Ariel znaczy lew
Cena: 29,00 zł 24,65 zł
Nakład wyczerpany
Książki dostarcza firma DHL Express
Czas oczekiwania na paczkę
Książki dostarcza firma DHL Express
Czas oczekiwania na paczkę
Opis i recenzje
W okupacyjnym Krakowie młody żołnierz Wehrmachtu zakochuje się w piętnastoletnim Żydzie – z wzajemnością. I choć wydaje się, że ten romans nie ma żadnych szans na przetrwanie, to siła uczuć niejednokrotnie potrafi czynić cuda...
Czy istnieje miłość tak silna, że potrafi ocalić życie? I czy nie wymażą jej lata wojennego koszmaru?
Zaczerpnięta z życia historia wybitnego skrzypka, dla którego śmiertelny wróg stał się wybawcą.
Andrzej Selerowicz – autor „Leksykonu kochających inaczej” (1993), a także powieści „Kryptonim Hiacynt” (2015) oraz „Zbrodnia, której nie było” (2017). Jest również pionierem ruchu LGBT w Polsce oraz tłumaczem klasycznych pozycji homoerotycznej literatury (J. Baldwin, O. Wilde, G. Vidal).
Czy istnieje miłość tak silna, że potrafi ocalić życie? I czy nie wymażą jej lata wojennego koszmaru?
Zaczerpnięta z życia historia wybitnego skrzypka, dla którego śmiertelny wróg stał się wybawcą.
Andrzej Selerowicz – autor „Leksykonu kochających inaczej” (1993), a także powieści „Kryptonim Hiacynt” (2015) oraz „Zbrodnia, której nie było” (2017). Jest również pionierem ruchu LGBT w Polsce oraz tłumaczem klasycznych pozycji homoerotycznej literatury (J. Baldwin, O. Wilde, G. Vidal).
Szczegóły
- Rodzaj literatury: Powieść historyczna
- Wydawca: Novae Res, 2018
- Format: 121x195, skrzydełka
- Wydanie: Pierwsze
- Liczba stron: 278
- ISBN: 978-83-8083-834-5
Recenzje czytelników
Średnia ocena: | z 5 recenzji. | Dodaj własną recenzję |
Czasem Tak jest | (23.03.2018) |
Książki traktujące o czasach wojennych niezbyt często trafiają w moje ręce. Jakoś ciężko mi się przełamać do czytania o ogromie bólu i cierpienia towarzyszącym tamtym czasom. Tym razem do sięgnięcia po "Ariel znaczy lew" skusił mnie tutuł, który jak dla mnie jest mocno przyciągający.
Historie miłosne rozgrywające się na polach bitwy, kobiety czekające na swych ukochanych, wyrzeczenia i tęsknota. Tak wybrażamy sobie miłość w czasach wojny. Właśnie... kobiety... Andrzej Selerowicz swą opowieść umieścił również w tym okresie, jednak zakochani nieco odbiegają od utartych schematów.
Ariel to główny bohater, teraz już sędziwy staruszek, opowiadający o czasach swej młodości. Komu opowiada? Pewnemu studentowi, który poprosił go o pomoc w napisaniu pracy magisterskiej. Ariel był bardzo utalentowanym i wrażliwym skrzypkiem. Wyglądał równie delikatnie jak jego wnętrze. Pewnego dnia siostra Ariela zaprasza do domu żołnierza na szklankę wody, po cichu licząc, że ten się nią zainteresuje. Płonne były jej nadzieje, bo Wolfgang swój wzrok kieruje w kierunku... jej brata. Między mężczyznami rodzi się zakazane uczucie. Spotykaja się potajemnie, a rodzice dają na to przyzwolenie, jednak nie jest to bezinteresowne, gdyż dzięki Wolfowi ich spiżarnia nie jest pusta. Z czasem to Wolf ratuje Ariela przed umieszczeniem go w obozie i ukrywa go u Pani Albiny, tuż pod nosem niemieckich oficerów. W tych ciężkich chwilach miłość do Wolfa pozwala Arielowi przetrwać, tylko czy uczucie również przetrwa?
Terażniejszość przeplata się z przeszłością na zasadzie rozmów i wspomnień opisanych w siedemnastu krótkich rozdziałach. Gdzieś tam mimochodem, w subtelny sposób, przewija się spojrzenie na homoseksualistów kiedyś i dziś oraz sposób traktowania ich przez osoby heteroseksualne. I szczerze mówiąc, na przestrzeni lat chyba niewiele się zmieniło pod tym względem. Opowiadania starszego pana są niezwykle interesujące i napisane lekkim w odbiorze językiem. Za to dialogi mnie rozczarowały, ale jest ich niewiele, więc nie psują całości. Opisy również są stonowane i niezbyt długie, więc czytelnik nie znudzi się nimi na pewno. Widać, że autor ma spory potencjał, bo "dał radę" z tak trudnym tematem i trudnymi czasami i z przyjemnością sięgnę po kolejną jego powieść.
