Zbrodnie w Nickelswalde
Cena: 33,00 zł 28,05 zł
Wysyłamy w 1-3 dni
Książki dostarcza firma DHL Express
Czas oczekiwania na paczkę
Książki dostarcza firma DHL Express
Czas oczekiwania na paczkę
Opis i recenzje
Kiedy w cichym sennym miasteczku na Żuławach dochodzi do zbrodni, mieszkańcy są wstrząśnięci. Kto mógł zamordować młodą turystkę? Śledztwo prowadzone przez doświadczonego komisarza Cybulskiego z Gdańska i młodego miejscowego sierżanta nie przynosi efektów. Na domiar złego dochodzi do kolejnych zbrodni, a na mikoszewian pada blady strach. Ostatecznie przecież zabójcą może być każdy z nich...
Szczegóły
Recenzje czytelników
Średnia ocena: | z 7 recenzji. | Dodaj własną recenzję |
Klaudia Nadolna | (20.12.2016) |
Agnieszka Bernat w swojej debiutanckiej powieści stworzyła wielowątkowy kryminał oparty na trwałych fundamentach. Mamy tu motyw małego, sennego miasteczka na Żulawach, którym wstrząsa fala morderstw. Pojawiają się podejrzani, a wszyscy mają motyw. Turyści i miejscowi zaczynają podejrzewać siebie nawzajem, a policji brakuje poszlaki, by kogoś jednoznacznie skazać. Wyraźnie widać, że właściwy oskarżony bawi się nimi oraz manipuluje strachem miejscowych. Dodatkowo ludność zaczyna nakręcać się wzajemnie. Śledztwo prowadzi komisarz Cybulski z Gdańska oraz lokalny sierżant. Brak efektów w postępowaniu skutkuje tylko większą ilością ofiar. Czy policjantom uda się złapać mordercę? Kto się nim okaże?
Autorka skrupulatnie wprowadza czytelnika w życie mieszkańców miasteczka jak i przyszłych ofiar czy podejrzanych. Na początku ciężko było mi przebrnąć przez opisy, które wskazywały na literaturę obyczajową niźli kryminalną, jednak całość była zamierzonym zabiegiem, ponieważ najpierw musieliśmy ich poznać, by później typować zbrodniarza. Sprawne manewry na tym polu pozwoliły Agnieszce Bernat na skołowanie odbiorcy, a co za tym idzie, wywołanie efektu zaskoczenia.
Bohaterów połączono w luźne więzy, by koniec końcom każdemu nadać określony cel, będący pobudkami do zbrodni. Jestem naprawdę zaskoczona osiągnięciem, ponieważ jak na początku szło mi opornie, tak z każdą kartką akcja nabierała tempa, a ja wciągałam się w historię coraz bardziej, by na końcu uzyskać efekt "wow".
Kreacja bohaterów zasługuje na szczególne uznanie, ponieważ autorka przedstawia ich na kilka frontów. Przedstawia ich powody, rozterki, a w końcu uczucia związane z morderstwami, które niekoniecznie są prawdziwe. Przybierają oni bowiem kilka masek, a naszym zadaniem jest odgadnięcie tej właściwej i wskazanie oprawcy, który ukrywa się pod fasadą kłamliwych emocji.
Podsumowując jest to historia będąca kryminałem w najczystszej formie. Mamy wątki, które doskonale obrazują tego typu literaturę, fabułę wielowątkową, która w ostatnim rozliczeniu staje się starannie złączoną całością.
Recenzja znajduje się również na www.zksiazkadolozka.blogspot.com
Autorka skrupulatnie wprowadza czytelnika w życie mieszkańców miasteczka jak i przyszłych ofiar czy podejrzanych. Na początku ciężko było mi przebrnąć przez opisy, które wskazywały na literaturę obyczajową niźli kryminalną, jednak całość była zamierzonym zabiegiem, ponieważ najpierw musieliśmy ich poznać, by później typować zbrodniarza. Sprawne manewry na tym polu pozwoliły Agnieszce Bernat na skołowanie odbiorcy, a co za tym idzie, wywołanie efektu zaskoczenia.
Bohaterów połączono w luźne więzy, by koniec końcom każdemu nadać określony cel, będący pobudkami do zbrodni. Jestem naprawdę zaskoczona osiągnięciem, ponieważ jak na początku szło mi opornie, tak z każdą kartką akcja nabierała tempa, a ja wciągałam się w historię coraz bardziej, by na końcu uzyskać efekt "wow".
Kreacja bohaterów zasługuje na szczególne uznanie, ponieważ autorka przedstawia ich na kilka frontów. Przedstawia ich powody, rozterki, a w końcu uczucia związane z morderstwami, które niekoniecznie są prawdziwe. Przybierają oni bowiem kilka masek, a naszym zadaniem jest odgadnięcie tej właściwej i wskazanie oprawcy, który ukrywa się pod fasadą kłamliwych emocji.
Podsumowując jest to historia będąca kryminałem w najczystszej formie. Mamy wątki, które doskonale obrazują tego typu literaturę, fabułę wielowątkową, która w ostatnim rozliczeniu staje się starannie złączoną całością.
Recenzja znajduje się również na www.zksiazkadolozka.blogspot.com
Beata Wasilewska | (28.12.2016) |
Wbrew pozorom tytuł powieści Agnieszki Bernat "Zbrodnie w Nickelswalde", tak jednoznacznie kojarzący się z wydarzeniami mającymi miejsce na terenie Żuław Wiślanych w latach II wojny światowej, nie zapowiada opowieści nawiązującej do historii. Choć Sztutowo jako siedziba obozu koncentracyjnego zostaje w niej zasygnalizowana. Mikoszewo (niem. Nickelswalde) uczestniczyło w ewakuacji więźniów pobliskiego KL Stutthof. Jego dogodne położenie u ujścia Wisły pozwalało kierować barki z więźniami w kierunku Zatoki Lubeckiej. To już historia. Dzisiaj Mikoszewo jest miejscowością, którą chętnie odwiedzają turyści. Przyciąga ich bliskość morza, rezerwat przyrody Mewia Łacha i malowniczy krajobraz.
