Ziarno światła. Przebudzenie
Cena: 59,99 zł 50,99 zł
Wkrótce w sprzedaży
Książki dostarcza firma DHL Express
Czas oczekiwania na paczkę
Książki dostarcza firma DHL Express
Czas oczekiwania na paczkę
Opis i recenzje
Czasem najcięższa walka czeka nas po wygraniu wojny.
Ludzkość po raz trzeci doprowadziła do tragicznej w skutkach wojny światowej, dziesiątkując populację i niszcząc ekosystem Ziemi. Po kilku latach na umierającą planetę przybywają Strażnicy – zaawansowani technologicznie obcy, pragnący przejąć całkowitą kontrolę nad jej odbudową.
W samym środku tych wydarzeń Posthumus Piąty – sierota wychowany przez Teotrytę – zmaga się z decyzjami przywódcy powstania. Pomóc mu mają pogrzebani głęboko pod ziemią wojownicy pochodzący z dawnych i zapomnianych epok.
Uwikłany w sieć intryg bohater musi odnaleźć swój cel i stoczyć najważniejszą w życiu bitwę, a nowo poznane istoty wszystko komplikują. Podróż do gwiazd jest nieunikniona. Czym jest sławetne ziarno światła i jaką rolę odegra w tej historii? Kosmos kryje o wiele więcej tajemnic, niż Ci się wydaje...
W rzeczywistości wieżowiec, do którego zmierzali, był statkiem kosmicznym Strażników. Główne miasta, które padły ofiarą kolonizacji, miały wybudowane porty kosmiczne w samych centrach. Te służyły Strażnikom jako stacje dokujące oraz miały przypominać Ziemianom o ich podległości. Wielkie, stabilne, śnieżnobiałe giganty wpływały na splendor danego miasta. Architektura obcych już wielokrotnie zaskakiwała swoją geometryczną i zarazem prostą budową. Flota Strażników sprawiała wrażenie dryfujących po błękitnym niebie puszystych kłębowisk, zwiastujących pogodny dzień.
Ludzkość po raz trzeci doprowadziła do tragicznej w skutkach wojny światowej, dziesiątkując populację i niszcząc ekosystem Ziemi. Po kilku latach na umierającą planetę przybywają Strażnicy – zaawansowani technologicznie obcy, pragnący przejąć całkowitą kontrolę nad jej odbudową.
W samym środku tych wydarzeń Posthumus Piąty – sierota wychowany przez Teotrytę – zmaga się z decyzjami przywódcy powstania. Pomóc mu mają pogrzebani głęboko pod ziemią wojownicy pochodzący z dawnych i zapomnianych epok.
Uwikłany w sieć intryg bohater musi odnaleźć swój cel i stoczyć najważniejszą w życiu bitwę, a nowo poznane istoty wszystko komplikują. Podróż do gwiazd jest nieunikniona. Czym jest sławetne ziarno światła i jaką rolę odegra w tej historii? Kosmos kryje o wiele więcej tajemnic, niż Ci się wydaje...
W rzeczywistości wieżowiec, do którego zmierzali, był statkiem kosmicznym Strażników. Główne miasta, które padły ofiarą kolonizacji, miały wybudowane porty kosmiczne w samych centrach. Te służyły Strażnikom jako stacje dokujące oraz miały przypominać Ziemianom o ich podległości. Wielkie, stabilne, śnieżnobiałe giganty wpływały na splendor danego miasta. Architektura obcych już wielokrotnie zaskakiwała swoją geometryczną i zarazem prostą budową. Flota Strażników sprawiała wrażenie dryfujących po błękitnym niebie puszystych kłębowisk, zwiastujących pogodny dzień.
Szczegóły
Recenzje czytelników
Średnia ocena: | z 3 recenzji. | Dodaj własną recenzję |
Klaudia thatgirlwithbook | (18.02.2020) |
„Dla Posthumusa najważniejsze było wybudzenie braci. Wierzył głęboko w Teotrytów i i ch moc, dzięki której będą mogli uwolić Ziemię od okupacji Strażników.”
