Twarz Grety di Biase
Cena: 34,00 zł 28,90 zł
Wysyłamy w 1-3 dni
Książki dostarcza firma DHL Express
Czas oczekiwania na paczkę
Książki dostarcza firma DHL Express
Czas oczekiwania na paczkę
Opis i recenzje
Opowieść o miłości, pasji i sztuce.
I o zagadce zaszyfrowanej w kilku obrazach.
Adam Dancer, właściciel niewielkiej galerii na wrocławskim Rynku, kupuje od tajemniczej włoskiej malarki dwa portrety. Twarz na nich ukazana wydaje się nie tylko piękna, ale przede wszystkim zagadkowa. Obrazy przedstawiają tę samą osobę, ale w skrajnie odmienny sposób. Dlaczego?
Zagadki nie rozwiązuje coraz bardziej intymna korespondencja, jaka zawiązuje się między Adamem a Gretą di Biase – autorką obydwu portretów. Wreszcie Adam, zdeterminowany, by poznać prawdę, i coraz bardziej zaangażowany w relację z Gretą, wyrusza do Włoch, aby ją odnaleźć. Podróż ta zmusi go do stawienia czoła własnym ograniczeniom – silnej nerwicy i stanom lękowym, których doświadcza od lat. Czy mimo licznych przeciwności uda mu się odnaleźć Gretę? I czy będzie to Greta, którą zna z listów?
Ta książka sprawiła, że wstrzymałam oddech i na tym jednym wdechu przeczytałam całość. Autorka posiada niezwykłą umiejętność przedstawienia trudnych tematów w sposób wzruszający, a jednocześnie tak normalny, że człowiekowi wydaje się, że wszystko dzieje się tuż obok. Książka na światowym poziomie, obok której nie można przejść obojętnie.
Marta Kraszewska, rudymspojrzeniem.pl
Twarz Grety di Biase to jedna z tych powieści, przy których pragnie się znać zakończenie i jednocześnie nie chce się ujrzeć ostatniego zdania. Historia, której treść nie tyle wciąga, co potrząsa ludzką duszą i każe burzliwie przeżywać każdą ze scen. Książka jedyna w swoim rodzaju, sensoryczna, hipnotyzująca i niezapomniana. Prawdopodobnie najlepsza w dorobku polskiej pisarki.
Miłka Kołakowska, www.mozaikaliteracka.pl
Magdalena Knedler znów zachwyca! „Twarz Grety di Biase” to fascynująca lekcja włoskiego malarstwa wpleciona w niezwykłą opowieść o poszukiwaniu bliskości i akceptacji oraz o wielkiej odwadze, na którą muszą się zdobyć bohaterowie, by móc… żyć. Znakomity styl autorki sprawia, że tę powieść nie tyle czytamy, co przede wszystkim przeżywamy.
Kinga Młynarska, szuflada.net
I o zagadce zaszyfrowanej w kilku obrazach.
Adam Dancer, właściciel niewielkiej galerii na wrocławskim Rynku, kupuje od tajemniczej włoskiej malarki dwa portrety. Twarz na nich ukazana wydaje się nie tylko piękna, ale przede wszystkim zagadkowa. Obrazy przedstawiają tę samą osobę, ale w skrajnie odmienny sposób. Dlaczego?
Zagadki nie rozwiązuje coraz bardziej intymna korespondencja, jaka zawiązuje się między Adamem a Gretą di Biase – autorką obydwu portretów. Wreszcie Adam, zdeterminowany, by poznać prawdę, i coraz bardziej zaangażowany w relację z Gretą, wyrusza do Włoch, aby ją odnaleźć. Podróż ta zmusi go do stawienia czoła własnym ograniczeniom – silnej nerwicy i stanom lękowym, których doświadcza od lat. Czy mimo licznych przeciwności uda mu się odnaleźć Gretę? I czy będzie to Greta, którą zna z listów?
Ta książka sprawiła, że wstrzymałam oddech i na tym jednym wdechu przeczytałam całość. Autorka posiada niezwykłą umiejętność przedstawienia trudnych tematów w sposób wzruszający, a jednocześnie tak normalny, że człowiekowi wydaje się, że wszystko dzieje się tuż obok. Książka na światowym poziomie, obok której nie można przejść obojętnie.
Marta Kraszewska, rudymspojrzeniem.pl
Twarz Grety di Biase to jedna z tych powieści, przy których pragnie się znać zakończenie i jednocześnie nie chce się ujrzeć ostatniego zdania. Historia, której treść nie tyle wciąga, co potrząsa ludzką duszą i każe burzliwie przeżywać każdą ze scen. Książka jedyna w swoim rodzaju, sensoryczna, hipnotyzująca i niezapomniana. Prawdopodobnie najlepsza w dorobku polskiej pisarki.
Miłka Kołakowska, www.mozaikaliteracka.pl
Magdalena Knedler znów zachwyca! „Twarz Grety di Biase” to fascynująca lekcja włoskiego malarstwa wpleciona w niezwykłą opowieść o poszukiwaniu bliskości i akceptacji oraz o wielkiej odwadze, na którą muszą się zdobyć bohaterowie, by móc… żyć. Znakomity styl autorki sprawia, że tę powieść nie tyle czytamy, co przede wszystkim przeżywamy.
Kinga Młynarska, szuflada.net
Szczegóły
- Rodzaj literatury: Literatura obyczajowa
- Wydawca: Novae Res, 2018
- Format: 130x210, skrzydełka
- Wydanie: Pierwsze
- Liczba stron: 396
- ISBN: 978-83-8083-867-3
Recenzje czytelników
Średnia ocena: | z 7 recenzji. | Dodaj własną recenzję |
Domi Czyta | (17.05.2018) |
RECENZJA PRZEDPREMIEROWA
Premiera: 9.05.2018
„(…) miał ochotę mówić o tej obsesji, o Grecie, o tym, że albo pokochał prawdziwą osobę, albo doskonale wykreowaną postać, albo własne złudzenia. Ale pokochał. Miłością, która prowokuje człowieka do największych poświęceń i popycha do najgorszych głupstw. Mógł przewidzieć, że jeśli ponownie kogoś pokocha, to właśnie taką miłością. Nie był już zdolny do odczuwania normalnych, wyważonych emocji. Popadał w skrajności, w niczym nie potrafił znaleźć równowagi. Jeśli się czegoś bał, to całym sobą. I jeśli coś kochał, to również bezkompromisowo. Jak obrazy. Jak listy od Grety i jej twarz na płótnie.” – fragment powieści.
Najnowszą propozycję jednej z moich ulubionych polskich pisarek literatury wysokich lotów Magdaleny Knedler pt. „Twarz Grety di Biase” określiłam mianem książki o miłości do sztuki i sztuce miłości. To dopracowany w każdym calu, bogaty w artystyczne detale dramat psychologiczny o ogromnej wartości literackiej, jak również bardzo intymnym charakterze. Bo to dzięki tej powieści w pełnej krasie możemy poznać fascynacje autorki i jej pasję, jaką jest sztuka. Studenci Akademii Sztuk Pięknych z powodzeniem mogliby wpisać „Twarz Grety” na listę swoich zawodowych lektur!
Jeśli chodzi o mój osobisty odbiór tej powieści, to jedna z bohaterek bez żadnego skrępowania mówi o sobie, że „nie ekscytuje się sztuką, nie czuje jej”, co doskonale oddaje moje podejście do dzieł malarstwa i obcowanie z dziełami sztuki jakimi są obrazy. Bo o ile mam swoich ulubionych malarzy – bardzo współczesnego i nowatorskiego Danny’ego O’Connora czy Wojciecha Siudmaka, w którego prace mogłabym wpatrywać się godzinami, to bynajmniej nie odczuwam potrzeby przechadzania się do muzeów po to, by kontemplować ich dzieła i analizować wytwory ich artystycznej pracy z wypiekami na twarzy. Po prostu, wolę obcować z literaturą czy muzyką :) I jeśliby tylko analizować walory książki rodem z historii sztuki, którymi naszpikowana jest „Twarz Grety di Biase”, to miałabym problem z zaakceptowaniem mnogości odniesień do malarskich stylów, warsztatu pracy malarza czy biografii znanych artystów.