.
Sama książka nie należy do opasłych tomów i można ją przeczytać w jeden wieczór i tutaj mogę zagwarantować, że wieczór ten na pewno nie będzie stracony..
Historie miłosne rozgrywające się na polach bitwy, kobiety czekające na swych ukochanych, wyrzeczenia i tęsknota. Tak wybrażamy sobie miłość w czasach wojny. Właśnie... kobiety... Andrzej Selerowicz swą opowieść umieścił również w tym okresie, jednak zakochani nieco odbiegają od utartych schematów.
Ariel to główny bohater, teraz już sędziwy staruszek, opowiadający o czasach swej młodości. Komu opowiada? Pewnemu studentowi, który poprosił go o pomoc w napisaniu pracy magisterskiej. Ariel był bardzo utalentowanym i wrażliwym skrzypkiem. Wyglądał równie delikatnie jak jego wnętrze. Pewnego dnia siostra Ariela zaprasza do domu żołnierza na szklankę wody, po cichu licząc, że ten się nią zainteresuje. Płonne były jej nadzieje, bo Wolfgang swój wzrok kieruje w kierunku... jej brata. Między mężczyznami rodzi się zakazane uczucie. Spotykaja się potajemnie, a rodzice dają na to przyzwolenie, jednak nie jest to bezinteresowne, gdyż dzięki Wolfowi ich spiżarnia nie jest pusta. Z czasem to Wolf ratuje Ariela przed umieszczeniem go w obozie i ukrywa go u Pani Albiny, tuż pod nosem niemieckich oficerów. W tych ciężkich chwilach miłość do Wolfa pozwala Arielowi przetrwać, tylko czy uczucie również przetrwa?
Terażniejszość przeplata się z przeszłością na zasadzie rozmów i wspomnień opisanych w siedemnastu krótkich rozdziałach. Gdzieś tam mimochodem, w subtelny sposób, przewija się spojrzenie na homoseksualistów kiedyś i dziś oraz sposób traktowania ich przez osoby heteroseksualne. I szczerze mówiąc, na przestrzeni lat chyba niewiele się zmieniło pod tym względem. Opowiadania starszego pana są niezwykle interesujące i napisane lekkim w odbiorze językiem. Za to dialogi mnie rozczarowały, ale jest ich niewiele, więc nie psują całości. Opisy również są stonowane i niezbyt długie, więc czytelnik nie znudzi się nimi na pewno. Widać, że autor ma spory potencjał, bo "dał radę" z tak trudnym tematem i trudnymi czasami i z przyjemnością sięgnę po kolejną jego powieść.
.
Sama książka nie należy do opasłych tomów i można ją przeczytać w jeden wieczór i tutaj mogę zagwarantować, że wieczór ten na pewno nie będzie stracony..
Katarzyna Wątroba | (4.04.2018) |
„Ariel znaczy Lew” jest doskonałym przykładem opowieści, w której wojna i śmierć stanowią tło dla życia i emocji. To współczesne mówienie o czasach, których grozy nie da się opisać. Drastycznie maleje liczba naocznych świadków wojennej rzeczywistości, ci, którzy ją przetrwali powoli odchodzą. Współczesne pokolenie okres okupacji pozna jedynie z opowieści, dlatego też zmienia się perspektywa postrzegania tych okrutnych lat. Na pierwszy plan wysuwa się człowiek, jego egzystencja na tle holocaustu i okupacji. Opis wojennego życia zamiast opisu wojennego unicestwienia - bardzo mi się ta perspektywa podoba. Polecam książkę wszystkim, którzy nie oczekują kolejnej opowieści o masowej zagładzie, a chcą poznać emocje zwykłego, zagubionego w rzeczywistości człowieka.
Małgorzata Bojarun | (29.06.2018) |
To niesamowita książka o niesamowitych ludziach. Dla niektórych pewnie nie do przyjęcia, dla niektórych bulwersująca, a dla jeszcze innych pokazująca to, że każdy człowiek zasługuje na szacunek. Nie ma znaczenia - biały czy czarny, katolik czy muzułmanin, homoseksualista czy heteroseksualista, Żyd, Polak, Niemiec....
