Witaj! Zaloguj się, a jeśli nie jesteś jeszcze naszym klientem, zarejestruj się.
Szukaj
Twój koszyk jest pusty  |  Zaloguj się  |  Pomoc
Zaczytani.pl -> Literatura obyczajowa -> Lubieżna częstotliwość — Krzysztof Mielewczyk
Lubieżna częstotliwość — Krzysztof Mielewczyk

Lubieżna częstotliwość

Cena: 23,00 zł 19,55 zł
Nakład wyczerpany
Książki dostarcza firma DHL Express
Czas oczekiwania na paczkę

Opis i recenzje

21 opowieści z przaśnych czasów komuny i przaśnej teraźniejszości. Figle harcerzy na obozie, pochlanki młodzieży wiejskiej w akademiku, hotelowe wywczasy w Egipcie i podróż pociągiem stanu wojennego. Wszystko to obserwuje lubieżne oko, wyłapując najbrudniejsze szczególiki. Oto codzienny realizm badziewiackich ziomków, których swawole cielesne i konsumpcyjne nierzadko kończą się pawiem. Każda opowieść to perełka ciężka do strawienia, a zatem: niesmacznego!

„LECĘ CIĘŻKĄ NOCĄ AIRBUSEM, KRAJ W GRUDNIOWEJ ZAMIECI. NA POKŁADZIE RÓŻNE JĘZYKI SŁYSZYMY. W POLSKIM KASKADA KUREW I CHUJÓW. SĄ NIEMOWLAKI. NA RAZIE SIĘ DRĄ TYLKO. ALE NIEBAWEM WARCHLAKI ZNAD WISŁY ROZPOZNAWALNE BĘDĄ, JAK ICH OBECNIE DOROŚLI KRAJANIE…”


Każdy, kto z przyjemnością czytał „Zapiski starego świntucha” Charlesa Bukowskiego, z  entuzjazmem zanurzy się w lubieżnych opowiastkach Krzysztofa Mielewczyka. Stylizowane nieco na gawędę szlachecką, pełne inteligentnego humoru historyjki dostarczą czytelniczej frajdy smakoszom gatunku. Ubawiłem się setnie tą prozą. Jest tu coś z  perwersji i  obsesji Bukowskiego, ale i  coś z  poezji opowiadań Hrabala. Gdyby Tarantino znał Mielewczyka, mógłby zrobić z   tego materiału niezły film. Sęk w tym, że nie zna. Tym gorzej dla Tarantino. - Krzysztof Skiba

Pisać na poważne tematy lekko, ale mądrze, a  przede wszystkim dowcipnie, to niełatwa sztuka. „Lubieżna częstotliwość” zadowoli nawet najbardziej wybrednych miłośników nienudnej prozy. Polecam. - Maciej Pieprzyca


Od Autora: Urodziłem się na Łąkowej, w  gdańskiej dzielnicy „długich noży”. Dorastałem w  świecie sportu i  ulicznego gangu. Słuchając jazzu, Marleya i  Sex Pistols, punkowałem w  słynnej sopockiej „Załodze”, a  pierwsze pieniądze zarobiłem nocną porą, machając pałkami na perkusji w  legendarnym Deadlocku i  łopatą przy wyładunku węgla na kolejowej bocznicy. Studia dziennikarskie na „czerwonym uniwersytecie” – Śląskim w  Katowicach – okadziłem pracą magisterską o  Günterze Grassie. Świętych krów nie uznaję, co ostatecznie poskutkowało pożegnaniem z  radiem publicznym. Media zamieniłem na powrót do korzeni, natury i  sportów ekstremalnych. Ale wieloletnia przygoda z  dziennikarstwem śledczym zaowocowała pisaniem. To kwintesencja pół wieku obserwacji rzeczywistości, brutalnej, śmiesznej, żałosnej, twardej i  ckliwej. Świadomie używam języka, który więksi niż ja znawcy określają jako radiowo-barokowy, czyli szybki i  z  rytmem. Z  przystankami na przemyślenia. Jak moje życie, nie do końca prawdziwe.

Szczegóły

  • Rodzaj literatury: Literatura obyczajowa
  • Wydawca: Novae Res, 2014
  • Format: 121x195mm, oprawa miękka ze skrzydełkami
  • Wydanie: Pierwsze
  • Liczba stron: 140
  • ISBN: 978-83-7942-170-1

