Tysiąc rupii
Cena: 29,00 zł 24,65 zł
Nakład wyczerpany
Książki dostarcza firma DHL Express
Czas oczekiwania na paczkę
Książki dostarcza firma DHL Express
Czas oczekiwania na paczkę
Opis i recenzje
„Tysiąc rupii” to napisana z wdziękiem i miłym poczuciem humoru opowieść o Indiach pełna niezapomnianych wrażeń, intrygujących spostrzeżeń, jaskrawych obrazów oraz zaskakujących sytuacji. To prawdziwa przygoda, w której pradawne bóstwa przechadzają się wytrwale obok pięknych sari i kolorowych pagri; i którą pragnie się, by trwała jeszcze długo ponad zapisane strony.
Julia, dziewczyna pełna marzeń, zdąży spóźnioną rikszą dotrzeć na poranne wykłady, uciec wśród tłumów wiernych przed rozgniewanym guru, myśleć w miarę racjonalnie podczas próby zamknięcia w hinduskim więzieniu, szukać schronienia w stajni dla słoni, jeść – prawie nic, spać niewiele, zwiedzać mnóstwo… Przede wszystkim jednak zdąży zajrzeć do azjatyckiej codzienności, gdzie spotka się z jej prawdziwym obliczem, w którym pojedyncze chwile stają się magicznym skarbem, a ich docenienie pozytywnym przesłaniem dla każdego.
ANNA KOKESZ
Socjolog z wykształcenia, pasjonatka chińskich wewnętrznych sztuk walki, szaleńczo zakochana w języku greckim. Przygodę z pisaniem zaczęła, mając czternaście lat, tworząc swój pierwszy scenariusz doceniony główną nagrodą w młodzieżowym konkursie. Będąc wrażliwą na aspekty społecznego życia dąży w swoich utworach do zrozumienia otaczającej nas rzeczywistości – niekiedy tej bardziej odległej, innym razem całkiem nam bliskiej, w zależności gdzie obecnie jest w wymarzonej podróży.
Jeszcze przed treningiem Qigong i z radiem z Kawali w tle zapraszam do przeżycia niezapomnianych przygód, tym razem w baśniowym hinduskim świecie, dla których scenariuszem stało się samo życie. Na tym magicznym kontynencie nigdy nie wiesz, co się za chwilę wydarzy…
Julia, dziewczyna pełna marzeń, zdąży spóźnioną rikszą dotrzeć na poranne wykłady, uciec wśród tłumów wiernych przed rozgniewanym guru, myśleć w miarę racjonalnie podczas próby zamknięcia w hinduskim więzieniu, szukać schronienia w stajni dla słoni, jeść – prawie nic, spać niewiele, zwiedzać mnóstwo… Przede wszystkim jednak zdąży zajrzeć do azjatyckiej codzienności, gdzie spotka się z jej prawdziwym obliczem, w którym pojedyncze chwile stają się magicznym skarbem, a ich docenienie pozytywnym przesłaniem dla każdego.
ANNA KOKESZ
Socjolog z wykształcenia, pasjonatka chińskich wewnętrznych sztuk walki, szaleńczo zakochana w języku greckim. Przygodę z pisaniem zaczęła, mając czternaście lat, tworząc swój pierwszy scenariusz doceniony główną nagrodą w młodzieżowym konkursie. Będąc wrażliwą na aspekty społecznego życia dąży w swoich utworach do zrozumienia otaczającej nas rzeczywistości – niekiedy tej bardziej odległej, innym razem całkiem nam bliskiej, w zależności gdzie obecnie jest w wymarzonej podróży.
