozbyłam się ciebie, zanim się urodziłaś (...) od dnia narodzin nic do ciebie nie czułam... (...) Ciebie nigdy nie pokocham!"
Jak wiecie lubię być od czasu do czasu przeczołgana emocjonalnie przez książkę. Ta właśnie to ze mną zrobiła. To nie jest łatwa, lekka i przyjemna lekturka na tzw. miłe popołudnie. Tematy, jakich podjęła się Katarzyna Pietruszyńska z pewnością są ciężkie i w moim odczuciu autorka w pełni im podołała. A patrząc na to, iż mamy do czynienia z debiutem, tym bardziej warto docenić efekt końcowy.
Autorka porusza w swojej powieści problem tytułowej prostytucji, ale i alkoholizmu, przemocy fizycznej i psychicznej, zdemoralizowanej młodzieży, zaufania, samotności, choroby nowotworowej, śmierci. Trudno przejść obojętnie obok tak szerokiego spektrum wątków, nie angażując się w fabułę, życie i los bohaterów.
Bohaterowie zostali wykreowani w sposób, który każe czytelnikowi każdemu z osobna wnikliwie się przyjrzeć. To bardzo interesujące osobowości, ale tylko niewielu z nich będziecie w stanie polubić. Ich zachowanie wyzwalało we mnie niejednokrotnie złość i rozgoryczenie. Przyglądamy się toksycznym relacjom rodzinnym. Sprzeciw budzi postawa wujostwa, które przygarnęło Maję. Wydaje się, że posiadają wszystkiego pod dostatkiem, a tego, co najważniejsze nie. Po co komuś wielkie pieniądze jeśli nie ma się miłości, zrozumienia, ciepła i szacunku do drugiego człowieka? Życie oparte na pozorach i obłudzie jest nic niewarte. Ciotka Maria... ach szkoda słów. To, w jaki sposób traktowała swoją siostrzenicę... sama zrobiłbym jej to samo. Może wtedy by coś zrozumiała, choć nie sądzę, aby takie osoby mogły się zmienić. Największą zaś sympatią zapałałam do Leona i Klaudii. To postaci, którym los nie szczędził przykrości, a mimo to zachowali w sobie odrobinę radości.
"Dwunastolatka zastanawiała się, czy Maria kiedykolwiek odpowie za to, co jej wyrządziła. Koszmar z dzieciństwa powrócił. Najpierw matka znęcała się nad dziewczynką, a potem ciotka powtórzyła grzechy siostry. Maja myślała teraz nad ucieczką z tego miejsca, ale to nie miało sensu..."
Dwunastoletnia Maja to inteligentna, oczytana, pragnąca miłości i domowego ciepła dziewczynka. Choć jej postać momentami irytuje, to można zrozumieć jej zachowanie, bo to co przeszła wiele tłumaczy... Najmocniej uderzył mnie brak zrozumienia, wsparcia i pomocy dla krzywdzonego dziecka, a jeszcze bardziej rodzinny, która powinna jak lwica o nie walczyć. Widzimy jak problem olewany jest przez różne instytucje, a dom dziecka to miejsce, w którym niestety nie można czuć się bezpiecznie.
"Tak jak alkoholik nie mógł przestać pić, tak ona nie mogła przestać się ciąć. To było czymś w rodzaju terapii. (...) Dziewczynka wyjęła żyletkę, którą schowała pod poduszką po ostatnim razie. Przecięła żyłę u lewej ręki i jęknęła z bólu, a potem zacisnęła usta. Bolało. Tak strasznie bolało, że rzuciła żyletkę na ziemię i zacisnęła ranę drugą dłonią. Pana Pocieszyciela nie było... Jak zwykle w takich momentach ją zostawił. Wciąż nie mogła zrozumieć, dlaczego wszyscy się od niej odwrócili. Dlaczego w wieku dwunastu lat była pozostawiona sama sobie? Czy znajdzie się kiedyś ktoś, kto poda jej pomocną dłoń? Czy w końcu odnajdzie szczęście?"
Otrzymałam z tą powieścią całe mnóstwo emocji i odczuć. Dominującym był smutek. Radosnych momentów trzeba się doszukiwać, co tym bardziej uświadamia nam realność tej historii i tego, że takich rodzin jak ta Mai jest wokół nas więcej. Poznając tę historię, czytelnik zaczyna doceniać to, co ma, inaczej spogląda na własne problemy, które może wcale nie są tak wielkie jak mu się wydaje? I przede wszystkim uświadamia sobie, aby każdy dzień, jaki jest mu dany wykorzystać na sto procent. Aby przeżyć życie tak, by potem niczego nie żałować.
Autorka zakończyła książkę pozostawiając sporo niewyjaśnionych wątków, więc tym bardziej czekam na ich kontynuację. Nie wiem co będzie dalej z Mają, czy winni zostaną ukarani i czy dziewczynka w końcu będzie szczęśliwa?
"Jej matka prostytutka" to mocny, szczery i smutny obraz porzuconego dziecka. To książka, która wstrząśnie Wami i nie pozostawi obojętnymi na los takich osób jak Maja. Dzieci nie powinny płacić za winy dorosłych. Polecam!
sza-terazczytam.blogspot.pl
Małgosia Brzeska | (11.06.2020) |
Ile czasami człowiek musi wycierpieć na drodze do szczęścia …
Czy zrządzenia losu mają coś nam uświadomić, do czegoś przekonać, czy pokazać cenę określonych wartości, jak miłość, zrozumienie, kochająca rodzina, ciepło rodzinne …
Dwunastoletnia Maja o cieple rodzinnym i miłości matki może tylko pomarzyć. Dla matki była nikim, niechcianą córką i oczywiście pozbawioną wszelkiej miłości i uczuć. Dziecko trafia do domu dziecka, gdzie w końcu odnajduje chwilę wytchnienia od atrakcji, jakie jej codziennie fundowała matka - alkoholiczka. Ojciec, który był dla dziewczynki całym światem, zginął pełniąc służbę w policji. Wkrótce jednak majętna siostra matki adoptuje dziewczynkę. I dopiero dla dziecka zaczyna się piekło na ziemi. Bita, poniewierana przez ciotkę nawet nie ma się komu poskarżyć, każdy z rodziny jej matki widzi w niej wroga, osobę, która przyczyniła się do śmierci matki. Gdzie Maja ma szukać ratunku? Obojętność i ludzka znieczulica na krzywdę dziecka jest porażająca. Jak tak można? Przecież to dziecko tak wiele już przeżyło w swoim jeszcze krótkim życiu, tak zostało okaleczone przez los i zdane same na siebie. Ale jak się okazuje, nie wszyscy są pozbawieni uczuć. Maja znajdzie oparcie w nowo zatrudnionym ochroniarzu. On też będzie starał się jej pomóc. Czy jednak coś z tego wyjdzie? Czy jednak władza i znajomości ciotki staną na drodze do pomocy dziewczynce? Przecież nic nie powinno się wydostać za mury domu, nikt nie może poznać prawdy o rodzinnych relacjach. Ale każdy ma swoją szczęśliwą gwiazdkę, która będzie się starała rozjaśnić smutne dni i nastroić pozytywnie. Czy Maja może liczyć na odrobinę szczęścia?
Jej matka prostytutka to dramat dwunastoletniej dziewczynki skrzywdzonej przez matkę, niechcianej i niekochanej. Porażający jest nadmiar zła, bólu, smutku i obojętności na los dziecka. Codzienne awantury, upokorzenia, przemoc fizyczna i psychiczna, molestowanie. To strasznie boli. Czyni ranę w sercu i zostawia wielką wyrwę. Z tym nie sposób się pogodzić, obok tego nie można przejść obojętnie. Tego nie da się zaakceptować. Nie wolno pozwalać na takie zachowania w społeczeństwie, takich postaw nie można tolerować, należy je głośno i stanowczo potępiać. Dzieci należy chronić, i jak pokazuje ta historia, czasami przed własnymi rodzicami. Ile dziecko jest w stanie znieść? Gdzie jest granica jego wytrzymałości? Czy może liczyć na jakąkolwiek pomocną dłoń?
„Ogromna szafa miała wielkie lustro i dwoje drzwiczek, które przy otwieraniu ich skrzypiały. Drzwi wejściowe zaś zupełnie nie pasowały dziewczynce do wnętrza. Były szare i smutne, takie bez życia … Jak ona”.
Przeraża w tej historii postawa rodziny. Do jakiego stopnia można znienawidzić córkę siostry, aby obwiniać ją o śmierć matki? Jaka znieczulica musi być w sercach tych ludzi? A może oni w ogóle nie mają serca i ludzkich uczuć? Liczą się pieniądze, władza i wygodne życie. Wszystko poza tymi wartościami nie ma żadnej mocy i racji bytu. Ta rodzinna zmowa i sprzysiężenie się przeciwko dziecku jest nie do wyobrażenia. Obraz smutku, rozpaczy i braku wrażliwości na dziecięcą krzywdę. Ale liczę, że los będzie sprawiedliwy i każdy, kto krzywdzi drugą osobę, poniesie sowitą karę.
Ta lektura, jak wspomniałam wcześniej, jest pełna bólu, krzywd, niesprawiedliwości i obojętności. Dla mnie tego wszystkiego było już za dużo w tej powieści. Trudno było uchwycić w niej momenty radości i szczęścia. Były to tak śladowe ilości, że prawie niezauważalne. Za dużo – w mojej ocenie – autorka wprowadza bohaterów dalszego planu, uważam, że nie do końca są potrzebni. A na dodatek nie ma bohatera, którego nie dosięgają jakieś tragedie rodzinne. Ja wiem, że ludzie różne sytuacje przeżywają, ale ich nadmiar budzi przesyt i powoduje, że cała historia traci na realności. Bo nie jest tak, że w życiu to tylko dotyka nas zło, lepsze chwile też bywają.
