Ostatnia spowiedź. Tom II
Cena: 34,00 zł 28,90 zł
Wysyłamy w 1-3 dni
Książki dostarcza firma DHL Express
Czas oczekiwania na paczkę
Książki dostarcza firma DHL Express
Czas oczekiwania na paczkę
Opis i recenzje
HIT INTERNETU! ZAKOCHAJ SIĘ W HISTORII,
KTÓRĄ POKOCHAŁY SETKI LUDZI.
Kontynuacja bestsellerowej powieści Niny Reichter. Pełna napięcia, romantyczna opowieść o miłości w szponach show-biznesu. Poznaj tom II cyklu Ostatnia spowiedź.
Świat Ally Hanningan wali się w posadach, gdy miłość jej życia – rockman Bradin Rothfeld zostaje postrzelony i pada na scenę. Ally jest uczestniczką tamtych zdarzeń. Bezsilność i wspomnienia tamtych chwil na zawsze pozostaną jej najgorszym koszmarem.
Bradin jest w ciężkim stanie.
Co więcej, może pożegnać się ze światem sądząc, że dwie najbliższe mu osoby zrobiły mu świństwo. Tylko czy Ally i Tom rzeczywiście są niewinni?
Rozpoczyna się walka o życie rannego Bradina, a jego bliscy, odliczając feralne godziny,będą musieli zmierzyć się z grzechami, które być może nigdy nie zostaną odpuszczone.
Tom poprzysięga sobie, że już nie zbliży się do Ally.
Tylko czy facet, który dotychczas żył bez zasad dotrzyma obietnicy?
Miłość, zazdrość, show-biznes. Ostatnia spowiedź
Poczuj, jak kocha ten, którego kochają tysiące…
Facebook: http://www.facebook.com/OstatniaSpowiedz
KTÓRĄ POKOCHAŁY SETKI LUDZI.
Kontynuacja bestsellerowej powieści Niny Reichter. Pełna napięcia, romantyczna opowieść o miłości w szponach show-biznesu. Poznaj tom II cyklu Ostatnia spowiedź.
Świat Ally Hanningan wali się w posadach, gdy miłość jej życia – rockman Bradin Rothfeld zostaje postrzelony i pada na scenę. Ally jest uczestniczką tamtych zdarzeń. Bezsilność i wspomnienia tamtych chwil na zawsze pozostaną jej najgorszym koszmarem.
Bradin jest w ciężkim stanie.
Co więcej, może pożegnać się ze światem sądząc, że dwie najbliższe mu osoby zrobiły mu świństwo. Tylko czy Ally i Tom rzeczywiście są niewinni?
Rozpoczyna się walka o życie rannego Bradina, a jego bliscy, odliczając feralne godziny,będą musieli zmierzyć się z grzechami, które być może nigdy nie zostaną odpuszczone.
Tom poprzysięga sobie, że już nie zbliży się do Ally.
Tylko czy facet, który dotychczas żył bez zasad dotrzyma obietnicy?
Miłość, zazdrość, show-biznes. Ostatnia spowiedź
Poczuj, jak kocha ten, którego kochają tysiące…
Facebook: http://www.facebook.com/OstatniaSpowiedz
Szczegóły
Recenzje czytelników
Średnia ocena: | z 9 recenzji. | Dodaj własną recenzję |
Mała Pisareczka | (6.09.2013) |
Książka okrzyknięta bestsellerem zanim jeszcze została wydana! Hit internetu! A dlaczego? Ponieważ przed przeczytaniem, w czasie czytania, a przede wszystkim po przeczytaniu serduszko puka szybciej, chcąc odtworzyć w myślach wszystko to, co przed chwilą błyskawicznie przemykało mu przez głowę.
Kontynuacja bestsellerowej powieści Niny Reichter. Pełna napięcia, romantyczna opowieść o miłości w szponach show-biznesu. Poznaj tom II cyklu Ostatnia spowiedź.
Świat Ally Hanningan wali się w posadach, gdy miłość jej życia – rockman Bradin Rothfeld zostaje postrzelony i pada na scenę. Ally jest uczestniczką tamtych zdarzeń. Bezsilność i wspomnienia tamtych chwil na zawsze pozostaną jej najgorszym koszmarem.
Bradin jest w ciężkim stanie.
Co więcej, może pożegnać się ze światem sądząc, że dwie najbliższe mu osoby zrobiły mu świństwo. Tylko czy Ally i Tom rzeczywiście są niewinni?
Rozpoczyna się walka o życie rannego Bradina, a jego bliscy, odliczając feralne godziny,będą musieli zmierzyć się z grzechami, które być może nigdy nie zostaną odpuszczone.
Tom poprzysięga sobie, że już nie zbliży się do Ally.
Tylko czy facet, który dotychczas żył bez zasad dotrzyma obietnicy?
Na dalsze przygody Ally, Bradina i Toma czekałam od marca, kiedy to skończyłam Tom I. Pozostawione wątpliwości jedynie zwiększyły moją ciekawość, która w końcu się doczekała. To nie jest zwykła książka młodzieżowa o miłości! Nawet nie potrafię jej zakwalifikować, skoro czytając ją raz się wkurzałam, raz się śmiałam, a raz jakoś tak głupio się do siebie uśmiechałam. Taka to oto jest przecież miłość w "Ostatniej Spowiedzi"!
Pierwsze co przyszło mi do głowy podczas czytania tomu II, to niezaprzeczalny fakt, że coś się zmieniło. Wydarzenia zawarte w tomie poprzednim wpłynęły (nie bez powodu) na bohaterów, którzy zmieniali się na moich oczach. Ale nie tak dosłownie, nie, nie (tego bym nie przeżyła)! Oni po prostu dorastają, dojrzewają. Szczególnie widać to na głównej bohaterce - Ally. Miłość do sławnego rockmana przekształciła się i nabrała zasadniczego tempa, która nie odbiła się bez echa na jej emocjach, jej uczuciach, jej myślach. Nie raz mnie zaskoczyła! Zmiana nie ominęła moich ukochanych braci Rothdeld. Obydwoje zdali sobie sprawę z miłości, której nie potrafią w sobie stłamsić - szczególnie w przypadku Toma.
Styl autorki to po prostu wisienka na torcie. Sprawia, że chętnie otwieram strony pierwszego i drugiego tomu, by ponownie przeczytać choćby kawalątek - od piórka do piórka. To dzięki niemu historia jest tak wyrazista, tak głęboka i tak zapadająca w pamięć. Autorka opisuje to, co zwykle dla innych jest niedostrzegalne, niczym mrugnięcie oka. Bogate słownictwo to jednak nie wszystko, co Nina Reichter ma nam do zaproponowania. W drugim tomie nie zabrakło przepięknych cytatów, które chętnie powtarzałam sobie w myślach trzy razy, by w końcu nie wytrzymać i przeczytać je na głos. (Już nie wspomnę o końcówce!!!)
Cała trylogia (a więc zostało jeszcze poczekać na ostatni tom) jest naprawdę, naprawdę warta polecenia! Jest to bestseller, który ma prawo śmiało nazywać się nim, pyszniąc się przy tym ile wlezie! Takiej historii o miłości nie znajdziecie nigdzie indziej. I choć czasami zachowania Ally (te jej ciągłe wątpliwości) mogą denerwować (no mnie akurat denerwowały) to końcówka powieści... POEZJA po prostu!
Czekam na ciąg dalszy! Czekam... Czekam...
~~~~~~~~~~~~~~
Tytuł: Ostatnia Spowiedź Tom II
Autor: Nina Reichter
Wydawnictwo: Novae Res
Data wydania: 26.08.2013
Liczba stron: 352
Kategoria: Dla młodzieży, Romans, Komedia
~~~~~~~~~~~~~~
Ocena: 6 (celujący)
http://wymarzona-ksiazka.blogspot.com/2013/09/ostatnia-spowiedz-tom-ii-nina-reichter.html#more
Kontynuacja bestsellerowej powieści Niny Reichter. Pełna napięcia, romantyczna opowieść o miłości w szponach show-biznesu. Poznaj tom II cyklu Ostatnia spowiedź.
Świat Ally Hanningan wali się w posadach, gdy miłość jej życia – rockman Bradin Rothfeld zostaje postrzelony i pada na scenę. Ally jest uczestniczką tamtych zdarzeń. Bezsilność i wspomnienia tamtych chwil na zawsze pozostaną jej najgorszym koszmarem.
Bradin jest w ciężkim stanie.
Co więcej, może pożegnać się ze światem sądząc, że dwie najbliższe mu osoby zrobiły mu świństwo. Tylko czy Ally i Tom rzeczywiście są niewinni?
Rozpoczyna się walka o życie rannego Bradina, a jego bliscy, odliczając feralne godziny,będą musieli zmierzyć się z grzechami, które być może nigdy nie zostaną odpuszczone.
Tom poprzysięga sobie, że już nie zbliży się do Ally.
Tylko czy facet, który dotychczas żył bez zasad dotrzyma obietnicy?