Jednak Magda postawiła na chwytającą za serce podróż drogą wewnętrznej przemiany człowieka o artystycznej duszy – Adam Dancera – właściciela niewielkiej galerii na wrocławskim rynku, pałającego miłością do twarzy z obrazów włoskiej malarki Grety di Biase. I to właśnie losy Adama – mężczyzny owładniętego nerwicą natręctw oraz strachem przed jakimikolwiek zmianami – są absolutnym majstersztykiem, przykuwającym czytelnika do lektury na kilka fascynujących godzin. To swoista powieść drogi i to nie tylko przez kolejne karty historii sztuki, ale przede wszystkim poprzez zakamarki ludzkiej duszy, która może otworzyć się na drugiego człowieka pod iście magicznym wpływem pasji i uczuć wyższych. To również opowieść o tym, jak osoby, które towarzyszą nam na kolejnych przystankach życiowej podróży, odciskają swój ślad na osobowości człowieka. Autorka powołała bowiem do życia plejadę barwnych postaci, które znajdują się obok Adama, stawiając go często w bardzo niekomfortowych sytuacjach i będąc jednocześnie nieszablonowymi drogowskazami, dokąd powinien on zmierzać dalej.
Co ciekawe, za pośrednictwem swojej najnowszej powieści, Knedler zarysowała niekonwencjonalną mapę wycieczki po Lombardii i Ligurii – przepięknych włoskich regionach, którym trudno odmówić nietuzinkowości. Z „Twarzą Grety di Biase” pod pachą mogłabym zatem śmiało przemierzać uliczki Genui i rozkoszować się włoskim stylem bycia – otwartym, głośnym i pozytywnym, który jest mi tak bliski, a jednocześnie jakże odmienny od tego, czym nasiąkł Adam, będąc ofiarą nieprzepracowanej traumy z przeszłości.
Muszę przyznać, że zakończenie „Twarzy Grety” miażdży emocjonalnie, ale jednocześnie wlewa w czytelnika nadzieję, że nie ma takiej sytuacji w życiu, z której nie można się wykaraskać i pójść dalej, pomimo szram i blizn na sercu.
Dziękuję autorce za to ubogacające doświadczenie czytelnicze i z niecierpliwością oczekuję na kolejną odsłonę jej pisarskiego talentu, bo jej umiejętność malowania słowami zasługuje na wyrazy najwyższego uznania teraz i w przyszłości.
Za możliwość przedpremierowej lektury dziękuję z kolei Wydawnictwu „Novae Res”.
Premiera: 9.05.2018
„(…) miał ochotę mówić o tej obsesji, o Grecie, o tym, że albo pokochał prawdziwą osobę, albo doskonale wykreowaną postać, albo własne złudzenia. Ale pokochał. Miłością, która prowokuje człowieka do największych poświęceń i popycha do najgorszych głupstw. Mógł przewidzieć, że jeśli ponownie kogoś pokocha, to właśnie taką miłością. Nie był już zdolny do odczuwania normalnych, wyważonych emocji. Popadał w skrajności, w niczym nie potrafił znaleźć równowagi. Jeśli się czegoś bał, to całym sobą. I jeśli coś kochał, to również bezkompromisowo. Jak obrazy. Jak listy od Grety i jej twarz na płótnie.” – fragment powieści.
Najnowszą propozycję jednej z moich ulubionych polskich pisarek literatury wysokich lotów Magdaleny Knedler pt. „Twarz Grety di Biase” określiłam mianem książki o miłości do sztuki i sztuce miłości. To dopracowany w każdym calu, bogaty w artystyczne detale dramat psychologiczny o ogromnej wartości literackiej, jak również bardzo intymnym charakterze. Bo to dzięki tej powieści w pełnej krasie możemy poznać fascynacje autorki i jej pasję, jaką jest sztuka. Studenci Akademii Sztuk Pięknych z powodzeniem mogliby wpisać „Twarz Grety” na listę swoich zawodowych lektur!
Jeśli chodzi o mój osobisty odbiór tej powieści, to jedna z bohaterek bez żadnego skrępowania mówi o sobie, że „nie ekscytuje się sztuką, nie czuje jej”, co doskonale oddaje moje podejście do dzieł malarstwa i obcowanie z dziełami sztuki jakimi są obrazy. Bo o ile mam swoich ulubionych malarzy – bardzo współczesnego i nowatorskiego Danny’ego O’Connora czy Wojciecha Siudmaka, w którego prace mogłabym wpatrywać się godzinami, to bynajmniej nie odczuwam potrzeby przechadzania się do muzeów po to, by kontemplować ich dzieła i analizować wytwory ich artystycznej pracy z wypiekami na twarzy. Po prostu, wolę obcować z literaturą czy muzyką :) I jeśliby tylko analizować walory książki rodem z historii sztuki, którymi naszpikowana jest „Twarz Grety di Biase”, to miałabym problem z zaakceptowaniem mnogości odniesień do malarskich stylów, warsztatu pracy malarza czy biografii znanych artystów.
Jednak Magda postawiła na chwytającą za serce podróż drogą wewnętrznej przemiany człowieka o artystycznej duszy – Adam Dancera – właściciela niewielkiej galerii na wrocławskim rynku, pałającego miłością do twarzy z obrazów włoskiej malarki Grety di Biase. I to właśnie losy Adama – mężczyzny owładniętego nerwicą natręctw oraz strachem przed jakimikolwiek zmianami – są absolutnym majstersztykiem, przykuwającym czytelnika do lektury na kilka fascynujących godzin. To swoista powieść drogi i to nie tylko przez kolejne karty historii sztuki, ale przede wszystkim poprzez zakamarki ludzkiej duszy, która może otworzyć się na drugiego człowieka pod iście magicznym wpływem pasji i uczuć wyższych. To również opowieść o tym, jak osoby, które towarzyszą nam na kolejnych przystankach życiowej podróży, odciskają swój ślad na osobowości człowieka. Autorka powołała bowiem do życia plejadę barwnych postaci, które znajdują się obok Adama, stawiając go często w bardzo niekomfortowych sytuacjach i będąc jednocześnie nieszablonowymi drogowskazami, dokąd powinien on zmierzać dalej.
Co ciekawe, za pośrednictwem swojej najnowszej powieści, Knedler zarysowała niekonwencjonalną mapę wycieczki po Lombardii i Ligurii – przepięknych włoskich regionach, którym trudno odmówić nietuzinkowości. Z „Twarzą Grety di Biase” pod pachą mogłabym zatem śmiało przemierzać uliczki Genui i rozkoszować się włoskim stylem bycia – otwartym, głośnym i pozytywnym, który jest mi tak bliski, a jednocześnie jakże odmienny od tego, czym nasiąkł Adam, będąc ofiarą nieprzepracowanej traumy z przeszłości.
Muszę przyznać, że zakończenie „Twarzy Grety” miażdży emocjonalnie, ale jednocześnie wlewa w czytelnika nadzieję, że nie ma takiej sytuacji w życiu, z której nie można się wykaraskać i pójść dalej, pomimo szram i blizn na sercu.
Dziękuję autorce za to ubogacające doświadczenie czytelnicze i z niecierpliwością oczekuję na kolejną odsłonę jej pisarskiego talentu, bo jej umiejętność malowania słowami zasługuje na wyrazy najwyższego uznania teraz i w przyszłości.
Za możliwość przedpremierowej lektury dziękuję z kolei Wydawnictwu „Novae Res”.
Katarzyna Chojnacka-Musiał | (7.06.2018) |
Pisaliście kiedyś listy? Takie prawdziwe, papierowe, do kogoś bliskiego, będącego daleko? Ja pisałam jako dziecko, do kolegi, którego poznałam przez rubrykę "Poznajmy się" w wydawanej kiedyś gazecie. Korespondowaliśmy kilka lat i wciąż pamiętam ten dreszczyk emocji, kiedy wyjmowałam ze skrzynki charakterystyczną kopertę zaadresowaną do mnie, i ciekawość, o czym tym razem pisał do mnie mój przyjaciel. To były wyjątkowe chwile, które zostaną w mojej pamięci na zawsze. Polecam, jeśli jeszcze nie mieliście okazji pokorespondować z kimś, porozmawiać na odległość. Warto.
Magdalena Knedler stworzyła kolejną piękną historię. Pełną emocji i tajemniczą. W swoim niepowtarzalnym stylu. Zaznaczyłam wiele ciekawych fragmentów podczas lektury. Teraz przyszedł czas, by skorzystać z nich i napisać o tym, co sądzę o tej książce.