Ale ta fikcyjna historia skłania do refleksji, do zajrzenia w głąb własnych uczuć i pragnień. Zmusza nas do osobistego rozrachunku ze swoim życiem, do zastanowienia się nad stanem rodzinnych relacji, nad stosunkiem do drugiej osoby. Również uwrażliwia nas na zło i krzywdę, pokazuje, że nie wolno być obojętnym, trzeba szybko reagować, jeżeli komuś w naszym sąsiedztwie dzieje się źle, nie wolno milczeć i ignorować wszelkich otrzymywanych sygnałów. Naprawdę, nasza szybka reakcja i obywatelska postawa, może zapobiec dalszemu szerzeniu się zła i uratować niewinne życia przed śmiercią.
Wielce udany debiut, obok którego nie można przejść obojętnie. Szokuje, wzburza i wzmaga złość. Adrenalina na podwyższonym, niedopuszczalnym poziomie. Obowiązkowa lektura dla każdego, pozwala inaczej, z pewnym dystansem, spojrzeć na opisywane w niej istotne kwestie, budzi nasze uśpione emocje. Zachęcam sięgnijcie po nią, naprawdę nic nie stracicie, a z pewnością zdobędziecie nowe doświadczenia i nie pozwolicie nigdy zrobić krzywdy dziecku.
Czy zrządzenia losu mają coś nam uświadomić, do czegoś przekonać, czy pokazać cenę określonych wartości, jak miłość, zrozumienie, kochająca rodzina, ciepło rodzinne …
Dwunastoletnia Maja o cieple rodzinnym i miłości matki może tylko pomarzyć. Dla matki była nikim, niechcianą córką i oczywiście pozbawioną wszelkiej miłości i uczuć. Dziecko trafia do domu dziecka, gdzie w końcu odnajduje chwilę wytchnienia od atrakcji, jakie jej codziennie fundowała matka - alkoholiczka. Ojciec, który był dla dziewczynki całym światem, zginął pełniąc służbę w policji. Wkrótce jednak majętna siostra matki adoptuje dziewczynkę. I dopiero dla dziecka zaczyna się piekło na ziemi. Bita, poniewierana przez ciotkę nawet nie ma się komu poskarżyć, każdy z rodziny jej matki widzi w niej wroga, osobę, która przyczyniła się do śmierci matki. Gdzie Maja ma szukać ratunku? Obojętność i ludzka znieczulica na krzywdę dziecka jest porażająca. Jak tak można? Przecież to dziecko tak wiele już przeżyło w swoim jeszcze krótkim życiu, tak zostało okaleczone przez los i zdane same na siebie. Ale jak się okazuje, nie wszyscy są pozbawieni uczuć. Maja znajdzie oparcie w nowo zatrudnionym ochroniarzu. On też będzie starał się jej pomóc. Czy jednak coś z tego wyjdzie? Czy jednak władza i znajomości ciotki staną na drodze do pomocy dziewczynce? Przecież nic nie powinno się wydostać za mury domu, nikt nie może poznać prawdy o rodzinnych relacjach. Ale każdy ma swoją szczęśliwą gwiazdkę, która będzie się starała rozjaśnić smutne dni i nastroić pozytywnie. Czy Maja może liczyć na odrobinę szczęścia?
Jej matka prostytutka to dramat dwunastoletniej dziewczynki skrzywdzonej przez matkę, niechcianej i niekochanej. Porażający jest nadmiar zła, bólu, smutku i obojętności na los dziecka. Codzienne awantury, upokorzenia, przemoc fizyczna i psychiczna, molestowanie. To strasznie boli. Czyni ranę w sercu i zostawia wielką wyrwę. Z tym nie sposób się pogodzić, obok tego nie można przejść obojętnie. Tego nie da się zaakceptować. Nie wolno pozwalać na takie zachowania w społeczeństwie, takich postaw nie można tolerować, należy je głośno i stanowczo potępiać. Dzieci należy chronić, i jak pokazuje ta historia, czasami przed własnymi rodzicami. Ile dziecko jest w stanie znieść? Gdzie jest granica jego wytrzymałości? Czy może liczyć na jakąkolwiek pomocną dłoń?
„Ogromna szafa miała wielkie lustro i dwoje drzwiczek, które przy otwieraniu ich skrzypiały. Drzwi wejściowe zaś zupełnie nie pasowały dziewczynce do wnętrza. Były szare i smutne, takie bez życia … Jak ona”.
Przeraża w tej historii postawa rodziny. Do jakiego stopnia można znienawidzić córkę siostry, aby obwiniać ją o śmierć matki? Jaka znieczulica musi być w sercach tych ludzi? A może oni w ogóle nie mają serca i ludzkich uczuć? Liczą się pieniądze, władza i wygodne życie. Wszystko poza tymi wartościami nie ma żadnej mocy i racji bytu. Ta rodzinna zmowa i sprzysiężenie się przeciwko dziecku jest nie do wyobrażenia. Obraz smutku, rozpaczy i braku wrażliwości na dziecięcą krzywdę. Ale liczę, że los będzie sprawiedliwy i każdy, kto krzywdzi drugą osobę, poniesie sowitą karę.
Ta lektura, jak wspomniałam wcześniej, jest pełna bólu, krzywd, niesprawiedliwości i obojętności. Dla mnie tego wszystkiego było już za dużo w tej powieści. Trudno było uchwycić w niej momenty radości i szczęścia. Były to tak śladowe ilości, że prawie niezauważalne. Za dużo – w mojej ocenie – autorka wprowadza bohaterów dalszego planu, uważam, że nie do końca są potrzebni. A na dodatek nie ma bohatera, którego nie dosięgają jakieś tragedie rodzinne. Ja wiem, że ludzie różne sytuacje przeżywają, ale ich nadmiar budzi przesyt i powoduje, że cała historia traci na realności. Bo nie jest tak, że w życiu to tylko dotyka nas zło, lepsze chwile też bywają.
Ale ta fikcyjna historia skłania do refleksji, do zajrzenia w głąb własnych uczuć i pragnień. Zmusza nas do osobistego rozrachunku ze swoim życiem, do zastanowienia się nad stanem rodzinnych relacji, nad stosunkiem do drugiej osoby. Również uwrażliwia nas na zło i krzywdę, pokazuje, że nie wolno być obojętnym, trzeba szybko reagować, jeżeli komuś w naszym sąsiedztwie dzieje się źle, nie wolno milczeć i ignorować wszelkich otrzymywanych sygnałów. Naprawdę, nasza szybka reakcja i obywatelska postawa, może zapobiec dalszemu szerzeniu się zła i uratować niewinne życia przed śmiercią.
Wielce udany debiut, obok którego nie można przejść obojętnie. Szokuje, wzburza i wzmaga złość. Adrenalina na podwyższonym, niedopuszczalnym poziomie. Obowiązkowa lektura dla każdego, pozwala inaczej, z pewnym dystansem, spojrzeć na opisywane w niej istotne kwestie, budzi nasze uśpione emocje. Zachęcam sięgnijcie po nią, naprawdę nic nie stracicie, a z pewnością zdobędziecie nowe doświadczenia i nie pozwolicie nigdy zrobić krzywdy dziecku.
Paulina Lulek | (22.06.2020) |
Ostatnio prześladuje mnie ostra chandra. Może dlatego też wybieram sobie literaturę, która zdecydowanie nie jest lekka ani łatwa. Oddaje się postaciom, które ujmą się za serce albo mi je zamią do końca swoim postępowaniem. Co przyszykowała dla mnie nieznana mi autorka? Książkę, która zostanie ze mną na długo.
Dwunastoletnia Maja nie ma lekkiego życia. Alkohol i seks to powody, które zniszczyły jej życie. To właśnie było priorytetem dla jej matki. Chodź ja taką osobę trudno nazwać rodzicem. Maja zaś próbuje ukryć żal i smutek w cięciu się, które jak wiadomo zostawia piętno na całe życie, bo blizny niestety zostają z nami do końca i przypominają o tym co nas spotkało. Dziewuszka jest w Domu Dziecka gdzie każdego interesuje jedynie jego własny los. I mimo wszystko ciotka, siostra matki, która jej nie lubi postanawia ją zabrać do siebie – co z tego wyniknie?
Na pewno nic dobrego,bo czemuż może być winne dziecko? Ogrom nienawiści, zła i obarczenia winą przytłoczy każdego dorosłego, a co dopiero małą dziewczynkę. To jedna z tych książek, która Wami wstrząśnie, ale bez owijania w bawełnę pokaże nagą, dosadną prawdę o placówkach adopcyjnych jak i tych ‚rodzinach” gdzie nie brakuje niczego, prócz najważniejszych spraw – miłości, zrozumienia, ciepła i wszystkich tych uczuć, które my wszyscy mamy w domach.
To moje pierwsze spotkanie z autorką, nie wiedziałam czego się spodziewać – sięgałam po nią trochę w ciemno, a zostawiła mnie z poczuciem, że nie każdy jest obojętny na ludzkie zło, że są tacy, które je wiedzą. I pani Katarzyna jest jedną z nich. Przynajmniej mogę tak zakładać.
Pani Pietruszyńska pisze konkretnie i łatwo, mimo że o trudnych rzeczach, stosunkowo książkę czyta się szybko, ale były chwile, ze robiłam przerwy, bo ciężar jaki spoczywał na niewinnej duszyczce naprawdę chcemy dzielić razem z nią.
