Ostatnia spowiedź. Tom I
Cena: 32,90 zł 27,97 zł
Wysyłamy w 1-3 dni
Książki dostarcza firma DHL Express
Czas oczekiwania na paczkę
Książki dostarcza firma DHL Express
Czas oczekiwania na paczkę
Opis i recenzje
HIT INTERNETU! ZAKOCHAJ SIĘ W HISTORII, KTÓRĄ POKOCHAŁY SETKI LUDZI.
Pełna napięcia, romantyczna opowieść o miłości w szponach show biznesu.
Poznaj tom I cyklu Ostatnia spowiedź.
Bradin Rothfeld jest dziewiętnastoletnim rockmanem. Kobiety w całej Europie wzdychają do jego brązowych oczu i cudownej, niemal dziewczęcej urody. Wracając z trasy koncertowej Brade spóźnia się na przesiadkę i spędza noc na opustoszałym lotnisku. Jeszcze nie wie, że będzie to najdziwniejsza noc w jego życiu. Spotyka wtedy Ally Hanningan. Tajemniczą Amerykankę, która go nie rozpoznaje. Spędzają ze sobą kilka magicznych, niezapomnianych godzin. A późnej wspaniała noc się kończy.
I oboje już wiedzą, że nie spotkają się więcej.
Nigdy więcej.
Bo zbyt mocno czują, co rodzi się między nimi.
Żadne z nich nie może się teraz zakochać.
Ally jest zajęta – uwikłana w dziwny związek, z którego na razie nie może się wyplątać, a Brada obowiązuje kontrakt płytowy, który mówi – „prasa nie może odkryć twoich kobiet”. Brade jednak używa podstępu i ciągnie tę znajomość.
Pozostaje tylko jeden szkopuł. Ally nadal nie ma pojęcia, kim jest Bradin.
I również skrywa pewien sekret.
Co zrobi Bradin, pragnąc dziewczyny, której nie powinien nawet tknąć?
Miłość, zazdrość, show biznes.
Ostatnia spowiedź
Poczuj, jak kocha ten, którego kochają tysiące…
Facebook: http://www.facebook.com/OstatniaSpowiedz
Pełna napięcia, romantyczna opowieść o miłości w szponach show biznesu.
Poznaj tom I cyklu Ostatnia spowiedź.
Bradin Rothfeld jest dziewiętnastoletnim rockmanem. Kobiety w całej Europie wzdychają do jego brązowych oczu i cudownej, niemal dziewczęcej urody. Wracając z trasy koncertowej Brade spóźnia się na przesiadkę i spędza noc na opustoszałym lotnisku. Jeszcze nie wie, że będzie to najdziwniejsza noc w jego życiu. Spotyka wtedy Ally Hanningan. Tajemniczą Amerykankę, która go nie rozpoznaje. Spędzają ze sobą kilka magicznych, niezapomnianych godzin. A późnej wspaniała noc się kończy.
I oboje już wiedzą, że nie spotkają się więcej.
Nigdy więcej.
Bo zbyt mocno czują, co rodzi się między nimi.
Żadne z nich nie może się teraz zakochać.
Ally jest zajęta – uwikłana w dziwny związek, z którego na razie nie może się wyplątać, a Brada obowiązuje kontrakt płytowy, który mówi – „prasa nie może odkryć twoich kobiet”. Brade jednak używa podstępu i ciągnie tę znajomość.
Pozostaje tylko jeden szkopuł. Ally nadal nie ma pojęcia, kim jest Bradin.
I również skrywa pewien sekret.
Co zrobi Bradin, pragnąc dziewczyny, której nie powinien nawet tknąć?
Miłość, zazdrość, show biznes.
Ostatnia spowiedź
Poczuj, jak kocha ten, którego kochają tysiące…
Facebook: http://www.facebook.com/OstatniaSpowiedz
Szczegóły
Recenzje czytelników
Średnia ocena: | z 33 recenzji. | Dodaj własną recenzję |
Kasia Pessel | (8.01.2013) |
Przypadek, może okazja dana przez los, wcale nie ślepy? Splot okoliczności, miejsce gdzie raczej każdy zajmuje się sobą, a nie innymi, spóźnienie i dwoje ludzi, bez szansy spotkania się w codziennym życiu. Najpierw kilka słów wymienionych, potem wzajemna "lustracja", i rozmowa, na początku błaha, bez szczegółów, ot tak dla zabicia czasu. Potem coś pojawia się, wydaje się, że nic wielkiego, no bo jak - tak szybko i w takich warunkach? Ale jakoś nie daje o sobie zapomnieć, wręcz przeciwnie, kropla drąży dwa serca, nie tak po prostu i nie bez konsekwencji. W codziennym życiu ważne jest przecież co innego, na pewno nie przypadkowe spotkanie jej i jego. Tak bywa, nie raz i nie dwa, zapomina się o tym co wydarzyło się, bo przecież to był tylko nic nie znaczący incydent w życiu dwojga młodych ludzi, zupełnie różnych, bez jakichkolwiek perspektyw na ponowny kontakt. W końcu to jedynie kilka chwil, nie mających znaczenia, chociaż ...
Sława ma w sobie wiele zalet, ale i też swoją cenę, każdy kto poznał ją od tej mniej spektakularnej strony zna ją doskonale. Jednak momenty kiedy popularność, po raz kolejny, uwodzi swoim czarem wynagradza niektórym wszystko, innym wiele, a są i tacy, dla jakich jest jedynie dodatkiem do tego co jest sensem ich istnienia. Bywa ulotna, czasem uciążliwa, ale i niosąca ze sobą niespodzianki, dające coś co wydawało się poza zasięgiem ... Bradin ma uwielbienie tłumów fanów, a zwłaszcza fanek, grono oddanych przyjaciół i wszystko to o czym marzą nie tylko jego rówieśnicy. Młody, bogaty, przystojny, znany i utalentowany. Czy wokalista słynnej grupy muzycznej może nie zostać rozpoznany? Nie, to niemożliwe, przecież jest częstym gościem w telewizji, jego twarz zdobi okładki gazet, a utwory wciąż są w czołówce list przebojów muzycznych. A jednak, Ally widzi w nim zwyczajnego chłopaka, dziewczyna ma całkiem co innego na głowie. Studia, rodzina i życie osobiste są tym, co zaprząta jej uwagę. Niezobowiązująca rozmowa, w czasie nieprzewidzianej przerwy, w podróży nie będzie miał wpływu na przyszłość ... Ale kontakt nie urywa się, niespodziewany telefon i rozmowa z człowiekiem, który miał nic nie znaczyć ... Marzenia są dla innych, bo kierunek ich dróg życiowych został dawno wyznaczony, on jest gwiazdorem, ona młodą kobietą, doskonale wiedzącą, czego od niej oczekuje otoczenie. Lecz jest coś co ich łączy, lecz czy to realne? Jak odrzucić obowiązki na rzecz uczucia i czy ono naprawdę istnieje, może to jedynie iluzja, chwilowe zauroczenie? Jest jeszcze coś, co nie daje spokoju Ally, gąszcz uczuć otacza ją, a tajemnica Bradina wcale nie ułatwia podjęcia decyzji. W blasku reflektorów uczciwość i miłość, niewyreżyserowane przez agentów, są niemile widziane, liczy się przede wszystkim to czego chcą wielbiciele ... Zdrada ma wiele twarzy, podobnie jak zazdrość, obie uderzają znienacka, raniąc boleśnie w najmniej odpowiednim momencie. Miało być tak pięknie, ale czy będzie ...? Los daje, lecz i odbiera, bez pytania o zgodę, nie wie co to litość, a może jest inaczej niż się wydaje ... Niektóre sekrety nie doszły jeszcze do głosu, pytanie czy kiedykolwiek zostaną ujawnione?
"Ostatnia spowiedź" nie pozostawia obojętnym na czytaną historię. Książka ta zapada w pamięć z każdą przeczytaną stroną. Z motywu, wydającego się banalnym i schematycznym, wyłania się opowieść o ludziach, którzy zostają postawieni w sytuacjach w jakich muszą podjąć nie tylko trudne decyzje, ale przede wszystkim zapytać samego siebie samego czego w rzeczywistości pragną od życia i co są w stanie poświęcić dla marzeń. Autorka nie poszła na skróty, bohaterowie spod jej pióra wyszli wielowymiarowi i niejednoznaczni, mający wątpliwości i dylematy. Na uwagę zasługuje ciekawe poprowadzenie wątków, co pozwoliło uniknąć oczywistości i dało w efekcie wiele zaskakujących rozwiązań sytuacyjnych. Nina Reichter nie napisała książki skierowanej jedynie dla młodych czytelników, wprost przeciwnie każdy może w niej odnaleźć coś dla siebie, przede wszystkim opowiadanie o niespodziewanym i zakazanym uczuciu oraz cenie za jego skosztowanie ...
Sława ma w sobie wiele zalet, ale i też swoją cenę, każdy kto poznał ją od tej mniej spektakularnej strony zna ją doskonale. Jednak momenty kiedy popularność, po raz kolejny, uwodzi swoim czarem wynagradza niektórym wszystko, innym wiele, a są i tacy, dla jakich jest jedynie dodatkiem do tego co jest sensem ich istnienia. Bywa ulotna, czasem uciążliwa, ale i niosąca ze sobą niespodzianki, dające coś co wydawało się poza zasięgiem ... Bradin ma uwielbienie tłumów fanów, a zwłaszcza fanek, grono oddanych przyjaciół i wszystko to o czym marzą nie tylko jego rówieśnicy. Młody, bogaty, przystojny, znany i utalentowany. Czy wokalista słynnej grupy muzycznej może nie zostać rozpoznany? Nie, to niemożliwe, przecież jest częstym gościem w telewizji, jego twarz zdobi okładki gazet, a utwory wciąż są w czołówce list przebojów muzycznych. A jednak, Ally widzi w nim zwyczajnego chłopaka, dziewczyna ma całkiem co innego na głowie. Studia, rodzina i życie osobiste są tym, co zaprząta jej uwagę. Niezobowiązująca rozmowa, w czasie nieprzewidzianej przerwy, w podróży nie będzie miał wpływu na przyszłość ... Ale kontakt nie urywa się, niespodziewany telefon i rozmowa z człowiekiem, który miał nic nie znaczyć ... Marzenia są dla innych, bo kierunek ich dróg życiowych został dawno wyznaczony, on jest gwiazdorem, ona młodą kobietą, doskonale wiedzącą, czego od niej oczekuje otoczenie. Lecz jest coś co ich łączy, lecz czy to realne? Jak odrzucić obowiązki na rzecz uczucia i czy ono naprawdę istnieje, może to jedynie iluzja, chwilowe zauroczenie? Jest jeszcze coś, co nie daje spokoju Ally, gąszcz uczuć otacza ją, a tajemnica Bradina wcale nie ułatwia podjęcia decyzji. W blasku reflektorów uczciwość i miłość, niewyreżyserowane przez agentów, są niemile widziane, liczy się przede wszystkim to czego chcą wielbiciele ... Zdrada ma wiele twarzy, podobnie jak zazdrość, obie uderzają znienacka, raniąc boleśnie w najmniej odpowiednim momencie. Miało być tak pięknie, ale czy będzie ...? Los daje, lecz i odbiera, bez pytania o zgodę, nie wie co to litość, a może jest inaczej niż się wydaje ... Niektóre sekrety nie doszły jeszcze do głosu, pytanie czy kiedykolwiek zostaną ujawnione?
"Ostatnia spowiedź" nie pozostawia obojętnym na czytaną historię. Książka ta zapada w pamięć z każdą przeczytaną stroną. Z motywu, wydającego się banalnym i schematycznym, wyłania się opowieść o ludziach, którzy zostają postawieni w sytuacjach w jakich muszą podjąć nie tylko trudne decyzje, ale przede wszystkim zapytać samego siebie samego czego w rzeczywistości pragną od życia i co są w stanie poświęcić dla marzeń. Autorka nie poszła na skróty, bohaterowie spod jej pióra wyszli wielowymiarowi i niejednoznaczni, mający wątpliwości i dylematy. Na uwagę zasługuje ciekawe poprowadzenie wątków, co pozwoliło uniknąć oczywistości i dało w efekcie wiele zaskakujących rozwiązań sytuacyjnych. Nina Reichter nie napisała książki skierowanej jedynie dla młodych czytelników, wprost przeciwnie każdy może w niej odnaleźć coś dla siebie, przede wszystkim opowiadanie o niespodziewanym i zakazanym uczuciu oraz cenie za jego skosztowanie ...
Mała Pisareczka | (3.03.2013) |
http://wymarzona-ksiazka.blogspot.com/2013/03/ostatnia-spowiedz-nina-reichter.html
Zachęcił was opis? Albo może inaczej - brzmi znajomo? Bardzo prawdopodobne - wszakże nie pierwszy raz spotykamy się z piękną miłością fanki do gwiazdy. Możliwe, że niektórym już na pierwszy rzut zaszufladkowaliście ją do "młodzieżowo i mało ambitnie". Ale uwierzcie mi - jest wręcz przeciwnie.
Żeby mnie tylko nikt źle nie zrozumiał. To oczywiście jest książka dla młodzieży. Lecz dla bardziej dojrzalszej młodzieży. Bohaterowie mają po dziewiętnaście lat, więc i ich problemy i uczucia zostają pokazane w inny sposób.
Nie będę was okłamywała, że to jakaś wspaniała i niepowtarzalna książka o wielkiej miłości, która może przydarzyć się każdemu. Otóż nie każdy ma szansę być ze swoim idolem. Lecz przecież ktoś będzie miał to szczęście, prawda? Opisane w książce wydarzenia są niczym ze snu. Nie zawsze tego pięknego i kolorowego, w którym uśmiech nie znika z ust. Są łzy, są wyrzeczenia, są trudne wybory. A przede wszystkim jest miłość. Piękna miłość, która ukrywa się pomiędzy słowami. Pokochałam tę książkę tak, że przeczytałam ją dosłownie w chwilę.
Ostatnią spowiedź tom I czyta się błyskawicznie. To zapewne dzięki lekkiemu i przyjemnemu językowi tak charakterystycznemu dla tego typu powieści. Dużym plusem są dialogi. Nikt tu nie okłamuje, że nie bluźni, każdego ponoszą emocje. Dzięki temu wszystko brzmi niezwykle naturalnie. Nie braknie tu pięknych cytatów, które zostały tutaj pokazane, czy też przyjemnej komedii, w której nie tylko bohaterowie się śmieją, ale również i my (aż dodałam do kategorii "komedię"). Muszę tutaj wspomnieć nie o postaciach książkowych, lecz o tych prawdziwych. Dla mnie ci ludzie naprawdę żyli pośród przewracanych stron.
Fabuła mimo że brzmi banalnie, dzięki swojej oryginalności prowadzenia nadrabia. Nadrabia i to bardzo. Bohaterowie również są bardzo sympatyczni, na tyle sympatyczni, że w pewnym momencie nie wiedziałam którego brata lubię - starszego czy młodszego. Już raczej nic nie mogę dodać oprócz tego, że czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy. Bo skończyć w takim momencie...
Ocena: 6 (celujący)
Wniosek: Czekam, czekam, czekam na Tom II!
Zachęcił was opis? Albo może inaczej - brzmi znajomo? Bardzo prawdopodobne - wszakże nie pierwszy raz spotykamy się z piękną miłością fanki do gwiazdy. Możliwe, że niektórym już na pierwszy rzut zaszufladkowaliście ją do "młodzieżowo i mało ambitnie". Ale uwierzcie mi - jest wręcz przeciwnie.
Żeby mnie tylko nikt źle nie zrozumiał. To oczywiście jest książka dla młodzieży. Lecz dla bardziej dojrzalszej młodzieży. Bohaterowie mają po dziewiętnaście lat, więc i ich problemy i uczucia zostają pokazane w inny sposób.
Nie będę was okłamywała, że to jakaś wspaniała i niepowtarzalna książka o wielkiej miłości, która może przydarzyć się każdemu. Otóż nie każdy ma szansę być ze swoim idolem. Lecz przecież ktoś będzie miał to szczęście, prawda? Opisane w książce wydarzenia są niczym ze snu. Nie zawsze tego pięknego i kolorowego, w którym uśmiech nie znika z ust. Są łzy, są wyrzeczenia, są trudne wybory. A przede wszystkim jest miłość. Piękna miłość, która ukrywa się pomiędzy słowami. Pokochałam tę książkę tak, że przeczytałam ją dosłownie w chwilę.
Ostatnią spowiedź tom I czyta się błyskawicznie. To zapewne dzięki lekkiemu i przyjemnemu językowi tak charakterystycznemu dla tego typu powieści. Dużym plusem są dialogi. Nikt tu nie okłamuje, że nie bluźni, każdego ponoszą emocje. Dzięki temu wszystko brzmi niezwykle naturalnie. Nie braknie tu pięknych cytatów, które zostały tutaj pokazane, czy też przyjemnej komedii, w której nie tylko bohaterowie się śmieją, ale również i my (aż dodałam do kategorii "komedię"). Muszę tutaj wspomnieć nie o postaciach książkowych, lecz o tych prawdziwych. Dla mnie ci ludzie naprawdę żyli pośród przewracanych stron.
Fabuła mimo że brzmi banalnie, dzięki swojej oryginalności prowadzenia nadrabia. Nadrabia i to bardzo. Bohaterowie również są bardzo sympatyczni, na tyle sympatyczni, że w pewnym momencie nie wiedziałam którego brata lubię - starszego czy młodszego. Już raczej nic nie mogę dodać oprócz tego, że czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy. Bo skończyć w takim momencie...
Ocena: 6 (celujący)
Wniosek: Czekam, czekam, czekam na Tom II!
Natalia xd | (3.04.2013) |
Kiedy po raz pierwszy zobaczyłam tę książkę pomyślałam "Eee... tam". Po przeczytaniu opisu uznałam, że będzie to jakaś przeciętny romans. Nawet nie macie pojęcia jak bardzo się wtedy myliłam. Kolejny raz mam okazję doświadczyć, że nie należy oceniać książki po okładce (a nawet nie po opisie!).
Zacznę od tego, że autorka świetnie łączy dowcip z powagą. Bardzo dobrze oddziela te cechy od siebie. Były momenty, że książka mnie wzruszała, a innym razem nie mogłam opanować śmiechu. W "Ostatniej spowiedzi" znajdziesz dosłownie wszystko: romantyczność, dowcip, powagę... Powieść jest dopracowana i widać, że pani Reichter spędziła pracując nad nią wiele godzin, przez co bardzo przyjemnie się ją czyta.
Bohaterowie nie są idealni, przez co ta historia jest bliższa prawdzie. Fakt, iż Ally mnie denerwowała, ale nie nie mam podstaw, aby ją negować, ponieważ sama nie wiem jakbym się zachowała w takiej sytuacji. Bradin oczywiście jest niezwykły i uroczy, pomimo swoich malutkich wad.
Jeszcze kilka słów o oprawie graficznej. Okładka z obwolutą jest cudowna - bardzo barwna, przez co przyciąga oko w sekundzie. Cała oprawa jest matowa, ale posiada śliskie elementy, co jeszcze bardziej wyróżnia ją na tle innych dzieł. Rzadko kiedy spotykam się z papierem tak dobrej jakości jak w tej pozycji. Rozmiar czcionki jest bardzo przyjemny i nie męczy oczu.
Książka wydaje się być zwykłą opowieścią o nieszczęśliwej miłości, ale tak naprawdę tworzy unikatową powieść o nadziei, pragnieniach, kłamstwach i przyjaźni. Opowiada nam o zawiłościach losu oraz o podejmowaniu życiowych decyzji, które zawsze owocują w konsekwencje. Muszę przyznać, że nie jest entuzjastom tego typu powieści, jednakże ta pozycja mi się podobała. Pomimo, że "Ostatnią spowiedź" czytało mi się dość powoli, to nie żałuje czasu spędzonego nad tą książka. Ta książka to kawał dobrej roboty. Autorka zgrzeszyła kończąc powieść w takim momencie, dlatego czekam z niecierpliwością na tom II. Bardzo polecam!
Zacznę od tego, że autorka świetnie łączy dowcip z powagą. Bardzo dobrze oddziela te cechy od siebie. Były momenty, że książka mnie wzruszała, a innym razem nie mogłam opanować śmiechu. W "Ostatniej spowiedzi" znajdziesz dosłownie wszystko: romantyczność, dowcip, powagę... Powieść jest dopracowana i widać, że pani Reichter spędziła pracując nad nią wiele godzin, przez co bardzo przyjemnie się ją czyta.
Bohaterowie nie są idealni, przez co ta historia jest bliższa prawdzie. Fakt, iż Ally mnie denerwowała, ale nie nie mam podstaw, aby ją negować, ponieważ sama nie wiem jakbym się zachowała w takiej sytuacji. Bradin oczywiście jest niezwykły i uroczy, pomimo swoich malutkich wad.
Jeszcze kilka słów o oprawie graficznej. Okładka z obwolutą jest cudowna - bardzo barwna, przez co przyciąga oko w sekundzie. Cała oprawa jest matowa, ale posiada śliskie elementy, co jeszcze bardziej wyróżnia ją na tle innych dzieł. Rzadko kiedy spotykam się z papierem tak dobrej jakości jak w tej pozycji. Rozmiar czcionki jest bardzo przyjemny i nie męczy oczu.
Książka wydaje się być zwykłą opowieścią o nieszczęśliwej miłości, ale tak naprawdę tworzy unikatową powieść o nadziei, pragnieniach, kłamstwach i przyjaźni. Opowiada nam o zawiłościach losu oraz o podejmowaniu życiowych decyzji, które zawsze owocują w konsekwencje. Muszę przyznać, że nie jest entuzjastom tego typu powieści, jednakże ta pozycja mi się podobała. Pomimo, że "Ostatnią spowiedź" czytało mi się dość powoli, to nie żałuje czasu spędzonego nad tą książka. Ta książka to kawał dobrej roboty. Autorka zgrzeszyła kończąc powieść w takim momencie, dlatego czekam z niecierpliwością na tom II. Bardzo polecam!
Grażyna Pestka | (8.04.2013) |
Cokolwiek co tu napisze na pewno nie odda uczuć, jakie wywołała we mnie ta książka. Wierzę, że kolejne tomy będą tak samo świetne, a jeśli lepsze, to już dzisiaj mogę rozstawić sobie namiot pod empikiem.
I te wstawki o strachu, bliskości i odwadze…
Super książka. Każda dziewczyna, która weźmie ją do ręki, będzie po prostu zakochana.
I te wstawki o strachu, bliskości i odwadze…
Super książka. Każda dziewczyna, która weźmie ją do ręki, będzie po prostu zakochana.
Małgorzata Chlipala | (10.04.2013) |
"Mówią, że w życiu tylko raz można przeżyć miłość. Tylko raz coś zrywa cię do biegu, każe gnać przed siebie, choćbyś nie widział wtedy początku ani końca, coś sprawia, że nigdy nie zapomnisz chwil i miejsc, w których ostatni raz czułaś to, co odeszło... Dla mnie ten "raz" już minął. Od tamtej pory codziennie staram się odnaleźć w tym, co zostało.”
Bradin i Ally poznają się na lotnisku, gdzie spóźniony samolot ląduje a oni muszą czekać do rana na kolejne połączenie. Chłopak jedzie do Monachium a Ally do Paryża. Poznają się, zaczynają ze sobą rozmawiać. Dwudziestolatek przedstawia się jako Bradin Heile, operator dźwięku. Dziewczyna ani nie chwile nie pomyślała o tym, że chłopak może ją okłamywać. Przez całą noc rozmawiali, a rano Bradin dał jej numer z prośbą o kontakt. Po powrocie do domu zadzwonił do dziewczyny. Tak oto rozpoczyna się ich historia. Rozmawiają ze sobą bardzo często, praktycznie codziennie, Ally zwierza mu się ze wszytskiego. Powiedziała mu o istnieniu Christopha. Codzienne rozmowy przed telefon sprawiają, że z dnia na dzień prawie obcy sobie ludzie stają się sobie naprawdę bardzo bliscy. Niedługo potem same rozmowy telefoniczne im nie wystarczają, oboje oczekują od siebie czegoś więcej.
Pewnego dnia dziewczyna odkrywa prawdziwe oblicze Bradina, dowiaduje się kim on tak naprawdę jest. Ally zostaje sprowadzona do Monachium, poznaje kolegów i całe otoczenie przyjaciela.
Autorka powieści poruszyła w niej bardzo wazny temat. Otóż chodzi o wybór, który Ally musiała podjąć. Dziewczyna miała wybrać pomiędzy kochającym ją Christophem a Bradinem poznanym niedawno na lotnisku. Wybór musiał być zapewne bardzo trudny, ale bohaterka dokonała jak najbardziej słusznego wyboru. Gdybym była na jej miejscu, postąpiłabym tak samo.
Pani Nina napisała bardzo mądrą i przemyślaną, a zarazem wzruszającą książkę, podczas czytania której kilka razy leciały mi łzy. Postacie kreowane są bardzo realistycznie, a zwłaszcza Ally, która jest bardzo bliska mojemu sercu i z którą się utożsamiam.
Moją uwagę przykuła miłośc Bradina do Ally. Bezgraniczna miłość, która zdarza się tak naprawdę tylko raz w życiu i należy o nią walczyć na tyle, na ile jest to możliwe. Bradin nie zważa na opinie innych osó, a zwłaszcza patricka Horsta, ktróry wprowadził zespół na scenę i dzięki niemu "Bitter Grace istnieje.
Chłopak robi naprawdę wszystko, aby przekonać do siebie Ally i żeby ona go pokochała tak bardzo jak on ją kocha.
Nie podobało mi się zachowanie Toma, który zachowywał się arogancko w stosunku do Ally, nie wierzył w jej miłość do Bradina oraz był negatywnie nastawiony w stosunku do niej. Na szczęście z biegiem czasu Tom staje się przesympatycznym bohaterem, którego zdążyłam polubić.