Na dalsze przygody Ally, Bradina i Toma czekałam od marca, kiedy to skończyłam Tom I. Pozostawione wątpliwości jedynie zwiększyły moją ciekawość, która w końcu się doczekała. To nie jest zwykła książka młodzieżowa o miłości! Nawet nie potrafię jej zakwalifikować, skoro czytając ją raz się wkurzałam, raz się śmiałam, a raz jakoś tak głupio się do siebie uśmiechałam. Taka to oto jest przecież miłość w "Ostatniej Spowiedzi"!
Pierwsze co przyszło mi do głowy podczas czytania tomu II, to niezaprzeczalny fakt, że coś się zmieniło. Wydarzenia zawarte w tomie poprzednim wpłynęły (nie bez powodu) na bohaterów, którzy zmieniali się na moich oczach. Ale nie tak dosłownie, nie, nie (tego bym nie przeżyła)! Oni po prostu dorastają, dojrzewają. Szczególnie widać to na głównej bohaterce - Ally. Miłość do sławnego rockmana przekształciła się i nabrała zasadniczego tempa, która nie odbiła się bez echa na jej emocjach, jej uczuciach, jej myślach. Nie raz mnie zaskoczyła! Zmiana nie ominęła moich ukochanych braci Rothdeld. Obydwoje zdali sobie sprawę z miłości, której nie potrafią w sobie stłamsić - szczególnie w przypadku Toma.
Styl autorki to po prostu wisienka na torcie. Sprawia, że chętnie otwieram strony pierwszego i drugiego tomu, by ponownie przeczytać choćby kawalątek - od piórka do piórka. To dzięki niemu historia jest tak wyrazista, tak głęboka i tak zapadająca w pamięć. Autorka opisuje to, co zwykle dla innych jest niedostrzegalne, niczym mrugnięcie oka. Bogate słownictwo to jednak nie wszystko, co Nina Reichter ma nam do zaproponowania. W drugim tomie nie zabrakło przepięknych cytatów, które chętnie powtarzałam sobie w myślach trzy razy, by w końcu nie wytrzymać i przeczytać je na głos. (Już nie wspomnę o końcówce!!!)
Cała trylogia (a więc zostało jeszcze poczekać na ostatni tom) jest naprawdę, naprawdę warta polecenia! Jest to bestseller, który ma prawo śmiało nazywać się nim, pyszniąc się przy tym ile wlezie! Takiej historii o miłości nie znajdziecie nigdzie indziej. I choć czasami zachowania Ally (te jej ciągłe wątpliwości) mogą denerwować (no mnie akurat denerwowały) to końcówka powieści... POEZJA po prostu!
Czekam na ciąg dalszy! Czekam... Czekam...
~~~~~~~~~~~~~~
Tytuł: Ostatnia Spowiedź Tom II
Autor: Nina Reichter
Wydawnictwo: Novae Res
Data wydania: 26.08.2013
Liczba stron: 352
Kategoria: Dla młodzieży, Romans, Komedia
~~~~~~~~~~~~~~
Ocena: 6 (celujący)
http://wymarzona-ksiazka.blogspot.com/2013/09/ostatnia-spowiedz-tom-ii-nina-reichter.html#more
Książkowy Zawrót | (6.09.2013) |
Nie jestem pewna, czy potrafię napisać recenzję tej książki w taki sposób, żeby niczego nie ująć, a jednocześnie nie zdradzić za dużo. W obliczu pięknych historii ciężko jest zebrać słowa do kupy. Nawet jeśli po skończonej lekturze wzięło się chwile na oddech, tak jak ja musiałam to zrobić.
Zakochałam się. Tyle na pewno mogę o tej książce powiedzieć. Po raz kolejny, bo nawet nie drugi. Usiadłam do niej i nie mogłam się oderwać, co naprawdę nie zdarza mi się często, a wręcz pokusiłabym się o stwierdzenie, że od dawien dawna nie zdarza się prawie wcale.
Znam tę historię, znam Bradina, Toma, Ally… Znam łączące ich relacje. A mimo to wciąż zaskakują mnie one, ujmują i wzruszają nie mniej niż na samym początku. Na pewno nie jest to książka, którą ocenia się po okładce. Na tę można spojrzeć, ale prawdziwe jej piękno zdecydowanie tkwi wewnątrz. Tak samo z resztą jak i w bohaterach, bo to, jak każdy ich sobie wyobraża to jedno, a to, co poznajemy obserwując ich zachowania to zupełnie inna sprawa.
All dorosła. Tyle mogę wywnioskować. Co prawda tę wystraszoną, niepewną siebie i swoich zachowań dziewczynę z tomu I lubiłam dużo bardziej, ale… jakkolwiek to zabrzmi, ja lubię nie-lubić. Bo żeby stworzyć postać, która kogoś naprawdę denerwuje, trzeba włożyć w to dużo wysiłku. W mojej opinii właśnie w tym tkwi umiejętność pisania. Żeby móc kochać lub nienawidzić, a nie przejmować bez jakichkolwiek emocji to, co daje nam autor. I tym Nina Reichter poraża mnie najbardziej. Umiejętnością dobierania słów w taki sposób, że chce się czytać.
Bradin, choć po pierwszej części wydawało się to mało możliwe, pokochał jeszcze bardziej. I tą miłością sprawia, że kobiety chciałyby mieć tego Czarnego przy sobie, w to nie wątpię, choć… ja chciałabym jednak czegoś innego…
Toma. Zdecydowanie jego. Wyobrażam sobie jego oczy, jego sposób bycia, jego palce poruszające się po strunach i ciepło, które w sobie nosi, a którego stara się nie pokazywać i… zatracam się w Nim. Ta postać jest moim faworytem i o ile kiedyś wydawało mi się, że nie mogę wielbić go bardziej – dopiero teraz uwielbiłam doszczętnie. A może po prostu po długim detoksie przypomniałam sobie to uczucie? To nieistotne. Po prostu mnie wciągnął, przyciągnął i zatrzymał. Wchłonął. Bezsprzecznie.
Wspaniały język autorki, uczucia przedstawione w książce, muzyka, będąca idealnym dopełnieniem – to właśnie tworzy „Ostatnią Spowiedź” i to właśnie sprawia, że z ostatnim słowem nie zamykasz jej, a szukasz dalszego ciągu. Idealna.
Zakochałam się. Tyle na pewno mogę o tej książce powiedzieć. Po raz kolejny, bo nawet nie drugi. Usiadłam do niej i nie mogłam się oderwać, co naprawdę nie zdarza mi się często, a wręcz pokusiłabym się o stwierdzenie, że od dawien dawna nie zdarza się prawie wcale.
Znam tę historię, znam Bradina, Toma, Ally… Znam łączące ich relacje. A mimo to wciąż zaskakują mnie one, ujmują i wzruszają nie mniej niż na samym początku. Na pewno nie jest to książka, którą ocenia się po okładce. Na tę można spojrzeć, ale prawdziwe jej piękno zdecydowanie tkwi wewnątrz. Tak samo z resztą jak i w bohaterach, bo to, jak każdy ich sobie wyobraża to jedno, a to, co poznajemy obserwując ich zachowania to zupełnie inna sprawa.
All dorosła. Tyle mogę wywnioskować. Co prawda tę wystraszoną, niepewną siebie i swoich zachowań dziewczynę z tomu I lubiłam dużo bardziej, ale… jakkolwiek to zabrzmi, ja lubię nie-lubić. Bo żeby stworzyć postać, która kogoś naprawdę denerwuje, trzeba włożyć w to dużo wysiłku. W mojej opinii właśnie w tym tkwi umiejętność pisania. Żeby móc kochać lub nienawidzić, a nie przejmować bez jakichkolwiek emocji to, co daje nam autor. I tym Nina Reichter poraża mnie najbardziej. Umiejętnością dobierania słów w taki sposób, że chce się czytać.
Bradin, choć po pierwszej części wydawało się to mało możliwe, pokochał jeszcze bardziej. I tą miłością sprawia, że kobiety chciałyby mieć tego Czarnego przy sobie, w to nie wątpię, choć… ja chciałabym jednak czegoś innego…
Toma. Zdecydowanie jego. Wyobrażam sobie jego oczy, jego sposób bycia, jego palce poruszające się po strunach i ciepło, które w sobie nosi, a którego stara się nie pokazywać i… zatracam się w Nim. Ta postać jest moim faworytem i o ile kiedyś wydawało mi się, że nie mogę wielbić go bardziej – dopiero teraz uwielbiłam doszczętnie. A może po prostu po długim detoksie przypomniałam sobie to uczucie? To nieistotne. Po prostu mnie wciągnął, przyciągnął i zatrzymał. Wchłonął. Bezsprzecznie.
Wspaniały język autorki, uczucia przedstawione w książce, muzyka, będąca idealnym dopełnieniem – to właśnie tworzy „Ostatnią Spowiedź” i to właśnie sprawia, że z ostatnim słowem nie zamykasz jej, a szukasz dalszego ciągu. Idealna.
