Tak się nie robi
Cena: 34,00 zł 28,90 zł
Nakład wyczerpany
Książki dostarcza firma DHL Express
Czas oczekiwania na paczkę
Książki dostarcza firma DHL Express
Czas oczekiwania na paczkę
Opis i recenzje
Kobieta nie powinna narzucać się facetowi. W tym widać pewną desperację. Taka panna chce od razu wyjść za mąż i strach się z taką związać, bo na pewno nie stosuje zabezpieczeń.
Marta, 35-letnia kobieta, podczas nieudanej zabawy sylwestrowej postanawia, że przyszłoroczny sylwester nie będzie już samotny. Zabiera się więc do realizacji swojego celu, poznając ludzi w różnorodnych miejscach, także na czatach, nie zawsze pisząc prawdę o sobie. Może dziś mi nie wychodzi przez to, że podaję się za nauczycielkę? Chyba one jednak nie mają wśród facetów najwyższego uznania, bo tyle jest wśród znajomych nauczycielek starych panien. Pewnie jeszcze cnotliwych w dodatku. No nic, jutro wymyślę coś innego. Może poszukam na forach internetowych, jaki zawód jest najbardziej fascynujący dla facetów…
Czy znalezienie chłopaka w przypadku, gdy już dawno przestało się być nastolatką jest proste? I czy tak naprawdę w życiu powinno chodzić tylko o to?
„Tak się nie robi” to debiutancka powieść Edyty Łysiak. Zrodziła się z obserwacji ludzi i... samej siebie. Autorka, rocznik 1972, absolwentka Wydziału Politologii UMCS i Podyplomowych Studiów Rolniczych UP w Lublinie kilkanaście lat pracowała jako dziennikarka. Jej specjalnością było rolnictwo. Mieszka na wsi, w gminie Kazimierz Dolny.
Marta, 35-letnia kobieta, podczas nieudanej zabawy sylwestrowej postanawia, że przyszłoroczny sylwester nie będzie już samotny. Zabiera się więc do realizacji swojego celu, poznając ludzi w różnorodnych miejscach, także na czatach, nie zawsze pisząc prawdę o sobie. Może dziś mi nie wychodzi przez to, że podaję się za nauczycielkę? Chyba one jednak nie mają wśród facetów najwyższego uznania, bo tyle jest wśród znajomych nauczycielek starych panien. Pewnie jeszcze cnotliwych w dodatku. No nic, jutro wymyślę coś innego. Może poszukam na forach internetowych, jaki zawód jest najbardziej fascynujący dla facetów…
Czy znalezienie chłopaka w przypadku, gdy już dawno przestało się być nastolatką jest proste? I czy tak naprawdę w życiu powinno chodzić tylko o to?
„Tak się nie robi” to debiutancka powieść Edyty Łysiak. Zrodziła się z obserwacji ludzi i... samej siebie. Autorka, rocznik 1972, absolwentka Wydziału Politologii UMCS i Podyplomowych Studiów Rolniczych UP w Lublinie kilkanaście lat pracowała jako dziennikarka. Jej specjalnością było rolnictwo. Mieszka na wsi, w gminie Kazimierz Dolny.
Szczegóły
- Rodzaj literatury: Literatura kobieca
- Wydawca: Novae Res, 2013
- Format: 121x195mm, oprawa miękka
- Wydanie: Pierwsze
- Liczba stron: 342
- ISBN: 978-83-7942-012-4
Recenzje czytelników
Średnia ocena: | z 3 recenzji. | Dodaj własną recenzję |
odSłońKulturę BP | (13.01.2014) |
Debiutancka powieść Edyty Łysiak to gratka dla samotnych kobiet po trzydziestym piątym roku życia, równym wiekowi głównej bohaterki, które za wszelką cenę poszukują miłości, uciekają przed samotnością i łakną „kogoś" u swojego boku. Książka nosi tytuł "Tak się nie robi", ale by dowiedzieć się, cóż on oznacza, a dokładniej do czego się odnosi, musicie zaprzyjaźnić się tą publikacją. Powiem Wam tylko, że lektura jest bardzo przyjemna, książkę czyta się jednym tchem, a perypetii mamy w niej całe mnóstwo. Prawdę mówiąc, w pewnym momencie szczerze współczułam Marcie i… obawiałam się, że i ja kiedyś skończę jako stara panna.