Ostatnio dzięki uprzejmości autora otrzymałam od wydawnictwa bardzo ciekawą książkę.
Ziarno Światła. Przebudzenie to ogromna księga z gatunku literatury Fantasy. Nie, nie fantastyki. Fantasy. Jest to w 100% Fantasy z tłem postapokaliptycznym. Widać, że autor w napisanie TAKIEJ historii włożył całe serce.
Akcja dzieje się po Trzeciej, największej i niosącej największe zniszczenie Wojnie Światowej. Ludzie swoim zachowaniem zainteresowali Strażników - superzaawansowana rasa, której celem jest podporządkowanie sobie całej galaktyki.
Część ludzi trafia pod panowanie Strażników, jednak ci, którzy zdołali uciec niezauważeni żyją pod ziemią planując odbicie planety z robotycznych łap nieznanej rasy.
Na samym początku poznajemy głównego bohatera, Posthumusa Piątego. Jest Teotrytą. Szczerze mówiąc dalej nie bardzo wiem co to oznacza. Jest to coś w rodzaju innej rasy, pochodzącej od bogów.
Co do bogów. Jest ich kilku. Najważniejszy jest Chronos, do którego modlą się i dla którego walczą Teotryci.
Powieść przepełniona jest opisami walk, nowoczesnych wynalazków oraz przedziwnymi imionami.
O tej książce stanowczo powinno być głośniej. więcej u mnie na https://nakanapie.pl/thatgirlwithbook
Ostatnio dzięki uprzejmości autora otrzymałam od wydawnictwa bardzo ciekawą książkę.
Ziarno Światła. Przebudzenie to ogromna księga z gatunku literatury Fantasy. Nie, nie fantastyki. Fantasy. Jest to w 100% Fantasy z tłem postapokaliptycznym. Widać, że autor w napisanie TAKIEJ historii włożył całe serce.
Akcja dzieje się po Trzeciej, największej i niosącej największe zniszczenie Wojnie Światowej. Ludzie swoim zachowaniem zainteresowali Strażników - superzaawansowana rasa, której celem jest podporządkowanie sobie całej galaktyki.
Część ludzi trafia pod panowanie Strażników, jednak ci, którzy zdołali uciec niezauważeni żyją pod ziemią planując odbicie planety z robotycznych łap nieznanej rasy.
Na samym początku poznajemy głównego bohatera, Posthumusa Piątego. Jest Teotrytą. Szczerze mówiąc dalej nie bardzo wiem co to oznacza. Jest to coś w rodzaju innej rasy, pochodzącej od bogów.
Co do bogów. Jest ich kilku. Najważniejszy jest Chronos, do którego modlą się i dla którego walczą Teotryci.
Powieść przepełniona jest opisami walk, nowoczesnych wynalazków oraz przedziwnymi imionami.
O tej książce stanowczo powinno być głośniej. więcej u mnie na https://nakanapie.pl/thatgirlwithbook
Monika Lech | (15.11.2019) |
Wow…
Jechaliście kiedyś rollercoasterem?
Załóżmy, że tak. Pewnie zatem wiecie, że może to być zarazem niezwykle przyjemna, jak i nieco nieciekawa przygoda.
No właśnie. Czytanie książki "Ziarno światła. Przebudzenie" Nikolasa Razmuka przypominało mi jedną z moich przejażdżek rollercoasterem. Serce wali, adrenalina krąży w żyłach, ale jednocześnie coś mocno niepokoi i zaczyna siadać błędnik.
Ale zacznijmy od początku, od zaspoilerowania własnej recenzji.
Tak, nieźle się bawiłam, czytając tę książkę.
"Ziarno światła" to space opera, space western i co jeszcze chcecie, byle było szybkie, przygodowe i w kosmosie.
Zdanie: "Galaktyka pełna jest stworzeń, które nie powinny już dyszeć". [s. 273] podsumowuje książkę doskonale.
Uważam zresztą, że to uroczy cytat, zwłaszcza że został napisany przez Autora, który zmusza czytelnika do istnej pogoni za swoimi bohaterami i który jest powodem (mentalnej) zadyszki tegoż czytelnika.
