Pod włoskim niebem
Cena: 24,00 zł 20,40 zł
Nakład wyczerpany
Książki dostarcza firma DHL Express
Czas oczekiwania na paczkę
Książki dostarcza firma DHL Express
Czas oczekiwania na paczkę
Opis i recenzje
Książka ukazuje ważny etap życia autorki w latach 2000-2012, które spędziła we Włoszech. Jest to zapis autentycznych przeżyć i własnych przemyśleń dotyczących pracy opiekunki. Pokazuje codzienność całkiem innego świata – świata ludzi starszych i chorych, o którym nie mamy pojęcia, dopóki się z nim nie zetkniemy. Autorka pisze o odpowiedzialności i ważnych decyzjach. Porusza zagadnienia życia i śmierci. Przywołuje wspomnienia. To książka o współczesnej siłaczce, która odkrywa życie na nowo, opuszcza rodzinny kraj, doskonale opanowuje język, niejednokrotnie ratuje ludzkie życie, a dla niektórych odkrywa jego sens. W książce znajdziemy też ciekawe informacje o życiu we Włoszech, mieszkańcach tego kraju i ich zwyczajach.
Szczegóły
- Rodzaj literatury: Literatura obyczajowa
- Wydawca: Novae Res, 2014
- Format: 121x195mm, oprawa miękka
- Wydanie: Pierwsze
- Liczba stron: 132
- ISBN: 978-83-7942-153-4
Recenzje czytelników
Średnia ocena: | z 3 recenzji. | Dodaj własną recenzję |
Bernardeta Łagodzic-Mielnik | (7.04.2014) |
Z życia opiekunki seniorów
Nastały paskudne czasy. W Polsce panuje spore bezrobocie. Moim zdaniem o wiele wyższe niż podają oficjalne statystyki. Tysiące ludzi w różnym wieku opuszcza nasz kraj i szuka lepszego życia poza Polską. Są wśród nich i młodzi, którzy nie mając żadnych perspektyw a chcą godnie żyć, ale i ludzi w średnim wieku, których zwolniono lub też tacy, którym głodowa najniższa krajowa nie starcza na życie. Wiele Polek podejmuje na Zachodzie pracę jako opiekunki osób w podeszłym wieku. Zwykle pracują w Niemczech, Szwajcarii czy Włoszech. Ich praca jest tylko na pozór łatwa. W rzeczywistości to zajęcie wymagające odpowiednich predyspozycji psychicznych, fizycznych, cierpliwości czasem wręcz anielskiej. To praca niezwykle odpowiedzialna i trudna, choć w miarę dobrze płatna. O polskich opiekunkach mówi się wiele i dość dobrze. O samym zajęciu krążą przeróżne mity. Jedne panie sobie pracę chwalą inne po jakimś czasie ją porzucają.
Książka "Pod włoskim niebem" autorstwa Lidii Woźniak opowiada o pracy badante(opiekunki) w różnych rejonach Włoch. Pani Lidia spędziła tam z przerwami kilkanaście lat. Pracowała w różnych domach i opiekowała się różnymi osobami. Do wyjazdu zmusiła ją ekonomia. Pierwszy raz był oczywiście najtrudniejszy. Autorka jechała tam ze słabą znajomością języka, nie miała pojęcia chyba jak każdy co ją czeka. Rozstaniu z rodziną towarzyszyły łzy. Potem było już oczywiście łatwiej, co nie znaczy, że jak po maśle.
Niezbyt gruba książeczka to autentyczna i do bólu prawdziwa relacja z życia opiekunki. Pełna różnych wydarzeń, niespodzianek, emocji. Autorka doskonale oddała realia jakie są związane z opieką nad osobami starszymi. Nie zawsze jest to zajęcie wdzięczne, często pojawiasię stres. Pobytom poza rodzinnym domem towarzyszy też tęsknota za rodziną. Inny kraj, inne realia, inny język, kuchnia i otoczenie. I świat ludzi chorujących, którzy niekiedy potrafią być przykrzy, złośliwi, niecierpliwi.
