Witaj! Zaloguj się, a jeśli nie jesteś jeszcze naszym klientem, zarejestruj się.
Szukaj
Twój koszyk jest pusty  |  Zaloguj się  |  Pomoc
Zaczytani.pl -> Fantasy -> Nowa Era. Exodus — Stanisław Antczak
Nowa Era. Exodus — Stanisław Antczak

Nowa Era. Exodus

Cena: 39,00 zł 33,15 zł
Nakład wyczerpany
Książki dostarcza firma DHL Express
Czas oczekiwania na paczkę

Opis i recenzje

Ostatni z serii 22 statków badawczych wyrusza w kosmos z ponad tysięczną załogą, składającą się z ludzi różnych nacji. Kiedy wyprawa gotowa jest opuścić Układ Słoneczny, schowana za planetą Mars dowiaduje się o ataku obcych na Ziemię. Dowódca wyprawy, widząc z oddali zagładę naszej planety, podejmuje decyzję o ucieczce w kosmos. Dzięki nowym silnikom impulsowym statek może osiągać niespotykane dotąd prędkości, wielokrotnie przekraczające prędkość światła. Po kilkunastu tygodniach ucieczki ekspedycja dociera do pierwszych obcych planet, jednak te okazują się być niezdatne do życia. Przez przypadek kosmonauci natykają się na bardzo stary wrak statku obcej cywilizacji…

„Nowa era. Exodus” to pełna napięcia, błyskotliwa powieść futurologiczna, która na długo pozostanie w Twojej pamięci.

Szczegóły

  • Rodzaj literatury: Fantasy
  • Wydawca: Novae Res, 2013
  • Format: 130x210mm, oprawa miękka
  • Wydanie: Pierwsze
  • Liczba stron: 496
  • ISBN: 978-83-7722-620-9

Recenzje czytelników

Średnia ocena: 
 z 7 recenzji.Dodaj własną recenzję

  Wojciech Maślanka  (30.01.2016)
Zainteresował mnie krótki opis tej pozycji i nie pomyliłem się. Przedstawione życie i historia uciekającego statku badawczego Odkrywca, rozwój i badania nowych technologii sprawiało, że coraz bardziej zagłębiałem się w powieść, natomiast dalsze losy i w jaki sposób jeden statek ziemian pokonywał dalsze trudności i przełamywał w nieposkromiony, inteligenty sposób potęgę obcych agresywnych cywilizacji, jednoczył ich miedzy sobą i samych soba(...), chciałem jeszcze tylko tyle rzec, że po studiach, nigdy nie zawaliłem czterech nocek z rzędu z powodu książki :); może kiedyś pojawi się dalszy ciąg losów ziemian, być może nowo kulturowo-rasowo międzygalaktycznego pokolenia, które stawi czoło nowemu zagrożeniu.

Chciałem podziękować autorowi, ta powieść była mi potrzebna jak tryt i mol ziemianom.

Pozdrawiam fan StarTreka i astronomii_


  Anna Kowalska  (17.03.2014)
Zwrócę się tylko do przedmówców, że to co nie musi się Wam podobać, wcale nie oznacza, że podobać się nie może innym. Doprawdy nie rozumiem samozwańczych krytyków literackich, którzy wręcz pozjadali wszystkie rozumy. Uważam, że każda książka ma w sobie potencjał. Absolutnie KAŻDA. Czasem autor specjalnie pisze prostym językiem, bądź specjalnie kreśli proste do zrozumienia, mniej skomplikowane wątki po to, by czytelnik mógł zrozumieć nie zastanawiając się setki razy nad sensem. Ja osobiście lubię książki, które są proste i wręcz odprężają, a nie zmuszają do intensywnego myślenia. Takie przeboje wystarczą mi w pracy.
Wracając do książki... Jak dla mnie jest ciekawa. Jest dużo wątków, które owszem mnie zastanowiły, ale jednocześnie sprawiały taki dreszczyk emocji. - Przynajmniej ja tak to odczuwałam. Na pewno nie nazwę dzieła "banalne" bądź "oklepane" bo wiele takich powstało już filmów, a przynajmniej podobnych.. Osoby, które fascynuje taka a nie inna tematyka powinny czuć się w jak w domu. Sama po "Zmierzchu" poszukuję takowych, albo przynajmniej podobnych książek. Tak więc polecam książkę każdemu, kto lubi takie klimaty, ponieważ naprawdę jest napisana ciekawie.