Po przeczytaniu książki miałam niedosyt po TAKIM zakończeniu. Nigdy bym nie przypuszczała, że tak zakończy się I tom. Już nie mogę doczekać się kolejnego. Zakonczenie zbiło mnie z tropu tak, że wkurzyłam się, że to już koniec pierwszego tomu i będę musieć czekać nie wiadomo jak długo na kolejny.
Autorka zrobiła to zapewne celowo, abyśmy z wytęsknieniem wyczekiwali jej kolejnego dzieła.
Okładka bardzo mi się podoba. Chłopak z gitarą na scenie a przed nią mnóstwo fanek, zapewne wykrzykujących imie bohatera. Według mnie okładka przykuwa uwagę i jest bardzo ładna.
Książka jak najbardziej zrobiła na mnie piorunujące wrażenie. Bardzo spodobała mi się nazwa zespołu wymyślona przez panią Ninę.
Polecam tę powieść WSZYSTKIM tym, którzy oczekują niebanalnej historii o miłości, tęsknocie i trudnych wyborach.
http://blask-ksiazek.blogspot.com/2012/12/86-nina-reichter-ostatnia-spowiedz.html
Bradin i Ally poznają się na lotnisku, gdzie spóźniony samolot ląduje a oni muszą czekać do rana na kolejne połączenie. Chłopak jedzie do Monachium a Ally do Paryża. Poznają się, zaczynają ze sobą rozmawiać. Dwudziestolatek przedstawia się jako Bradin Heile, operator dźwięku. Dziewczyna ani nie chwile nie pomyślała o tym, że chłopak może ją okłamywać. Przez całą noc rozmawiali, a rano Bradin dał jej numer z prośbą o kontakt. Po powrocie do domu zadzwonił do dziewczyny. Tak oto rozpoczyna się ich historia. Rozmawiają ze sobą bardzo często, praktycznie codziennie, Ally zwierza mu się ze wszytskiego. Powiedziała mu o istnieniu Christopha. Codzienne rozmowy przed telefon sprawiają, że z dnia na dzień prawie obcy sobie ludzie stają się sobie naprawdę bardzo bliscy. Niedługo potem same rozmowy telefoniczne im nie wystarczają, oboje oczekują od siebie czegoś więcej.
Pewnego dnia dziewczyna odkrywa prawdziwe oblicze Bradina, dowiaduje się kim on tak naprawdę jest. Ally zostaje sprowadzona do Monachium, poznaje kolegów i całe otoczenie przyjaciela.
Autorka powieści poruszyła w niej bardzo wazny temat. Otóż chodzi o wybór, który Ally musiała podjąć. Dziewczyna miała wybrać pomiędzy kochającym ją Christophem a Bradinem poznanym niedawno na lotnisku. Wybór musiał być zapewne bardzo trudny, ale bohaterka dokonała jak najbardziej słusznego wyboru. Gdybym była na jej miejscu, postąpiłabym tak samo.
Pani Nina napisała bardzo mądrą i przemyślaną, a zarazem wzruszającą książkę, podczas czytania której kilka razy leciały mi łzy. Postacie kreowane są bardzo realistycznie, a zwłaszcza Ally, która jest bardzo bliska mojemu sercu i z którą się utożsamiam.
Moją uwagę przykuła miłośc Bradina do Ally. Bezgraniczna miłość, która zdarza się tak naprawdę tylko raz w życiu i należy o nią walczyć na tyle, na ile jest to możliwe. Bradin nie zważa na opinie innych osó, a zwłaszcza patricka Horsta, ktróry wprowadził zespół na scenę i dzięki niemu "Bitter Grace istnieje.
Chłopak robi naprawdę wszystko, aby przekonać do siebie Ally i żeby ona go pokochała tak bardzo jak on ją kocha.
Nie podobało mi się zachowanie Toma, który zachowywał się arogancko w stosunku do Ally, nie wierzył w jej miłość do Bradina oraz był negatywnie nastawiony w stosunku do niej. Na szczęście z biegiem czasu Tom staje się przesympatycznym bohaterem, którego zdążyłam polubić.
Po przeczytaniu książki miałam niedosyt po TAKIM zakończeniu. Nigdy bym nie przypuszczała, że tak zakończy się I tom. Już nie mogę doczekać się kolejnego. Zakonczenie zbiło mnie z tropu tak, że wkurzyłam się, że to już koniec pierwszego tomu i będę musieć czekać nie wiadomo jak długo na kolejny.
Autorka zrobiła to zapewne celowo, abyśmy z wytęsknieniem wyczekiwali jej kolejnego dzieła.
Okładka bardzo mi się podoba. Chłopak z gitarą na scenie a przed nią mnóstwo fanek, zapewne wykrzykujących imie bohatera. Według mnie okładka przykuwa uwagę i jest bardzo ładna.
Książka jak najbardziej zrobiła na mnie piorunujące wrażenie. Bardzo spodobała mi się nazwa zespołu wymyślona przez panią Ninę.
Polecam tę powieść WSZYSTKIM tym, którzy oczekują niebanalnej historii o miłości, tęsknocie i trudnych wyborach.
http://blask-ksiazek.blogspot.com/2012/12/86-nina-reichter-ostatnia-spowiedz.html
Katarzyna Szepietowska | (10.04.2013) |
"568 897 znalazło tu miłość, która nie ma początku i nie zazna końca. Miłość stworzoną z setek zdań i tysięcy słów, zmieniających się jedno z tak wielu w jedno jedyne. Miłość, która nigdy się nie powtórzy, bo nie ma najmniejszej szansy na powtórzenie rzeczy tworzących zupełność.
8796 z nich nigdy nie zapomni momentu, kiedy spłynęła potokiem słów, łez i ludzi."
Słowa przeze mnie zacytowane są wstępem do historii o miłości. Miłości, która nie ma szans na przetrwanie. Ona - tkwiąca w nieszczęśliwym związku dziewczyna, której życiem rządzą inni. On - gwiazda rocka, chłopak uwielbiany przez tłumy nastolatek. Banalne? Schematyczne? Jeśli tak myślicie, dajcie się wciągnąć Ninie Reichter do świata Ally i Bradina. Zapewniam, przepadniecie do reszty.
Zanim sięgnęłam po tę książkę przeczytałam kilka recenzji i w niemalże każdej przeczytałam, że czytelniczka płakała nad tekstem, wzruszała się smutnymi momentami. Nastawiłam się na wyciskacz łez, ale nic takiego mnie nie spotkało. Jeśli chodzi jednak o wątek romantyczny, to naprawdę powalił mnie na kolana. Bradin - no cóż, ideał faceta. Wokalista zespołu rockowego, przystojniak o brązowych oczach. Chłopak o jakim każda nastolatka mogłaby tylko marzyć. A on wybiera tą jedną jedyną. Dziewczynę, której mieć nie może. Dziewczynę, której życie jest zaplanowane przez rodziców i starszego od niej chłopaka. Jedno przypadkowe spotkanie na lotnisku zmienia wszystko. Między Ally i Bradinem nawiązuje się uczucie, przed którym oboje starają się bronić. Czy uda im się zostać tylko przyjaciółmi? Czy sława oraz naciski ze strony zespołu i rodziny będą w stanie pokonać te uczucie? A może wręcz przeciwnie, będziemy świadkami szczęśliwego związku? Tego nie zdradzę :).
Bohaterowie są osobami, które dopiero niedawno przekroczyły magiczny próg pomiędzy dzieciństwem a dorosłością. Dzięki temu łatwo mi było utożsamić się z nimi, ich uczuciami i poglądami. Mogę przy tym śmiało stwierdzić, że autorka wcale nie przerysowała swoich postaci, nie nadała im zbyt dorosłych ani zbyt dziecinnych cech. Są spontaniczni ale również odpowiedzialni, mimo, że nie zawsze ich decyzje są rozsądne. Jestem pewna, że spotykając takie osoby mogłabym się z nimi zaprzyjaźnić, gdyż byli dla mnie bardzo naturalni.
Czas na zachwyt nad kolejnym elementem powieści czyli podkładami muzycznymi. Każdą z piosenek odsłuchiwałam podczas czytania i muszę przyznać, że zostały bardzo dobrze dobrane. Najbardziej zachwycił mnie oczywiście utwór zespołu Lifehouse - Everything. Jeśli sięgniecie po tę książkę to koniecznie czytajcie razem z muzyką.
Niestety, w pewnym momencie nadszedł koniec powieści i teraz będę przez bardzo długi czas czekała na kontynuację losów bohaterów. Z niecierpliwością będę czekała na to, czy Ally i Bradin będą razem, czy może raczej ktoś stanie na ich drodze do szczęścia. "Ostatnia spowiedź" Niny Reichter to powieść, która nie powinna przejść bez echa i zostać zapomniana. Jeśli chodzi o mnie, serdecznie zachęcam nie tylko czytelniczki, ale również i czytelników, niezależnie od wieku do zapoznania się z tą historią. Gwarantuję, że nie będziecie zawiedzeni.
8796 z nich nigdy nie zapomni momentu, kiedy spłynęła potokiem słów, łez i ludzi."
Słowa przeze mnie zacytowane są wstępem do historii o miłości. Miłości, która nie ma szans na przetrwanie. Ona - tkwiąca w nieszczęśliwym związku dziewczyna, której życiem rządzą inni. On - gwiazda rocka, chłopak uwielbiany przez tłumy nastolatek. Banalne? Schematyczne? Jeśli tak myślicie, dajcie się wciągnąć Ninie Reichter do świata Ally i Bradina. Zapewniam, przepadniecie do reszty.
Zanim sięgnęłam po tę książkę przeczytałam kilka recenzji i w niemalże każdej przeczytałam, że czytelniczka płakała nad tekstem, wzruszała się smutnymi momentami. Nastawiłam się na wyciskacz łez, ale nic takiego mnie nie spotkało. Jeśli chodzi jednak o wątek romantyczny, to naprawdę powalił mnie na kolana. Bradin - no cóż, ideał faceta. Wokalista zespołu rockowego, przystojniak o brązowych oczach. Chłopak o jakim każda nastolatka mogłaby tylko marzyć. A on wybiera tą jedną jedyną. Dziewczynę, której mieć nie może. Dziewczynę, której życie jest zaplanowane przez rodziców i starszego od niej chłopaka. Jedno przypadkowe spotkanie na lotnisku zmienia wszystko. Między Ally i Bradinem nawiązuje się uczucie, przed którym oboje starają się bronić. Czy uda im się zostać tylko przyjaciółmi? Czy sława oraz naciski ze strony zespołu i rodziny będą w stanie pokonać te uczucie? A może wręcz przeciwnie, będziemy świadkami szczęśliwego związku? Tego nie zdradzę :).
Bohaterowie są osobami, które dopiero niedawno przekroczyły magiczny próg pomiędzy dzieciństwem a dorosłością. Dzięki temu łatwo mi było utożsamić się z nimi, ich uczuciami i poglądami. Mogę przy tym śmiało stwierdzić, że autorka wcale nie przerysowała swoich postaci, nie nadała im zbyt dorosłych ani zbyt dziecinnych cech. Są spontaniczni ale również odpowiedzialni, mimo, że nie zawsze ich decyzje są rozsądne. Jestem pewna, że spotykając takie osoby mogłabym się z nimi zaprzyjaźnić, gdyż byli dla mnie bardzo naturalni.
Czas na zachwyt nad kolejnym elementem powieści czyli podkładami muzycznymi. Każdą z piosenek odsłuchiwałam podczas czytania i muszę przyznać, że zostały bardzo dobrze dobrane. Najbardziej zachwycił mnie oczywiście utwór zespołu Lifehouse - Everything. Jeśli sięgniecie po tę książkę to koniecznie czytajcie razem z muzyką.
Niestety, w pewnym momencie nadszedł koniec powieści i teraz będę przez bardzo długi czas czekała na kontynuację losów bohaterów. Z niecierpliwością będę czekała na to, czy Ally i Bradin będą razem, czy może raczej ktoś stanie na ich drodze do szczęścia. "Ostatnia spowiedź" Niny Reichter to powieść, która nie powinna przejść bez echa i zostać zapomniana. Jeśli chodzi o mnie, serdecznie zachęcam nie tylko czytelniczki, ale również i czytelników, niezależnie od wieku do zapoznania się z tą historią. Gwarantuję, że nie będziecie zawiedzeni.
Hania Sidor | (10.04.2013) |
Każdy z nas ma swojego idola, każdy z nas marzy o tym, by kiedyś spotkać swojego ulubieńca. Co niektórzy na pewno wyobrażali sobie, jakby to było być dla niego, bądź dla niej, tą jedyną, najważniejszą osobą. A gdyby dano nam szansę, czy skorzystalibyśmy z niej? Czy chcielibyśmy poczuć, jak kocha ten, którego kochają tysiące? Taka okazja nadarza się Ally Hanningan, młodej Amerykance, która na lotnisku spotyka tajemniczego chłopaka, który przedstawia się jej jako Bradin Heile. Jednak nie mówi prawdy. W rzeczywistości to Bradin Rothfeld, dziewiętnastoletni lider niemieckiego zespołu Bitter Grace, ulubieniec całej Europy, gotowy do podbicia Stanów. Dziewczyna jednak go nie rozpoznaje. Spędzają razem kilka cudownych godzin, a gdy nadchodzi czas rozstania, oboje wiedzą, że już więcej nie będą mogli się spotkać. Ally trwa bowiem w dziwnym związku, z mężczyzną wybranym przez jej matkę, którego tak naprawdę nie kocha. Brade zaś ma zapisane w kontrakcie, że paparazzi nie mogą go przyłapać z żadną kobietą. Jednak młody wokalista łamie wszelkie zasady i dzięki licznym znajomościom odnajduje adres i numer telefonu Amerykanki. Tak zaczyna się historia o miłości w świecie show-biznesu. Miłości pełnej poświęceń... niepowodzeń... rozczarowań. Czy uczuciu łączącemu dwojga ludzi z różnych światów uda się przetrwać?
Odkąd po raz pierwszy usłyszałam o Ostatniej spowiedzi, wiedziałam, że musi znaleźć się na mojej półce. Historie o gwiazdach rocka to coś idealnie wpasowującego się w moje gusta. A kiedy dowiedziałam się, że losy Bradina i Ally pierwotnie opisane były na blogu w formie fanficku, moje zainteresowanie jeszcze bardziej wzrosło. Sama piszę opowiadania o swoich idolach i w powieści Niny Reichter udało mi się dostrzec cząstkę swojego stylu. Tyle, że jej udało się stworzyć historię idealną. Historię, która poruszyła mnie i wciągnęła od pierwszego zdania. Bohaterowie, prawdziwi, z krwi i kości, z prawdziwymi problemami. Ally, której historia mogła wydarzyć się naprawdę, gdzieś koło nas, drobna, krucha dziewczyna, która potrzebowała miłości. Akurat z nią nie potrafiłam się zbytnio utożsamić, ale były momenty, w których zdołałam ją naprawdę polubić. Bradin, wrażliwy rockman, kochający z całych sił, zdolny do wszystkiego w imię miłości... Zdecydowanie stał się moją ulubioną postacią. Wszystkie jego gesty miłości, szczególnie moment, gdy układał Ally do snu przez telefon, przyprawiły mnie o szybsze bicie serca. I Tom, nieco irytujący, ale solidarny z bratem playboy. Z tego, co zdążyłam zauważyć, to on jest faworytem większości czytelniczek, więc ja należę chyba do mniejszości... Nie ukrywam jednak, że jego odzywki nieraz powodowały u mnie salwy śmiechu. Ach, zazdroszczę Bradinowi takiego brata! Oprócz tego, cała książka to zbiór wartościowych, mądrych cytatów, pasujących idealnie do wielu sytuacji. Autorka idealnie maluje słowami, tka splątaną sieć zdarzeń, gestów. Jej styl balansuje pomiędzy zwykłymi, codziennymi wyrażeniami, a cudownym poetyzmem. Właściwie... Nie mam się do czego przyczepić. Brawa.
Być może posądzicie mnie o bluźnierstwo, ale muszę stwierdzić fakt - Trzy metry nad niebem, Pięćdziesiąt twarzy Greya, wszystkie inne powieści będące typowymi młodzieżowymi romansami, a nawet niektóre paranormal romance mogą się schować, bowiem książka Niny Reichter bije je na głowę. Jeśli miałam jeszcze jakiekolwiek wątpliwości, wszystkie rozwiało zaskakujące i poruszające zakończenie (mam głupią nadzieję, że to nieprawda, a moje domysły okażą się fałszywe...). Wciąż mam je w głowie. I nie tylko je. Wciąż mam w głowie te setki zdań i tysiące słów. I wiem, że szybko się ich stamtąd nie pozbędę.
Pierwotnie na: http://in-relationship-with-books.blogspot.com/2013/02/setki-zdan-i-tysiace-sow-ostatnia.html
Odkąd po raz pierwszy usłyszałam o Ostatniej spowiedzi, wiedziałam, że musi znaleźć się na mojej półce. Historie o gwiazdach rocka to coś idealnie wpasowującego się w moje gusta. A kiedy dowiedziałam się, że losy Bradina i Ally pierwotnie opisane były na blogu w formie fanficku, moje zainteresowanie jeszcze bardziej wzrosło. Sama piszę opowiadania o swoich idolach i w powieści Niny Reichter udało mi się dostrzec cząstkę swojego stylu. Tyle, że jej udało się stworzyć historię idealną. Historię, która poruszyła mnie i wciągnęła od pierwszego zdania. Bohaterowie, prawdziwi, z krwi i kości, z prawdziwymi problemami. Ally, której historia mogła wydarzyć się naprawdę, gdzieś koło nas, drobna, krucha dziewczyna, która potrzebowała miłości. Akurat z nią nie potrafiłam się zbytnio utożsamić, ale były momenty, w których zdołałam ją naprawdę polubić. Bradin, wrażliwy rockman, kochający z całych sił, zdolny do wszystkiego w imię miłości... Zdecydowanie stał się moją ulubioną postacią. Wszystkie jego gesty miłości, szczególnie moment, gdy układał Ally do snu przez telefon, przyprawiły mnie o szybsze bicie serca. I Tom, nieco irytujący, ale solidarny z bratem playboy. Z tego, co zdążyłam zauważyć, to on jest faworytem większości czytelniczek, więc ja należę chyba do mniejszości... Nie ukrywam jednak, że jego odzywki nieraz powodowały u mnie salwy śmiechu. Ach, zazdroszczę Bradinowi takiego brata! Oprócz tego, cała książka to zbiór wartościowych, mądrych cytatów, pasujących idealnie do wielu sytuacji. Autorka idealnie maluje słowami, tka splątaną sieć zdarzeń, gestów. Jej styl balansuje pomiędzy zwykłymi, codziennymi wyrażeniami, a cudownym poetyzmem. Właściwie... Nie mam się do czego przyczepić. Brawa.
Być może posądzicie mnie o bluźnierstwo, ale muszę stwierdzić fakt - Trzy metry nad niebem, Pięćdziesiąt twarzy Greya, wszystkie inne powieści będące typowymi młodzieżowymi romansami, a nawet niektóre paranormal romance mogą się schować, bowiem książka Niny Reichter bije je na głowę. Jeśli miałam jeszcze jakiekolwiek wątpliwości, wszystkie rozwiało zaskakujące i poruszające zakończenie (mam głupią nadzieję, że to nieprawda, a moje domysły okażą się fałszywe...). Wciąż mam je w głowie. I nie tylko je. Wciąż mam w głowie te setki zdań i tysiące słów. I wiem, że szybko się ich stamtąd nie pozbędę.
Pierwotnie na: http://in-relationship-with-books.blogspot.com/2013/02/setki-zdan-i-tysiace-sow-ostatnia.html
Klaudia Bacia | (10.04.2013) |
Kiedy zdecydowałam się zrecenzować książkę Niny Reichter nie wiedziałam, na co się piszę. Spodziewałam się schematycznego, współczesnego romansu, a w zamian za to dostałam... No właśnie, co? Przyznam, że skusiłam się wieloma pozytywnymi recenzjami na portalu lubimyczytac.pl i z rosnącą ciekawością wyczekiwałam, aż powieść przywędruje do mojego domu. No i się doczekałam.
Przyznam się bez bicia, że zdarza mi się wyszukiwać informacji o różnych aktorach, wokalistach czy zespołach. Problem tylko w tym, że czasami w mojej głowie rodzi się przekonanie, iż nie są to ludzie tacy jak Wy czy ja, tylko maszyny zaprogramowane na zarabianie pieniędzy. Nie potrafię sobie wyobrazić, że kochają, lubią czy są smutni, bo coś im nie wyszło. Media kreują gwiazdy show-biznesu jako idealne postacie, do których bardzo trudno dorównać zwykłym szarym ludziom. Dlatego chciałam poznać drugą stronę tego wszystkiego. Drugą stronę medalu.
Jak już wspominałam - spodziewałam się schematycznego romansu. Spotykają się, idą ze sobą do łóżka, ona się zakochuje i tak dalej, i tak dalej. Każdy z Was pewnie zna ten wzór. Jednak bardzo mnie zaskoczyło, iż tak wcale nie było. W rękach trzymałam romantyczną i wzruszającą opowieść o miłości, którą dzielą kilometry, różnią oczekiwania rodziny, a także utrudniają niewyjaśnione sprawy.
Ogromnym zaskoczeniem były dla mnie postacie. Pani Reichter stworzyła bohaterów jako ludzi czujących, kochających, inteligentnych, nieidealnych. Nie miałam do czynienia z wymuskanym rockmanem czy infantylną nastolatką. Jedno określenie, jakim mogłabym ich obdarować: idealnie nieidealni. Od dziś modlę się, by autorzy brali przykład z Pani Niny i tworzyli takie postacie jak Bradin, Ally, Tom czy Bobi. Jestem w stu procentach pewna, że gdyby tak się stało to czytelnictwo w Polsce wzrosłoby w zastraszającym tempie.
„Bo gdy mówi serce, muzyka milknie a słowa bledną...”
Nie chciałabym, żebyście pomyśleli, że jest to pusta opowieść o miłości. Bo "Ostatnia spowiedź" wcale taka nie jest. Główni bohaterowie muszą zmierzyć się z wieloma problemami, które oddzielają ich od siebie. Kłamstwo, oczekiwania rodziców Ally, zazdrość, niezakończone związki - te wszystkie czynniki powodują, że kartki przelatywały mi między palcami jak wiatr, a ja nie potrafiłam powstrzymać się przed brnięciem dalej i dalej i dalej w fabułę. Niesamowita powieść, której nie da się powtórzyć.
Ja przysięgam, że jeszcze wielokrotnie po nią sięgnę i nawet jeżeli moje półki będą się uginały pod stosami dobrych książek to ta, właśnie ta, będzie tą jedną jedyną, do której inne nigdy nie dosięgną poziomem.
Znalazłam tylko jedną rzecz, która spowodowała pewnego rodzaju zdziwienie na mojej twarzy. Zarówno Ally jak i Brade nie zachowywali się jak dziewiętnastolatkowie, czasami miałam wrażenie, że są o wiele starsi.
Nina Reichter pisze lekko, a zarazem bardzo wciągająco. Ani się obejrzałam, a przewracałam ostatnie strony tej porywającej historii. "Ostatnia spowiedź" ma tylko jedną, lecz gigantyczną wadę, której na razie nie da się rozwiązać. Odległa data premiery drugiego tomu. Nieoficjalnie jest to maj/czerwiec roku 2013, ale ja mam nadzieję, iż druga część będzie dostępna o wiele, wiele wcześniej, ponieważ już nie mogę się doczekać.
Przyznam się bez bicia, że zdarza mi się wyszukiwać informacji o różnych aktorach, wokalistach czy zespołach. Problem tylko w tym, że czasami w mojej głowie rodzi się przekonanie, iż nie są to ludzie tacy jak Wy czy ja, tylko maszyny zaprogramowane na zarabianie pieniędzy. Nie potrafię sobie wyobrazić, że kochają, lubią czy są smutni, bo coś im nie wyszło. Media kreują gwiazdy show-biznesu jako idealne postacie, do których bardzo trudno dorównać zwykłym szarym ludziom. Dlatego chciałam poznać drugą stronę tego wszystkiego. Drugą stronę medalu.
Jak już wspominałam - spodziewałam się schematycznego romansu. Spotykają się, idą ze sobą do łóżka, ona się zakochuje i tak dalej, i tak dalej. Każdy z Was pewnie zna ten wzór. Jednak bardzo mnie zaskoczyło, iż tak wcale nie było. W rękach trzymałam romantyczną i wzruszającą opowieść o miłości, którą dzielą kilometry, różnią oczekiwania rodziny, a także utrudniają niewyjaśnione sprawy.
Ogromnym zaskoczeniem były dla mnie postacie. Pani Reichter stworzyła bohaterów jako ludzi czujących, kochających, inteligentnych, nieidealnych. Nie miałam do czynienia z wymuskanym rockmanem czy infantylną nastolatką. Jedno określenie, jakim mogłabym ich obdarować: idealnie nieidealni. Od dziś modlę się, by autorzy brali przykład z Pani Niny i tworzyli takie postacie jak Bradin, Ally, Tom czy Bobi. Jestem w stu procentach pewna, że gdyby tak się stało to czytelnictwo w Polsce wzrosłoby w zastraszającym tempie.
„Bo gdy mówi serce, muzyka milknie a słowa bledną...”
Nie chciałabym, żebyście pomyśleli, że jest to pusta opowieść o miłości. Bo "Ostatnia spowiedź" wcale taka nie jest. Główni bohaterowie muszą zmierzyć się z wieloma problemami, które oddzielają ich od siebie. Kłamstwo, oczekiwania rodziców Ally, zazdrość, niezakończone związki - te wszystkie czynniki powodują, że kartki przelatywały mi między palcami jak wiatr, a ja nie potrafiłam powstrzymać się przed brnięciem dalej i dalej i dalej w fabułę. Niesamowita powieść, której nie da się powtórzyć.