Nie ukrywam, że sporo moich emocji podczas lektury wynikało z tego, że bohater powieści był skrzypkiem. Jak mój dziewięcioletni syn. Na szczęście Maro może w spokoju ćwiczyć i nie musi niemo grać, tylko przebierając paluszkami po gryfie i wyobrażając sobie dźwięki. Tak właśnie grał Ariel ukryty w szafie... Bo przecież, aby przeżyć, musiał siedzieć cicho, co wykluczało użycie smyczka...
Powieść zaczyna się raczej bez emocji, ot tak - zwyczajnie. Oto młody człowiek, piszący prace naukową, postanowił podejść do problemu Holokaustu trochę inaczej niż wszyscy. Nie chce opisywać śmierci tysięcy ludzi pochodzenia żydowskiego, chce natomiast opisać losy ocalałych, ale bez zbędnego patosu - tak po ludzku. Codzienność takich rodzin, co czuli, gdzie byli i jak im się udało uratować. Pewnego dnia w bibliotece trafia na materiały o niejakim Arielu - Żydzie polskiego pochodzenia, który po prostu pragnie opowiedzieć swoją historię, ale nikt go nie chce wysłuchać. Każdy chce pisać o bohaterstwie i fartownym ocaleniu, a przecież historia Ariela jest zupełnie inna...
W Krakowie podczas II wojny światowej trudno było Żydom normalnie żyć. Piętnastoletni Ariel, na swoje szczęście, był trochę oderwany od rzeczywistości. Jak każdy artysta nie do końca zdawał sobie sprawę, co się wokół niego dzieje. Pewnego dnia do mieszkania, w którym mieszkał z rodzicami i siostrą, zapukał oficer Wermachtu. Zwabiły go dźwięki skrzypiec, na których Ariel przepięknie grał. Młody chłopiec, czarujący wspaniałe melodie na tym arcytrudnym instrumencie, z miejsca zdobył serce niemieckiego oficera. Ale co to za miłość?! Piętnastoletni Żyd i trzydziestoletni oficer Wermachtu... Trudno szukać tu choćby cienia nadziei na szczęśliwe zakończenie. Panowie na razie cieszą się chwilami samotności i wzajemnym towarzystwem. Trudno im się rozstać, a jeszcze trudniej przyznać do tragizmu całej sytuacji.
Powieść prowadzi nas przez całe życie Ariela. Dowiadujemy się jak przetrwał wojnę i co go spotkało w komunistycznej Polsce. Czy spotkał jeszcze swojego wojennego kochanka? Jak przetrwał? Co musiał znieść, aby przeżyć? Trudne pytania, ale odpowiedzi jeszcze trudniejsze...
Zupełnie inną historią jest historia Roberta - studenta, który przeprowadza z Arielem wywiad. Czytelnik może obserwować jak młody człowiek zmienia podejście do sędziwego skrzypka. Od początkowej pobłażliwości, przez szacunek, aż do podziwu - wręcz miłości. On też się otwiera przed swoim rozmówcą i okazuje się, że niespodziewanie wiele ich łączy.
Powieść zaskakuje - wręcz szokuje czytelnika. Wyobraźcie sobie, że sięgacie po powieść, nie czytając obwoluty (ja nie czytam tzw. polecajek, bo już nie raz zepsuły mi całą lekturę). Nagle okazuje się, że powieść traktuje o zakazanej w ówczesnych czasach miłości Żyda i Niemca. Co więcej - miłości osób tej samej płci! Nie jestem homofobem, nie należę do tzw. "polskich katolików", nie tępię uchodźców i popieram likwidację religii w szkołach, ale nawet ja byłam zaszokowana. Początkowo ubodło mnie lekkie podejście do tematu, ale potem stwierdziłam: hola hola! Dlaczego nie? Przecież życie jest bogate i nie raz mnie już zaskoczyło... Kiedy przełożyłam sobie w głowie, że to miłość jak każda inna tylko w trudnych czasach, zaczęłam smakować powieść niczym wytrawne wino. Nagle ukazało mi się całe jej piękno i delikatność poruszanego tematu.
Polecam lekturę z całego serca przede wszystkim ludziom z otwarta głową i szerokimi horyzontami. Nie wątpię, że Was zachwyci.
Nie ukrywam, że sporo moich emocji podczas lektury wynikało z tego, że bohater powieści był skrzypkiem. Jak mój dziewięcioletni syn. Na szczęście Maro może w spokoju ćwiczyć i nie musi niemo grać, tylko przebierając paluszkami po gryfie i wyobrażając sobie dźwięki. Tak właśnie grał Ariel ukryty w szafie... Bo przecież, aby przeżyć, musiał siedzieć cicho, co wykluczało użycie smyczka...