W pięknych okolicznościach przyrody, pewnego lipcowego, gorącego dnia na plaży niedaleko ujścia Wisły, zostają odnalezione zwłoki młodej turystki. To wydarzenie rozpoczyna powieść kryminalną Agnieszki Bernat "Zbrodnie w Nickelswalde" i burzy sielską i senną atmosferę małej społeczności, która zelektryzowana potwornym znaleziskiem zaczyna snuć domysły. Śledztwo obejmuje miejscowy sierżant, który "kiedyś marzył o morderstwie w Mikoszewie". Do czasu. Marzenie o szybkiej drodze do awansu i kariery blednie w obliczu pojawiających się kolejnych zbrodni, w których giną miejscowi. Śmierć zjawia się bowiem w Nickelswalde trzykrotnie a wraz z nią doświadczony komisarz Cybulski - prosto z Gdańska.
To on przejmuje śledztwo, i zgodnie z prawidłami klasycznych kryminałów, doprowadza je do końca, klucząc, depcząc podejrzanym po piętach i trzymając wszystkich, szczególnie czytelników, w napięciu. Agnieszka Biernat napisała kryminał, który przywodzi na myśl historie rodem z najlepszych powieści Agaty Christie. Uważni wielbiciele Królowej Kryminału odnajdą w "Zbrodniach w Nickelswalde" wszystko to, co uważamy dzisiaj za klasyczny wzorzec dobrego kryminału. Tematem przewodnim jest oczywiście zbrodnia, i to niejedna, skrupulatnie prowadzone śledztwo powoli zmierza do wyjaśnienia piętrzących się zagadek. Ważne są nie tylko zbrodnie, oraz poszukiwanie odpowiedzi na pytanie, kto zabił? Równie istotne jest zagadnienie motywu popełnianych przestępstw. Ponadto Agnieszka Bernat świetnie przedstawia socjologiczny obraz współczesnego społeczeństwa, przepełniony bareizmami. Dzięki temu łatwo jest zagłębić się w klimat małej miejscowości, przyjrzeć się problemom wiejskiej społeczności, poznać jej bolączki i pragnienia, zajrzeć do lekko zdezelowanych pensjonatów i knajp, a nawet w talerze ich bywalców.
"Zbrodnie w Nickelswalde" napisane zostały z żelazną logiką. Każdy element fabuły ma znaczenie dla prowadzonego śledztwa i odkrycia mordercy. Sama złapałam się na tym, że choć zanotowałam w pamięci niektóre szczegóły, to nie uznałam ich za szczególnie ważne dla opisywanej sprawy. j
Jakież było moje zdziwienie, gdy na koniec okazało się, że tenże drobiazg był naprawdę istotny. To, moim zdaniem, pozwala zaliczyć powieść Agnieszki Bernat do tych najlepszych, gdzie nic nie jest zbyt oczywiste, choć wytrawny czytelnik powinien odnaleźć właściwy trop.
A gdy już wszystko zostaje wyjaśnione, gdy wiemy już to, co chcieliśmy wiedzieć, następuje zakończenie - niejednoznaczne i zaskakujące, a może zapowiadające kolejną zagadkę?
Powieść czyta się dobrze, zapewnia rozrywkę na odpowiednim poziomie i pozwala wytężyć tak zwane szare komórki. Ciekawie skonstruowana intryga oplata nas niczym pajęczyna, nomen omen tytuł pewnego utworu literackiego wspomnianego w treści omawianego kryminału.
Postaci przedstawione na kartach powieści są prawdziwe, żywo reagujące i dobrze nakreślone. Właściwie można by rzec, że są to nasze portrety, ludzi ukazanych z różnymi przywarami, ale za to w dobrym stylu i z odrobiną humoru. Więcej zdradzić nie mogę, nie chcę psuć przyjemności z lektury tego polskiego kryminału, ale mogę powiedzieć z pewnością jedno: przeczytać warto.
W pięknych okolicznościach przyrody, pewnego lipcowego, gorącego dnia na plaży niedaleko ujścia Wisły, zostają odnalezione zwłoki młodej turystki. To wydarzenie rozpoczyna powieść kryminalną Agnieszki Bernat "Zbrodnie w Nickelswalde" i burzy sielską i senną atmosferę małej społeczności, która zelektryzowana potwornym znaleziskiem zaczyna snuć domysły. Śledztwo obejmuje miejscowy sierżant, który "kiedyś marzył o morderstwie w Mikoszewie". Do czasu. Marzenie o szybkiej drodze do awansu i kariery blednie w obliczu pojawiających się kolejnych zbrodni, w których giną miejscowi. Śmierć zjawia się bowiem w Nickelswalde trzykrotnie a wraz z nią doświadczony komisarz Cybulski - prosto z Gdańska.