To kolejna książka w tym roku, która na pewno ze mną zostanie. Porusza wiele dramatycznych przeżyć, ale czy życie jest łatwe? Autorka zwraca naszą uwagę na to, że zło nie zawsze jest głośne, a czasem przez coś drobnego można odmienić czyjś los. Bardzo dobra książka, czekam na kontynuację!
Dwunastoletnia Maja nie ma lekkiego życia. Alkohol i seks to powody, które zniszczyły jej życie. To właśnie było priorytetem dla jej matki. Chodź ja taką osobę trudno nazwać rodzicem. Maja zaś próbuje ukryć żal i smutek w cięciu się, które jak wiadomo zostawia piętno na całe życie, bo blizny niestety zostają z nami do końca i przypominają o tym co nas spotkało. Dziewuszka jest w Domu Dziecka gdzie każdego interesuje jedynie jego własny los. I mimo wszystko ciotka, siostra matki, która jej nie lubi postanawia ją zabrać do siebie – co z tego wyniknie?
Na pewno nic dobrego,bo czemuż może być winne dziecko? Ogrom nienawiści, zła i obarczenia winą przytłoczy każdego dorosłego, a co dopiero małą dziewczynkę. To jedna z tych książek, która Wami wstrząśnie, ale bez owijania w bawełnę pokaże nagą, dosadną prawdę o placówkach adopcyjnych jak i tych ‚rodzinach” gdzie nie brakuje niczego, prócz najważniejszych spraw – miłości, zrozumienia, ciepła i wszystkich tych uczuć, które my wszyscy mamy w domach.
To moje pierwsze spotkanie z autorką, nie wiedziałam czego się spodziewać – sięgałam po nią trochę w ciemno, a zostawiła mnie z poczuciem, że nie każdy jest obojętny na ludzkie zło, że są tacy, które je wiedzą. I pani Katarzyna jest jedną z nich. Przynajmniej mogę tak zakładać.
Pani Pietruszyńska pisze konkretnie i łatwo, mimo że o trudnych rzeczach, stosunkowo książkę czyta się szybko, ale były chwile, ze robiłam przerwy, bo ciężar jaki spoczywał na niewinnej duszyczce naprawdę chcemy dzielić razem z nią.
To kolejna książka w tym roku, która na pewno ze mną zostanie. Porusza wiele dramatycznych przeżyć, ale czy życie jest łatwe? Autorka zwraca naszą uwagę na to, że zło nie zawsze jest głośne, a czasem przez coś drobnego można odmienić czyjś los. Bardzo dobra książka, czekam na kontynuację!
Anna Kaczor | (17.07.2020) |
Maja ma dwanaście lat, a w swoim życiu przeszła więcej niż nie jeden dorosły. Kiedyś była szczęśliwa, kiedyś miała tatusia, który ją bardzo kochał, z którego była dumna, bo był policjantem i dziadka, na którego mogła zawsze liczyć. Jednak tatuś zginął na służbie, a dziadziuś sam był chory, więc nie mógł się nią zająć. Dziewczynka została sama z matką (chociaż ja jej matką bym nie nazwała), kobietą, która się nad nią znęcała, która sprowadzała do domu obcych mężczyzn (zarabiała ciałem). Pewnego dnia Maja nie wytrzymała i powiedziała o wszystkich, jej matka poszła do więzienia, a ona po krótkim pobycie u wujostwa, do domu dziecka.
Dziewczynka jest nieszczęśliwa, zagubiona, a jej użalanie się nad własnym losem oraz „pan pocieszyciel”, który jest tylko w jej wyobraźni, nie pomaga zaaklimatyzować się w domu dziecka, zdobyć przyjaciół. Kiedy pewnego dnia jej ciotka (siostra matki) i wujek przyjeżdżają do domu dziecka i chcą ją adoptować, na początku się waha. Ten krótki pobyt u nich nie wspomina dobrze, ciotka ją biła i zamykała w piwnicy. Maja boi się, jednak po rozmowie postanawia spróbować. Po niedługim czasie okazuje się, że ciotka wcale się nie zmieniła, a z niej zrobiła kłamczuchę. Nikt nie wierzy dziewczynce, znowu jest sama, pozostał jej tylko „pan pocieszyciel”. Czy ktoś jej w końcu uwierzy? Czy Maja znajdzie przyjaciół? Czy w końcu będzie bezpieczna i szczęśliwa?
Cała recenzja na moim blogu - https://anka8661.blogspot.com/2020/07/wydawnictwo-novae-res-ksiazka-pt-jej.html
Dziewczynka jest nieszczęśliwa, zagubiona, a jej użalanie się nad własnym losem oraz „pan pocieszyciel”, który jest tylko w jej wyobraźni, nie pomaga zaaklimatyzować się w domu dziecka, zdobyć przyjaciół. Kiedy pewnego dnia jej ciotka (siostra matki) i wujek przyjeżdżają do domu dziecka i chcą ją adoptować, na początku się waha. Ten krótki pobyt u nich nie wspomina dobrze, ciotka ją biła i zamykała w piwnicy. Maja boi się, jednak po rozmowie postanawia spróbować. Po niedługim czasie okazuje się, że ciotka wcale się nie zmieniła, a z niej zrobiła kłamczuchę. Nikt nie wierzy dziewczynce, znowu jest sama, pozostał jej tylko „pan pocieszyciel”. Czy ktoś jej w końcu uwierzy? Czy Maja znajdzie przyjaciół? Czy w końcu będzie bezpieczna i szczęśliwa?
Cała recenzja na moim blogu - https://anka8661.blogspot.com/2020/07/wydawnictwo-novae-res-ksiazka-pt-jej.html
Tatiasza i jej książki | (17.05.2020) |
„Tak jak alkoholik nie mógł przestać pić, tak ona nie mogła przestać się ciąć. To było czymś w rodzaju terapii”.
Maja to bardzo smutna, zagubiona, samotna dziewczynka. Poznajemy ją w momencie, gdy kolejny raz próbuje się pociąć, aby zagłuszyć rozdzierający ból, toczący ją od środka. Dziewczynka przebywa w Domu Dziecka, otoczona wyrachowanymi, niekompetentnymi ludźmi, którzy myślą tylko o sobie. Maja jest niechcianym i niekochanym dzieckiem dla swojej matki. Kobiety, dla której najważniejszy był alkohol i seks. Niespodziewanie siostra matki wraz mężem postanawiają wziąć ją do siebie. Maja jest bardzo zdziwiona, wie, że ciotka jej nie lubi. Czy rzeczywiście szczęście w końcu uśmiechnie się do Mai?
Akcja powieści toczy się swoim rytmem i zaskakuje ogromem zła jakie spotyka niczemu nie winne dziecko. Jest szczerze, mocno, bez owijania w bawełnę i zbędnego słodzenia. Bardzo wnikliwie i empatycznie, czuć ogromne zaangażowanie autorki, rzetelność i realizm przedstawionej historii. Ciekawie ukazani bohaterowie, bardzo różne osobowości. Niestety przeważają postacie negatywne, dla których liczy się własna wygoda i pieniądze. Nie potrafią, bądź nie chcą ujrzeć oczywistej prawdy. Jeżeli chodzi o Maję, jest to dziecko, które doświadczyło bardzo dużo zła w swoim życiu. Co bardzo wpłynęło na jej osobowość. Bardzo inteligentna, oczytana, pragnąca miłości i ciepła od drugiego człowieka. Były momenty kiedy mocno mnie irytowała, trudno ją polubić. Ale rozumiem jej zachowanie, i wcale się jej nie dziwię.
Patologia, toksyczne relacje, zakłamanie. Bezpodstawne i bezduszne obarczane dziecka czymś, na co ono kompletnie nie miało wpływu. Przemoc, agresja, obsesja. Przerażająca postawa najbliższej rodziny, brak wsparcia, zrozumienia i miłości z ich strony. Kompletnie tego nie rozumiem. Brak kompetencji i obojętność pracowników placówek Domu Dziecka – przeraża. Rodzina, która przygarnęła Maję opływa w dostatki i luksus, mają wszystko, a brakuje między mini tego co najważniejsze w życiu. Miłości, zrozumienia, szacunku, jest pozerstwo, fałsz i lekceważący stosunek do drugiego człowieka. Smutna i dająca do myślenia opowieść. Zakończenie głęboko mnie poruszyło i dało iskierkę nadziei na poprawę losu Mai. Z niecierpliwościom i obawą czekam na drugą część. Polecam :)
http://tatiaszaaleksiej.pl/?p=2527
Maja to bardzo smutna, zagubiona, samotna dziewczynka. Poznajemy ją w momencie, gdy kolejny raz próbuje się pociąć, aby zagłuszyć rozdzierający ból, toczący ją od środka. Dziewczynka przebywa w Domu Dziecka, otoczona wyrachowanymi, niekompetentnymi ludźmi, którzy myślą tylko o sobie. Maja jest niechcianym i niekochanym dzieckiem dla swojej matki. Kobiety, dla której najważniejszy był alkohol i seks. Niespodziewanie siostra matki wraz mężem postanawiają wziąć ją do siebie. Maja jest bardzo zdziwiona, wie, że ciotka jej nie lubi. Czy rzeczywiście szczęście w końcu uśmiechnie się do Mai?
