Virion
Cena: 29,00 zł 24,65 zł
Wysyłamy w 1-3 dni
Książki dostarcza firma DHL Express
Czas oczekiwania na paczkę
Książki dostarcza firma DHL Express
Czas oczekiwania na paczkę
Opis i recenzje
Osada Thymen. Około trzeciego millenium po Chrystusie. Czas, w którym ludzkość z powodu tragicznej zagłady sprzed nieomal tysiąca lat cofnęła się cywilizacyjnie do wieków średnich. Gród, jak dotąd pełen spokojnych, życzliwych, żyjących w zgodzie z naturą Thymeńczyków, powoli, acz systematycznie zaczyna się zmieniać. Pojawiają się niespotykane wcześniej kradzieże, agresja, wzajemna wrogość. Powodem tych niepokojących wydarzeń jest virion – zielonkawa mgła wydzielająca się z głębi ziemi, która obezwładnia ludzkie umysły i wydobywa z człowieka niegodziwą stronę jego natury.
Ostatnią deską ratunku zdają się być Archeni – prastary lud żyjący w harmonii z naturą i w zgodzie ze Źródłem. Grupa dzielnych, mężnych i prawych Thymeńczyków pod wodzą syna władcy grodu – Kenrila – udaje się więc w niebezpieczną, pełną przygód i zaskakujących spotkań wędrówkę, by spotkać się z Archenami.
Czy dotrą do celu? Czy uda im się zgłębić tajemnicę virionu?
Czy powstrzymają szerzące się w zastraszającym tempie zło?
Ostatnią deską ratunku zdają się być Archeni – prastary lud żyjący w harmonii z naturą i w zgodzie ze Źródłem. Grupa dzielnych, mężnych i prawych Thymeńczyków pod wodzą syna władcy grodu – Kenrila – udaje się więc w niebezpieczną, pełną przygód i zaskakujących spotkań wędrówkę, by spotkać się z Archenami.
Czy dotrą do celu? Czy uda im się zgłębić tajemnicę virionu?
Czy powstrzymają szerzące się w zastraszającym tempie zło?
Szczegóły
Recenzje czytelników
Średnia ocena: | z 3 recenzji. | Dodaj własną recenzję |
Marta Zagrajek | (8.05.2015) |
Powieści postapokaliptycznych jest mnóstwo. Ich fabuła jest różna, od skrajnych wizji science-fiction po dość racjonalne, które faktycznie mogą mieć miejsce. A co by było gdybyśmy zamiast odnaleźć się w świecie pełnym pustyni i braku racji żywieniowych, znaleźli się w czasach podobnych do brudnych i zapomnianych wieków średnich? Chcielibyście cofnąć się do dwunastowiecznego grodu, w którym wszyscy wszystkich znają, a Internet czy telewizja są wytworem wyłącznie wyobraźni?
Nasi bohaterowie muszą się zmierzyć nie tylko z wszechogarniającą rzeczywistością, tak różną od naszej obecnej, lecz także z virionem, czyli niebezpieczną mgłą, która sprawia, że natura ludzka ukazuje swoje „prawdziwe” zwierzęce „ja” (kojarzycie „The mist”, film lub opowiadanie Kinga?). Czy da się tego uniknąć, czy może przyszłość ludzkości jest zagrożona, bo to ludzie ludziom potrafią zgotować największe piekło? Czy można mieć nadzieję, że uda się przywrócić harmonię w osadzie? Każdy rozdział poprzedzony jest ilustracją, które wykonała Małgorzata Kopeć – są dość specyficzne i według mnie do tej książki pasują idealnie (są proste i wyłącznie w ołówku).