To on przejmuje śledztwo, i zgodnie z prawidłami klasycznych kryminałów, doprowadza je do końca, klucząc, depcząc podejrzanym po piętach i trzymając wszystkich, szczególnie czytelników, w napięciu. Agnieszka Biernat napisała kryminał, który przywodzi na myśl historie rodem z najlepszych powieści Agaty Christie. Uważni wielbiciele Królowej Kryminału odnajdą w "Zbrodniach w Nickelswalde" wszystko to, co uważamy dzisiaj za klasyczny wzorzec dobrego kryminału. Tematem przewodnim jest oczywiście zbrodnia, i to niejedna, skrupulatnie prowadzone śledztwo powoli zmierza do wyjaśnienia piętrzących się zagadek. Ważne są nie tylko zbrodnie, oraz poszukiwanie odpowiedzi na pytanie, kto zabił? Równie istotne jest zagadnienie motywu popełnianych przestępstw. Ponadto Agnieszka Bernat świetnie przedstawia socjologiczny obraz współczesnego społeczeństwa, przepełniony bareizmami. Dzięki temu łatwo jest zagłębić się w klimat małej miejscowości, przyjrzeć się problemom wiejskiej społeczności, poznać jej bolączki i pragnienia, zajrzeć do lekko zdezelowanych pensjonatów i knajp, a nawet w talerze ich bywalców.
"Zbrodnie w Nickelswalde" napisane zostały z żelazną logiką. Każdy element fabuły ma znaczenie dla prowadzonego śledztwa i odkrycia mordercy. Sama złapałam się na tym, że choć zanotowałam w pamięci niektóre szczegóły, to nie uznałam ich za szczególnie ważne dla opisywanej sprawy. j
Jakież było moje zdziwienie, gdy na koniec okazało się, że tenże drobiazg był naprawdę istotny. To, moim zdaniem, pozwala zaliczyć powieść Agnieszki Bernat do tych najlepszych, gdzie nic nie jest zbyt oczywiste, choć wytrawny czytelnik powinien odnaleźć właściwy trop.
A gdy już wszystko zostaje wyjaśnione, gdy wiemy już to, co chcieliśmy wiedzieć, następuje zakończenie - niejednoznaczne i zaskakujące, a może zapowiadające kolejną zagadkę?
Powieść czyta się dobrze, zapewnia rozrywkę na odpowiednim poziomie i pozwala wytężyć tak zwane szare komórki. Ciekawie skonstruowana intryga oplata nas niczym pajęczyna, nomen omen tytuł pewnego utworu literackiego wspomnianego w treści omawianego kryminału.
Postaci przedstawione na kartach powieści są prawdziwe, żywo reagujące i dobrze nakreślone. Właściwie można by rzec, że są to nasze portrety, ludzi ukazanych z różnymi przywarami, ale za to w dobrym stylu i z odrobiną humoru. Więcej zdradzić nie mogę, nie chcę psuć przyjemności z lektury tego polskiego kryminału, ale mogę powiedzieć z pewnością jedno: przeczytać warto.
Anna Sukiennik | (17.02.2017) |
Ta, yhy, bo uwierzę, że to debiut. Taki kryminał mogłaby napisać Agatha Christie gdyby znała realia PRL-u ;)
Debiut Pani Agnieszki, moim zdaniem, zasługuje na owację na stojąco.
W małej, pomorskiej miejscowości Mikoszewo dochodzi do zuchwałego zabójstwa, które, przy dobrych watrach mogło ujść za samobójstwo. Młoda turystka – Eliza Głowińska – zostaje naszprycowana narkotykiem i wrzucona do wody w celu upozorowania utonięcia. Sprawą zajmują się: przedstawiciel gdańskiej policji – komisarz Cybulski oraz młody, ambitny, miejscowy policjant Michał Dej, który skrycie marzył o takiej zagadce kryminalnej jak ta. Zaczytując się w powieściach kryminalnych nie przewidział jednak, że primo: pierwszy trup NIE bywa najczęściej ostatni, secundo: zabójca musi znajdować się wśród miejscowych, a przecież tu się wszyscy znają! No chyba że jakiemuś turyście znudziły się kąpiele słoneczne i postanowił urozmaicić sobie urlop w nadmorskim kurorcie. Kiedy ginie kolejna osoba – zrzędliwy, z lekka stetryczały były nauczyciel matematyki zagadka zaczyna się coraz bardziej gmatwać. Bo są już dwa trupy, których, z pozoru, nic nie łączy. Turystka i emerytowany belfer? I jak do tej dwójki ma się trup numer trzy? Sprawa idealna dla Poriota! którym, chcąc nie chcąc, stać się musi sierżant Michał. A jaki będzie wynik jego błyskotliwych przemyśleń i snucia teorii? Zadziwiający =) Zabójstwo z zazdrości, miłości, zaborczości czy z pobudek finansowych? Czy morderca jest jeden, czy jest ich więcej? Mała mieścina, omijana przez turystów spieszących do Krynicy Morskiej tudzież Stegny jeszcze nigdy nie była świadkiem takich wydarzeń.
Nie nadaremno rzucam aluzję do Agathy Christie, bo powieść Pani Bernat to właśnie polska wersja przygód bohaterów królowej kryminałów. Wielowątkowość, mnogość bohaterów pobocznych z rewelacyjnym rysem psychologicznym i subtelną charakterystyką. Akcja zakręca, zręcznie lawiruje miedzy śladami, podsuwa mylne rozwiązania i wprowadza czytelnika w maliny. Bo zakończenie jest po prostu oczywiste, a tym samym – w pierwszej kolejności odrzucane.