  Patrycja Bajerczak  (11.04.2013)
Owszem ta książka zapadnie mi na długo w pamięci. A z tegoż oto powodu, że tak cholernie mnie znudziła. Kiedy ją otrzymałam, myślałam, że będzie przypominać coś w stylu Star Wars. Do tego ta piękna okładka. Może i na zdjęciu tego nie widać, ale na żywo jest jeszcze ładniejsza. Wiele kolorów, zgrana kompozycja, ciekawe wyobrażenie statku kosmicznego. Miałam pewność, że książka będzie fajna. O jak bardzo się myliłam...
Początek jeszcze jakoś uszedł. Zaciekawił mnie. Tematyka, z którą do czynienia nie miałam jeszcze w żadnej książce, intrygujący wątek ze zniszczeniem Ziemi. Z chęcią czytałam dalej, aż dowiedziałam się, że przez prawie całą książkę czytamy w schemacie : 1. Odkrycie planety; 2. Mieszkańcy owej planety atakuję Odkrywcę; 3. Prowadzą bitwę; 4. Godzą się i zostają sprzymierzeńcami. Na prawdę po kilku takich atakach miałam już dość. Innych cywilizacji było pełno! Od 70 strony nie czytało się o niczym innym jak podbojach innych planet. Wiedziałam co będzie dalej. Na szczęście gdzieś tam pojawiły się jakieś wątki, które mnie interesowały i chyba za to ta trójeczka.

Myślałam( ZNÓW!), że chociaż bohaterowie nadrobią utracone punkty. A tu trudno się było nawet dowiedzieć kto jest głównym bohaterem. Raz akcja kręciła się w okół tego, raz w okół tego. Na dodatek admirał był strasznie drażliwy. Fakt trzeba pochwalić go za to, że nie załamał się nerwowo, miał pokojowe nastawienie do najgorszych, ale tak mnie denerwował kiedy wydawał rozkazy i wszystkich ponaglał, że to mają robić szybciej, a to dokładniej.
Przynajmniej spodobało mi się dodanie dzieci do tej historii ( tak, dziwne, że coś mi się spodobało). Urozmaiciły ją one i stworzyły coś nowego z czym jeszcze nigdy się nie spotkałam. Interesuje mnie tylko jedno : Skąd oni wzięli dla noworodków, niemowlaków itp. ubrania ? Skoro Ziemia była zniszczona, a nie spodziewali się, że ktoś się urodzi.
Może mi to ktoś wytłumaczyć ?
Przynajmniej koniec trochę nadrobił i w jeszcze jakiś sposób mnie zaciekawił.

Sam styl pisania autora nie jest łatwy. Owszem to dobrze, że używa bogatego słownictwa, porównań, wątków humorystycznych, ale język w książce jest strasznie naukowy! Pierwiastki, meteoryt, jakieś części statków, kosmosu. Czytając takie słówka czułam się jak na lekcji chemii i fizyki.

Możliwe iż fanom fantasy i science fiction przypadnie do gustu ta książka. Kto wie, czy nie istnieją na tym świecie ludzie, którzy kochają czytać o tym jak obce cywilizacje wręcz non stop walczą z Ziemianami ?
Ja niestety zawiodłam się na książce. I jest mi z tego powodu bardzo przykro, bo zapowiadało się ciekawie. Nie wiem czy to tylko ja mam takie wrażenie co do książki, czy jest ktoś jeszcze kto podziela moje zdanie.
Trudno. W końcu recenzje są po to, żeby wyrażać swoje zdanie.