„Virion” to debiut literacki Joanny Patrzylas, w którym wykreowała ona świat postapokaliptyczny, ale jednocześnie znajomy. W końcu wielu Czytelników zapoznało się wielokrotnie z literaturą średniowieczną lub usytuowaną w tych czasach. Co więcej, wielu się w niej zakochało, ze mną na czele. Ciekawe nazewnictwo, oryginalne podejście do dziejów cywilizacji i logiczność fabuły są z pewnością plusami tej powieści. Nie przemawia do mnie cofnięcie cywilizacyjne, ale rozumiem dlaczego autorka mogła tak postąpić. Choć nie wydaje mi się to realne, to zarówno bohaterowie, jak i sceneria są bardzo wiarygodne. Podobnie język używany przez autorkę, choć niewątpliwie nie jest to stylistyczny ideał, ale z drugiej strony to fantasy, a nie powieść historyczna, więc pewne rzeczy można wybaczyć. Zakończenie „Viriona” może sugerować, że będziemy świadkami następnej części, co bardzo chętnie przeczytam.
Nasi bohaterowie muszą się zmierzyć nie tylko z wszechogarniającą rzeczywistością, tak różną od naszej obecnej, lecz także z virionem, czyli niebezpieczną mgłą, która sprawia, że natura ludzka ukazuje swoje „prawdziwe” zwierzęce „ja” (kojarzycie „The mist”, film lub opowiadanie Kinga?). Czy da się tego uniknąć, czy może przyszłość ludzkości jest zagrożona, bo to ludzie ludziom potrafią zgotować największe piekło? Czy można mieć nadzieję, że uda się przywrócić harmonię w osadzie? Każdy rozdział poprzedzony jest ilustracją, które wykonała Małgorzata Kopeć – są dość specyficzne i według mnie do tej książki pasują idealnie (są proste i wyłącznie w ołówku).
„Virion” to debiut literacki Joanny Patrzylas, w którym wykreowała ona świat postapokaliptyczny, ale jednocześnie znajomy. W końcu wielu Czytelników zapoznało się wielokrotnie z literaturą średniowieczną lub usytuowaną w tych czasach. Co więcej, wielu się w niej zakochało, ze mną na czele. Ciekawe nazewnictwo, oryginalne podejście do dziejów cywilizacji i logiczność fabuły są z pewnością plusami tej powieści. Nie przemawia do mnie cofnięcie cywilizacyjne, ale rozumiem dlaczego autorka mogła tak postąpić. Choć nie wydaje mi się to realne, to zarówno bohaterowie, jak i sceneria są bardzo wiarygodne. Podobnie język używany przez autorkę, choć niewątpliwie nie jest to stylistyczny ideał, ale z drugiej strony to fantasy, a nie powieść historyczna, więc pewne rzeczy można wybaczyć. Zakończenie „Viriona” może sugerować, że będziemy świadkami następnej części, co bardzo chętnie przeczytam.
Katarzyna Pinkowicz | (19.06.2015) |
Cywilizacja zatoczyła koło- w skutek zagłady sprzed tysiąca lat ludzie cofnęli się w rozwoju, żyjąc jak w czasach średniowiecza. Mimo tego Thymeńczycy prowadzą spokojną egzystencję, bez niepotrzebnych konfliktów. W ich osadzie panuje sprawiedliwość, zaś ludzie są dla siebie życzliwi. Jednak pewne zjawisko coraz bardziej niepokoi władcę, Viggo; pod mury Thymenu podchodzi zielona mgła, zwana virionem, która opętawszy człowieka, popycha go ku złu. Nikt nie wie, jak pozbyć się złowrogiej siły- jedyna nadzieja w starożytnym ludzie, żyjącym w zgodzie ze Źródłem.
Wyprawa może okazać się fiaskiem, ale i... sukcesem. Grupa bohaterów rusza w drogę, by ocalić swój świat przed agresją.
Jak zakończy się ta podróż?
Świat bez agresji, kłótni, zła- czy to w ogóle możliwe? Patrząc na obecną sytuację: nie. Tym chętniej sięgnęłam po Virion, ciekawa, jak też autorka poradziła sobie z owym zagadnieniem...
