W koleinach czasu
Cena: 42,99 zł 36,54 zł
Wysyłamy w 1-3 dni
Książki dostarcza firma DHL Express
Czas oczekiwania na paczkę
Książki dostarcza firma DHL Express
Czas oczekiwania na paczkę
Opis i recenzje
Ślady przodków na zawsze nosimy w sobie.
Gdy w 1909 roku Hyrniak z Bieszczad, Semen Małyszko, wybiera się na jarmark, nie podejrzewa, jaką niespodziankę sprawi mu los, stawiając na jego drodze piękną Oksanę, z którą wkrótce połączy go gorące uczucie. Szczęście młodych trwa tyle co mgnienie oka, ale ziarno przyszłych wydarzeń zostaje zasiane…
W tym samym czasie Wincek Woźnicki z Supraśla otrzymuje powołanie do rosyjskiego wojska. Na początku traktuje to jak życiową przygodę, jednak niebawem dobitnie uświadomi sobie, że wojna to przede wszystkim chaos, ból i śmierć...
„W koleinach czasu” to wielowątkowa, pasjonująca historia dwóch rodzin, które różni pochodzenie i język. Co je łączy? Bolesne uwikłanie w historię, która wyrywa je z małych ojczyzn, skazując na wieczną tułaczkę. Czy podczas niej będą umiały odnaleźć to, co w życiu najważniejsze?
Gdy w 1909 roku Hyrniak z Bieszczad, Semen Małyszko, wybiera się na jarmark, nie podejrzewa, jaką niespodziankę sprawi mu los, stawiając na jego drodze piękną Oksanę, z którą wkrótce połączy go gorące uczucie. Szczęście młodych trwa tyle co mgnienie oka, ale ziarno przyszłych wydarzeń zostaje zasiane…
W tym samym czasie Wincek Woźnicki z Supraśla otrzymuje powołanie do rosyjskiego wojska. Na początku traktuje to jak życiową przygodę, jednak niebawem dobitnie uświadomi sobie, że wojna to przede wszystkim chaos, ból i śmierć...
„W koleinach czasu” to wielowątkowa, pasjonująca historia dwóch rodzin, które różni pochodzenie i język. Co je łączy? Bolesne uwikłanie w historię, która wyrywa je z małych ojczyzn, skazując na wieczną tułaczkę. Czy podczas niej będą umiały odnaleźć to, co w życiu najważniejsze?
Szczegóły
- Rodzaj literatury: Literatura obyczajowa
- Wydawca: Novae Res, 2019
- Format: 130x210
- Wydanie: Pierwsze
- Liczba stron: 492
- ISBN: 978-83-8147-563-1
Recenzje czytelników
Średnia ocena: | z 2 recenzji. | Dodaj własną recenzję |
Żaneta Juszkiewicz | (18.11.2019) |
Zastanawialiście się kiedyś, jak to się stało, że pojawiliście się na świecie? Ile losów, wydarzeń i ludzi musiało się spotkać, spleść, przeciąć niczym koleiny?
Mirosław Doleżych w swojej powieści przedstawia losy rodzin, które są pokręcone, trudne, ale jakże cudowne. Czytając „W koleinach czasu”, myślałam o swojej rodzinie, o tym, jak minęło mi ostatnich dwanaście burzliwych lat, by wreszcie na świecie mogła pojawić się moja córka. Myślałam też o księgach Edwarda Rutherfurda – też przedstawił losy całych pokoleń na tle wydarzeń historycznych i przemian poszczególnych miast. W „Koleinach czasu spotykamy podobny schemat”.
Zaczyna się niewinnie. Anna i Marek ruszają w podróż. Chłopak pyta ukochaną o jej korzenie. Odpowiada wymijająco, przyznaje, że jej babcia pochodzi z Bojków i urodziła się w Bieszczadach. To wystarczy, by móc zatopić się w opowieść o górach, Oksanie, Semenie i rodzinach, które wiele przeszły, by na świecie mogły pojawić się kolejne pokolenia. Miłość, wojna, wysyłanie na Sybir, przyjaźń oraz wielkie pasje i przekraczanie kolejnych granic – słowem – samo życie. Słodko-gorzkie dzieje zapisane na blisko pięciuset stronach.