Adam Dancer to właściciel niewielkiej galerii sztuki "Chiara" we Wrocławiu. Nie stać go na kupowanie drogich obrazów, ale wystarcza mu to, czym dysponuje. Trochę landszaftów, kilka "lepszych" dzieł, hafty, pocztówki, kalendarze, mapy. Ze sprzedaży takiego asortymentu żyje. Jest to człowiek z bagażem doświadczeń, z traumą, z której nigdy się nie podźwignął. Znerwicowany i wycofany, z mnóstwem natręctw i fobii. Codzienna rutyna pozwala mu jako tako funkcjonować, ale jest więźniem swoich ograniczeń. Przed szaleństwem chroni go jedyny przyjaciel, Zygmunt. Dość obcesowy człowiek, ale może to i dobrze w tej sytuacji. Sam siebie uważa za kogoś, kto utrzymuje Adama we względnej normie. Pewnego dnia Dancer kupuje dwa obrazy przedstawiające tę samą kobietę. Jest w nich ukryta jakaś tajemnica, zagadka, która zaczyna fascynować Adama. Rozpoczyna się równie tajemnicza korespondencja między autorką portretów a mężczyzną. Wymieniają e-maile pełne intymności i niedopowiedzeń. Powoli poznają się poprzez opisywanie sobie historii z przeszłości. Nie jest to jednak zwykła korespondencja dwojga znajomych. A już na pewno nie relacja malarz - kupujący. Adam czyta w obrazach Grety jak w książce, analizuje wnikliwie jej listy. Odkrywa powoli jej tajemnice i coraz bardziej zakochuje się w kobiecie, której nigdy nie widział. Z czasem okazuje się jednak, że ona nie chce być przez niego odnaleziona... I co teraz?
Co takiego stało się w życiu Grety, że wycofała się do swojej samotni i nie chce stać się sławna, choć jej prace są rewelacyjne? Dlaczego ukrywa przed Adamem to, jak wygląda i nie chce, by do niej przyjechał? Jaki cel ma w dawaniu mu w listach drobnych podpowiedzi, które prowadzą go powoli do odkrycia prawdy o kobiecie, która stała się jego obsesją?
Chwila, w której Adam zobaczył obrazy Grety stała się przełomem w jego wbitym w utarty schemat życiu. Nagle zaczął odczuwać emocje, o których od dawna nie myślał. Zapragnął coś zmienić, ruszyć w podróż życia, a u celu chciał skotkać kobietę, która zajęła najważniejsze miejsce w jego sercu. Czy uda mu się tego dokonać? Czy pisanie do Grety i czytanie jej listów będzie wystarczającym impulsem do zerwania z bezpieczną rutyną?
Kim są w tej historii Nita i Valentina? W czyim życiu odgrywają swoje role?
"Twarz Grety di Biase" to książka, która daje do myślenia. Pozwala zastanowić się nad tym, co dla nas jest zaklinaniem rzeczywistości. Czy mamy swoje rytuały, które uskuteczniamy, by świat stał się przyjazny, bezpieczniejszy, bardziej znośny? Co dla nas staje się impulsem do działania? Czy podejmujemy wyzwania? Pozwalamy, by coś się zmieniło czy raczej trzymamy się sztywno ustalonych zasad? I czy warto odważyć się, by naprawdę żyć?
Przyznam się, że nie mam zielonego pojęcia o malarstwie. Oglądam obrazy, ale nie potrafię w nich czytać. Nie rozumiem tego sposobu wyrażania emocji, choć chciałabym umieć malować. Tego talentu jednak nie posiadam. Nie przeszkadzało mi to wcale podczas lektury, choć sporo tam odnośników do świata sztuki, malarzy i ich dzieł. Widać, że dla autorki nie jest to jedynie pomysł na fabułę, do którego musiała się przygotować, by opisać tę historię wiarygodnie. Malarstwo to jej pasja i widać to w sposobie, jak o nim pisze, jak analizuje poszczególne dzieła i dzieli się swoimi spostrzeżeniami z czytelnikiem. O tym, jak bardzo kocha sztukę pisze na ostatnich stronach książki, w rozdziale "Od Autorki". Znajdują się tak także informacje dotyczące prawdy i fikcji w powieści. Każdy chyba zastanawia się czytając, co jest prawdziwe, a co powstało w wyobraźni pisarza. Tutaj mamy ten luksus, że autorka zdradza tę tajemnicę.
Mam nadzieję, że i Was ta historia uwiedzie. Magdalena Knedler udowodniła po raz kolejny, że potrafi oczarować czytelnika całym wachlarzem emocji.
Magdalena Knedler stworzyła kolejną piękną historię. Pełną emocji i tajemniczą. W swoim niepowtarzalnym stylu. Zaznaczyłam wiele ciekawych fragmentów podczas lektury. Teraz przyszedł czas, by skorzystać z nich i napisać o tym, co sądzę o tej książce.
Adam Dancer to właściciel niewielkiej galerii sztuki "Chiara" we Wrocławiu. Nie stać go na kupowanie drogich obrazów, ale wystarcza mu to, czym dysponuje. Trochę landszaftów, kilka "lepszych" dzieł, hafty, pocztówki, kalendarze, mapy. Ze sprzedaży takiego asortymentu żyje. Jest to człowiek z bagażem doświadczeń, z traumą, z której nigdy się nie podźwignął. Znerwicowany i wycofany, z mnóstwem natręctw i fobii. Codzienna rutyna pozwala mu jako tako funkcjonować, ale jest więźniem swoich ograniczeń. Przed szaleństwem chroni go jedyny przyjaciel, Zygmunt. Dość obcesowy człowiek, ale może to i dobrze w tej sytuacji. Sam siebie uważa za kogoś, kto utrzymuje Adama we względnej normie. Pewnego dnia Dancer kupuje dwa obrazy przedstawiające tę samą kobietę. Jest w nich ukryta jakaś tajemnica, zagadka, która zaczyna fascynować Adama. Rozpoczyna się równie tajemnicza korespondencja między autorką portretów a mężczyzną. Wymieniają e-maile pełne intymności i niedopowiedzeń. Powoli poznają się poprzez opisywanie sobie historii z przeszłości. Nie jest to jednak zwykła korespondencja dwojga znajomych. A już na pewno nie relacja malarz - kupujący. Adam czyta w obrazach Grety jak w książce, analizuje wnikliwie jej listy. Odkrywa powoli jej tajemnice i coraz bardziej zakochuje się w kobiecie, której nigdy nie widział. Z czasem okazuje się jednak, że ona nie chce być przez niego odnaleziona... I co teraz?
Co takiego stało się w życiu Grety, że wycofała się do swojej samotni i nie chce stać się sławna, choć jej prace są rewelacyjne? Dlaczego ukrywa przed Adamem to, jak wygląda i nie chce, by do niej przyjechał? Jaki cel ma w dawaniu mu w listach drobnych podpowiedzi, które prowadzą go powoli do odkrycia prawdy o kobiecie, która stała się jego obsesją?
Chwila, w której Adam zobaczył obrazy Grety stała się przełomem w jego wbitym w utarty schemat życiu. Nagle zaczął odczuwać emocje, o których od dawna nie myślał. Zapragnął coś zmienić, ruszyć w podróż życia, a u celu chciał skotkać kobietę, która zajęła najważniejsze miejsce w jego sercu. Czy uda mu się tego dokonać? Czy pisanie do Grety i czytanie jej listów będzie wystarczającym impulsem do zerwania z bezpieczną rutyną?
Kim są w tej historii Nita i Valentina? W czyim życiu odgrywają swoje role?
"Twarz Grety di Biase" to książka, która daje do myślenia. Pozwala zastanowić się nad tym, co dla nas jest zaklinaniem rzeczywistości. Czy mamy swoje rytuały, które uskuteczniamy, by świat stał się przyjazny, bezpieczniejszy, bardziej znośny? Co dla nas staje się impulsem do działania? Czy podejmujemy wyzwania? Pozwalamy, by coś się zmieniło czy raczej trzymamy się sztywno ustalonych zasad? I czy warto odważyć się, by naprawdę żyć?