Główna bohaterka – stosunkowo ładna, inteligentna pracownica w dużej firmie. Firmie, która z powodu cięć budżetowych zaplanowała noworoczne, masowe zwolnienia. Marta chciałaby ratować swoją posadę, prosi więc znajomą, by przez szwagra załatwiła jej zwolnienie lekarskie. Wszystko idzie ku dobremu, jednak sylwestrowe postanowienie naszej bohaterki stoi w miejscu. Skoro na okładce czytamy „przyszłoroczny sylwester nie będzie już samotny”, w którą stronę może pójść nasza historia?
Marta postanowiła, że swoje miłosne przygody rozpocznie od Czatu. Niewątpliwie, niejedna z Pań, Czytelniczek Pastelowego Niecoziennika, korzystała z tego, jakże kontrowersyjnego narzędzia komunikacyjnego. Pytanie jednak, czy nasza bohaterka zdoła odszukać miłość przez Internet? Trudno stwierdzić, bowiem czat, nieważne z jakiego okręgu czy wśród jakiej kategorii, przyciąga erotomanów o wyjątkowo bujnej wyobraźni. Panowie są tam wysocy, przystojni, wysportowany i mają ogromnego penisa, a kobiety należą do szczuplutkich, biuściastych panienek konkurujących urodą z Keirą Knightley. Rzeczywistość nie ma zwykle nic wspólnego z realiami, a przekonała się o tym i Marta.
Może Wam się wydawać, że jest to bardzo sztampowa opowiastka o zdesperowanej, samotnej kobiecie. Jeśli tak myślicie, powinniście się solidnie zawieść! Na dobrą sprawę Marta nie ma kolorowego życia. Rodzinna „wydziedzicza” ją tylko dlatego, że nie ukończyła szkoły rolniczej, a szwagierka w bardzo perfidny sposób, bo poprzez gazetę, próbuje uzyskać sposób na wymeldowanie dziewczyny z rodzinnej posiadłości. Dlaczego jednak straciła pracę, z której otrzymała wilczy bilet, przekonać musicie się sami.
Zakończenie tej historii przewidziałam już podczas lektury. Na dobrą sprawę każdy mniej, lub bardziej bystry czytelnik jest skłonny odgadnąć, kim jest tajemniczy Stranger. Potwierdzenia swoich przypuszczeń możemy szukać jedynie na przedostatniej stronie powieści, do której dotarcie nie jest żadnym wyczynem. Jak już wspomniałam, jeden wieczór to wystarczająca ilość czasu przeznaczona na tę książkę. Jest to bardzo lekka opowieść, skierowana przede wszystkim do kobiet, które za wszelką cenę szukają miłości we współczesnym świecie.
Czasem jednak nie warto zwiedzać całego świata, by odnaleźć swoje miejsce na ziemi… :)
Główna bohaterka – stosunkowo ładna, inteligentna pracownica w dużej firmie. Firmie, która z powodu cięć budżetowych zaplanowała noworoczne, masowe zwolnienia. Marta chciałaby ratować swoją posadę, prosi więc znajomą, by przez szwagra załatwiła jej zwolnienie lekarskie. Wszystko idzie ku dobremu, jednak sylwestrowe postanowienie naszej bohaterki stoi w miejscu. Skoro na okładce czytamy „przyszłoroczny sylwester nie będzie już samotny”, w którą stronę może pójść nasza historia?
Marta postanowiła, że swoje miłosne przygody rozpocznie od Czatu. Niewątpliwie, niejedna z Pań, Czytelniczek Pastelowego Niecoziennika, korzystała z tego, jakże kontrowersyjnego narzędzia komunikacyjnego. Pytanie jednak, czy nasza bohaterka zdoła odszukać miłość przez Internet? Trudno stwierdzić, bowiem czat, nieważne z jakiego okręgu czy wśród jakiej kategorii, przyciąga erotomanów o wyjątkowo bujnej wyobraźni. Panowie są tam wysocy, przystojni, wysportowany i mają ogromnego penisa, a kobiety należą do szczuplutkich, biuściastych panienek konkurujących urodą z Keirą Knightley. Rzeczywistość nie ma zwykle nic wspólnego z realiami, a przekonała się o tym i Marta.