Spokojna, wręcz sielska osada Thymen- tu panuje pokój i dobro. Za wszelkie przejawy agresji lud posądza virion, "złonośną" mgłę, podchodzącą coraz bliżej murów. Co ciekawe osadnicy, choć żyją jak w czasach średniowiecza, tak naprawdę powinni nas wyprzedzać w rozwoju. Wszystkiemu winna jest zagłada, eskalacja zła, która doprowadziła do załamania i zniszczenia wszystkiego, co ludzie wynaleźli do tamtej pory. A teraz spójrzcie na to, co nas otacza- wojny, morderstwa, nieustające kłótnie. Czy już kierujemy się w stronę dna? Czy nam też może grozić coś podobnego? Trudna sprawa, aczkolwiek pani Patrzylas dała mi do myślenia.
Zazwyczaj koniec świata przedstawia się jako efekt złego "gospodarowania" tym, co dała nam w prezencie Natura; Virion to opowieść o tym, jak człowiek doprowadził do własnej degradacji. Jednocześnie jednak zagłada przyniosła jakiś pozytywny efekt, bowiem Thymeńczycy nie wiedzą, co to zło. Są niewinni niemal jak niemowlęta. Cofnęli się, ale ta zmiana wyszła ludzkości na dobre. Ciekawe, prawda? Pozytywna degradacja, coś nowego.
Virion sprawia, że mieszkańcy zaczynają zachowywać się jak... my. Mgła ich opętuje, zalewa serca, burząc wszelkie obronne mury. Jest coraz bliżej... dlatego "głowy osady" muszą jak najszybciej znaleźć sposób, jak poradzić sobie z nowym, nieznanym wrogiem.
Historia jest bardzo ciekawa; przez większość książki towarzyszymy w podróży starszemu synowi władcy, Kenrilowi oraz jego przyjaciołom. Możemy przypatrywać się nowym krajobrazom, słuchać opowieści o ludach nam nieznanych, patrząc na przeróżne dziwy. Czytając, jak bohaterowie muszą zmierzyć się z agresywnym niedźwiedziem (efekt virionu) miałam mieszane uczucia. Dlaczego? Prawdopodobnie przez to, że Kenril dotychczas nigdy nie spotkał się z agresywnym zwierzęciem, co nie zmniejszyło jego wyrzutów sumienia po zabiciu go. Cóż, "grzeczne" leśne zwierzaki to dla mnie kompletna abstrakcja.
Pewnie myślicie, że w dwustu sześćdziesięciu stronach zamyka się historia o próbach opanowania atakującego zła? Otóż nie. W prezencie dostajemy również wątek miłosny. Na szczęście nie pochłania całego pomysłu, pani Patrzylas nie koncentruje się wyłącznie na pokazaniu, jak mocna więź łączy dwójkę bohaterów- nie. Miłość jest, ale nie najistotniejsza. Walka o dobro to główny wątek i tego konsekwentnie się trzyma.
Zakończenie wskazywałoby na to, że będą kolejne tomy, zresztą- virion wciąż nie został zwalczony. Myślę, że z czystym sumieniem mogę polecić Wam tę pozycję.
Wyprawa może okazać się fiaskiem, ale i... sukcesem. Grupa bohaterów rusza w drogę, by ocalić swój świat przed agresją.
Jak zakończy się ta podróż?
Świat bez agresji, kłótni, zła- czy to w ogóle możliwe? Patrząc na obecną sytuację: nie. Tym chętniej sięgnęłam po Virion, ciekawa, jak też autorka poradziła sobie z owym zagadnieniem...
Spokojna, wręcz sielska osada Thymen- tu panuje pokój i dobro. Za wszelkie przejawy agresji lud posądza virion, "złonośną" mgłę, podchodzącą coraz bliżej murów. Co ciekawe osadnicy, choć żyją jak w czasach średniowiecza, tak naprawdę powinni nas wyprzedzać w rozwoju. Wszystkiemu winna jest zagłada, eskalacja zła, która doprowadziła do załamania i zniszczenia wszystkiego, co ludzie wynaleźli do tamtej pory. A teraz spójrzcie na to, co nas otacza- wojny, morderstwa, nieustające kłótnie. Czy już kierujemy się w stronę dna? Czy nam też może grozić coś podobnego? Trudna sprawa, aczkolwiek pani Patrzylas dała mi do myślenia.