Przyznam się, że nie mam zielonego pojęcia o malarstwie. Oglądam obrazy, ale nie potrafię w nich czytać. Nie rozumiem tego sposobu wyrażania emocji, choć chciałabym umieć malować. Tego talentu jednak nie posiadam. Nie przeszkadzało mi to wcale podczas lektury, choć sporo tam odnośników do świata sztuki, malarzy i ich dzieł. Widać, że dla autorki nie jest to jedynie pomysł na fabułę, do którego musiała się przygotować, by opisać tę historię wiarygodnie. Malarstwo to jej pasja i widać to w sposobie, jak o nim pisze, jak analizuje poszczególne dzieła i dzieli się swoimi spostrzeżeniami z czytelnikiem. O tym, jak bardzo kocha sztukę pisze na ostatnich stronach książki, w rozdziale "Od Autorki". Znajdują się tak także informacje dotyczące prawdy i fikcji w powieści. Każdy chyba zastanawia się czytając, co jest prawdziwe, a co powstało w wyobraźni pisarza. Tutaj mamy ten luksus, że autorka zdradza tę tajemnicę.
Mam nadzieję, że i Was ta historia uwiedzie. Magdalena Knedler udowodniła po raz kolejny, że potrafi oczarować czytelnika całym wachlarzem emocji.
Anna Makieła | (18.06.2018) |
Czy można zakochać się w kobiecie z obrazu? W jej profilu, kształcie nosa, warg czy oczu? Czy można tak bardzo przejąć się jej losem, żeby zmienić całe swoje życie? Czy da się żyć życiem samotnika? Czy to normalne, by świadomie pozbawiać się miłości? I wreszcie – czy trwanie to życie?
Te pytania gwałtownie wdarły się do mojej głowy i natrętnie buszowały po jej zakamarkach podczas czytania najnowszej książki Magdaleny Knedler – Twarz Grety di Biase. Od pierwszych stron we mnie wrzało. Z różnych powodów, o czym za chwilę Wam powiem. I choć nie lubię używać górnolotnych słów, to tutaj pokuszę się o stwierdzenie, że twórczość Magdy jest dla mnie pewnego rodzaju fenomenem, na który składają się dwa określenia: nieszablonowa i trudna do zaklasyfikowania. Nie wiem, z czego to wynika. Sama Magda wydaje się nieco wycofana – nie posiada grupy na Facebooku, mimo polubienia jej autorskiego profilu, nie widzę ciągle jej twarzy na mojej tzw. „ścianie”, nie zarzuca Instagrama zdjęciami. Dla jasności: nie uważam, że robienie tego jest złe – sama przecież udostępniam prywatne (czytaj: osobiste) treści i zdjęcia. Wspominam o tym w kontekście akurat tej autorki, która wydaje się jakby nieco obok całego „biznesu”. Jej zamiłowanie do filmu, muzyki, sztuki i Włoch, tak widoczne już w Historii Adeli, w Twarzy Grety di Biase objawia nam się ze zdwojoną siłą. Pisarka ma bardzo dużo do powiedzenia w tych kwestiach, za każdym razem onieśmielając mnie swoją wiedzą. W dodatku jej sposób pisania – dojrzały, przemyślany i rzetelny – jest jej piękną wizytówką. Niewielu autorów potrafi oddać w książce swoje pasje z taką intensywnością, z jaką robi to Knedler. A najnowsza książka wprost nimi kipi.
Adam Dancer, właściciel niewielkiej wrocławskiej galerii, pozyskuje do swoich zbiorów autoportrety tajemniczej Grety di Biase. Samotny, opętany nerwicą natręctw mężczyzna zakochuje się w kobiecie z obrazów i postanawia nawiązać kontakt z ich autorką. Dotychczasowa rutyna, dająca iluzję bezpieczeństwa i będąca jego prywatnym sposobem na zaklinanie rzeczywistości, zostaje zdominowana przez uczucia, których Dancer dotychczas świadomie do siebie nie dopuszczał. Tym razem okazuje się, że sztuka może wpłynąć na życie bardziej niż nam się wydaje. Mimowolnie stajemy się świadkami niezwykle głębokich rozmów o sztuce, które przekształcają się w swego rodzaju spowiedź. Przyznam, że momentami czułam się jak intruz, wyrzuty sumienia z powodu wejścia z butami w bardzo intymną relację dwojga ludzi targały mną na lewo i prawo. Kiedy już przełknęłam ten mój brak wyczucia, oddałam się Adamowi i Grecie całkowicie, choć po drodze jeszcze kilka razy mną zatrzęsło.
Brawa należą się Magdalenie Knedler za wiele rzeczy, ale na pierwszy plan wysuwają się kreacja bohaterów i wiedza autorki. Bardzo doceniam, gdy pisarze wychodzą poza schematy i dają czytelnikom postaci charakterystyczne, wyjątkowe, takie, które nie znikają z pamięci wraz z ostatnim rozdziałem. Postaci, które nigdy nie pozwolą zapomnieć, o czym jest książka. Bo gdzie spotkam drugiego Adama Dancera? Owszem, odrobinę przypomina detektywa Monka, ale to tylko dlatego, że podobnie jak on cierpi na zaburzenia obsesyjno-kompulsywne. Tajemnicza Greta również jest postacią niezwykle oryginalną, choćby przez sam fakt historii swojego życia.
Twarz Grety di Biase to przede wszystkim korespondencja. Początkowo e-maile maja charakter rozprawek o sztuce. Tutaj Knedler błyszczy swoją wiedzą i potwierdza, jak ważne jest przygotowanie i świadomość wszystkiego, o czym się pisze. Z kart powieści czuć, że nic nie jest tu wyuczone na potrzeby książki. Wręcz przeciwnie – tu wszystko aż pulsuje miłością do malarstwa. Zdaję sobie sprawę, że dla niektórych czytelników początkowy etap znajomości naszych bohaterów może być nieco abstrakcyjny. Dokładne opisy rzemiosła, tytuły kolejnych obrazów oraz specjalistyczna terminologia mogą początkowo odpychać. Mam również świadomość, że połączenie sztuki, pięknej Italii i korespondencji samotnego mężczyzny z tajemniczą kobietą może implikować w głowie oczekiwanie na feerię uczuć, a mówiąc dosadniej: gorący romans. Tego tutaj nie ma. Sama wpadłam w tę pułapkę. Jednak z perspektywy całej książki uważam to za swoją własną, prywatną głupotę. Dotarło do mnie, że pisarka po prostu bardzo ostrożnie podeszła do tej miłości. Stopniowo, niczego nie narzucając, zwiększając z każdym kolejnym listem napięcie i podniecenie, pozwoliła Grecie opowiedzieć o swojej przeszłości, a Adamowi zrzucić kajdany, które sam sobie założył. Zrobienie z tej powieści romansu byłoby zbrodnią.
Knedler poprowadziła tę historię mistrzowsko, sprawiając, że Twarz Grety di Biase stała się dla mnie nie tylko fascynującą lekturą, ale swego rodzaju zjawiskiem. Mam nadzieję, że zechcecie potowarzyszyć Adamowi w jego podróży z Wrocławia do Włoch i zachłyśniecie się klimatem tej powieści.
Te pytania gwałtownie wdarły się do mojej głowy i natrętnie buszowały po jej zakamarkach podczas czytania najnowszej książki Magdaleny Knedler – Twarz Grety di Biase. Od pierwszych stron we mnie wrzało. Z różnych powodów, o czym za chwilę Wam powiem. I choć nie lubię używać górnolotnych słów, to tutaj pokuszę się o stwierdzenie, że twórczość Magdy jest dla mnie pewnego rodzaju fenomenem, na który składają się dwa określenia: nieszablonowa i trudna do zaklasyfikowania. Nie wiem, z czego to wynika. Sama Magda wydaje się nieco wycofana – nie posiada grupy na Facebooku, mimo polubienia jej autorskiego profilu, nie widzę ciągle jej twarzy na mojej tzw. „ścianie”, nie zarzuca Instagrama zdjęciami. Dla jasności: nie uważam, że robienie tego jest złe – sama przecież udostępniam prywatne (czytaj: osobiste) treści i zdjęcia. Wspominam o tym w kontekście akurat tej autorki, która wydaje się jakby nieco obok całego „biznesu”. Jej zamiłowanie do filmu, muzyki, sztuki i Włoch, tak widoczne już w Historii Adeli, w Twarzy Grety di Biase objawia nam się ze zdwojoną siłą. Pisarka ma bardzo dużo do powiedzenia w tych kwestiach, za każdym razem onieśmielając mnie swoją wiedzą. W dodatku jej sposób pisania – dojrzały, przemyślany i rzetelny – jest jej piękną wizytówką. Niewielu autorów potrafi oddać w książce swoje pasje z taką intensywnością, z jaką robi to Knedler. A najnowsza książka wprost nimi kipi.