Może Wam się wydawać, że jest to bardzo sztampowa opowiastka o zdesperowanej, samotnej kobiecie. Jeśli tak myślicie, powinniście się solidnie zawieść! Na dobrą sprawę Marta nie ma kolorowego życia. Rodzinna „wydziedzicza” ją tylko dlatego, że nie ukończyła szkoły rolniczej, a szwagierka w bardzo perfidny sposób, bo poprzez gazetę, próbuje uzyskać sposób na wymeldowanie dziewczyny z rodzinnej posiadłości. Dlaczego jednak straciła pracę, z której otrzymała wilczy bilet, przekonać musicie się sami.
Zakończenie tej historii przewidziałam już podczas lektury. Na dobrą sprawę każdy mniej, lub bardziej bystry czytelnik jest skłonny odgadnąć, kim jest tajemniczy Stranger. Potwierdzenia swoich przypuszczeń możemy szukać jedynie na przedostatniej stronie powieści, do której dotarcie nie jest żadnym wyczynem. Jak już wspomniałam, jeden wieczór to wystarczająca ilość czasu przeznaczona na tę książkę. Jest to bardzo lekka opowieść, skierowana przede wszystkim do kobiet, które za wszelką cenę szukają miłości we współczesnym świecie.
Czasem jednak nie warto zwiedzać całego świata, by odnaleźć swoje miejsce na ziemi… :)
Agnieszka Deja | (26.02.2014) |
Edyta Łysiak pracowała jako dziennikarka. Specjalizowała się w rolnictwie, co łączyło się z jej wykształceniem. Zadebiutowała powieścią „Tak się nie robi” wydaną w 2014 roku przez Novae Res.
Marta w Sylwestra postanawia, że następne powitanie roku spędzi z mężczyzną. Zaczyna szukać dla siebie faceta. Postanawia wzorem koleżanek, zacząć od czatu i portali randkowych. Odzywa się do niej kilku interesujących kandydatów. Niestety, interesujący są jedynie wirtualnie. Podczas spotkań na żywo szybko wychodzą ich mankamenty. Marta zaczyna mieć wrażenie, że mężczyźni szukają w Internecie tylko przygody i zaspokojenia seksualnego. Dziwi ją, że większość z nich jest żonatych. Swoją wiedzą dzieli się z koleżankami. Oprócz zmagania się z poszukiwaniem miłości, kobieta musi stawić czoła problemom w pracy. Poza tym okazuje się, że w jej rodzinie też nie jest najlepiej. Do tej pory unikała kontaktów z rodzicami. Teraz będzie musiała zacisnąć zęby i odezwać się do bliskich.
Narracja pierwszoosobowa w tej pozycji jest dobrym wyjściem. Marta opowiada o swoich uczuciach, rozczarowaniach, zawodach i snach. Przytacza też fragmenty maili, rozmów na czatach. Pojawiają się również dialogi, chociaż większość książki to narracja.
Marta to ciekawa bohaterka. Nie mówi o sobie wszystkiego, wielu rzeczy dowiadujemy się wraz z kolejnymi stronami. To typowa singielka – pracuje dużo, mieszka w wynajętym mieszkaniu, dużo pije, jest uzależniona od komputera. Poza tym umawia się na randki i szuka idealnego mężczyzny.
W książce pojawiło się kilka rzeczy, na które warto zwrócić uwagę. Przede wszystkim relacje damsko-męskie opisane na różnych gruntach. Poza tym nowe technologie, które ułatwiają kontakt z innymi ludźmi. Pojawiły się tez wątki związane z rodziną i problemami rodzinnymi. Nie były to tylko kwestie trudnych relacji z matką, ale też problemy z bratową, daleko mieszkająca siostra itd.
Język jest dość interesujący. Narracja prowadzona jest w lekki sposób, niemal pamiętnikarski. Czasem zdarzają się błędy, ale są one celowe i użyte tylko w przytoczonych fragmentach rozmów. Jest to świadoma stylizacja, która jest moim zdaniem genialnym chwytem.