Cóż za język, palce lizać! Obserwuję od pewnego czasu spadek jakości? i intelektualnej wartości? literatury polskiej. Niestety, wydawane są przeciętne pozycje w akompaniamencie doskonałej reklamy. A wielokrotnie zbywane są milczeniem pozycje naprawdę godne uwagi. Zważywszy na swobodny styl wypowiedzi, umiejętność posługiwania się takim zmyślnym środkiem stylistycznym jakim jest retardacja oraz niewymuszone, pełne realizmu sytuacje, dialogi i charakterystyka postaci sprawiają, że Zbrodnie w Nickelswalde w moim mniemaniu są doskonałym kryminałem, na bardzo wysokim poziomie. Wiernie odtworzony klimat PRL-u, jakby czas w niektórych miejscach Mikoszewa stanął w miejscu. Autorka z ogromną dozą komizmu i z przymrużeniem oka zaprasza nas do speluniastych, starodawnych lokali, tfu! – jadłodajni, z kraciastymi obrusami, paskudnym espresso, tfu! – mocną, fusiastą kawą i śmierdzącymi toaletami – tfu! – wychodkami, które przyprawiłyby kontrolę sanitarną o palpitacje tudzież zejście na zawał=) Ale! Ale! Nie tylko lekko zacofane lokale w Mikoszewie! Bo i plaża i turyści i nowo powstałe ośrodki wczasowe, albo, jak kto woli, wille ze spa =)
Nie brak w kryminale Pani Agnieszki minusów, aż tak pastelowo – kolorowo to nie ma;) zbyt częste odwoływanie się do popularnych w Polsce celebrytów (np.: nosił się jak Jacykow, Janiak) co prawda dawały przejrzysty obraz danej postaci, ale takich odniesień było zbyt wiele.
Słowem podsumowania – jestem absolutnie zachwycona=) w trakcie tegorocznego urlopu do mojej ukochanej Krynicy Morskiej nie omieszkam zarezerwować jednego dnia na spacer po mikoszewskich uliczkach =)
Debiut Pani Agnieszki, moim zdaniem, zasługuje na owację na stojąco.
W małej, pomorskiej miejscowości Mikoszewo dochodzi do zuchwałego zabójstwa, które, przy dobrych watrach mogło ujść za samobójstwo. Młoda turystka – Eliza Głowińska – zostaje naszprycowana narkotykiem i wrzucona do wody w celu upozorowania utonięcia. Sprawą zajmują się: przedstawiciel gdańskiej policji – komisarz Cybulski oraz młody, ambitny, miejscowy policjant Michał Dej, który skrycie marzył o takiej zagadce kryminalnej jak ta. Zaczytując się w powieściach kryminalnych nie przewidział jednak, że primo: pierwszy trup NIE bywa najczęściej ostatni, secundo: zabójca musi znajdować się wśród miejscowych, a przecież tu się wszyscy znają! No chyba że jakiemuś turyście znudziły się kąpiele słoneczne i postanowił urozmaicić sobie urlop w nadmorskim kurorcie. Kiedy ginie kolejna osoba – zrzędliwy, z lekka stetryczały były nauczyciel matematyki zagadka zaczyna się coraz bardziej gmatwać. Bo są już dwa trupy, których, z pozoru, nic nie łączy. Turystka i emerytowany belfer? I jak do tej dwójki ma się trup numer trzy? Sprawa idealna dla Poriota! którym, chcąc nie chcąc, stać się musi sierżant Michał. A jaki będzie wynik jego błyskotliwych przemyśleń i snucia teorii? Zadziwiający =) Zabójstwo z zazdrości, miłości, zaborczości czy z pobudek finansowych? Czy morderca jest jeden, czy jest ich więcej? Mała mieścina, omijana przez turystów spieszących do Krynicy Morskiej tudzież Stegny jeszcze nigdy nie była świadkiem takich wydarzeń.
Nie nadaremno rzucam aluzję do Agathy Christie, bo powieść Pani Bernat to właśnie polska wersja przygód bohaterów królowej kryminałów. Wielowątkowość, mnogość bohaterów pobocznych z rewelacyjnym rysem psychologicznym i subtelną charakterystyką. Akcja zakręca, zręcznie lawiruje miedzy śladami, podsuwa mylne rozwiązania i wprowadza czytelnika w maliny. Bo zakończenie jest po prostu oczywiste, a tym samym – w pierwszej kolejności odrzucane.
Cóż za język, palce lizać! Obserwuję od pewnego czasu spadek jakości? i intelektualnej wartości? literatury polskiej. Niestety, wydawane są przeciętne pozycje w akompaniamencie doskonałej reklamy. A wielokrotnie zbywane są milczeniem pozycje naprawdę godne uwagi. Zważywszy na swobodny styl wypowiedzi, umiejętność posługiwania się takim zmyślnym środkiem stylistycznym jakim jest retardacja oraz niewymuszone, pełne realizmu sytuacje, dialogi i charakterystyka postaci sprawiają, że Zbrodnie w Nickelswalde w moim mniemaniu są doskonałym kryminałem, na bardzo wysokim poziomie. Wiernie odtworzony klimat PRL-u, jakby czas w niektórych miejscach Mikoszewa stanął w miejscu. Autorka z ogromną dozą komizmu i z przymrużeniem oka zaprasza nas do speluniastych, starodawnych lokali, tfu! – jadłodajni, z kraciastymi obrusami, paskudnym espresso, tfu! – mocną, fusiastą kawą i śmierdzącymi toaletami – tfu! – wychodkami, które przyprawiłyby kontrolę sanitarną o palpitacje tudzież zejście na zawał=) Ale! Ale! Nie tylko lekko zacofane lokale w Mikoszewie! Bo i plaża i turyści i nowo powstałe ośrodki wczasowe, albo, jak kto woli, wille ze spa =)
Nie brak w kryminale Pani Agnieszki minusów, aż tak pastelowo – kolorowo to nie ma;) zbyt częste odwoływanie się do popularnych w Polsce celebrytów (np.: nosił się jak Jacykow, Janiak) co prawda dawały przejrzysty obraz danej postaci, ale takich odniesień było zbyt wiele.
