Noli me tangere!
Cena: 29,99 zł 25,49 zł
Wysyłamy w 1-3 dni
Książki dostarcza firma DHL Express
Czas oczekiwania na paczkę
Książki dostarcza firma DHL Express
Czas oczekiwania na paczkę
Opis i recenzje
KTO PODNIESIE RĘKĘ NA ZMORĘ,
NIGDY NIE ZAZNA SPOKOJU.
Pewnego dnia Krzysztof Tuczyński de Wedel, wielki pan na włościach i zagorzały krzewiciel wiary katolickiej, spotyka na drodze piękną chłopkę. Sądząc, że dziewczyna jest protestantką, postanawia ją pohańbić i w ten sposób zasłużyć się w oczach Boga. Gwałcona dziewka rzuca mu w twarz znamienne słowa: Noli me tangere! Wkrótce do Tuczyńskiego dociera wiadomość, że kobieta jest katoliczką, a jej imiona to Maria Magdalena…
Prawie cztery wieki później na tej samej drodze ktoś morduje młodą dziewczynę, wracającą z randki do domu. W toku śledztwa okazuje się, że zwłoki kobiety leżały w pozie przywodzącej na myśl wizerunek świętej Marii Magdaleny z pobliskiego kościoła. Wygląda na to, że zmory przeszłości wcale nie odeszły w zapomnienie, co więcej – domagają się zadośćuczynienia…
– Panie, medyka, szybko!
Krzysztof porwał się zza stołu i mimo protestów wbiegł do komnaty żony. Stanął jak wryty w progu i nie mógł się ruszyć. W łóżku leżała Marianna, spazmatycznie próbując złapać powietrze. Na jej piersiach siedziała postać w białej szacie. Odwróciła do niego głowę, a wtedy poznał zawzięte i harde spojrzenie Marii Magdaleny, którą rano wydał na śmierć. Twarz miała woskowobiałą, bez kropli krwi, niemal przeźroczystą. A na szyi szerokie cięcie.
Próbował krzyczeć, aby ją zabrano, ale z gardła wydobywało mu się tylko charczenie. Opadł bezwładnie na kolana. Żona przestała się ruszać. Wtedy zjawa przykryła twarz nowo narodzonego synka dłonią i puściła dopiero, gdy zsiniał. Spojrzała mu jeszcze raz w oczy i rozpłynęła się w powietrzu. Krzysztof nie widział biegających akuszerek, nie słyszał krzyków i zawodzenia. Dał się wyprowadzić z komnaty. Przybyły medyk stwierdził śmierć młodej matki i dziecka.
NIGDY NIE ZAZNA SPOKOJU.
Pewnego dnia Krzysztof Tuczyński de Wedel, wielki pan na włościach i zagorzały krzewiciel wiary katolickiej, spotyka na drodze piękną chłopkę. Sądząc, że dziewczyna jest protestantką, postanawia ją pohańbić i w ten sposób zasłużyć się w oczach Boga. Gwałcona dziewka rzuca mu w twarz znamienne słowa: Noli me tangere! Wkrótce do Tuczyńskiego dociera wiadomość, że kobieta jest katoliczką, a jej imiona to Maria Magdalena…
Prawie cztery wieki później na tej samej drodze ktoś morduje młodą dziewczynę, wracającą z randki do domu. W toku śledztwa okazuje się, że zwłoki kobiety leżały w pozie przywodzącej na myśl wizerunek świętej Marii Magdaleny z pobliskiego kościoła. Wygląda na to, że zmory przeszłości wcale nie odeszły w zapomnienie, co więcej – domagają się zadośćuczynienia…
– Panie, medyka, szybko!
Krzysztof porwał się zza stołu i mimo protestów wbiegł do komnaty żony. Stanął jak wryty w progu i nie mógł się ruszyć. W łóżku leżała Marianna, spazmatycznie próbując złapać powietrze. Na jej piersiach siedziała postać w białej szacie. Odwróciła do niego głowę, a wtedy poznał zawzięte i harde spojrzenie Marii Magdaleny, którą rano wydał na śmierć. Twarz miała woskowobiałą, bez kropli krwi, niemal przeźroczystą. A na szyi szerokie cięcie.