Dlaczego "Ziarno światła" mi się podobało?
Zacznę od wyjaśnienia: czytałam tę książkę z założeniem, że czytam (znowu) książkę przeznaczoną dla dość młodego odbiorcy, wychowanego na dostępnych w sieci serialach SF, gdzie akcja goni akcję, a trup opada na trupa jak jesienne liście na ścieżkę. Ta książka mieści się w tej młodzieżowej estetyce, w której język, narracja i psychologia są mniej ważne niż przygody bohaterów i różnorodność świata przedstawionego.
"Ziarno światła. Przebudzenie" Nikolasa Razmuka to czyste szaleństwo galaktycznych przygód, które wywodzą się z Universum Marvela oraz ze świata Gwiezdnych Wojen.
Jeśli do tego dodacie przygody rodem ze Star Trek i z sieciowych strzelanek, to będziecie mieć pojęcie o skali przygód i wyzwań, jakim stawia czoła bohater Razmuka. Oraz jego czytelnik.
Akcja pędzi z miejsca na miejsce, od sytuacji do sytuacji, a czytelnik nie ma szans na to, żeby odsapnąć. Jakby Autor bał się, że jego czytelnik znudzi się i odłoży książkę, jeśli z każdą następną stroną nie dostarczy mu nowej rozrywki. Znak czasu, prawda?
Przykład? Proszę bardzo: galeria postaci Obcych jest niezwykle rozbudowana, co chwila napotkacie na inną kosmiczną formę życia, jedną dziwniejszą od drugiej, każdą nazywaną z coraz to większą kreatywnością.
Czytelnika trzeba zaskakiwać, czytelnika trzeba bawić, to zapewne paradygmat "Ziarna światła".
Co jeszcze zapiszę po stronie plusów? Pomysł na Teotrytów. Bardzo ciekawa jest ta prastara rasa, która ma tyle zakumulowanej wiedzy i umiejętności. Ciekawa jest koncepcja powstania Wszechświata z quasi-religijnymi tonami.
Przejdźmy do minusów.
Większość moich kłopotów z "Ziarnem światła. Przebudzenie" Nikolasa Razmuka jest związane z bohaterami tej książki.
Mam wrażenie, że najważniejsza z postaci zaludniających "Ziarno światła", Posthumus Piąty, cierpi na zespół niespokojnych nóg na skalę rzeczywiście galaktyczną. Biega, skacze, jeździ, lata, ratuje (w ostatniej chwili oczywiście), jest ratowany z niemożliwych sytuacji (jak wyżej, w ostatniej chwili). Wszystko mu się udaje i zawsze uratuje innych. Jest bohaterem przez duże "B". Nie ma takich, jak on. Dlaczego? Duuuh, bo jest wyjątkowy.
Ilość przygód, z których wychodzi nietknięty, jest tak nieprawdopodobna, że gdyby Autor obciął ją o połowę i tak byłoby się czym pochwalić.
#novaeres #wydawnictwonovaeres #zaczytani
Jechaliście kiedyś rollercoasterem?
Załóżmy, że tak. Pewnie zatem wiecie, że może to być zarazem niezwykle przyjemna, jak i nieco nieciekawa przygoda.
No właśnie. Czytanie książki "Ziarno światła. Przebudzenie" Nikolasa Razmuka przypominało mi jedną z moich przejażdżek rollercoasterem. Serce wali, adrenalina krąży w żyłach, ale jednocześnie coś mocno niepokoi i zaczyna siadać błędnik.
Ale zacznijmy od początku, od zaspoilerowania własnej recenzji.
Tak, nieźle się bawiłam, czytając tę książkę.
"Ziarno światła" to space opera, space western i co jeszcze chcecie, byle było szybkie, przygodowe i w kosmosie.
Zdanie: "Galaktyka pełna jest stworzeń, które nie powinny już dyszeć". [s. 273] podsumowuje książkę doskonale.