Ja przysięgam, że jeszcze wielokrotnie po nią sięgnę i nawet jeżeli moje półki będą się uginały pod stosami dobrych książek to ta, właśnie ta, będzie tą jedną jedyną, do której inne nigdy nie dosięgną poziomem.
Znalazłam tylko jedną rzecz, która spowodowała pewnego rodzaju zdziwienie na mojej twarzy. Zarówno Ally jak i Brade nie zachowywali się jak dziewiętnastolatkowie, czasami miałam wrażenie, że są o wiele starsi.
Nina Reichter pisze lekko, a zarazem bardzo wciągająco. Ani się obejrzałam, a przewracałam ostatnie strony tej porywającej historii. "Ostatnia spowiedź" ma tylko jedną, lecz gigantyczną wadę, której na razie nie da się rozwiązać. Odległa data premiery drugiego tomu. Nieoficjalnie jest to maj/czerwiec roku 2013, ale ja mam nadzieję, iż druga część będzie dostępna o wiele, wiele wcześniej, ponieważ już nie mogę się doczekać.
Agnieszka Chałuda | (10.04.2013) |
Na co zawsze jest moda? Na miłość! A czy można wyobrazić sobie coś romantyczniejszego niż zakazane uczucie? I to na dodatek nie pomiędzy byle kim, lecz zwykłą kobietą i sławnym muzykiem? Oh… ile z nas marzyło o tym, że ich idol je zauważy i pokocha. Problem polega jednak na tym, że Ally nie wie kim jest Bradin. Mimo to rodzi się między nimi uczucie... Ale czy oszukiwanie w miłości komuś wyszło na dobre?
Do książki podchodziłam, jak zwykle ja sceptycznie. Miałam lekkie obawy czy przebrane przez kolejne „romansidło” z mdławą historyjką w tle. I cóż… Nie tylko przebrnęłam, ale i pokochałam. Książka ta jest wyjątkowa. Zachwyciłam się nią począwszy od różowej (wewnątrz) okładki, po "Ciąg dalszy nastąpi". Cała akcja cały czas kręci się praktycznie wokół miłości bohaterów a mimo to nie ma się ochoty rzucić książką w kąt z myślą „nigdy więcej” Wręcz przeciwnie. Chce się więcej. Łaknie tego, jak kolejnego oddechu. Nasze myśli już nie należą do nos, a każdy wstrzymany oddech jest wręcz bezwarunkowy.
Książka zachwyca przede wszystkim opisami tak realistycznymi, prostymi i dosadnymi które idealnie pomagają czytelnikowi wyobrazić sobie tą sytuację. Nie ma tu zbyt dużo zbędnych w tym wypadku zbędnych opisów miejsc. Odpowiednią atmosferę książce dodają same przemyślenia bohaterów. Ich uczucia. I chociaż zawsze uważałam, ze to dialogi nadają szybkość akcji, dynamikę książki i są po prostu najbardziej dosadne, ta książka wywróciła moje rozumowanie o 180 stopni.
Lecz ja to ja, i nie zamierzam tylko wychwalać. Książka jest przepiękna. To niezaprzeczalna prawda i nawet ja nie znajdę w niej dużo minusów (no chyba że za jej czynnie zabierze się zatwardziały fan akcji i horrorów) ale jednym z nich jest po prostu…. Przesłodzenie. Można to zauważyć dopiero po przeczytaniu książki, a tak przynajmniej było w moim wypadku, lecz myślę, że nawet to dodaje urokowi tej książce. Oraz niestety trochę irytowała mnie ta ciągła zmienność i niezdecydowanie bohaterów, chociaż z góry ich los był przesądzony.
Co nieco o debiutującej autorce, czyli… liczę na więcej. Jest styl, przekaz, całość, genialność prostego pomysłu ubranego w słowa. Nie jest to może wybitna pisarka, lecz myślę iż tylko doświadczony pisarz lub pewny swego geniuszu może pozwolić sobie na ciężki i zawiły język w książce.
Podsumowując. Jedno z dzieł literatury o miłości i cieszę się, że zdążyłam przeczytać tą książkę przed końcem świata ;) A tak po za tym, jak można było to tak zakończyć??!! Na pewno sięgnę po kolejny tom. Polecam.
Do książki podchodziłam, jak zwykle ja sceptycznie. Miałam lekkie obawy czy przebrane przez kolejne „romansidło” z mdławą historyjką w tle. I cóż… Nie tylko przebrnęłam, ale i pokochałam. Książka ta jest wyjątkowa. Zachwyciłam się nią począwszy od różowej (wewnątrz) okładki, po "Ciąg dalszy nastąpi". Cała akcja cały czas kręci się praktycznie wokół miłości bohaterów a mimo to nie ma się ochoty rzucić książką w kąt z myślą „nigdy więcej” Wręcz przeciwnie. Chce się więcej. Łaknie tego, jak kolejnego oddechu. Nasze myśli już nie należą do nos, a każdy wstrzymany oddech jest wręcz bezwarunkowy.
Książka zachwyca przede wszystkim opisami tak realistycznymi, prostymi i dosadnymi które idealnie pomagają czytelnikowi wyobrazić sobie tą sytuację. Nie ma tu zbyt dużo zbędnych w tym wypadku zbędnych opisów miejsc. Odpowiednią atmosferę książce dodają same przemyślenia bohaterów. Ich uczucia. I chociaż zawsze uważałam, ze to dialogi nadają szybkość akcji, dynamikę książki i są po prostu najbardziej dosadne, ta książka wywróciła moje rozumowanie o 180 stopni.
Lecz ja to ja, i nie zamierzam tylko wychwalać. Książka jest przepiękna. To niezaprzeczalna prawda i nawet ja nie znajdę w niej dużo minusów (no chyba że za jej czynnie zabierze się zatwardziały fan akcji i horrorów) ale jednym z nich jest po prostu…. Przesłodzenie. Można to zauważyć dopiero po przeczytaniu książki, a tak przynajmniej było w moim wypadku, lecz myślę, że nawet to dodaje urokowi tej książce. Oraz niestety trochę irytowała mnie ta ciągła zmienność i niezdecydowanie bohaterów, chociaż z góry ich los był przesądzony.
Co nieco o debiutującej autorce, czyli… liczę na więcej. Jest styl, przekaz, całość, genialność prostego pomysłu ubranego w słowa. Nie jest to może wybitna pisarka, lecz myślę iż tylko doświadczony pisarz lub pewny swego geniuszu może pozwolić sobie na ciężki i zawiły język w książce.
Podsumowując. Jedno z dzieł literatury o miłości i cieszę się, że zdążyłam przeczytać tą książkę przed końcem świata ;) A tak po za tym, jak można było to tak zakończyć??!! Na pewno sięgnę po kolejny tom. Polecam.
Agnieszka (Nessie) | (11.04.2013) |
Tak naprawdę nie wiem co powiedzieć. Kiedy zaczęłam czytać Ostatnią spowiedź byłam pewna, że jest podobna do tych wszystkich pozycji dostępnych na rynku. Od ponad 4 lat żadna książka nie zrobiła na mnie takiego wrażenia. Od ponad 4 lat nie doświadczyłam tak wielkich emocji, czytając jakąkolwiek powieść. A tym razem? Jestem wręcz oczarowana, a kiedy już n-ty raz przeglądam rozdziały, moje serce bije coraz szybciej. Co w tej książce sprawia, że nie mogę przestać o niej myśleć?
Wiem, że mogę pisać to, co już pewnie ktoś mówił o tej książce, ale bardzo trudno jest ubrać w słowa emocje, które towarzyszą mi po przeczytaniu powieści. Nie umiem też napisać tego, co dzieje się w mojej głowie, to jest niemożliwe. Ostatnią spowiedź przeczytałam wielokrotnie. Za pierwszym razem zrobiłam to tak szybko, że nawet się nie spostrzegłam, kiedy już skończyłam. Później zaczęłam wszystko od nowa, próbując zrobić to spokojnie, odsłuchując podkład muzyczny, który zaproponowała autorka. Muszę przyznać, że piosenki zostały dobrane doskonale, wprowadzając w nastrój, a kilka z nich stało się moimi ulubionymi. Narracja jest prowadzona w trzeciej osobie, a narrator zna wszystkie myśli bohaterów. Nie ograniczamy się dzięki temu tylko do jednej osoby, wiemy rzeczy, o których niektóre postacie nawet nie zdają sobie sprawy.
Zdarzało się, że były momenty wzruszenia, ale również śmiechu i za to bardzo dziękuję autorce. Jeszcze nie czytałam powieści, która sprawiłaby, żebym mój przeciętny i często nudny świat dostrzegła w innych barwach. W każdym rozdziale mogłabym znaleźć co najmniej 2 fragmenty, które sprawiają, że uwielbiam tę książkę.
Skąd wziął się mój zachwyt? Myślę, że to nie tylko sprawa tej cudownej historii, bohaterów oraz pióra autorki. To wszystkie te przemyślenia o sprawach, o których nawet bym nie pomyślała, a tym bardziej lepiej nie nazwała, sprawiły, że do tej pory się nad nimi zastanawiam. Krótkie refleksje na temat strachu, szczęścia, czy odwagi są tak głębokie, a tym bardziej prawdziwe, że nie mogłam się nadziwić.
Ostatnia spowiedź to historia, która chwyciła mnie za serce. Miłość Bradina i Ally zawsze będzie gdzieś w mojej pamięci a ja jeszcze niejednokrotnie sięgnę po tę powieść. Szczególnie wzruszyły mnie uczucia Brade'a, który tak bardzo chciał wszystko naprawić. Tom zaskakiwał mnie często, na zakończeniu widać było jak bardzo związany jest z bratem. Nie mogłam go nie lubić w tamtym momencie.
Wiele rzeczy, słów, zwrotów będzie mi się kojarzyło wyłącznie z tą książką.Jak np. 'MIŁOŚĆ STWORZONA Z SETEK ZDAŃ I TYSIĘCY SŁÓW', słowo 'iskierka' albo same brązowe oczy...
To również opowieść o tym, jaki jest świat show-biznesu. Jak to wszystko wygląda od wewnątrz, o rzeczywistości i ciągłym kontrolowaniu swojego życia. W tym świecie rzadko jest szansa na prawdziwe uczucia, a przyjaciele mogą okazać się najgorszymi wrogami. Książkę jak najbardziej polecam, jestem pewna, że spodoba się osobom w każdym wieku.
Wiem, że mogę pisać to, co już pewnie ktoś mówił o tej książce, ale bardzo trudno jest ubrać w słowa emocje, które towarzyszą mi po przeczytaniu powieści. Nie umiem też napisać tego, co dzieje się w mojej głowie, to jest niemożliwe. Ostatnią spowiedź przeczytałam wielokrotnie. Za pierwszym razem zrobiłam to tak szybko, że nawet się nie spostrzegłam, kiedy już skończyłam. Później zaczęłam wszystko od nowa, próbując zrobić to spokojnie, odsłuchując podkład muzyczny, który zaproponowała autorka. Muszę przyznać, że piosenki zostały dobrane doskonale, wprowadzając w nastrój, a kilka z nich stało się moimi ulubionymi. Narracja jest prowadzona w trzeciej osobie, a narrator zna wszystkie myśli bohaterów. Nie ograniczamy się dzięki temu tylko do jednej osoby, wiemy rzeczy, o których niektóre postacie nawet nie zdają sobie sprawy.
Zdarzało się, że były momenty wzruszenia, ale również śmiechu i za to bardzo dziękuję autorce. Jeszcze nie czytałam powieści, która sprawiłaby, żebym mój przeciętny i często nudny świat dostrzegła w innych barwach. W każdym rozdziale mogłabym znaleźć co najmniej 2 fragmenty, które sprawiają, że uwielbiam tę książkę.
Skąd wziął się mój zachwyt? Myślę, że to nie tylko sprawa tej cudownej historii, bohaterów oraz pióra autorki. To wszystkie te przemyślenia o sprawach, o których nawet bym nie pomyślała, a tym bardziej lepiej nie nazwała, sprawiły, że do tej pory się nad nimi zastanawiam. Krótkie refleksje na temat strachu, szczęścia, czy odwagi są tak głębokie, a tym bardziej prawdziwe, że nie mogłam się nadziwić.
Ostatnia spowiedź to historia, która chwyciła mnie za serce. Miłość Bradina i Ally zawsze będzie gdzieś w mojej pamięci a ja jeszcze niejednokrotnie sięgnę po tę powieść. Szczególnie wzruszyły mnie uczucia Brade'a, który tak bardzo chciał wszystko naprawić. Tom zaskakiwał mnie często, na zakończeniu widać było jak bardzo związany jest z bratem. Nie mogłam go nie lubić w tamtym momencie.
Wiele rzeczy, słów, zwrotów będzie mi się kojarzyło wyłącznie z tą książką.Jak np. 'MIŁOŚĆ STWORZONA Z SETEK ZDAŃ I TYSIĘCY SŁÓW', słowo 'iskierka' albo same brązowe oczy...
To również opowieść o tym, jaki jest świat show-biznesu. Jak to wszystko wygląda od wewnątrz, o rzeczywistości i ciągłym kontrolowaniu swojego życia. W tym świecie rzadko jest szansa na prawdziwe uczucia, a przyjaciele mogą okazać się najgorszymi wrogami. Książkę jak najbardziej polecam, jestem pewna, że spodoba się osobom w każdym wieku.
Nevermore (Better Version of The Truth) | (11.04.2013) |
Zaglądacie czasem na LubimyCzytać? Jestem pewna, że tak. Ja też zaglądam, poczytuje opinie, komentarze i zerkam na oceny. To ostatnie traktuję trochę z przymrużeniem oka. Nie mniej jednak byłam mocno zaszokowana, kiedy natknęłam się na książkę, której średnia ocen wynosiła 9,27. Nieee, no w takim razie, muszę sama sprawdzić na czym polega jej fenomen. Zaczęłam wyszukiwać informacje, podpytywać znajome blogerki, ale one wszystkie zgodnie potwierdzały - książka jest świetna. Tak właśnie rozpoczęła się moja przygoda z "Ostatnią spowiedzią"...
Od dłuższego czasu zalewają nas powieści, których główne bohaterki zakochują się w nadprzyrodzonych istotach. Widzę tutaj odrobinę podobieństwa - bohater "Ostatniej spowiedzi" również jest "nie z tego świata". Tylko, że zamiast wampirem jest... gwiazdą! Ale czy to oznacza, że mamy do czynienia z kolejną kopią "Zmierzchu", w której jedynie kły zostały zamienione na gitarę? Absolutnie nie! To dużo poważniejsza i przeznaczona dla dojrzalszych czytelników lektura, wywołująca całą gamę bardzo silnych emocji.
W większości powieści, w których pierwsze skrzypce odgrywa wątek miłosny bohaterka to "ciepłe kluchy". W "Spowiedzi.." mamy Ally - wredną, niezdecydowaną, rozkapryszoną, ale zdecydowanie nie szarą myszkę. I bardzo dobrze. Takich bohaterów lubię - dziewczynie zdecydowanie daleko do ideału, milion razy miałam ochotę wrzasnąć na nią przez te strony, żeby się wreszcie wzięła w garść i zdecydowała czego chce. Bohater, który nas drażni, wzbudza w nas różne, nawet negatywne emocje, to przecież dobrze wykreowany charakter. Rolę wrażliwca odgrywa tutaj Bradin, który mimo wszystko potrafi zachować niesamowicie dużo uroku i czaru. Ja, niecierpiąca Edwarda i gardząca szarym Mr Greyem jestem absolutnie oczarowana bohaterem, którzy nosi makijaż... Wyobrażacie to sobie? :)
Z całą pewnością na korzyść powieści przemawia język jakim została napisana. Prosty, miły i przyjemny. Dzięki temu całą historię czyta się świetnie. Nawet kiedy, lekko się czepiając stwierdzę, że do pewnego momentu wydarzenia toczą się według utartego schematu historii miłosnych, tak muszę przyznać, że schemat ten został zburzony jak domek z kart. Wszystko okazuje się dużo bardziej skomplikowane, niż można by podejrzewać, a zakończenie... Zakończenie wbija w fotel i utrudnia wyjście z niego przez najbliższą godzinę.
O ile okładka nie do końca mnie przekonała, o tyle wyjątkowo przypadła mi do gustu reszta oprawy książki. Mam tutaj na myśli, zakładki - ciekawe wzory i kolory oraz tło ich wewnętrznej strony - jaskrawy róż, to jest to! Ciekawym dodatkiem są również podkłady muzyczne dopasowane do różnych sytuacji w książce. Muszę jednak przyznać, że nie miała okazji skorzystać z takich podpowiedzi, ponieważ książka wciągnęła mnie tak bardzo, że czytałam ją w tak dziwnych miejscach, jakich nawet nie jesteście sobie w stanie wyobrazić ;)
Radzę, więc teraz wszystkim szybciutko lecieć do księgarni, kupować i czytać, czytać, czytać. Uwaga! Jeżeli planujecie sprezentować komuś tę książkę, radzę dołączyć do paczki opakowanie chusteczek. Albo i ze dwa :)
Od dłuższego czasu zalewają nas powieści, których główne bohaterki zakochują się w nadprzyrodzonych istotach. Widzę tutaj odrobinę podobieństwa - bohater "Ostatniej spowiedzi" również jest "nie z tego świata". Tylko, że zamiast wampirem jest... gwiazdą! Ale czy to oznacza, że mamy do czynienia z kolejną kopią "Zmierzchu", w której jedynie kły zostały zamienione na gitarę? Absolutnie nie! To dużo poważniejsza i przeznaczona dla dojrzalszych czytelników lektura, wywołująca całą gamę bardzo silnych emocji.
W większości powieści, w których pierwsze skrzypce odgrywa wątek miłosny bohaterka to "ciepłe kluchy". W "Spowiedzi.." mamy Ally - wredną, niezdecydowaną, rozkapryszoną, ale zdecydowanie nie szarą myszkę. I bardzo dobrze. Takich bohaterów lubię - dziewczynie zdecydowanie daleko do ideału, milion razy miałam ochotę wrzasnąć na nią przez te strony, żeby się wreszcie wzięła w garść i zdecydowała czego chce. Bohater, który nas drażni, wzbudza w nas różne, nawet negatywne emocje, to przecież dobrze wykreowany charakter. Rolę wrażliwca odgrywa tutaj Bradin, który mimo wszystko potrafi zachować niesamowicie dużo uroku i czaru. Ja, niecierpiąca Edwarda i gardząca szarym Mr Greyem jestem absolutnie oczarowana bohaterem, którzy nosi makijaż... Wyobrażacie to sobie? :)
Z całą pewnością na korzyść powieści przemawia język jakim została napisana. Prosty, miły i przyjemny. Dzięki temu całą historię czyta się świetnie. Nawet kiedy, lekko się czepiając stwierdzę, że do pewnego momentu wydarzenia toczą się według utartego schematu historii miłosnych, tak muszę przyznać, że schemat ten został zburzony jak domek z kart. Wszystko okazuje się dużo bardziej skomplikowane, niż można by podejrzewać, a zakończenie... Zakończenie wbija w fotel i utrudnia wyjście z niego przez najbliższą godzinę.
O ile okładka nie do końca mnie przekonała, o tyle wyjątkowo przypadła mi do gustu reszta oprawy książki. Mam tutaj na myśli, zakładki - ciekawe wzory i kolory oraz tło ich wewnętrznej strony - jaskrawy róż, to jest to! Ciekawym dodatkiem są również podkłady muzyczne dopasowane do różnych sytuacji w książce. Muszę jednak przyznać, że nie miała okazji skorzystać z takich podpowiedzi, ponieważ książka wciągnęła mnie tak bardzo, że czytałam ją w tak dziwnych miejscach, jakich nawet nie jesteście sobie w stanie wyobrazić ;)
Radzę, więc teraz wszystkim szybciutko lecieć do księgarni, kupować i czytać, czytać, czytać. Uwaga! Jeżeli planujecie sprezentować komuś tę książkę, radzę dołączyć do paczki opakowanie chusteczek. Albo i ze dwa :)
Justyna Januś | (11.04.2013) |
Czytając zatracam swoją świadomość w słowach, w uczuciach zawartych pomiędzy wersami a wszystko co dzieje sie dookoła przestaje mnie interesować. Przedświąteczny wolny czas nie spędziłam jak zwykle na zakupach w centrach handlowych w każdej wolnej chwili sięgałam do książki która nie przypadkowo wpadła w moje ręce, "Ostatnia spowiedź" Niny Reichter to historia Ally i Rothfeld'a dwojga młodych ludzi zupełnie nie pasujących do siebie nie tylko ze względu na charakter ale i sposób życia. Rothfeld jest muzykiem znanym w całej europie, wszystkie kobiety szaleją za nim ąż trudno wieżyc w to ze Ally nie rozpoznała jego twarzy gdy poznali się na lotnisku, może dlatego iż życie bardzo ją doświadczyło i nie miała zbyt dużo czasu na rozrywkę.
Gdy zaczęłam czytać te książkę wydawało mi się ze będzie to kolejna historia miłosna gdzie dwoje ludzi poznaje się i zakochuje po czym jakaś przeciwność losu rozdziela ich, myliłam się, książka ta nie jest typowym romansem pomimo iż głównym wątkiem jest miłość Ally i Rothefeld'a. Autorka bardzo urozmaiciła nam kreacja wszystkich bohaterów, nadała każdemu z nich odmienny charakter, nikogo nie idealizowała przydzieliła wszystkim jakieś wady dzięki czemu cała historia jest wiarygodna w swej niewiarygodności, bo jakie jest prawdopodobieństwo iż młody rockmen zakocha sie w studentce prawa ?
Nina Reichter ma talent do przelewania uczuć na papier, każda chwila radości czy też smutku opisana jest w taki sposób że nie da się nie odczuwać emocji wraz z bohaterami, każdy wzlot i upadek odczuwamy na własne skórze zupełnie jakbym była pomiędzy wersami, wśród bohaterów, opleciona w historię. Książka wciągnęła mnie do tego stopnia że chciałam do niej zaglądać gdy tylko była taka możliwość, przeczytać chociaż by kilka wersów czy też stron, początkowo nieco brakowało mi czasu ale gdy usiadłam pewnego wieczora w łóżku to nie mogłam się oderwać, czytałam póki nie skończyły się strony, nie zważając na to iż muszę wstać wcześnie rano czytałam zerkam na zegarek a tu 2:00, 3:00, 4:00 nagle skończyłam z mieszanymi uczuciami przewracam kolejne strony z nadzieja na cos wiecej, z nadzieja na dalszy przebieg zdarzeń , nawet przez chwile nie myśląc o tym że tak skończy się pierwszy tom i że niecierpliwie będę czekać na więcej.
Gdy zaczęłam czytać te książkę wydawało mi się ze będzie to kolejna historia miłosna gdzie dwoje ludzi poznaje się i zakochuje po czym jakaś przeciwność losu rozdziela ich, myliłam się, książka ta nie jest typowym romansem pomimo iż głównym wątkiem jest miłość Ally i Rothefeld'a. Autorka bardzo urozmaiciła nam kreacja wszystkich bohaterów, nadała każdemu z nich odmienny charakter, nikogo nie idealizowała przydzieliła wszystkim jakieś wady dzięki czemu cała historia jest wiarygodna w swej niewiarygodności, bo jakie jest prawdopodobieństwo iż młody rockmen zakocha sie w studentce prawa ?
Nina Reichter ma talent do przelewania uczuć na papier, każda chwila radości czy też smutku opisana jest w taki sposób że nie da się nie odczuwać emocji wraz z bohaterami, każdy wzlot i upadek odczuwamy na własne skórze zupełnie jakbym była pomiędzy wersami, wśród bohaterów, opleciona w historię. Książka wciągnęła mnie do tego stopnia że chciałam do niej zaglądać gdy tylko była taka możliwość, przeczytać chociaż by kilka wersów czy też stron, początkowo nieco brakowało mi czasu ale gdy usiadłam pewnego wieczora w łóżku to nie mogłam się oderwać, czytałam póki nie skończyły się strony, nie zważając na to iż muszę wstać wcześnie rano czytałam zerkam na zegarek a tu 2:00, 3:00, 4:00 nagle skończyłam z mieszanymi uczuciami przewracam kolejne strony z nadzieja na cos wiecej, z nadzieja na dalszy przebieg zdarzeń , nawet przez chwile nie myśląc o tym że tak skończy się pierwszy tom i że niecierpliwie będę czekać na więcej.
Iwona Skrzyniarz | (12.04.2013) |
Pozycja ta opisuje losy młodej dziewczyny, Ally, która przeprowadza się ze Stanów do Francji, aby rozpocząć tam studia. W drodze do Lyonu poznaje na lotnisku chłopaka, Bradina, który jak się potem okazuje jest wokalistą zespołu rockowego. Para ta miło spędza razem czas, poświęcając się rozmowie, mimo iż pewnie już nigdy więcej się nie spotkają... Jak potoczy się ich historia? Nie będę Wam więcej zdradzać, bo nie będziecie mieć przyjemności z czytania ;)
Co do odczuć, jakie pozostały we mnie po tej książce, to są one pozytywne (nawet bardzo). Książka napisana jest językiem potocznym, przystępnym, przez co czyta się ją przyjemnie i możemy wczuć się w sytuację. Czytając tę historię miałam wrażenie, że znam Ally i Bradina osobiście, że wręcz uczestniczę w opisanych scenach, że jestem tuż obok nich, a nawet czuję to, co oni czują. Dwa razy nawet zdarzyło mi się ocierać łzy z policzków... (co zdarza mi się bardzo rzadko podczas czytania ;)) Książka napisana jest poprzez pryzmat odczuć i Ally, i Bradina, co pomaga nam zrozumieć postępowanie obu postaci.