Jeszcze przed treningiem Qigong i z radiem z Kawali w tle zapraszam do przeżycia niezapomnianych przygód, tym razem w baśniowym hinduskim świecie, dla których scenariuszem stało się samo życie. Na tym magicznym kontynencie nigdy nie wiesz, co się za chwilę wydarzy…
Szczegóły
Recenzje czytelników
Średnia ocena: | z 3 recenzji. | Dodaj własną recenzję |
Krystyna Kołaczek | (24.01.2016) |
Książka "Tysiąc rupii" jest moim zdaniem jedną z lepszych pozycji na rynku wydawniczym. Autorka operuje ciekawym, bogatym językiem; ukazuje realne Indie (wiem, ponieważ spędziłam w Indiach kilka lat); zabiera czytelnika w przyjemną podróż. W końcu przeczytałam pozytywną książkę, bez śladów zbrodni, lecz ze śladami słoni, bez krwi, chyba że tą przed świątynią Kali. Brawo dla Autorki. Dziękuję Pani Annie za mile spędzony czas z powieścią. Debiut udany! Czekam na kolejne powieści.
Julia Kowalski | (13.08.2015) |
‘Tysiąc rupii’ to osobista relacja z podróży po Indiach młodej, pełnej życia dziewczyny. Książka przepełniona jest ciekawymi barwnymi opisami wielu indyjskich miast, ich mieszkańców, zabytków, i dzięki którym można przenieść się m.in na głośne ulice Delhi, bombajskie slumsy, świątynie z ciekawymi obrzędami, o których dowiedziałam się również dopiero czytając tę powieść, czy też zawitać aż do Jaipuru także tego sprzed wieków dzięki opowieści lalki teatralnej - Kathputli (ciekawy pomysł pisarki dla czytelnika).
Główna bohaterka przenosi nas wraz z opowieścią i swoimi emocjami do odmiennego azjatyckiego świata i robi to w sposób inny niż w pozostałych książkach o Indiach można się spotkać. Dzięki - mam wrażenie - bardzo osobistemu punktowi widzenia, opisy prawdziwych Indii i wiedza o ich kulturze miesza się dość mocno z indywidualnymi przemyśleniami; ale dzięki temu jest naprawdę ciekawa, pozytywna i z miłym poczuciem humoru; z wplątanymi relacjami o drobnych, lecz ważnych przy podróżowaniu po Azji, rzeczach – jak chociażby kąpiele w wodzie mineralnej, robienie zakupów w tłocznych miejscach, czy też obecność przystojnych Hindusów wśród tematu związków zaaranżowanych. Byłam w Indiach i wierzę, dzięki książce, że autorka naprawdę ten kraj pełen kontrastów odwiedziła; i ciekawie go opisała. Mam jednak wrażenie, że ta dwutygodniowa podróż odbyła się i została zapisana z dobrych kilka lat temu, jeszcze zanim wydane zostały inne pozycje o Indiach, zresztą data 2005 przy kolejnych stronach ‘pamiętnika z podróży’ nam to sugeruje – jak na teraźniejsze pisarskie czasy zabrakło trochę akcji w książce, ale za to jej brak nadrobiony jest miłym warsztatem literackim autorki.
Po przeczytaniu ‘Tysiąc rupii’ poleciałabym znów do Indii. Dziękuje autorce za miły czas z lekturą.
Jak na debiut pisarski - całkiem w porządku, polecam !
Główna bohaterka przenosi nas wraz z opowieścią i swoimi emocjami do odmiennego azjatyckiego świata i robi to w sposób inny niż w pozostałych książkach o Indiach można się spotkać. Dzięki - mam wrażenie - bardzo osobistemu punktowi widzenia, opisy prawdziwych Indii i wiedza o ich kulturze miesza się dość mocno z indywidualnymi przemyśleniami; ale dzięki temu jest naprawdę ciekawa, pozytywna i z miłym poczuciem humoru; z wplątanymi relacjami o drobnych, lecz ważnych przy podróżowaniu po Azji, rzeczach – jak chociażby kąpiele w wodzie mineralnej, robienie zakupów w tłocznych miejscach, czy też obecność przystojnych Hindusów wśród tematu związków zaaranżowanych. Byłam w Indiach i wierzę, dzięki książce, że autorka naprawdę ten kraj pełen kontrastów odwiedziła; i ciekawie go opisała. Mam jednak wrażenie, że ta dwutygodniowa podróż odbyła się i została zapisana z dobrych kilka lat temu, jeszcze zanim wydane zostały inne pozycje o Indiach, zresztą data 2005 przy kolejnych stronach ‘pamiętnika z podróży’ nam to sugeruje – jak na teraźniejsze pisarskie czasy zabrakło trochę akcji w książce, ale za to jej brak nadrobiony jest miłym warsztatem literackim autorki.