Zazwyczaj koniec świata przedstawia się jako efekt złego "gospodarowania" tym, co dała nam w prezencie Natura; Virion to opowieść o tym, jak człowiek doprowadził do własnej degradacji. Jednocześnie jednak zagłada przyniosła jakiś pozytywny efekt, bowiem Thymeńczycy nie wiedzą, co to zło. Są niewinni niemal jak niemowlęta. Cofnęli się, ale ta zmiana wyszła ludzkości na dobre. Ciekawe, prawda? Pozytywna degradacja, coś nowego.
Virion sprawia, że mieszkańcy zaczynają zachowywać się jak... my. Mgła ich opętuje, zalewa serca, burząc wszelkie obronne mury. Jest coraz bliżej... dlatego "głowy osady" muszą jak najszybciej znaleźć sposób, jak poradzić sobie z nowym, nieznanym wrogiem.
Historia jest bardzo ciekawa; przez większość książki towarzyszymy w podróży starszemu synowi władcy, Kenrilowi oraz jego przyjaciołom. Możemy przypatrywać się nowym krajobrazom, słuchać opowieści o ludach nam nieznanych, patrząc na przeróżne dziwy. Czytając, jak bohaterowie muszą zmierzyć się z agresywnym niedźwiedziem (efekt virionu) miałam mieszane uczucia. Dlaczego? Prawdopodobnie przez to, że Kenril dotychczas nigdy nie spotkał się z agresywnym zwierzęciem, co nie zmniejszyło jego wyrzutów sumienia po zabiciu go. Cóż, "grzeczne" leśne zwierzaki to dla mnie kompletna abstrakcja.
Pewnie myślicie, że w dwustu sześćdziesięciu stronach zamyka się historia o próbach opanowania atakującego zła? Otóż nie. W prezencie dostajemy również wątek miłosny. Na szczęście nie pochłania całego pomysłu, pani Patrzylas nie koncentruje się wyłącznie na pokazaniu, jak mocna więź łączy dwójkę bohaterów- nie. Miłość jest, ale nie najistotniejsza. Walka o dobro to główny wątek i tego konsekwentnie się trzyma.
Zakończenie wskazywałoby na to, że będą kolejne tomy, zresztą- virion wciąż nie został zwalczony. Myślę, że z czystym sumieniem mogę polecić Wam tę pozycję.
Sylwester Wawruszczak | (21.05.2015) |
Ziemia w trzecim tysiącleciu naszej ery wygląda zupełnie odmiennie od tej, którą znamy. Próżno szukać na niej wysoko rozwiniętej technologii - w wyniku wojen wszelkie cywilizacje upadły, a rozwój techniczny uległ całkowitemu regresowi. Ludzie żyją w osadach, które działają podobnie do tych znanych ze średniowiecza, a dawne osiągnięcia technologiczne traktowane są bardziej jak legendy niż fakty. W jednej z takich osad, Thymenie, życie toczy się dość sielankowo, zważywszy na okoliczności - ludzie są dla siebie mili i pomocni, a przestępstwa w ogóle nie są popełniane. Niestety, w okolicznych lasach z ziemi zaczyna wydobywać się tajemniczy gaz, virion, który wzbudza w człowieku negatywne emocje. Thymeńczycy organizują więc wyprawę do Archenów - starożytnego ludu, który być może zna sposób na zwalczenie problemu.
O dwóch rzeczach trzeba wspomnieć na samym początku. Po pierwsze: "Virion" to w stu procentach książka fantasy, wbrew opisowi fabuły nie mająca tak naprawdę nic wspólnego z postapokalipsą. Osadzenie historii na cofniętej cywilizacyjnie ziemi nie ma najmniejszego znaczenia dla fabuły i chyba nawet lepiej, gdyby w ogóle nie było takiego odniesienia. Druga sprawa to docelowi odbiorcy książki - choć z początku nic na to nie wskazywało, dość szybko okazało się, że powieść przeznaczona jest raczej dla dzieci. Fabuła jest naprawdę prosta, schematyczna, w dużej mierze zawierająca rzeczy znane z baśni dla najmłodszych, takie jak choćby odwieczna walka dobra ze złem czy czysta miłość od pierwszego spojrzenia.