Poza tym opowieść toczy w nieco ironicznym tonie. Sympatyczna narratorka jest tu główną perełką książki. Jej czas jest trochę dziwnie odmierzony, czasem brakowało mi dokładniejszych danych, czasem szczegółów spomiędzy kolejnych opowieści. Rok, w którym zamknęła się powieść, okazał się fragmentaryczny. Umknęły mi np. gdzieś wakacje. Niektóre miesiące rozwlekały się niemiłosiernie, inne mknęły niepostrzeżenie.
Ogólnie książka jest niezła, chociaż miałam wrażenie, że pod koniec autorka nieco odpuściła i poszła na łatwiznę wklejając więcej rozmów z czatów niż narracji. Poza tym lektura była interesująca, kibicowałam Marcie w poszukiwaniach i wraz z nią zastanawiałam się, jak kobieta może obecnie znaleźć sensownego partnera.
Komu polecam? Jeśli szukacie lekkiej, zabawnej a momentami gorzkiej lektury, to właśnie coś dla was. To powieść o współczesnej kobiecie, ze współczesnymi problemami, podana w ciekawej otoczce. Spędzicie z nią miły wieczór, to zagwarantowane.
Marta w Sylwestra postanawia, że następne powitanie roku spędzi z mężczyzną. Zaczyna szukać dla siebie faceta. Postanawia wzorem koleżanek, zacząć od czatu i portali randkowych. Odzywa się do niej kilku interesujących kandydatów. Niestety, interesujący są jedynie wirtualnie. Podczas spotkań na żywo szybko wychodzą ich mankamenty. Marta zaczyna mieć wrażenie, że mężczyźni szukają w Internecie tylko przygody i zaspokojenia seksualnego. Dziwi ją, że większość z nich jest żonatych. Swoją wiedzą dzieli się z koleżankami. Oprócz zmagania się z poszukiwaniem miłości, kobieta musi stawić czoła problemom w pracy. Poza tym okazuje się, że w jej rodzinie też nie jest najlepiej. Do tej pory unikała kontaktów z rodzicami. Teraz będzie musiała zacisnąć zęby i odezwać się do bliskich.
Narracja pierwszoosobowa w tej pozycji jest dobrym wyjściem. Marta opowiada o swoich uczuciach, rozczarowaniach, zawodach i snach. Przytacza też fragmenty maili, rozmów na czatach. Pojawiają się również dialogi, chociaż większość książki to narracja.
Marta to ciekawa bohaterka. Nie mówi o sobie wszystkiego, wielu rzeczy dowiadujemy się wraz z kolejnymi stronami. To typowa singielka – pracuje dużo, mieszka w wynajętym mieszkaniu, dużo pije, jest uzależniona od komputera. Poza tym umawia się na randki i szuka idealnego mężczyzny.
W książce pojawiło się kilka rzeczy, na które warto zwrócić uwagę. Przede wszystkim relacje damsko-męskie opisane na różnych gruntach. Poza tym nowe technologie, które ułatwiają kontakt z innymi ludźmi. Pojawiły się tez wątki związane z rodziną i problemami rodzinnymi. Nie były to tylko kwestie trudnych relacji z matką, ale też problemy z bratową, daleko mieszkająca siostra itd.
Język jest dość interesujący. Narracja prowadzona jest w lekki sposób, niemal pamiętnikarski. Czasem zdarzają się błędy, ale są one celowe i użyte tylko w przytoczonych fragmentach rozmów. Jest to świadoma stylizacja, która jest moim zdaniem genialnym chwytem.
Poza tym opowieść toczy w nieco ironicznym tonie. Sympatyczna narratorka jest tu główną perełką książki. Jej czas jest trochę dziwnie odmierzony, czasem brakowało mi dokładniejszych danych, czasem szczegółów spomiędzy kolejnych opowieści. Rok, w którym zamknęła się powieść, okazał się fragmentaryczny. Umknęły mi np. gdzieś wakacje. Niektóre miesiące rozwlekały się niemiłosiernie, inne mknęły niepostrzeżenie.
