Dziś widzisz beskidzkie szczyty, hale i lasy, w które coraz mocniej wchodzi i ingeruje człowiek. Dzika natura, choć jeszcze tam istnieje, przenosi się w partie coraz wyższe, jest jej coraz mniej. Gdybyś jednak zamknął oczy i spróbował sobie wyobrazić jak wyglądał ten sam teren blisko 400 lat temu... osiągnąłbyś efekt podobny, do tego, który wywołują w czytelniku "Beskidnicy" Stanisława Noworyty.

Autor, od zawsze będący miłośnikiem, pasjonatem i wnikliwym obserwatorem Beskidów, a od jakiegoś czasu również znawcą ich historii i kultury, zabiera nas w fascynującą podróż po XVII-wiecznej Żywiecczyźnie. Poznajemy zbójnicką kompanię Waszka, jej rywali, sprzymierzeńców, wreszcie śmiertelnego wroga - harników. Od początku do końca, książka trzyma w napięciu, przenosi nas w ciekawy świat, którego nie było nam dane poznać. Kto zna Beskidy i widział je na własne oczy, zachwyci się tym, jak zaskakująco, trafnie i pięknie opisywana jest beskidzka przyroda. Najbardziej jednak zazdroszczę tym, którzy nigdy w życiu nie byli w Beskidach. Oni mogą dać się w pełni ponieść emocjom związanym z walką sarniaków o terytorium, z zapartym tchem przeczytać jak tętni życie w beskidzkim mateczniku.

Kto, po przeczytaniu powyższego akapitu, pomyślał, że ma do czynienia z patosem, tego natychmiast muszę wyprowadzić z błędu. W "Beskidnikach" przeważają bowiem błyskotliwe partie dialogiczne, zapisywane gwarą, zrozumiałą jednak dla każdego, które dobitnie oddają tok myślenia prostych, mieszkających u podnóży gór ludzi.

Jak przystało na powieść historyczną, fabuła jest silnie osadzona historycznie, a wydarzenia opisywane w książce (w większości) nie są wytworami wyobraźni autora, lecz zaczerpnięto je ze źródeł historycznych. Autor, na kartach powieści, często przywołuje teksty źródłowe. Wielu z czytelników, może w "Beskidnikach" znaleźć dzieje swojej miejscowośći, miejsc, w których bywa codziennie, a nie zwraca na nie uwagi, wreszcie osób, które mogą być ich przodkami.

Kto w "Beskidnikach" szuka okazji do śmiechu - znajdzie ją. Kto chce płakać i się smucić - będzie mógł. Kto oczekuje powieści przygodowej - nie zawiedzie się. Kto pragnie przeczytać o historii Żywiecczyzny - spełni swoje zamierzenie. Kto szuka opisów miłości, tej najczystszej duchowej, czy tej niepozbawionej fizycznego aspektu - będzie usatysfakcjonowany.

Usatysfakcjonowany będzie niemal każdy, bo zbójnictwo fascynowało, fascynuje i będzie fascynować, zwłaszcza, gdy przekonamy się, że każdy z nas nosi w sobie wiele ze zbójnika, a niektórzy także ze zbója. Nisza zapełniona, precz z historiami o Janosiku, Ondraszku, czy Klimczoku, od teraz w Beskidach niech króluje nam Waszek!