Słowem podsumowania – jestem absolutnie zachwycona=) w trakcie tegorocznego urlopu do mojej ukochanej Krynicy Morskiej nie omieszkam zarezerwować jednego dnia na spacer po mikoszewskich uliczkach =)
Aleksandra Madej | (20.02.2017) |
W cichym, sennym miasteczku na Żuławach dochodzi do makabrycznej zbrodni. Sprawa jest o tyle kontrowersyjna, że zmarłą jest turystka o dość skomplikowanych relacjach z mężem i byłym kochankiem. Motyw wydaje się być prosty... ale śledztwo, prowadzone przed doświadczonego komisarza nie przynosi efektów. Żeby jeszcze było weselej w tej małej mieścinie - dochodzi do kolejnych zbrodni.
Mieszkańcy zaczynają odczuwać strach. Morderca może kryć się między nimi, każdy jest podejrzany...
Eliza i Paweł do Mikoszewa (Nickelswalde), sennego i pozornie nudnego miasteczka na Żuławach, położonego przy drodze 501 w stronę Gdańska - przybywają z dwóch powodów. Pierwszym jest odwiedzenie rodziny Pawła, wujostwa zamieszkującego stary, rozsypujący się z zaniedbania dom. Drugim zaś jest potrzeba naprawy małżeństwa po zdradzie Elizy. Zaborczy kochanek, Marcin, nie odpuszcza jednak łatwo...
Równocześnie poznajemy społeczność tego małego miasteczka, w którym pozornie nie dzieje się kompletnie nic. Sezon wakacyjny i turyści w tym okresie, to jedyny powód do aktywności. A tak - wszyscy się znają i wszyscy o wszystkich wiedzą dosłownie - wszystko. I właśnie w takim miejscu dochodzi do zbrodni. A potem akcja się zagęszcza. Czy aby na pewno podejrzany jest mordercą? Ma za dobre alibi. A może zamordował ktoś inny? Ale kto...? I co łączy trzy ofiary, które pozornie nie mają z sobą nic wspólnego? Policja jest w kropce, atmosfera się zagęszcza...
"Zbrodnie w Nickelswalde" do świetny kryminał, z nieoczekiwanymi zwrotami akcji, ale i przyjemnie "leniwą" fabułą, która rozkręca się powoli, pozwala poznać ofiary, poznać świat przedstawiony w książce. Autorka, Agnieszka Bernat stworzyła barwną opowieść, w której zachowała klimat małej miejscowości, w jakiej czas zatrzymał się jeszcze w PRLu, gdzie myślenie ludzi jest proste i jasne. Co więcej, styl narracji, sposób przedstawienia miejsc i postaci - pozwalający czytelnikowi poznać się z bohaterami, z ich myśleniem i powodami, dla których trafili gdzie trafili, wstawki z ich przeszłości - to wszystko daje spore pole do popisu zarówno dla autorki, jak i dla czytelnika. Duży, za to bardzo duży plus z mojej strony. W sprytny sposób prowadzona intryga - choć sam finał nie do końca zaskakuje, to jednak nie rozczaruje, a przypomni kryminały z najlepszych szkół.
A kwestia postaci? Przyznać muszę, że tu też spory plus dla autorki kieruję. Bohaterowie nakreśleni sa wyraźnie, nawet momentami ciut przejaskrawieni. Każda postać jest jednak inna, każda ma swoje cechy charakterystyczne, swój pogląd na świat, charakter, sposób mówienia czy myślenia. bardzo mi się podobało to, jak otrzymuje się możliwość "zajrzenia" w prywatne życie bohaterów, ich marzenia i plany - pozornie płaskie i nie wnoszące nic, ale z czasem...Znalazłam tu kilka osób, które zdecydowanie polubiłam. Ich zachowanie, sposób myślenia - to nie były "papierowe" persony, ale wręcz "żywe" istoty, z którymi chętnie bym porozmawiała przy kawie wręcz.
Kilka słów też muszę dodać o okładce - absolutnie - dla mnie świetna. Bardzo klimatyczna, zwraca moją uwagę nie jaskrawością, ale właśnie przygaszonymi kolorami... i parą bohaterów. Prosto, ale klimatycznie - zdecydowanie taki rodzaj okładki przypadł mi do gustu.
Podsumowując? "Zbrodnie..." to kryminał odświeżający, wciągający, z bardzo dobrą fabułą i świetnym rysem psychologicznym postaci. Leniwa akcja nie pozwala jednak zasnąć, bo wciąż jest do odkrycia coś nowego. Choć książka objętościowo nie powala na kolana, zdecydowanie, zapewni wciągające popołudnie i noc, gdy już znajdziemy się w sennym, małym miasteczku na Żuławach i zaczniemy szukać mordercy. Polecam z łapką na serduszku.
Mieszkańcy zaczynają odczuwać strach. Morderca może kryć się między nimi, każdy jest podejrzany...
Eliza i Paweł do Mikoszewa (Nickelswalde), sennego i pozornie nudnego miasteczka na Żuławach, położonego przy drodze 501 w stronę Gdańska - przybywają z dwóch powodów. Pierwszym jest odwiedzenie rodziny Pawła, wujostwa zamieszkującego stary, rozsypujący się z zaniedbania dom. Drugim zaś jest potrzeba naprawy małżeństwa po zdradzie Elizy. Zaborczy kochanek, Marcin, nie odpuszcza jednak łatwo...
Równocześnie poznajemy społeczność tego małego miasteczka, w którym pozornie nie dzieje się kompletnie nic. Sezon wakacyjny i turyści w tym okresie, to jedyny powód do aktywności. A tak - wszyscy się znają i wszyscy o wszystkich wiedzą dosłownie - wszystko. I właśnie w takim miejscu dochodzi do zbrodni. A potem akcja się zagęszcza. Czy aby na pewno podejrzany jest mordercą? Ma za dobre alibi. A może zamordował ktoś inny? Ale kto...? I co łączy trzy ofiary, które pozornie nie mają z sobą nic wspólnego? Policja jest w kropce, atmosfera się zagęszcza...