Choć książka Joanny Patrzylas ma ledwie dwieście pięćdziesiąt stron, czytałem ją mozolnie i z trudem, czemu winna była strona techniczna tekstu. Powieść zawiera w sobie niezliczoną liczbę powtórzeń (rekord to kilka linijek, w których jedno słowo użyte zostało cztery razy!), a wiele zdań najzwyczajniej w świecie ma wręcz karykaturalną konstrukcję. Przez na moment zawieszałem się w lekturze i skupiałem się na wymyśleniu alternatywnych wersji fragmentu, które brzmiały by bardziej naturalnie. Mocno irytujący był też przesyt wszelkiego rodzaju określeń - wiele razy miałem wrażenie, że dosłownie każdy podmiot czy dopełnienie musi mieć przynajmniej jedną przydawkę, a najlepiej dwie. Rozumiem, że warto jest czasem ubarwić opowieść, ale jakiś umiar też jest potrzebny. Było jeszcze kilka innych małych wad, ale one pojawiały się raczej jednostkowo.
Narracja towarzysząca nam podczas lektury również niepozbawiona jest wad. Parę razy zdarzyło się, że dwie sceny zostały zlane w jedną - po prostu połączone zostały na przykład opisem okolicy, który przeszedł od jednych wydarzeń do innych. Taki zabieg wypadł naprawdę sztucznie, więc całe szczęście, że w książce dominują standardowe podziały na sceny i rozdziały. Innym mankamentem były dla mnie przydługie opisy - stronicowy fragment omawiający okoliczności przyrody, który pojawił się na początku powieści, już był dla mnie sporą przesadą, jednak później potrafiło być gorzej; wierzcie mi, gdy na osiem stron pada jedno (sic!) słowo dialogu, dynamizm książki znacząco spada, zwłaszcza gdy jest ona tak niewielkich rozmiarów.
Wcześniej wspomniałem już trochę o fabule - jest ona zdecydowanie prosta i przeznaczona dla młodego czytelnika. I choć książki dla dzieci z reguły rządzą się swoimi prawami. to jednak są tego pewne granice. Jestem w stanie zrozumieć pewne uproszczenia fabularne, ale bez przesady. Wiele działań bohaterów jest tu zupełnie nielogicznych, słabo umotywowanych, a poziom niektórych zbiegów okoliczności czy uproszczeń fabularnych jest tak perfidny, że nawet mały czytelnik podda je w wątpliwość.
Szczerze mówiąc ciężko mi powiedzieć jakiekolwiek dobre słowo o "Virionie". Nawet nie jestem w stanie wskazać potencjalnych odbiorców dla tej książki - starsi zdecydowanie znudzą się opowieścią i jednocześnie dostrzegą w niej liczne wady; co zaś do młodszych - z pewnością jest wiele innych książek przeznaczonych dla dzieci, które poruszają zawarte tu, baśniowe motywy, a które a po prostu lepsze. Ja niestety uważam czas spędzony na lekturze za zmarnowany, zwłaszcza, że czytanie tej książki szło mi na tyle opornie, że liczba poświęconych powieści godzin była zdecydowanie za duża.
O dwóch rzeczach trzeba wspomnieć na samym początku. Po pierwsze: "Virion" to w stu procentach książka fantasy, wbrew opisowi fabuły nie mająca tak naprawdę nic wspólnego z postapokalipsą. Osadzenie historii na cofniętej cywilizacyjnie ziemi nie ma najmniejszego znaczenia dla fabuły i chyba nawet lepiej, gdyby w ogóle nie było takiego odniesienia. Druga sprawa to docelowi odbiorcy książki - choć z początku nic na to nie wskazywało, dość szybko okazało się, że powieść przeznaczona jest raczej dla dzieci. Fabuła jest naprawdę prosta, schematyczna, w dużej mierze zawierająca rzeczy znane z baśni dla najmłodszych, takie jak choćby odwieczna walka dobra ze złem czy czysta miłość od pierwszego spojrzenia.