Książkę to coś na wzór i pamiętnika i zarazem poradnika dla osób, które chcą wyjechać i pracować w takim zawodzie. Autorka bez ogródek opisuje jego blaski i cienie. Ta publikacja to też refleksje Pani Woźniak na współczesną sytuacją w Polsce. W przerwach wspomnień padają ostre słowa krytyki wobec tego co się w naszym kraju dzieje. Niestety Pani Lidia ma całkowitą rację. Polakom po przemianach ustrojowo- gospodarczych żyje się coraz gorzej. Nie ma chyba dziedziny życia by szło ku dobremu.
Reasumując książka jest ciekawa, realna i prawdziwie obrazuje dzisiejszą smutną niestety rzeczywistość. Jej autorka należy do grona współczesnych siłaczek, które poświęcają się i podejmują spore wyzwania. Należy im się za to szacunek.
Nastały paskudne czasy. W Polsce panuje spore bezrobocie. Moim zdaniem o wiele wyższe niż podają oficjalne statystyki. Tysiące ludzi w różnym wieku opuszcza nasz kraj i szuka lepszego życia poza Polską. Są wśród nich i młodzi, którzy nie mając żadnych perspektyw a chcą godnie żyć, ale i ludzi w średnim wieku, których zwolniono lub też tacy, którym głodowa najniższa krajowa nie starcza na życie. Wiele Polek podejmuje na Zachodzie pracę jako opiekunki osób w podeszłym wieku. Zwykle pracują w Niemczech, Szwajcarii czy Włoszech. Ich praca jest tylko na pozór łatwa. W rzeczywistości to zajęcie wymagające odpowiednich predyspozycji psychicznych, fizycznych, cierpliwości czasem wręcz anielskiej. To praca niezwykle odpowiedzialna i trudna, choć w miarę dobrze płatna. O polskich opiekunkach mówi się wiele i dość dobrze. O samym zajęciu krążą przeróżne mity. Jedne panie sobie pracę chwalą inne po jakimś czasie ją porzucają.
Książka "Pod włoskim niebem" autorstwa Lidii Woźniak opowiada o pracy badante(opiekunki) w różnych rejonach Włoch. Pani Lidia spędziła tam z przerwami kilkanaście lat. Pracowała w różnych domach i opiekowała się różnymi osobami. Do wyjazdu zmusiła ją ekonomia. Pierwszy raz był oczywiście najtrudniejszy. Autorka jechała tam ze słabą znajomością języka, nie miała pojęcia chyba jak każdy co ją czeka. Rozstaniu z rodziną towarzyszyły łzy. Potem było już oczywiście łatwiej, co nie znaczy, że jak po maśle.
Niezbyt gruba książeczka to autentyczna i do bólu prawdziwa relacja z życia opiekunki. Pełna różnych wydarzeń, niespodzianek, emocji. Autorka doskonale oddała realia jakie są związane z opieką nad osobami starszymi. Nie zawsze jest to zajęcie wdzięczne, często pojawiasię stres. Pobytom poza rodzinnym domem towarzyszy też tęsknota za rodziną. Inny kraj, inne realia, inny język, kuchnia i otoczenie. I świat ludzi chorujących, którzy niekiedy potrafią być przykrzy, złośliwi, niecierpliwi.
Książkę to coś na wzór i pamiętnika i zarazem poradnika dla osób, które chcą wyjechać i pracować w takim zawodzie. Autorka bez ogródek opisuje jego blaski i cienie. Ta publikacja to też refleksje Pani Woźniak na współczesną sytuacją w Polsce. W przerwach wspomnień padają ostre słowa krytyki wobec tego co się w naszym kraju dzieje. Niestety Pani Lidia ma całkowitą rację. Polakom po przemianach ustrojowo- gospodarczych żyje się coraz gorzej. Nie ma chyba dziedziny życia by szło ku dobremu.