Ponadto do wielu scen przypisana jest muzyka - konkretne piosenki. Często zdarzało mi się przesłuchiwać je na youtube, żeby sprawdzić jakie tło sceny autorka chciała stworzyć ;) Oczywiście nie odrywałam się od lektury tylko po to, by włączyć sobie daną piosenkę. Jednak kiedy będę czytać tę książkę ponownie (a zrobię to z pewnością) postaram się, żeby te melodie były w pobliżu.
Książka jest bardzo wciągająca, strasznie "pożera" czas - ani się obejrzałam, a już było grubo po 24:00, a ja dnia następnego musiałam wstać o 6:00. Nieraz trudno było mi się zająć czymś innym - np. pouczyć się na zajęcia, bo cały czas miałam w głowie "a co się teraz wydarzy, co zrobi Ally?". Tak naprawdę mam tak do tej chwili - książka zakończyła się w takim momencie, że wszystko może się stać - i nie wiem jak wytrzymam do premiery kolejnego tomu.
Książka mimo prostego języka zawiera mnóstwo cytatów godnych zapamiętania, np:
„Znasz to uczucie, kiedy chcesz zachłysnąć się szczęściem, ale boisz się chociażby poruszyć, bo wiesz jak jest kruche? Tak właśnie się czuła.”
„Pytasz, dlaczego płaczę? Nie pytaj. Popatrz w moje oczy. A jeśli zobaczysz tam siebie, po prostu odejdź.”
„Mówią, że w życiu tylko raz można przeżyć miłość. Tylko raz coś zrywa cię do biegu, każe gnać przed siebie, choćbyś nie widział wtedy początku ani końca, coś sprawia, że nigdy nie zapomnisz chwil i miejsc, w których ostatni raz czułaś to, co odeszło... Dla mnie ten "raz" już minął. Od tamtej pory codziennie staram się odnaleźć w tym, co zostało.”
Nie jest to typowa historia, takiej książki jeszcze nigdy nie czytałam. Jeżeli w niedalekim czasie Wasza przyjaciółka/siostra będzie obchodzić urodziny to z pewnością możecie kupić im tę książkę - będą zadowolone!
Co do odczuć, jakie pozostały we mnie po tej książce, to są one pozytywne (nawet bardzo). Książka napisana jest językiem potocznym, przystępnym, przez co czyta się ją przyjemnie i możemy wczuć się w sytuację. Czytając tę historię miałam wrażenie, że znam Ally i Bradina osobiście, że wręcz uczestniczę w opisanych scenach, że jestem tuż obok nich, a nawet czuję to, co oni czują. Dwa razy nawet zdarzyło mi się ocierać łzy z policzków... (co zdarza mi się bardzo rzadko podczas czytania ;)) Książka napisana jest poprzez pryzmat odczuć i Ally, i Bradina, co pomaga nam zrozumieć postępowanie obu postaci.
Ponadto do wielu scen przypisana jest muzyka - konkretne piosenki. Często zdarzało mi się przesłuchiwać je na youtube, żeby sprawdzić jakie tło sceny autorka chciała stworzyć ;) Oczywiście nie odrywałam się od lektury tylko po to, by włączyć sobie daną piosenkę. Jednak kiedy będę czytać tę książkę ponownie (a zrobię to z pewnością) postaram się, żeby te melodie były w pobliżu.
Książka jest bardzo wciągająca, strasznie "pożera" czas - ani się obejrzałam, a już było grubo po 24:00, a ja dnia następnego musiałam wstać o 6:00. Nieraz trudno było mi się zająć czymś innym - np. pouczyć się na zajęcia, bo cały czas miałam w głowie "a co się teraz wydarzy, co zrobi Ally?". Tak naprawdę mam tak do tej chwili - książka zakończyła się w takim momencie, że wszystko może się stać - i nie wiem jak wytrzymam do premiery kolejnego tomu.
Książka mimo prostego języka zawiera mnóstwo cytatów godnych zapamiętania, np:
„Znasz to uczucie, kiedy chcesz zachłysnąć się szczęściem, ale boisz się chociażby poruszyć, bo wiesz jak jest kruche? Tak właśnie się czuła.”
„Pytasz, dlaczego płaczę? Nie pytaj. Popatrz w moje oczy. A jeśli zobaczysz tam siebie, po prostu odejdź.”
„Mówią, że w życiu tylko raz można przeżyć miłość. Tylko raz coś zrywa cię do biegu, każe gnać przed siebie, choćbyś nie widział wtedy początku ani końca, coś sprawia, że nigdy nie zapomnisz chwil i miejsc, w których ostatni raz czułaś to, co odeszło... Dla mnie ten "raz" już minął. Od tamtej pory codziennie staram się odnaleźć w tym, co zostało.”
Nie jest to typowa historia, takiej książki jeszcze nigdy nie czytałam. Jeżeli w niedalekim czasie Wasza przyjaciółka/siostra będzie obchodzić urodziny to z pewnością możecie kupić im tę książkę - będą zadowolone!
Agnieszka Duda | (12.04.2013) |
Ocena 5 PLUS!!! ;)
To jedna z tych książek, których z jeden strony nienawidzę, z uwagi na zakończenie, a z drugiej czytałam bym ją bez końca, wciąż zaczynając od początku i niczego nie pomijając...
Jeżeli jednak to się tak skończy to nie wiem po co w ogóle ją czytałam! spędziłam nad nią całą noc nie mogą się od niej oderwać, fakt błędem było zaczynać książkę na wieczór, więc ostrzegam: Nie róbcie tego!! mimo ze nad książką o dziwo nie płakałam jak histeryczka, ale za to po prostu jestem w takim szoku, że nie mogę pozbierać myśli!
Opinia znajduje się również na moim profilu lubimyczytac.pl
To jedna z tych książek, których z jeden strony nienawidzę, z uwagi na zakończenie, a z drugiej czytałam bym ją bez końca, wciąż zaczynając od początku i niczego nie pomijając...
Jeżeli jednak to się tak skończy to nie wiem po co w ogóle ją czytałam! spędziłam nad nią całą noc nie mogą się od niej oderwać, fakt błędem było zaczynać książkę na wieczór, więc ostrzegam: Nie róbcie tego!! mimo ze nad książką o dziwo nie płakałam jak histeryczka, ale za to po prostu jestem w takim szoku, że nie mogę pozbierać myśli!
Opinia znajduje się również na moim profilu lubimyczytac.pl
Katarzyna Pinkowicz | (12.04.2013) |
Wywiady, błysk fleszy i nieustanne uczucie, że ktoś za Tobą podąża; śpiewasz, choć dobrze wiesz, że część tekstu jest napisana pod publiczkę- sam/sama od dawna nie czujesz już tego zapału co na początku kariery. Spóźnienie się na kolejny samolot może być nieco kłopotliwe- nikt nie lubi sterczeć kilka godzin na lotnisku. Brandin Rothfeld jest tego samego zdania; fartem natrafia na jeszcze jedną spóźnialską, Ally Hannigan, z którą spędza cudowne kilka godzin do odlotu. Dla dwojga to spotkanie odmieni wszystko- czy jednak znajdą w sobie siłę, by mimo przeciwności zaznać szczęścia ? Okładka na żywo wygląda zupełnie inaczej niż ta komputerowa; zastanawiało mnie, czemu w centrum stoi gitarzysta, skoro to wokal jest głównym bohaterem- po przeczytaniu moje spojrzenie na to nieco się odmieniło, wciąż jednak nie jestem pewna, czy jest właściwe..
Każdy z nas ma jakiś ulubiony zespół- w moim wypadku to oczywiście The Rasmus. Uniwersalność "ostatniej spowiedzi" polega na tym, że w miejsce zespołu Bitter Grace, zakochanego do szaleństwa wokalisty Brandina możemy wstawić jakąkolwiek kapelę, zależnie od naszego gustu muzycznego. Nie wiem czemu, ale po przeczytaniu opisu głównego bohatera i jego brata, Toma, jakoś dziwnie skojarzyli mi się z... Tokio Hotel. Czyżby autorka nieco się na nich powzorowała ? ;)
Przypadek sprawia, że Ally i Brandin natrafiają na siebie; cóż, niejeden już przegapił swój lot i został ukarany dodatkowym czekaniem. Dziewczynie do niczego się nie śpieszy- zmuszona przez rodziców do studiowania w Lyonie, a także do bycia z mężczyzną, do którego nie czuje właściwie nic chce jak najbardziej przedłużyć moment zmiany środowiska; Brade zaś musi znów stanąć na scenie, wbić się w szalony pęd sławy i udawać, że wciąż go to bawi. Spotkanie tej dwójki jest jak najbardziej przypadkowe- Ally nawet nie wie, z kim właściwie rozmawia,a on przezornie nie mówi jej całej prawdy. Szanse na pociągnięcie tej historii są bardzo małe, jednak ... Wokalista nigdy nie traci nadziei i działa. A co dalej ?
Z całego serca znienawidziłam obleśnego partnera Ally i jej rodziców; nie wyobrażam sobie, że ktoś kierowałby moim życiem w tak dużym stopniu, by zmuszać mnie do bycia z kimś, kto zupełnie do mnie nie pasuje. Cała historia tej przedziwnej miłości jest z jednej strony bardzo wzruszająca i niecodzienna, bliższa jednak zwykłemu człowiekowi niż poderwanie chłopaka-wampira. Z drugiej strony- i tu budzi się we mnie sceptyk- jest tu trochę zbyt melancholijnie, zbyt dużo zostało powiedziane, a nie zrobione. Ally zbyt często się waha, wynajdując sobie najgłupsze na świecie problemy.
Wciąż nie potrafię określić, czemu ta książka tak bardzo mnie wciąnęła, nie pozwalając mi zasnąć; czemu, do cholery, prawie popłakałam się na końcu, jęcząc nad niesprawiedliwym losem karzącym kochanków ?!
Po raz kolejny odkryłam prawdę, jak dużo w życiu mogą namieszać czyjeś złe słowa, wypowiedziane jedynie przez zawiść. Martwiłam się wraz z Brandinem, czy ta miłość wypali. Reasumując, cały czas wspierałam bohaterów duchowo, choć tak na prawdę nie miałam wplywu na ich los.
Duży plus należy się autorce za zakończenie, które do tej pory trzyma mnie w dziwnym zawieszeniu między zachwytem, a pytaniem "Jak ona mogła to zrobić ?! ". Chciałam czegoś zaskakującego i doczekałam się ! Tylko szkoda, że z tych emocji nie potrafię ująć wszystkiego w słowa tak, jakbym chciała ;)
Serdecznie polecam każdemu czytelnikowi, żądnemu oddechu od paranormalnych miłości ;)
Już nie mogę doczekać się kolejnych tomów !
Każdy z nas ma jakiś ulubiony zespół- w moim wypadku to oczywiście The Rasmus. Uniwersalność "ostatniej spowiedzi" polega na tym, że w miejsce zespołu Bitter Grace, zakochanego do szaleństwa wokalisty Brandina możemy wstawić jakąkolwiek kapelę, zależnie od naszego gustu muzycznego. Nie wiem czemu, ale po przeczytaniu opisu głównego bohatera i jego brata, Toma, jakoś dziwnie skojarzyli mi się z... Tokio Hotel. Czyżby autorka nieco się na nich powzorowała ? ;)
Przypadek sprawia, że Ally i Brandin natrafiają na siebie; cóż, niejeden już przegapił swój lot i został ukarany dodatkowym czekaniem. Dziewczynie do niczego się nie śpieszy- zmuszona przez rodziców do studiowania w Lyonie, a także do bycia z mężczyzną, do którego nie czuje właściwie nic chce jak najbardziej przedłużyć moment zmiany środowiska; Brade zaś musi znów stanąć na scenie, wbić się w szalony pęd sławy i udawać, że wciąż go to bawi. Spotkanie tej dwójki jest jak najbardziej przypadkowe- Ally nawet nie wie, z kim właściwie rozmawia,a on przezornie nie mówi jej całej prawdy. Szanse na pociągnięcie tej historii są bardzo małe, jednak ... Wokalista nigdy nie traci nadziei i działa. A co dalej ?
Z całego serca znienawidziłam obleśnego partnera Ally i jej rodziców; nie wyobrażam sobie, że ktoś kierowałby moim życiem w tak dużym stopniu, by zmuszać mnie do bycia z kimś, kto zupełnie do mnie nie pasuje. Cała historia tej przedziwnej miłości jest z jednej strony bardzo wzruszająca i niecodzienna, bliższa jednak zwykłemu człowiekowi niż poderwanie chłopaka-wampira. Z drugiej strony- i tu budzi się we mnie sceptyk- jest tu trochę zbyt melancholijnie, zbyt dużo zostało powiedziane, a nie zrobione. Ally zbyt często się waha, wynajdując sobie najgłupsze na świecie problemy.
Wciąż nie potrafię określić, czemu ta książka tak bardzo mnie wciąnęła, nie pozwalając mi zasnąć; czemu, do cholery, prawie popłakałam się na końcu, jęcząc nad niesprawiedliwym losem karzącym kochanków ?!
Po raz kolejny odkryłam prawdę, jak dużo w życiu mogą namieszać czyjeś złe słowa, wypowiedziane jedynie przez zawiść. Martwiłam się wraz z Brandinem, czy ta miłość wypali. Reasumując, cały czas wspierałam bohaterów duchowo, choć tak na prawdę nie miałam wplywu na ich los.
Duży plus należy się autorce za zakończenie, które do tej pory trzyma mnie w dziwnym zawieszeniu między zachwytem, a pytaniem "Jak ona mogła to zrobić ?! ". Chciałam czegoś zaskakującego i doczekałam się ! Tylko szkoda, że z tych emocji nie potrafię ująć wszystkiego w słowa tak, jakbym chciała ;)
Serdecznie polecam każdemu czytelnikowi, żądnemu oddechu od paranormalnych miłości ;)
Już nie mogę doczekać się kolejnych tomów !
Kamila Graczyk | (13.04.2013) |
Nina Reichter lekkim piórem ukazuje przed nami historię miłości dwojga ludzi, którzy już nieraz zostali ciężko doświadczeni przez los. Jedna noc, gdy przez zupełny przypadek stanęli na swojej drodze, sprawiła, że pomiędzy dotąd obcymi ludźmi zaczęła rodzic się niezwykła więź, jaka nie powinna nigdy zaistnieć. W końcu on był znanym, wielbionym przez tłumy, wokalistą znanego zespołu, który nie mógł sobie pozwolić na związek, natomiast ona – studentką, której życie już dawno ułożyła matka, wybierając jej nawet narzeczonego. Jednakże wbrew przeciwnością, nie potrafili się od siebie przesunąć, a odległość – on w Niemczech, ona we Francji – zamiast przerażać i budzić niepokój, tylko jeszcze bardziej przybliżała ich do siebie. Myślę, że wiem, dlaczego proza pani Reichter zyskała tak wielu pochlebców, głównie płci żeńskiej. W końcu każda z nas chce przeżyć taką przygodę. Każda nas chce przeżyć taki dzień, podczas którego pozna chłopaka, odmieniającego nasze życie na zawsze, który będzie o nas zabiegał, dbał i doceniał. I w tym również tkwi urok tej powieści, bowiem łatwo można utożsamić się z bohaterami, czując się tak, jakbyśmy brali udział w ich działaniach, mając nadzieję, że kiedyś również poznamy kogoś, kto zauroczy nasz świat tak jak zrobił to Brade w przypadku Ally. Dodatkowo książka porusza problemy, jakie często dotykają nas – brak zrozumienia ze strony rodziców, robienie czegoś wbrew sobie, poszukiwanie szczęścia i spełnienia… Pomimo tego, że bohaterowie tworzą fikcję literacką, trudno niekiedy uwierzyć, że nie istnieją tak jak my.
Niewątpliwie, pisarka stworzyła niesamowitych bohaterów, którzy budzą sympatię i zainteresowanie. Ally od samego początku wydaje się być kruchą dziewczyną, nieufną wobec świata, która nie potrafi zapomnieć o przeszłości, zarazem nie dostrzegając przed sobą optymistycznej przyszłości. Bradin natomiast otoczony jest z każdej strony fankami, które są gotowe zrobić dosłownie wszystko, by zwrócić na siebie uwagę swojego „muzycznego boga”. Nina Reichter w sposób fantastyczny przedstawiła, jak z przyjaźni, jaka wystąpiła pomiędzy dwojgiem zupełnie obcych ludzi, wykreowała się miłość, która oznaczała problemy, ale również i szczęście, jakiemu nie do końca sprzyjały gwiazdy. Akcja w „Ostatniej spowiedzi” rozwija się stopniowo – czytelnik dostrzega, jakie uczucia grają w duszach bohaterów, lecz do końca nie potrafi przewidzieć, jak rozwiną się wydarzenia, co jest ogromnym atutem tej lektury. Cała fabuła tego utworu wydaje się być aż tak nieprawdopodobna, tak szokująca, że pomimo tego, że odbiorca domyśla się, że w rzeczywistości tego typu wydarzenia nie mogłyby zaistnieć – sam zaczyna odczuwać, że być może jednak wszystko należy do rzeczy możliwych. Autorka wspaniale oddała emocje i uczucia bohaterów, powodując, że czytelnik rozumie ich decyzje oraz lęki. Dialogi postaci potrafią rozbawić, tak jak w przypadku rozmów Bradina z jego starszym bratem, ale również i bardzo rozczulić, gdy Brade wyjawia Ally swoje myśli, jakie wręcz wywołują łzy w kącikach oczu czytelników. Nie można się nudzić, czytając „Ostatnią spowiedź”, bowiem w tej lekturze co chwilę dochodzi do niesamowitych zwrotów akcji, przez co nic nie wydaje się być pewne. Zakończenie sprawia, że odbiorca nie może uwierzyć, że to koniec, pragnąc poznać dalszy ciąg losów bohaterów. Niestety – na drugi tom należy poczekać jeszcze kilka długich miesięcy…
„Ostatnia spowiedź” to wzruszająca lektura, w której nie brakuje napięcia i romantyczności. Zachowanie Bradina i Ally sprawia, że sami zaczynamy zastanawiać się, czy w obecnych czasach istnieje miłość na miarę legendarnego dramatu „Romeo i Julia”. Brutalny show-biznes, w którym nie ma miejsca na uczciwość, ani na żadne uczucia, niekiedy wyznaczał reguły gry, w jakiej znaleźli się bohaterowie. Jednakże pomimo tego, chyba warto walczyć, o to co najważniejsze, prawda? Polecam debiut literacki Niny Reichter, doskonale wiedząc, że to książka, która jeszcze na długo pozostanie w mojej pamięci.
Niewątpliwie, pisarka stworzyła niesamowitych bohaterów, którzy budzą sympatię i zainteresowanie. Ally od samego początku wydaje się być kruchą dziewczyną, nieufną wobec świata, która nie potrafi zapomnieć o przeszłości, zarazem nie dostrzegając przed sobą optymistycznej przyszłości. Bradin natomiast otoczony jest z każdej strony fankami, które są gotowe zrobić dosłownie wszystko, by zwrócić na siebie uwagę swojego „muzycznego boga”. Nina Reichter w sposób fantastyczny przedstawiła, jak z przyjaźni, jaka wystąpiła pomiędzy dwojgiem zupełnie obcych ludzi, wykreowała się miłość, która oznaczała problemy, ale również i szczęście, jakiemu nie do końca sprzyjały gwiazdy. Akcja w „Ostatniej spowiedzi” rozwija się stopniowo – czytelnik dostrzega, jakie uczucia grają w duszach bohaterów, lecz do końca nie potrafi przewidzieć, jak rozwiną się wydarzenia, co jest ogromnym atutem tej lektury. Cała fabuła tego utworu wydaje się być aż tak nieprawdopodobna, tak szokująca, że pomimo tego, że odbiorca domyśla się, że w rzeczywistości tego typu wydarzenia nie mogłyby zaistnieć – sam zaczyna odczuwać, że być może jednak wszystko należy do rzeczy możliwych. Autorka wspaniale oddała emocje i uczucia bohaterów, powodując, że czytelnik rozumie ich decyzje oraz lęki. Dialogi postaci potrafią rozbawić, tak jak w przypadku rozmów Bradina z jego starszym bratem, ale również i bardzo rozczulić, gdy Brade wyjawia Ally swoje myśli, jakie wręcz wywołują łzy w kącikach oczu czytelników. Nie można się nudzić, czytając „Ostatnią spowiedź”, bowiem w tej lekturze co chwilę dochodzi do niesamowitych zwrotów akcji, przez co nic nie wydaje się być pewne. Zakończenie sprawia, że odbiorca nie może uwierzyć, że to koniec, pragnąc poznać dalszy ciąg losów bohaterów. Niestety – na drugi tom należy poczekać jeszcze kilka długich miesięcy…
„Ostatnia spowiedź” to wzruszająca lektura, w której nie brakuje napięcia i romantyczności. Zachowanie Bradina i Ally sprawia, że sami zaczynamy zastanawiać się, czy w obecnych czasach istnieje miłość na miarę legendarnego dramatu „Romeo i Julia”. Brutalny show-biznes, w którym nie ma miejsca na uczciwość, ani na żadne uczucia, niekiedy wyznaczał reguły gry, w jakiej znaleźli się bohaterowie. Jednakże pomimo tego, chyba warto walczyć, o to co najważniejsze, prawda? Polecam debiut literacki Niny Reichter, doskonale wiedząc, że to książka, która jeszcze na długo pozostanie w mojej pamięci.
Karolina Gawlik | (15.04.2013) |
Genialna seria, mega wciągająca, aż miałam dreszcze.
Agata Majsak | (18.04.2013) |
Bradin Rothfeld jest sławnym piosenkarzem. Zespół Bitter Grace, który założył ze swoim bratem Tomem, jest narażony nie tylko na natrętnych paparazzi, ale również nieugięte i namolne fanki. Chłopak prawie nie ma upragnionej prywatności, wszędzie chodzi ze swoim ochroniarzem i nie rozstaje się z ciemnymi okularami. Kiedy spędzając noc na lotnisku z powodu spóźnionego lotu spotyka Ally, nie ma pojęcia czy może jej ufać. Jednak wystarczy kilka chwil rozmowy z dziewczyną i Brade orientuje się, że Al nie ma pojęcia kim jest. Pierwszy raz od dawna może swobodnie rozmawiać i czuć się jak zwyczajny, niepozorny (może poza delikatną, kobiecą urodą ;) dziewiętnastolatek. Ally również czuje się inaczej rozmawiając z Bradinem. Swobodnie. Czego nie może powiedzieć spędzając czas z chłopakiem, z którym łączy ją beznadziejny, toksyczny układ.
Znajomość nie kończy się na lotnisku, ale jej dalszy ciąg ma bardzo różne oblicza - od barwnych, pięknych i wzruszających po absolutnie zaskakujące i wręcz tragiczne.
Nina Reichter swoją powieść zaczęła pisać jako fanfic na blogu. Dowiadując się o tym miałam mieszane uczucia, jednak te, które wyniosłam z lektury książki sprawiły, że wprost nie mogę się doczekać na kolejny tom. Powieść jest napisana w bardzo dobrym stylu. Potrafi pochłonąć czytelnika na całą noc i sprawić, że zapomni o całym świecie.
Bohaterowie i historia opisana przez autorkę wzbudzają wiele emocji. Od złości, zniecierpliwienia, przez wzruszenie, radość, smutek, aż po przerażenie. Na dodatek mimo iż opowieść jest kompletnie odrealniona (niecodziennie spotyka się na lotnisku gwiazdę rocka i rozmawia z nią jak ze starym kumplem) wydaje się niesamowicie bliska.
Autorce udało się napisać książkę, która spodoba się nie tylko młodzieży, ale też starszym czytelnikom. Jest to opowieść o wielu aspektach życia. Niełatwych, poplątanych sytuacjach, presji rodziny, szukaniu własnej tożsamości, pragnieniu spokoju, szczęścia, bliskości... o tym jak powstaje prawdziwa więź między dwojgiem ludzi. Więź, która nie zawsze ma jedną barwę, a życie wcale nie jest skłonne ułatwić jej trwanie.
Nina Reichter potrafi tworzyć zarówno piękne tło, rzewne sceny jak i pełne grozy, nieoczekiwane zwroty akcji. Nie spodziewałam się tak złożonej historii, w której napięcie jest umiejętnie stopniowane.
Na dodatek w książce aż roi się od "skrzydlatych słów", wymyślonych przez samą Ninę - pięknych porównań, życiowych wniosków ubranych w doskonale dobrane szaty zdań. To sprawia, że "Ostatnia spowiedź" jest nie tylko świetną rozrywką na wieczór, ale także podróżą przez własne, głębokie refleksje.
Znajomość nie kończy się na lotnisku, ale jej dalszy ciąg ma bardzo różne oblicza - od barwnych, pięknych i wzruszających po absolutnie zaskakujące i wręcz tragiczne.
Nina Reichter swoją powieść zaczęła pisać jako fanfic na blogu. Dowiadując się o tym miałam mieszane uczucia, jednak te, które wyniosłam z lektury książki sprawiły, że wprost nie mogę się doczekać na kolejny tom. Powieść jest napisana w bardzo dobrym stylu. Potrafi pochłonąć czytelnika na całą noc i sprawić, że zapomni o całym świecie.
Bohaterowie i historia opisana przez autorkę wzbudzają wiele emocji. Od złości, zniecierpliwienia, przez wzruszenie, radość, smutek, aż po przerażenie. Na dodatek mimo iż opowieść jest kompletnie odrealniona (niecodziennie spotyka się na lotnisku gwiazdę rocka i rozmawia z nią jak ze starym kumplem) wydaje się niesamowicie bliska.
Autorce udało się napisać książkę, która spodoba się nie tylko młodzieży, ale też starszym czytelnikom. Jest to opowieść o wielu aspektach życia. Niełatwych, poplątanych sytuacjach, presji rodziny, szukaniu własnej tożsamości, pragnieniu spokoju, szczęścia, bliskości... o tym jak powstaje prawdziwa więź między dwojgiem ludzi. Więź, która nie zawsze ma jedną barwę, a życie wcale nie jest skłonne ułatwić jej trwanie.