Krystyna-cyrysia M. | (20.09.2013) |
,,Ostatnia spowiedź II’’ to kontynuacja bestsellerowej powieści Niny Reichter opowiadająca historię romantycznej miłości w szponach show-biznesu.
Rockman Bradin Rothfeld (pseudonim Czarny) na swoim ostatnim koncercie zostaje postrzelony przez szaloną psychofankę. W ciężkim stanie trafia do szpitala. Rokowania nie są najlepsze. Ranny chłopak jest przekonany, że ukochana Ally Hanningan ma romans z jego bratem Tomem. W zaistniałej sytuacji dalsze życie jest bez sensu. Zrozpaczony nie chce słuchać żadnych wyjaśnień. Czy rzeczywiście dwoje najbliższych mu osób dopuściło się zdrady? Tom składa przysięgę, że nigdy więcej nie zbliży się do dziewczyny Bradina. Tylko czy dotrzyma swojej obietnicy wszak dotychczas żył bez żadnych zasad? Jak dalej potoczą się losy całej trójki?
Pierwszy tom owej trylogii urzekł mnie bez reszty, dlatego z niecierpliwością czekałam na dalsze losy Ally i braci Rothfeld. Już teraz mogę śmiało napisać, że warto było. Kolejny raz z nadmiaru wrażeń i emocji moje serce tańczyło salsę. To przepiękna, iście bajkowa powieść o wymarzonej, idealnej miłości. Wprawdzie jest nieco banalna i schematyczna niemniej jednak jej siła, urok i czar, który tkwi wewnątrz sprawia, że wszystko wokół przestaje mieć jakiekolwiek znaczenie. Tutaj uczucia grają główną rolę.
„Co to znaczy, że należymy do siebie? To znaczy, że jesteśmy połączeni funkcją odwrotnych emocji. Ktoś dotyka ciebie... a to ja czuje ból.”
Każdą cząstką mojego ciała odczuwałam smutek, żal, wzruszenie, rozczarowanie, radość, euforię lub nadzieję. Szczególnie na plus zaskoczyli mnie bohaterowie. Z każdym kolejnym wątkiem ich zachowanie staje się coraz bardziej dojrzalsze. To nie są już zwyczajni, beztroscy nastolatkowe. Zaczynają podejmować radykalne, samodzielne działania spoglądając w przyszłość. Ally z bezradnej dziewczynki zmienia się w pewną siebie, niezależną kobietą, która nie boi się walczyć o to, czego pragnie i kocha. Bradin idealny Czarny Książę, ucieleśnienie kobiecych marzeń w rzeczywistości nie jest pozbawiony wad. Jak niemal każdy człowiek popełnia błędy, które wyrabiają w nim charakter, uczą twardości i radzenia sobie z przeciwnościami losu. Jest jeszcze Tom-mój ulubieniec. Lekkomyślny bawidamek, ale gdzieś w głębi duszy delikatny, wrażliwy mężczyzna. Oszukuje innych, niekiedy samego siebie budując mur z własnych zasad i przekonań, by dopiero za nim dopuścić do głosu serce i fantazje. Jestem nim zauroczona bez reszty. Perypetie tej trójki pokazują, że prawdziwe życie nie jest usłane różami. Będziemy świadkami kilku intryg, machlojek, które nie bez echa odbiją się na zażyłych relacjach głównych bohaterów.
Książka Niny Reichter zachwyca bogactwem słów, metafor, cytatów i sentencji. Niezwykle barwny, żywy, sugestywny wręcz sensualny język staje się kwintesencją duchowości, emanując romantyczną atmosferą. Akcja płynie spokojnie z rytmem fal, lecz czasami zdarzają się niespodziewane momenty. Z kolei otwarte zakończenie zawiera kilka niewyjaśnionych wątków, które mam nadzieję zostaną doprowadzone do końca w trzeciej części tego cyklu. Już zacieram ręce z radości na myśl o dalszych skomplikowanych losach braci Rothfeld i ich wspólnej wybranki serca.
Gorąco polecam ,,Ostatnią spowiedź’’ wszystkim osobom, które mają za sobą pierwszy tom tej serii, fanom twórczości pisarki oraz miłośnikom romansów. To cudowna, wzruszająca historia o czystej, namiętniej, bezgranicznej miłości. Poddaj się zatem tej niesamowitej ekstazie i poczuj wielką siłę ludzkich marzeń i pragnień. Zapraszam.
Rockman Bradin Rothfeld (pseudonim Czarny) na swoim ostatnim koncercie zostaje postrzelony przez szaloną psychofankę. W ciężkim stanie trafia do szpitala. Rokowania nie są najlepsze. Ranny chłopak jest przekonany, że ukochana Ally Hanningan ma romans z jego bratem Tomem. W zaistniałej sytuacji dalsze życie jest bez sensu. Zrozpaczony nie chce słuchać żadnych wyjaśnień. Czy rzeczywiście dwoje najbliższych mu osób dopuściło się zdrady? Tom składa przysięgę, że nigdy więcej nie zbliży się do dziewczyny Bradina. Tylko czy dotrzyma swojej obietnicy wszak dotychczas żył bez żadnych zasad? Jak dalej potoczą się losy całej trójki?
Pierwszy tom owej trylogii urzekł mnie bez reszty, dlatego z niecierpliwością czekałam na dalsze losy Ally i braci Rothfeld. Już teraz mogę śmiało napisać, że warto było. Kolejny raz z nadmiaru wrażeń i emocji moje serce tańczyło salsę. To przepiękna, iście bajkowa powieść o wymarzonej, idealnej miłości. Wprawdzie jest nieco banalna i schematyczna niemniej jednak jej siła, urok i czar, który tkwi wewnątrz sprawia, że wszystko wokół przestaje mieć jakiekolwiek znaczenie. Tutaj uczucia grają główną rolę.
„Co to znaczy, że należymy do siebie? To znaczy, że jesteśmy połączeni funkcją odwrotnych emocji. Ktoś dotyka ciebie... a to ja czuje ból.”
Każdą cząstką mojego ciała odczuwałam smutek, żal, wzruszenie, rozczarowanie, radość, euforię lub nadzieję. Szczególnie na plus zaskoczyli mnie bohaterowie. Z każdym kolejnym wątkiem ich zachowanie staje się coraz bardziej dojrzalsze. To nie są już zwyczajni, beztroscy nastolatkowe. Zaczynają podejmować radykalne, samodzielne działania spoglądając w przyszłość. Ally z bezradnej dziewczynki zmienia się w pewną siebie, niezależną kobietą, która nie boi się walczyć o to, czego pragnie i kocha. Bradin idealny Czarny Książę, ucieleśnienie kobiecych marzeń w rzeczywistości nie jest pozbawiony wad. Jak niemal każdy człowiek popełnia błędy, które wyrabiają w nim charakter, uczą twardości i radzenia sobie z przeciwnościami losu. Jest jeszcze Tom-mój ulubieniec. Lekkomyślny bawidamek, ale gdzieś w głębi duszy delikatny, wrażliwy mężczyzna. Oszukuje innych, niekiedy samego siebie budując mur z własnych zasad i przekonań, by dopiero za nim dopuścić do głosu serce i fantazje. Jestem nim zauroczona bez reszty. Perypetie tej trójki pokazują, że prawdziwe życie nie jest usłane różami. Będziemy świadkami kilku intryg, machlojek, które nie bez echa odbiją się na zażyłych relacjach głównych bohaterów.
Książka Niny Reichter zachwyca bogactwem słów, metafor, cytatów i sentencji. Niezwykle barwny, żywy, sugestywny wręcz sensualny język staje się kwintesencją duchowości, emanując romantyczną atmosferą. Akcja płynie spokojnie z rytmem fal, lecz czasami zdarzają się niespodziewane momenty. Z kolei otwarte zakończenie zawiera kilka niewyjaśnionych wątków, które mam nadzieję zostaną doprowadzone do końca w trzeciej części tego cyklu. Już zacieram ręce z radości na myśl o dalszych skomplikowanych losach braci Rothfeld i ich wspólnej wybranki serca.
Gorąco polecam ,,Ostatnią spowiedź’’ wszystkim osobom, które mają za sobą pierwszy tom tej serii, fanom twórczości pisarki oraz miłośnikom romansów. To cudowna, wzruszająca historia o czystej, namiętniej, bezgranicznej miłości. Poddaj się zatem tej niesamowitej ekstazie i poczuj wielką siłę ludzkich marzeń i pragnień. Zapraszam.
Marcelina Pomper | (30.07.2014) |
„Jesteś marionetką w rękach przeznaczenia, które nie jest okrutne, choć czasami nazywają go bezdusznym. Patrzący przez pryzmat słów nie rozumieją, że ono jest po prostu... niezmienne”.