Po przeczytaniu ‘Tysiąc rupii’ poleciałabym znów do Indii. Dziękuje autorce za miły czas z lekturą.
Jak na debiut pisarski - całkiem w porządku, polecam !
Sylwia Rycyk | (3.08.2015) |
Uwielbiam Indie i chociaż na razie znam je tylko z opowieści, książek i filmów, to wiem, że kiedyś obowiązkowo udam się w tym kierunku, aby na własne oczy zobaczyć ten magiczny kraj. Z wielką przyjemnością sięgam po każdą kolejną pozycję na półce, która jest w stanie zagwarantować mi ekspresową podróż właśnie w indyjskie rejony. Niestety w przypadku książki ,,Tysiąc rupii” moja podróż skończyła się szybciej niż się tego spodziewałam…
Od samego początku zostajemy dołączeni do wyprawy, jaką odbywa po Indiach główna bohaterka – Julia. Razem z nią i jej bliskimi pędzimy gdzieś w wirze orientalnych elementów, pędzimy jednak bez większego celu. Bierzemy udział w konferencjach, jeździmy rikszą, szukamy hotelu, a w przerwie znajdujemy coś co nadaje się do zjedzenia. Wiem, że Indie to chaotyczny, głośny kraj, ale relacji posiadających te same cechy, po prostu nie da się czytać. Zapoznając się z kolejnymi opisami miałam wrażenie, że niespodziewanie przenoszę się do centrum akcji i zostaję zasypana ogromem informacji, obrazów, dźwięków, od których nie da się uciec. Mimo tego, że jesteśmy w pięknym kraju
o niesamowitej kulturze, to największa uwaga zostaje skupiona na elementach całkowicie oddalających nas od indyjskich klimatów, na opisie pokoi, ulicy, którą idziemy po zmroku albo na ,,porwaniu” rikszy przez główną bohaterkę. Dla mnie nie jest to prawdziwy obraz Indii, to po prostu próba zapisu swoich niepoukładanych, chaotycznych myśli w jedną całość. Niestety nie odnalazłam tu tego, co obiecuje autorka – nie było magicznych chwil ani pozytywnego przesłania.
Nie bardzo rozumiem także zabieg z obecnością mamy w przebiegu całej historii. Mama głównej bohaterki została bowiem w Polsce, a po każdym kolejnym opisie dnia Julii, pojawia się krótkie podsumowanie dnia z punktu widzenia mamy. Ale jakie może być to podsumowanie, skoro kobieta jest w Polsce, a jej rodzina w Indiach? Zawęża się ono jedynie do zdania relacji z tego, czy jej bliscy dzwonili, czy nie dzwonili do domu. Wprowadzenie do akcji książki tej postaci to dla mnie zagadka, a już tym bardziej nie mogę zrozumieć, jak można zwlekać z informowaniem najbliższych co dzieje się z nami, kiedy jesteśmy w odległym, nieznanym nam kraju, tak jak ma to miejsce w przypadku tej historii.
Każda książka zostawia po sobie jakieś skojarzenia w naszej głowie. Moje to: trąbienie klaksonów
w rikszach, krzyki i problem ze znalezieniem właściwej drogi. To ostatnie pasuje moim zdaniem do podsumowania myśli autorki. Niewątpliwie próbuje zrozumieć otaczającą nas rzeczywistość
i z pewnością kocha podróżować, ale sposób w jaki opisała Indie jest tak chaotyczny i nieprzystępny dla czytelnika, że ani nie zachęca go do odwiedzenia Indii, ani nie oddaje ich klimatu. Gdy zobaczyłam po raz pierwszy książkę, pomyślałam sobie, że niecałe 200 stron zajmie mi jeden wieczór i nie mogłam doczekać się, kiedy udam się w literacką podróż. Potem okazało się, że to lektura na kilka długich wieczorów, a w taką podróż, nawet jeśli dzieje się ona tylko na kartkach książki, wolałabym nigdy nie wyjeżdżać.
