Witaj! Zaloguj się, a jeśli nie jesteś jeszcze naszym klientem, zarejestruj się.
Szukaj
Twój koszyk jest pusty  |  Zaloguj się  |  Pomoc
Zaczytani.pl -> Literatura obyczajowa -> Cztery pory roku Heleny Horn — Wanda Majer-Pietraszak
Cztery pory roku Heleny Horn — Wanda Majer-Pietraszak

Cztery pory roku Heleny Horn

Cena: 29,00 zł 24,65 zł
Nakład wyczerpany
Książki dostarcza firma DHL Express
Czas oczekiwania na paczkę

Opis i recenzje

Dojrzała, wzięta aktorka Helena Horn po śmierci ukochanego męża odchodzi z teatru i wraz z przyjaciółką, zdziwaczałą starą suflerką, przenosi się do rodzinnego Milanówka. Najbliższym jej sąsiadem staje się zaprzyjaźniony doktor Tomasz Zewer – rozwiedziony samotnik, doceniający smak whisky i towarzystwo wiernego psa.

Na tle zmieniających się pór roku w życiu Heleny pojawiają się różnorodne postacie. Kobieta nawiązuje niewytłumaczalne kontakty z nieobecnymi dawno rodzicami, którzy będą wtrącać się w jej życie, dopóki ta nie podejmie ważnych dla siebie decyzji. Wyjawienie pewnej wstrząsającej tajemnicy odmieni życie wielu ludzi.


Wanda Majer-Pietraszak - aktorka. Autorka słuchowisk radiowych, dwóch telewizyjnych scenariuszy muzycznych, kilku tomików wierszy, opowiadań w pismach kobiecych, powieści pt. „Czy pani jest żoną tego aktora?”, współautorka scenariusza serialu telewizyjnego pt. „Siedlisko”. Mieszka z mężem pod Warszawą.

Szczegóły

  • Rodzaj literatury: Literatura obyczajowa
  • Wydawca: Novae Res, 2014
  • Format: 121x195mm, oprawa miękka
  • Wydanie: Pierwsze
  • Liczba stron: 288
  • ISBN: 978-83-7942-095-7

Recenzje czytelników

Średnia ocena: 
 z 3 recenzji.Dodaj własną recenzję

  Iga Wu  (18.03.2014)
Wanda Majer-Pietraszak, wielbicielom polskiego kina znana bardziej jako Wanda Majerówna – lub żona „tego aktora”, tj. Leonarda Pietraszaka, zagrała w wielu filmach i spektaklach, można więc podejrzewać, że jej powieść o wziętej aktorce, Helenie Horn, zawiera wątki autobiograficzne. Na pewno znalazło się w niej sporo przemyśleń autorki na temat życia, kariery, zdrady – ten motyw występuje w książce na równi ze zmieniającymi się porami roku.
Cztery pory roku Heleny Horn nie są debiutem literackim pani Wandy, jeszcze w 1994 roku wydała autobiograficzną książkę pod nieco przewrotnym tytułem: Czy pani jest żoną tego aktora...?! Oprócz tego ma na swoim koncie kilka tomików wierszy i parę opowiadań, jest też autorką słuchowisk radiowych i telewizyjnych scenariuszy muzycznych. Kobieta, która wiele w życiu doświadczyła, można by rzec. Całkiem podobnie jest z bohaterką, którą wykreowała.
Helena Horn, swego czasu wzięta aktorka, po śmierci ukochanego męża podejmuje decyzję o odejściu z teatru. Zamieszkuje razem ze starą przyjaciółką w rodzinnym Milanówku i pozwala, by jej życie toczyło się powoli i spokojnie… w zamyśle, bo nawet z dala od zgiełku miasta czeka na nią wiele przeżyć.
Nie jest powiedziane, ile dokładnie ma lat Helena, ale wnioskując z tego, że jest matką i babką, ma ich całkiem sporo. Mimo wszystko nadal potrafi zawrócić w głowie mężczyźnie. Tomasz Zewer jest jej przyjacielem jeszcze z czasów dzieciństwa, rozwiedziony, samotny lekarz, mający słabość do trunków i swojego starego psa, niemal całe życie kochał Helenę i dostrzegają to wszyscy oprócz głównej bohaterki. Oczywiste jest, że ta dwójka w końcu odnajdzie się nawzajem, pytanie tylko ile czasu im to zajmie. A znowu tak wiele go nie mają...
Motywem, który pojawia się często w książce pani Wandy, jest śmierć. Nic dziwnego, skoro bohaterowie znajdują się w jesieni życia. Swoją drogą chyba nie jest przypadkiem, że właśnie od tej pory roku rozpoczyna się książka. I że kończy się na lecie, mimo wszystko optymistycznie.
Cztery pory roku Heleny Horn to bardzo ciepła opowieść o przyjaźni trzech kobiet, o rodzinie, miłości, zdradzie i umiejętności przebaczania. Nie mogę powiedzieć, że jest porywająca, to nie ten typ lektury, którą czyta się z wypiekami na twarzy, ale pani Wanda całkiem zgrabnie opowiedziała tę historię. Z książki dosłownie promieniuje ciepło, a ja odnoszę wrażenie, że sama autorka musi też być ciepłą, serdeczną osobą.
Na koniec napiszę jeszcze o okładce. Tak naprawdę do tej książki nie zachęcił mnie opis, tylko właśnie okładka. Jest w niej jakaś magia, właśnie ciepło, które doskonale koresponduje z tym, co znajdujemy w środku. Śmiało możecie dać się jej uwieść i sięgnąć po tę pozycję.