Nina Reichter potrafi tworzyć zarówno piękne tło, rzewne sceny jak i pełne grozy, nieoczekiwane zwroty akcji. Nie spodziewałam się tak złożonej historii, w której napięcie jest umiejętnie stopniowane.
Na dodatek w książce aż roi się od "skrzydlatych słów", wymyślonych przez samą Ninę - pięknych porównań, życiowych wniosków ubranych w doskonale dobrane szaty zdań. To sprawia, że "Ostatnia spowiedź" jest nie tylko świetną rozrywką na wieczór, ale także podróżą przez własne, głębokie refleksje.
Natalia Skorupa | (3.07.2013) |
Czym pierwszy tom „Ostatniej spowiedzi” różni się od tysięcy innych powieści przeznaczonych głównie dla młodzieży? Najłatwiej byłoby uogólnić - wszystkim, jednak osób, które nadal nie są do tejże książki pozytywnie nastawione, to jedno słowo zapewne by nie przekonało. Według mnie, dzieło Niny Reichter wyróżnia się przede wszystkim niestandardowym wątkiem miłosnym. Uczucie między głównymi bohaterami rozkwita powoli - on nie jest nachalny, ona nie oznajmia wszystkim znajomym (i nie tylko) za pomocą portali społecznościowych, że znalazła tego jedynego. Oboje zachowują się niezwykle dojrzale, jak na swój wiek.
Książkę Niny Reichter cechuje również bogaty język, umiejętnie stworzone opisy, poprowadzone dialogi. W każdym prawie rozdziale, niczym u Paulo Coelho, znaleźć można piękne cytaty, które, na całe szczęście, nie są banalne. Kilka z nich już trafiło na listę moich ulubionych.
„Ostatnia spowiedź” to jednak powieść nie tylko o miłości. Na uwagę zasługuje przede wszystkim to, jak autorka przedstawiła słabe strony życia w świetle jupiterów, których, wbrew pozorom, jest wiele. Bradin i jego zespół codziennie uciekają przed psychofankami, rzadko ruszają się dokądkolwiek bez ochroniarzy. Z ich sławą wiąże się również zazdrość, która, jak wiadomo, niekiedy popycha ludzi do okropnych czynów.
Za bardzo ciekawy pomysł uważam umieszczenie tytułów piosenek przy niektórych opisywanych wydarzeniach. Zdecydowanie warto słuchać ich podczas lektury, ponieważ autorka idealnie dopasowała je do poszczególnych fragmentów. Śmiem twierdzić, że bez muzyki lektura „Ostatniej spowiedzi” nie byłaby taka sama.
Często wzruszam się, czytając książki. Niekiedy mam łzy w oczach, znacznie rzadziej naprawdę płaczę. Nigdy jednak nie zdarzyło się, bym szlochała kilka godzin po odłożeniu powieści na półkę. A tak właśnie było w przypadku „Ostatniej spowiedzi”. Najpierw nie do końca zrozumiałam zakończenie, przeczytałam więc fragment ponownie. W końcu dotarło do mnie, co się wydarzyło i przeżyłam szok. Przez kilka minut nie wiedziałam, co ze sobą zrobić. Wybuchłam płaczem i nie mogłam myśleć o niczym poza książką. Czułam niedosyt i nie mogę się doczekać kontynuacji.
Pierwszy tom „Ostatniej spowiedzi” jest jedną z najlepszych książek, jakie przeczytałam w ubiegłym roku. Nie bez przyczyny wszyscy są nią zachwyceni. Myślisz: „nie jestem wszyscy”? No cóż, ten jeden raz jesteś w błędzie. Kiedy tylko sięgniesz po powieść Niny Reichter, na kilka godzin zapomnisz o otaczającym Cię świecie. Polecam z całego serca i niecierpliwie czekam na drugi tom.
http://ksiazkoville.blogspot.com/2013/01/ostatnia-spowiedz-tom-i-nina-reichter.html
Książkę Niny Reichter cechuje również bogaty język, umiejętnie stworzone opisy, poprowadzone dialogi. W każdym prawie rozdziale, niczym u Paulo Coelho, znaleźć można piękne cytaty, które, na całe szczęście, nie są banalne. Kilka z nich już trafiło na listę moich ulubionych.
„Ostatnia spowiedź” to jednak powieść nie tylko o miłości. Na uwagę zasługuje przede wszystkim to, jak autorka przedstawiła słabe strony życia w świetle jupiterów, których, wbrew pozorom, jest wiele. Bradin i jego zespół codziennie uciekają przed psychofankami, rzadko ruszają się dokądkolwiek bez ochroniarzy. Z ich sławą wiąże się również zazdrość, która, jak wiadomo, niekiedy popycha ludzi do okropnych czynów.
Za bardzo ciekawy pomysł uważam umieszczenie tytułów piosenek przy niektórych opisywanych wydarzeniach. Zdecydowanie warto słuchać ich podczas lektury, ponieważ autorka idealnie dopasowała je do poszczególnych fragmentów. Śmiem twierdzić, że bez muzyki lektura „Ostatniej spowiedzi” nie byłaby taka sama.
Często wzruszam się, czytając książki. Niekiedy mam łzy w oczach, znacznie rzadziej naprawdę płaczę. Nigdy jednak nie zdarzyło się, bym szlochała kilka godzin po odłożeniu powieści na półkę. A tak właśnie było w przypadku „Ostatniej spowiedzi”. Najpierw nie do końca zrozumiałam zakończenie, przeczytałam więc fragment ponownie. W końcu dotarło do mnie, co się wydarzyło i przeżyłam szok. Przez kilka minut nie wiedziałam, co ze sobą zrobić. Wybuchłam płaczem i nie mogłam myśleć o niczym poza książką. Czułam niedosyt i nie mogę się doczekać kontynuacji.
Pierwszy tom „Ostatniej spowiedzi” jest jedną z najlepszych książek, jakie przeczytałam w ubiegłym roku. Nie bez przyczyny wszyscy są nią zachwyceni. Myślisz: „nie jestem wszyscy”? No cóż, ten jeden raz jesteś w błędzie. Kiedy tylko sięgniesz po powieść Niny Reichter, na kilka godzin zapomnisz o otaczającym Cię świecie. Polecam z całego serca i niecierpliwie czekam na drugi tom.
http://ksiazkoville.blogspot.com/2013/01/ostatnia-spowiedz-tom-i-nina-reichter.html
Patrycja Malesa | (22.08.2013) |
Życie jest pełne niespodzianek. 'Ostatnia spowiedź' było moim największym marzeniem czytelniczym. Pewnego, szczęśliwego dla mnie dnia dostałam maila z zapytaniem czy chciałabym przeczytać i zrecenzować książkę, którą pokochało tak wielu internautów. Zgodziłam się, bo kto by tego nie zrobił? Nie spodziewałam się, że książka dostarczy mi tyle emocji i zostawi po sobie kaca książkowego, którego tak trudno wyleczyć.
W wyniku czystego zbiegu okoliczności Bradin Rothfeld dziewiętnastoletni rockmen, którego kochają kobiety w całej Europie spóźnia się na przesiadkę i spędza noc na opustoszałym lotnisku. Przypadkowo spotyka Anny Hanningan- Tajemniczą Amerykankę, która go nie rozpoznaje. Spędzają ze sobą kilka magicznych i niezapomnianych godzin. Wszystko niestety kiedyś się kończy. Noc mija i oboje wiedza, że nie spotkają się nigdy więcej.
ŻADNE Z NICH NIE MOŻE SIĘ TERAZ ZAKOCHAĆ!
Ally jest zajęta- uwikłana w dziwny związek, z którego na razie nie może się wyplątać, a Brada obowiązuje kontrakt, w którym jasno jest napisane że nie może mieć żadnej kobiety. Bradin używa podstępu i ciągnie tą znajomość. Ally nadal nie ma pojęcia kim tak na prawdę jest Brade, a wyjawienie tajemnicy nie należy do najłatwiejszych rzeczy. Co zrobi Bradin, pragnąc dziewczyny, której nie powinien nawet tknąć?
POCZUJ JAK KOCHA TEN,KTÓREGO KOCHAJĄ TYSIĄCE...
Która z nas nie chciałaby być na miejscu Ally Hanningan? Przypuszczam, ze żadna nie zaprzeczy.
Nie przepadam za historiami o miłości, ale po wielu pozytywnych recenzjach jakie udało mi się przeczytać przekonałam się, że to coś więcej niż kolejna historyjka miłosna z bandą nastolatków. To historia pełna emocji. Autorka potrafi zaskakiwać czytelnika. Kibicowałam związkowi Braida i Ally co nie zdarza mi się często. W wielu książkach gdzie autorzy decydują się na poruszenie wątku miłosnego relacje między kochankami są mocno przesadzone i przerysowane. W tym przypadku na szczęście tak nie było. Autora doskonale wyczuła kiedy ma zastopować, a kiedy nadać dynamiczności związku głównych bohaterów.
Bradin Rothfeld to rockmen o charakterystycznym wyglądzie. Autorka przedstawiła go jako chłopaka z czarnym włosami sięgającymi do ramion, dziewczęcą urodą o ostrym, czarnym makijażem robionym na potrzebę wystąpień publicznych.
Ally to skromna szatynka. Bardzo szczupła, wręcz drobniutka o dużych niebieskich oczach. Pomimo tego, że Ally i Bradin są głównymi postaciami i wokół nich kręci się cała akcja to jednak moją ulubioną postaciom w tej książce zostaje Tom Rothfeld brat Breda. Chłopak zapadł w mojej pamięci ze względu na jego dość kontrowersyjne zachowanie. Dzięki tej postaci książka nie trąbi ciągle o miłości. Cechuje go zdecydowanie zbyt pewność siebie. Poznaje Ally w dość niekorzystnych dla niego okolicznościach. Spotkanie tych dwóch postaci bardzo mi się podobało.
Pióro autorki niektórym z Was nie muszę przedstawiać, ponieważ zdaję sobie sprawę, że większość z Was ma tą książkę już za sobą. Dodam tylko, że autorka pisze bardzo ciekawie. Potrafi opisać jakie emocje towarzyszą bohaterom. Świetnie wykreowała relacje między postaciami. Wydawało mi się, że autorka wszystko idealnie przemyślała i wykonała. Dialogi są na prawe wiarygodne i pełne skrajnych emocji. Jedyna rzecz jaka mnie irytowała to ciągłe psucie się związku Brade i Ally. Tak jakby bohaterowie nie mogli zaznać pełnego dnia miłości.
Tym razem okładka jak najbardziej oddaje klimat powieści. Ponadto z tyłu okładki możecie przeczytać komentarze, jakie dodały czytelniczki bloga autorstwa Niny Reichter, ponieważ 'Ostatnia spowiedź' pierwotnie pisana była na blogu. Moim zdaniem autorka bardzo dużo osiągnęła, ponieważ czytałam wiele blogów, gdzie autorzy piszą swoje opowiadania, które niejednokrotnie zasługują na publikację.
Mam świadomość, że moja recenzja nie oddaje tego, co niesie ze sobą ta książka. Nie znam tak pięknych słów żeby opisać nimi klimat i emocje jakie towarzyszyły mi podczas lektury. Moim zdaniem każda z Was powinna przeczytać tę książkę i poznać niesamowitą historie, napisaną niewiarygodnie lekkim językiem. Myślę, że historia kierowana jest głównie do płci żeńskiej. Napisać recenzje tej książki jest bardo trudno. Jedno jest na pewno pewne i łatwe. Musicie osobiście poznać Ally i Brade, aby zrozumieć ich miłość
Serdecznie polecam!
OCENA: 10/10
W wyniku czystego zbiegu okoliczności Bradin Rothfeld dziewiętnastoletni rockmen, którego kochają kobiety w całej Europie spóźnia się na przesiadkę i spędza noc na opustoszałym lotnisku. Przypadkowo spotyka Anny Hanningan- Tajemniczą Amerykankę, która go nie rozpoznaje. Spędzają ze sobą kilka magicznych i niezapomnianych godzin. Wszystko niestety kiedyś się kończy. Noc mija i oboje wiedza, że nie spotkają się nigdy więcej.
ŻADNE Z NICH NIE MOŻE SIĘ TERAZ ZAKOCHAĆ!
Ally jest zajęta- uwikłana w dziwny związek, z którego na razie nie może się wyplątać, a Brada obowiązuje kontrakt, w którym jasno jest napisane że nie może mieć żadnej kobiety. Bradin używa podstępu i ciągnie tą znajomość. Ally nadal nie ma pojęcia kim tak na prawdę jest Brade, a wyjawienie tajemnicy nie należy do najłatwiejszych rzeczy. Co zrobi Bradin, pragnąc dziewczyny, której nie powinien nawet tknąć?
POCZUJ JAK KOCHA TEN,KTÓREGO KOCHAJĄ TYSIĄCE...
Która z nas nie chciałaby być na miejscu Ally Hanningan? Przypuszczam, ze żadna nie zaprzeczy.
Nie przepadam za historiami o miłości, ale po wielu pozytywnych recenzjach jakie udało mi się przeczytać przekonałam się, że to coś więcej niż kolejna historyjka miłosna z bandą nastolatków. To historia pełna emocji. Autorka potrafi zaskakiwać czytelnika. Kibicowałam związkowi Braida i Ally co nie zdarza mi się często. W wielu książkach gdzie autorzy decydują się na poruszenie wątku miłosnego relacje między kochankami są mocno przesadzone i przerysowane. W tym przypadku na szczęście tak nie było. Autora doskonale wyczuła kiedy ma zastopować, a kiedy nadać dynamiczności związku głównych bohaterów.
Bradin Rothfeld to rockmen o charakterystycznym wyglądzie. Autorka przedstawiła go jako chłopaka z czarnym włosami sięgającymi do ramion, dziewczęcą urodą o ostrym, czarnym makijażem robionym na potrzebę wystąpień publicznych.
Ally to skromna szatynka. Bardzo szczupła, wręcz drobniutka o dużych niebieskich oczach. Pomimo tego, że Ally i Bradin są głównymi postaciami i wokół nich kręci się cała akcja to jednak moją ulubioną postaciom w tej książce zostaje Tom Rothfeld brat Breda. Chłopak zapadł w mojej pamięci ze względu na jego dość kontrowersyjne zachowanie. Dzięki tej postaci książka nie trąbi ciągle o miłości. Cechuje go zdecydowanie zbyt pewność siebie. Poznaje Ally w dość niekorzystnych dla niego okolicznościach. Spotkanie tych dwóch postaci bardzo mi się podobało.
Pióro autorki niektórym z Was nie muszę przedstawiać, ponieważ zdaję sobie sprawę, że większość z Was ma tą książkę już za sobą. Dodam tylko, że autorka pisze bardzo ciekawie. Potrafi opisać jakie emocje towarzyszą bohaterom. Świetnie wykreowała relacje między postaciami. Wydawało mi się, że autorka wszystko idealnie przemyślała i wykonała. Dialogi są na prawe wiarygodne i pełne skrajnych emocji. Jedyna rzecz jaka mnie irytowała to ciągłe psucie się związku Brade i Ally. Tak jakby bohaterowie nie mogli zaznać pełnego dnia miłości.
Tym razem okładka jak najbardziej oddaje klimat powieści. Ponadto z tyłu okładki możecie przeczytać komentarze, jakie dodały czytelniczki bloga autorstwa Niny Reichter, ponieważ 'Ostatnia spowiedź' pierwotnie pisana była na blogu. Moim zdaniem autorka bardzo dużo osiągnęła, ponieważ czytałam wiele blogów, gdzie autorzy piszą swoje opowiadania, które niejednokrotnie zasługują na publikację.
Mam świadomość, że moja recenzja nie oddaje tego, co niesie ze sobą ta książka. Nie znam tak pięknych słów żeby opisać nimi klimat i emocje jakie towarzyszyły mi podczas lektury. Moim zdaniem każda z Was powinna przeczytać tę książkę i poznać niesamowitą historie, napisaną niewiarygodnie lekkim językiem. Myślę, że historia kierowana jest głównie do płci żeńskiej. Napisać recenzje tej książki jest bardo trudno. Jedno jest na pewno pewne i łatwe. Musicie osobiście poznać Ally i Brade, aby zrozumieć ich miłość
Serdecznie polecam!
OCENA: 10/10
Sylwia Szymkiewicz | (16.09.2013) |
Kilka miesięcy temu ktoś, dziś już nawet nie pamiętam kto, napisał mi w komentarzach, że koniecznie powinnam przeczytać Ostatnią spowiedź. Zwykle sama decyduję o tym, po jaką książkę i kiedy sięgnę. w tym jednak wypadku, ta jedna sugestia zadziała na mnie dość poważnie, bo niezwłocznie po niej zaczęłam zabiegać o tę książkę. Niestety wtedy się nie udało. Na szczęście niedługo po tamtych wydarzeniach okazało się, że wkrótce premierę będzie miała druga cześć trylogii. I tak oto stałam się posiadaczką powieści autorstwa niejakiej Niny Reichter. Wcześniej zupełnie nie interesowało mnie ani skąd się wzięła autorka, ani jak wpadła na pomysł napisania tej serii. Nie interesowało mnie to również, gdy zaczynałam czytać książkę. Teraz, gdy mam już za sobą pierwszą część, zapragnęłam poznać autorkę. Niestety w tym wypadku ani sama książka, ani Internet, nie okazały się dla mnie skarbnicą informacji. Jedyne czego się dowiedziałam to to, że autorka jest prawniczką i fanką Tokio Hotel. Pierwotnie jej powieść była publikowana na blogu jako fanfick, w którym, jak się można było spodziewać, głównymi bohaterami byli nie muzycy z Bitter Grace, a z Tokio Hotel.
Powiem szczerze, że cieszę się, że dopiero po lekturze książki dowiedziałam się kto był pierwowzorem głównego bohatera. Sama wyobrażałam sobie Bradina zupełnie inaczej i w moim przekonaniu jest on dalece odległy od Billa z Tokio Hotel. Co więcej, w powieści wyraźnie zaznaczany jest fakt, jak mało prawdopodobne jest to, że Ally nie wie kim jest Brade i przez wiele miesięcy traktuje go jak zwykłego chłopaka. W końcu Bitter Grace jest tak bardzo znane na całym świecie. Każda kobieta wie, kim jest Bradin. W książce w końcu okazuje się, że jednak nie każda, ale ta jedna, stanowi wyjątek. Osobiście wydaje mi się, że choć faktycznie o Tokio Hotel swego czasu było bardzo głośno, to na świecie istnieje wiele kobiet, które nie miały i do tej pory nie mają pojęcia, kto w tym zespole gra. Ja, na przykład, do dnia dzisiejszego nie wiedziałam ani jak nazywają się członkowie tej grupy, ani jak każdy z nich wygląda. Miałam jedynie ogólne pojęcie, że to zespół młodzieżowy, grający coś „a’la” rock i małolaty kilka lat temu umierały na ich widok. Tyle. Jestem już dość „wiekowa”, więc chyba nie zaliczam się do grupy wiekowej, o której w powieści była mowa.
Ostatnia spowiedź bardzo mnie wciągnęła. Nie potrafiłam się od tej książki oderwać i muszę przyznać, że zarwałam przez nią jedną czy dwie noce. Kiedy nie czytałam, byłam na prawdziwym głodzie. Chciałam więcej i więcej. Niestety im dalej zagłębiałam się w powieść, tym więcej jej wad widziałam. Miejscami była bardzo płytka, a nawet infantylna. Wówczas również akcja była przewidywalna i typowa dla brazylijskich seriali – on widział coś, czego naprawdę nie było, ona nie potrafiła się wytłumaczyć albo unosiła się honorem – związek przechodził kryzys. Na szczęście taka tendencja nie utrzymywała się przez całą powieść, zwykle trzymała ona odpowiedni poziom. Tylko zakończenie... może nie tyle, że mnie rozczarowało, ale było nie takim, jakiego się spodziewałam. Dało jednak idealną możliwość do napisania kolejnej części. Jestem jeszcze przed jej lekturą, liczę jednak, że autorka dobrze wykorzystała czas i pomysł jaki miała i w drugim tomie będzie mniej denerwujących mnie szczegółów, niż w części pierwszej. Mimo wszystko oceniam książkę bardzo dobrze i zachęcam do jej lektury.
Jeden dzień. Jedna chwila. Tyle zmian. Czy Ally i Bradin sobie z nimi poradzą? Czy będą potrafili zmienić swoje życie? Czy nic nie stanie im na drodze ku nowym celom? By się tego dowiedzieć koniecznie należy sięgnąć po pierwszy tom trylogii Ostatnia spowiedź autorstwa Niny Reichter.
Powiem szczerze, że cieszę się, że dopiero po lekturze książki dowiedziałam się kto był pierwowzorem głównego bohatera. Sama wyobrażałam sobie Bradina zupełnie inaczej i w moim przekonaniu jest on dalece odległy od Billa z Tokio Hotel. Co więcej, w powieści wyraźnie zaznaczany jest fakt, jak mało prawdopodobne jest to, że Ally nie wie kim jest Brade i przez wiele miesięcy traktuje go jak zwykłego chłopaka. W końcu Bitter Grace jest tak bardzo znane na całym świecie. Każda kobieta wie, kim jest Bradin. W książce w końcu okazuje się, że jednak nie każda, ale ta jedna, stanowi wyjątek. Osobiście wydaje mi się, że choć faktycznie o Tokio Hotel swego czasu było bardzo głośno, to na świecie istnieje wiele kobiet, które nie miały i do tej pory nie mają pojęcia, kto w tym zespole gra. Ja, na przykład, do dnia dzisiejszego nie wiedziałam ani jak nazywają się członkowie tej grupy, ani jak każdy z nich wygląda. Miałam jedynie ogólne pojęcie, że to zespół młodzieżowy, grający coś „a’la” rock i małolaty kilka lat temu umierały na ich widok. Tyle. Jestem już dość „wiekowa”, więc chyba nie zaliczam się do grupy wiekowej, o której w powieści była mowa.
Ostatnia spowiedź bardzo mnie wciągnęła. Nie potrafiłam się od tej książki oderwać i muszę przyznać, że zarwałam przez nią jedną czy dwie noce. Kiedy nie czytałam, byłam na prawdziwym głodzie. Chciałam więcej i więcej. Niestety im dalej zagłębiałam się w powieść, tym więcej jej wad widziałam. Miejscami była bardzo płytka, a nawet infantylna. Wówczas również akcja była przewidywalna i typowa dla brazylijskich seriali – on widział coś, czego naprawdę nie było, ona nie potrafiła się wytłumaczyć albo unosiła się honorem – związek przechodził kryzys. Na szczęście taka tendencja nie utrzymywała się przez całą powieść, zwykle trzymała ona odpowiedni poziom. Tylko zakończenie... może nie tyle, że mnie rozczarowało, ale było nie takim, jakiego się spodziewałam. Dało jednak idealną możliwość do napisania kolejnej części. Jestem jeszcze przed jej lekturą, liczę jednak, że autorka dobrze wykorzystała czas i pomysł jaki miała i w drugim tomie będzie mniej denerwujących mnie szczegółów, niż w części pierwszej. Mimo wszystko oceniam książkę bardzo dobrze i zachęcam do jej lektury.
Jeden dzień. Jedna chwila. Tyle zmian. Czy Ally i Bradin sobie z nimi poradzą? Czy będą potrafili zmienić swoje życie? Czy nic nie stanie im na drodze ku nowym celom? By się tego dowiedzieć koniecznie należy sięgnąć po pierwszy tom trylogii Ostatnia spowiedź autorstwa Niny Reichter.
Natalia :) | (19.02.2014) |
Nina Reichter dorównała w pisaniu samej Stephenie Meyer. Książka jest przepiękna . W wielu momentach można się wręcz popłakać. ,, Ostatnia spowiedź,, daje nadzieję na to , że istnieje jeszcze takie coś jak prawdziwa miłość, która przetrwa wszystko. Książkę samą w sobie bardzo przyjemnie się czyta , a przede wszystkim szybko. Nina Reichter pisze prosto , a zaraz z uczuciem ( nie chodzi mi o to , że książka jest banalna , bo wcale taka nie jest). Dzięki tej książce można dobrze poznać jej bohaterów. Najbardziej podobało mi się to , że autorka ,, pokazywała,, nam uczucia postaci . Dzięki niej mogłam bez problemu wyobrazić sobie jak wyglądają bohaterowie i nawet bardzo polubiłam niektóre z nich . Książkę polecam dla miłośników romansu i nie tylko . Sama zbytnio nie przepadałam za romansem obyczajowym , ale ta książka naprawdę wciąga. Połknęłam ją całą ( 2 tomy) teraz wyczekuję w zniecierpliwieniu trzeciego tomu ,, Ostatnia Spowiedź" ;)
Magdalena S. | (30.07.2014) |
Przyznam szczerze, że nieco obawiałam się tej pozycji. Wyrosłam już przecież z problemów i dylematów tak młodych ludzi. Powrót do literatury młodzieżowej był dla mnie sporym przeskokiem. Mimo to, postanowiłam się sprawdzić. I nie mogłam przecież przepuścić okazji przeczytania drugiej powieści Wydawnictwa Novae Res o show biznesie i o muzykach. Wcześniej zmierzyłam się z "Brudnym światem" Agnieszki Lingas-Łoniewskiej. Pochłonął mnie bez reszty. Utrzymał mnie w swym świecie przez tydzień, nie pozwalając sięgnąć po żadną inną książkę. Mając teraz "Ostatnią spowiedź" nie można było uciec od porównań obu powieści. Tematyka ta sama. Końcówka równie emocjonująca. Chociaż w przypadku "Brudnego świata", mieliśmy do czynienia z osobami dorosłymi. Czasem jednak odnosiłam wrażenie, że bohaterowie stworzeni przez Ninę Reichter w zupełności nie pasują do tak młodego wieku. To, z czym przyszło im się zmierzyć i jakich wyborów dokonać sprawia, że naprawdę zapominamy o fakcie, że Ally czy Bradin mają jedynie dziewiętnaście czy dwadzieścia lat.