Uważam zresztą, że to uroczy cytat, zwłaszcza że został napisany przez Autora, który zmusza czytelnika do istnej pogoni za swoimi bohaterami i który jest powodem (mentalnej) zadyszki tegoż czytelnika.
Dlaczego "Ziarno światła" mi się podobało?
Zacznę od wyjaśnienia: czytałam tę książkę z założeniem, że czytam (znowu) książkę przeznaczoną dla dość młodego odbiorcy, wychowanego na dostępnych w sieci serialach SF, gdzie akcja goni akcję, a trup opada na trupa jak jesienne liście na ścieżkę. Ta książka mieści się w tej młodzieżowej estetyce, w której język, narracja i psychologia są mniej ważne niż przygody bohaterów i różnorodność świata przedstawionego.
"Ziarno światła. Przebudzenie" Nikolasa Razmuka to czyste szaleństwo galaktycznych przygód, które wywodzą się z Universum Marvela oraz ze świata Gwiezdnych Wojen.
Jeśli do tego dodacie przygody rodem ze Star Trek i z sieciowych strzelanek, to będziecie mieć pojęcie o skali przygód i wyzwań, jakim stawia czoła bohater Razmuka. Oraz jego czytelnik.
Akcja pędzi z miejsca na miejsce, od sytuacji do sytuacji, a czytelnik nie ma szans na to, żeby odsapnąć. Jakby Autor bał się, że jego czytelnik znudzi się i odłoży książkę, jeśli z każdą następną stroną nie dostarczy mu nowej rozrywki. Znak czasu, prawda?
Przykład? Proszę bardzo: galeria postaci Obcych jest niezwykle rozbudowana, co chwila napotkacie na inną kosmiczną formę życia, jedną dziwniejszą od drugiej, każdą nazywaną z coraz to większą kreatywnością.
Czytelnika trzeba zaskakiwać, czytelnika trzeba bawić, to zapewne paradygmat "Ziarna światła".
Co jeszcze zapiszę po stronie plusów? Pomysł na Teotrytów. Bardzo ciekawa jest ta prastara rasa, która ma tyle zakumulowanej wiedzy i umiejętności. Ciekawa jest koncepcja powstania Wszechświata z quasi-religijnymi tonami.
Przejdźmy do minusów.
Większość moich kłopotów z "Ziarnem światła. Przebudzenie" Nikolasa Razmuka jest związane z bohaterami tej książki.
Mam wrażenie, że najważniejsza z postaci zaludniających "Ziarno światła", Posthumus Piąty, cierpi na zespół niespokojnych nóg na skalę rzeczywiście galaktyczną. Biega, skacze, jeździ, lata, ratuje (w ostatniej chwili oczywiście), jest ratowany z niemożliwych sytuacji (jak wyżej, w ostatniej chwili). Wszystko mu się udaje i zawsze uratuje innych. Jest bohaterem przez duże "B". Nie ma takich, jak on. Dlaczego? Duuuh, bo jest wyjątkowy.
Ilość przygód, z których wychodzi nietknięty, jest tak nieprawdopodobna, że gdyby Autor obciął ją o połowę i tak byłoby się czym pochwalić.
#novaeres #wydawnictwonovaeres #zaczytani
Linia Druku | (7.06.2022) |
Myślę, że gatunki, które potrzebują opisów to fantastyka i science fiction. Ciężko bez solidnego osadzenia wczuć się w przedstawiony świat. Jak jeszcze z samego początku zawsze sobie daję czas, by przyzwyczaić się do wizji świata autora i nie oceniam jej pochopnie, tak w połowie, gdy nadal panuje chaos i nie ogarniam do końca to już nie wiem, po której stronie leży wina.
Czy mi zabrakło wyobraźni, czy autor za mocno chciał pokazać wszystkie swoje pomysły? Mam takie poczucie, że mniej znaczy więcej i skupienie się na jednym elemencie zdecydowanie wpłynęłoby na lepszy odbiór książki. Akcja rozgrywa się w szerokopojętej galaktyce i podróżujemy na bardziej znane planety jak Ziemia czy Mars, ale i też odwiedzamy mnóstwo nierzeczywistych lokalizacji. Ciężko ogarnąć to wszystko, gdy do tego dochodzą jeszcze coraz to nowe postacie przebywające na tych planetach.