  Agnieszka Bruchal  (28.04.2013)
Zacznę od tego,że nigdy nie lubiłam książek oraz filmów o tematyce kosmosu, statków czy istot poza ziemskich. Pytanie dlaczego sięgnęłam po tą pozycję? Mianowicie chciałam sprawdzić czy moje uprzedzenie jest związane z niewiedzą w owym temacie. Miałam nadzieje,że może wystarczy chcieć...

Pan Stanisław Antczak debiutował powieścią o tytule Nowa Era - Exodus. Czy jest ona warta przeczytania? Z pewnością dla pasjonatów tego typu literatury.
Fabuła rozgrywa się w przestrzeni kosmicznej gdzie ocaleli mieszkańcy Ziemi muszą stawić czoła zagładzie naszej planety a co za tym idzie, nie tylko sprostać zagrożeniu czyhającym w postaci groźnych kosmitów.
Dodatkowym problemem jest brak planety na której mogli by się zasiedlić.
Szykowałam się na bardzo porywającą lekturę, bo i akcja zapowiadała na prawdę interesująco oraz wydarzenia z którymi przyjdzie się zmierzyć wraz z bohaterami.

Język, którym się posługuje autor jest trudny, może chwilami było zbyt dużo słów rodem z wykładu fizyki bądź chemii,a nawet astronomii, przez co czytało się dłużej.
Mnie osobiście interesowały fragmenty gdzie robiono badania nad nowymi wynalazkami, do pewnego momentu.
Niestety o ile w dziedzinie naukowej opisy były świetne to dialogi zostawiały wiele do życzenia. Jakby pisane były przez inną osobę. Zabrakło polotu w tej dziedzinie. Odczuwałam przeskoki gdy ze stron opisu dotyczących rozwijania prędkości krążowników na tysiące pareksów, testowania trytu przychodził moment rozmowy członków załogi.. termin "krajan" bądź "ziomek" w odniesieniu do przedstawicieli armii wrogiego gatunku wręcz raziło w oczy. Nie byli oni odrębną społecznością lecz napastnikami,przygotowanymi do walki i zabijania.

Nie potrafię się wypowiedzieć na temat bohaterów, pojawiali się i znikali. Jedna rzecz,która nie daje mi spokoju to fakt,że Ziemianie okazali się być nie do pokonania w kosmosie, nie straszne im były setki tysiące wrogich myśliwców, intensywnie rozwijali swoje umiejętności.
Broń wroga nie była dość agresywna by ponieśli straty...mało tego okazywali się wspaniałymi mediatorami zjednującymi sobie nieprzyjaciół.

Pomysł był dobry i do pewnego momentu na prawdę treść wciągała, jednak niepotrzebne było przeciąganie stron,książka po pewnym czasie stała się nazbyt przewidywalna.
Z przykrością muszę stwierdzić,że ta publikacja do mnie nie przemówiła, mimo,iż byłam na prawdę pozytywnie nastawiona.


  Marta Rokita  (25.04.2013)
Każdy z moli książkowych cały czas poszukuje nowych gatunków, które albo go zachwycą i będzie miał ochotę na kolejne powieści tego typu albo skutecznie odstraszą i czytelnik nie sięgnie po daną książkę lub będzie miał przed tym obawy. Dzięki albo raczej przez lekturę powieści „Nowa era: Exodus” skutecznie zniechęciła mnie do dalszych przygód z science-fiction.

Powieść jest nudna jak flaki z olejem. Wszechobecna monotonia jest okropna, schematyczność przeraża, nie ma głównych bohaterów… koniec tego użalania się. Czas ubrać moje myśli w słowa. Książka nudna do szpiku kości. Naukowy język był dla mnie nie do wytrzymania, do tego okropna monotonia tworzyły całość, przez którą z trudem przebrnęłam. Nie raz odkładałam powieść, bo nie mogłam tego wytrzymać, ale z wielkim wyrzutem patrzyła na mnie z półki i wracałam do niej z nadzieją, że może, choć trochę się poprawi. Niestety bardzo się myliłam, za każdym razem to odkładałam ją to znowu czytałam, ale za każdym razem z coraz większym trudem, ale to jest dopiero wierzchołek góry lodowej. Język, którym pisze autor jest ciężki i strasznie przez niego przebrnąć.