Reasumując książka jest ciekawa, realna i prawdziwie obrazuje dzisiejszą smutną niestety rzeczywistość. Jej autorka należy do grona współczesnych siłaczek, które poświęcają się i podejmują spore wyzwania. Należy im się za to szacunek.
Katarzyna Meres | (11.04.2014) |
Włochy. Piękny kraj, ciągle radosny i nawołujący turystów. Ciepłe słońce, wspaniałe widoki... Dla naszej bohaterki, a równocześnie autorki prócz cudownego kraju, czekała praca. Ciężka, wędrówka za chlebem, wiele przepracowanych godzin spędzonych w obcym kraju bez najbliższej rodziny. Sytuacja w naszym kraju zmusiła panią Lidię do wyjazdu, aby jej rodzina mogła wieść lepsze życie. W książce o utopijnym tytule "Pod włoskim niebem" zostały zapisane wspomnienia autorki związane z pracą na obczyźnie.
Literatura migracyjna przyciąga mnie do siebie głównie ze względu prawdziwych historie ludzi, które pisane są z głębi serca, dlatego tak chętnie po nie sięgam. Wiem także, że na czyiś wspomnieniach, opisywaniu swoich przeżyć nie zawiodę się, a dzięki takim opowieściom zyskam większy ogląd na świat, który mnie otacza; poznam zakątki, o których nie miałam pojęcia.
Pani Lidia to sympatyczna kobieta, która źle czuła się w Polsce, więc postanowiła wyjechać, aby zarobić więcej niż w rodzimym kraju. Dobitnie ukazuje ona smutną rzeczywistość naszego kraju. Opisuje ona poszczególne rodziny, w których przyszło jej żyć w ciągu jedenastu lat odkąd pierwszy raz wyjechała do Włoch. Życie z obcymi, w obcym domu, w innym kraju nie było łatwe. Musiała przystosować się do klimatu, nowych zasad panujących w jej tymczasowej ojczyźnie, a także rodzinie. Pani Lidia opiekowała się starszymi ludźmi, którzy ciągle potrzebowali opieki. Nie zajmowała się wyłącznie miłymi i uroczymi staruszkami, trzeba zaznaczyć, iż przyszło jej współpracować z zrzędliwymi, niemiłymi ludźmi, którzy łatwego charakteru z pewnością nie mieli. Jednak ona zawsze starała się wyciągnąć pozytywne wnioski z zaistniałej sytuacji, nawet wtedy gdy znalazła się prawie na końcu świata, w stromych górach, które napawały strachem. Pani Lidia przywiązywała się do ludźmi, którymi się zajmowała, jej sympatię do nich widać na każdym kroku. Opiekunka i jej podopieczni mimo zgrzytów, dobrze czuli się w swoim towarzystwie.
Podziwiam postawę pani Lidii jeśli chodzi o decyzje, jakie musiała podejmować. Trudne, ciężkie. Czyż nie należą jej się słowa uznania, kiedy pierwszy raz wyjechała zupełnie nie znając języka? Kiedy musiała się zmierzyć z nową rzeczywistością i niełatwymi pacjentami? Kiedy musiała sobie radzić z poniżaniem jej, czy nie okazywaniem szacunku? Te smutne chwile na szczęście przeważają radosne, szczęśliwe, ciepłe wspomnienia ludzi, którzy oczekiwali miłości i nie lubili być słabymi. Czy ktoś z nas chciałby, aby obca osoba patrzyła, jak sobie nie radzimy? Czasami jedynym wyjściem jest kąsanie, niczym żmija, odgradzanie się murem. Pani Lidii niejednokrotnie udało się przebić przez ten mur, dzięki swojej cierpliwości.
Pani Lidia podkreśla, że emigranci nie powinni być potępiani, ponieważ to oni wykazują się odwagą wyjeżdżając w obce tereny. Tchórzami są władze w naszym państwie, które nic nie robią, a media w dużej mierze krytykują młodych (i nie tylko) ludzi, którzy nie mają perspektyw finansowych w kraju. Autorka porusza ważną i kontrowersyjną kwestię. Wysnuwa wniosek, iż bogaci nadal się bogacą, a biedni są coraz bardziej ubożsi. Z jej poglądami można się zgodzić, można je też negować i odrzucać. Ja w tych rozważaniach jestem gdzieś po środku.
