Wyszukiwanie książek o niebanalnej treści sprawia mi naprawdę sporo radości. Cieszę się, gdy mam okazję zapoznać się z jakimś interesującym wydaniem. Z tego względu mój wzrok padł też na ,,Baby, it's cold outside" Julii Wesołowskiej. Nie jest to bardzo obszerna publikacja, jednak czy warto zwrócić na nią uwagę i poświęcić na zapoznanie się z nią jeden z wolnych wieczorów?

Na polskim rynku pojawia się coraz więcej wydań zarówno rodzimych, jak i zagranicznych twórców, w których bardzo ważną rolę odgrywają nie tylko związki, ale też relacje między osobami o tej samej orientacji. ,,Baby, it's cold outside" Julii Wesołowskiej skupia się na tym, co myślą zadziać się między Raquel i Iris, których pierwsze spotkanie prawdopodobnie było wyłącznie dziełem przypadku.

,,Baby, it's cold outside" Julii Wesołowskiej to lektura, w której bardzo dużą rolę odgrywają nie tylko bardzo popularny w prawie wszystkich wydaniach wątek miłosny, lecz tym razem między dwiema bohaterkami, ale również tajemnica z przeszłości. Lektura jest stosunkowo zachęcająco napisana, co dodatkowo wpływa na to, że zawsze jest się czym zainteresować w wolnym czasie. Uważam, że warto dawać szansę nowym twórcom i zapoznanie się z ,,Baby, it's cold outside" Julii Wesołowskiej nie będzie stratą czasu.

Jedno przypadkowe spotkanie odmieni bieg wydarzeń w życiu bohaterów. Zmiany są potrzebne, ale czy zawsze dobre? O tym przekonacie się sięgając po sympatyczną lekturę od Julii Wesołowskiej.

Debiutancka historia zabiera nas w sam środek klimatycznej opowieści, w której trudne tematy mieszają się z prozą życia. Młoda bohaterka stanie w obliczu wielkiego wyzwania a lekcje, które odbierze po drodze okażą się równie ważne dla czytelnika. Chociaż chciałoby się prosić o więcej detali dopełniających dzieła i być może trochę rozbudowane tło wydarzeń to sama kreacja postaci wystarczyła, by zaciekawić mnie tym co się u nich działo.

Życie Iris Birdwhistle nie należało do najłatwiejszych a my poznajemy ją chyba w najcięższym okresie. Właśnie zostawiła za sobą niewiernego chłopaka i ojca uzależnionego od alkoholu. Trafiła do kawiarni, w której poznała Raquel Cabrán i poczuła, że nawiązała się między nimi nić zrozumienia. Niestety Iris trudno jest zaufać poprzez przeżycia z dzieciństwa a sama Raquel wydaje się przepełniona sekretami. Czy taka relacja ma szansę na rozwinięcie?

Fabuła niekoniecznie w pełni realna bardziej przypominała szereg baśniowych zbiegów okoliczności. Zbyt szybko wszystko łatwo przychodziło, zbyt oczywistym był proces zachodzący w bohaterkach. A jednak nie mogę powiedzieć, żebym była z tego niezadowolona. Właściwie to podobała mi się taka odskocznia od codzienności oraz poczucie, że w życiu każdego z nas potrzebne są właśnie takie przypadki. Nie obyło się oczywiście bez dramatów i subtelnych zwrotów akcji, ale uważam, że jak na debiut autorka wypadła całkiem dobrze.

"Baby, it's cold outside" to lektura, która może nie jest bardzo skomplikowana, ale na pewno ciekawi podejmowanymi wątkami i zatrzymuje przy sobie trudnymi tematami. Autorka dopiero stawia pierwsze kroki na literackiej scenie co rzuca się w oczy, ale jednocześnie dobrze rokuje na przyszłość, więc jeśli szukacie lekkiej powieści na leniwe popołudnie - warto dać jaj szansę.

"Gdy człowiek jest nieszczęśliwy, nie potrafi cieszyć się małymi rzeczami, dostrzegać tego, co wydaje się tak bardzo nieuchwytne. Nie potrafi docenić piękna, jakie daje nam życie, bo te wszystkie rzeczy po prostu tracą sens. Żaden wiatr nie jest na tyle silny, żeby mógł rozwiać złe uczucia."