Schematyczność jest kolejnym ciosem w plecy. Za każdym razem powtarzało się jedno i to samo, praktycznie we wszystkich rozdziałach: atak, pokój, atak, pokój po 3, 4 walkach zaczęło mnie to irytować. Dobra, parę mogłoby przejść no, ale ludzie nie 20. Z każdym kolejnym spotkaniem z obcymi łapałam się za głowę i zastanawiałam, dlaczego autor tyle tego nawpychał. Można było zastosować tyle innych ciekawych rzeczy, a nie w kółko to samo. Nawet najwytrwalszy czytelnik w końcu się znudzi.

Do wielu rzeczy musiałam dochodzić sama, bo autor ich nie wyjaśnił. Nie lubię tego. To osoba, która tworzy treść, która zna bohaterów powinna wyjaśniać czytelnikowi rzeczy, które przecież sama stworzyła. Czytelnik może tylko spekulować, co się zdarzy, a nie sam prowadzić śledztwo. Choć sporo z nich wyjaśniłam, wiele pozostało niewyjaśnionych, co mnie jeszcze bardziej irytuje, po co zaczynać wątek, jeśli później zostawia je na pastwę losu.

Brak jednego głównego bohatera też daje w kość. Tak naprawdę żadnego z nich dokładnie nie poznajemy. Admirał tylko wydaje polecenia, no i czasami (czytaj często lub zawsze) narzeka, że to jest nie dokładne to jest takie to owakie. W którymś momencie stwierdziłam, że nic poza „utrzymywaniem” porządku nie robi, och przepraszam jeszcze wydaje tak istotne polecenia. Jeśli autor chciał żeby był on głównym bohaterem powinien dodać i opisać parę cech charakteru. No, ale cóż stało się.

Spodziewałam się po tej książce czegoś lepszego, czegoś, co mnie zaskoczy i powali na kolana. Okładka jest naprawdę interesująca i ciekawa. Statek kosmiczny, jakaś planeta w tle- rzeczy na pozór banalne, a jednak interesujące. Później pora na opis, zagłada Ziemi, ucieczka, spotkanie nowej planety, to może być ciekawe. Jakże się myliłam. W tej powieści nic mi się nie podobało, poza okładką, ale ona nie zrekompensuje dziury w treści. Spodziewałam się wiele i niczego nie dostałam. Myślałam, że będzie to pasjonująca powieść o zagładzie Ziemi i podróży w kosmosie po to by odkryć nowe miejsce do życia. A tu kicha. Otrzymałam książkę nudną, schematyczną i beznadziejną. Trzymajcie się od niej z daleka.


  Sebastian xxx  (7.05.2013)
Książki jeszcze nie skończyłem czytać. Po pierwszych 100 stronach mogę za to stwierdzić że książka jest tragiczna(nie wiem czy znajdę w sobie dość siły by dotrwać do końca). Rozumiem że to debiut, jednak czyta się to jak sprawozdanie z wycieczki. Do tego strasznie naiwne. Naukowcy z Odkrywcy(statek z okładki) opracowują urządzenie do teleportacji przy okazji znajdując w przelatujących obok meteorytach dwa metale czyniące myśliwce i Odkrywce niezwyciężonymi w starciach z dwoma pierwszymi napotkanymi rasami. Ciekawe że im się to akurat teraz udało, nie wiem może zagłada Ziemi tak na ludzi podziałała że zaraz ci co zostali wynalazkami i odkryciami z rękawów sypią. Admirał też niezły, trafia w środek konfliktu mając okręty z którymi ewentualny przeciwnik nie ma szans i z czym wypala na rozmowach pokojowych ? "Naszą planetę zniszczyli źli obcy"(tak, jesteśmy tu sami a ten okręt i to co widzicie to wszystko co mamy),"Damy(uwaga darmocha) wam technologię i wiedzę żeby i wasze okręty były niezwyciężone"(nasze oczywiście już nie będą ale przecież jesteśmy wśród wypróbowanych przyjaciół którzy przecież by na nikogo palca nie podnieśli :D). Ziemię zniszczyła obca cywilizacja, ale jakoś nie zauważyłem żeby za ziemniakami ktoś specjalnie tęsknił. A szkoda bo gdyby postawić większy nacisk na to jak poszczególne postacie radzą sobie z sytuacją w której postawiło ich życie oraz ich wzajemne interakcje to mogło by być dużo ciekawiej. Nie wiem w sumie do kogo adresowana jest ta książka dla starych wyjadaczy jest zbyt naiwna, dla kobiet też nie ma nic interesującego bo uczuć tu tyle co kot napłakał, dla młodzieży też tu akcji niewiele(będą narzekać że nudą wieje). Starczy już, dość kopania leżącego.