Adam Dancer, właściciel niewielkiej wrocławskiej galerii, pozyskuje do swoich zbiorów autoportrety tajemniczej Grety di Biase. Samotny, opętany nerwicą natręctw mężczyzna zakochuje się w kobiecie z obrazów i postanawia nawiązać kontakt z ich autorką. Dotychczasowa rutyna, dająca iluzję bezpieczeństwa i będąca jego prywatnym sposobem na zaklinanie rzeczywistości, zostaje zdominowana przez uczucia, których Dancer dotychczas świadomie do siebie nie dopuszczał. Tym razem okazuje się, że sztuka może wpłynąć na życie bardziej niż nam się wydaje. Mimowolnie stajemy się świadkami niezwykle głębokich rozmów o sztuce, które przekształcają się w swego rodzaju spowiedź. Przyznam, że momentami czułam się jak intruz, wyrzuty sumienia z powodu wejścia z butami w bardzo intymną relację dwojga ludzi targały mną na lewo i prawo. Kiedy już przełknęłam ten mój brak wyczucia, oddałam się Adamowi i Grecie całkowicie, choć po drodze jeszcze kilka razy mną zatrzęsło.
Brawa należą się Magdalenie Knedler za wiele rzeczy, ale na pierwszy plan wysuwają się kreacja bohaterów i wiedza autorki. Bardzo doceniam, gdy pisarze wychodzą poza schematy i dają czytelnikom postaci charakterystyczne, wyjątkowe, takie, które nie znikają z pamięci wraz z ostatnim rozdziałem. Postaci, które nigdy nie pozwolą zapomnieć, o czym jest książka. Bo gdzie spotkam drugiego Adama Dancera? Owszem, odrobinę przypomina detektywa Monka, ale to tylko dlatego, że podobnie jak on cierpi na zaburzenia obsesyjno-kompulsywne. Tajemnicza Greta również jest postacią niezwykle oryginalną, choćby przez sam fakt historii swojego życia.
Twarz Grety di Biase to przede wszystkim korespondencja. Początkowo e-maile maja charakter rozprawek o sztuce. Tutaj Knedler błyszczy swoją wiedzą i potwierdza, jak ważne jest przygotowanie i świadomość wszystkiego, o czym się pisze. Z kart powieści czuć, że nic nie jest tu wyuczone na potrzeby książki. Wręcz przeciwnie – tu wszystko aż pulsuje miłością do malarstwa. Zdaję sobie sprawę, że dla niektórych czytelników początkowy etap znajomości naszych bohaterów może być nieco abstrakcyjny. Dokładne opisy rzemiosła, tytuły kolejnych obrazów oraz specjalistyczna terminologia mogą początkowo odpychać. Mam również świadomość, że połączenie sztuki, pięknej Italii i korespondencji samotnego mężczyzny z tajemniczą kobietą może implikować w głowie oczekiwanie na feerię uczuć, a mówiąc dosadniej: gorący romans. Tego tutaj nie ma. Sama wpadłam w tę pułapkę. Jednak z perspektywy całej książki uważam to za swoją własną, prywatną głupotę. Dotarło do mnie, że pisarka po prostu bardzo ostrożnie podeszła do tej miłości. Stopniowo, niczego nie narzucając, zwiększając z każdym kolejnym listem napięcie i podniecenie, pozwoliła Grecie opowiedzieć o swojej przeszłości, a Adamowi zrzucić kajdany, które sam sobie założył. Zrobienie z tej powieści romansu byłoby zbrodnią.
Knedler poprowadziła tę historię mistrzowsko, sprawiając, że Twarz Grety di Biase stała się dla mnie nie tylko fascynującą lekturą, ale swego rodzaju zjawiskiem. Mam nadzieję, że zechcecie potowarzyszyć Adamowi w jego podróży z Wrocławia do Włoch i zachłyśniecie się klimatem tej powieści.
Królewskie Recenzje | (13.07.2018) |
Adam Dancer, właściciel niewielkiej galerii na wrocławskim Rynku, jest dosyć specyficzną osobą. Niektórzy uważają go za dziwaka. Mężczyzna nie potrafi czuć, nie potrafi współczuć, brak w nim jakichkolwiek emocji. Dopiero dwa obrazy od włoskiej malarki, dwa portrety wywołują w nim uczucia i emocje. Twarz kobiety wydaje się piękna i zagadkowa. Adam czuje, że za tymi obrazami kryje się jakaś historia, którą chce poznać.
Adam zna Gretę jedynie z tych dwóch obrazów i listów. Zagadki nie rozwiązuje coraz bardziej intymna korespondencja. Wreszcie Adam, zdeterminowany, by poznać prawdę, i coraz bardziej zaangażowany w relację z Gretą, wyrusza do Włoch, aby ją odnaleźć. Podróż ta zmusi go do stawienia czoła własnym ograniczeniom- silnej nerwicy i stanom lękowym, których doświadcza od lat. Czy mimo licznych przeciwności uda mu się odnaleźć Gretę? I czy będzie to Greta, którą zna z listów?
Ta książka zrobiła we mnie spustoszenie... Ale może zacznijmy od początku...
Wiele dobrego słyszałam o autorce, ale nie spodziewałam się, że jest po prostu mistrzynią. Zazwyczaj, czytając książki, od razu czuję, które zostały napisane przez polskich autorów, bo to się po prostu czuje. Często zdarza się tak, że deneruje mnie ich styl, albo sami bohaterowie, którzy nie są bardziej uniwersalnie, tylko tacy typowo infantylnie polscy. Tym razem, nie wiem dlaczego, ale nie spojrzałam na autora książki, tylko po prostu zaczęłam czytać i wiecie co? Nie miałam pojęcia, czy została napisana przez polskiego autora czy zagranicznego. Bardziej stawiałam na tego drugiego. Już id pierwszych stron widziałam, że książka jest napisana na naprawdę wysokim poziomie. Czytało mi się ją bardzo przyjemnie, chociaż czułam bijący od niej smutek i troszkę przytłaczający żal. Powieść jest niezwykle głęboka, niesamowicie wzruszająca. Zniszczyła mnie po prostu. Tak doszczętnie. Przeszedł przeze mnie wewnętrzny huragan, który zostawił jedynie spustoszenie...
Adam zna Gretę jedynie z tych dwóch obrazów i listów. Zagadki nie rozwiązuje coraz bardziej intymna korespondencja. Wreszcie Adam, zdeterminowany, by poznać prawdę, i coraz bardziej zaangażowany w relację z Gretą, wyrusza do Włoch, aby ją odnaleźć. Podróż ta zmusi go do stawienia czoła własnym ograniczeniom- silnej nerwicy i stanom lękowym, których doświadcza od lat. Czy mimo licznych przeciwności uda mu się odnaleźć Gretę? I czy będzie to Greta, którą zna z listów?
Ta książka zrobiła we mnie spustoszenie... Ale może zacznijmy od początku...
Wiele dobrego słyszałam o autorce, ale nie spodziewałam się, że jest po prostu mistrzynią. Zazwyczaj, czytając książki, od razu czuję, które zostały napisane przez polskich autorów, bo to się po prostu czuje. Często zdarza się tak, że deneruje mnie ich styl, albo sami bohaterowie, którzy nie są bardziej uniwersalnie, tylko tacy typowo infantylnie polscy. Tym razem, nie wiem dlaczego, ale nie spojrzałam na autora książki, tylko po prostu zaczęłam czytać i wiecie co? Nie miałam pojęcia, czy została napisana przez polskiego autora czy zagranicznego. Bardziej stawiałam na tego drugiego. Już id pierwszych stron widziałam, że książka jest napisana na naprawdę wysokim poziomie. Czytało mi się ją bardzo przyjemnie, chociaż czułam bijący od niej smutek i troszkę przytłaczający żal. Powieść jest niezwykle głęboka, niesamowicie wzruszająca. Zniszczyła mnie po prostu. Tak doszczętnie. Przeszedł przeze mnie wewnętrzny huragan, który zostawił jedynie spustoszenie...
Katarzyna Sosnowicz | (31.07.2018) |
Niewiele jest książek, które potrafią mnie do tego stopnia poruszyć, że chodzę potem przez tydzień ze ściśniętym gardłem i o niczym innym nie jestem w stanie myśleć. To, co zrobiła ze mną „Greta”, nadal nie mieści mi się w głowie, co więcej – zaczynam się zastanawiać, czy Magda Knedler nie jest przypadkiem czarownicą i czy nie rzuciła na mnie uroku!