Choć książka Joanny Patrzylas ma ledwie dwieście pięćdziesiąt stron, czytałem ją mozolnie i z trudem, czemu winna była strona techniczna tekstu. Powieść zawiera w sobie niezliczoną liczbę powtórzeń (rekord to kilka linijek, w których jedno słowo użyte zostało cztery razy!), a wiele zdań najzwyczajniej w świecie ma wręcz karykaturalną konstrukcję. Przez na moment zawieszałem się w lekturze i skupiałem się na wymyśleniu alternatywnych wersji fragmentu, które brzmiały by bardziej naturalnie. Mocno irytujący był też przesyt wszelkiego rodzaju określeń - wiele razy miałem wrażenie, że dosłownie każdy podmiot czy dopełnienie musi mieć przynajmniej jedną przydawkę, a najlepiej dwie. Rozumiem, że warto jest czasem ubarwić opowieść, ale jakiś umiar też jest potrzebny. Było jeszcze kilka innych małych wad, ale one pojawiały się raczej jednostkowo.
Narracja towarzysząca nam podczas lektury również niepozbawiona jest wad. Parę razy zdarzyło się, że dwie sceny zostały zlane w jedną - po prostu połączone zostały na przykład opisem okolicy, który przeszedł od jednych wydarzeń do innych. Taki zabieg wypadł naprawdę sztucznie, więc całe szczęście, że w książce dominują standardowe podziały na sceny i rozdziały. Innym mankamentem były dla mnie przydługie opisy - stronicowy fragment omawiający okoliczności przyrody, który pojawił się na początku powieści, już był dla mnie sporą przesadą, jednak później potrafiło być gorzej; wierzcie mi, gdy na osiem stron pada jedno (sic!) słowo dialogu, dynamizm książki znacząco spada, zwłaszcza gdy jest ona tak niewielkich rozmiarów.
Wcześniej wspomniałem już trochę o fabule - jest ona zdecydowanie prosta i przeznaczona dla młodego czytelnika. I choć książki dla dzieci z reguły rządzą się swoimi prawami. to jednak są tego pewne granice. Jestem w stanie zrozumieć pewne uproszczenia fabularne, ale bez przesady. Wiele działań bohaterów jest tu zupełnie nielogicznych, słabo umotywowanych, a poziom niektórych zbiegów okoliczności czy uproszczeń fabularnych jest tak perfidny, że nawet mały czytelnik podda je w wątpliwość.
Szczerze mówiąc ciężko mi powiedzieć jakiekolwiek dobre słowo o "Virionie". Nawet nie jestem w stanie wskazać potencjalnych odbiorców dla tej książki - starsi zdecydowanie znudzą się opowieścią i jednocześnie dostrzegą w niej liczne wady; co zaś do młodszych - z pewnością jest wiele innych książek przeznaczonych dla dzieci, które poruszają zawarte tu, baśniowe motywy, a które a po prostu lepsze. Ja niestety uważam czas spędzony na lekturze za zmarnowany, zwłaszcza, że czytanie tej książki szło mi na tyle opornie, że liczba poświęconych powieści godzin była zdecydowanie za duża.
Dodaj własną recenzję
Zakupy w Zaczytani.pl są bezpieczne.
Oferta książek
Wg wydawnictwa
Najpopularniejsze i polecane
Kategorie książek
Zaloguj się | Twoje zamówienia | Twoje dane | Koszty dostawy | Regulamin zakupów
Reklamacje i zwroty | Bezpieczeństwo | Pomoc | Kontakt | Copyright © 2008 by Novae Res
Reklamacje i zwroty | Bezpieczeństwo | Pomoc | Kontakt | Copyright © 2008 by Novae Res