Akcja powieści toczy się swoim rytmem i zaskakuje ogromem zła jakie spotyka niczemu nie winne dziecko. Jest szczerze, mocno, bez owijania w bawełnę i zbędnego słodzenia. Bardzo wnikliwie i empatycznie, czuć ogromne zaangażowanie autorki, rzetelność i realizm przedstawionej historii. Ciekawie ukazani bohaterowie, bardzo różne osobowości. Niestety przeważają postacie negatywne, dla których liczy się własna wygoda i pieniądze. Nie potrafią, bądź nie chcą ujrzeć oczywistej prawdy. Jeżeli chodzi o Maję, jest to dziecko, które doświadczyło bardzo dużo zła w swoim życiu. Co bardzo wpłynęło na jej osobowość. Bardzo inteligentna, oczytana, pragnąca miłości i ciepła od drugiego człowieka. Były momenty kiedy mocno mnie irytowała, trudno ją polubić. Ale rozumiem jej zachowanie, i wcale się jej nie dziwię.
Patologia, toksyczne relacje, zakłamanie. Bezpodstawne i bezduszne obarczane dziecka czymś, na co ono kompletnie nie miało wpływu. Przemoc, agresja, obsesja. Przerażająca postawa najbliższej rodziny, brak wsparcia, zrozumienia i miłości z ich strony. Kompletnie tego nie rozumiem. Brak kompetencji i obojętność pracowników placówek Domu Dziecka – przeraża. Rodzina, która przygarnęła Maję opływa w dostatki i luksus, mają wszystko, a brakuje między mini tego co najważniejsze w życiu. Miłości, zrozumienia, szacunku, jest pozerstwo, fałsz i lekceważący stosunek do drugiego człowieka. Smutna i dająca do myślenia opowieść. Zakończenie głęboko mnie poruszyło i dało iskierkę nadziei na poprawę losu Mai. Z niecierpliwościom i obawą czekam na drugą część. Polecam :)
http://tatiaszaaleksiej.pl/?p=2527
Anna Niezgódka | (12.06.2020) |
Na początku zadajmy sobie pytanie "ile cierpienia może znieść mała dziewczynka, niekochana przez matkę, odrzucona przez całą rodzinę?". Ta książa udzieli nam na nie odpowiedź, tylko przedstawi bardzo trudne i bolesne życie dojrzewającej 12-latki, która bardzo w tym czasie potrzebuje poczucia bezpieczeństwa. Która pomimo przeciwności losu chce wreszcie odnaleźć szczęście i spokój. Choć jej droga nie jest usłana różami i mam wrażenie, że spotyka więcej złych ludzi niż dobrych, to jednak te dobre dusze sprawiają, że Maja zaczyna mieć nadzieję, że wszystko się dobrze ułoży.
Najgorszą osobą w tej powieści jest ciotka Marysia, siostra zmarłej Marzeny, matki Majki. To ona bierze pod opiekę swoją siostrzenicę po 4 latach przebywania w domu dziecka. Maja słusznie nie wierzy w jej zmianę, ale wujek Krzysztof przekonuje ją, że nie ma się czego bać. Z jednej strony mieszkanie z nimi jest tragedią, z drugiej może okazać się wybawieniem i ukaraniem odpowiednich osób za wyrządzone krzywdy.
Jedną z pozytywnych postaci jest Klaudia, 16-letnia kuzynka Leona, ochroniarza Majki. Niestety jest ona chora nieuleczalnie na białaczkę, choroba bardzo szybko postępuje i zapewne nastolatka nie doczeka końca wakacji.
"- Pogodziłaś się z chorobą?- W pewnym stopniu tak. Kiedyś pewien lekarz mi powiedział, że raka trzeba zaakceptować i zaprzyjaźnić się z nim. Muszę żyć ze sobą w zgodzie, bo jeśli będę ciągle przejmowała się chorobą, to starcę czas i najpiekniejsze chwile, które mogłabym wykorzystać na o wiele ciekawsze rzeczy."
Klaudia wspiera Majkę, udziela rad, które na początku nie docierają do dziewczynki, jak zwykle się buntuje i uważa, że wie wszystko lepiej. Z czasem słowa koleżanki sprawiają, że Majka zaczyna rozumieć całe przesłanie i chce się zmienić, chce poprawić zachowanie i cieszyć się powoli tym co osiąga.
"Jej matka prostytutka" jest powieścią mocną pod względem swojej brutalności. Cierpienia jakiego doznaje tak małe dziecko nie da się tak po prostu opisać. Momentami czułam się jakbym stała obok, patrzyła i chciała pomóc, jednak nie mogłam nic zrobić. To co się działo bardzo we mnie uderzyło, czasami musiałam przerwać, bo nie wierzyłam, że rodzina, która powinna być wsparciem, jest tak okrutna i niesprawiedliwa.
Ile takich tragedii dzieje się za zamkniętymi drzwiami bogatych rodzin? Gdzie wszyscy widzą idealną rodzinkę, pomagającą charytatywnie, a w domu rozgrywa się piekło?
Jak trzeba być skrzywionym psychicznie, by znęcać się nad niewinnym i bezbronnym dzieckiem?
W ogóle czy kobieta, dla której całym światem jest alkohol, narkotyki i prostytucja, ma prawo do tego by nazywać ją matką? Ile bólu mogą zadać słowa:
"...Żałuję, że nie pozbyłam się ciebie, zanim się urodziłaś. [...] od dnia narodzin nic do ciebie nie czułam... [...] Ciebie nigdy nie pokocham!"
Jak po czymś takim się podnieść? Jakim prawem można w taki sposób zniszczyć życie własnej córce, którą nosiło się pod sercem, a dla której matka powinna być całym światem?
To dopiero tom 1, po zakończeniu książki, wiem, że tom 2 będzie jeszcze trudniejszy. Walka jaką Majka będzie musiała stoczyć, nie będzie należała do łatwych, na pewno dozna kolejnego cierpienia i boje się czytać więcej. Łzy nawet teraz cisną mi się do oczu jak przypomnę sobie co czytałam.
Podsumowując, jeśli lubicie takie książki, gdzie pomimo cierpienia pojawia się iskierka nadziei na lepsze jutro, że są jeszcze ludzie, którzy pomogą bezinteresownie, to musicie po nią sięgnąć. Jestem pewna, że nie będziecie zawiedzeni, a czytając, nawet nie poznacie, że to debiut.
Najgorszą osobą w tej powieści jest ciotka Marysia, siostra zmarłej Marzeny, matki Majki. To ona bierze pod opiekę swoją siostrzenicę po 4 latach przebywania w domu dziecka. Maja słusznie nie wierzy w jej zmianę, ale wujek Krzysztof przekonuje ją, że nie ma się czego bać. Z jednej strony mieszkanie z nimi jest tragedią, z drugiej może okazać się wybawieniem i ukaraniem odpowiednich osób za wyrządzone krzywdy.
Jedną z pozytywnych postaci jest Klaudia, 16-letnia kuzynka Leona, ochroniarza Majki. Niestety jest ona chora nieuleczalnie na białaczkę, choroba bardzo szybko postępuje i zapewne nastolatka nie doczeka końca wakacji.
"- Pogodziłaś się z chorobą?- W pewnym stopniu tak. Kiedyś pewien lekarz mi powiedział, że raka trzeba zaakceptować i zaprzyjaźnić się z nim. Muszę żyć ze sobą w zgodzie, bo jeśli będę ciągle przejmowała się chorobą, to starcę czas i najpiekniejsze chwile, które mogłabym wykorzystać na o wiele ciekawsze rzeczy."
Klaudia wspiera Majkę, udziela rad, które na początku nie docierają do dziewczynki, jak zwykle się buntuje i uważa, że wie wszystko lepiej. Z czasem słowa koleżanki sprawiają, że Majka zaczyna rozumieć całe przesłanie i chce się zmienić, chce poprawić zachowanie i cieszyć się powoli tym co osiąga.
"Jej matka prostytutka" jest powieścią mocną pod względem swojej brutalności. Cierpienia jakiego doznaje tak małe dziecko nie da się tak po prostu opisać. Momentami czułam się jakbym stała obok, patrzyła i chciała pomóc, jednak nie mogłam nic zrobić. To co się działo bardzo we mnie uderzyło, czasami musiałam przerwać, bo nie wierzyłam, że rodzina, która powinna być wsparciem, jest tak okrutna i niesprawiedliwa.
Ile takich tragedii dzieje się za zamkniętymi drzwiami bogatych rodzin? Gdzie wszyscy widzą idealną rodzinkę, pomagającą charytatywnie, a w domu rozgrywa się piekło?
Jak trzeba być skrzywionym psychicznie, by znęcać się nad niewinnym i bezbronnym dzieckiem?
W ogóle czy kobieta, dla której całym światem jest alkohol, narkotyki i prostytucja, ma prawo do tego by nazywać ją matką? Ile bólu mogą zadać słowa:
"...Żałuję, że nie pozbyłam się ciebie, zanim się urodziłaś. [...] od dnia narodzin nic do ciebie nie czułam... [...] Ciebie nigdy nie pokocham!"
Jak po czymś takim się podnieść? Jakim prawem można w taki sposób zniszczyć życie własnej córce, którą nosiło się pod sercem, a dla której matka powinna być całym światem?
To dopiero tom 1, po zakończeniu książki, wiem, że tom 2 będzie jeszcze trudniejszy. Walka jaką Majka będzie musiała stoczyć, nie będzie należała do łatwych, na pewno dozna kolejnego cierpienia i boje się czytać więcej. Łzy nawet teraz cisną mi się do oczu jak przypomnę sobie co czytałam.