Strzał z pistoletu na koncercie – to ostatnie wspomnienie Ally z opłakanego w skutkach koncertu Bradina. Jej świat runął w gruzach… Następują najgorsze chwile – czekanie, aż chłopak obudzi się ze śpiączki. Gdy to w końcu następuje, Bradin z maską na twarzy wyrzuca All z sali… Jak się okazuje, myśli, że dziewczyna potajemnie spotykała się z jego bratem, Tomem. Nie daje jej wytłumaczyć, co tak naprawdę zaszło. Odtrącenie chłopaka, którego się kocha, wywołuje cierpienie ból i pustkę… Dodatkowo jeszcze po chwili szczęścia boryka się z drugim odtrąceniem.
Dziewczyna jednak podnosi się dzięki swej przyjaciółce i Tomowi. Postanawia wziąć sprawy w swoje ręce i nie chować głowy w piasek. Czyż porażki nie sprawiają, że człowiek staje się silniejszy? Ally zdobywa pracę, staje się niezależna i zmienia się…
Co na to wszystko Bradin?
Miłość w szponach show-biznesu i obietnice, które stąpają na cienkiej granicy między prawdą a kłamstwem.
Już od pierwszych stron zostajemy wprowadzeni w nastrój smutku i oczekiwania na dalsze losy, jakie napisała dla nas autorka. I już na początku historia porywa nas w swój nurt, by przy niej płakać, śmiać się i złościć. Tak, z tą książką na pewno poznamy całą paletę ludzkich uczuć. Nie ma bowiem takiej cechy czy uczucia, które nie zostałoby tu ukazane, co oczywiście jest ciekawym przeżyciem.
Fabuła książki jest naprawdę dawką adrenaliny czy przejażdżką na kolejce bez żadnego pasa bezpieczeństwa. Nie wiadomo, w którym momencie coś wybuchnie i zaskoczy nas czymś nowym. I choć historii o miłości jest na rynku dużo, ta ma w sobie coś szczególnego, co przyciąga jak magnes. A to nie jest opowieść o lukrowej miłości, tylko o uczuciu, które przez sławę i branżę biznesu może rozpaść się w drobny mak, gdy coś nie ułoży się tak, jak powinno. To historia o walce – wygra ten, kto umie odpowiednio rozdać karty.
Co ciekawe i godne podziwu, autorka rozwinęła się w swych zdolnościach pisarskich. Tom pierwszy był więcej niż dobry, ale część druga to świetnie napisana książka, w której nie brakuje napięcia. Styl i język poprawiły się. A cała książka wygląda estetycznie, tak by czytelnik nie musiał gubić się w czasie i miejscu.
Bardzo zaskakującą rzeczą jest to, iż główna bohaterka nie drażni czytelnika swym charakterem, bo choć czasami uroniła kilka łez i poddawała się, potrafiła podnieść głowę i walczyć o swoje. Natomiast irytował mnie trochę Bradin – no bo ileż razy można zostawić dziewczynę, a potem jak gdyby nigdy nic powiedzieć: „przepraszam, zrobiłem błąd, wybacz mi”. To troszkę złości, ale nie jest jakimś mankamentem. Ciekawą postacią jest Tom, który potrafi rozśmieszyć swą arogancją i tupetem. A co ciekawe, poznajemy go jako chłopaka bez maski gwiazdy, a poszukującego miłości… której nie może mieć. I choć lubię Brada, Tom po prostu wygrywa tę bitwę. Można śmiało stwierdzić, że bohaterowie mają swoje unikatowe cechy, za co ich lubimy, ale mają też wady, przez które potykają się na trudnej drodze do miłości.
Mówi się, że w miłości jak na wojnie – wygrywa najlepszy. Ale gdy walka trwa cały czas, a koniec tej historii nie jest przesądzony? Miłość to przeciwnik nie do pokonania i gdy to uczucie się rodzi, nie da się go zniszczyć… przynajmniej nie od razu.
To właśnie w tej książce jest barwnym urozmaiceniem – walka. Walka o uczucie, które bywa zawodne, które nie ima się niczego. I choć może Wam się wydawać, że to kolejna nudna książka o miłości chłopaka do dziewczyny, to grubo się mylicie. To książka o szacunku, zaufaniu oraz potrzebie miłości i akceptacji.
Myślę, że autorka świetnie pokazała nam, jakie wartości w życiu są najważniejsze. Jak świat może podkładać kłody pod nogi w drodze do błogiego szczęścia i radości. W życiu nie ma lekko i to właśnie podkreśla pisarka. Powinniśmy walczyć o swoje marzenia i dążyć do ich spełnienia, nieważne, ile czeka nas niespodzianek i ile razy zboczymy z wyznaczonej drogi. Ważne, byśmy się nie poddawali, bo czasem los chce sprawdzić, czy faktycznie zasługujemy na to szczęście.
Kończąc, polecam sięgnąć po książkę i samemu przekonać się, czy mam rację. Uważam, że to świetna książka dla romantyków i marzycieli, jak i ludzi, którzy śmiało kroczą przez życie, nie bojąc się walki.
http://mirror-of--soul.blogspot.com/2013/10/ostatnia-spowiedz-tom-ii-nina-reichter.html
Strzał z pistoletu na koncercie – to ostatnie wspomnienie Ally z opłakanego w skutkach koncertu Bradina. Jej świat runął w gruzach… Następują najgorsze chwile – czekanie, aż chłopak obudzi się ze śpiączki. Gdy to w końcu następuje, Bradin z maską na twarzy wyrzuca All z sali… Jak się okazuje, myśli, że dziewczyna potajemnie spotykała się z jego bratem, Tomem. Nie daje jej wytłumaczyć, co tak naprawdę zaszło. Odtrącenie chłopaka, którego się kocha, wywołuje cierpienie ból i pustkę… Dodatkowo jeszcze po chwili szczęścia boryka się z drugim odtrąceniem.
Dziewczyna jednak podnosi się dzięki swej przyjaciółce i Tomowi. Postanawia wziąć sprawy w swoje ręce i nie chować głowy w piasek. Czyż porażki nie sprawiają, że człowiek staje się silniejszy? Ally zdobywa pracę, staje się niezależna i zmienia się…
Co na to wszystko Bradin?
Miłość w szponach show-biznesu i obietnice, które stąpają na cienkiej granicy między prawdą a kłamstwem.
Już od pierwszych stron zostajemy wprowadzeni w nastrój smutku i oczekiwania na dalsze losy, jakie napisała dla nas autorka. I już na początku historia porywa nas w swój nurt, by przy niej płakać, śmiać się i złościć. Tak, z tą książką na pewno poznamy całą paletę ludzkich uczuć. Nie ma bowiem takiej cechy czy uczucia, które nie zostałoby tu ukazane, co oczywiście jest ciekawym przeżyciem.
Fabuła książki jest naprawdę dawką adrenaliny czy przejażdżką na kolejce bez żadnego pasa bezpieczeństwa. Nie wiadomo, w którym momencie coś wybuchnie i zaskoczy nas czymś nowym. I choć historii o miłości jest na rynku dużo, ta ma w sobie coś szczególnego, co przyciąga jak magnes. A to nie jest opowieść o lukrowej miłości, tylko o uczuciu, które przez sławę i branżę biznesu może rozpaść się w drobny mak, gdy coś nie ułoży się tak, jak powinno. To historia o walce – wygra ten, kto umie odpowiednio rozdać karty.
Co ciekawe i godne podziwu, autorka rozwinęła się w swych zdolnościach pisarskich. Tom pierwszy był więcej niż dobry, ale część druga to świetnie napisana książka, w której nie brakuje napięcia. Styl i język poprawiły się. A cała książka wygląda estetycznie, tak by czytelnik nie musiał gubić się w czasie i miejscu.
Bardzo zaskakującą rzeczą jest to, iż główna bohaterka nie drażni czytelnika swym charakterem, bo choć czasami uroniła kilka łez i poddawała się, potrafiła podnieść głowę i walczyć o swoje. Natomiast irytował mnie trochę Bradin – no bo ileż razy można zostawić dziewczynę, a potem jak gdyby nigdy nic powiedzieć: „przepraszam, zrobiłem błąd, wybacz mi”. To troszkę złości, ale nie jest jakimś mankamentem. Ciekawą postacią jest Tom, który potrafi rozśmieszyć swą arogancją i tupetem. A co ciekawe, poznajemy go jako chłopaka bez maski gwiazdy, a poszukującego miłości… której nie może mieć. I choć lubię Brada, Tom po prostu wygrywa tę bitwę. Można śmiało stwierdzić, że bohaterowie mają swoje unikatowe cechy, za co ich lubimy, ale mają też wady, przez które potykają się na trudnej drodze do miłości.
Mówi się, że w miłości jak na wojnie – wygrywa najlepszy. Ale gdy walka trwa cały czas, a koniec tej historii nie jest przesądzony? Miłość to przeciwnik nie do pokonania i gdy to uczucie się rodzi, nie da się go zniszczyć… przynajmniej nie od razu.
To właśnie w tej książce jest barwnym urozmaiceniem – walka. Walka o uczucie, które bywa zawodne, które nie ima się niczego. I choć może Wam się wydawać, że to kolejna nudna książka o miłości chłopaka do dziewczyny, to grubo się mylicie. To książka o szacunku, zaufaniu oraz potrzebie miłości i akceptacji.