Recenzje czytelników

Średnia ocena: 
 z 2 recenzji.Dodaj własną recenzję

  Marta Zagrajek  (15.09.2014)
Jeśli umiecie zachować dystans czytając lubieżne historyjki i nie zniechęca was przekleństwo tu i ówdzie, a doceniacie oryginalność stylu i ciekawą opowieść, to „Lubieżna częstotliwość” z pewnością zapewni Wam miły wieczór, przenosząc w jakże barwne czasy Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej. Przenieście się w czasy odwiecznych kolejek, peweksów i radosnych podwórek bez stałego dostępu do Internetu, gdzie społeczeństwo zapewniało sobie inny rodzaj rozrywki.
„Lubieżna częstotliwość” to zbiór zabawnych opowiadań, które nie raz wywołały uśmiech na mojej twarzy. Sama nie znam czasów PRL, chętnie zatem czytam o tym, czego świadkiem byłam jako małe dziecko, a czego kompletnie jednak nie pamiętam. Choć pewne rzeczy wydają się totalnie absurdalne, to świadomość tego, że jednak miały miejsce, czyni je absurdalnie zabawnymi. Każdy z nas ma swoje własne historie, które mogą wydać się zabawne w określonym kontekście i dla określonej publiki. Ale posiadać historie, które rozbawią rzesze innych słuchaczy, to już trzeba mieć choćby talent do opowiadania ich. Krzysztof Mielewczyk ten dar ma.
Przyznam się, że okładka mnie troszkę zbiła z pantałyku. Nie do końca odpowiada treści, a i może zniechęcić co po niektórych, kierujących się wyłącznie jej wyglądem. Sama książeczka jest niewielkich rozmiarów, ale zawiera w sobie słuszną dawkę humoru, czasem nawet rubasznego! W końcu tytuł książki może nam coś sugerować...Każda historyjka ma swój morał, niektóre są niezwykle zabawne, inne ciut niesmaczne (lecz nadal zabawne), a jeszcze inne po prostu zboczone. Tak czy owak jest to idealny sposób na oderwanie od naszej wszechobecnie zdigitalizowanej rzeczywistości, do tej, w której większe znaczenie miał kontakt człowieka z człowiekiem. Jak umiecie nabrać dystansu do przedstawianej treści, to ogromnie rozbawi Was chuć rozpierająca żonę, której mąż wyjechał za chlebem za granicę, a której zaspokojenie owych potrzeb zgorszy nawet zwierzęta!
Polecam na gorszy humor, na krótką lekturę, na drogę do pracy (ale możecie zadziwić współpasażerów wybuchem śmiechu) i na każdą inną okazję. Lekka i przyjemna lektura, napisana odświeżającym stylem, który często zahacza o rymowane satyry na lata peerelowskie. Czyta się błyskawicznie, pochłaniając te anegdotki z powiększającym uśmiechem.


  odSłońKulturę BP  (4.10.2014)
„Lubieżna częstotliwość” to wyjątkowo specyficzna książka. Na samym początku warto zwrócić na uwagę na składnię i sposób zapisu poszczególnych formuł, choć właściwie całej treści. A później przestrzec, że osoby wrażliwe na wulgarność i ostentacyjność autora nie powinny czytać tej propozycji. Dlaczego piszę o tym już na samym początku mojej recenzji? Ano dlatego, że przy książce Krzysztofa Mielewczyka można się świetnie bawić pod warunkiem, że zachowamy niemały dystans i pełnię entuzjazmu podczas lektury.

„Lubieżna częstotliwość” to 21 opowieści z przaśnych czasów komuny i przaśnej teraźniejszości. Figle harcerzy na obozie, pochlanki młodzieży wiejskiej w akademiku, hotelowe wywczasy w Egipcie i podróż pociągiem stanu wojennego. Wszystko to obserwuje lubieżne oko, wyłapując najbrudniejsze szczególiki. Oto codzienny realizm badziewiackich ziomków, których swawole cielesne i konsumpcyjne nierzadko kończą się pawiem. Każda opowieść to perełka ciężka do strawienia, a zatem: niesmacznego! – to opis z okładki książki i przyznaję, nie potrafiłabym ubrać go lepiej w słowa. Zawarte w publikacji opowiastki to pełne absurdów, i rzecz jasna trunków alkoholowych, historyjki z czasów Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej.

„Słońce promienie na Bałtyku jaśniały, morze martwe niczym trup Posejdona o poranku było. W plażowym piasku lipcowym i obok na wydmach między miast molami kochankowie w różnym wieku i menele z rozliczni smacznie jeszcze spali. Mewom srać w locie za bardzo nawet się nie chciało, choć dzień wstawał rześki i rybak na kacu w morze wychodził.”

To fragment jednej z opowiastek pt. Piąta gwiazdka rowerzysty. Jak widzicie, wspomniana już przeze mnie forma zapisu jest bardzo charakterystyczna dla autora. Niemniej, momentami przywodziło mi to namyśl fragmenty „Gwiezdnych wojen” i krótkie wywody Mistrza Yoda. Wiele opowiadań bawi nas też naigrywaniem się z życia wojskowego, mamy na przykład herbatkę zaparzoną nie na wodzie kranowej, a moczu podwładnego. Takich historii jest całe mnóstwo. Lektura zajmuje zaledwie kilkadziesiąt minut, a jeśli odpowiada Wam poczucie humor autora – gorąco polecam Wam tę książkę.

Czy „Lubieżna częstotliwość” przypadła mi do gustu? Trudno powiedzieć. Wydaje mi się, że wyrosłam już ze śmiania się z tego typu tematów. Uśmiechnęłam się nie raz podczas lektury, nie ukrywam, ale do „zabawy z książką” potrzebowałabym czegoś więcej. Nie jestem jednak zawiedziona. Sądząc po opisie, dokładnie takiej propozycji należało się spodziewać, aczkolwiek okładka kompletnie wybiła mnie z pantałyku. Według mnie zupełnie nie pasuje do treści książki. Wam jednak gorąco polecam tę propozycję. To bardzo przystępnie napisana publikacja, nieco chaotyczna, ale ciesząca oko.

Miłej lektury!

Dodaj własną recenzję