Podsumowując, jeśli lubicie takie książki, gdzie pomimo cierpienia pojawia się iskierka nadziei na lepsze jutro, że są jeszcze ludzie, którzy pomogą bezinteresownie, to musicie po nią sięgnąć. Jestem pewna, że nie będziecie zawiedzeni, a czytając, nawet nie poznacie, że to debiut.
Andżelika Jaczyńska | (17.06.2020) |
https://czytamdlaprzyjemnosci.blogspot.com/2020/04/2720-jej-matka-prostytutka-katarzyna.html
"Jej matka prostytutka" jest powieścią, która porusza problemy alkoholizmu, prostytucji, przemocy domowej oraz zdemoralizowanej młodzieży. Oprócz tego znajdziecie temat choroby nowotworowej i jak radzi sobie z nią rodzina. Książka jest bardzo smutna. Bardzo mało jest w niej radosnych momentów. Ale czy życie jest zawsze bajką, która kończy się dobrze? Jeżeli chodzi o emocje to nie zabraknie ich wam podczas czytania. Wśród palety odczuć dominować będą negatywne uczucia takie jak złość, smutek czy rozgoryczenie. Jednak takie książki też są potrzebne, abyśmy docenili to co posiadamy, a mianowicie spokojny dom, zdrowe dzieci i pracę, którą wykonujemy. Zatrzymali się na chwilę i zastanowili, czy aby na pewno mamy powody do narzekania na swój los. Trochę refleksji nie zaszkodzi, a może skłonić nas do zmiany swojego nastawienia do otaczającego świata.
Jestem przekonana, że jeszcze pani Katarzyna Pietruszyńska dostarczy nam wielu emocji w kolejnych swoich utworach. Z pewnością jest to debiut z dużym potencjałem na przyszłość.
"Jej matka prostytutka" jest powieścią, która porusza problemy alkoholizmu, prostytucji, przemocy domowej oraz zdemoralizowanej młodzieży. Oprócz tego znajdziecie temat choroby nowotworowej i jak radzi sobie z nią rodzina. Książka jest bardzo smutna. Bardzo mało jest w niej radosnych momentów. Ale czy życie jest zawsze bajką, która kończy się dobrze? Jeżeli chodzi o emocje to nie zabraknie ich wam podczas czytania. Wśród palety odczuć dominować będą negatywne uczucia takie jak złość, smutek czy rozgoryczenie. Jednak takie książki też są potrzebne, abyśmy docenili to co posiadamy, a mianowicie spokojny dom, zdrowe dzieci i pracę, którą wykonujemy. Zatrzymali się na chwilę i zastanowili, czy aby na pewno mamy powody do narzekania na swój los. Trochę refleksji nie zaszkodzi, a może skłonić nas do zmiany swojego nastawienia do otaczającego świata.
Jestem przekonana, że jeszcze pani Katarzyna Pietruszyńska dostarczy nam wielu emocji w kolejnych swoich utworach. Z pewnością jest to debiut z dużym potencjałem na przyszłość.
Lubię To Czytam | (28.07.2020) |
"Jej matka prostytutka" jest debiutem Autorki. Dwunastoletnia Maja została adoptowana przez siostrę swojej matki, po śmierci obojga rodziców. Odrzucają ją wszyscy członkowie rodziny, obwiniając bezbronne dziecko, za śmierć matki.
Tematyka książki jest bardzo trudna, zarówno ze strony Czytelnika, jak i Autora. Poruszony został temat prostytucji, samotności, przemocy, znęcania się psychicznego i fizycznego nad dzieckiem, prób samobójczych, zaburzeń psychicznych, zaniedbania dzieci. Każde słowo w tej książce wskazuje na ból i cierpienie niewinnego dziecka. Sytuacja, jako została przedstawiona daleko odbiega od normalności. Sposób w jaki jest traktowana Maja przez członków rodziny, rozdziera serce Czytelnika. Dziewczyna głośno mówi, że jest bita i poniżana przez ciotkę, jednak nikt jej nie wierzy. Kondycja materialna rodziny wuja, w oczach ośrodka adopcyjnego załatwia sprawę, stawiając dziewczynkę na miejscu kłamcy. Zakończenie książki jest bardzo dramatyczne i bolesne, ponieważ opisuje moment katowania dziecka przez ciotkę. Styl pisania Autorki jest dla mnie ciężki w odbiorze. Książkę czyta się powoli, należy się na niej skupić, pomyśleć. Ta historia otwiera oczy na niektóre sprawy. Poddaje w wątpliwość stereotypy dobrej, bogatej, szanowanej w społeczeństwie rodzinie. Pojawia się również temat nastolatki chorej na białaczkę, której ojciec jest osobą na wózku inwalidzkim. W książce jest bardzo dużo różnych bohaterów i wątków. Uważam, że warto sięgnąć po tę pozycję.
Zapraszam:
Instagram: lubie_to_czytam
https://www.instagram.com/lubie_to_czytam/
Facebook: Lubię To Czytam
https://www.facebook.com/lubieto.czytam.5
Tematyka książki jest bardzo trudna, zarówno ze strony Czytelnika, jak i Autora. Poruszony został temat prostytucji, samotności, przemocy, znęcania się psychicznego i fizycznego nad dzieckiem, prób samobójczych, zaburzeń psychicznych, zaniedbania dzieci. Każde słowo w tej książce wskazuje na ból i cierpienie niewinnego dziecka. Sytuacja, jako została przedstawiona daleko odbiega od normalności. Sposób w jaki jest traktowana Maja przez członków rodziny, rozdziera serce Czytelnika. Dziewczyna głośno mówi, że jest bita i poniżana przez ciotkę, jednak nikt jej nie wierzy. Kondycja materialna rodziny wuja, w oczach ośrodka adopcyjnego załatwia sprawę, stawiając dziewczynkę na miejscu kłamcy. Zakończenie książki jest bardzo dramatyczne i bolesne, ponieważ opisuje moment katowania dziecka przez ciotkę. Styl pisania Autorki jest dla mnie ciężki w odbiorze. Książkę czyta się powoli, należy się na niej skupić, pomyśleć. Ta historia otwiera oczy na niektóre sprawy. Poddaje w wątpliwość stereotypy dobrej, bogatej, szanowanej w społeczeństwie rodzinie. Pojawia się również temat nastolatki chorej na białaczkę, której ojciec jest osobą na wózku inwalidzkim. W książce jest bardzo dużo różnych bohaterów i wątków. Uważam, że warto sięgnąć po tę pozycję.
Zapraszam:
Instagram: lubie_to_czytam
https://www.instagram.com/lubie_to_czytam/
Facebook: Lubię To Czytam
https://www.facebook.com/lubieto.czytam.5
Złotowłosa i książki Agnieszka | (25.05.2020) |
Dziecko rodzi się nieświadome swego losu. Nie wie kim są jego rodzice, całą rodzina - tego się uczy. Dzieciństwo powinno jawić się beztroską, radością i miłością. No własnie, powinno...
Maja jest jedynaczką. Mieszka z ukochanym tatą, który jest policjantem, z mamą Marzeną, która jest alkoholiczką, i dziadkiem Bronkiem, ojcem Andrzeja. W tej rodzinie, nie licząc tych ze strony matki, którzy nie akceptują jej ojca, dziewczynka może liczyć tylko na tatę i dziadka. W wieku ośmiu lat jej i tak już dość zburzony obraz dzieciństwa zostaje całkowicie zdmuchnięty, gdy tata ginie na służbie. To właśnie wtedy doświadcza najgorszego. Zostaje sama. Dziadek niedomaga i nie ma jak się zająć wnuczką. Dlatego dziewczynka trafia do pogotowia rodzinnego a potem do ośrodka, gdy matka trafia do szpitala a później umiera. Spędza w nim cztery lata, podczas, gdy jej malutki braciszek od razu zostaje adoptowany przez Marzenę. W miedzy czasie dowiaduje się, że ma jeszcze jednego przyrodniego brata i niedługo ma na powrót trafić pod opiekę siostry Marzeny - milionerów. Nie wspomina tamtego okresu przyjemnie. Zostaje przez nich adoptowana, tak jak jej bracia. Na powrót ma rodzinę. Tylko... Czy piekło może zapłonąć jeszcze bardziej? Co czeka na dziewczynkę w nowym miejscu? Czy Pan Pocieszyciel będzie jej jedynym przyjacielem? Czy ktoś jej pomoże? Wyciągnie pomocną dłoń?