Ile ta książka ma w sobie przykrych emocji i ile bólu ze sobą niesie...
Autentycznie nie spodziewałam się, że ta książka potrafi złamać serce czytelnikowi.
Zaczynając lekturę byłam pozytywnie nastawiona i z czystą głową oddałam się czytaniu tej książki. Skończyłam z uczuciem zdruzgotania i pełna niedowierzania, a zarazem skora by wejść w świat tej książki i dosłownie wyprzytulać główną bohaterkę, zapewniając ją, że wyczerpała już limit zła na świecie i teraz już musi być dobrze.

Ze strony na stronę coraz bardziej nie mogłam oderwać się od czytania, byłam bardzo ciekawa jak autorka zakończy historię Iris. Po skończeniu "Baby, it's cold outside" targają mną przeróżne emocje.
Brak mi słów, by opisać, ile tak młoda dziewczyna musiała wycierpieć w życiu, z iloma okropieństwami musiała się zmierzyć, zawieść się na swoich najbliższych osobach, którzy powinni dawać jej szczęście i poczucie bezpieczeństwa, i niestety dalej nie dane jej było zaznać szczęścia.

Jest to naprawdę druzgocąca i przykra historia. Polecam wam ją przeczytać k jestem ciekawa waszej opinii na temat tej książki.

„Czy jeden błąd może przekreślić całe dotychczasowe życie?”
„Baby, it’s cold outside” autorstwa Julii Wesołowskiej stanowi debiut, który zwrócił moją uwagę swoją baśniowością. Wiele wydarzeń z tej książki nie mogłoby mieć miejsca w prawdziwym życiu (niestety nie wierzę w aż takie przypadki), jednak bardzo dobrze wspominam moją przygodę z tą lekturą.
Mówi się, że trzepot skrzydeł motyla na jednym krańcu świata może wywołać huragan na drugim. Czy w takim razie jeden wieczór w Brighton może zmienić bieg czyjegoś życia w Londynie?
Iris Birdwhistle ucieka od ojca alkoholika i niewiernego ukochanego. Przypadkiem trafia do kawiarni, w której poznaje Raquel Cabrán. Od pierwszej chwili czuje do niej coś więcej niż zwykłą sympatię, a jednak traumatyczne doświadczenia z dzieciństwa sprawiają, że nie potrafi jej zaufać. I słusznie, bo Raquel skrywa sekret, o którym Iris nigdy nie powinna się dowiedzieć… Czy ich spotkanie na pewno było dziełem przypadku? Gdy prawda w końcu wyjdzie na jaw, Iris będzie musiała podjąć najtrudniejszą w życiu decyzję – zostać i wybaczyć czy odejść i nienawidzić.
Julia przygotowała dla nas historię z dwiema bohaterkami z trudną przeszłością. Wiadomo, jedna z nich przeszła trochę więcej, druga mniej, jednak łączy je jedna rzecz - obie zrobiłyby wszystko by zapomnieć o swojej przeszłości, którą najchętniej wymazałyby ze swojego życia.
Przyznam, że bardzo polubiłam się z Iris, której było mi cholernie szkoda. Ta dziewczyna była młoda, miała cały świat przed sobą, a była zmuszona w tak krótkim okresie czasu przeżyć tak wiele, co zmusiło ją do podejmowania trudnych oraz dojrzałych decyzji, na które ona sama nie do końca była gotowa.
„Baby, it’s cold outside” to pozycja, w której teraźniejszość przeplata się z przeszłością. Zdaję sobie sprawę, że ten zabieg może być dla niektórych z Was irytujący, jednak według mnie jest to duży atut tej książki. Dlaczego? Pomogło mi to lepiej poznać Iris oraz zrozumieć jej zachowanie. Coś czuję, że gdyby wszelkie retrospekcje pojawiłyby się na samym końcu tej lektury, ta historia straciłaby swój sens. Przyznam, że każdy kolejny rozdział z przeszłości tej bohaterki ranił mnie od środka coraz bardziej i bardziej.
Może i w trakcie lektury niezmiernie irytowały mnie niektóre sytuacje, które albo były rozwiązywane zbyt szybko, albo w prawdziwym życiu nie powinny mieć miejsca, to jednak autorka zaimponowała mi trudnymi tematami, które poruszyła w tej historii. Mamy tutaj tematykę zdrady, czy alkoholizmu - nie często spotykam się z książkami tak młodych autorów, którzy piszą tak dojrzale na tak trudne kwestie.
Czy książkę polecam? I tak i nie - jeśli nie cierpisz książek, w których problemy rozwiązywane są zbyt szybko, odpuść sobie ten tytuł. Jeśli jednak rozglądasz się za książką, która złamie Twoje serce, by na końcu posklejać je na nowo - koniecznie sięgnij po tę powieść.