Myślę, że autorka świetnie pokazała nam, jakie wartości w życiu są najważniejsze. Jak świat może podkładać kłody pod nogi w drodze do błogiego szczęścia i radości. W życiu nie ma lekko i to właśnie podkreśla pisarka. Powinniśmy walczyć o swoje marzenia i dążyć do ich spełnienia, nieważne, ile czeka nas niespodzianek i ile razy zboczymy z wyznaczonej drogi. Ważne, byśmy się nie poddawali, bo czasem los chce sprawdzić, czy faktycznie zasługujemy na to szczęście.
Kończąc, polecam sięgnąć po książkę i samemu przekonać się, czy mam rację. Uważam, że to świetna książka dla romantyków i marzycieli, jak i ludzi, którzy śmiało kroczą przez życie, nie bojąc się walki.
http://mirror-of--soul.blogspot.com/2013/10/ostatnia-spowiedz-tom-ii-nina-reichter.html
Agnieszka Trzesniewska | (9.09.2013) |
"Ostania spowiedź” pozostawiła mnie z niedosytem i apetytem na więcej. Byłam ciekawa jak potoczą się losy bohaterów, a przede wszystkim jaką rolę w tej historii odegra Tom, który swoim zachowaniem udowodnił, że jest nieprzewidywalny i zdolny do stwarzania pozorów, które odwracają uwagę otoczenia od prawdy. Dlatego też, kiedy w moje ręce wpadł drugi tom powieści nie mogłam powstrzymać się przed „zatopieniem” w lekturze.
Po dramatycznych wydarzeniach na ostatnim koncercie, życie Brada wisi na włosku. Lekarze robią wszystko, co jest w ich mocy, ale czy chłopak, któremu zawalił się świat znajdzie w sobie silę do walki? Jest przekonany, że zdradziły go dwie najbliższe osoby, a zraniona męska duma nie jest najlepszym doradcą. Czy los da Ally i Tomowi szansę na złożenie wyjaśnień, a przede wszystkim czy Bradin będzie chciał ich wysłuchać i da wiarę tłumaczeniom? Przed bohaterami trudne chwile, przyszłość jest niepewna, a kiedy przeszłość daje o sobie znać wszystko może się zdarzyć.
Kolejny raz Nina Reichter „zaczarowała” mnie swoim słowami, pięknym i obrazowym językiem, który pozwolił mi płynąć na falach książki. Wystarczyło kilka stron i zapomniałam o otaczającej mnie rzeczywistości. Jestem pod wrażeniem zdolności autorki, która nie potrzebuje wielu słów, aby stworzyć odpowiedni nastrój i zagrać na emocjach czytelnika poruszając jego wrażliwość. Uczucia były przedstawione w tak namacalny sposób, że ani przez chwilę nie miałam wątpliwości w jakim stanie znajdują się bohaterowie. Mimo, że cała historia rozgrywała się w mojej wyobraźni, zdarzały się momenty, że czułam suchość w gardle i nie mogłam powstrzymać łez, a stwierdzenie, które padło w filmie „Purpurowa róża z Kairu” Woody'ego Allena:. „Właśnie poznałam wspaniałego mężczyznę! Jest postacią fikcyjną, ale przecież nikt nie jest doskonały.” zaczęło „odzywać się” w mojej głowie.
Nie zawiedli mnie też bohaterowie. Ally udowodniła, że jest kobietą dojrzałą, która nie boi się walczyć o to, co jest dla niej ważne. Ma w sobie ten rodzaj wrażliwości i delikatności, który pozwala jej rozpłynąć się w silnych męskich ramionach, ale kiedy potrzeba, twardo stąpa po Ziemi. Zakochała się, ale to nie przeszkadza jej realizować własnych planów i dbać o swoją niezależność. Z zagubionej dziewczynki zmieniła się w kobietę. Tom zaskoczył mnie najbardziej „zrzucając” maskę i odkrywając niektóre zakamarki swojej duszy. Choć na zewnątrz pozostał taki sam, doskonale wiedziałam kiedy „kłamie” oszukując najbliższych, a czasem samego siebie. Miłym zaskoczeniem był „powrót” Christopha, który już nie raz udowodnił, że cel uświęca środki i choć zwycięstwo może być „pyrrusowe” on walczy do końca. Największy problem mam z Bradem, ponieważ jest mężczyzną idealnym, spełnieniem kobiecych marzeń. Kocha całym sercem, ma charakter i kiedy trzeba potrafi tupnąć nogą. Nie jest pozbawiony wad, czasem popełnia błędy, a jednak mam wrażenie, że jest chodzącą doskonałością. Cudowny książę na białym koniu „wycięty” z baśni i przeniesiony do współczesności.
Powieść przypomina nowoczesną wersję bajki o Kopciuszku, jest przewidywalna i schematyczna, ale to nie przeszkadza w przyjemnym spędzeniu czasu w jej towarzystwie. Na mnie największe wrażenie zrobiły emocje, wobec których trudno pozostać obojętnym. Przeżyłam chwile wzruszeń, radości, żalu i rozczarowania. Były momenty, kiedy chciałam potrząsnąć bohaterami i wrzasnąć, że podejmują niewłaściwie decyzje, albo szepnąć im do ucha- nie odpuszczaj, walcz, tylko słabi się poddają. Książka bardzo dobrze sprawdza się jako lektura do poduszki, pozwalając odprężyć się po ciężkim dniu. Odrywa od rzeczywistości, ogrzewa serce i sprawia, że zasypiamy szczęśliwi i rozmarzeni.
Trochę mi przykro, że moja przygoda z „Ostatnią spowiedzią” dobiegła końca, zazdroszczę tym, którzy przyjemność czytania tej lektury mają jeszcze przed sobą. Znów z niecierpliwością czekam na kolejny tom i liczę, że autorce nie zabraknie pomysłów na skomplikowanie i urozmaicenie życia bohaterów- POLECAM
Po dramatycznych wydarzeniach na ostatnim koncercie, życie Brada wisi na włosku. Lekarze robią wszystko, co jest w ich mocy, ale czy chłopak, któremu zawalił się świat znajdzie w sobie silę do walki? Jest przekonany, że zdradziły go dwie najbliższe osoby, a zraniona męska duma nie jest najlepszym doradcą. Czy los da Ally i Tomowi szansę na złożenie wyjaśnień, a przede wszystkim czy Bradin będzie chciał ich wysłuchać i da wiarę tłumaczeniom? Przed bohaterami trudne chwile, przyszłość jest niepewna, a kiedy przeszłość daje o sobie znać wszystko może się zdarzyć.
Kolejny raz Nina Reichter „zaczarowała” mnie swoim słowami, pięknym i obrazowym językiem, który pozwolił mi płynąć na falach książki. Wystarczyło kilka stron i zapomniałam o otaczającej mnie rzeczywistości. Jestem pod wrażeniem zdolności autorki, która nie potrzebuje wielu słów, aby stworzyć odpowiedni nastrój i zagrać na emocjach czytelnika poruszając jego wrażliwość. Uczucia były przedstawione w tak namacalny sposób, że ani przez chwilę nie miałam wątpliwości w jakim stanie znajdują się bohaterowie. Mimo, że cała historia rozgrywała się w mojej wyobraźni, zdarzały się momenty, że czułam suchość w gardle i nie mogłam powstrzymać łez, a stwierdzenie, które padło w filmie „Purpurowa róża z Kairu” Woody'ego Allena:. „Właśnie poznałam wspaniałego mężczyznę! Jest postacią fikcyjną, ale przecież nikt nie jest doskonały.” zaczęło „odzywać się” w mojej głowie.
Nie zawiedli mnie też bohaterowie. Ally udowodniła, że jest kobietą dojrzałą, która nie boi się walczyć o to, co jest dla niej ważne. Ma w sobie ten rodzaj wrażliwości i delikatności, który pozwala jej rozpłynąć się w silnych męskich ramionach, ale kiedy potrzeba, twardo stąpa po Ziemi. Zakochała się, ale to nie przeszkadza jej realizować własnych planów i dbać o swoją niezależność. Z zagubionej dziewczynki zmieniła się w kobietę. Tom zaskoczył mnie najbardziej „zrzucając” maskę i odkrywając niektóre zakamarki swojej duszy. Choć na zewnątrz pozostał taki sam, doskonale wiedziałam kiedy „kłamie” oszukując najbliższych, a czasem samego siebie. Miłym zaskoczeniem był „powrót” Christopha, który już nie raz udowodnił, że cel uświęca środki i choć zwycięstwo może być „pyrrusowe” on walczy do końca. Największy problem mam z Bradem, ponieważ jest mężczyzną idealnym, spełnieniem kobiecych marzeń. Kocha całym sercem, ma charakter i kiedy trzeba potrafi tupnąć nogą. Nie jest pozbawiony wad, czasem popełnia błędy, a jednak mam wrażenie, że jest chodzącą doskonałością. Cudowny książę na białym koniu „wycięty” z baśni i przeniesiony do współczesności.