Ogólnie książka jest niezła, chociaż miałam wrażenie, że pod koniec autorka nieco odpuściła i poszła na łatwiznę wklejając więcej rozmów z czatów niż narracji. Poza tym lektura była interesująca, kibicowałam Marcie w poszukiwaniach i wraz z nią zastanawiałam się, jak kobieta może obecnie znaleźć sensownego partnera.
Komu polecam? Jeśli szukacie lekkiej, zabawnej a momentami gorzkiej lektury, to właśnie coś dla was. To powieść o współczesnej kobiecie, ze współczesnymi problemami, podana w ciekawej otoczce. Spędzicie z nią miły wieczór, to zagwarantowane.
Iga Wu | (12.02.2014) |
Marta ma 35 lat, kota, wynajęte mieszkanie i postanowienie, że kolejnego sylwestra nie spędzi sama. Ale jak znaleźć faceta, gdy ma się tyle lat, gdy wszyscy znajomi dawno się ożenili i już od dłuższego czasu mają nie tylko obrączkę na serdecznym palcu, ale i gromadkę dzieci na karku? Najlepiej zacząć szukać na czacie.
Marta rozpoczyna swoje poszukiwania od założenia kilku kont na portalach randkowych. W zależności od dnia jest Magdą, Anią lub po prostu Martą, ma 155 cm, 175 cm, jest blondynką lub brunetką, 35-latką albo 30-latką. Sympatyczna, melancholijna albo zgryźliwa – zależy od dnia, zależy od humoru. Przeważnie rozmawia z tymi samymi ludźmi, stałymi bywalcami chatroomów . Zwykle rozmowa kończy się szybko (powiedzmy na skont klikasz?), ale czasem znajdzie się ktoś ciekawy (i znający zasady ortografii… no przynajmniej te podstawowe) – wtedy rozmowa się przeciąga i, być może, dochodzi do spotkania. Najczęściej rozczarowującego, ale Marta się nie zraża. Jest zdeterminowana, by znaleźć faceta i nie cofnie się przed niczym (włączając w to szybkiego lodzika).
Tak się nie robi to powieść w stylu Bridget Jones. Sympatyczna i niespecjalnie rozgarnięta kobieta w wieku niebezpiecznie zbliżającym się do nieodwracalnego staropanieństwa szuka drugiej połówki, pakując się w różne dziwne sytuacje (jak choćby prawie-że-stosunek-w-oborze). Pani Łysiak skupiła się jednak nie tylko na damsko-męskich relacjach, opisała też całkiem nieźle stosunki rodzinne bohaterki, zwróciła uwagę na to, jak szybko można stracić w obecnych czasach pracę (i żadne wybiegi nie pomogą, bo jeśli nawet ominie nas zwolnienie z racji redukcji miejsc, to dyscyplinarne już nie).
Niby wszystko pięknie, ale coś mi jednak w tej powieści nie pasowało. Nie wiem, kto wymyślał, żeby wypowiedzi z czatu zapisywać od myślnika, ale to bardzo kiepski pomysł. Jeśli nie autorka, to redaktor mógłby wykazać się inicjatywą i wymyślić jakieś inne, lepsze rozwiązanie. Skoro już postarali się o ładną, przyjemną w dotyku okładkę, dlaczego nie zadbali bardziej o stronę edytorską? Dodatkowo rozumiem, że autorka pisząc z błędami ortograficznymi, interpunkcyjnymi, stylistycznymi i wszystkimi innymi, jakie istnieją, chciała oddać specyfikę języka, którym posługują się użytkownicy czatów, ale właśnie z racji tego, że te wypowiedzi nie były w żaden sposób wyróżnione (oprócz wspomnianych myślników), wyglądało to źle i mnie osobiście denerwowało.
Do trzydziestki jeszcze sporo mi brakuje, dlatego problemy opisane w tej książce niespecjalnie mnie dotyczą. Zamiast z utratą pracy, będę mierzyć się z problemem jej znalezienia, rodzina jeszcze mnie nie wydziedziczyła, desperackimi poszukiwaniami faceta też nie muszę się martwić. Może dla pań w wieku zbliżonym do głównej bohaterki ta lektura okaże się idealna, mnie niestety nie porwała. Ot, taka sobie opowiastka z przewidywalnym zakończeniem. Można przeczytać, ale można też nie czytać.