Biorąc do ręki tę książkę spodziewałam się bólu, łez i szokujących wydarzeń. Historii naładowanej emocjami i kontrowersyjnymi wątkami. Jak było? Autorka oddała obraz pokrzywdzonego i brutalnie doświadczonego dziecka. To, że nie ma się wpływu na to, kim są rodzice. Ich nie można sobie wybrać. Pokazała jak rodzina może być okrutna. To pastwienie się nad niewinnym dzieckiem sprawia chyba takim ludziom radość. Wyżywanie się na nim? Co to da? To tylko zniszczy psychikę i zabierze wiarę - wiarę nie tyle w rodzinę co w ludzi. Cała historia była dobrze przemyślała. Wątki i etapy jakie przechodziła Maja były dopracowane. Cała ta patologia - świetna. Ogólnie pomysł na samą historię, jak i wydarzenia, których doświadcza nastoletnia bohaterka jest dość nietypowy jak na debiut. Spodziewałabym się raczej czegoś lżejszego. Na przykład dorosłe życie bohaterki kontra jej dzieciństwo i wpływ na teraźniejszość. Ale nie to, że dostanę makabryczne i wstrząsające wydarzenia, których doświadczyło dziecko. Depresje i samookaleczenia. Jestem pełna podziwu za pomysł i realizację - spełnienie marzenia. Niestety jakoś w tym wszystkim nie mogłam się wgryźć. Nie dałam rady wczuć się w historię Mai. W ten jej ból i traumę - niestety nie czułam tego swoim sercem. Historia jest de facto smutna i do granic naszpikowana wątkami ale gdzieś w tym wszystkim dla mnie zabrakło tych mocnych emocji. Tego tąpnięcia. Oddania tej krzywdy. W dialogach szczególnie. Nie wiem, może liczyłam na zbyt wiele? Może po prostu nastawiłam się na coś o jeszcze mocniejszym przekazie? A może ci krewni dziewczynki? Ciotka? Gdzieś mi tej większej brutalności zabrakło - i chyba to będzie to. Podczas czytania liczyłam chyba właśnie na coś takiego. Na tego kata nad katami. Oprawcę i zło w najczystszej postaci. Za to finiszowe wydarzenia, ostatnie akapity dały tego przysłowiowego kopa. I właśnie to w tym wszystkim w moim odczuciu uratowało tę powieść. Teraz za to liczę, że kolejna cześć będzie bardziej emocjonalna. Że będzie dosadniejszy przekaz. Tym bardziej, że mniej więcej przewiduje o czym będzie. No i jeszcze ojciec Mai - mam więcej pytań niż dostałam odpowiedzi. Na pewno, jeśli będę miała taka możliwość, to z chęcią przeczytam kontynuację. Jestem po prostu ciekawa finiszu.
Historia Mai zmusza do refleksji i sugeruje, by rozejrzeć się dookoła w poszukiwaniu tego, co gołym okiem nie widoczne. Czy jakiemuś dziecku nie dzieje się krzywda. Pieniądze szczęścia nie dają - szczęściem jest rodzina i miłość. Szacunek i zrozumienie. Dziecko nie może płacić za grzechy rodziców. Ono jest niewinne. A nadmiar negatywnych emocji, złość i frustrację można wyładować na przykład w sporcie. Albo udać się do terapeuty. Nie wolno niszczyć dziecięcej psychiki. Dziecko to nie zabawka. Jeśli czytacie takie historie to jest to książka dla Was.
Maja jest jedynaczką. Mieszka z ukochanym tatą, który jest policjantem, z mamą Marzeną, która jest alkoholiczką, i dziadkiem Bronkiem, ojcem Andrzeja. W tej rodzinie, nie licząc tych ze strony matki, którzy nie akceptują jej ojca, dziewczynka może liczyć tylko na tatę i dziadka. W wieku ośmiu lat jej i tak już dość zburzony obraz dzieciństwa zostaje całkowicie zdmuchnięty, gdy tata ginie na służbie. To właśnie wtedy doświadcza najgorszego. Zostaje sama. Dziadek niedomaga i nie ma jak się zająć wnuczką. Dlatego dziewczynka trafia do pogotowia rodzinnego a potem do ośrodka, gdy matka trafia do szpitala a później umiera. Spędza w nim cztery lata, podczas, gdy jej malutki braciszek od razu zostaje adoptowany przez Marzenę. W miedzy czasie dowiaduje się, że ma jeszcze jednego przyrodniego brata i niedługo ma na powrót trafić pod opiekę siostry Marzeny - milionerów. Nie wspomina tamtego okresu przyjemnie. Zostaje przez nich adoptowana, tak jak jej bracia. Na powrót ma rodzinę. Tylko... Czy piekło może zapłonąć jeszcze bardziej? Co czeka na dziewczynkę w nowym miejscu? Czy Pan Pocieszyciel będzie jej jedynym przyjacielem? Czy ktoś jej pomoże? Wyciągnie pomocną dłoń?
Biorąc do ręki tę książkę spodziewałam się bólu, łez i szokujących wydarzeń. Historii naładowanej emocjami i kontrowersyjnymi wątkami. Jak było? Autorka oddała obraz pokrzywdzonego i brutalnie doświadczonego dziecka. To, że nie ma się wpływu na to, kim są rodzice. Ich nie można sobie wybrać. Pokazała jak rodzina może być okrutna. To pastwienie się nad niewinnym dzieckiem sprawia chyba takim ludziom radość. Wyżywanie się na nim? Co to da? To tylko zniszczy psychikę i zabierze wiarę - wiarę nie tyle w rodzinę co w ludzi. Cała historia była dobrze przemyślała. Wątki i etapy jakie przechodziła Maja były dopracowane. Cała ta patologia - świetna. Ogólnie pomysł na samą historię, jak i wydarzenia, których doświadcza nastoletnia bohaterka jest dość nietypowy jak na debiut. Spodziewałabym się raczej czegoś lżejszego. Na przykład dorosłe życie bohaterki kontra jej dzieciństwo i wpływ na teraźniejszość. Ale nie to, że dostanę makabryczne i wstrząsające wydarzenia, których doświadczyło dziecko. Depresje i samookaleczenia. Jestem pełna podziwu za pomysł i realizację - spełnienie marzenia. Niestety jakoś w tym wszystkim nie mogłam się wgryźć. Nie dałam rady wczuć się w historię Mai. W ten jej ból i traumę - niestety nie czułam tego swoim sercem. Historia jest de facto smutna i do granic naszpikowana wątkami ale gdzieś w tym wszystkim dla mnie zabrakło tych mocnych emocji. Tego tąpnięcia. Oddania tej krzywdy. W dialogach szczególnie. Nie wiem, może liczyłam na zbyt wiele? Może po prostu nastawiłam się na coś o jeszcze mocniejszym przekazie? A może ci krewni dziewczynki? Ciotka? Gdzieś mi tej większej brutalności zabrakło - i chyba to będzie to. Podczas czytania liczyłam chyba właśnie na coś takiego. Na tego kata nad katami. Oprawcę i zło w najczystszej postaci. Za to finiszowe wydarzenia, ostatnie akapity dały tego przysłowiowego kopa. I właśnie to w tym wszystkim w moim odczuciu uratowało tę powieść. Teraz za to liczę, że kolejna cześć będzie bardziej emocjonalna. Że będzie dosadniejszy przekaz. Tym bardziej, że mniej więcej przewiduje o czym będzie. No i jeszcze ojciec Mai - mam więcej pytań niż dostałam odpowiedzi. Na pewno, jeśli będę miała taka możliwość, to z chęcią przeczytam kontynuację. Jestem po prostu ciekawa finiszu.
Historia Mai zmusza do refleksji i sugeruje, by rozejrzeć się dookoła w poszukiwaniu tego, co gołym okiem nie widoczne. Czy jakiemuś dziecku nie dzieje się krzywda. Pieniądze szczęścia nie dają - szczęściem jest rodzina i miłość. Szacunek i zrozumienie. Dziecko nie może płacić za grzechy rodziców. Ono jest niewinne. A nadmiar negatywnych emocji, złość i frustrację można wyładować na przykład w sporcie. Albo udać się do terapeuty. Nie wolno niszczyć dziecięcej psychiki. Dziecko to nie zabawka. Jeśli czytacie takie historie to jest to książka dla Was.
Urszula Głuch | (5.06.2020) |
Maja ma 12 lat i mimo swojego młodego wieku los nie był jej przychylny. Mieszka w domu dziecka, jej ojciec zginął kiedy była małą dziewczynką a matka wolała pić alkohol niż zajmować się córką. Rówieśnicy także nie darzą Mai sympatią, naśmiewają się z niej przy każdej możliwej okazji, dlatego dziewczynka ucieka się z pomocą do Pana Pocieszyciela-postaci, którą sama wymyśliła. Obwinia wszystkich wokół o swoje nieszczęście, najbardziej wini Stasia-młodszego brata, ponieważ to jego ciotka Maria wzięła do swojego domu na wychowanie. Pewnego dnia los uśmiecha się do dziewczynki, gdyż ciocia z wujkiem podejmują decyzję, że dwunastolatka zamieszka z nimi. Niestety jednak nie dostaje od wujostwa miłości i opieki. Jest ciągle poniżana, wyśmiewana, bita i karcona. Dopiero z pomocą przychodzi jej Leon-ochroniarz wynajęty przez wuja.
Książka ta jest debiutem autorki, dlatego nie chcę jej bardzo krytykować.
W moim odczuciu historia przerysowana. Zbyt dogłębne opisy przeszłości bohaterów, którzy są drugoplanowi, nie wniosły do powieści nic. Do tego, każdą z postaci w swoim życiu spotyka coś okrutnego... Dialogi bardzo monotonne, a cały obraz psychiki dziewczynki nie ma według mnie nic wspólnego z dzieckiem, które przeżywa tak traumatyczne chwile w swoim życiu. Przepraszam, że to napiszę, lecz chwilami miałam odczucie, że czytam opowiadanie napisane przez nastolatkę. Rozumiem, że autorka to młoda osoba, ale mogła bardziej zagłębić się w zachowanie osoby, która nie odczuwa czym jest miłość matki do dziecka. Tytuł jest absolutnie nieadekwatny do treści. Bardzo mało znajdziemy tu wątku o prostytucji matki Mai. Ogólnie dla mnie zbyt mało informacji o tej bohaterce. Jest jedynie przedstawiona jako kobieta bez uczuć. Główna bohaterka lekko irytująca, gdyż cały czas użala się nad sobą. Miałam też wrażenie, że jakbym przeskoczyła o 10 rozdziałów w książce, to wiele bym nie straciła. Historia niestety przesiąknięta wręcz dramatami bohaterów, niesamowicie przybijająca.