Powieść przypomina nowoczesną wersję bajki o Kopciuszku, jest przewidywalna i schematyczna, ale to nie przeszkadza w przyjemnym spędzeniu czasu w jej towarzystwie. Na mnie największe wrażenie zrobiły emocje, wobec których trudno pozostać obojętnym. Przeżyłam chwile wzruszeń, radości, żalu i rozczarowania. Były momenty, kiedy chciałam potrząsnąć bohaterami i wrzasnąć, że podejmują niewłaściwie decyzje, albo szepnąć im do ucha- nie odpuszczaj, walcz, tylko słabi się poddają. Książka bardzo dobrze sprawdza się jako lektura do poduszki, pozwalając odprężyć się po ciężkim dniu. Odrywa od rzeczywistości, ogrzewa serce i sprawia, że zasypiamy szczęśliwi i rozmarzeni.
Trochę mi przykro, że moja przygoda z „Ostatnią spowiedzią” dobiegła końca, zazdroszczę tym, którzy przyjemność czytania tej lektury mają jeszcze przed sobą. Znów z niecierpliwością czekam na kolejny tom i liczę, że autorce nie zabraknie pomysłów na skomplikowanie i urozmaicenie życia bohaterów- POLECAM
Lustro Rzeczywistości | (25.11.2014) |
Romantyczne historie o miłości w szponach show-biznesu można mnożyć, jednak ta ma w sobie coś niewiarygodnie wciągającego i bez wątpienia broni się stylem. Autorka skupiła się na przeżyciach wewnętrznych bohaterów, pokazała ich trudne, podatne na wpływy charaktery, a do tego wprowadziła napięcie, które nie pozwala przerwać lektury. Nie ma co ukrywać, pani Nina zabawiła się uczuciami czytelnika, zagrała mu na nosie i poturbowała duszę, choć w tym tomie lekko spuściła z tonu. W związku z tym mam apel, jeśli zaczniecie czytać serię i drugi tom będzie Was nużył, nie poddawajcie się, bo to ostatni tom zniszczy Was psychicznie...
Ostatnia spowiedź to jedna z tych książek, które pozostają w sercu czytelnika na zawsze. Autorka choć posługuje się prostym, zrozumiałym językiem ma dar malowania emocji słowami. Czytając dokładnie wiedziałam co chodzi po głowach bohaterów, byłam wnikliwym obserwatorem, narażonym na emocjonalne katusze. Irytowałam się, szalałam z rozpaczy, by potem poczuć w sercu ciepło. Druga część tego tomu stała się romantycznym do bólu obrazkiem i tutaj musiałam sięgnąć po miskę na tęczę, nie dało się inaczej. Jednak myślę, że to był celowy zabieg autorki - uśpić czujność czytelnika, by potem zadać cios w samo serce. Myślę, że autorka inspirowała się prawdziwymi wydarzeniami i emocjami, które przeżyła, bądź była ich świadkiem. To niemożliwe by opisać sceny tak realnie i wiarygodnie bez zaangażowania emocjonalnego.
Inspiracją dla stworzenia postaci Toma i Brada byli bracia Kaulitz z zespołu Tokio Hotel (...) Postać Toma silnie na mnie podziałała, współczułam mu i w kilku momentach mocno kibicowałam (...)
Ostatnia spowiedź II traktuje o miłości. Będę nudna, tak, ale autorka nadal snuje opowieść o wzlotach i upadkach uczuciowych bohaterów, pokazuje skutki urażonej dumy i braku dialogu. Udowadnia, że ludzie sami stwarzają problemy, których można uniknąć za pomocą prostej, szczerej rozmowy i choć to wydaje się banalne, wcale takim nie jest. Przyznajcie się, ile razy obraziliście się na kogoś tylko dlatego, że usłyszeliście niewygodą prawdę? Ally i Bradin mijają się dlatego, że jako młodzi ludzi nie potrafią się dogadać, tak zwyczajnie, po ludzku. Zacinają się w sobie, a ich ośli upór nieraz doprowadzał mnie do pasji. Na szczęście nadchodzi dzień, gdy wszystko staje się jasne i to najbardziej romantyczny, słodki moment w całej książce.
Czego oprócz miłości możecie się spodziewać? Intryg, plotek, brudnego świata show-biznesu i twardych reguł w nim rządzących. Poczytacie o wielkiej przyjaźni, braterskiej więzi i perfidnych pseudo-przyjaciołach. Poznacie młodzieńcze pragnienia, fascynacje i dążenia. Odpoczniecie przy tym tomie i uśpicie swoją czujność. A na dodatek znów popłyniecie z muzyką. Polecam.
całość opinii:
http://lustro-rzeczywistosci.blogspot.com/2014/11/maraton-z-ostatnia-spowiedz-nina_25.html
Ostatnia spowiedź to jedna z tych książek, które pozostają w sercu czytelnika na zawsze. Autorka choć posługuje się prostym, zrozumiałym językiem ma dar malowania emocji słowami. Czytając dokładnie wiedziałam co chodzi po głowach bohaterów, byłam wnikliwym obserwatorem, narażonym na emocjonalne katusze. Irytowałam się, szalałam z rozpaczy, by potem poczuć w sercu ciepło. Druga część tego tomu stała się romantycznym do bólu obrazkiem i tutaj musiałam sięgnąć po miskę na tęczę, nie dało się inaczej. Jednak myślę, że to był celowy zabieg autorki - uśpić czujność czytelnika, by potem zadać cios w samo serce. Myślę, że autorka inspirowała się prawdziwymi wydarzeniami i emocjami, które przeżyła, bądź była ich świadkiem. To niemożliwe by opisać sceny tak realnie i wiarygodnie bez zaangażowania emocjonalnego.
Inspiracją dla stworzenia postaci Toma i Brada byli bracia Kaulitz z zespołu Tokio Hotel (...) Postać Toma silnie na mnie podziałała, współczułam mu i w kilku momentach mocno kibicowałam (...)
Ostatnia spowiedź II traktuje o miłości. Będę nudna, tak, ale autorka nadal snuje opowieść o wzlotach i upadkach uczuciowych bohaterów, pokazuje skutki urażonej dumy i braku dialogu. Udowadnia, że ludzie sami stwarzają problemy, których można uniknąć za pomocą prostej, szczerej rozmowy i choć to wydaje się banalne, wcale takim nie jest. Przyznajcie się, ile razy obraziliście się na kogoś tylko dlatego, że usłyszeliście niewygodą prawdę? Ally i Bradin mijają się dlatego, że jako młodzi ludzi nie potrafią się dogadać, tak zwyczajnie, po ludzku. Zacinają się w sobie, a ich ośli upór nieraz doprowadzał mnie do pasji. Na szczęście nadchodzi dzień, gdy wszystko staje się jasne i to najbardziej romantyczny, słodki moment w całej książce.
Czego oprócz miłości możecie się spodziewać? Intryg, plotek, brudnego świata show-biznesu i twardych reguł w nim rządzących. Poczytacie o wielkiej przyjaźni, braterskiej więzi i perfidnych pseudo-przyjaciołach. Poznacie młodzieńcze pragnienia, fascynacje i dążenia. Odpoczniecie przy tym tomie i uśpicie swoją czujność. A na dodatek znów popłyniecie z muzyką. Polecam.
całość opinii:
http://lustro-rzeczywistosci.blogspot.com/2014/11/maraton-z-ostatnia-spowiedz-nina_25.html
Skryta Książka | (22.10.2016) |
Wydarzenia w książce zaczynają się dokładnie w tym samym momencie, w którym zakończył się tom pierwszy. Jest to wielki plus tej trylogii, ponieważ rzadko zdarza się autorom w książkach stosować tą metodę. Zazwyczaj kolejne części danej serii zaczynają się w nie wiadomo jakim momencie i czytelnik automatycznie jest zdezorientowany.
Książka utrzymuje poziom, ale w troszkę mniejszym stopniu, niż tom pierwszy. Owszem, tą pozycję czytało mi się bardzo szybko, wciągnęła mnie i dalej jestem zaciekawiona kontynuacją. Słyszałam, że warto przebrnąć przez II część, aby zostać totalnie zaskoczonym w III części, więc tego się trzymam.
Nie wiem co mam myśleć o relacji Ally i Bradina. Są dobrze wykreowanymi bohaterami, można ich polubić, mimo tego iż czasami główna bohaterka bywa bardzo irytująca, jednak mam wrażenie, że wszystko w tej części działo się za szybko. Nie podobał mi się ten zabieg i był lekko przesadzony według mnie.
Natomiast - ku mojemu zdziwieniu - bardzo polubiłam postać Toma (brata Bradina). Jest fantastyczną osobą, zaczął mnie intrygować i przez zakończenie tej części historii jestem niesamowicie ciekawa jak potoczy się jego życie. Na ten moment, jest to mój ulubiony bohater.