"Zbrodnie w Nickelswalde" do świetny kryminał, z nieoczekiwanymi zwrotami akcji, ale i przyjemnie "leniwą" fabułą, która rozkręca się powoli, pozwala poznać ofiary, poznać świat przedstawiony w książce. Autorka, Agnieszka Bernat stworzyła barwną opowieść, w której zachowała klimat małej miejscowości, w jakiej czas zatrzymał się jeszcze w PRLu, gdzie myślenie ludzi jest proste i jasne. Co więcej, styl narracji, sposób przedstawienia miejsc i postaci - pozwalający czytelnikowi poznać się z bohaterami, z ich myśleniem i powodami, dla których trafili gdzie trafili, wstawki z ich przeszłości - to wszystko daje spore pole do popisu zarówno dla autorki, jak i dla czytelnika. Duży, za to bardzo duży plus z mojej strony. W sprytny sposób prowadzona intryga - choć sam finał nie do końca zaskakuje, to jednak nie rozczaruje, a przypomni kryminały z najlepszych szkół.
A kwestia postaci? Przyznać muszę, że tu też spory plus dla autorki kieruję. Bohaterowie nakreśleni sa wyraźnie, nawet momentami ciut przejaskrawieni. Każda postać jest jednak inna, każda ma swoje cechy charakterystyczne, swój pogląd na świat, charakter, sposób mówienia czy myślenia. bardzo mi się podobało to, jak otrzymuje się możliwość "zajrzenia" w prywatne życie bohaterów, ich marzenia i plany - pozornie płaskie i nie wnoszące nic, ale z czasem...Znalazłam tu kilka osób, które zdecydowanie polubiłam. Ich zachowanie, sposób myślenia - to nie były "papierowe" persony, ale wręcz "żywe" istoty, z którymi chętnie bym porozmawiała przy kawie wręcz.
Kilka słów też muszę dodać o okładce - absolutnie - dla mnie świetna. Bardzo klimatyczna, zwraca moją uwagę nie jaskrawością, ale właśnie przygaszonymi kolorami... i parą bohaterów. Prosto, ale klimatycznie - zdecydowanie taki rodzaj okładki przypadł mi do gustu.
Podsumowując? "Zbrodnie..." to kryminał odświeżający, wciągający, z bardzo dobrą fabułą i świetnym rysem psychologicznym postaci. Leniwa akcja nie pozwala jednak zasnąć, bo wciąż jest do odkrycia coś nowego. Choć książka objętościowo nie powala na kolana, zdecydowanie, zapewni wciągające popołudnie i noc, gdy już znajdziemy się w sennym, małym miasteczku na Żuławach i zaczniemy szukać mordercy. Polecam z łapką na serduszku.
Monika Halman | (4.07.2017) |
Po książkę Agnieszki Bernat, debiutantki, sięgnęłam z wielką nadzieją. Cieszyłam się, że akcja osadzona jest w miejscu mi bliskim, znanym. Mikoszewo znajduje się zaledwie 13 km w linii prostej od mojego domu! Lepszego tła dla powieści kryminalnej nie mogłam sobie wymarzyć. Oczywiście miałam też trochę obaw. Czy autorka sprosta temu gatunkowi? Czy lektura mnie wciągnie, a może będę z trudem brnąć przez kolejne strony? Debiuty mają to do siebie, że są nieprzewidywalne. Mogą zaskoczyć albo pozytywnie, albo negatywnie. Cóż, kiedy już trzymałam w ręku swój egzemplarz, nie pozostało mi nic innego, jak po prostu to sprawdzić.
Zaskakujący debiut! Myślę, że ten kryminał można śmiało porównać do tych, które wyszły spod pióra Agathy Christie. Mała miejscowość, świetnie nakreślona lokalna społeczność, a pośród mieszkańców morderca. Do tego osobliwy policyjny duet - doświadczony komisarz i młody, ambitny sierżant, któremu marzy się zagadka kryminalna rodem z powieści. Trzon fabuły stanowią oczywiście zbrodnie, ale to umiejętnie wplecione wątki poboczne pochłaniają czytelnika i podsuwają różne myśli, na podstawie których snuje on własne domysły. Niestety, zwykle nietrafne. Autorka ewidentnie lubi wpuszczać odbiorcę w maliny, a robi to z wielką klasą.
Liczne opisy pozwalają wniknąć w życie mieszkańców Mikoszewa, zagłębić się w klimat tej miejscowości. Agnieszka Bernat roztacza przed czytelnik obraz miasteczka rodem z PRL-u, jak gdyby upływający czas ominął to miejsce. Niezbyt komfortowe ośrodki wypoczynkowe czy starodawne lokale, w których serwowane są mrożone zapiekanki. Kwintesencja tej osobliwej scenerii stoi na rogu Gdańskiej i Długiej. Bar Santos, speluna stuprocentowo wyjęta z minionej epoki. Miałam wrażenie, że opisując Mikoszewo autorka puszcza do mnie oko i uśmiecha się zadziornie.
Nie tylko sceneria zasługuje na pochwałę. Celująco wypada również charakterystyka postaci. Moją szczególną sympatię zyskała pani Zosia, właścicielka baru, a także Marek Koliński, emerytowany nauczyciel z Nowego Dworu Gdańskiego. Zresztą, wszyscy bohaterowie mają w sobie coś, za co można ich polubić. Posiadają również wady, a niektórzy też pewne naleciałości z czasów socjalizmu. Często bardzo wyraźne. Tyle że przedstawione w lekko prześmiewczy sposób nie budzą w czytelniku odrazy. Wywołują raczej pobłażliwy uśmiech.