Najbardziej przeszkadzała mi ilość akcji w tej książce. Momentami nawet mnie to śmieszyło, że po kolejnej bitwie nasz bohater wróci się na statek, by po pięciu stronach znowu dostać wezwanie na kolejną burzliwą wyprawę. Pomyślcie ile ich jest skoro książka ma prawie 700 stron. Przez taką ilość bitew uważam, że ucierpiała w efekcie ta finałowa, bo już nie było zaskoczenia i takiej epickości. Zostali pozbierani wszyscy spotkani bohaterowie, ale bez osadzenia się na spokojnie w ich historii to zakończenie nie pasowało mi do pierwszej części, a raczej do zwieńczenia jakiejś sagi.
Sam główny bohater Posthumus Piąty był dobrze wykreowany i przyznaję, że przez jego charakter go polubiłam, ale nawet on nie był w stanie udźwignąć tej chaotycznej fabuły, bo sam miał za sobą mało swojej dawnej historii, a tajemnice jego przeznaczenia były tylko coraz bardziej enigmatyczne. Myślę, że powrót do korzeni bohatera byłby dobrym pomysłem, który by zwolnił trochę historię w dobrym sensie, bo można by odpocząć od walki, a jednocześnie lepiej poznać bohatera co przełożyłoby się na lepsze odebranie całej treści.
Czy mi zabrakło wyobraźni, czy autor za mocno chciał pokazać wszystkie swoje pomysły? Mam takie poczucie, że mniej znaczy więcej i skupienie się na jednym elemencie zdecydowanie wpłynęłoby na lepszy odbiór książki. Akcja rozgrywa się w szerokopojętej galaktyce i podróżujemy na bardziej znane planety jak Ziemia czy Mars, ale i też odwiedzamy mnóstwo nierzeczywistych lokalizacji. Ciężko ogarnąć to wszystko, gdy do tego dochodzą jeszcze coraz to nowe postacie przebywające na tych planetach.
Najbardziej przeszkadzała mi ilość akcji w tej książce. Momentami nawet mnie to śmieszyło, że po kolejnej bitwie nasz bohater wróci się na statek, by po pięciu stronach znowu dostać wezwanie na kolejną burzliwą wyprawę. Pomyślcie ile ich jest skoro książka ma prawie 700 stron. Przez taką ilość bitew uważam, że ucierpiała w efekcie ta finałowa, bo już nie było zaskoczenia i takiej epickości. Zostali pozbierani wszyscy spotkani bohaterowie, ale bez osadzenia się na spokojnie w ich historii to zakończenie nie pasowało mi do pierwszej części, a raczej do zwieńczenia jakiejś sagi.
Sam główny bohater Posthumus Piąty był dobrze wykreowany i przyznaję, że przez jego charakter go polubiłam, ale nawet on nie był w stanie udźwignąć tej chaotycznej fabuły, bo sam miał za sobą mało swojej dawnej historii, a tajemnice jego przeznaczenia były tylko coraz bardziej enigmatyczne. Myślę, że powrót do korzeni bohatera byłby dobrym pomysłem, który by zwolnił trochę historię w dobrym sensie, bo można by odpocząć od walki, a jednocześnie lepiej poznać bohatera co przełożyłoby się na lepsze odebranie całej treści.
Dodaj własną recenzję
Zakupy w Zaczytani.pl są bezpieczne.
Oferta książek
Wg wydawnictwa
Najpopularniejsze i polecane
Kategorie książek
Zaloguj się | Twoje zamówienia | Twoje dane | Koszty dostawy | Regulamin zakupów
Reklamacje i zwroty | Bezpieczeństwo | Pomoc | Kontakt | Copyright © 2008 by Novae Res
Reklamacje i zwroty | Bezpieczeństwo | Pomoc | Kontakt | Copyright © 2008 by Novae Res