Mam wrażenie, że wiele wątków zostało pominiętych, ale właśnie one zachęcają do sięgnięcia po dalsze części. Bardzo polubiłam styl Niny Reichter, która piszę świetnie - tak prosto i przejrzyście. Nie czułam się ani przez chwilkę zdezorientowana i zmieszana.
Trójkąt miłosny również stał się lekko drażliwy. Na szczęście nie zeszło to do tego stopnia, że Ally miała dylemat kogo wybrać. Myślę, że autorka jeśli już chciała zastosować ten schemat, to poszła w trochę inną stronę, tą lepszą, dzięki czemu stało się to znośne i nie irytowało aż tak bardzo.
Miłość którą darzą się główni bohaterowie jest wyjątkowa. To główny motyw tej powieści, więc uważam, że warto o nim wspomnieć. Mimo tego, iż czasem zauważałam, że oboje są zmieszani, zagubieni, to i tak dało się czuć na każdej stronie tą chemię i ogromne uczucie. Nie było to coś sztucznego. Sadzę, że było to wręcz prawdziwe i niespotykane.
II część "Ostatniej spowiedzi" spodobała mi się. Spędziłam bardzo miło przy niej czas. Nie była tak zachwycająca jak jej poprzedniczka, ale uważam, że jest napisana bardzo dobrze. Wydarzenia są ciekawe i wszystko czyta się w ekspresowym tempie. Warto dać tej trylogii szansę.
Książka utrzymuje poziom, ale w troszkę mniejszym stopniu, niż tom pierwszy. Owszem, tą pozycję czytało mi się bardzo szybko, wciągnęła mnie i dalej jestem zaciekawiona kontynuacją. Słyszałam, że warto przebrnąć przez II część, aby zostać totalnie zaskoczonym w III części, więc tego się trzymam.
Nie wiem co mam myśleć o relacji Ally i Bradina. Są dobrze wykreowanymi bohaterami, można ich polubić, mimo tego iż czasami główna bohaterka bywa bardzo irytująca, jednak mam wrażenie, że wszystko w tej części działo się za szybko. Nie podobał mi się ten zabieg i był lekko przesadzony według mnie.
Natomiast - ku mojemu zdziwieniu - bardzo polubiłam postać Toma (brata Bradina). Jest fantastyczną osobą, zaczął mnie intrygować i przez zakończenie tej części historii jestem niesamowicie ciekawa jak potoczy się jego życie. Na ten moment, jest to mój ulubiony bohater.
Mam wrażenie, że wiele wątków zostało pominiętych, ale właśnie one zachęcają do sięgnięcia po dalsze części. Bardzo polubiłam styl Niny Reichter, która piszę świetnie - tak prosto i przejrzyście. Nie czułam się ani przez chwilkę zdezorientowana i zmieszana.
Trójkąt miłosny również stał się lekko drażliwy. Na szczęście nie zeszło to do tego stopnia, że Ally miała dylemat kogo wybrać. Myślę, że autorka jeśli już chciała zastosować ten schemat, to poszła w trochę inną stronę, tą lepszą, dzięki czemu stało się to znośne i nie irytowało aż tak bardzo.
Miłość którą darzą się główni bohaterowie jest wyjątkowa. To główny motyw tej powieści, więc uważam, że warto o nim wspomnieć. Mimo tego, iż czasem zauważałam, że oboje są zmieszani, zagubieni, to i tak dało się czuć na każdej stronie tą chemię i ogromne uczucie. Nie było to coś sztucznego. Sadzę, że było to wręcz prawdziwe i niespotykane.
II część "Ostatniej spowiedzi" spodobała mi się. Spędziłam bardzo miło przy niej czas. Nie była tak zachwycająca jak jej poprzedniczka, ale uważam, że jest napisana bardzo dobrze. Wydarzenia są ciekawe i wszystko czyta się w ekspresowym tempie. Warto dać tej trylogii szansę.
Sylwia Szymkiewicz | (11.11.2013) |
Wewnętrzne rozdarcie
„Ostatnia spowiedź. Tom II” Nina Reichter
wyd. Novae Res
rok: 2013
str. 354
Ocena: 4/6
Długa czekałam na możliwość sięgnięcia po drugi tom Ostatniej spowiedzi i choć leżał on spokojnie na mojej półce, nie od razu mogłam się z nim zapoznać. Na szczęście, jeszcze nim z drzew opadły wszystkie jesienne liście zakończyłam lekturę i... no właśnie. Czy zachwyciłam się, jak przy okazji pierwszego tomu? O tym przekonacie się jedynie zapoznając się z poniższym tekstem.
Pierwszy tom serii zatytułowanej Ostatnia spowiedź zakończył się dość tragicznie i, jeśli mam być zupełnie szczera, to chyba właśnie to zakończenie sprawiło, że książka tak zapadła mi w pamięci. W końcu, bądźmy szczerzy, większość autorów wie, że żeby zadowolić czytelnika muszą postępować według określonego schematu (przynajmniej jeśli w grę wchodzi jakikolwiek romans). I tak zawsze mamy jego i mamy ją (dla odmiany czasem ją i ją lub jego i jego). On i Ona się poznają, zakochują, tworzą parę, pojawiają się problemy, które pokonują i następuje happy end (ewentualnie coś staje im na przeszkodzie, pokonują przeciwności, tworzą parę i następuje szczęśliwe zakończenie). W wypadku Ostatniej spowiedzi wszystko potoczyło się zgoła inaczej. Niby jest on i ona. Niby coś między nimi iskrzy i mają się ku sobie. Jednak ich potencjalny związek z góry skazany jest na przegraną. Tak to przynajmniej wygląda na pierwszy rzut oka. Na szczęście nie zawsze to, co nam się wydaje, jest rzeczywistością. Kiedy tę starą prawdę odkrywają główni bohaterowie, odnieść można wrażenie, że ich uczucie jest w stanie przenosić góry. Wtedy jednak ma miejsce prawdziwa tragedia, która przekreśla dosłownie wszystko, ale... No właśnie, na szczęście jest ale i ta "tragedia" nie przekreśla jednak absolutnie wszystkiego. Bohaterowie zmieniają jednak odrobinę sposób patrzenia na świat i na samych siebie. Ta zmiana powoduje, że Bradin i Ally oddalają się od siebie i wszystko na niebie i ziemi wskazuje, że jednak się ze sobą nie zestarzeją. Chyba, że... coś ponownie stanie im na drodze i ich losy po raz wtóry się odmienią.
Wiele sobie obiecywałam po tej książce. W mojej wyobraźni, od chwili odłożenia do biblioteczki pierwszego tomu, rodziły się różne scenariusze tego, jak mogą zakończyć się przygody Ally i Bradina. Nie spodziewałam się jednak takiego obrotu wydarzeń. Oczywiście mogłam przewidzieć pewne wątki, inne były logicznym następstwem tego, co autorka zaprezentowała w części pierwszej, nie myślałam jednak, że wszystko aż tak się... rozkręci. Bo problemy między parą zaczynają narastać zamiast maleć. Mnożą się w nieskończoność, w pewnym momencie można wręcz dojść do wniosku, że są one silniejsze niż miłość łącząca tę dwójkę. A sama miłość może być tak różna i skierowana w tak wiele stron i odbierana na tak wielu płaszczyznach, że... czasami można się pogubić. Czasem można wręcz zapomnieć, kogo rzeczywiście się kocha, kogo szanuje, a z kim chce się przyjaźnić. Może nawet osoba, która jest twoim najlepszym przyjacielem, w rzeczywistości jest miłością twojego życia, a ukochany to bratnia dusza, ale do miłości mu jednak daleko?
Po lekturze drugiego tomu Ostatniej spowiedzi mam mieszane uczucia. Książka mi się podobała. Dobrze mi się ją czytało. Dialogi były ciekawe i wciągające, a opisy, w zdecydowanej większości, nieprzegadane. Autorka miała również bardzo ciekawy pomysł na powieść, ale... chyba w pewnym momencie przesadziła z pomysłami. Podczas lektury odniosłam wrażenie, że czytam nie do końca fenomenalne połączenie kilku książek, zamiast bardzo dobrej jednej. Szkoda, bo potencjał był i to ogromny. Mimo jednak pewnych niedociągnięć uważam, że książka była dobra. Zachęcam więc do zapoznania się z nią i wyrobienia na jej temat własnej opinii.
„Ostatnia spowiedź. Tom II” Nina Reichter
wyd. Novae Res
rok: 2013
str. 354
Ocena: 4/6
Długa czekałam na możliwość sięgnięcia po drugi tom Ostatniej spowiedzi i choć leżał on spokojnie na mojej półce, nie od razu mogłam się z nim zapoznać. Na szczęście, jeszcze nim z drzew opadły wszystkie jesienne liście zakończyłam lekturę i... no właśnie. Czy zachwyciłam się, jak przy okazji pierwszego tomu? O tym przekonacie się jedynie zapoznając się z poniższym tekstem.