Na początku można się trochę pogubić. Imion i nazwisk jest całkiem sporo do zapamiętania. Dodatkowym utrudnieniem jest fakt, że niektóre imiona, jak chociażby Oksana i Semen, powtarzają się w kolejnych pokoleniach. Szybko jednak można się wciągnąć w samą historię. To wspaniała podróż w czasie. Zaczynamy od czasów przedwojennych i wędrujemy z bohaterami przez kolejne dziesięciolecia, by dojść do nowego millenium. Trochę, jak w „Poszukiwaniu straconego czasu” Marcela Prousta, trochę jak w życiu, nim się obejrzymy, mamy koniec historii. Ale wraz ze śmiercią, przychodzi nowe – nowe dzieci, potem ich dzieci i tak dalej, nieskończenie.
„W koleinach czasu” mamy przedstawione nie tylko losy poszczególnych osób i rodzin, ale także z burzliwą historią, która ma na nich ogromny wpływ. Najpierw opuszczenie ukochanych Bieszczad. Po wsi Tworylne nie został nawet ślad, podobnie jak to miało miejsce z Wołyniem. Niszczono wszystko, by ludzie nie mieli do czego wracać. Wojna pierwsza i druga – wcielanie do wojska i ogromny dramat żołnierzy, trauma, o której nie da się zapomnieć. Do tego dochodzi internowanie, wysyłanie ludzi do obozów koncentracyjnych i na Sybir. Jednego z bohaterów posądzono, niesłusznie, o współpracę z UPA. Nie chciał się przyznać, bo oskarżenia nie miały w sobie ani odrobiny prawdy. Przez to przeżył niesamowicie straszne tortury, ale nie poddał się. Chociaż mamy do czynienia z okropieństwami, cierpieniem i straszliwymi przeżyciami, ludzie są w stanie odnaleźć w sobie niesamowitą siłę. Nawet będąc w obozie pracy, na końcu świata, myśli o rodzinie – ukochanej żonie i dzieciach, dodawały sił.
To, co mnie najbardziej uderzyło podczas lektury książki, to przywiązanie do rodziny. Nawet najbardziej burzliwe losy, nie zdołały rozdzielić ludzi, których łączyła bliska relacja. Były oczywiście rozstania dłuższe i krótsze, ale ostatecznie zawsze wracano do domu – jak w przypadku Oksany, która robiła wielką karierę naukową, mieszkała we Francji, wspinała się w Skandynawii, żyła pełnią życia – w końcu i tak odnalazła drogę do domu.
Nie można zapomnieć o jednym z ważniejszych motywów, jakie pojawiają się w powieści – Bieszczadach. Góry występują tutaj nie tylko jako piękne miejsce, w którym wszystko się zaczęło, ale mają także inne oblicze. Kilku bohaterów kocha wspinaczkę, nie tylko w Bieszczadach, ale także w Tatrach i górach za granicą Polski. Zachwycają się ich pięknem i magią. Góry to jednak nie tylko piękno, ale również ogromne zagrożenie. A czasami wielka tragedia.
„W koleinach czasu” to książka, która skłania do refleksji, pochłania serce i umysł. Nie żałuję ani sekundy z nią spędzonej. Nie sądziłam, że aż tak mnie wciągnie. Mimo pokaźnych rozmiarów, powieść czyta się szybko i przyjemnie. Polecam lekturę i chwilę refleksji. Może to będzie też świetna zachęta, by odkryć historię swojej rodziny? Kto wie, wszystko może się zdarzyć, tak wiele jeszcze przed nami.
Mirosław Doleżych w swojej powieści przedstawia losy rodzin, które są pokręcone, trudne, ale jakże cudowne. Czytając „W koleinach czasu”, myślałam o swojej rodzinie, o tym, jak minęło mi ostatnich dwanaście burzliwych lat, by wreszcie na świecie mogła pojawić się moja córka. Myślałam też o księgach Edwarda Rutherfurda – też przedstawił losy całych pokoleń na tle wydarzeń historycznych i przemian poszczególnych miast. W „Koleinach czasu spotykamy podobny schemat”.
Zaczyna się niewinnie. Anna i Marek ruszają w podróż. Chłopak pyta ukochaną o jej korzenie. Odpowiada wymijająco, przyznaje, że jej babcia pochodzi z Bojków i urodziła się w Bieszczadach. To wystarczy, by móc zatopić się w opowieść o górach, Oksanie, Semenie i rodzinach, które wiele przeszły, by na świecie mogły pojawić się kolejne pokolenia. Miłość, wojna, wysyłanie na Sybir, przyjaźń oraz wielkie pasje i przekraczanie kolejnych granic – słowem – samo życie. Słodko-gorzkie dzieje zapisane na blisko pięciuset stronach.
