Jest to historia mezczyzny (Roman), ktory poznaje mlodziutka, urocza meksykanke Luize. Nawiazuje sie romans, finansuje ja lecz szczescie trwa krotko. Ksiazka stanowi jeden ciag nudnego jeku starzejacego sie cierpietnika; "zobaczcie ile ja jej dalem a jak ona mnie traktuje".Dziewczyna zamienia sie w zlosliwa jedze I doklada mu ile moze (szkoda ze nie wiecej bo moze wreszcie zrobilaby z niego mezczyzne). Autor aby dac ksiazce
troche zycia wprowadza kilka scen
z meksykanskimi bandytami wspomagajacymi Luize. Sceny te sa groteskowo nieprawdopodobne, nie laczy sie to w jedna calosc.
Zastraszony Roman ucieka do Polski
ale jescze na lotnisku Luiza napada go zabierajac dokumenty podrozy na szczescie Roman odzyskuje je
I laduje w kraju gdzie poznaje nowa pania (raczej mamuska by sie przydala). Ksiazka wymaga kompletnego przeredagowania bo w aktualnej formie czytac sie nie da. Szczegolowa opinie o tej ksiazce mozna znalezc na stronie:
http://grabarz.net/jan-bratkowski-arabska-ksiezniczka/