Jeśli lubicie tematykę migracyjną i jesteście ciekawi, jak wygląda życie opiekunki starszych ludzi na obczyźnie, to "Pod włoskim niebem" będzie dla Was idealną książką. Pani Lidia spisuje swoje przemyślenia i doświadczenie, co może pomóc wielu osobom przymierzającym się do wyjazdu. Książkę przeczytałam bardzo szybko, poranna kawa plus ciekawa lektura to doskonałe połączenie na początek dnia. Gorąco polecam "Pod włoskim niebem"!
Literatura migracyjna przyciąga mnie do siebie głównie ze względu prawdziwych historie ludzi, które pisane są z głębi serca, dlatego tak chętnie po nie sięgam. Wiem także, że na czyiś wspomnieniach, opisywaniu swoich przeżyć nie zawiodę się, a dzięki takim opowieściom zyskam większy ogląd na świat, który mnie otacza; poznam zakątki, o których nie miałam pojęcia.
Pani Lidia to sympatyczna kobieta, która źle czuła się w Polsce, więc postanowiła wyjechać, aby zarobić więcej niż w rodzimym kraju. Dobitnie ukazuje ona smutną rzeczywistość naszego kraju. Opisuje ona poszczególne rodziny, w których przyszło jej żyć w ciągu jedenastu lat odkąd pierwszy raz wyjechała do Włoch. Życie z obcymi, w obcym domu, w innym kraju nie było łatwe. Musiała przystosować się do klimatu, nowych zasad panujących w jej tymczasowej ojczyźnie, a także rodzinie. Pani Lidia opiekowała się starszymi ludźmi, którzy ciągle potrzebowali opieki. Nie zajmowała się wyłącznie miłymi i uroczymi staruszkami, trzeba zaznaczyć, iż przyszło jej współpracować z zrzędliwymi, niemiłymi ludźmi, którzy łatwego charakteru z pewnością nie mieli. Jednak ona zawsze starała się wyciągnąć pozytywne wnioski z zaistniałej sytuacji, nawet wtedy gdy znalazła się prawie na końcu świata, w stromych górach, które napawały strachem. Pani Lidia przywiązywała się do ludźmi, którymi się zajmowała, jej sympatię do nich widać na każdym kroku. Opiekunka i jej podopieczni mimo zgrzytów, dobrze czuli się w swoim towarzystwie.
Podziwiam postawę pani Lidii jeśli chodzi o decyzje, jakie musiała podejmować. Trudne, ciężkie. Czyż nie należą jej się słowa uznania, kiedy pierwszy raz wyjechała zupełnie nie znając języka? Kiedy musiała się zmierzyć z nową rzeczywistością i niełatwymi pacjentami? Kiedy musiała sobie radzić z poniżaniem jej, czy nie okazywaniem szacunku? Te smutne chwile na szczęście przeważają radosne, szczęśliwe, ciepłe wspomnienia ludzi, którzy oczekiwali miłości i nie lubili być słabymi. Czy ktoś z nas chciałby, aby obca osoba patrzyła, jak sobie nie radzimy? Czasami jedynym wyjściem jest kąsanie, niczym żmija, odgradzanie się murem. Pani Lidii niejednokrotnie udało się przebić przez ten mur, dzięki swojej cierpliwości.
Pani Lidia podkreśla, że emigranci nie powinni być potępiani, ponieważ to oni wykazują się odwagą wyjeżdżając w obce tereny. Tchórzami są władze w naszym państwie, które nic nie robią, a media w dużej mierze krytykują młodych (i nie tylko) ludzi, którzy nie mają perspektyw finansowych w kraju. Autorka porusza ważną i kontrowersyjną kwestię. Wysnuwa wniosek, iż bogaci nadal się bogacą, a biedni są coraz bardziej ubożsi. Z jej poglądami można się zgodzić, można je też negować i odrzucać. Ja w tych rozważaniach jestem gdzieś po środku.