Powieść zaczyna się raczej bez emocji, ot tak - zwyczajnie. Oto młody człowiek, piszący prace naukową, postanowił podejść do problemu Holokaustu trochę inaczej niż wszyscy. Nie chce opisywać śmierci tysięcy ludzi pochodzenia żydowskiego, chce natomiast opisać losy ocalałych, ale bez zbędnego patosu - tak po ludzku. Codzienność takich rodzin, co czuli, gdzie byli i jak im się udało uratować. Pewnego dnia w bibliotece trafia na materiały o niejakim Arielu - Żydzie polskiego pochodzenia, który po prostu pragnie opowiedzieć swoją historię, ale nikt go nie chce wysłuchać. Każdy chce pisać o bohaterstwie i fartownym ocaleniu, a przecież historia Ariela jest zupełnie inna...
W Krakowie podczas II wojny światowej trudno było Żydom normalnie żyć. Piętnastoletni Ariel, na swoje szczęście, był trochę oderwany od rzeczywistości. Jak każdy artysta nie do końca zdawał sobie sprawę, co się wokół niego dzieje. Pewnego dnia do mieszkania, w którym mieszkał z rodzicami i siostrą, zapukał oficer Wermachtu. Zwabiły go dźwięki skrzypiec, na których Ariel przepięknie grał. Młody chłopiec, czarujący wspaniałe melodie na tym arcytrudnym instrumencie, z miejsca zdobył serce niemieckiego oficera. Ale co to za miłość?! Piętnastoletni Żyd i trzydziestoletni oficer Wermachtu... Trudno szukać tu choćby cienia nadziei na szczęśliwe zakończenie. Panowie na razie cieszą się chwilami samotności i wzajemnym towarzystwem. Trudno im się rozstać, a jeszcze trudniej przyznać do tragizmu całej sytuacji.
Powieść prowadzi nas przez całe życie Ariela. Dowiadujemy się jak przetrwał wojnę i co go spotkało w komunistycznej Polsce. Czy spotkał jeszcze swojego wojennego kochanka? Jak przetrwał? Co musiał znieść, aby przeżyć? Trudne pytania, ale odpowiedzi jeszcze trudniejsze...
Zupełnie inną historią jest historia Roberta - studenta, który przeprowadza z Arielem wywiad. Czytelnik może obserwować jak młody człowiek zmienia podejście do sędziwego skrzypka. Od początkowej pobłażliwości, przez szacunek, aż do podziwu - wręcz miłości. On też się otwiera przed swoim rozmówcą i okazuje się, że niespodziewanie wiele ich łączy.
Powieść zaskakuje - wręcz szokuje czytelnika. Wyobraźcie sobie, że sięgacie po powieść, nie czytając obwoluty (ja nie czytam tzw. polecajek, bo już nie raz zepsuły mi całą lekturę). Nagle okazuje się, że powieść traktuje o zakazanej w ówczesnych czasach miłości Żyda i Niemca. Co więcej - miłości osób tej samej płci! Nie jestem homofobem, nie należę do tzw. "polskich katolików", nie tępię uchodźców i popieram likwidację religii w szkołach, ale nawet ja byłam zaszokowana. Początkowo ubodło mnie lekkie podejście do tematu, ale potem stwierdziłam: hola hola! Dlaczego nie? Przecież życie jest bogate i nie raz mnie już zaskoczyło... Kiedy przełożyłam sobie w głowie, że to miłość jak każda inna tylko w trudnych czasach, zaczęłam smakować powieść niczym wytrawne wino. Nagle ukazało mi się całe jej piękno i delikatność poruszanego tematu.
Polecam lekturę z całego serca przede wszystkim ludziom z otwarta głową i szerokimi horyzontami. Nie wątpię, że Was zachwyci.
Katarzyna Chojnacka-Musiał | (27.02.2018) |
Przeczytałam do tej pory wiele książek prezentujących tematykę wojenną. Wielu bohaterów, jeszcze więcej dramatów, radości, smutków i walki o każdy dzień. Autorzy poruszają mnóstwo strun pisząc kolejne powieści czy dokumenty, najczęściej przybliżając nam uczucie rozkwitające wśród huku dział, bohaterskie czyny, ratowanie innych przed śmiercią i wiele innych tematów. Nie każdy jednak odważyłby się przedstawiać losy miłości zakazanej, nieakceptowanej przez większość społeczeństwa. Andrzej Selerowicz zdecydował jednak, że autentyczna historia wybitnego skrzypka godna jest opisania i dzięki temu powstała powieść "Ariel znaczy lew".