"Nie chciałam umrzeć, bo umarłam już dawno; chciałam tylko nic nie czuć."

"Baby it's cold outside" to książka, która zaintrygowała mnie już na samym początku. Moją uwagę szczególnie przykuły tytuł i okładka, które zdawały się sugerować, że nie jest to raczej tematyka, po którą zwykle sięgam. Ale jak już zapewne wiecie, ostatnio staram się otwierać na nowe książkowe doznania i stwierdziłam, że dam szansę również tej publikacji.

Iris, uciekając od przeszłości i przykrych wydarzeń z nią związanych, trafia na tajemniczą, a zarazem bardzo przytulną kawiarenkę, w której poznaje Raquel. Jako, że dziewczyna przeszła w swoim życiu już bardzo dużo, boi się zaufać kolejnej osobie. Zdaje się, że od pierwszej chwili widzi w niej coś więcej, niż tylko miłą nieznajomą, która nie wiadomo dlaczego decyduje się przyjąć ją pod swój dach. Lecz jak nie trudno się domyślić, na tym świecie każdy skrywa swoje sekrety. Czy Iris będzie w stanie poradzić sobie z tym, co ukrywa przed nią Raquel?

"Zgięłam się wpół, chowając głowę w ramieniu, i płakałam głośno i długo. Przez minutę, godzinę, a może całą wieczność."

Historia Iris już od samego początku jest nam ukazywana z dwóch perspektyw. Widzimy to, co dzieje się obecnie, czyli relacje z Raquel i to, co działo się w przeszłości, zanim dziewczyny się poznały. Główna bohaterka to osoba, która w swoim życiu przeszła bardzo dużo i nadal to się za nią ciągnie. Nic dziwnego więc, że wreszcie chciałaby zaznać spokoju i poznać kogoś, kto będzie dla niej swego rodzaju oparciem. Jak się jednak okazuje, nie jest to takie łatwe, a wszystko jest bardziej skomplikowane, niż na początku mogłoby się wydawać.

"Baby it's cold outside" to publikacja, która zdecydowanie należy do tych, które można przeczytać w zaledwie jeden wieczór. Ma w sobie klimat, który w pewien sposób otula czytelnika i sprawia, że czyta się ją bardzo lekko i przyjemnie. Wiele wydarzeń jest w niej dość przewidywalnych, gdyż sama treść jakoś bardzo nie wychyla się spośród powszechnie utartych już schematów. Muszę jednak przyznać, że sam koniec nieco mnie zaskoczył.

W ostatnim czasie mam szczęście do dobrych powieści. A jeszcze większym szczęściem jest dla mnie lektura dobrze napisanego debiutu, jakim jest książka Julii Wesołowskiej pt. “Baby, it’s cold outside”.

Książka poświęcona jest historii Iris, młodej, doświadczonej przez los kobiety, która ciągle ma pod górkę. Kiedy wydaje jej się, że w końcu w jej życiu zagościł spokój, dowiaduje się, że jej chłopak ma romans z jej najlepszą przyjaciółką. Nie jest to jednak koniec złych wiadomości. W ciągu krótkiego czasu przychodzi jej się zmierzyć z rozczarowanie, bólem, bezsilnością i ogromną stratą. Jednak zgodnie z przysłowiem “nadzieja umiera ostatnia” tę oto nadzieję na lepsze jutro niesie jej Raquel. Kobieta jest właścicielką kawiarni, która w najgorszym momencie oferuje Iris pomoc. Tak oto rodzi się między nimi przyjaźń, silna więź. Iris odkrywa w sobie uczucia, o których istnieniu nawet siebie nie podejrzewała. Tak między dwoma kobietami budzi się miłość. Jednak czy miłość jest w stanie przezwyciężyć tajemnice, jakie od samego początku ich relacji skrywa Raquel?
Książka została podzielona na dwa etapy z życia Iris – przeszłość i teraźniejszość, które przedstawiane były na przemian rozdziałami. Kiedy opowiadana jest przeszłość, poznajemy czasy, kiedy Iris mieszkała w domu rodzinnym. Ojciec, alkoholik wszczynał codzienne awantury. Matka nigdy nie reagowała na zachowanie męża, a Iris i jej brat codziennie mierzyli się z humorami ojca i jego “ręką sprawiedliwości”. Czasy teraźniejsze to opowieść o walce ze słabościami i nadziei na lepsze jutro.