Ta powieść jest utkana z miliarda emocji. Czuje się je w każdym słowie, zdaniu, znaku przestankowym, nawet światło między akapitami aż od nich pulsuje. Szczególnie dużo ich w listach Grety i Adama, które przywodzą na myśl najpiękniejszą literaturę epistolarną. Od podziwu, determinacji i dzikiej fascynacji poprzez nadzieję, czułość, delikatność aż po krzyk rozpaczy, a potem katharsis… Od pierwszej do ostatniej strony na oczach czytelnika rozgrywa się niezwykły spektakl. W rolach głównych występuje dwoje ludzi, których łączy przede wszystkim żarliwa miłość do sztuki i niezwykła wrażliwość. Każde z nich ma poranione skrzydła i związane z tym tajemnice, które autorka stopniowo przed nami odkrywa, po drodze budując tak ogromne napięcie, że momentami trudno sobie z nim poradzić. Mam wrażenie, że Knedler nie tyle opowiada wymyśloną przez siebie historię, ile zagląda w głąb ludzkiej duszy i zadaje niełatwe, choć istotne pytania: Jak bardzo jest w stanie zmienić nas bliska relacja z drugim człowiekiem? Czy mamy na tyle siły, by pokonać własne ograniczenia? Czy w sztuce faktycznie można się zatracić i odnaleźć sens życia?
Przemiana, jaka stopniowo dokonuje się w Adamie, jest z jednej strony fascynująca, z drugiej zaś przerażająca, jeśli uświadomimy sobie, jak wiele wysiłku i samozaparcia go kosztuje i dokąd może go zaprowadzić, jeśli nie wszystko potoczy się zgodnie z planem. Czy sami bylibyśmy w stanie zmienić swoje życie dla czegoś, co być może jest tylko naszym wyobrażeniem, pobożnym życzeniem, ułudą? Czy warto aż tak się poświęcać? Jednocześnie mocno kibicujemy Dancerowi i podświadomie nie dopuszczamy do siebie myśli, że może mu się nie udać. Tajemnicza Greta z kolei od początku mocno intryguje, ale i budzi niepokój. Czy z jej strony to tylko gra? Dobra zabawa kosztem drugiej osoby? Czy to wyrachowana artystka, czy jednak – jak twierdzi w listach – wrażliwa, poraniona dusza, która w samotni postanowiła spędzić resztę życia? Dlaczego tak bardzo boi się spotkania z Adamem? Dlaczego sprawia wrażenie, jakby nie do końca była szczera? Zakończenie, jakie dostajemy od autorki, jest zaskakujące i niesie wiele sprzecznych emocji. Pewnie każdy z Was będzie je przeżywał inaczej, gwarantuję jednak, że jeszcze długo po lekturze będziecie tę historię rozkładać na czynniki pierwsze i zadawać pytania, na które być może nigdy nie znajdziecie odpowiedzi.
Bardzo ważną bohaterką tej niezwykłej opowieści (jeśli nie najważniejszą!) jest także sztuka. Towarzyszy ona Adamowi i Grecie w każdej sekundzie ich życia i to od niej wszystko się zaczyna. Pojawia się tu nieprzypadkowo – jest wyrazem wielkiej miłości autorki do malarstwa i Włoch. Dzięki Knedler przemierzamy klimatyczne miejsca na mapie Italii, mamy okazję spojrzeć na niektóre płótna z zupełnie innej perspektywy, odkryć zaszyfrowane w nich tajemnice, a momentami poczuć się jak prawdziwy koneser. I nawet jeśli do tej pory obrazy raczej nie robiły na Was większego wrażenia, gwarantuję, że dacie się ponieść fascynującym opisom dzieł sztuki i ciekawostkom, których w powieści nie brakuje. Ze szczególną uwagą polecam przeczytanie posłowia, w którym Knedler uchyla rąbka tajemnicy i wyjaśnia, co tu jest prawdą, a co fikcją oraz w jaki sposób pracowała nad książką. Mam ogromny szacunek do autorów, którzy właśnie w ten sposób przygotowują się do pisania, bo potem czuć to w każdym słowie. Dzięki tytanicznej pracy, ogromnej pasji i sercu, jakie Magda Knedler włożyła w tę historię, „Greta” sama stała się sztuką i obcowanie z nią to czysta przyjemność.
Piękna, działająca na zmysły, hipnotyzująca. Musicie ją przeczytać!
Ta powieść jest utkana z miliarda emocji. Czuje się je w każdym słowie, zdaniu, znaku przestankowym, nawet światło między akapitami aż od nich pulsuje. Szczególnie dużo ich w listach Grety i Adama, które przywodzą na myśl najpiękniejszą literaturę epistolarną. Od podziwu, determinacji i dzikiej fascynacji poprzez nadzieję, czułość, delikatność aż po krzyk rozpaczy, a potem katharsis… Od pierwszej do ostatniej strony na oczach czytelnika rozgrywa się niezwykły spektakl. W rolach głównych występuje dwoje ludzi, których łączy przede wszystkim żarliwa miłość do sztuki i niezwykła wrażliwość. Każde z nich ma poranione skrzydła i związane z tym tajemnice, które autorka stopniowo przed nami odkrywa, po drodze budując tak ogromne napięcie, że momentami trudno sobie z nim poradzić. Mam wrażenie, że Knedler nie tyle opowiada wymyśloną przez siebie historię, ile zagląda w głąb ludzkiej duszy i zadaje niełatwe, choć istotne pytania: Jak bardzo jest w stanie zmienić nas bliska relacja z drugim człowiekiem? Czy mamy na tyle siły, by pokonać własne ograniczenia? Czy w sztuce faktycznie można się zatracić i odnaleźć sens życia?
Przemiana, jaka stopniowo dokonuje się w Adamie, jest z jednej strony fascynująca, z drugiej zaś przerażająca, jeśli uświadomimy sobie, jak wiele wysiłku i samozaparcia go kosztuje i dokąd może go zaprowadzić, jeśli nie wszystko potoczy się zgodnie z planem. Czy sami bylibyśmy w stanie zmienić swoje życie dla czegoś, co być może jest tylko naszym wyobrażeniem, pobożnym życzeniem, ułudą? Czy warto aż tak się poświęcać? Jednocześnie mocno kibicujemy Dancerowi i podświadomie nie dopuszczamy do siebie myśli, że może mu się nie udać. Tajemnicza Greta z kolei od początku mocno intryguje, ale i budzi niepokój. Czy z jej strony to tylko gra? Dobra zabawa kosztem drugiej osoby? Czy to wyrachowana artystka, czy jednak – jak twierdzi w listach – wrażliwa, poraniona dusza, która w samotni postanowiła spędzić resztę życia? Dlaczego tak bardzo boi się spotkania z Adamem? Dlaczego sprawia wrażenie, jakby nie do końca była szczera? Zakończenie, jakie dostajemy od autorki, jest zaskakujące i niesie wiele sprzecznych emocji. Pewnie każdy z Was będzie je przeżywał inaczej, gwarantuję jednak, że jeszcze długo po lekturze będziecie tę historię rozkładać na czynniki pierwsze i zadawać pytania, na które być może nigdy nie znajdziecie odpowiedzi.
Bardzo ważną bohaterką tej niezwykłej opowieści (jeśli nie najważniejszą!) jest także sztuka. Towarzyszy ona Adamowi i Grecie w każdej sekundzie ich życia i to od niej wszystko się zaczyna. Pojawia się tu nieprzypadkowo – jest wyrazem wielkiej miłości autorki do malarstwa i Włoch. Dzięki Knedler przemierzamy klimatyczne miejsca na mapie Italii, mamy okazję spojrzeć na niektóre płótna z zupełnie innej perspektywy, odkryć zaszyfrowane w nich tajemnice, a momentami poczuć się jak prawdziwy koneser. I nawet jeśli do tej pory obrazy raczej nie robiły na Was większego wrażenia, gwarantuję, że dacie się ponieść fascynującym opisom dzieł sztuki i ciekawostkom, których w powieści nie brakuje. Ze szczególną uwagą polecam przeczytanie posłowia, w którym Knedler uchyla rąbka tajemnicy i wyjaśnia, co tu jest prawdą, a co fikcją oraz w jaki sposób pracowała nad książką. Mam ogromny szacunek do autorów, którzy właśnie w ten sposób przygotowują się do pisania, bo potem czuć to w każdym słowie. Dzięki tytanicznej pracy, ogromnej pasji i sercu, jakie Magda Knedler włożyła w tę historię, „Greta” sama stała się sztuką i obcowanie z nią to czysta przyjemność.