Minusy? Właściwie trudno mi cokolwiek wskazać. Po dłuższym zastanowieniu wspomnę tylko o jednej kwestii, która nie przypadła mi do gustu. Autorka zastosowała liczne odwołania do współczesnych celebrytów. Na przykład do Joanny Krupy czy Oliviera Janiaka. Na dźwięk nazwiska Jacyków to aż mnie ciarki przeszły! Rozumiem, że był to celowy zabieg, dzięki któremu bohater Marcin Sokalik miał zyskać na wyrazistości. Nie do końca mnie to przekonało. Myślę, że tej ekstrawagancji można mu było dodać w inny sposób, bardziej naturalny.
Podsumowując, "Zbrodnie w Nickelswalde" to rasowy kryminał ze zmyślnie uknutą intrygą, wielowątkową fabułą i ciekawie nakreślonymi bohaterami. Ze zdumiewającym finałem i zabawną otoczką czasów komunizmu. Fantastyczny debiut, który według mnie jest zwiastunem sukcesu, jaki autorka ma na horyzoncie. Miłośnicy tego gatunku na pewno nie będą zawiedzeni. Gorąco polecam!
www.halmanowa.pl
Zaskakujący debiut! Myślę, że ten kryminał można śmiało porównać do tych, które wyszły spod pióra Agathy Christie. Mała miejscowość, świetnie nakreślona lokalna społeczność, a pośród mieszkańców morderca. Do tego osobliwy policyjny duet - doświadczony komisarz i młody, ambitny sierżant, któremu marzy się zagadka kryminalna rodem z powieści. Trzon fabuły stanowią oczywiście zbrodnie, ale to umiejętnie wplecione wątki poboczne pochłaniają czytelnika i podsuwają różne myśli, na podstawie których snuje on własne domysły. Niestety, zwykle nietrafne. Autorka ewidentnie lubi wpuszczać odbiorcę w maliny, a robi to z wielką klasą.
Liczne opisy pozwalają wniknąć w życie mieszkańców Mikoszewa, zagłębić się w klimat tej miejscowości. Agnieszka Bernat roztacza przed czytelnik obraz miasteczka rodem z PRL-u, jak gdyby upływający czas ominął to miejsce. Niezbyt komfortowe ośrodki wypoczynkowe czy starodawne lokale, w których serwowane są mrożone zapiekanki. Kwintesencja tej osobliwej scenerii stoi na rogu Gdańskiej i Długiej. Bar Santos, speluna stuprocentowo wyjęta z minionej epoki. Miałam wrażenie, że opisując Mikoszewo autorka puszcza do mnie oko i uśmiecha się zadziornie.
Nie tylko sceneria zasługuje na pochwałę. Celująco wypada również charakterystyka postaci. Moją szczególną sympatię zyskała pani Zosia, właścicielka baru, a także Marek Koliński, emerytowany nauczyciel z Nowego Dworu Gdańskiego. Zresztą, wszyscy bohaterowie mają w sobie coś, za co można ich polubić. Posiadają również wady, a niektórzy też pewne naleciałości z czasów socjalizmu. Często bardzo wyraźne. Tyle że przedstawione w lekko prześmiewczy sposób nie budzą w czytelniku odrazy. Wywołują raczej pobłażliwy uśmiech.
Minusy? Właściwie trudno mi cokolwiek wskazać. Po dłuższym zastanowieniu wspomnę tylko o jednej kwestii, która nie przypadła mi do gustu. Autorka zastosowała liczne odwołania do współczesnych celebrytów. Na przykład do Joanny Krupy czy Oliviera Janiaka. Na dźwięk nazwiska Jacyków to aż mnie ciarki przeszły! Rozumiem, że był to celowy zabieg, dzięki któremu bohater Marcin Sokalik miał zyskać na wyrazistości. Nie do końca mnie to przekonało. Myślę, że tej ekstrawagancji można mu było dodać w inny sposób, bardziej naturalny.
Podsumowując, "Zbrodnie w Nickelswalde" to rasowy kryminał ze zmyślnie uknutą intrygą, wielowątkową fabułą i ciekawie nakreślonymi bohaterami. Ze zdumiewającym finałem i zabawną otoczką czasów komunizmu. Fantastyczny debiut, który według mnie jest zwiastunem sukcesu, jaki autorka ma na horyzoncie. Miłośnicy tego gatunku na pewno nie będą zawiedzeni. Gorąco polecam!
www.halmanowa.pl
Andrzej Byrtek | (12.01.2017) |
Fajna ksiazka, dobrze sie czyta, nie przynudza, akcja szybka, ale przemyslana... polecam.
Bookendorfina Izabela Pycio | (20.01.2017) |
"Tłum kierował się odwieczną potrzebą zaspokojenia ciekawości, bo jak zwykle fascynacja straszną śmiercią okazała się silniejsza od tego, co marzyciele nazywają człowieczeństwem."
Ciekawa przygoda kryminalna, rozgrywana obecnie, ale w klimacie sięgającym końca dwudziestego wieku, w nawiązaniu do typowej ówczesnej odsłony ponurej polskiej rzeczywistości. Malownicza, choć nudnawa nadmorska mieścina, ignorowana przez świat, nieśmiało wkraczająca we współczesne nastroje turystyczno-komercyjne. Żuławy Wiślane, Mikoszewo (Nickelswalde), rybacka wieś, przy drodze wojewódzkiej 501, gdzie nic zaskakującego się nie dzieje. Aż do przyjazdu Elizy i Pawła, małżeństwa po przejściach, szukającego spokojnego wypoczynku i złapania nadziei na odbudowę związku.