Marta rozpoczyna swoje poszukiwania od założenia kilku kont na portalach randkowych. W zależności od dnia jest Magdą, Anią lub po prostu Martą, ma 155 cm, 175 cm, jest blondynką lub brunetką, 35-latką albo 30-latką. Sympatyczna, melancholijna albo zgryźliwa – zależy od dnia, zależy od humoru. Przeważnie rozmawia z tymi samymi ludźmi, stałymi bywalcami chatroomów . Zwykle rozmowa kończy się szybko (powiedzmy na skont klikasz?), ale czasem znajdzie się ktoś ciekawy (i znający zasady ortografii… no przynajmniej te podstawowe) – wtedy rozmowa się przeciąga i, być może, dochodzi do spotkania. Najczęściej rozczarowującego, ale Marta się nie zraża. Jest zdeterminowana, by znaleźć faceta i nie cofnie się przed niczym (włączając w to szybkiego lodzika).
Tak się nie robi to powieść w stylu Bridget Jones. Sympatyczna i niespecjalnie rozgarnięta kobieta w wieku niebezpiecznie zbliżającym się do nieodwracalnego staropanieństwa szuka drugiej połówki, pakując się w różne dziwne sytuacje (jak choćby prawie-że-stosunek-w-oborze). Pani Łysiak skupiła się jednak nie tylko na damsko-męskich relacjach, opisała też całkiem nieźle stosunki rodzinne bohaterki, zwróciła uwagę na to, jak szybko można stracić w obecnych czasach pracę (i żadne wybiegi nie pomogą, bo jeśli nawet ominie nas zwolnienie z racji redukcji miejsc, to dyscyplinarne już nie).
Niby wszystko pięknie, ale coś mi jednak w tej powieści nie pasowało. Nie wiem, kto wymyślał, żeby wypowiedzi z czatu zapisywać od myślnika, ale to bardzo kiepski pomysł. Jeśli nie autorka, to redaktor mógłby wykazać się inicjatywą i wymyślić jakieś inne, lepsze rozwiązanie. Skoro już postarali się o ładną, przyjemną w dotyku okładkę, dlaczego nie zadbali bardziej o stronę edytorską? Dodatkowo rozumiem, że autorka pisząc z błędami ortograficznymi, interpunkcyjnymi, stylistycznymi i wszystkimi innymi, jakie istnieją, chciała oddać specyfikę języka, którym posługują się użytkownicy czatów, ale właśnie z racji tego, że te wypowiedzi nie były w żaden sposób wyróżnione (oprócz wspomnianych myślników), wyglądało to źle i mnie osobiście denerwowało.
Do trzydziestki jeszcze sporo mi brakuje, dlatego problemy opisane w tej książce niespecjalnie mnie dotyczą. Zamiast z utratą pracy, będę mierzyć się z problemem jej znalezienia, rodzina jeszcze mnie nie wydziedziczyła, desperackimi poszukiwaniami faceta też nie muszę się martwić. Może dla pań w wieku zbliżonym do głównej bohaterki ta lektura okaże się idealna, mnie niestety nie porwała. Ot, taka sobie opowiastka z przewidywalnym zakończeniem. Można przeczytać, ale można też nie czytać.
Dodaj własną recenzję
Polecamy:
Bożonarodzeniowa księga szczęścia — Jolanta Kosowska Czasem milczenie najpiękniej opowiada historię miłości
Rafał, Tomek, Lena, Aśka i Maria przyjaźnią się ze sobą od czasów liceum. Choć los rozrzucił ich ... |
Oferta książek
Wg wydawnictwa
Najpopularniejsze i polecane
Kategorie książek
Zaloguj się | Twoje zamówienia | Twoje dane | Koszty dostawy | Regulamin zakupów
Reklamacje i zwroty | Bezpieczeństwo | Pomoc | Kontakt | Copyright © 2008 by Novae Res
Reklamacje i zwroty | Bezpieczeństwo | Pomoc | Kontakt | Copyright © 2008 by Novae Res