Plusem jest cały zamysł na książkę, bo mogła z tego wyjść naprawdę coś fajnego. Mam nadzieję, że autorka popracuje w kolejnej części nad niedociągnięciami i poznamy w końcu Maję, która jest wesołą i żywiołową nastolatką. Ode mnie brawa za chęci, bo tematyka bardzo ciężka.
Książka ta jest debiutem autorki, dlatego nie chcę jej bardzo krytykować.
W moim odczuciu historia przerysowana. Zbyt dogłębne opisy przeszłości bohaterów, którzy są drugoplanowi, nie wniosły do powieści nic. Do tego, każdą z postaci w swoim życiu spotyka coś okrutnego... Dialogi bardzo monotonne, a cały obraz psychiki dziewczynki nie ma według mnie nic wspólnego z dzieckiem, które przeżywa tak traumatyczne chwile w swoim życiu. Przepraszam, że to napiszę, lecz chwilami miałam odczucie, że czytam opowiadanie napisane przez nastolatkę. Rozumiem, że autorka to młoda osoba, ale mogła bardziej zagłębić się w zachowanie osoby, która nie odczuwa czym jest miłość matki do dziecka. Tytuł jest absolutnie nieadekwatny do treści. Bardzo mało znajdziemy tu wątku o prostytucji matki Mai. Ogólnie dla mnie zbyt mało informacji o tej bohaterce. Jest jedynie przedstawiona jako kobieta bez uczuć. Główna bohaterka lekko irytująca, gdyż cały czas użala się nad sobą. Miałam też wrażenie, że jakbym przeskoczyła o 10 rozdziałów w książce, to wiele bym nie straciła. Historia niestety przesiąknięta wręcz dramatami bohaterów, niesamowicie przybijająca.
Plusem jest cały zamysł na książkę, bo mogła z tego wyjść naprawdę coś fajnego. Mam nadzieję, że autorka popracuje w kolejnej części nad niedociągnięciami i poznamy w końcu Maję, która jest wesołą i żywiołową nastolatką. Ode mnie brawa za chęci, bo tematyka bardzo ciężka.
Ela Matusiak | (16.06.2020) |
Czytam właściwie wszystko. Nie stronię od żadnego rodzaju literatury. Staram się, by w lekturach działo się dużo, żeby było różnorodnie i nienudno.
No i połakomiłam się na książkę Katarzyny Pietruszyńskiej, która winna traktować o trudnych relacjach między matką a córką i wpływie tych uczuć na życie nastoletniej dziewczynki. Teoria swoje, życie swoje, czyli kilka słów o tym, że coś tu nie wyszło.
Młoda debiutantka, postanowiła napisać książkę o tym, że życie nie jest kolorowe i pewne wybory potrafią wpłynąć nie tylko na osobę decydującą, ale też na jej bliskich. Katarzyna skupiła swoją uwagę na dziewczynce o imieniu Maja. Dwunastolatkę poznajemy w momencie, kiedy przebywa w domu dziecka. Jest zmęczona życiem i sytuacją, która ją przerasta. W tak młodym wieku ma problemy, które rzadko dotykają nawet dorosłych. W związku z tym, ma za sobą już próby samobójcze, a jej najlepszym przyjacielem jest Pan Pocieszyciel, wymyślony towarzysz jej niedoli.
Od samego początku, czytelnik rzucony jest w jeden wielki emocjonalny wir, który nie odpuszcza do samego końca. Dziewczynka, przez całą powieść jest kozłem ofiarnym, który znosi więcej, niż potencjalny obywatel. Musi radzić sobie z odrzuceniem, szykanowaniem, oskarżeniami i nieustanną nienawiścią od najbliższych, którzy miast ją wspierać i dawać poczucie bezpieczeństwa, powodują u dziewczynki stany lękowe i depresyjne.
Ta książka była inna niż wszystkie. Autorka postawiła na bardzo trudny temat, sięgający psychiki, stanów emocjonalnych i mnogości negatywnych uczuć. Niestety, Katarzyna Pietruszyńska pogubiła się gdzieś po drodze i stworzyła literackiego potwora, który straszy mnogością złych emocji i niemal namacalną nienawiścią.
Ilość wylewanego tutaj jadu jest nie do zniesienia. Wszyscy są przeciwko dziewczynce. Aż trudno uwierzyć, by psycholog, z założenia człowiek, który powinien pomóc, wyrażał się w sposób tak karygodny i oskarżycielski. Trudno też nawet pomyśleć o tym, że w XXI wieku, rodzina, która nie utrzymuje kontaktów z dziewczynką, nagle postanawia, że ją zaadoptuje, w związku z czym, udaje się do ośrodka i po jednej rozmowie, otrzymuje zielone światło i zabiera dziecko do siebie, a potem gnębi je do bólu.
Kuriozum pogania kuriozum.
Trudno opisać tę powieść jednoznacznie. Jest niestety napisana infantylnie, bez dokładnego przygotowania, bez znajomości tematu i zasad panujących przy rekrutacji rodziców adopcyjnych. Traktująca zawód psychologa tak, jakby to rzecz działa się kilkadziesiąt lat temu, kiedy nie był ważny człowiek, a wyniki. Przejaskrawione, nadbudowane zachowania, które nie powinny mieć nigdy miejsca w tak ważnych instytucjach. Wiadomo, że tragedie są na tym świecie i nie da się ich wszystkich usunąć, myślę też, że autorka miała tutaj pomysł na postać psycholożki, ale gdzieś się ten cały zamysł rozmył i powstała bezduszna, plastikowa wręcz postać.
Książka jest też napisana niedokładnie. Autorka zbyt wiele czasu poświęciła cierpieniu dziewczynki, nadając jej cechy niezłomnej i niezniszczalnej, choć mocno rozchwianej emocjonalnie. Założyła pochopnie, że dwunastolatka będzie miała do powiedzenia więcej, niż jej rówieśnicy, a potem pokazywała, że jednak nie o to jej chodziło. Maja często peroruje na tematy, o których dziecko w jej wieku nie powinno mieć pojęcia, ale wyraża jasno własne zdanie, a zaraz potem nie zna podstawowych pojęć. Opowiada też o związkach wśród dzieci i czysto patologicznych zachowaniach, co stwarza pogląd swego rodzaju straszliwego domu z szerzącą się degrengoladą.
Pietruszyńska gubiła też wątki. Najpierw opisywała pierwsze małżeństwo matki dziewczynki jako idealne, zawarte z szalonej, cudownej młodzieńczej miłości, a kilka stron później opisuje, że jednak matka nie kochała ojca i był on tylko przystankiem w jej drodze do autodestrukcji.
To samo dotyczy zachowań dorosłych ludzi, którzy ślepo kochali matkę Mai i obwiniają małą za wszystko. Dają dziecku do przeczytania potworny list, który przepełniony jest jadem i nienawiścią, ale nie wnosi do fabuły nic, co mogłoby wyjaśnić jakich potworności doświadczyła w życiu dziewczynka, kim była jej mama, co spowodowało, że żyła z prostytucji oraz jaką rolę pełni jej rodzeństwo.
Nie zrozumiałam tej książki. Starałam się wychwycić kontekst, pomyśleć nad fabułą, wyrwać słowa, które podpowiedziałyby mi gdzie tkwi problem, ale nie znalazłam go nigdzie. Ani w dziwnych, nieco wydumanych dialogach, ani w drobiazgowych opisach pełnych bólu i nienawiści.
Książka niezwykle dołująca.
No i połakomiłam się na książkę Katarzyny Pietruszyńskiej, która winna traktować o trudnych relacjach między matką a córką i wpływie tych uczuć na życie nastoletniej dziewczynki. Teoria swoje, życie swoje, czyli kilka słów o tym, że coś tu nie wyszło.
Młoda debiutantka, postanowiła napisać książkę o tym, że życie nie jest kolorowe i pewne wybory potrafią wpłynąć nie tylko na osobę decydującą, ale też na jej bliskich. Katarzyna skupiła swoją uwagę na dziewczynce o imieniu Maja. Dwunastolatkę poznajemy w momencie, kiedy przebywa w domu dziecka. Jest zmęczona życiem i sytuacją, która ją przerasta. W tak młodym wieku ma problemy, które rzadko dotykają nawet dorosłych. W związku z tym, ma za sobą już próby samobójcze, a jej najlepszym przyjacielem jest Pan Pocieszyciel, wymyślony towarzysz jej niedoli.
Od samego początku, czytelnik rzucony jest w jeden wielki emocjonalny wir, który nie odpuszcza do samego końca. Dziewczynka, przez całą powieść jest kozłem ofiarnym, który znosi więcej, niż potencjalny obywatel. Musi radzić sobie z odrzuceniem, szykanowaniem, oskarżeniami i nieustanną nienawiścią od najbliższych, którzy miast ją wspierać i dawać poczucie bezpieczeństwa, powodują u dziewczynki stany lękowe i depresyjne.
Ta książka była inna niż wszystkie. Autorka postawiła na bardzo trudny temat, sięgający psychiki, stanów emocjonalnych i mnogości negatywnych uczuć. Niestety, Katarzyna Pietruszyńska pogubiła się gdzieś po drodze i stworzyła literackiego potwora, który straszy mnogością złych emocji i niemal namacalną nienawiścią.
Ilość wylewanego tutaj jadu jest nie do zniesienia. Wszyscy są przeciwko dziewczynce. Aż trudno uwierzyć, by psycholog, z założenia człowiek, który powinien pomóc, wyrażał się w sposób tak karygodny i oskarżycielski. Trudno też nawet pomyśleć o tym, że w XXI wieku, rodzina, która nie utrzymuje kontaktów z dziewczynką, nagle postanawia, że ją zaadoptuje, w związku z czym, udaje się do ośrodka i po jednej rozmowie, otrzymuje zielone światło i zabiera dziecko do siebie, a potem gnębi je do bólu.