Książka zawiera siedemnaście rozdziałów. Część z nich dotyczy czasów współczesnych, a część traktuje o latach wojny. Główny bohater, tytułowy Ariel, to starszy pan, który zostaje poproszony przez studenta, Roberta, o pomoc w napisaniu pracy magisterskiej. Młodego człowieka interesuje wojenna rzeczywistość i codzienność, w której przyszło żyć Żydom, również Arielowi. Jego wspomnienia wydają się Robertowi godne umieszczenia w pracy. Nie spodziewa się jednak, w którą stronę skieruje swoją opowieść staruszek...
Piętnastoletni Ariel Lipman to niezwykle zdolny skrzypek o delikatnej, prawie dziewczęcej urodzie i ogromnej wrażliwości. Kiedy pewnego dnia do domu jego rodziców, zachodzi młody żołnierz Wehrmachtu, Wolfgang, by poprosić o szklankę wody, nikt nie spodziewa się, jak potoczą się ich losy. Choć do domu zaprasza żołnierza siostra Ariela, Hania, dziewczyna nie ma pojęcia, że jej uroda nie zrobiła na Wolfie żadnego wrażenia, w przeciwieństwie do... Ariela. Młody człowiek wykorzystuje swoje nikłe umiejętności gry na skrzypcach, by zbliżyć się do młodego artysty. Zaczyna odwiedzać go w domu, a także spotykać się z nim po kryjomu na terenie zamkniętego cmentarza żydowskiego. Choć rodzice chłopca domyślają się prawdy, nie zabraniają synowi widywać się z ukochanym, ponieważ oficer zawsze przynosi coś, co ratuje domową spiżarnię przed pustką, a rodzinę przed głodem. Kiedy Niemcy przenoszą Żydów do utworzonego na potrzeby okupantów getta, państwo Lipmanowie nawiązują kontakt z Wolfgangiem i proszą go o pomoc w ukryciu syna po aryjskiej stronie. Wolf znajduje chłopcu kryjówkę i obiecuje odwiedzać go regularnie. Ariel, w myśl powiedzenia, że najciemniej jest pod latarnią, mieszka jakiś czas w klitce za szafą u pani Albiny, która co wieczór przyjmuje w swoim domu niemieckich oficerów i ich towarzyszki. Każdego dnia towarzyszy mu dojmująca tęsknota za ukochanym Wolfem.
Czy schronienie u pani Albiny będzie wystarczająco bezpieczne? Jak Ariel poradzi sobie sam, bez rodziny? Czy obaj z Wolfgangiem przetrwają wojnę? Czy młody muzyk spełni swoje marzenie, by występować na scenach całego świata? Jak potoczy się historia zakazanej miłości Żyda i Niemca?
Rozmowy starszego pana ze studentem uzupełniają rozdziały opowiadające o latach wojny, ale muszę przyznać, że zdecydowanie bardziej wciągające są właśnie te wspomnieniowe fragmenty. Może dlatego bardziej mi odpowiadają, że interesują mnie szczególnie historie ludzi, którzy przeżyli koszmar wojny, trudno mi powiedzieć. Miałam wrażenie, że dialogi Ariela z Robertem są trochę wymuszone, może ciut sztuczne. W rezultacie czytałam je jak najszybciej, by wrócić do wspomnień Ariela. Autor wykorzystał wspomniane rozmowy, prowadzone współcześnie, do zaprezentowania obecnego środowiska homoseksualnego i nakreślenia odbioru homoseksualistów przez środowisko osób heteroseksualnych. Temat ten nie jest jednak nachalny ani dominujący. Jedynie towarzyszy głównemu wątkowi, czyli historii Ariela i opisowi jego przeżyć podczas wojny i po jej zakończeniu.
Nie wiedziałam czego się spodziewać po tej książce, ale nie zawiodłam się. Jest napisana ciekawie, ze smakiem i wyczuciem. Nie jest to wcale łatwy do opisania temat. Aż trudno uwierzyć, że taka historia miała miejsce, ale przecież miłość nie wybiera. Serce nie rozumie, kto to wróg...
Więcej na: http://bibliotecznie.blogspot.com/2018/02/ariel-znaczy-lew-andrzej-selerowicz.html
Książka zawiera siedemnaście rozdziałów. Część z nich dotyczy czasów współczesnych, a część traktuje o latach wojny. Główny bohater, tytułowy Ariel, to starszy pan, który zostaje poproszony przez studenta, Roberta, o pomoc w napisaniu pracy magisterskiej. Młodego człowieka interesuje wojenna rzeczywistość i codzienność, w której przyszło żyć Żydom, również Arielowi. Jego wspomnienia wydają się Robertowi godne umieszczenia w pracy. Nie spodziewa się jednak, w którą stronę skieruje swoją opowieść staruszek...