  Los Kojotos  (17.10.2013)
Żałuję, że nie poprosiłem wujka Google o opinię przed kupnem tej książki, wydałem na nią 39 zł, a mogłem kupić kilka rolek papieru toaletowego przynajmniej byłby z tego jakiś pożytek. W tym miejscu powinienem zakończyć swoją wypowiedź, gdyż książka nie jest więcej warta niż te kilka słów ale trochę mi się nudzi więc coś tam jeszcze napiszę.

Opisywana historia jest strasznie prosta i naiwna czasem aż śmieszna. Niestety chwile, w których uśmiech pojawiał mi się na twarzy podczas zgłębiania tej lektury były zdecydowanie zbyt krótkie bym mógł zaliczyć to na plus tej opowieści. Pamiętam jakiś fragment o jelonkach, który powalił mnie na kolana.

No i na pewno naukowcy na statku matce, którzy to coraz odkrywali nowe technologie i urządzenia. O ci to byli niezawodni, warto coś o nich wspomnieć.

Wyglądało to jakoś tak: wchodzi pochmurny admirał do laboratorium i krzyczy: musicie wymyśleć nowe silniki bo mamy za małą prędkość i nie zdążymy do celu! Jak nic nie wymyślicie to będę tu przychodził co kilka godzin i tak będę na was krzyczał, że wam włosy wypadną ze strachu przede mną i nikt was nie polubi! Bo łysych naukowców nikt nie lubi i nie szanuje!
Naukowcy widząc strasznie zdenerwowanego admirała od razu wzięli się do pracy a, że dobrze im się współpracowało ze sobą i herbata była słodka no i na głowę nie padało to już za kilka dni wymyślili nowe silniczki.

Za kilka dni admirał siedząc w swojej małej acz nowocześnie urządzonej kajucie stwierdził, że przydały by się im lepsze osłony. Zgadnijcie co zrobił, podzielił się swoimi spostrzeżeniami z naukowcami. Naukowcy jak to naukowcy, zjonizowali, sfotonowali, dolali wody i bach wykombinowali nowiusieńkie osłony, itd., itd.
Niekończące się pomysły naukowców to jeden z najbardziej irytujących mnie elementów w tej opowieści i jej duży minus. Gdyby nie oni podejrzewam, że nasi dzielni astronauci zginęli by podczas pierwszego spotkania z obcą rasą.

Kończąc dodam tylko, że książka jest beznadziejna! Gdyby nie okładka i opis wydawcy, przekłamany zresztą, cyt. „Nowa era. Exodus” to pełna napięcia, błyskotliwa powieść futurologiczna, która na długo pozostanie w Twojej pamięci.” Bez jaj, szkoda słów. Dziwie się wydawcy, wydrukował takiego gniota. Novaeres – wydawnictwo innowacyjne, panowie, panie ktoś z was to czytał przed puszczeniem do druku?

Dodaj własną recenzję
Darmowy transport przy zamówieniu co najmniej 2 książek!
Polecamy:
Boruta — Marcin Sobieralski Boruta — Marcin Sobieralski
Opowieść o miłości będącej jak klątwa, którą może zdjąć tylko śmierć

Boruta, syn Nikogo, wciąż żyje, ale co to za życie… Zaszczuty, obity i pohańbiony sie...