Próbował krzyczeć, aby ją zabrano, ale z gardła wydobywało mu się tylko charczenie. Opadł bezwładnie na kolana. Żona przestała się ruszać. Wtedy zjawa przykryła twarz nowo narodzonego synka dłonią i puściła dopiero, gdy zsiniał. Spojrzała mu jeszcze raz w oczy i rozpłynęła się w powietrzu. Krzysztof nie widział biegających akuszerek, nie słyszał krzyków i zawodzenia. Dał się wyprowadzić z komnaty. Przybyły medyk stwierdził śmierć młodej matki i dziecka.
Szczegóły
Recenzje czytelników
Średnia ocena: | z 13 recenzji. | Dodaj własną recenzję |
Lubię To Czytam | (22.11.2020) |
Zabójstwo młodej dziewczyny na skraju lasu stawia w najwyższy stan gotowości policję i nowego szefa działu kryminalnego. Sprawa od samego początku zdaje się być dziwna, ponieważ ludzie mieszkający na wsi twierdzą, że zasłużenie spotkała dziewczynę śmierć, ponieważ ona sama była zmorą i mordowała innych. Dodatkowe podobieństwo między zamordowaną a obrazem Marii Magdaleny z pobliskiego kościoła zasiewa w nich nutę niepewności i strachu.
W książce pojawiają się rozdziały dotyczące wydarzeń sprzed czterech wieków, kiedy ziemie te podlegały władzy Krzysztofa Tuczyńskiego de Wedel. Jego historia budzi strach i niedowierzanie, ponieważ z całą pewnością nie był on jednym z łagodniejszych panów na włościach. Morderstwa jakich się dopuścił kładą się cieniem na losach jego i jego rodziny. Autor opisuje wędrówkę bardzo cennych papirusów, których zawartość w znaczny sposób mogłaby odmienić losy chrześcijaństwa.
"Noli Me Tangere!" jest to bardzo ciekawa i zajmująca lektura, trzymająca w napięciu od samego początku. Pierwsze i ostatnie rozdziały, które dotyczą teraźniejszych czasów i morderstwa na skraju lasu, są krótkie. Rozdziały dotyczące przeszłości są znacznie dłuższe i jeszcze bardziej intrygujące. W tle głównych wydarzeń można zaobserwować życie toczące się na zamku i jego okolicach kiedyś oraz to jak wieś wygląda obecnie.
Książka bardzo mi się podoba, łączenie przeszłości z teraźniejszością jest płynne, nie ma niedomówień. "Noli Me Tangere!" ma swój oryginalny, niepowtarzalny charakter i klimat oraz bohaterów, chociaż Ci z przeszłości zdają się być znacznie bardziej wyraziści. Pewien niedosyt pozostawia zakończenie, ponieważ po całej akcji, jest ono najmniej dynamiczną częścią książki, a uważny Czytelnik już znacznie wcześniej jest w stanie wskazać mordercę, który zaradził się jednym zdaniem. Szkoda, że Autor nie rozbudował go bardziej i nie dostarczył czytelnikowi takich emocji, jak we wcześniejszych rozdziałach. Książkę czyta się dobrze, z zainteresowaniem. Pojawiają się również fragmenty tajemniczych zwojów, co zwiększa ciekawość czytającego. Autor w przedmowie wspomina, że książka ta oparta jest na faktach.
W książce pojawiają się rozdziały dotyczące wydarzeń sprzed czterech wieków, kiedy ziemie te podlegały władzy Krzysztofa Tuczyńskiego de Wedel. Jego historia budzi strach i niedowierzanie, ponieważ z całą pewnością nie był on jednym z łagodniejszych panów na włościach. Morderstwa jakich się dopuścił kładą się cieniem na losach jego i jego rodziny. Autor opisuje wędrówkę bardzo cennych papirusów, których zawartość w znaczny sposób mogłaby odmienić losy chrześcijaństwa.
"Noli Me Tangere!" jest to bardzo ciekawa i zajmująca lektura, trzymająca w napięciu od samego początku. Pierwsze i ostatnie rozdziały, które dotyczą teraźniejszych czasów i morderstwa na skraju lasu, są krótkie. Rozdziały dotyczące przeszłości są znacznie dłuższe i jeszcze bardziej intrygujące. W tle głównych wydarzeń można zaobserwować życie toczące się na zamku i jego okolicach kiedyś oraz to jak wieś wygląda obecnie.