Piętnastoletni Ariel Lipman to niezwykle zdolny skrzypek o delikatnej, prawie dziewczęcej urodzie i ogromnej wrażliwości. Kiedy pewnego dnia do domu jego rodziców, zachodzi młody żołnierz Wehrmachtu, Wolfgang, by poprosić o szklankę wody, nikt nie spodziewa się, jak potoczą się ich losy. Choć do domu zaprasza żołnierza siostra Ariela, Hania, dziewczyna nie ma pojęcia, że jej uroda nie zrobiła na Wolfie żadnego wrażenia, w przeciwieństwie do... Ariela. Młody człowiek wykorzystuje swoje nikłe umiejętności gry na skrzypcach, by zbliżyć się do młodego artysty. Zaczyna odwiedzać go w domu, a także spotykać się z nim po kryjomu na terenie zamkniętego cmentarza żydowskiego. Choć rodzice chłopca domyślają się prawdy, nie zabraniają synowi widywać się z ukochanym, ponieważ oficer zawsze przynosi coś, co ratuje domową spiżarnię przed pustką, a rodzinę przed głodem. Kiedy Niemcy przenoszą Żydów do utworzonego na potrzeby okupantów getta, państwo Lipmanowie nawiązują kontakt z Wolfgangiem i proszą go o pomoc w ukryciu syna po aryjskiej stronie. Wolf znajduje chłopcu kryjówkę i obiecuje odwiedzać go regularnie. Ariel, w myśl powiedzenia, że najciemniej jest pod latarnią, mieszka jakiś czas w klitce za szafą u pani Albiny, która co wieczór przyjmuje w swoim domu niemieckich oficerów i ich towarzyszki. Każdego dnia towarzyszy mu dojmująca tęsknota za ukochanym Wolfem.
Czy schronienie u pani Albiny będzie wystarczająco bezpieczne? Jak Ariel poradzi sobie sam, bez rodziny? Czy obaj z Wolfgangiem przetrwają wojnę? Czy młody muzyk spełni swoje marzenie, by występować na scenach całego świata? Jak potoczy się historia zakazanej miłości Żyda i Niemca?
Rozmowy starszego pana ze studentem uzupełniają rozdziały opowiadające o latach wojny, ale muszę przyznać, że zdecydowanie bardziej wciągające są właśnie te wspomnieniowe fragmenty. Może dlatego bardziej mi odpowiadają, że interesują mnie szczególnie historie ludzi, którzy przeżyli koszmar wojny, trudno mi powiedzieć. Miałam wrażenie, że dialogi Ariela z Robertem są trochę wymuszone, może ciut sztuczne. W rezultacie czytałam je jak najszybciej, by wrócić do wspomnień Ariela. Autor wykorzystał wspomniane rozmowy, prowadzone współcześnie, do zaprezentowania obecnego środowiska homoseksualnego i nakreślenia odbioru homoseksualistów przez środowisko osób heteroseksualnych. Temat ten nie jest jednak nachalny ani dominujący. Jedynie towarzyszy głównemu wątkowi, czyli historii Ariela i opisowi jego przeżyć podczas wojny i po jej zakończeniu.
Nie wiedziałam czego się spodziewać po tej książce, ale nie zawiodłam się. Jest napisana ciekawie, ze smakiem i wyczuciem. Nie jest to wcale łatwy do opisania temat. Aż trudno uwierzyć, że taka historia miała miejsce, ale przecież miłość nie wybiera. Serce nie rozumie, kto to wróg...
Więcej na: http://bibliotecznie.blogspot.com/2018/02/ariel-znaczy-lew-andrzej-selerowicz.html
Anna Rosińska | (20.04.2018) |
To nie jest kolejna książka o Holokauście!
Powieść zaczyna się... bardzo niewinnie.
Ariel (zwany też Arturem) udziela wywiadu Robertowi, studentowi pracującemu nad pracą magisterską.
Starszy mężczyzna, który przetrwał Holokaust przeszedł do historii jako utalentowany skrzypek, ale nie bohater (o tym trochę później). Dzięki retrospekcjom poznajemy jego, na pewno dla niektórych, szokującą przeszłość. Cofamy się do czasów II Wojny Światowej.