Od samego początku zostajemy dołączeni do wyprawy, jaką odbywa po Indiach główna bohaterka – Julia. Razem z nią i jej bliskimi pędzimy gdzieś w wirze orientalnych elementów, pędzimy jednak bez większego celu. Bierzemy udział w konferencjach, jeździmy rikszą, szukamy hotelu, a w przerwie znajdujemy coś co nadaje się do zjedzenia. Wiem, że Indie to chaotyczny, głośny kraj, ale relacji posiadających te same cechy, po prostu nie da się czytać. Zapoznając się z kolejnymi opisami miałam wrażenie, że niespodziewanie przenoszę się do centrum akcji i zostaję zasypana ogromem informacji, obrazów, dźwięków, od których nie da się uciec. Mimo tego, że jesteśmy w pięknym kraju
o niesamowitej kulturze, to największa uwaga zostaje skupiona na elementach całkowicie oddalających nas od indyjskich klimatów, na opisie pokoi, ulicy, którą idziemy po zmroku albo na ,,porwaniu” rikszy przez główną bohaterkę. Dla mnie nie jest to prawdziwy obraz Indii, to po prostu próba zapisu swoich niepoukładanych, chaotycznych myśli w jedną całość. Niestety nie odnalazłam tu tego, co obiecuje autorka – nie było magicznych chwil ani pozytywnego przesłania.
Nie bardzo rozumiem także zabieg z obecnością mamy w przebiegu całej historii. Mama głównej bohaterki została bowiem w Polsce, a po każdym kolejnym opisie dnia Julii, pojawia się krótkie podsumowanie dnia z punktu widzenia mamy. Ale jakie może być to podsumowanie, skoro kobieta jest w Polsce, a jej rodzina w Indiach? Zawęża się ono jedynie do zdania relacji z tego, czy jej bliscy dzwonili, czy nie dzwonili do domu. Wprowadzenie do akcji książki tej postaci to dla mnie zagadka, a już tym bardziej nie mogę zrozumieć, jak można zwlekać z informowaniem najbliższych co dzieje się z nami, kiedy jesteśmy w odległym, nieznanym nam kraju, tak jak ma to miejsce w przypadku tej historii.
Każda książka zostawia po sobie jakieś skojarzenia w naszej głowie. Moje to: trąbienie klaksonów
w rikszach, krzyki i problem ze znalezieniem właściwej drogi. To ostatnie pasuje moim zdaniem do podsumowania myśli autorki. Niewątpliwie próbuje zrozumieć otaczającą nas rzeczywistość
i z pewnością kocha podróżować, ale sposób w jaki opisała Indie jest tak chaotyczny i nieprzystępny dla czytelnika, że ani nie zachęca go do odwiedzenia Indii, ani nie oddaje ich klimatu. Gdy zobaczyłam po raz pierwszy książkę, pomyślałam sobie, że niecałe 200 stron zajmie mi jeden wieczór i nie mogłam doczekać się, kiedy udam się w literacką podróż. Potem okazało się, że to lektura na kilka długich wieczorów, a w taką podróż, nawet jeśli dzieje się ona tylko na kartkach książki, wolałabym nigdy nie wyjeżdżać.
Dodaj własną recenzję
Polecamy:
Bożonarodzeniowa księga szczęścia — Jolanta Kosowska Czasem milczenie najpiękniej opowiada historię miłości
Rafał, Tomek, Lena, Aśka i Maria przyjaźnią się ze sobą od czasów liceum. Choć los rozrzucił ich ... |
Oferta książek
Wg wydawnictwa
Najpopularniejsze i polecane
Kategorie książek
Zaloguj się | Twoje zamówienia | Twoje dane | Koszty dostawy | Regulamin zakupów
Reklamacje i zwroty | Bezpieczeństwo | Pomoc | Kontakt | Copyright © 2008 by Novae Res
Reklamacje i zwroty | Bezpieczeństwo | Pomoc | Kontakt | Copyright © 2008 by Novae Res