Pierwszy tom serii zatytułowanej Ostatnia spowiedź zakończył się dość tragicznie i, jeśli mam być zupełnie szczera, to chyba właśnie to zakończenie sprawiło, że książka tak zapadła mi w pamięci. W końcu, bądźmy szczerzy, większość autorów wie, że żeby zadowolić czytelnika muszą postępować według określonego schematu (przynajmniej jeśli w grę wchodzi jakikolwiek romans). I tak zawsze mamy jego i mamy ją (dla odmiany czasem ją i ją lub jego i jego). On i Ona się poznają, zakochują, tworzą parę, pojawiają się problemy, które pokonują i następuje happy end (ewentualnie coś staje im na przeszkodzie, pokonują przeciwności, tworzą parę i następuje szczęśliwe zakończenie). W wypadku Ostatniej spowiedzi wszystko potoczyło się zgoła inaczej. Niby jest on i ona. Niby coś między nimi iskrzy i mają się ku sobie. Jednak ich potencjalny związek z góry skazany jest na przegraną. Tak to przynajmniej wygląda na pierwszy rzut oka. Na szczęście nie zawsze to, co nam się wydaje, jest rzeczywistością. Kiedy tę starą prawdę odkrywają główni bohaterowie, odnieść można wrażenie, że ich uczucie jest w stanie przenosić góry. Wtedy jednak ma miejsce prawdziwa tragedia, która przekreśla dosłownie wszystko, ale... No właśnie, na szczęście jest ale i ta "tragedia" nie przekreśla jednak absolutnie wszystkiego. Bohaterowie zmieniają jednak odrobinę sposób patrzenia na świat i na samych siebie. Ta zmiana powoduje, że Bradin i Ally oddalają się od siebie i wszystko na niebie i ziemi wskazuje, że jednak się ze sobą nie zestarzeją. Chyba, że... coś ponownie stanie im na drodze i ich losy po raz wtóry się odmienią.
Wiele sobie obiecywałam po tej książce. W mojej wyobraźni, od chwili odłożenia do biblioteczki pierwszego tomu, rodziły się różne scenariusze tego, jak mogą zakończyć się przygody Ally i Bradina. Nie spodziewałam się jednak takiego obrotu wydarzeń. Oczywiście mogłam przewidzieć pewne wątki, inne były logicznym następstwem tego, co autorka zaprezentowała w części pierwszej, nie myślałam jednak, że wszystko aż tak się... rozkręci. Bo problemy między parą zaczynają narastać zamiast maleć. Mnożą się w nieskończoność, w pewnym momencie można wręcz dojść do wniosku, że są one silniejsze niż miłość łącząca tę dwójkę. A sama miłość może być tak różna i skierowana w tak wiele stron i odbierana na tak wielu płaszczyznach, że... czasami można się pogubić. Czasem można wręcz zapomnieć, kogo rzeczywiście się kocha, kogo szanuje, a z kim chce się przyjaźnić. Może nawet osoba, która jest twoim najlepszym przyjacielem, w rzeczywistości jest miłością twojego życia, a ukochany to bratnia dusza, ale do miłości mu jednak daleko?
Po lekturze drugiego tomu Ostatniej spowiedzi mam mieszane uczucia. Książka mi się podobała. Dobrze mi się ją czytało. Dialogi były ciekawe i wciągające, a opisy, w zdecydowanej większości, nieprzegadane. Autorka miała również bardzo ciekawy pomysł na powieść, ale... chyba w pewnym momencie przesadziła z pomysłami. Podczas lektury odniosłam wrażenie, że czytam nie do końca fenomenalne połączenie kilku książek, zamiast bardzo dobrej jednej. Szkoda, bo potencjał był i to ogromny. Mimo jednak pewnych niedociągnięć uważam, że książka była dobra. Zachęcam więc do zapoznania się z nią i wyrobienia na jej temat własnej opinii.
Monika Prościńska | (22.08.2016) |
Wszyscy znają to uczucie, gdy czytając trylogię drugi tom jest tym najgorszym. W przypadku tej trylogii jest dokładnie tak samo...
Zaczynając jednak od czegoś, co jest zdecydowanym plusem tej książki, czyli fakt, że akcja rozpoczyna się dokładnie w tym samym momencie, gdzie autorka zakończyła pierwszy tom. Zazwyczaj jest tak, że między pierwszym,a drugim tomem jest kilka godzin lub kilka dni różnicy, co jest moim zadaniem złym zabiegiem, ponieważ większość czytelników chciałby wiedzieć, co działo się między tymi wydarzeniami. Tutaj autorka na szczęście postanowiła nam o tym opowiedzieć.
Czytając tę trylogię miałam cały czas z tyłu głowy myśl, że to jest fanfiction. W pierwszym tomie było to ledwo zauważalne, ale tutaj już niestety zaczęło mi to odrobinkę przeszkadzać. Jest to spowodowane zapewne tym, że czytam naprawdę dużo fanfiction i ciężko mi jest spojrzeć na tę historię jak na powieść. Książka absolutnie nie jest zła, ale podobała mi się zdecydowanie mniej niż pierwszy tom. Akcja jakby zwolniła i pojawiło się tyle wątków, że ciężko było za wszystkim nadążyć.
Jeżeli chodzi o głównych bohaterów...
Ally w tym tomie tak niemiłosiernie mnie denerwowała, że to jest aż nie do pomyślenia. "Zrobię to, albo jednak nie, ale w sumie..." Ughhh....Dziewczyno!!! Zastanów się porządnie zanim coś zrobisz. Jeżeli chodzi o Bradina to moje odczucia względem niego się nie zmieniły, chociaż na niektóre podejmowane przez niego decyzje robiłam wielkie oczy ze zdziwienia.
Książkę czytało się naprawdę szybko, co jest jej kolejnym plusem, ale wciąż uważam, że ten tom jest najgorszym ze wszystkich trzech. Nie jestem w stanie do końca powiedzieć dlaczego, ale mam po prostu takie odczucie po przeczytaniu tych powieści. Mimo wszystko polecam ten tom, ponieważ jest on niezbędny, aby poznać dalsze losy Ally i Bradina, ale ostrzegam, że nie jest to fabuła pierwszej części, która zawładnęła moim serduszkiem.
Zaczynając jednak od czegoś, co jest zdecydowanym plusem tej książki, czyli fakt, że akcja rozpoczyna się dokładnie w tym samym momencie, gdzie autorka zakończyła pierwszy tom. Zazwyczaj jest tak, że między pierwszym,a drugim tomem jest kilka godzin lub kilka dni różnicy, co jest moim zadaniem złym zabiegiem, ponieważ większość czytelników chciałby wiedzieć, co działo się między tymi wydarzeniami. Tutaj autorka na szczęście postanowiła nam o tym opowiedzieć.
Czytając tę trylogię miałam cały czas z tyłu głowy myśl, że to jest fanfiction. W pierwszym tomie było to ledwo zauważalne, ale tutaj już niestety zaczęło mi to odrobinkę przeszkadzać. Jest to spowodowane zapewne tym, że czytam naprawdę dużo fanfiction i ciężko mi jest spojrzeć na tę historię jak na powieść. Książka absolutnie nie jest zła, ale podobała mi się zdecydowanie mniej niż pierwszy tom. Akcja jakby zwolniła i pojawiło się tyle wątków, że ciężko było za wszystkim nadążyć.
Jeżeli chodzi o głównych bohaterów...
Ally w tym tomie tak niemiłosiernie mnie denerwowała, że to jest aż nie do pomyślenia. "Zrobię to, albo jednak nie, ale w sumie..." Ughhh....Dziewczyno!!! Zastanów się porządnie zanim coś zrobisz. Jeżeli chodzi o Bradina to moje odczucia względem niego się nie zmieniły, chociaż na niektóre podejmowane przez niego decyzje robiłam wielkie oczy ze zdziwienia.
Książkę czytało się naprawdę szybko, co jest jej kolejnym plusem, ale wciąż uważam, że ten tom jest najgorszym ze wszystkich trzech. Nie jestem w stanie do końca powiedzieć dlaczego, ale mam po prostu takie odczucie po przeczytaniu tych powieści. Mimo wszystko polecam ten tom, ponieważ jest on niezbędny, aby poznać dalsze losy Ally i Bradina, ale ostrzegam, że nie jest to fabuła pierwszej części, która zawładnęła moim serduszkiem.
Dodaj własną recenzję
Polecamy:
Boruta — Marcin Sobieralski Opowieść o miłości będącej jak klątwa, którą może zdjąć tylko śmierć
Boruta, syn Nikogo, wciąż żyje, ale co to za życie… Zaszczuty, obity i pohańbiony sie... |
Oferta książek
Wg wydawnictwa
Najpopularniejsze i polecane
Kategorie książek
Zaloguj się | Twoje zamówienia | Twoje dane | Koszty dostawy | Regulamin zakupów
Reklamacje i zwroty | Bezpieczeństwo | Pomoc | Kontakt | Copyright © 2008 by Novae Res
Reklamacje i zwroty | Bezpieczeństwo | Pomoc | Kontakt | Copyright © 2008 by Novae Res