Ariel ma 15 lat i, takie odniosłam wrażenie, nie do końca rozumie, co się wokół niego dzieje. Mieszka wraz z rodzicami i starszą siostrą Hanią w dzielnicy żydowskiej. Pewnego upalnego dnia do drzwi jego domu puka Wolfgang, niemiecki żołnierz. Chyba nikomu nie muszę tłumaczyć, co to mogło oznaczać w okupowanym przez Niemców Krakowie. A mimo to między żydowskim chłopcem, a niemieckim żołnierzem rodzi się miłość. Tylko czy ma ona szansę na przetrwanie w tym niezwykle trudnym czasie?
Często bohaterami powieści historycznych ( nie tylko tych poświęconych tematyce związanej z obozami koncentracyjnymi) są osoby, które w jakiś sposób zapisały się dzięki swoim czynów w historii ; w jakiś sposób walczyły o wolność kraju i, w tym przypadku, zakończenie panowania niemieckiego na ziemiach polskich; osoby poległe lub ci, którzy przetrwali obozowe piekło i postanowili podzielić się z innymi swoją historią.
W tej powieści jest inaczej. Może zabrzmi to z mojej strony brutalnie, ale Ariela w żaden sposób nie można nazwać bohaterem. Nie działał w tajnych stowarzyszeniach, nie chwycił za broń i nie stanął do walki o wolność, wyzwolenie. Udało mu się "jedynie" przeżyć. Walczył jak lew, ale swoimi sposobami. Dlaczego więc powieść Andrzeja Selerowicza zasługuje na uwagę? Przede wszystkim dlatego, że pokazuje tamte czasy z zupełnie innej perspektywy niż do tej pory przywykliśmy. Z punktu widzenia osoby zakochanej. Osoby, która dopiero dojrzewa i za wszelką cenę chce przeżyć i spełnić swoje wielkie marzenie. To "wszystko".
Dlaczego na początku napisałam, że ta historia jest kontrowersyjna? Uważam, że człowiek nie musi wszystkiego akceptować, nie musi się ze wszystkim zgadzać, ale powinien uszanować wybór innych. Ja należę do osób tolerancyjnych, ale przyznam, że powieść troszkę mnie zszokowała. Zwłaszcza to, że kiedy doszło do pierwszego spotkania chłopca z ponad dwudziestoletnim żołnierzem, Ariel był w zasadzie jeszcze niewinnym dzieckiem. A mimo to dorosły Wolfgang postanowił ciągnąć tę znajomość dalej, o wiele lepiej zdając sobie sprawę z zagrożenia, jakie się z tym wiązało. To, że Ariel był zafascynowany, bądź co bądź, dorosłym już mężczyzną, jestem jeszcze w stanie zrozumieć, ale to, że starszy od niego o dobrych kilka lat żołnierz postanowił go wykorzystać, no to już wywołało we mnie pewien... bunt. Ktoś może powiedzieć, że czasy były inne, że przecież Ariel wcale nie protestował, wręcz przeciwnie - o niczym innym w tamtej chwili nie marzył, ale ja takiemu zachowaniu mówię stanowcze NIE. Tym bardziej budzi to we mnie emocje, bo to historia... oparta na faktach! Szczegóły poznacie już na pierwszych stronach. Myślę więc, że nie każdemu się to spodoba. Chociaż nie będę ukrywać, że autor obszedł się ze mną, jako czytelnikiem, delikatnie i nie zaserwował żadnych opisów, które przekroczyłyby granicę dobrego smaku.
O tym, jak zakończyła się historia miłości Ariela i Wolfganga i jak potoczyło się dorosłe życie tytułowego bohatera będziecie musieli przekonać się sami, bo i tak mam wrażenie, że za dużo już Wam zdradziłam.
Czy warto zatem sięgnąć po tę książkę?
Według mnie, jak najbardziej tak.
Nie od dziś przecież wiadomo, że najlepsze scenariusze pisze samo życie. A autor musi tylko umiejętnie poprowadzić akcją i bohaterami
Powieść zaczyna się... bardzo niewinnie.
Ariel (zwany też Arturem) udziela wywiadu Robertowi, studentowi pracującemu nad pracą magisterską.
Starszy mężczyzna, który przetrwał Holokaust przeszedł do historii jako utalentowany skrzypek, ale nie bohater (o tym trochę później). Dzięki retrospekcjom poznajemy jego, na pewno dla niektórych, szokującą przeszłość. Cofamy się do czasów II Wojny Światowej.