Na początku można się trochę pogubić. Imion i nazwisk jest całkiem sporo do zapamiętania. Dodatkowym utrudnieniem jest fakt, że niektóre imiona, jak chociażby Oksana i Semen, powtarzają się w kolejnych pokoleniach. Szybko jednak można się wciągnąć w samą historię. To wspaniała podróż w czasie. Zaczynamy od czasów przedwojennych i wędrujemy z bohaterami przez kolejne dziesięciolecia, by dojść do nowego millenium. Trochę, jak w „Poszukiwaniu straconego czasu” Marcela Prousta, trochę jak w życiu, nim się obejrzymy, mamy koniec historii. Ale wraz ze śmiercią, przychodzi nowe – nowe dzieci, potem ich dzieci i tak dalej, nieskończenie.
„W koleinach czasu” mamy przedstawione nie tylko losy poszczególnych osób i rodzin, ale także z burzliwą historią, która ma na nich ogromny wpływ. Najpierw opuszczenie ukochanych Bieszczad. Po wsi Tworylne nie został nawet ślad, podobnie jak to miało miejsce z Wołyniem. Niszczono wszystko, by ludzie nie mieli do czego wracać. Wojna pierwsza i druga – wcielanie do wojska i ogromny dramat żołnierzy, trauma, o której nie da się zapomnieć. Do tego dochodzi internowanie, wysyłanie ludzi do obozów koncentracyjnych i na Sybir. Jednego z bohaterów posądzono, niesłusznie, o współpracę z UPA. Nie chciał się przyznać, bo oskarżenia nie miały w sobie ani odrobiny prawdy. Przez to przeżył niesamowicie straszne tortury, ale nie poddał się. Chociaż mamy do czynienia z okropieństwami, cierpieniem i straszliwymi przeżyciami, ludzie są w stanie odnaleźć w sobie niesamowitą siłę. Nawet będąc w obozie pracy, na końcu świata, myśli o rodzinie – ukochanej żonie i dzieciach, dodawały sił.
To, co mnie najbardziej uderzyło podczas lektury książki, to przywiązanie do rodziny. Nawet najbardziej burzliwe losy, nie zdołały rozdzielić ludzi, których łączyła bliska relacja. Były oczywiście rozstania dłuższe i krótsze, ale ostatecznie zawsze wracano do domu – jak w przypadku Oksany, która robiła wielką karierę naukową, mieszkała we Francji, wspinała się w Skandynawii, żyła pełnią życia – w końcu i tak odnalazła drogę do domu.
Nie można zapomnieć o jednym z ważniejszych motywów, jakie pojawiają się w powieści – Bieszczadach. Góry występują tutaj nie tylko jako piękne miejsce, w którym wszystko się zaczęło, ale mają także inne oblicze. Kilku bohaterów kocha wspinaczkę, nie tylko w Bieszczadach, ale także w Tatrach i górach za granicą Polski. Zachwycają się ich pięknem i magią. Góry to jednak nie tylko piękno, ale również ogromne zagrożenie. A czasami wielka tragedia.
„W koleinach czasu” to książka, która skłania do refleksji, pochłania serce i umysł. Nie żałuję ani sekundy z nią spędzonej. Nie sądziłam, że aż tak mnie wciągnie. Mimo pokaźnych rozmiarów, powieść czyta się szybko i przyjemnie. Polecam lekturę i chwilę refleksji. Może to będzie też świetna zachęta, by odkryć historię swojej rodziny? Kto wie, wszystko może się zdarzyć, tak wiele jeszcze przed nami.
Marta Ginter | (20.09.2019) |
Jestem świeżo po lekturze kolejnej książki od wydawnictwa Novae Res. Tym razem był to debiut Mirosława Doleżycha.
Akcja powieści ma miejsce między 1909 rokiem a przełomem dwóch tysiącleci. To historia kilku pokoleń. Losy rodziny Małyszków i Radowskich zostały wplecione w dzieje Polski - w obie wojny światowe, XX-lecie międzywojenne i lata PRL-u. Wojenna zawierucha i rządy socjalistyczne odcisnęły piętno na życie bohaterów.