  Anna Ciesielska  (28.03.2014)
Autorka książki „Cztery pory roku Heleny Horn” nie jest osoba anonimową, to żona znanego aktora, Leonarda Pietraszaka. I nie jest to jej pierwsza książka, wczesnej wydała już własną autobiografię „Czy pani jest żoną tego aktora...”.

Tytułowa Helena Horn, dojrzała i znana aktorka, po śmierci swojego męża rezygnuje z pracy w teatrze i przenosi się, wraz z przyjaciółką Henryką, do swojego rodzinnego domu w Milanówku. Jej życie zwalnia, z daleka od miejskiego gwaru i obowiązków zawodowych. Kobiety przyjaźnią się od lat i teraz cieszą się swoim towarzystwem w nowym miejscu. Ich najbliższym sąsiadem jest znajomy Heleny z dawnych czasów, Tomasz Zewer, lekarz, który mieszka sam ze swoim psem. Tomasz jest również wieloletnim wielbicielem Heleny, czego sama zainteresowana oczywiście nie dostrzega.

Następują kolejne pory roku, na tle których toczy się ich życie. Helena posiada szczególny dar, potrafi kontaktować się ze zmarłymi. Przez życie naszych bohaterek przewija się szereg różnorodnych postaci, zarówno żywych, jak i duchów. Helena wszystkich chętnie przyjmuje i tęskni, kiedy odchodzą.

„Cztery pory roku Heleny Horn” to specyficzna powieść, lekko nostalgiczna, refleksyjna. Podzielona jest na cztery części - cztery pory roku. Świat za oknem zmienia się wraz z nastaniem każdej z nich, tak samo zmienia się ludzkie życie. To opowieść o życiu i o przemijaniu, ale i o przyjaźni i miłości. W ciekawy sposób, zmuszający do refleksji, autorka prezentuje sylwetki bohaterów i relacje między nimi wzajemnie i między osobami im bliskimi. To swoista refleksja nad kruchością ludzkiego życia, które zmienia się jak pory roku w kalendarzu. Powieść skłania do zadumy i refleksji, a piękna okładka przyciąga i cieszy oko. Cieszę się, że książka wpadła w moje ręce, warto było ją przeczytać.

http://markietanka-mojeksiazki.blogspot.com/


  Karolina Pająk (Dzosefinn)  (22.06.2014)
Każda pora roku niesie ze sobą zmiany. Na wiosnę budzimy się do życia, w lecie oddychamy pełną piersią, na jesień zmęczeni zasiadamy w cieniu czerwieniącego się klonu, a w zimę… W zimę usypiamy pod białą, puchową kołdrą. Bardzo często pory roku są porównywane do kolejnych etapów ludzkiego życia – rodzimy się, przeżywamy swoją młodość, wchodzimy w dorosłość, przychodzi dojrzałość i w końcu starość. Cztery pory roku Heleny Horn nie ukazują jednak całego życia tytułowej bohaterki, lecz jeden wybrany rok.