Podoba mi się styl, w jaki Agnieszka Bernat angażuje czytelnika w rozgrywającą się powolnym rytmem akcję, stopniowo dokładając do interesującego scenariusza niepokojące zdarzenia, tragiczne wypadki, odkrywając przekonujące cechy charakterologiczne i zagadkowe fragmenty przeszłości kluczowych postaci powieści, a także umiejętnie podkręcając tempo i zmieniając narratora. Dobrze bawimy się podążając tropem śledztwa prowadzonego przez lokalną policję i gdańskiego komisarza. Na chwilę zaglądamy również do malowniczego Lublina, miasta wydającego się odsłaniać przed nami tajemnice związane z dramatycznymi wydarzeniami.
Jednak wszelkie próby dotarcia do tożsamości mordercy utknęły w martwym punkcie, alibi głównego podejrzanego zostało potwierdzone, przesłuchano dziesiątki osób, ale to nie wniosło nic nowego do sprawy, nie udało się też sprecyzować motywów sprawcy. Mieszkańcy Mikoszewa mocno obawiają się o swoje życie, wszystko bowiem wskazuje, że morderstwa dokonał ktoś bliski, z ich otoczenia, bardzo dobrze im znany. Stopniowo sprawy jeszcze bardziej komplikują się, intensyfikuje się również silny strach lokalnej społeczności, ludzie przestają sobie ufać.
Autorce udało się zaskoczyć mnie zakończeniem, co prawda gdzieś tam po drodze wczytywania się w intrygującą fabułę, na moment pojawił się w przypuszczeniach podobny do oryginału finał, jednak sprytny sposób przeplatania licznych wątków skutecznie odciągnął od niego uwagę, ogniskując ją na innych wydarzeniach i domniemaniach. Jestem bardzo zadowolona z tej przygody czytelniczej, chętnie się w nią zagłębiałam, dostrzegając logiczne zawiązywanie się całości i odczuwając pożądany dreszczyk satysfakcjonującej kryminalnej rozrywki.
bookendorfina.pl
Ciekawa przygoda kryminalna, rozgrywana obecnie, ale w klimacie sięgającym końca dwudziestego wieku, w nawiązaniu do typowej ówczesnej odsłony ponurej polskiej rzeczywistości. Malownicza, choć nudnawa nadmorska mieścina, ignorowana przez świat, nieśmiało wkraczająca we współczesne nastroje turystyczno-komercyjne. Żuławy Wiślane, Mikoszewo (Nickelswalde), rybacka wieś, przy drodze wojewódzkiej 501, gdzie nic zaskakującego się nie dzieje. Aż do przyjazdu Elizy i Pawła, małżeństwa po przejściach, szukającego spokojnego wypoczynku i złapania nadziei na odbudowę związku.
Podoba mi się styl, w jaki Agnieszka Bernat angażuje czytelnika w rozgrywającą się powolnym rytmem akcję, stopniowo dokładając do interesującego scenariusza niepokojące zdarzenia, tragiczne wypadki, odkrywając przekonujące cechy charakterologiczne i zagadkowe fragmenty przeszłości kluczowych postaci powieści, a także umiejętnie podkręcając tempo i zmieniając narratora. Dobrze bawimy się podążając tropem śledztwa prowadzonego przez lokalną policję i gdańskiego komisarza. Na chwilę zaglądamy również do malowniczego Lublina, miasta wydającego się odsłaniać przed nami tajemnice związane z dramatycznymi wydarzeniami.
Jednak wszelkie próby dotarcia do tożsamości mordercy utknęły w martwym punkcie, alibi głównego podejrzanego zostało potwierdzone, przesłuchano dziesiątki osób, ale to nie wniosło nic nowego do sprawy, nie udało się też sprecyzować motywów sprawcy. Mieszkańcy Mikoszewa mocno obawiają się o swoje życie, wszystko bowiem wskazuje, że morderstwa dokonał ktoś bliski, z ich otoczenia, bardzo dobrze im znany. Stopniowo sprawy jeszcze bardziej komplikują się, intensyfikuje się również silny strach lokalnej społeczności, ludzie przestają sobie ufać.
Autorce udało się zaskoczyć mnie zakończeniem, co prawda gdzieś tam po drodze wczytywania się w intrygującą fabułę, na moment pojawił się w przypuszczeniach podobny do oryginału finał, jednak sprytny sposób przeplatania licznych wątków skutecznie odciągnął od niego uwagę, ogniskując ją na innych wydarzeniach i domniemaniach. Jestem bardzo zadowolona z tej przygody czytelniczej, chętnie się w nią zagłębiałam, dostrzegając logiczne zawiązywanie się całości i odczuwając pożądany dreszczyk satysfakcjonującej kryminalnej rozrywki.
bookendorfina.pl
Dodaj własną recenzję
Zakupy w Zaczytani.pl są bezpieczne.
Ci, którzy kupili tę książkę, kupili również:
Kraków niezłomnych 1946 — Paweł Słomiak W wolnej Polsce po roku 1989 o Żołnierzach Wyklętych mówi się wciąż stanowczo za mało. Celem niniejszej książki jest przybliżenie historii krakowskiego oddzi...
|
Oferta książek
Wg wydawnictwa
Najpopularniejsze i polecane
Kategorie książek
Zaloguj się | Twoje zamówienia | Twoje dane | Koszty dostawy | Regulamin zakupów
Reklamacje i zwroty | Bezpieczeństwo | Pomoc | Kontakt | Copyright © 2008 by Novae Res
Reklamacje i zwroty | Bezpieczeństwo | Pomoc | Kontakt | Copyright © 2008 by Novae Res