Piękna, działająca na zmysły, hipnotyzująca. Musicie ją przeczytać!
Bernardeta Łagodzic-Mielnik | (8.08.2018) |
O prozie Magdaleny Knedler słyszałam bardzo dużo. Były to same pozytywy, słowa uznania i doskonałe recenzje. Moje pierwsze spotkanie z powieścią tej Autorki okazało się prawdziwą czytelniczą ucztą, która zostanie w moim umyśle na długo. Lektura po którą sięgnęłam okazała się genialną, doskonałą, perfekcyjną i w tym miejscu pochwałom nie byłoby końca. Zostałam oczarowana, pochłonięta przez fabułę i oderwana od tu i teraz. Para głównych bohaterów - ludzi o dość nietuzinkowej osobowości, wrażliwych ponad miarę wciągnęła mnie do swojego świata i życia. Przez czas czytania żyłam w ich rzeczywistości i wcale nie miałam ochoty z niej wracać.
Spodobał mi się okładkowy opis, wzrok uwiodła przepiękna okładka. Przeżyłam wspaniałe chwile z powieścią, ale i nauczyłam się odkrywać piękno sztuki zawarte w obrazach, freskach i rzeźbach. Ta lektura otworzyła mi oczy na świat zaszyfrowany w dziełach twórców, które do tej postrzegałam zbyt pobieżnie, za mało uważnie.
Wrocław. Na rynku tego miasta istnieje niewielka galeria sztuki. Próżno szukać w niej drogich obrazów i unikatów. Prowadzi ją absolwent historii sztuki Adam Dancer. Jego życie zmienia kupno od pośrednika z Italii obrazów pędzla nieznanej malarki Grety di Biase. Patrząc na dwa portrety tej samej kobiety utrzymane w dwóch różnych klimatach Dacer traci dla nich głowę. Nawiązuje korespondencję mailową z ich autorką i zaczyna nowy etap życia. Z wymienionych słów rodzi się zauroczenie, zawiązuje się bardzo bliska i intymna relacja, która przewraca życia Adama do góry nogami. Za jej sprawą Dancer przestaje korzystać z usług dziewczyny z agencji towarzyskiej i traci głowę dla twarzy sportretowanej kobiety. Kim ona jest? Czemu jest raz smutna a raz szczęśliwa? Czy jest nią malarka, która namalowała owe płótna?
To wyjątkowa powieść, subtelna i delikatna, ale nie brak w niej i drastycznych scen oraz przemocy. Czyta się ją z niemym zachwytem i atencją. Autorka stopniowo zaznajamia nas z dziejami Grety i Adama, którzy jak się okazuje wiele przeszli, a to co przeżyli dotknęło ich wyjątkowo mocno z racji tego, że są osobami bardzo wrażliwymi. Otwartymi na sztukę i bardzo podatnymi na ciosy od losu. Ich obojga życie nie oszczędzało, a oni sami chwilami byli bezbronni niczym pisklęta w gnieździe świeżo wyklute z jajek. Z każdym wymienionym mailem każde z nich odkrywa swoją przeszłość i tajemnice, a to czyni lekturę wyjątkowo ciekawą i nie daje się oderwać od treści. Książka ma wiele atutów, ale za największy z nich uważam zakończenie. Ostatnim stronom towarzyszył potok łez i mocne bicie serca. Na usta nasuwało się pytanie o okrutność losu - dlaczego tak mocno dotknęła tych życiowych rozbitków?
"Twarz Grety di Biase" to opowieść o miłości, sztuce, Włoszech i wielkiej pasji, która nadała rytm życiu. Na pochwałę zasługuje warsztat Autorki, jej styl i ujęcie tematu, pomysł na fabułę i jego realizacja. Dopracowanie najmniejszych szczegółów, umiejętne operowanie słowami i elegancja którą łatwo dostrzec w każdej scenie. Tę powieść czyta się z przyjemnością. Trudno się z nią rozstać, bo mocno chwyta za duszę i podkreśla, że są na świecie jeszcze ludzie, których sztuka uwrażliwia i zmienia na lepsze. To jedna z najlepszych książek jakie przeczytałam w tym roku. Ta lektura absolutnie nie może Was ominąć. Gorąco rekomenduję.
Spodobał mi się okładkowy opis, wzrok uwiodła przepiękna okładka. Przeżyłam wspaniałe chwile z powieścią, ale i nauczyłam się odkrywać piękno sztuki zawarte w obrazach, freskach i rzeźbach. Ta lektura otworzyła mi oczy na świat zaszyfrowany w dziełach twórców, które do tej postrzegałam zbyt pobieżnie, za mało uważnie.
Wrocław. Na rynku tego miasta istnieje niewielka galeria sztuki. Próżno szukać w niej drogich obrazów i unikatów. Prowadzi ją absolwent historii sztuki Adam Dancer. Jego życie zmienia kupno od pośrednika z Italii obrazów pędzla nieznanej malarki Grety di Biase. Patrząc na dwa portrety tej samej kobiety utrzymane w dwóch różnych klimatach Dacer traci dla nich głowę. Nawiązuje korespondencję mailową z ich autorką i zaczyna nowy etap życia. Z wymienionych słów rodzi się zauroczenie, zawiązuje się bardzo bliska i intymna relacja, która przewraca życia Adama do góry nogami. Za jej sprawą Dancer przestaje korzystać z usług dziewczyny z agencji towarzyskiej i traci głowę dla twarzy sportretowanej kobiety. Kim ona jest? Czemu jest raz smutna a raz szczęśliwa? Czy jest nią malarka, która namalowała owe płótna?
To wyjątkowa powieść, subtelna i delikatna, ale nie brak w niej i drastycznych scen oraz przemocy. Czyta się ją z niemym zachwytem i atencją. Autorka stopniowo zaznajamia nas z dziejami Grety i Adama, którzy jak się okazuje wiele przeszli, a to co przeżyli dotknęło ich wyjątkowo mocno z racji tego, że są osobami bardzo wrażliwymi. Otwartymi na sztukę i bardzo podatnymi na ciosy od losu. Ich obojga życie nie oszczędzało, a oni sami chwilami byli bezbronni niczym pisklęta w gnieździe świeżo wyklute z jajek. Z każdym wymienionym mailem każde z nich odkrywa swoją przeszłość i tajemnice, a to czyni lekturę wyjątkowo ciekawą i nie daje się oderwać od treści. Książka ma wiele atutów, ale za największy z nich uważam zakończenie. Ostatnim stronom towarzyszył potok łez i mocne bicie serca. Na usta nasuwało się pytanie o okrutność losu - dlaczego tak mocno dotknęła tych życiowych rozbitków?
"Twarz Grety di Biase" to opowieść o miłości, sztuce, Włoszech i wielkiej pasji, która nadała rytm życiu. Na pochwałę zasługuje warsztat Autorki, jej styl i ujęcie tematu, pomysł na fabułę i jego realizacja. Dopracowanie najmniejszych szczegółów, umiejętne operowanie słowami i elegancja którą łatwo dostrzec w każdej scenie. Tę powieść czyta się z przyjemnością. Trudno się z nią rozstać, bo mocno chwyta za duszę i podkreśla, że są na świecie jeszcze ludzie, których sztuka uwrażliwia i zmienia na lepsze. To jedna z najlepszych książek jakie przeczytałam w tym roku. Ta lektura absolutnie nie może Was ominąć. Gorąco rekomenduję.
Beata Wasilewska | (24.08.2018) |
Na okładce książki Magdaleny Knedler, pt. "Twarz Grety di Biase" znajduje się krótki opis: "Opowieść o miłości, pasji i sztuce. I o zagadce zaszyfrowanej w kilku obrazach". W pełni się z nim zgadzam, ale dodałabym jeszcze jedno określenie: niewiarygodnie smutna historia. Takie uczucie towarzyszyło mi podczas lektury powieści, napisanej pięknie, z wyczuciem i znajomością ludzkiej psychiki. Tę powieść czytałam dość długo, ponieważ poruszyła we mnie różne osobiste wspomnienia. W tym ujęciu Autorce należy się też uznanie, ponieważ jej książka stała się dobrym remedium na moje własne sprawy, o których tu nie napiszę, lecz zawsze będę pamiętać, że przyniosła prawdziwe ukojenie.