Kuriozum pogania kuriozum.
Trudno opisać tę powieść jednoznacznie. Jest niestety napisana infantylnie, bez dokładnego przygotowania, bez znajomości tematu i zasad panujących przy rekrutacji rodziców adopcyjnych. Traktująca zawód psychologa tak, jakby to rzecz działa się kilkadziesiąt lat temu, kiedy nie był ważny człowiek, a wyniki. Przejaskrawione, nadbudowane zachowania, które nie powinny mieć nigdy miejsca w tak ważnych instytucjach. Wiadomo, że tragedie są na tym świecie i nie da się ich wszystkich usunąć, myślę też, że autorka miała tutaj pomysł na postać psycholożki, ale gdzieś się ten cały zamysł rozmył i powstała bezduszna, plastikowa wręcz postać.
Książka jest też napisana niedokładnie. Autorka zbyt wiele czasu poświęciła cierpieniu dziewczynki, nadając jej cechy niezłomnej i niezniszczalnej, choć mocno rozchwianej emocjonalnie. Założyła pochopnie, że dwunastolatka będzie miała do powiedzenia więcej, niż jej rówieśnicy, a potem pokazywała, że jednak nie o to jej chodziło. Maja często peroruje na tematy, o których dziecko w jej wieku nie powinno mieć pojęcia, ale wyraża jasno własne zdanie, a zaraz potem nie zna podstawowych pojęć. Opowiada też o związkach wśród dzieci i czysto patologicznych zachowaniach, co stwarza pogląd swego rodzaju straszliwego domu z szerzącą się degrengoladą.
Pietruszyńska gubiła też wątki. Najpierw opisywała pierwsze małżeństwo matki dziewczynki jako idealne, zawarte z szalonej, cudownej młodzieńczej miłości, a kilka stron później opisuje, że jednak matka nie kochała ojca i był on tylko przystankiem w jej drodze do autodestrukcji.
To samo dotyczy zachowań dorosłych ludzi, którzy ślepo kochali matkę Mai i obwiniają małą za wszystko. Dają dziecku do przeczytania potworny list, który przepełniony jest jadem i nienawiścią, ale nie wnosi do fabuły nic, co mogłoby wyjaśnić jakich potworności doświadczyła w życiu dziewczynka, kim była jej mama, co spowodowało, że żyła z prostytucji oraz jaką rolę pełni jej rodzeństwo.
Nie zrozumiałam tej książki. Starałam się wychwycić kontekst, pomyśleć nad fabułą, wyrwać słowa, które podpowiedziałyby mi gdzie tkwi problem, ale nie znalazłam go nigdzie. Ani w dziwnych, nieco wydumanych dialogach, ani w drobiazgowych opisach pełnych bólu i nienawiści.
Książka niezwykle dołująca.
Karolina Dziura | (26.08.2020) |
" Jej Matka Prostytutka "to debiutująca powieść obyczajowa Katarzyny Pietruszyńskiej. Byłam bardzo ciekawa tej pozycji, ponieważ opis, jak i tytuł sugeruje, że poruszone tematy będą trudne i rzeczywiście takie były. Alkohol, prostytucja, gwałt, choroba nowotworowa, depresja i znęcanie się. To ważne aspekty, które zostały poruszone w tej książce. Autorka ma dość lekkie pióro i śmiało mogę powiedzieć, że książkę dzięki temu czyta się płynnie i szybko. Pokusiłabym się nawet o stwierdzenie, że wciąga, a kartki same przeskakują przez palce. Jednak wywołała u mnie sprzeczne odczucia.
Naszą główną bohaterką jest Maja, dwunastoletnia dziewczynka, która przeszła w życiu ogromne piekło. Brak matczynej miłości, odtrącenie, alkohol. Po śmierci ukochanego taty dziewczynka trafiła do domu dziecka, ponieważ jej dziadek był chory i nie mógł się nią zaopiekować. Rodzina jej mamy miała żal do dziecka za stan zdrowia kobiety, za to, że trafiła do wiezienia, a później wskutek choroby nowotworowej zmarła.. Jednak po kilku latach koszmar wraca...
Książka, mimo iż porusza naprawdę ważne i ciężkie tematy ,jest pełna sprzeczności. Nie chcę tu wyjść za osobę, która czepia się najdrobniejszego szczegółu.. Nie ukrywam również faktu, że bardzo współczuję dziecku, bo nie powinno być tak traktowane i jest mi go okropnie szkoda, ale zostało tu poruszonych sporo wątków, które nie zostały pociągnięte do końca. Dlaczego pani psycholog interesowała się majątkiem Majki, który zapisał jej ojciec ? Książka jest przepełniona postaciami, które wprowadzały niepotrzebny zamęt. Psycholog został przedstawiony dosyć niezrozumiale, przynajmniej dla mnie. Zadaniem psychologa jest pomoc osobie potrzebującej, a nie dodatkowo ją dobijać. Dziadek, który bardzo kochał dziewczynę, a telefonował do niej rzadko. Dwunastolatka, która zachowywała się jak dorosła osoba, dorośli, którzy zachowywali się jak dzieci, obrażając się na wszystko i wszystkich. Udzielali pomocy, doradzali, a tak naprawdę tylko dolewali oliwy do ognia, zawracając głowę swoimi problemami dziecku, które naprawdę dużo przeszło.
Zastanawia mnie pewien fakt, mianowicie chodzi o depresję, od kiedy osoba, która na nią choruje, rozpowiada wszystkim dookoła, co się z nią dzieje, dodatkowo tak otwarcie mówi o tym, że się tnie. Nie podobała mi się również postawa Wujka Krzysztofa, a zakończenie jakoś mnie nie zaskoczyło..
Pragnę wspomnieć, że są to moje osobiste odczucia, które nie mają na celu obrażenia autora. Wręcz przeciwnie, uważam, że jako debiut wypadła naprawdę dobrze, książka ma spory potencjał. Myślę, że autorka z każdą kolejną powieścią będzie się coraz bardziej rozwijała. Zapraszam do zapoznania się z lekturą, ponieważ każda książka zasługuje na opinię.
Jadzka_czyta
Naszą główną bohaterką jest Maja, dwunastoletnia dziewczynka, która przeszła w życiu ogromne piekło. Brak matczynej miłości, odtrącenie, alkohol. Po śmierci ukochanego taty dziewczynka trafiła do domu dziecka, ponieważ jej dziadek był chory i nie mógł się nią zaopiekować. Rodzina jej mamy miała żal do dziecka za stan zdrowia kobiety, za to, że trafiła do wiezienia, a później wskutek choroby nowotworowej zmarła.. Jednak po kilku latach koszmar wraca...
Książka, mimo iż porusza naprawdę ważne i ciężkie tematy ,jest pełna sprzeczności. Nie chcę tu wyjść za osobę, która czepia się najdrobniejszego szczegółu.. Nie ukrywam również faktu, że bardzo współczuję dziecku, bo nie powinno być tak traktowane i jest mi go okropnie szkoda, ale zostało tu poruszonych sporo wątków, które nie zostały pociągnięte do końca. Dlaczego pani psycholog interesowała się majątkiem Majki, który zapisał jej ojciec ? Książka jest przepełniona postaciami, które wprowadzały niepotrzebny zamęt. Psycholog został przedstawiony dosyć niezrozumiale, przynajmniej dla mnie. Zadaniem psychologa jest pomoc osobie potrzebującej, a nie dodatkowo ją dobijać. Dziadek, który bardzo kochał dziewczynę, a telefonował do niej rzadko. Dwunastolatka, która zachowywała się jak dorosła osoba, dorośli, którzy zachowywali się jak dzieci, obrażając się na wszystko i wszystkich. Udzielali pomocy, doradzali, a tak naprawdę tylko dolewali oliwy do ognia, zawracając głowę swoimi problemami dziecku, które naprawdę dużo przeszło.
Zastanawia mnie pewien fakt, mianowicie chodzi o depresję, od kiedy osoba, która na nią choruje, rozpowiada wszystkim dookoła, co się z nią dzieje, dodatkowo tak otwarcie mówi o tym, że się tnie. Nie podobała mi się również postawa Wujka Krzysztofa, a zakończenie jakoś mnie nie zaskoczyło..
Pragnę wspomnieć, że są to moje osobiste odczucia, które nie mają na celu obrażenia autora. Wręcz przeciwnie, uważam, że jako debiut wypadła naprawdę dobrze, książka ma spory potencjał. Myślę, że autorka z każdą kolejną powieścią będzie się coraz bardziej rozwijała. Zapraszam do zapoznania się z lekturą, ponieważ każda książka zasługuje na opinię.
Jadzka_czyta
Dodaj własną recenzję
Polecamy:
Szyfr magii — Izabela Piorun Są ścieżki przeznaczenia i ścieżki wyboru. Czasem trudno jest odróżnić, którą z nich właśnie podążamy.
Alicja jest świeżo po rozwodzie, ma dość swojej nud... |
Oferta książek
Wg wydawnictwa
Najpopularniejsze i polecane
Kategorie książek
Zaloguj się | Twoje zamówienia | Twoje dane | Koszty dostawy | Regulamin zakupów
Reklamacje i zwroty | Bezpieczeństwo | Pomoc | Kontakt | Copyright © 2008 by Novae Res
Reklamacje i zwroty | Bezpieczeństwo | Pomoc | Kontakt | Copyright © 2008 by Novae Res