A co do samej książki... Uwielbiam te zamszowe zakładki, które mogłabym pocierać z prawdziwą przyjemnością. Objętość pozycji także mile połechtała moje czytelnicze potrzeby. A gdy już skończyłam z gładzeniem i wąchaniem, mogłam nareszcie zacząć zatapiać się w tekst. I tu muszę przyznać - jest napisana na naprawdę wysokim poziomie. Czasem co prawda miałam ochotę chwycić Ally za ramiona i porządnie wytrząsnąć jej te głupoty z głowy. Trochę denerwowały mnie te wszystkie zbędne łzy. Rozklejała się przy każdej okazji, na co tylko zgrzytałam zębami. Christopher natomiast zasłużył na porządnego kopniaka w najbardziej bolesne miejsce. Aż mnie trzęsło, gdy musiałam o nim przeczytać. A to tylko dowodzi, jak cudownie stworzeni są bohaterowie. Jednak poniekąd zazdrościłam im, tego spojrzenia na świat. Tej naiwności i wiary w życie. Te spojrzenie na dorosłość i swą przyszłość. Ich oczekiwania. A mimo to, czytając, zadawałam sobie pytanie, kiedy tak naprawdę dorosną. Kiedy spadną im te młodzieńcze okulary i zobaczą życie takim, jakim rzeczywiście jest. Płakałam wraz z nimi, cieszyłam się ich szczęściem. I w jednej chwili chciałam cofnąć się do tego czasu, gdy ma się te dziewiętnaście lat i dopiero wchodzi się w dorosłe życie. Poczuć na nowo te hormony, czyste uczucie i tą wyjątkową miłość, którą można przeżyć tylko mając te naście lat. I pomimo tego, iż książka jest o tak młodych osobach, zapada w pamięć. Dialogi bohaterów na długo pozostają w sercu czytelnika. Są wyjątkowe. A chwile spędzone z książką uważam za wyjątkowe. Warto ją nie tylko przeczytać, ale także mieć na swej półeczce wyjątkowości. Ja z pewnością nie jeden raz wrócę do niej, by na nowo odkryć jej wyjątkowość. Przeżyć te wszystkie wzloty i upadki. Uśmiechać się pod nosem z zalotów bohaterów, ich poczucia humoru a także w pewnym sensie bezradności. Końcówka jednak sprawiła, że nie mogę pogodzić się z tym wszystkim. Ja tak po prostu nie chcę. To nie może się tak skończyć. I wiem już, że MUSZĘ dostać tom drugi, by dowiedzieć się, jak dalej potoczą się losy Toma, Ally i Bredina oraz Bastiana.
Wyjątkowa. Wciągająca. Zapadająca w pamięć. Przeznaczona tak naprawdę dla każdego czytelnika - dla młodzieży, która żyje tym światem, tymi problemami i z tą niesamowitą burzą hormonów; jak i dla dorosłych osób, by na nowo mogły w sobie odkryć te emocje, zagubione z biegiem czasu. Ostrzegam jednak - chusteczki obowiązkowe!
Więcej na: http://smag-rekomendacje.blogspot.com/
A co do samej książki... Uwielbiam te zamszowe zakładki, które mogłabym pocierać z prawdziwą przyjemnością. Objętość pozycji także mile połechtała moje czytelnicze potrzeby. A gdy już skończyłam z gładzeniem i wąchaniem, mogłam nareszcie zacząć zatapiać się w tekst. I tu muszę przyznać - jest napisana na naprawdę wysokim poziomie. Czasem co prawda miałam ochotę chwycić Ally za ramiona i porządnie wytrząsnąć jej te głupoty z głowy. Trochę denerwowały mnie te wszystkie zbędne łzy. Rozklejała się przy każdej okazji, na co tylko zgrzytałam zębami. Christopher natomiast zasłużył na porządnego kopniaka w najbardziej bolesne miejsce. Aż mnie trzęsło, gdy musiałam o nim przeczytać. A to tylko dowodzi, jak cudownie stworzeni są bohaterowie. Jednak poniekąd zazdrościłam im, tego spojrzenia na świat. Tej naiwności i wiary w życie. Te spojrzenie na dorosłość i swą przyszłość. Ich oczekiwania. A mimo to, czytając, zadawałam sobie pytanie, kiedy tak naprawdę dorosną. Kiedy spadną im te młodzieńcze okulary i zobaczą życie takim, jakim rzeczywiście jest. Płakałam wraz z nimi, cieszyłam się ich szczęściem. I w jednej chwili chciałam cofnąć się do tego czasu, gdy ma się te dziewiętnaście lat i dopiero wchodzi się w dorosłe życie. Poczuć na nowo te hormony, czyste uczucie i tą wyjątkową miłość, którą można przeżyć tylko mając te naście lat. I pomimo tego, iż książka jest o tak młodych osobach, zapada w pamięć. Dialogi bohaterów na długo pozostają w sercu czytelnika. Są wyjątkowe. A chwile spędzone z książką uważam za wyjątkowe. Warto ją nie tylko przeczytać, ale także mieć na swej półeczce wyjątkowości. Ja z pewnością nie jeden raz wrócę do niej, by na nowo odkryć jej wyjątkowość. Przeżyć te wszystkie wzloty i upadki. Uśmiechać się pod nosem z zalotów bohaterów, ich poczucia humoru a także w pewnym sensie bezradności. Końcówka jednak sprawiła, że nie mogę pogodzić się z tym wszystkim. Ja tak po prostu nie chcę. To nie może się tak skończyć. I wiem już, że MUSZĘ dostać tom drugi, by dowiedzieć się, jak dalej potoczą się losy Toma, Ally i Bredina oraz Bastiana.
Wyjątkowa. Wciągająca. Zapadająca w pamięć. Przeznaczona tak naprawdę dla każdego czytelnika - dla młodzieży, która żyje tym światem, tymi problemami i z tą niesamowitą burzą hormonów; jak i dla dorosłych osób, by na nowo mogły w sobie odkryć te emocje, zagubione z biegiem czasu. Ostrzegam jednak - chusteczki obowiązkowe!
Więcej na: http://smag-rekomendacje.blogspot.com/
Marcelina Pomper | (30.07.2014) |
"Bo gdy mówi serce, muzyka milknie a słowa bledną..."
Głównymi bohaterami książki jest para nastolatków- Bradin i Ally. Ich ścieżki krzyżują się na lotnisku, gdzie czekają na samoloty, które się opóźniły. Od razu łapią wspólny język i przemiło spędzają czas oczekiwania. W końcu nadchodzi chwila rozstania i myśl, że już się nigdy nie zobaczą. Cóż... jak się mówi- Nigdy nie mów nigdy. Dziewczyna nie zna całej prawdy o poznanym chłopaku, jest on bowiem piosenkarzem w sławnym niemieckim zespole Bitter Grace i dzięki swym znajomością zdobywa numer Ally.
Nastolatka nie wiedząc w co się pakuje, zaczyna znajomość z Bradinem. Ale jest kilka problemów, min. dużo starszy chłopak Ally, którego "podstawili" jej rodzice a którego nie kocha. Bradin znów oprócz, że ukrywa przed dziewczyną swe drugie oblicze, niezbyt bardzo może pozwolić sobie, by w jego życie ingerowała kobieta...
W końcu i kontakt telefoniczny staje się męczący. Oboje wiedzą, że to się może źle skończyć. Oboje mają wiele do stracenia. Ale tęsknota zaczyna być zbyt wielka, by ją powstrzymać.
Czy jest już za późno ? Czy w tym biegu z przeszkodami uda się dobiec do mety ?
Po przeczytaniu tej książki w końcu wiem, dlaczego wszyscy piszą tak pochlebne recenzje na jej temat. Chyba inaczej się po prostu nie da.
Nina Reichter stworzyła coś zupełnie innego od dobrze nam teraz znanych tematów książkowych, w których główni bohaterowie to wampiry, wilkołaki, zombie i inne potwory. Całkowicie odeszła od książek szablonowych, powielających się. Oczywiście nic nie mam do takich książek, ale miło w końcu poczytać też o czymś innym.
Jest to zupełnie normalna powieść miłosna, w której choć miłość gra główne skrzypce, można też odnaleźć inne wartości oraz wyciągnąć kilka nauk.
Gdy przeczytałam opis, (który mnie zaciekawił) jednocześnie pomyślałam, że będzie to kolejna książka o niedostępnej miłości i szczęśliwym happy endzie. O nie! Ta powieść jest jak nastawiona bomba zegarowa, która tylko odlicza minuty do wybuchu.
Tu nie ma miejsca na nudę! Akcja jest zwarta i szybka a to, co było przed chwilą zmienia się diametralnie o 180 stopni.
Mogę też szczerze przyznać, że nie da się przewidzieć następnych kolei losów bohaterów. Można próbować, ale wątpliwe by odkryć asa, którego autorka od początku do końca trzyma w rękawie.
Napięcie. W książce jest wiele takich sytuacji, w których czytelnik przewraca kartki z szybkością full spida, by wiedzieć jak to się skończy.
Zdarzyło mi się też przeczytać parę opinii, w których fani książki czują się oszukani, że książka w jakimś stopniu opisuje Tokio Hotel. Sama dowiedziałam się o tym po przeczytaniu, ale jakoś oszukana się nie czuje. Nie obchodzi mnie zbyt bardzo, na podstawie kogo pisana jest powieść, ale jaką piękną historię przedstawia. Bo co w związku z tym, że może nie za bardzo lubię ten zespół ? Liczy się książka! A jeśli autorka dzięki temu zespołowi napisała coś takiego, to nie wiem czy ich nie polubić, choć trochę.
Jest to pierwsza książka, którą pożyczyłam osobie trzeciej (oprócz mojej przyjaciółki, która tak jak ja szanuje książki), bo przeczytała kawałek i po prostu błagała mnie. Tak się jej książka spodobała, a nie za bardzo lubi czytać... To coś jednak znaczy.
Jest to książka, którą podziwiam za oryginalność, nie każdy potrafi napisać zwykłą w niezwykłości historię nastolatków o ich wzlotach i upadkach, która wybije się tak wysoko, między te wszystkie paranormale.
Mimo tego, że w książce powtarza się znana nam wszystkim miłość od pierwszego wejrzenia, ale ta miłość, ta historia jest zupełnie inna, My czytelnicy myślimy, że jest to prosty sznur, który doprowadzi nas do mety. Po drodze jednak okazuje się, że sznur nie jest prosty- ma tysiące supłów.
Książka naprawdę przypadła mi do gustu i mimo tego, że czytałam ją będąc w podróży na Węgry, wolałam nie podziwiać widoków, tylko czytać z zapartym tchem co będzie dalej, jak to się potoczy. Tak nawet w autobusie się rozpłakałam, na co wychowawcy od razu, czy coś mi nie jest, czy źle się czuje... Tak na przyszłość nie radzę, czytać w miejscach publicznych^^ Powieść pochłonęła mnie i nadal o niej myślę, bo zakończenie nie daje mi spokoju. Dobrze, że do premiery tomu drugiego już niedaleko.
Jestem bardzo szczęśliwa, że w ogóle udało mi się zdobyć ten egzemplarz- dzięki wymianie na lc, bo aż żal mi by było nie przeczytać.
Książkę polecam wszystkim miłośnikom romansów. Tym co chcieliby przeczytać coś nowego. Nastolatkom, młodzieży jak i tej starszej młodzieży.
Warta przeczytania!
http://mirror-of--soul.blogspot.com/2013/07/ostatnia-spowiedz-tom-i-nina-reichter.html
Głównymi bohaterami książki jest para nastolatków- Bradin i Ally. Ich ścieżki krzyżują się na lotnisku, gdzie czekają na samoloty, które się opóźniły. Od razu łapią wspólny język i przemiło spędzają czas oczekiwania. W końcu nadchodzi chwila rozstania i myśl, że już się nigdy nie zobaczą. Cóż... jak się mówi- Nigdy nie mów nigdy. Dziewczyna nie zna całej prawdy o poznanym chłopaku, jest on bowiem piosenkarzem w sławnym niemieckim zespole Bitter Grace i dzięki swym znajomością zdobywa numer Ally.
Nastolatka nie wiedząc w co się pakuje, zaczyna znajomość z Bradinem. Ale jest kilka problemów, min. dużo starszy chłopak Ally, którego "podstawili" jej rodzice a którego nie kocha. Bradin znów oprócz, że ukrywa przed dziewczyną swe drugie oblicze, niezbyt bardzo może pozwolić sobie, by w jego życie ingerowała kobieta...
W końcu i kontakt telefoniczny staje się męczący. Oboje wiedzą, że to się może źle skończyć. Oboje mają wiele do stracenia. Ale tęsknota zaczyna być zbyt wielka, by ją powstrzymać.
Czy jest już za późno ? Czy w tym biegu z przeszkodami uda się dobiec do mety ?
Po przeczytaniu tej książki w końcu wiem, dlaczego wszyscy piszą tak pochlebne recenzje na jej temat. Chyba inaczej się po prostu nie da.
Nina Reichter stworzyła coś zupełnie innego od dobrze nam teraz znanych tematów książkowych, w których główni bohaterowie to wampiry, wilkołaki, zombie i inne potwory. Całkowicie odeszła od książek szablonowych, powielających się. Oczywiście nic nie mam do takich książek, ale miło w końcu poczytać też o czymś innym.
Jest to zupełnie normalna powieść miłosna, w której choć miłość gra główne skrzypce, można też odnaleźć inne wartości oraz wyciągnąć kilka nauk.
Gdy przeczytałam opis, (który mnie zaciekawił) jednocześnie pomyślałam, że będzie to kolejna książka o niedostępnej miłości i szczęśliwym happy endzie. O nie! Ta powieść jest jak nastawiona bomba zegarowa, która tylko odlicza minuty do wybuchu.
Tu nie ma miejsca na nudę! Akcja jest zwarta i szybka a to, co było przed chwilą zmienia się diametralnie o 180 stopni.
Mogę też szczerze przyznać, że nie da się przewidzieć następnych kolei losów bohaterów. Można próbować, ale wątpliwe by odkryć asa, którego autorka od początku do końca trzyma w rękawie.
Napięcie. W książce jest wiele takich sytuacji, w których czytelnik przewraca kartki z szybkością full spida, by wiedzieć jak to się skończy.
Zdarzyło mi się też przeczytać parę opinii, w których fani książki czują się oszukani, że książka w jakimś stopniu opisuje Tokio Hotel. Sama dowiedziałam się o tym po przeczytaniu, ale jakoś oszukana się nie czuje. Nie obchodzi mnie zbyt bardzo, na podstawie kogo pisana jest powieść, ale jaką piękną historię przedstawia. Bo co w związku z tym, że może nie za bardzo lubię ten zespół ? Liczy się książka! A jeśli autorka dzięki temu zespołowi napisała coś takiego, to nie wiem czy ich nie polubić, choć trochę.
Jest to pierwsza książka, którą pożyczyłam osobie trzeciej (oprócz mojej przyjaciółki, która tak jak ja szanuje książki), bo przeczytała kawałek i po prostu błagała mnie. Tak się jej książka spodobała, a nie za bardzo lubi czytać... To coś jednak znaczy.
Jest to książka, którą podziwiam za oryginalność, nie każdy potrafi napisać zwykłą w niezwykłości historię nastolatków o ich wzlotach i upadkach, która wybije się tak wysoko, między te wszystkie paranormale.
Mimo tego, że w książce powtarza się znana nam wszystkim miłość od pierwszego wejrzenia, ale ta miłość, ta historia jest zupełnie inna, My czytelnicy myślimy, że jest to prosty sznur, który doprowadzi nas do mety. Po drodze jednak okazuje się, że sznur nie jest prosty- ma tysiące supłów.
Książka naprawdę przypadła mi do gustu i mimo tego, że czytałam ją będąc w podróży na Węgry, wolałam nie podziwiać widoków, tylko czytać z zapartym tchem co będzie dalej, jak to się potoczy. Tak nawet w autobusie się rozpłakałam, na co wychowawcy od razu, czy coś mi nie jest, czy źle się czuje... Tak na przyszłość nie radzę, czytać w miejscach publicznych^^ Powieść pochłonęła mnie i nadal o niej myślę, bo zakończenie nie daje mi spokoju. Dobrze, że do premiery tomu drugiego już niedaleko.
Jestem bardzo szczęśliwa, że w ogóle udało mi się zdobyć ten egzemplarz- dzięki wymianie na lc, bo aż żal mi by było nie przeczytać.
Książkę polecam wszystkim miłośnikom romansów. Tym co chcieliby przeczytać coś nowego. Nastolatkom, młodzieży jak i tej starszej młodzieży.
Warta przeczytania!
http://mirror-of--soul.blogspot.com/2013/07/ostatnia-spowiedz-tom-i-nina-reichter.html
Agnieszka Lingas-Łoniewska | (24.01.2015) |
Każda czytelniczka, która lubi powieści z cyklu young lub new adult pewnie słyszała o trylogii „Ostatnia spowiedź” autorstwa Niny Reichter. Sama już od dawna czytałam wiele pozytywnych, a wręcz entuzjastycznych opinii o tym cyklu, ale wciąż zapracowana i zarzucona innymi lekturami nie miałam czasu, aby przeczytać historię Ally i Bradina. Jednakże teraz postanowiłam sprawdzić sama w czym rzecz i czy te wszystkie ochy i achy są zasłużone. I wreszcie, czy ta trylogia jest dla mnie, bo chociaż nie jestem nastolatką, ani young adult, to jednak lubię tego typu literaturę i stanowi dla mnie doskonałą odskocznię od codzienności i rozrywkę w czystym wydaniu.
Nie wiem czy to tak do końca dobre porównanie, jeśli chodzi o I tom „Ostatniej spowiedzi”, bo nie mogę powiedzieć, że się przy tej lekturze relaksowałam, a chyba o to właśnie chodzi w rozrywkowej literaturze. Ale wymierną opinią niech będzie to, że przeczytałam tę grubą wcale książkę w 1,5 dnia. A to, w moim przypadku, świadczy o atrakcyjności powieści, bo już tak mam, że jeśli lektura mnie pochłonie, to czytam do bólu.
Nina Reichter wprowadza czytelnika w brudny świat show-biznesu, przedstawiając historię niezwykle popularnego niemieckiego zespołu rockowego, gdzie wokalista, Bradin Rothfeld staje się idolem nastolatek najpierw w Europie, a potem na całym świecie. Jego brat, Tom, jest utalentowanym i charyzmatycznym gitarzystą i obaj bracia stanowią główną oś zespołu Bitter Grace. Pewnej nocy, wskutek komunikacyjnych perturbacji, Bradin zostaje unieruchomiony na około pięć godzin na lotnisku w Ostrawie i spotyka tam piękną i delikatną dziewczynę, Ally Hanningam. Na początku niechętnie podaje jej ogień, aby ta mogła odpalić papierosa, bo wie, że zaraz zostanie rozpoznany, rozlegnie się znajomy pisk uwielbienia i młoda kobieta rzuci mu się na szyję. Okazuje się, że nie tylko Ally nie ma pojęcia z kim siedzi na ławce na lotnisku, to w dodatku rozmawia z nim w ironiczno-uszczypliwy i całkiem rozkoszny sposób, a Bradin czuje się przy niej tak, jak nie czuł się praktycznie przy nikim innym przez ostatnie cztery lata. Bo teraz, jako dwudziestoletnia gwiazda światowego formatu, od szesnastego roku życia jest produktem w rękach producentów i menadżerów, a muzyka, która jest jego pasją, jest także wielomilionowym biznesem. Tymczasem Ally nie wie o niczym i sama także doskonale czuje się w towarzystwie czarnowłosego szczupłego chłopaka.
Czy ta przypadkowa rozmowa przerodzi się w coś więcej? Czy oboje mają szansę na to, aby taki związek utrzymać na dłużej? Co zrobi Ally, gdy dowie się, kim naprawdę jest Bradin? Czy chłopak pokona wszelkie przeciwności losu i opór managmentu, a także własnego brata, aby mieć tę cudowną dziewczynę przy sobie? Czy może będzie tak, że cały świat sprzysięgnie się przeciwko nim i w sposób bezkompromisowy uniemożliwi im bycie razem? I wreszcie, czy Ally będzie na tyle silna, aby uwolnić się od wpływu zaborczej i snobistycznej matki, pchającej ją w ramiona, równie snobistycznego nie kochającego jej Christophera?
No cóż. To dopiero I tom trylogii, więc, tak, boję się… Cholernie boję się tego, co może być dalej, bo wiem, że nic dobrego nie nastąpi. A jednak przeczytam kolejne tomy, bo muszę, po prostu muszę wiedzieć, jak zakończy się ta miłosna historia, pełna przeciwności i złych ludzi wokół.
Polecam, jeśli lubicie sprawnie napisane i naszpikowane emocjami książki, to „Ostatnia spowiedź” Niny Reichter na pewno jest dla was!
Nie wiem czy to tak do końca dobre porównanie, jeśli chodzi o I tom „Ostatniej spowiedzi”, bo nie mogę powiedzieć, że się przy tej lekturze relaksowałam, a chyba o to właśnie chodzi w rozrywkowej literaturze. Ale wymierną opinią niech będzie to, że przeczytałam tę grubą wcale książkę w 1,5 dnia. A to, w moim przypadku, świadczy o atrakcyjności powieści, bo już tak mam, że jeśli lektura mnie pochłonie, to czytam do bólu.
Nina Reichter wprowadza czytelnika w brudny świat show-biznesu, przedstawiając historię niezwykle popularnego niemieckiego zespołu rockowego, gdzie wokalista, Bradin Rothfeld staje się idolem nastolatek najpierw w Europie, a potem na całym świecie. Jego brat, Tom, jest utalentowanym i charyzmatycznym gitarzystą i obaj bracia stanowią główną oś zespołu Bitter Grace. Pewnej nocy, wskutek komunikacyjnych perturbacji, Bradin zostaje unieruchomiony na około pięć godzin na lotnisku w Ostrawie i spotyka tam piękną i delikatną dziewczynę, Ally Hanningam. Na początku niechętnie podaje jej ogień, aby ta mogła odpalić papierosa, bo wie, że zaraz zostanie rozpoznany, rozlegnie się znajomy pisk uwielbienia i młoda kobieta rzuci mu się na szyję. Okazuje się, że nie tylko Ally nie ma pojęcia z kim siedzi na ławce na lotnisku, to w dodatku rozmawia z nim w ironiczno-uszczypliwy i całkiem rozkoszny sposób, a Bradin czuje się przy niej tak, jak nie czuł się praktycznie przy nikim innym przez ostatnie cztery lata. Bo teraz, jako dwudziestoletnia gwiazda światowego formatu, od szesnastego roku życia jest produktem w rękach producentów i menadżerów, a muzyka, która jest jego pasją, jest także wielomilionowym biznesem. Tymczasem Ally nie wie o niczym i sama także doskonale czuje się w towarzystwie czarnowłosego szczupłego chłopaka.
Czy ta przypadkowa rozmowa przerodzi się w coś więcej? Czy oboje mają szansę na to, aby taki związek utrzymać na dłużej? Co zrobi Ally, gdy dowie się, kim naprawdę jest Bradin? Czy chłopak pokona wszelkie przeciwności losu i opór managmentu, a także własnego brata, aby mieć tę cudowną dziewczynę przy sobie? Czy może będzie tak, że cały świat sprzysięgnie się przeciwko nim i w sposób bezkompromisowy uniemożliwi im bycie razem? I wreszcie, czy Ally będzie na tyle silna, aby uwolnić się od wpływu zaborczej i snobistycznej matki, pchającej ją w ramiona, równie snobistycznego nie kochającego jej Christophera?
No cóż. To dopiero I tom trylogii, więc, tak, boję się… Cholernie boję się tego, co może być dalej, bo wiem, że nic dobrego nie nastąpi. A jednak przeczytam kolejne tomy, bo muszę, po prostu muszę wiedzieć, jak zakończy się ta miłosna historia, pełna przeciwności i złych ludzi wokół.
Polecam, jeśli lubicie sprawnie napisane i naszpikowane emocjami książki, to „Ostatnia spowiedź” Niny Reichter na pewno jest dla was!
Martyna L. (Mowa Książek) | (19.04.2016) |
Trylogia Niny Reichter jest jedną z najbliższych mojemu sercu i choć odkąd czytałam ją po raz pierwszy wiele się we mnie zmieniło, nadal darzę tę serię ogromnym sentymentem i uwielbieniem. Co w niej tak mnie urzekło?
Czasami w życiu zdarza się tak, że jeden z pozoru nic nieznaczący incydent, jedna przelotna chwila zmienia całe nasze życie. Przeżyłeś kiedyś coś takiego? Jestem pewna, że jeśli przez choćby chwilę się nad tym zastanowisz, dojdziesz do wniosku, że tak. Bo życie to pasmo niespodzianek. To dni, tygodnie i lata, na które składają się pojedyncze sekundy i czasem wystarczy moment, by wszystko całkowicie się odwróciło…
”Ostatnia spowiedź” jest powieścią, która absolutnie odebrała mi mowę. Na pierwszy rzut oka może być ona uważana za nic specjalnego, można ją nazwać przeciętną, przewidywalną i niezbyt oryginalną, ale kiedy tylko zacznie się w niej zagłębiać, od razu zmienia się zdanie, bo emocje, jakie ta książka wywołuje, są nie z tej ziemi. Czytamy ją z zapartym tchem, wczuwamy się w myśli i uczucia bohaterów, całkowicie przenosimy się do ich świata, który nie jest wcale kolorowy i magiczny. Jest za to prawdziwy i to jest jego potężną zaletą.