Muszę przyznać się, że początkowo gubiłam się w dużej ilości postaci i wątków. Możliwe, że porzuciłabym lekturę, ale postanowiłam nie zrażać się i przeczytać książkę w całości. Co bardzo mnie cieszy, gdyż gdzieś w połowie powieść wciągnęła mnie i z przyjemnością zabierałam się do czytania. Bohaterowie - tacy ludzcy i zwyczajni - stali mi się bliscy. Cieszyłam się z ich sukcesów, ślubów, narodzin dzieci, było mi smutno, kiedy odnosili porażki, rozstawali się z ukochanymi osobami, umierali.
Jedną z ważniejszych postaci książki Doleżycha jest Dorota Woźnicka, która w 1919 r. razem ze starszą siostrą Alicją wyruszyła do Odessy. Podróż okazała się tragiczna, ale w dalekim kraju Dora poznała swojego przyszłego męża Władka Radowskiego.
W powieści nie brakuje brutalnych opisów:
"Znalazła schronienie w opuszczonym mieszkaniu, gdzie przetrwała trzy dni bez jedzenia, aż ją znaleźli pijani żołnierze. Piskiwkę udało się Dorocie wyrugować z pamięci. Teraz, na widok czerwonych gwiazd, wróciły obrazy sprzed lat. I nie tylko obrazy. Powróciła upiorna rzeczywistość. Smród pijanych żołdaków, ich wrzaski w znienawidzonej rosyjskiej mowie. Dwa następne miesiące była przekazywana z rąk do rąk, wielokrotnie gwałcona i bita. Ale przeżyła. Wychudzona, pokaleczona, zawszona, chora myślała tylko o tym, żeby przetrwać (...)".
Życzę sukcesów autorowi książki. Jego twórczość polecam osobom, które lubią czytać historie wielopokoleniowe i wielowątkowe.
Marta Ginter
Akcja powieści ma miejsce między 1909 rokiem a przełomem dwóch tysiącleci. To historia kilku pokoleń. Losy rodziny Małyszków i Radowskich zostały wplecione w dzieje Polski - w obie wojny światowe, XX-lecie międzywojenne i lata PRL-u. Wojenna zawierucha i rządy socjalistyczne odcisnęły piętno na życie bohaterów.
Muszę przyznać się, że początkowo gubiłam się w dużej ilości postaci i wątków. Możliwe, że porzuciłabym lekturę, ale postanowiłam nie zrażać się i przeczytać książkę w całości. Co bardzo mnie cieszy, gdyż gdzieś w połowie powieść wciągnęła mnie i z przyjemnością zabierałam się do czytania. Bohaterowie - tacy ludzcy i zwyczajni - stali mi się bliscy. Cieszyłam się z ich sukcesów, ślubów, narodzin dzieci, było mi smutno, kiedy odnosili porażki, rozstawali się z ukochanymi osobami, umierali.
Jedną z ważniejszych postaci książki Doleżycha jest Dorota Woźnicka, która w 1919 r. razem ze starszą siostrą Alicją wyruszyła do Odessy. Podróż okazała się tragiczna, ale w dalekim kraju Dora poznała swojego przyszłego męża Władka Radowskiego.
W powieści nie brakuje brutalnych opisów:
"Znalazła schronienie w opuszczonym mieszkaniu, gdzie przetrwała trzy dni bez jedzenia, aż ją znaleźli pijani żołnierze. Piskiwkę udało się Dorocie wyrugować z pamięci. Teraz, na widok czerwonych gwiazd, wróciły obrazy sprzed lat. I nie tylko obrazy. Powróciła upiorna rzeczywistość. Smród pijanych żołdaków, ich wrzaski w znienawidzonej rosyjskiej mowie. Dwa następne miesiące była przekazywana z rąk do rąk, wielokrotnie gwałcona i bita. Ale przeżyła. Wychudzona, pokaleczona, zawszona, chora myślała tylko o tym, żeby przetrwać (...)".
Życzę sukcesów autorowi książki. Jego twórczość polecam osobom, które lubią czytać historie wielopokoleniowe i wielowątkowe.
Marta Ginter
Dodaj własną recenzję
Zakupy w Zaczytani.pl są bezpieczne.
Oferta książek
Wg wydawnictwa
Najpopularniejsze i polecane
Kategorie książek
Zaloguj się | Twoje zamówienia | Twoje dane | Koszty dostawy | Regulamin zakupów
Reklamacje i zwroty | Bezpieczeństwo | Pomoc | Kontakt | Copyright © 2008 by Novae Res
Reklamacje i zwroty | Bezpieczeństwo | Pomoc | Kontakt | Copyright © 2008 by Novae Res