Jeśli lubicie tematykę migracyjną i jesteście ciekawi, jak wygląda życie opiekunki starszych ludzi na obczyźnie, to "Pod włoskim niebem" będzie dla Was idealną książką. Pani Lidia spisuje swoje przemyślenia i doświadczenie, co może pomóc wielu osobom przymierzającym się do wyjazdu. Książkę przeczytałam bardzo szybko, poranna kawa plus ciekawa lektura to doskonałe połączenie na początek dnia. Gorąco polecam "Pod włoskim niebem"!
Aga CM | (27.04.2014) |
Wielu moich znajomych wyjechało za granicę do pracy. Niektórzy opiekują się osobami starszymi. Zawsze byłam trochę ciekawa jak wygląda takie zajęcie na co dzień. Wiadomo, że ludzie nie chwalą się negatywnymi stronami swojej profesji, więc nie liczyłam na całą prawdę w relacjach znajomych. I teraz nareszcie nadarzyła się okazja aby lepiej poznać plusy i minusy bycia opiekunką osoby starszej dzięki książce "Pod włoskim niebem". Zatem jak to naprawdę jest?...
Lidia Woźniak postanowiła podzielić się z czytelnikami cząstką swojego życia. W pracy we Włoszech spędziła z krótkimi przerwami 12 lat. Do wyjazdów zmusiła ją sytuacja finansowa w Polsce. Nie chciała żyć w nędzy. W kraju pozostawiła męża i dorosłą córkę. Gdy jechała tam po raz pierwszy nie znała ani jednego słowa po włosku, nie wiedziała czego się spodziewać.
Praca wyglądała różnie - zależy od osoby, którą się opiekowała. Niekiedy była to orka od 8 rano do 23 z 1 dniem w tygodniu wolnym. Podopieczni również byli zróżnicowani. Jedni opryskliwi inni całkiem sympatyczni. Często też ich bliscy byli nie do zniesienia. Nieraz widziała jak choroba potrafi zmienić człowieka. Była również świadkiem długiego procesu umierania i śmierci. Raz uratowała swemu podopiecznemu życie.
Autorka zawsze szukała towarzyszek Polek do spotkań i rozmów - tak bardzo tęskniła za językiem polskim. Te spotkania, często bardzo krótkie, pomagały jej przetrwać, nabrać dystansu, odstresować się. Nieraz mieszkała na takim odludziu, że aby się spotkać choćby na 30 min przemierzała dalekie odległości z koniecznymi przesiadkami.
Z lektury widać, że kobieta jest silna psychicznie, nie ulegała poniżającemu traktowaniu. Miała zawsze pozytywne podejście, które często jednało jej przyjaciół. Wierzyła, że wszystko samo się ułoży. W trakcie swych krótkich powrotów do Polski, pomiędzy zmianą osób którymi się opiekowała, nasza bohaterka widziała coraz bardziej pogarszającą się sytuację gospodarczą Polski. Nie kryła swojej krytyki wobec naszego rządu.
W trakcie lektury poznałam także wiele włoskich tradycji, zwyczajów, dowiedziałam się sporo o codziennym życiu starszych i chorych Włochów. Dzięki relacji ze spotkania z jej przyjaciółką Terenią miałam sposobność poznać historię Trydentu.
Książka porusza istotny problem z jakim boryka się wielu z nas - emigracji zarobkowej. Autorka idealna nakreśliła dolę opiekunki osób starszych. Jej smutek spowodowany rozłąką z bliskimi niejednokrotnie również i mnie się udzielił. Z pewnością jest to lektura niebanalna. To swoisty dziennik, który również można traktować jak vademecum dla tych, którzy planują kiedyś szukać pracy w tym zawodzie zagranicą.