Autorka skupiła się na ukazaniu okrutnych zasad rządzącym światem show biznesu. Pokazała jak kiepsko to wszystko wygląda od kuchni, jak ciężkie jest życie naszych idoli i jak wbrew wszelkim pozorom samotne mogą czuć się osoby, które są popularne. Na co dzień nie zastanawiamy się zbytnio nad tym. Myślimy, że pieniądze i sława potrafią dodać człowiekowi skrzydeł, wznieść go na wyżyny samorealizacji. Pani Reichter ukazuje nam jednak, że to tylko wyobrażenie i tak naprawdę bez miłości żadne życie nie jest zbyt wiele warte, a tym, o co powinno się walczyć do utraty tchu jest właśnie miłość.
Pierwszy tom Ostatniej spowiedzi to historia dwojga samotnych, zagubionych, młodych ludzi, którzy na swój własny sposób próbują odnaleźć szczęście. I odnajdują je w sobie nawzajem jednak jest to droga pełna przeszkód, bólu i przeciwności losu, które czasami stają się niemożliwe do pokonania. Bohaterowie znajdują się w wielu sytuacjach bez wyjścia, a pokrętność ich charakterów wcale nie ułatwia im zadania. Oboje są zawzięci, uparci, chwilami lekkomyślni, ale przy tym wszystkim od początku do końca szaleńczo w sobie zakochani. To właśnie uczucia między nimi, tak zupełnie niecodzienne i niebywale piękne sprawiły, że wprost nie mogłam oderwać się od tej historii, że pociły mi się ręce i chwilami nie potrafiłam powrócić do rzeczywistości, nie potrafiłam uwierzyć, że to nie jest prawdziwa opowieść.
Ta książka jest wszystkim tym, co uwielbiam. Stało się tak dzięki postaciom, z których każda jedna wnosi do tej pozycji coś innego. Burzliwy gorący romans i uczucia rozrywające serce to zasługa Ally i Bradina; momenty przepełnione sarkazmem, ironią, dystansem i zawziętością pojawiają się za każdym razem, gdy na scenę wkracza Tom; humor bijący od Babiego i Anton’ego to kolejna zaleta, a czarny charakter Christoph’a sprawia, że czujemy nienawiść i złość. Mało kiedy spotykamy się z tym, by każdy z bohaterów wnosił do treści tak wiele swojej osoby, swych nawyków, charakterystycznych tekstów i niepowtarzalnego stylu bycia, dlatego wielki ukłon w stronę autorki za to, że udało jej się stworzyć tak zacne grono.
Ostatnia spowiedź przeniosła mnie do całkowicie innego świata. Nie pozwoliła zasnąć, nie pozwoliła choćby przez minutę się ponudzić, nie dała chwili wytchnienia. Za każdym razem, kiedy moje serce zdawało się już nie znieść więcej, pojawiało się coś, co spadało na mnie jak grom z jasnego nieba. Ostatnie strony aż pożarłam, z trzęsącymi się dłońmi, walącym sercem i takim chaosem w głowie, że nie wiedziałam co się dzieje. Czytając ostatnie zdania przestawałam chwilami oddychać, a na koniec naprawdę nie mogłam złapać powietrza i wręcz drżałam ze wzruszenia! Naprawdę nie wiem czy jakakolwiek książka doprowadziła mnie kiedyś do tego, że bałam się utraty zdrowych zmysłów, ale wiecie co? To właśnie jest w tej powieści najpiękniejsze – ta głęboka wiara w każde pojedyncze słowo. Wiara w to, że każdego spotka kiedyś miłość, która niszczy wszystko na swej drodze, by w końcu doczekać swego szczęśliwego zakończenia, bo ja nie wierzę, że mogłoby być ono inne.
[http://mowa-ksiazek.blogspot.com]
Czasami w życiu zdarza się tak, że jeden z pozoru nic nieznaczący incydent, jedna przelotna chwila zmienia całe nasze życie. Przeżyłeś kiedyś coś takiego? Jestem pewna, że jeśli przez choćby chwilę się nad tym zastanowisz, dojdziesz do wniosku, że tak. Bo życie to pasmo niespodzianek. To dni, tygodnie i lata, na które składają się pojedyncze sekundy i czasem wystarczy moment, by wszystko całkowicie się odwróciło…
”Ostatnia spowiedź” jest powieścią, która absolutnie odebrała mi mowę. Na pierwszy rzut oka może być ona uważana za nic specjalnego, można ją nazwać przeciętną, przewidywalną i niezbyt oryginalną, ale kiedy tylko zacznie się w niej zagłębiać, od razu zmienia się zdanie, bo emocje, jakie ta książka wywołuje, są nie z tej ziemi. Czytamy ją z zapartym tchem, wczuwamy się w myśli i uczucia bohaterów, całkowicie przenosimy się do ich świata, który nie jest wcale kolorowy i magiczny. Jest za to prawdziwy i to jest jego potężną zaletą.
Autorka skupiła się na ukazaniu okrutnych zasad rządzącym światem show biznesu. Pokazała jak kiepsko to wszystko wygląda od kuchni, jak ciężkie jest życie naszych idoli i jak wbrew wszelkim pozorom samotne mogą czuć się osoby, które są popularne. Na co dzień nie zastanawiamy się zbytnio nad tym. Myślimy, że pieniądze i sława potrafią dodać człowiekowi skrzydeł, wznieść go na wyżyny samorealizacji. Pani Reichter ukazuje nam jednak, że to tylko wyobrażenie i tak naprawdę bez miłości żadne życie nie jest zbyt wiele warte, a tym, o co powinno się walczyć do utraty tchu jest właśnie miłość.
Pierwszy tom Ostatniej spowiedzi to historia dwojga samotnych, zagubionych, młodych ludzi, którzy na swój własny sposób próbują odnaleźć szczęście. I odnajdują je w sobie nawzajem jednak jest to droga pełna przeszkód, bólu i przeciwności losu, które czasami stają się niemożliwe do pokonania. Bohaterowie znajdują się w wielu sytuacjach bez wyjścia, a pokrętność ich charakterów wcale nie ułatwia im zadania. Oboje są zawzięci, uparci, chwilami lekkomyślni, ale przy tym wszystkim od początku do końca szaleńczo w sobie zakochani. To właśnie uczucia między nimi, tak zupełnie niecodzienne i niebywale piękne sprawiły, że wprost nie mogłam oderwać się od tej historii, że pociły mi się ręce i chwilami nie potrafiłam powrócić do rzeczywistości, nie potrafiłam uwierzyć, że to nie jest prawdziwa opowieść.
Ta książka jest wszystkim tym, co uwielbiam. Stało się tak dzięki postaciom, z których każda jedna wnosi do tej pozycji coś innego. Burzliwy gorący romans i uczucia rozrywające serce to zasługa Ally i Bradina; momenty przepełnione sarkazmem, ironią, dystansem i zawziętością pojawiają się za każdym razem, gdy na scenę wkracza Tom; humor bijący od Babiego i Anton’ego to kolejna zaleta, a czarny charakter Christoph’a sprawia, że czujemy nienawiść i złość. Mało kiedy spotykamy się z tym, by każdy z bohaterów wnosił do treści tak wiele swojej osoby, swych nawyków, charakterystycznych tekstów i niepowtarzalnego stylu bycia, dlatego wielki ukłon w stronę autorki za to, że udało jej się stworzyć tak zacne grono.
Ostatnia spowiedź przeniosła mnie do całkowicie innego świata. Nie pozwoliła zasnąć, nie pozwoliła choćby przez minutę się ponudzić, nie dała chwili wytchnienia. Za każdym razem, kiedy moje serce zdawało się już nie znieść więcej, pojawiało się coś, co spadało na mnie jak grom z jasnego nieba. Ostatnie strony aż pożarłam, z trzęsącymi się dłońmi, walącym sercem i takim chaosem w głowie, że nie wiedziałam co się dzieje. Czytając ostatnie zdania przestawałam chwilami oddychać, a na koniec naprawdę nie mogłam złapać powietrza i wręcz drżałam ze wzruszenia! Naprawdę nie wiem czy jakakolwiek książka doprowadziła mnie kiedyś do tego, że bałam się utraty zdrowych zmysłów, ale wiecie co? To właśnie jest w tej powieści najpiękniejsze – ta głęboka wiara w każde pojedyncze słowo. Wiara w to, że każdego spotka kiedyś miłość, która niszczy wszystko na swej drodze, by w końcu doczekać swego szczęśliwego zakończenia, bo ja nie wierzę, że mogłoby być ono inne.
[http://mowa-ksiazek.blogspot.com]
Monika Prościńska | (18.07.2016) |
O trylogii 'Ostatnia Spowiedź' słyszałam już bardzo wiele na początku tego roku. Chciałam ją przeczytać już od Stycznia i wreszcie dzięki uprzejmości Wydawnictwa Novae Res miałam ku temu okazję. Dopiero teraz zrozumiałam, o co wszystkim chodziło, gdy mówili, że zakochali się w historii Ally i Bradina. Mnie również to spotkałao. Przekonajcie się dlaczego...
Powieść zaczyna się jak każda przewidywalna młodzieżówka. Jest dziewczyna, która zaczyna wszystko od nowa oraz chłopak - ideał - którego dręczą jakieś problemy. Spotykają się w najmniej spodziewanej sytuacji i poznają się. Gdy nadchodzi czas rozstania on prosi ją o numer telefonu czy też e-mail i tak rozwija się ich relacja. I wiecie co? Pomimo tego, że było to tak bardzo schematyczne to muszę przyznać, że poczułam, że autorka pokazała nam jak ukazać coś kompletnie oczywistego w nieoczywisty sposób. Zacznijmy od tego, że rzadko zdarzają się książki o super gwiazdach rocka, które zakochują się w zwykłych dziewczynach. To jest raczej domena wszystkich fanfiction. Znalazł się ten temat tutaj, ponieważ książka była wcześniej takim opowiadaniem. I moim zdaniem to niesamowite, że te fanfiction, które są naprawdę dobre (np. 'After') zostają wydawane jako prawdziwa książka. Pani Nina ukazuje tutaj aspekty show-biznesu, których większość ludzi nie widzi, gdy patrzy na światowe gwiazdy. I to naprawdę daje do myślenia, ponieważ wszystkim nam się wydaje, że bycie super gwiazdą to tylko nagrywanie piosenek, czy tez granie w filmie, pokazywanie się na galach i zarabianie ogromnych pieniędzy. Jest to po części prawda, ale jest wiele spraw, którymi martwią się gwiazdy, o których ja np. nie wiedziałam. Niesamowite jest to, że dzięki takim książką dowiadujemy się takich rzeczy.
Bardzo spodobała mi się fabuła książki. Jest tutaj ten 'banalny' wątek romantyczny, ale autorka wplotła tutaj również takie tematy jak presja ze strony rodziców, zdrady w związkach, wiązanie się ze starszymi ludźmi od siebie itp. Powieść z wierzchu wydaje się płytka, ale trzeba ją przeczytać, aby zrozumieć jej głębię. Jest to coś oryginalnego i podejrzewam, że w najbliższym czasie wielu autorów zainspiruje się takim przedstawianiem świata, ale to dobrze, ponieważ książki wreszcie przestaną być tylko romansami, a zaczną coś wnosić do naszego życia. A zakończenie tak bardzo mnie zaskoczyło, że siedziałam dobre pięć minut i zastanawiałam się, co się wydarzyło.
Pokochałam bohaterów tej powieści. Mam wrażenie, że zostali oni wykreowani w taki sposób, aby było nam łatwiej utożsamić się z nimi. Wielu nastolatków w dzisiejszych czasach ma podobne problemy jak dwójka głównych bohaterów i to jest niesamowite, że książka tego typu może pomóc im w ich rozwiązaniu, albo przynajmniej naprowadzić ich na to, że coś jest nie tak. Ally wydaje się być odważną i pewną siebie dziewczyną, ale tak naprawdę tylko robi dobra minę do złej gry. Jeżeli chodzi o Bradina z kolei to on wydaje mi się, że jest cichy i wrażliwy, ale przede wszystkim jest to facet, który za nich w świecie nie skrzywdziłby swojej ukochanej. Moim zdaniem jest to ideał mężczyzny, tylko został zniekształcony poprzez wizerunek super rockowego wokalisty.
Podsumowując, książka jest świetna i na pewno sięgnę po kolejne tomy. Powieść jest standardową historią miłosną przedstawioną w niestandardowy sposób. Cieszę się, że miałam okazję zapoznać się z tą historią, ponieważ teraz już nic nie będzie takie samo.
Powieść zaczyna się jak każda przewidywalna młodzieżówka. Jest dziewczyna, która zaczyna wszystko od nowa oraz chłopak - ideał - którego dręczą jakieś problemy. Spotykają się w najmniej spodziewanej sytuacji i poznają się. Gdy nadchodzi czas rozstania on prosi ją o numer telefonu czy też e-mail i tak rozwija się ich relacja. I wiecie co? Pomimo tego, że było to tak bardzo schematyczne to muszę przyznać, że poczułam, że autorka pokazała nam jak ukazać coś kompletnie oczywistego w nieoczywisty sposób. Zacznijmy od tego, że rzadko zdarzają się książki o super gwiazdach rocka, które zakochują się w zwykłych dziewczynach. To jest raczej domena wszystkich fanfiction. Znalazł się ten temat tutaj, ponieważ książka była wcześniej takim opowiadaniem. I moim zdaniem to niesamowite, że te fanfiction, które są naprawdę dobre (np. 'After') zostają wydawane jako prawdziwa książka. Pani Nina ukazuje tutaj aspekty show-biznesu, których większość ludzi nie widzi, gdy patrzy na światowe gwiazdy. I to naprawdę daje do myślenia, ponieważ wszystkim nam się wydaje, że bycie super gwiazdą to tylko nagrywanie piosenek, czy tez granie w filmie, pokazywanie się na galach i zarabianie ogromnych pieniędzy. Jest to po części prawda, ale jest wiele spraw, którymi martwią się gwiazdy, o których ja np. nie wiedziałam. Niesamowite jest to, że dzięki takim książką dowiadujemy się takich rzeczy.
Bardzo spodobała mi się fabuła książki. Jest tutaj ten 'banalny' wątek romantyczny, ale autorka wplotła tutaj również takie tematy jak presja ze strony rodziców, zdrady w związkach, wiązanie się ze starszymi ludźmi od siebie itp. Powieść z wierzchu wydaje się płytka, ale trzeba ją przeczytać, aby zrozumieć jej głębię. Jest to coś oryginalnego i podejrzewam, że w najbliższym czasie wielu autorów zainspiruje się takim przedstawianiem świata, ale to dobrze, ponieważ książki wreszcie przestaną być tylko romansami, a zaczną coś wnosić do naszego życia. A zakończenie tak bardzo mnie zaskoczyło, że siedziałam dobre pięć minut i zastanawiałam się, co się wydarzyło.
Pokochałam bohaterów tej powieści. Mam wrażenie, że zostali oni wykreowani w taki sposób, aby było nam łatwiej utożsamić się z nimi. Wielu nastolatków w dzisiejszych czasach ma podobne problemy jak dwójka głównych bohaterów i to jest niesamowite, że książka tego typu może pomóc im w ich rozwiązaniu, albo przynajmniej naprowadzić ich na to, że coś jest nie tak. Ally wydaje się być odważną i pewną siebie dziewczyną, ale tak naprawdę tylko robi dobra minę do złej gry. Jeżeli chodzi o Bradina z kolei to on wydaje mi się, że jest cichy i wrażliwy, ale przede wszystkim jest to facet, który za nich w świecie nie skrzywdziłby swojej ukochanej. Moim zdaniem jest to ideał mężczyzny, tylko został zniekształcony poprzez wizerunek super rockowego wokalisty.
Podsumowując, książka jest świetna i na pewno sięgnę po kolejne tomy. Powieść jest standardową historią miłosną przedstawioną w niestandardowy sposób. Cieszę się, że miałam okazję zapoznać się z tą historią, ponieważ teraz już nic nie będzie takie samo.
Skryta Książka | (6.09.2016) |
Ally Hanningan, przyszła studentka pochodząca ze Stanów, jest uwikłana w dziwny związek, z którego nie może się wyplątać. Pewnego dnia jej drogi schodzą się z Bradinem Rothfeldem - dziewiętnastoletnim rockmanem. Chłopak ma fanów na całym świecie i każda dziewczyna wzdycha na widok jego brązowych oczu.
Przez problemy na lotnisku spędzają ze sobą całą noc, na rozmowach i zwykłych czynnościach, dzięki czemu dla chłopaka to wszystko wydaje się wyjątkowe, ponieważ dawno nie zaznał takiego spokoju przy żadnej osobie. Ally nie rozpoznaje Brada i traktuje go jak zwykłego chłopaka spotkanego zupełnie przypadkiem.
Mimo, że noc dobiega końca, a ich drogi się rozchodzą, Bradin znajduje sposób na ciągnięcie znajomości z Ally. Zdaje sobie sprawę z tego, że obowiązuje go kontrakt płytowy, który zabrania mu ukazywania jego dziewczyn, ale mimo wszystko postanawia zaryzykować.
Co do samej fabuły - uważam, że autorka miała naprawdę świetny pomysł i bardzo dobrze go wykorzystała. Niestety bywały momenty kiedy obawiałam się w jakim kierunku to wszystko się potoczy, ale niepotrzebnie. Uwielbiam muzyków, a czytanie książki w tym klimacie było dla mnie niesamowitym przeżyciem.
Książka ma swój nieziemski, specyficzny charakter i aurę. Miałam czasem wrażenie, że autorka zastosowała takie magiczne zdania i zwroty nie bez powodu. W końcu miłość, która zrodziła się między dwójką głównych bohaterów ma się już nigdy nie powtórzyć.
Wszyscy bohaterowie zostali genialnie wykreowani, ci pierwszoplanowi jak i pozostali. Bradin jest świetną postacią, którą naprawdę można pokochać. Jego sposób bycia i osobowość, a przede wszystkim: oryginalność, mogą powalić nas z nóg. Tom - brat Bradina jest równie genialny jak on. Tej dwójki nie da się nie lubić. Niestety mam zastrzeżenia co do Ally, ale niezbyt wielkie.
Nasza główna bohaterka bywała momentami strasznie drażliwa. Starałam się myśleć racjonalnie i postawić się na jej miejsce, co ja bym czuła w danych sytuacjach i rozumiem, że poprzez ciągłą presje, którą narzucała jej mama, jest ona taka a nie inna, jednak momentami potrafiła przesadzić.
Sam koncept na wydarzenia jest bardzo ciekawy i porusza interesujące kwestie takie jak show-biznes. Przy tej pozycji nie da się nudzić, ponieważ styl pisania autorki tutaj bardzo mocno oddziałuje na czytelnika. Muszę przyznać, że Nina Reichter pisze fenomenalnie.
Jeśli chodzi o zakończenie - jestem w szoku. Nie sądziłam, że cała sytuacja tak się potoczy. Wszystkiego się spodziewałam, ale nie właśnie tego, dzięki czemu uważam, że książka jest zaskakująca i może doprowadzić nasze słabe czytelnicze serca do łez. Autorka sprawiła, że moje emocje na moment stanęły i nie wiem jak wytrzymam bez kolejnej części.
"Ostatnia spowiedź" rozpoczyna świetną, wyciągającą, młodzieżową serię od której nie sposób się oderwać. Uważam, że przy tej książce można spędzić miło swój cenny czas bez względu na wiek. To pozycja pełna miłości, smutku, rozczarowań i zazdrości.
Przez problemy na lotnisku spędzają ze sobą całą noc, na rozmowach i zwykłych czynnościach, dzięki czemu dla chłopaka to wszystko wydaje się wyjątkowe, ponieważ dawno nie zaznał takiego spokoju przy żadnej osobie. Ally nie rozpoznaje Brada i traktuje go jak zwykłego chłopaka spotkanego zupełnie przypadkiem.
Mimo, że noc dobiega końca, a ich drogi się rozchodzą, Bradin znajduje sposób na ciągnięcie znajomości z Ally. Zdaje sobie sprawę z tego, że obowiązuje go kontrakt płytowy, który zabrania mu ukazywania jego dziewczyn, ale mimo wszystko postanawia zaryzykować.
Co do samej fabuły - uważam, że autorka miała naprawdę świetny pomysł i bardzo dobrze go wykorzystała. Niestety bywały momenty kiedy obawiałam się w jakim kierunku to wszystko się potoczy, ale niepotrzebnie. Uwielbiam muzyków, a czytanie książki w tym klimacie było dla mnie niesamowitym przeżyciem.
Książka ma swój nieziemski, specyficzny charakter i aurę. Miałam czasem wrażenie, że autorka zastosowała takie magiczne zdania i zwroty nie bez powodu. W końcu miłość, która zrodziła się między dwójką głównych bohaterów ma się już nigdy nie powtórzyć.
Wszyscy bohaterowie zostali genialnie wykreowani, ci pierwszoplanowi jak i pozostali. Bradin jest świetną postacią, którą naprawdę można pokochać. Jego sposób bycia i osobowość, a przede wszystkim: oryginalność, mogą powalić nas z nóg. Tom - brat Bradina jest równie genialny jak on. Tej dwójki nie da się nie lubić. Niestety mam zastrzeżenia co do Ally, ale niezbyt wielkie.
Nasza główna bohaterka bywała momentami strasznie drażliwa. Starałam się myśleć racjonalnie i postawić się na jej miejsce, co ja bym czuła w danych sytuacjach i rozumiem, że poprzez ciągłą presje, którą narzucała jej mama, jest ona taka a nie inna, jednak momentami potrafiła przesadzić.
Sam koncept na wydarzenia jest bardzo ciekawy i porusza interesujące kwestie takie jak show-biznes. Przy tej pozycji nie da się nudzić, ponieważ styl pisania autorki tutaj bardzo mocno oddziałuje na czytelnika. Muszę przyznać, że Nina Reichter pisze fenomenalnie.
Jeśli chodzi o zakończenie - jestem w szoku. Nie sądziłam, że cała sytuacja tak się potoczy. Wszystkiego się spodziewałam, ale nie właśnie tego, dzięki czemu uważam, że książka jest zaskakująca i może doprowadzić nasze słabe czytelnicze serca do łez. Autorka sprawiła, że moje emocje na moment stanęły i nie wiem jak wytrzymam bez kolejnej części.
"Ostatnia spowiedź" rozpoczyna świetną, wyciągającą, młodzieżową serię od której nie sposób się oderwać. Uważam, że przy tej książce można spędzić miło swój cenny czas bez względu na wiek. To pozycja pełna miłości, smutku, rozczarowań i zazdrości.
Kinga aleGranda | (10.04.2013) |
Jak już wcześniej zostało wspomniane opis niestety nie zachęca, nie spodziewałam się jednak, że tak się wciągnę w ta historię.
Główny wątek faktycznie wydaje się mało realny, ale są też poruszane problemy z jakimi w pewnym momencie swojego życia każdy z nas musi się zmierzyć, a mianowicie jak wyobrażamy sobie nasza przyszłość? Podążać za marzeniami, czy liczyć na ciepłą dobrze płatną pracę? Bradin wybrał marzenia i osiągnął ogromny sukces, Ally spełniała marzenia, szkoda tylko, że swojej matki.
Uważam, że to obowiązkowa lektura dla fanek 'pamiętników z wampirów' fakt u Niny wampirów nie mamy, ale są seksowni bracia, o dwóch zupełnie innych charakterkach.
W książce denerwowało mnie to jak długo Ally wszystko analizowała i że było za mało Toma, jednak coś czuję, że w następnych tomach będzie go więcej, dlatego nie mogę doczekać się kolejnych części :)
Główny wątek faktycznie wydaje się mało realny, ale są też poruszane problemy z jakimi w pewnym momencie swojego życia każdy z nas musi się zmierzyć, a mianowicie jak wyobrażamy sobie nasza przyszłość? Podążać za marzeniami, czy liczyć na ciepłą dobrze płatną pracę? Bradin wybrał marzenia i osiągnął ogromny sukces, Ally spełniała marzenia, szkoda tylko, że swojej matki.
Uważam, że to obowiązkowa lektura dla fanek 'pamiętników z wampirów' fakt u Niny wampirów nie mamy, ale są seksowni bracia, o dwóch zupełnie innych charakterkach.
W książce denerwowało mnie to jak długo Ally wszystko analizowała i że było za mało Toma, jednak coś czuję, że w następnych tomach będzie go więcej, dlatego nie mogę doczekać się kolejnych części :)
Adriana Folusiewicz | (10.04.2013) |
Ostatnia Spowiedź Niny Reichter opowiada o dziewiętnastoletnim rockmanie - Bradinie Rothfeldzie i o Ally Hanningan. Spotykają się na lotnisku bo oboje spóźnili się na przesiadkę. Ally nie rozpoznaje Bradina a on nie mówi jej kim jest. Spędzają ze sobą wspaniałe kilka godzin. Niestety ta noc szybko się kończy i już wiedzą że nie spotkają się nigdy więcej, nie mogą, bo widzą co między nimi się rodzi. Co zrobi Bradin aby znów zobaczyć dziewczynę którą pragnie?
Książkę pochłonęłam w jeden wieczór przy przy świeczce z kubkiem gorącego kakao. Czytałam wiele opinii i nie natrafiłam się na żadną negatywną. Szczerze mówiąc nie spodziewałam się że ta książka będzie aż tak dobra i aż tak mnie pochłonie. Płakałam między wersami razem z Ally, Przeżywałam wszystko z Bradinem. Na prawdę czułam, jakby jego wzrok, te piękne brązowe oczy, przeszywały mnie- nie Ally. Czułam z jak wielką miłością na nią patrzy za każdym razem gdy ich oczy się spotkały. Byłam zła na siebie że skończyłam ją tak szybko. Ta książka spodobała mi się też dlatego, że nie ma w niej banalnego zakończenia. Przeczytałam wiele na prawdę dobrych książek, ale ta zdecydowanie wszystkie te pobiła. Na prawdę to najlepsza książka jaką kiedykolwiek przeczytałam. Z niecierpliwością czekam na drugi tom.