Nie ukrywam, że do lektury podeszłam z rezerwą. Kiedy w grę wchodzi debiut zawsze mam mieszane uczucia, gdyż nie wiadomo, czego można się spodziewać po autorze. W tym przypadku książka okazała się świetną literaturą, która zaskoczyła mnie wiele razy. Podczas lektury wielokrotnie tworzyłam w swojej głowie spekulacje, podejrzenia. Każde moje wyobrażenie było mylne, bo okazało się, że historia jest jeszcze ciekawsza, niż mogłabym sobie to wyobrazić. Poruszany w książce związek dwóch kobiet, jest wątkiem pobocznym.

Reasumując: cieszę się, że na rynek wydawniczy wkraczają nowi pisarze. Kiedy robią to w takim stylu jak Julia Wesołowska, to jestem podwójnie zadowolona. W książce przedstawione zostały różne emocje i wybory życiowe, jednej młodej kobiety, która w życiu wiele przeszła. A to nie koniec. Jeżeli jesteście zainteresowani poznaniem, co to jest życiowy rollercoaster, to polecam Wam tę książkę. Wierzę, że Iris wzruszy Was tak jak mnie.

Irys ucieka z rodzinnego miasta, jej ojciec jest alkoholikiem, a ukochany chłopak z którym była bardzo długo.. okazał się zdrajcą .. dziewczyna nakryła go na zdradzie i to ze swoją przyjaciółka.. kobieta nie ma w życiu łatwo.. szuka aktualnie pracy i mieszkania, nie ma zbyt wielu oszczędności.. I gdy jednego wieczoru spaceruje po mieście, spotyka Raquel tajemniczą, właścicielkę restauracji.. Kobieta jest uśmiechnięta, miła i bardzo pomocna. Oferuje dziewczynie kawę, ciasto a także chwilowo pokój.. długo ze sobą rozmawiają i Irys czuje się dziwnie w towarzystwie kobiety.. czuje do niej zdecydowanie więcej niżby chciała.. jest to dla niej dziwne uczucie, ale nie ucieka przed nim.. Bardzo brakuje w jej życiu kogoś bliskiego..

Książka była napisana gdy Autorka była bardzo młoda i to czuć.. czuć też niesamowicie duszny klimat i tajemnicę wisząca w powietrzu.. Moim zdaniem było w niej jednak zbyt wiele opisów, które momentami były niepotrzebne.. choć sam pomysł na książkę bardzo na plus, szczególnie końcówka książki, gdzie Autorka dodała okruszek wątku kryminalnego i cała akcja nabrała tempa a tajemnica okazała się niezwykle bolesna.. myślę, że Irys nie chciałaby jej poznać.. Wplecione urywki i przeszłości dziewczyny, pozwalaja nam ja lepiej poznać. Nie jest to zbyt długo historia, w są raz na wieczór lub dwa dlatego jeśli szukacie powieści z dusznym klimatem i tajemnica wiszącą tak mocno w powietrzu, że aż tnie atmosferę to polecam :)

Iris po przeprowadzce do Londynu wcale nie czuła się lepiej niż w Brighton. Miasto, w którym dorastała, szczerze nienawidziła całą sobą, jednak nic nie wskazywało na to, że Londyn potraktuje ją łagodniej. Aż do pewnego zimowego wieczora, kiedy dziewczyna o pięknych włosach i bystrym spojrzeniu zaprosiła ją do środka kawiarni słowami „Wejdź, na dworze jest zimno.”.

Książka pisana jest z dwóch perspektyw czasowych, teraźniejszości oraz z przestrzeni lat dorastania głównej bohaterki. Te dwa punkty czasowe, mocno zazębiają się ze sobą, gdyż dzięki opowieści o dzieciństwie i nastoletnich latach Iris, możemy zrozumieć jej zachowanie obecnie, ciążące nad nią wątpliwości czy pragnienie bliskości.

Co do samej historii, jest ona dość ciekawie poprowadzona. Jednak samo zakończenie i rozwiązanie pewnych spraw, wydają mi się aż nadto wymuszone. W książce mają miejsce zbyt duże powikłania pomiędzy bohaterami, by czytelnik uwierzył, że to rzeczywiście mogło się stać. Jednak hej, od czego są książki, to właśnie one są przestrzenią, gdzie autor może kreować świat, jak tylko mu się to podoba.