"Twarz Grety di Biase" to powieść obyczajowa, która rozgrywa się na kilku płaszczyznach. Opowiada o relacjach międzyludzkich, o sztuce, która może dawać radość, ale także może być powodem udręki. I wreszcie, jest to historia dwojga ludzi, których życie nie rozpieszczało, zaś los zetknął ich zupełnie niespodziewanie. Intymna i pełna wzruszeń korespondencja, którą udało im się nawiązać, sprawiła, że oboje poczuli, że mogą odmienić swoje życie.
Jednym z głównych bohaterów jest Adam Dancer, właściciel niedużej galerii we Wrocławiu, która prezentuje dzieła malarskie oraz asortyment znajdujący uznanie u typowych turystów. Adam prowadzi życie wypełnione rutyną, która pozwala mu poradzić sobie z wieloma ograniczeniami jakie narzuca mu introwertyczna osobowość. Pewnego razu Adam kupuje dwa portrety autorstwa nieznanej i bardzo tajemniczej włoskiej malarki. Z czasem postać z obrazów staje się prawdziwą obsesją Adama, a autorka dzieł osobą, którą chce poznać za wszelką cenę. Greta di Biase - tajemnicza i nieuchwytna malarka - w pięknie prowadzonej korespondencji mailowej wprowadza Adama do swojego świata. Oboje piszą do siebie, początkowo niewiele zdradzając, ale z czasem ujawniając coraz więcej emocji, które nimi targają. Nie jest to korespondencja typowych kochanków, choć nie jest pozbawiona intymności. Listy, które wymieniają bohaterowie, stanowią przykład sztuki epistolarnej w doskonałym wydaniu. To osobiste rozważania bohaterów na temat literatury, filozofii, sztuki, muzyki (tu moje podziękowanie za przypomnienie piosenki "It's All Coming Back To Me Now", także tej w wykonaniu Céline Dion), ich interpretacje obrazów, rzeźb i przykładów architektury, przemyślenia związane z samotnością, miłością i oddaniem drugiemu człowiekowi. Wszystko to sprawia, że Adam decyduje się na podróż do Włoch, żeby odnaleźć kobietę z obrazów i listów, i ostatecznie rozwiązać zagadkę Grety di Biase.
Powieść Magdaleny Knedler pokazuje, że Autorka jest wszechstronną i utalentowaną pisarką, która potrafi tworzyć wyjątkowo wysmakowaną i niekonwencjonalną prozę. Jest wrażliwa i delikatna, ujmuje znajomością ludzkich dramatów. Pisze o szczęściu, o smutku rozrywającym duszę, o miłości i ludzkich namiętnościach. Czyni to bardzo intensywnie, przez co obcowanie z jej książką staje się naprawdę ważnym doznaniem. Czytając "Twarz Grety di Biase" skupiłam się na kwestiach relacji i życiowych zawirowań towarzyszącym bohaterom. Warto jednak podkreślić, że to sztuka stanowi w powieści najważniejsze spoiwo, pozwalające nam celebrować emocje i ukryte znaczenia w poszczególnych dziełach wielkich artystów, jak i w słowach, które kierują do siebie Greta i Adam.
Magdalena Knedler to Autorka wielkiego formatu, nie boi się trudnych tematów, pozwala swym Czytelnikom przeżyć coś niezwykle cennego - wywołuje burzę emocji i pokazuje, że zawsze można odnaleźć w sobie siłę, by zmienić swoje życie. Niezależnie od tego jak bardzo górnolotnie brzmią te słowa uważam, że Magdalena Knedler jeszcze wielokrotnie uwiedzie nas swą twórczością, której nie brakuje świeżości spojrzenia i merytorycznego przygotowania. Polecam wyjątkowo!
"Twarz Grety di Biase" to powieść obyczajowa, która rozgrywa się na kilku płaszczyznach. Opowiada o relacjach międzyludzkich, o sztuce, która może dawać radość, ale także może być powodem udręki. I wreszcie, jest to historia dwojga ludzi, których życie nie rozpieszczało, zaś los zetknął ich zupełnie niespodziewanie. Intymna i pełna wzruszeń korespondencja, którą udało im się nawiązać, sprawiła, że oboje poczuli, że mogą odmienić swoje życie.
Jednym z głównych bohaterów jest Adam Dancer, właściciel niedużej galerii we Wrocławiu, która prezentuje dzieła malarskie oraz asortyment znajdujący uznanie u typowych turystów. Adam prowadzi życie wypełnione rutyną, która pozwala mu poradzić sobie z wieloma ograniczeniami jakie narzuca mu introwertyczna osobowość. Pewnego razu Adam kupuje dwa portrety autorstwa nieznanej i bardzo tajemniczej włoskiej malarki. Z czasem postać z obrazów staje się prawdziwą obsesją Adama, a autorka dzieł osobą, którą chce poznać za wszelką cenę. Greta di Biase - tajemnicza i nieuchwytna malarka - w pięknie prowadzonej korespondencji mailowej wprowadza Adama do swojego świata. Oboje piszą do siebie, początkowo niewiele zdradzając, ale z czasem ujawniając coraz więcej emocji, które nimi targają. Nie jest to korespondencja typowych kochanków, choć nie jest pozbawiona intymności. Listy, które wymieniają bohaterowie, stanowią przykład sztuki epistolarnej w doskonałym wydaniu. To osobiste rozważania bohaterów na temat literatury, filozofii, sztuki, muzyki (tu moje podziękowanie za przypomnienie piosenki "It's All Coming Back To Me Now", także tej w wykonaniu Céline Dion), ich interpretacje obrazów, rzeźb i przykładów architektury, przemyślenia związane z samotnością, miłością i oddaniem drugiemu człowiekowi. Wszystko to sprawia, że Adam decyduje się na podróż do Włoch, żeby odnaleźć kobietę z obrazów i listów, i ostatecznie rozwiązać zagadkę Grety di Biase.
Powieść Magdaleny Knedler pokazuje, że Autorka jest wszechstronną i utalentowaną pisarką, która potrafi tworzyć wyjątkowo wysmakowaną i niekonwencjonalną prozę. Jest wrażliwa i delikatna, ujmuje znajomością ludzkich dramatów. Pisze o szczęściu, o smutku rozrywającym duszę, o miłości i ludzkich namiętnościach. Czyni to bardzo intensywnie, przez co obcowanie z jej książką staje się naprawdę ważnym doznaniem. Czytając "Twarz Grety di Biase" skupiłam się na kwestiach relacji i życiowych zawirowań towarzyszącym bohaterom. Warto jednak podkreślić, że to sztuka stanowi w powieści najważniejsze spoiwo, pozwalające nam celebrować emocje i ukryte znaczenia w poszczególnych dziełach wielkich artystów, jak i w słowach, które kierują do siebie Greta i Adam.
Magdalena Knedler to Autorka wielkiego formatu, nie boi się trudnych tematów, pozwala swym Czytelnikom przeżyć coś niezwykle cennego - wywołuje burzę emocji i pokazuje, że zawsze można odnaleźć w sobie siłę, by zmienić swoje życie. Niezależnie od tego jak bardzo górnolotnie brzmią te słowa uważam, że Magdalena Knedler jeszcze wielokrotnie uwiedzie nas swą twórczością, której nie brakuje świeżości spojrzenia i merytorycznego przygotowania. Polecam wyjątkowo!
Dodaj własną recenzję
Zakupy w Zaczytani.pl są bezpieczne.
Ci, którzy kupili tę książkę, kupili również:
Na pięciolinii słów — Sara Damaziak Kiedy były rockman z burzliwą przeszłością spotkał na swojej drodze ambitną dziennikarkę, jego życie wywróciło się do góry nogami. Bez żalu porzucił wszystko...
|
Oferta książek
Wg wydawnictwa
Najpopularniejsze i polecane
Kategorie książek
Zaloguj się | Twoje zamówienia | Twoje dane | Koszty dostawy | Regulamin zakupów
Reklamacje i zwroty | Bezpieczeństwo | Pomoc | Kontakt | Copyright © 2008 by Novae Res
Reklamacje i zwroty | Bezpieczeństwo | Pomoc | Kontakt | Copyright © 2008 by Novae Res