Książkę pochłonęłam w jeden wieczór przy przy świeczce z kubkiem gorącego kakao. Czytałam wiele opinii i nie natrafiłam się na żadną negatywną. Szczerze mówiąc nie spodziewałam się że ta książka będzie aż tak dobra i aż tak mnie pochłonie. Płakałam między wersami razem z Ally, Przeżywałam wszystko z Bradinem. Na prawdę czułam, jakby jego wzrok, te piękne brązowe oczy, przeszywały mnie- nie Ally. Czułam z jak wielką miłością na nią patrzy za każdym razem gdy ich oczy się spotkały. Byłam zła na siebie że skończyłam ją tak szybko. Ta książka spodobała mi się też dlatego, że nie ma w niej banalnego zakończenia. Przeczytałam wiele na prawdę dobrych książek, ale ta zdecydowanie wszystkie te pobiła. Na prawdę to najlepsza książka jaką kiedykolwiek przeczytałam. Z niecierpliwością czekam na drugi tom.
Magdalena Matuszny | (10.04.2013) |
http://z-nosem-w-ksiazce.blogspot.com/2013/01/ostatnia-spowiedz-nina-reichter-opinia.html
Jak to się dzieje, że ktoś poznany zupełnie przypadkowo może stać się nam najbliższą osobą na świecie? I jak wiele można osobie tej wybaczyć? I ostatecznie, czy powinniśmy kierować się głosem serca czy rozsądku?
Ally nigdy nie prosiła by znów mogła przeżyć gorącą, namiętną miłość. Chłopak, którego wybrała dla niej rodzina, wydawał się być najbezpieczniejszą decyzją. Nie czuła szczęścia i nie pragnęła go. Do czasu, aż przypadkiem spotkała je nocą na lotnisku w Bratysławie.
Sceptyczne nastawienie przy książkach z wysoką oceną jest dla mnie czymś zupełnie naturalnym. Wiele z nich okazało się zwyczajnie nie książkami dla mnie, bo w końcu ilu czytelników tyle opinii. O słodki losie, jak dobrze, że tym razem nie doczekałam się rozczarowania!
Książka nie wciąga czytelnika. Ona go pochłania. Oderwanie się od niej uważam za praktycznie niemożliwe i gratuluję tym, którym się to udało. Najbardziej zadziwiło mnie jednak, jak mocno przejmowałam się losami bohaterów. W innych romansach jakie dotychczas czytałam, najczęściej obierałam rolę zwykłego obserwatora, patrzącego na wydarzenia z boku. Jednak nie w tym przypadku. Każdy wzlot i upadek bohaterów przeżywałam osobiście. Śmiałam się wraz z nimi i wraz z nimi płakałam. Wszystkie barwne postacie i szybko tocząca się akcja nie pozwoliły się mi nudzić. Jeśli chodzi o samych bohaterów, przyznam że najbardziej urzekło mnie przedstawienie relacji między braćmi Rothfeld. Od kiedy pamiętam, mam słabość do historii gdzie czy to głównym, czy pobocznym wątkiem jest braterska wieź. Samych wątków pobocznych jest tutaj niewiele, ale za to główna historia jest bardzo dobrze rozwinięta. Miłośnicy fantastyki uznaliby zapewne zwroty akcji za mało zaskakujące, jednak jak na romans jest ich dostateczna ilość i są na dobrym poziomie. Nie narzekam także na język. Świetnie wpisuje się w klimat historii, jest lekki i niewymuszony. Muszę jednak dodać, że zarówno wzruszająca jak i rozbawiająca historia nie nadaje się dla kogoś kto przedtem nie miał większej styczności z romansami. Mogłaby być odebrana jako przesłodzona i kiczowata. Dla tak niepoprawnego romantyka jak ja, była darem od losu. Jedynym, na co chciałabym sobie ponarzekać to zakończenie. Bo to naprawdę okrutne zakończyć pierwszy tom w tak trzymający w napięciu momencie i kazać nam czekać na kontynuację. Choć zaliczam się do grona osób raczej cierpliwych, nie mam zupełnego pojęcia jak uda mi się dotrwać do premiery drugiego tomu.
Lubiącym się w takich klimatach, z czystym sumieniem i najszczerzej mogę polecić „Ostatnią spowiedź”. Ja sama, sięgnę po nią zapewne jeszcze nie raz gdy będę mieć gorszy dzień, by znów zatracić się w magicznej historii jaką stworzyła Nina Reichter.
Jak to się dzieje, że ktoś poznany zupełnie przypadkowo może stać się nam najbliższą osobą na świecie? I jak wiele można osobie tej wybaczyć? I ostatecznie, czy powinniśmy kierować się głosem serca czy rozsądku?
Ally nigdy nie prosiła by znów mogła przeżyć gorącą, namiętną miłość. Chłopak, którego wybrała dla niej rodzina, wydawał się być najbezpieczniejszą decyzją. Nie czuła szczęścia i nie pragnęła go. Do czasu, aż przypadkiem spotkała je nocą na lotnisku w Bratysławie.
Sceptyczne nastawienie przy książkach z wysoką oceną jest dla mnie czymś zupełnie naturalnym. Wiele z nich okazało się zwyczajnie nie książkami dla mnie, bo w końcu ilu czytelników tyle opinii. O słodki losie, jak dobrze, że tym razem nie doczekałam się rozczarowania!
Książka nie wciąga czytelnika. Ona go pochłania. Oderwanie się od niej uważam za praktycznie niemożliwe i gratuluję tym, którym się to udało. Najbardziej zadziwiło mnie jednak, jak mocno przejmowałam się losami bohaterów. W innych romansach jakie dotychczas czytałam, najczęściej obierałam rolę zwykłego obserwatora, patrzącego na wydarzenia z boku. Jednak nie w tym przypadku. Każdy wzlot i upadek bohaterów przeżywałam osobiście. Śmiałam się wraz z nimi i wraz z nimi płakałam. Wszystkie barwne postacie i szybko tocząca się akcja nie pozwoliły się mi nudzić. Jeśli chodzi o samych bohaterów, przyznam że najbardziej urzekło mnie przedstawienie relacji między braćmi Rothfeld. Od kiedy pamiętam, mam słabość do historii gdzie czy to głównym, czy pobocznym wątkiem jest braterska wieź. Samych wątków pobocznych jest tutaj niewiele, ale za to główna historia jest bardzo dobrze rozwinięta. Miłośnicy fantastyki uznaliby zapewne zwroty akcji za mało zaskakujące, jednak jak na romans jest ich dostateczna ilość i są na dobrym poziomie. Nie narzekam także na język. Świetnie wpisuje się w klimat historii, jest lekki i niewymuszony. Muszę jednak dodać, że zarówno wzruszająca jak i rozbawiająca historia nie nadaje się dla kogoś kto przedtem nie miał większej styczności z romansami. Mogłaby być odebrana jako przesłodzona i kiczowata. Dla tak niepoprawnego romantyka jak ja, była darem od losu. Jedynym, na co chciałabym sobie ponarzekać to zakończenie. Bo to naprawdę okrutne zakończyć pierwszy tom w tak trzymający w napięciu momencie i kazać nam czekać na kontynuację. Choć zaliczam się do grona osób raczej cierpliwych, nie mam zupełnego pojęcia jak uda mi się dotrwać do premiery drugiego tomu.
Lubiącym się w takich klimatach, z czystym sumieniem i najszczerzej mogę polecić „Ostatnią spowiedź”. Ja sama, sięgnę po nią zapewne jeszcze nie raz gdy będę mieć gorszy dzień, by znów zatracić się w magicznej historii jaką stworzyła Nina Reichter.
Agnieszka Trzesniewska | (10.07.2013) |
Niewiele jest książek, których nakład wyczerpuje się w niespełna dwa miesiące od daty premiery i w wiodących na rynku księgarniach odchodzimy z kwitkiem.
„Ostania spowiedź” to historia zwykłej dziewczyny, która wiedzie z pozoru poukładane życie. Podczas powrotu z wakacji w wyniku zbiegu okoliczności poznaje Bradina i spędza z nim kila godzin na opustoszałym lotnisku. Przypadkowa znajomość kończy się równie szybko jak się zaczęła, ale kiedy po kilku dniach Alison odbiera wiadomość SMS nawet nie przypuszcza jak bardzo nieznajomy z lotniska odmieni jej życie. Każde z nich ma swój świat, Allison pod naciskiem matki związała się z Christophem, który po burzliwych przeżyciach podczas pobytu w USA stał się lekarstwem na całe zło, a Bradin też ma swoje słodkie tajemnice. Jest gwiazdą rocka z dość licznym fanklubem i zobowiązaniami wynikającymi z podpisanych kontraktów. Czy tej dwójce uda się usłyszeć głos własnego serca i podjąć walkę o zakazaną miłość ?. Musicie sprawdzić sami
Zakazana miłość nie raz pojawiała się w literaturze i można pomyśleć, że „Ostatnia spowiedź” to historia jak ich wiele, z tą różnicą, że rozgrywa się w świecie show- biznesu. Jest w tym ziarno prawdy, ale nie zawsze to, co widoczne na pierwszy rzut oka okazuje się prawdą . Tak jest w przypadku powieści Niny Reichter, która moim zdaniem jest perełką w swoim gatunku. Miłość, przyjaźń, poświecenie, zdrada a także trudne wybory to nie jedyne elementy tej historii, to także wyraziści bohaterowie, którzy potrafią walczyć o to, co jest dla nich ważne. Na mnie największe wrażenie zrobił Tom, charyzmatyczny, bezczelny, podejrzliwy, pozbawiony skromności a momentami i dobrych manier. W pewnych momentach miałam wrażenie, że czuje się niczym dar niebios zesłany na Ziemię na pokuszenie kobiet. Ally jest zagubiona, ma problemy z podejmowaniem decyzji, ale w sytuacji, w której się znalazła trudno się dziwić, że nie jest jej łatwo „rzucić się na głęboką wodę” i woli rozwiązanie bezpieczne i mniej ryzykowne. Sam Brade, choć wygląd na to nie wskazuje jest romantykiem, czułym, delikatnym i cierpliwym, walczy ale robi to zgodnie z zasadami fair play.
Wystarczyło kilka stron i przyssałam się do powieści na długie godziny, walczyłam ze snem o każdą kartkę a z czasem o akapity. Uwielbiam, kiedy książką odrywa mnie tak bardzo od rzeczywistości, że wszystko wokół przestaje istnieć, kiedy z niepokojem patrzę jak zmniejsza się liczba stron do grzbietu okładki, a na koniec marzę o wybiórczej pamięci żeby przeżyć to jeszcze raz. Ta powieść dostarczyła mi niepowtarzalnych wrażeń i emocji. Przeżyłam chwile wzruszeń, radości, żalu i rozczarowania. Były momenty, kiedy chciałam potrząsnąć bohaterami i wrzasnąć, że podejmują niewłaściwie decyzje. Największe wrażenie jednak zrobiły na mnie opisy niektórych scen, które wywoływały u mnie ciarki na plecach. Niektórzy autorzy potrafią tak zbudować napięcie i dozować emocję, że "tylko czytając" trudno pozostać obojętnym.
Książka napisana jest językiem bardzo obrazowym, co sprawia, że czyta się z łatwością i w ekspresowym tempie. Mamy dwa typy narracji pierwszoosobową i trzecioosobową, co umożliwia dostęp do wszelkich niezbędnych informacji oraz uczuć i przemyśleń nie tylko głównych bohaterów. Książka nie jest pozbawiona wad, można przyczepić się że jest schematyczna, przewidywalna, ale po co ?, skoro całość robi niepowtarzalne wrażenie i oddziałuje w taki sposób na emocję, że nie tylko osoby wrażliwe uronią łzę. Nie zapominajmy też, że nie jest to arcydzieło literatury tylko lekka, sympatyczna lektura dla młodzieży
„Ostania spowiedź” stała się jedną z moich ulubionych książek, z niecierpliwością czekam na kolejny tom, gdyż zakończenie pozostawiło mnie z niedosytem i nadzieją na więcej , choć mam wrażenie że w kolejnym tomie sytuacja skomplikuje się jeszcze bardziej , a ciąg dalszy dostarczy mi jeszcze większych wrażeń i emocji. Książkę polecam wielbicielkom romansów, ale też i osobom, które chciałby się przekonać, jak kocha ten, którego kochają tysiące...
„Ostania spowiedź” to historia zwykłej dziewczyny, która wiedzie z pozoru poukładane życie. Podczas powrotu z wakacji w wyniku zbiegu okoliczności poznaje Bradina i spędza z nim kila godzin na opustoszałym lotnisku. Przypadkowa znajomość kończy się równie szybko jak się zaczęła, ale kiedy po kilku dniach Alison odbiera wiadomość SMS nawet nie przypuszcza jak bardzo nieznajomy z lotniska odmieni jej życie. Każde z nich ma swój świat, Allison pod naciskiem matki związała się z Christophem, który po burzliwych przeżyciach podczas pobytu w USA stał się lekarstwem na całe zło, a Bradin też ma swoje słodkie tajemnice. Jest gwiazdą rocka z dość licznym fanklubem i zobowiązaniami wynikającymi z podpisanych kontraktów. Czy tej dwójce uda się usłyszeć głos własnego serca i podjąć walkę o zakazaną miłość ?. Musicie sprawdzić sami
Zakazana miłość nie raz pojawiała się w literaturze i można pomyśleć, że „Ostatnia spowiedź” to historia jak ich wiele, z tą różnicą, że rozgrywa się w świecie show- biznesu. Jest w tym ziarno prawdy, ale nie zawsze to, co widoczne na pierwszy rzut oka okazuje się prawdą . Tak jest w przypadku powieści Niny Reichter, która moim zdaniem jest perełką w swoim gatunku. Miłość, przyjaźń, poświecenie, zdrada a także trudne wybory to nie jedyne elementy tej historii, to także wyraziści bohaterowie, którzy potrafią walczyć o to, co jest dla nich ważne. Na mnie największe wrażenie zrobił Tom, charyzmatyczny, bezczelny, podejrzliwy, pozbawiony skromności a momentami i dobrych manier. W pewnych momentach miałam wrażenie, że czuje się niczym dar niebios zesłany na Ziemię na pokuszenie kobiet. Ally jest zagubiona, ma problemy z podejmowaniem decyzji, ale w sytuacji, w której się znalazła trudno się dziwić, że nie jest jej łatwo „rzucić się na głęboką wodę” i woli rozwiązanie bezpieczne i mniej ryzykowne. Sam Brade, choć wygląd na to nie wskazuje jest romantykiem, czułym, delikatnym i cierpliwym, walczy ale robi to zgodnie z zasadami fair play.
Wystarczyło kilka stron i przyssałam się do powieści na długie godziny, walczyłam ze snem o każdą kartkę a z czasem o akapity. Uwielbiam, kiedy książką odrywa mnie tak bardzo od rzeczywistości, że wszystko wokół przestaje istnieć, kiedy z niepokojem patrzę jak zmniejsza się liczba stron do grzbietu okładki, a na koniec marzę o wybiórczej pamięci żeby przeżyć to jeszcze raz. Ta powieść dostarczyła mi niepowtarzalnych wrażeń i emocji. Przeżyłam chwile wzruszeń, radości, żalu i rozczarowania. Były momenty, kiedy chciałam potrząsnąć bohaterami i wrzasnąć, że podejmują niewłaściwie decyzje. Największe wrażenie jednak zrobiły na mnie opisy niektórych scen, które wywoływały u mnie ciarki na plecach. Niektórzy autorzy potrafią tak zbudować napięcie i dozować emocję, że "tylko czytając" trudno pozostać obojętnym.
Książka napisana jest językiem bardzo obrazowym, co sprawia, że czyta się z łatwością i w ekspresowym tempie. Mamy dwa typy narracji pierwszoosobową i trzecioosobową, co umożliwia dostęp do wszelkich niezbędnych informacji oraz uczuć i przemyśleń nie tylko głównych bohaterów. Książka nie jest pozbawiona wad, można przyczepić się że jest schematyczna, przewidywalna, ale po co ?, skoro całość robi niepowtarzalne wrażenie i oddziałuje w taki sposób na emocję, że nie tylko osoby wrażliwe uronią łzę. Nie zapominajmy też, że nie jest to arcydzieło literatury tylko lekka, sympatyczna lektura dla młodzieży
„Ostania spowiedź” stała się jedną z moich ulubionych książek, z niecierpliwością czekam na kolejny tom, gdyż zakończenie pozostawiło mnie z niedosytem i nadzieją na więcej , choć mam wrażenie że w kolejnym tomie sytuacja skomplikuje się jeszcze bardziej , a ciąg dalszy dostarczy mi jeszcze większych wrażeń i emocji. Książkę polecam wielbicielkom romansów, ale też i osobom, które chciałby się przekonać, jak kocha ten, którego kochają tysiące...
Aneta Michalcewicz | (11.04.2013) |
Kilka tygodni temu dostałam propozycję zrecenzowania "Ostatniej spowiedzi" debiutującej polskiej autorki Niny Richter. Z chęcią na propozycję przystałam wcześniej orientując się jakie są opinie na temat książki. Nie zagłębiałam się w recenzje a zerknęłam tylko na ocenę. Średnia ponad 9/10 gwiazdek dała mi do myślenia, co ta książka ma w sobie, że ma taką wysoką ocenę?
Pierwsza strona, druga, trzecia, piećdziesiąta, setna, koniec... Na tym mogłabym swoją recenzję zakończyć ale coś napisać muszę.
Dwie główne postacie, Ally i Bradin i miłość, która spotyka ich w najmniej oczekiwanym momencie. To temat główny powieści młodzieżowej. Dziewczyna, która nie słyszała nic o popularnym zespole muzycznym
i wokalista, który związany jest umową i kontraktem z menagerem, udziela wywiadów, gra koncerty, jego dni wypełnione są od samego rana po ciemną noc. Do tego nie może się związać z żadną dziewczyną bo tego mu zabrania kontrakt. Czytelnik jest obserwatorem rodzącej się miłości młodych choć doświadczonych życiowo ludzi. Ally związana jest z kimś, kto ją wykorzystuje i jest z nią tylko po to, żeby się pokazać
z ładną dziewczyną. Nie kocha Ally. Ta zaś jest z Christophem bo tak chcą jej rodzice a dokładnie matka. Mam wrażenie, że Ally jest jej za bardzo podporządkowana i ulega w każdej kwestii.
Ally bardzo mnie denerwowała. Podporządkowana matce, w związku z facetem, którego nie kocha a wie, że on ją wykorzystuje. W sumie nie wiem dlaczego nie zostawiła Christopha w jasną cholerę bo nie widzę powodu, dla którego musi z nim być? Bo rodzice (matka) nie dadzą jej pieniędzy na utrzymanie i będzie musiała sobie radzić sama? Jeśli ktoś jest na tyle dorosły, że może spotykać się z facetami i nawiązywać intymne relacje, to uważam, że i utrzymać się może i nie musi brać pieniądze od rodziców. Wiem, rodzice płacili jej za studia, które wcale do bezpłatnych nie należały... Dla mnie Ally jest bezpłciowa, nudna, nie ma własnego zdania, chciałaby a boi się. Jest jak dziewczynka, która wchodzi w dorosłość i dojrzewa więc jest niezdecydowana i marudna a przecież główna bohaterka książki ma dziewiętnaście lat! Studiuje i mieszka poza domem. Jest samodzielna. Choć tylko teoretycznie bo co to za samodzielność jak jej życie ciągle kontroluje matka a rodzice dają pieniądze na utrzymanie i studia? Chyba z domu właśnie i z relacji z rodzicami wynika fakt, że jest z Christophem i jemu też jest uległa... Odebrałam Ally jako pustą dziewczynę, która potrafi tylko marudzić i tak naprawdę szuka kogoś, kto się nią zajmie i zaopiekuje. Da poczucie bezpieczeństwa, załatwi wszystkie sprawy codziennego życia a ona będzie leżała i pachniała. Ta dziewczyna w książce nie robi nic prócz studiowania. Interesuje się fotografią i sama fotografuje. Ally ewidentnie brakuje tego, co ma Tom, brat Bradina. Jaja...
Bradin. Chłopak, który marzył o byciu wokalistą, o własnym zespole i byciu gwiazdą. Rzeczywistość jednak przerosła jego marzenia i wyobrażenia. Momentami ma dosyć i chciałby żyć jak jego rówieśnicy albo grać komercyjną muzykę w małych klubach dla małej garstki słuchaczy. Teraz musi uważać na każde słowo wypowiedziane publicznie, na każdy gest, nie może publicznie się pokazać bo zaraz otoczony jest fankami. Nie raz musi uciekać przez nawiedzonymi fankami bo z "wielkiej miłości" mogłyby zrobić mu krzywdę...
Idealny do granic możliwości. Choć dla mnie to już nawet poza granicami. Bo idealnych ludzi przecież nie ma. Autorka wykreowała jednak Bradina, żołnierza na białym koniu, który pojawia się by wybawić księżniczkę z wysokiej wieży albo z rąk okrutnego człowieka...
Po dalszą część recenzji zapraszam na bloga http://paciaciakowo.blogspot.com/2012/12/ostatania-spowiedz-debiut-niny-richter.html
Pierwsza strona, druga, trzecia, piećdziesiąta, setna, koniec... Na tym mogłabym swoją recenzję zakończyć ale coś napisać muszę.
Dwie główne postacie, Ally i Bradin i miłość, która spotyka ich w najmniej oczekiwanym momencie. To temat główny powieści młodzieżowej. Dziewczyna, która nie słyszała nic o popularnym zespole muzycznym
i wokalista, który związany jest umową i kontraktem z menagerem, udziela wywiadów, gra koncerty, jego dni wypełnione są od samego rana po ciemną noc. Do tego nie może się związać z żadną dziewczyną bo tego mu zabrania kontrakt. Czytelnik jest obserwatorem rodzącej się miłości młodych choć doświadczonych życiowo ludzi. Ally związana jest z kimś, kto ją wykorzystuje i jest z nią tylko po to, żeby się pokazać
z ładną dziewczyną. Nie kocha Ally. Ta zaś jest z Christophem bo tak chcą jej rodzice a dokładnie matka. Mam wrażenie, że Ally jest jej za bardzo podporządkowana i ulega w każdej kwestii.
Ally bardzo mnie denerwowała. Podporządkowana matce, w związku z facetem, którego nie kocha a wie, że on ją wykorzystuje. W sumie nie wiem dlaczego nie zostawiła Christopha w jasną cholerę bo nie widzę powodu, dla którego musi z nim być? Bo rodzice (matka) nie dadzą jej pieniędzy na utrzymanie i będzie musiała sobie radzić sama? Jeśli ktoś jest na tyle dorosły, że może spotykać się z facetami i nawiązywać intymne relacje, to uważam, że i utrzymać się może i nie musi brać pieniądze od rodziców. Wiem, rodzice płacili jej za studia, które wcale do bezpłatnych nie należały... Dla mnie Ally jest bezpłciowa, nudna, nie ma własnego zdania, chciałaby a boi się. Jest jak dziewczynka, która wchodzi w dorosłość i dojrzewa więc jest niezdecydowana i marudna a przecież główna bohaterka książki ma dziewiętnaście lat! Studiuje i mieszka poza domem. Jest samodzielna. Choć tylko teoretycznie bo co to za samodzielność jak jej życie ciągle kontroluje matka a rodzice dają pieniądze na utrzymanie i studia? Chyba z domu właśnie i z relacji z rodzicami wynika fakt, że jest z Christophem i jemu też jest uległa... Odebrałam Ally jako pustą dziewczynę, która potrafi tylko marudzić i tak naprawdę szuka kogoś, kto się nią zajmie i zaopiekuje. Da poczucie bezpieczeństwa, załatwi wszystkie sprawy codziennego życia a ona będzie leżała i pachniała. Ta dziewczyna w książce nie robi nic prócz studiowania. Interesuje się fotografią i sama fotografuje. Ally ewidentnie brakuje tego, co ma Tom, brat Bradina. Jaja...
Bradin. Chłopak, który marzył o byciu wokalistą, o własnym zespole i byciu gwiazdą. Rzeczywistość jednak przerosła jego marzenia i wyobrażenia. Momentami ma dosyć i chciałby żyć jak jego rówieśnicy albo grać komercyjną muzykę w małych klubach dla małej garstki słuchaczy. Teraz musi uważać na każde słowo wypowiedziane publicznie, na każdy gest, nie może publicznie się pokazać bo zaraz otoczony jest fankami. Nie raz musi uciekać przez nawiedzonymi fankami bo z "wielkiej miłości" mogłyby zrobić mu krzywdę...
Idealny do granic możliwości. Choć dla mnie to już nawet poza granicami. Bo idealnych ludzi przecież nie ma. Autorka wykreowała jednak Bradina, żołnierza na białym koniu, który pojawia się by wybawić księżniczkę z wysokiej wieży albo z rąk okrutnego człowieka...
Po dalszą część recenzji zapraszam na bloga http://paciaciakowo.blogspot.com/2012/12/ostatania-spowiedz-debiut-niny-richter.html
Dodaj własną recenzję
Polecamy:
Boruta — Marcin Sobieralski Opowieść o miłości będącej jak klątwa, którą może zdjąć tylko śmierć
Boruta, syn Nikogo, wciąż żyje, ale co to za życie… Zaszczuty, obity i pohańbiony sie... |
Oferta książek
Wg wydawnictwa
Najpopularniejsze i polecane
Kategorie książek
Zaloguj się | Twoje zamówienia | Twoje dane | Koszty dostawy | Regulamin zakupów
Reklamacje i zwroty | Bezpieczeństwo | Pomoc | Kontakt | Copyright © 2008 by Novae Res
Reklamacje i zwroty | Bezpieczeństwo | Pomoc | Kontakt | Copyright © 2008 by Novae Res