Ariel ma 15 lat i, takie odniosłam wrażenie, nie do końca rozumie, co się wokół niego dzieje. Mieszka wraz z rodzicami i starszą siostrą Hanią w dzielnicy żydowskiej. Pewnego upalnego dnia do drzwi jego domu puka Wolfgang, niemiecki żołnierz. Chyba nikomu nie muszę tłumaczyć, co to mogło oznaczać w okupowanym przez Niemców Krakowie. A mimo to między żydowskim chłopcem, a niemieckim żołnierzem rodzi się miłość. Tylko czy ma ona szansę na przetrwanie w tym niezwykle trudnym czasie?
Często bohaterami powieści historycznych ( nie tylko tych poświęconych tematyce związanej z obozami koncentracyjnymi) są osoby, które w jakiś sposób zapisały się dzięki swoim czynów w historii ; w jakiś sposób walczyły o wolność kraju i, w tym przypadku, zakończenie panowania niemieckiego na ziemiach polskich; osoby poległe lub ci, którzy przetrwali obozowe piekło i postanowili podzielić się z innymi swoją historią.
W tej powieści jest inaczej. Może zabrzmi to z mojej strony brutalnie, ale Ariela w żaden sposób nie można nazwać bohaterem. Nie działał w tajnych stowarzyszeniach, nie chwycił za broń i nie stanął do walki o wolność, wyzwolenie. Udało mu się "jedynie" przeżyć. Walczył jak lew, ale swoimi sposobami. Dlaczego więc powieść Andrzeja Selerowicza zasługuje na uwagę? Przede wszystkim dlatego, że pokazuje tamte czasy z zupełnie innej perspektywy niż do tej pory przywykliśmy. Z punktu widzenia osoby zakochanej. Osoby, która dopiero dojrzewa i za wszelką cenę chce przeżyć i spełnić swoje wielkie marzenie. To "wszystko".
Dlaczego na początku napisałam, że ta historia jest kontrowersyjna? Uważam, że człowiek nie musi wszystkiego akceptować, nie musi się ze wszystkim zgadzać, ale powinien uszanować wybór innych. Ja należę do osób tolerancyjnych, ale przyznam, że powieść troszkę mnie zszokowała. Zwłaszcza to, że kiedy doszło do pierwszego spotkania chłopca z ponad dwudziestoletnim żołnierzem, Ariel był w zasadzie jeszcze niewinnym dzieckiem. A mimo to dorosły Wolfgang postanowił ciągnąć tę znajomość dalej, o wiele lepiej zdając sobie sprawę z zagrożenia, jakie się z tym wiązało. To, że Ariel był zafascynowany, bądź co bądź, dorosłym już mężczyzną, jestem jeszcze w stanie zrozumieć, ale to, że starszy od niego o dobrych kilka lat żołnierz postanowił go wykorzystać, no to już wywołało we mnie pewien... bunt. Ktoś może powiedzieć, że czasy były inne, że przecież Ariel wcale nie protestował, wręcz przeciwnie - o niczym innym w tamtej chwili nie marzył, ale ja takiemu zachowaniu mówię stanowcze NIE. Tym bardziej budzi to we mnie emocje, bo to historia... oparta na faktach! Szczegóły poznacie już na pierwszych stronach. Myślę więc, że nie każdemu się to spodoba. Chociaż nie będę ukrywać, że autor obszedł się ze mną, jako czytelnikiem, delikatnie i nie zaserwował żadnych opisów, które przekroczyłyby granicę dobrego smaku.
O tym, jak zakończyła się historia miłości Ariela i Wolfganga i jak potoczyło się dorosłe życie tytułowego bohatera będziecie musieli przekonać się sami, bo i tak mam wrażenie, że za dużo już Wam zdradziłam.
Czy warto zatem sięgnąć po tę książkę?
Według mnie, jak najbardziej tak.
Nie od dziś przecież wiadomo, że najlepsze scenariusze pisze samo życie. A autor musi tylko umiejętnie poprowadzić akcją i bohaterami
Dodaj własną recenzję
Polecamy:
Bożonarodzeniowa księga szczęścia — Jolanta Kosowska Czasem milczenie najpiękniej opowiada historię miłości
Rafał, Tomek, Lena, Aśka i Maria przyjaźnią się ze sobą od czasów liceum. Choć los rozrzucił ich ... |
Oferta książek
Wg wydawnictwa
Najpopularniejsze i polecane
Kategorie książek
Zaloguj się | Twoje zamówienia | Twoje dane | Koszty dostawy | Regulamin zakupów
Reklamacje i zwroty | Bezpieczeństwo | Pomoc | Kontakt | Copyright © 2008 by Novae Res
Reklamacje i zwroty | Bezpieczeństwo | Pomoc | Kontakt | Copyright © 2008 by Novae Res