To ciekawy, rzeczywisty przekaz osoby, która doskonale potrafi przybliżyć sytuacje w których się znalazła. Książkę czyta się jednym tchem. Nie sposób się oderwać. Jest napisana prostym językiem. Dołączono 5 kolorowych fotografii. Ciekawostką jest to, że autorka często podaje w nawiasach tłumaczenie na język włoski słów a nawet całych zdań. Polecam.
Lidia Woźniak postanowiła podzielić się z czytelnikami cząstką swojego życia. W pracy we Włoszech spędziła z krótkimi przerwami 12 lat. Do wyjazdów zmusiła ją sytuacja finansowa w Polsce. Nie chciała żyć w nędzy. W kraju pozostawiła męża i dorosłą córkę. Gdy jechała tam po raz pierwszy nie znała ani jednego słowa po włosku, nie wiedziała czego się spodziewać.
Praca wyglądała różnie - zależy od osoby, którą się opiekowała. Niekiedy była to orka od 8 rano do 23 z 1 dniem w tygodniu wolnym. Podopieczni również byli zróżnicowani. Jedni opryskliwi inni całkiem sympatyczni. Często też ich bliscy byli nie do zniesienia. Nieraz widziała jak choroba potrafi zmienić człowieka. Była również świadkiem długiego procesu umierania i śmierci. Raz uratowała swemu podopiecznemu życie.
Autorka zawsze szukała towarzyszek Polek do spotkań i rozmów - tak bardzo tęskniła za językiem polskim. Te spotkania, często bardzo krótkie, pomagały jej przetrwać, nabrać dystansu, odstresować się. Nieraz mieszkała na takim odludziu, że aby się spotkać choćby na 30 min przemierzała dalekie odległości z koniecznymi przesiadkami.
Z lektury widać, że kobieta jest silna psychicznie, nie ulegała poniżającemu traktowaniu. Miała zawsze pozytywne podejście, które często jednało jej przyjaciół. Wierzyła, że wszystko samo się ułoży. W trakcie swych krótkich powrotów do Polski, pomiędzy zmianą osób którymi się opiekowała, nasza bohaterka widziała coraz bardziej pogarszającą się sytuację gospodarczą Polski. Nie kryła swojej krytyki wobec naszego rządu.
W trakcie lektury poznałam także wiele włoskich tradycji, zwyczajów, dowiedziałam się sporo o codziennym życiu starszych i chorych Włochów. Dzięki relacji ze spotkania z jej przyjaciółką Terenią miałam sposobność poznać historię Trydentu.
Książka porusza istotny problem z jakim boryka się wielu z nas - emigracji zarobkowej. Autorka idealna nakreśliła dolę opiekunki osób starszych. Jej smutek spowodowany rozłąką z bliskimi niejednokrotnie również i mnie się udzielił. Z pewnością jest to lektura niebanalna. To swoisty dziennik, który również można traktować jak vademecum dla tych, którzy planują kiedyś szukać pracy w tym zawodzie zagranicą.
To ciekawy, rzeczywisty przekaz osoby, która doskonale potrafi przybliżyć sytuacje w których się znalazła. Książkę czyta się jednym tchem. Nie sposób się oderwać. Jest napisana prostym językiem. Dołączono 5 kolorowych fotografii. Ciekawostką jest to, że autorka często podaje w nawiasach tłumaczenie na język włoski słów a nawet całych zdań. Polecam.
Dodaj własną recenzję
Polecamy:
Szyfr magii — Izabela Piorun Są ścieżki przeznaczenia i ścieżki wyboru. Czasem trudno jest odróżnić, którą z nich właśnie podążamy.
Alicja jest świeżo po rozwodzie, ma dość swojej nud... |
Oferta książek
Wg wydawnictwa
Najpopularniejsze i polecane
Kategorie książek
Zaloguj się | Twoje zamówienia | Twoje dane | Koszty dostawy | Regulamin zakupów
Reklamacje i zwroty | Bezpieczeństwo | Pomoc | Kontakt | Copyright © 2008 by Novae Res
Reklamacje i zwroty | Bezpieczeństwo | Pomoc | Kontakt | Copyright © 2008 by Novae Res