Na początku historii poznajemy tajemniczą Helenę Horn, aktorkę teatralną, która rezygnuje ze swojego tymczasowego życia pod sztandarem wysokiej kultury. Bohaterka stwierdza, że nadszedł koniec pewnego etapu w jej życiu i przenosi się na łono natury do rodzinnego domu w Milanówku. I tak razem z zaprzyjaźnioną suflerką Henryką osiadają w malowniczej willi Melunia z dala od szalonego życia w mieście. Oprócz siebie mają oddanego sąsiada doktora Zewera i jego psa Maksa. Każda pora roku przynosi wszystkim bohaterom nie tylko małe, ale także duże radości i smutki oraz większe i mniejsze niespodzianki. Jednym słowem życie w pełnym wymiarze…

Przy wyborze książek, które chcę przeczytać prawie zawsze kieruję się przeczuciem. Rzadko kiedy zaglądam do noty od wydawcy, można powiedzieć, że takim drogowskazem często okazuje się dla mnie sam tytuł. Zadaję sobie jedno zasadnicze pytanie, czego mogę się spodziewać po tym tytule, w tym przypadku po Czterech porach roku Heleny Horn? Przede wszystkim liczyłam na milą, przyjemną i szybką, a także niezwykle klimatyczną lekturę. Oczekiwałam również tego, że wraz z bohaterami będę przeżywać rozkwitającą wiosnę, gorące lato, kolorową jesień i mroźną zimę. Co z tego wyszło?

Nie mogę zaprzeczyć, Cztery pory roku Heleny Horn jest niezwykle klimatyczną historią i tak jak oczekiwałam przeniosła mnie tam, gdzie chciałam. Jedyne zastrzeżenie, które mam to pewien rodzaj niedosyt, ponieważ autorka pokazała urywki pór roku. Nie zdążyłam się nimi nasycić, a już pojawiła się następna. Niestety muszę stwierdzić, że w życiu też odczuwam taki niedosyt, ale co się dziwić. Ostatnimi laty za mało mamy wiosny w wiośnie, lata w lecie, jesieni w jesieni oraz zimy w zimie, dlatego liczyłam na to, że autorka zatrzyma bohaterów, a także czytelników trochę dłużej w trwającej porze roku. Muszę jednak przyznać, że książka Cztery pory roku Heleny Horn mocno mnie rozmarzyła. Lektura jej pozwoliła mi odpłynąć, po prostu oderwać się od rzeczywistości. Oprócz unoszącego się nad nią klimatu dostrzegłam również pewną wytworność i wysoką kulturę (można odnieść wrażenie, że autorka pokazuje nam jak powinno wyglądać kulturalne i prawdziwe ludzkie życie). Niestety przez zawartą w Czterech porach roku… powagę miałam wrażenie, że historia ta jest napisana z myślą o czytelnikach w wieku moich rodziców (50+), a to spostrzeżenie może wynikać z dwóch rzeczy: z wieku bohaterów, którzy mają powyżej pięćdziesięciu lat oraz w pewnym stopniu kulturalna przeszłość Heleny i Henryki. Nie uważam, że to jest złe, wydaje mi się, że takie książki są potrzebne, ale jeśli o mnie to nie na tym etapie mojego życia.

W książce jest istny wysyp postaci i co ciekawe, a może najważniejsze, nie odczuwa się ich natłoku. Pojawiają się powoli i stopniowo wycofują, gdy mają nadejść następni. Bohaterowie są ciekawi, nietuzinkowi oraz różnorodni lecz… niezwykle poważni. Zero szaleństwa, które szalenie kocham (;)), nawet najbardziej zakręcona i rozbrykana Marta nie ratuje sytuacji.

Akcja w Czterech porach roku Heleny Horn przebiega w zwolnionym tempie. Można spokojnie przy niej złapać oddech, wyciszyć się i podumać nad sprawami oraz problemami, które autorka poruszyła w swojej książce. Nie da się jej przeczytać od razu, chociaż nie wiadomo jak mocno byśmy tego pragnęli. Nie pozwala na to m.in. styl w jakim ta historia została przedstawiona. Mimo, że nie jest on trudny, to ma w sobie coś, co powoduje, że nie da się przez nią szybko przebrnąć. Język jak i cała książka otoczona jest niewidzialną bańką, przez którą nie przeciśnie się żadne niecenzuralne słowo.

Cztery pory roku Heleny Horn nie jest złą lekturą. Stwierdziłabym, że jest bardzo potrzebna, ale w odpowiednim czasie. Z pewnością spodobałaby się mojej mamie, cioci, czy babci, dla mnie nie okazała się stratą czasu, ale jak wspomniałam wcześniej lektura nie dla mnie w tym momencie.

[http://dzosefinn.blogspot.com/2014/06/majer-pietraszak-wanda-cztery-pory-roku.html]

Dodaj własną recenzję