Książka bardzo mi się podoba, łączenie przeszłości z teraźniejszością jest płynne, nie ma niedomówień. "Noli Me Tangere!" ma swój oryginalny, niepowtarzalny charakter i klimat oraz bohaterów, chociaż Ci z przeszłości zdają się być znacznie bardziej wyraziści. Pewien niedosyt pozostawia zakończenie, ponieważ po całej akcji, jest ono najmniej dynamiczną częścią książki, a uważny Czytelnik już znacznie wcześniej jest w stanie wskazać mordercę, który zaradził się jednym zdaniem. Szkoda, że Autor nie rozbudował go bardziej i nie dostarczył czytelnikowi takich emocji, jak we wcześniejszych rozdziałach. Książkę czyta się dobrze, z zainteresowaniem. Pojawiają się również fragmenty tajemniczych zwojów, co zwiększa ciekawość czytającego. Autor w przedmowie wspomina, że książka ta oparta jest na faktach.
Paulina Lulek | (18.12.2020) |
Gdy zbliża się Halloween jestem pełna ochoty na mocne kryminały i krwawe thrillery – może to kwestia święta duchów, a może taki ot jesienny klimacik, ale po prostu dobrze mi w tym okresie z takimi właśnie powieściami. Oddaje się w pełni mrocznym historiom, które nie jednokrotnie zostawiają gęsią skórkę na plecach, mimo, że horroru nie czytam prawie w ogóle. „Noli Me Tangere” na pierwszy rzut oka rozkochało mnie w sobie okładką. Mroczną, zagadkową, tajemniczą. Już pomijam fakt, że w pierwszym rzucie skojarzyła mi się z Netfixowym serialem „Dom z papieru”, ale wiedziałam, że ta powieść to coś innego, lepszego – wiadomo, słowo pisanego to dla mnie najlepsza sprawa.
Jeżeli ktoś by mnie zapytał o to co wiem na temat wiary, w sumie odpowiedziałabym, że chyb to co wszyscy, czyli mamy Trójcę Świętą, Matkę Boską i wiem to wszystko co wiąże się z tradycjami, które przekazała mi Babcia. Znowuż mój Kruszyn ma ogrom wiedzy, bo zwyczajnie w świecie lubi takie ciekawostki i smaczki nie tylko pod względem historycznym.
Nie mogłam się w sumie nie oddać tej lekturze, bo zachęciła mnie jak rzadko. Najpierw jesteśmy w czasach kiedy to w imię katolicyzmu robiło się różne rzeczy, również krzywdziło innych. Powieść ma główny atut – retrospekcje, w której znajdujemy to co dla historii i dla nas naprawdę ważne. Krzysztof, wielki pan i władca (chodź nazwałabym to troszkę inaczej, ale nie wypada) wierząc iż spotkana kobieta jest protestantką, gwałci ją (nazwijmy rzeczy po imieniu), by zasłużyć się w oczach Boga. Jednak ta można powiedzieć, że go przeklina i wypowiada słowa, które mają ogromnie ważne znaczenie – tytułowe „Noli Me Tangere!”(„nie dotykaj mnie!”). I tej części więcej Wam nie zaspoileruję, bo nie chcę odbierać Wam przyjemności z czytania zdarzeń kolejnych. Jednakże przenosimy się do teraźniejszości. Kiedy ginie młoda kobieta, Magdalena, okazuje się, że tamte czasy odbijają swoje piętno na tym co dzieje się teraz.
Świetną sprawą jest podział na rozdziały, który określony jest dniami: „dwa dni po zabójstwie” itd. Bardzo mi się to podoba, bo lubię wiedzieć co się dzieje na bieżąco. Język autora mimo że zróżnicowany jest przyjemny do czytania, w zależności w jakim okresie jesteśmy, tak opowieść jest dostosowana. Klimacik trzyma mocno przez całą książkę, a czytanie sprawia ogrom przyjemności. Polecam całkowicie! Szczególnie, że jestem oczarowana właśnie tym co zapoczątkowało tę tragedię!
Jeżeli ktoś by mnie zapytał o to co wiem na temat wiary, w sumie odpowiedziałabym, że chyb to co wszyscy, czyli mamy Trójcę Świętą, Matkę Boską i wiem to wszystko co wiąże się z tradycjami, które przekazała mi Babcia. Znowuż mój Kruszyn ma ogrom wiedzy, bo zwyczajnie w świecie lubi takie ciekawostki i smaczki nie tylko pod względem historycznym.
Nie mogłam się w sumie nie oddać tej lekturze, bo zachęciła mnie jak rzadko. Najpierw jesteśmy w czasach kiedy to w imię katolicyzmu robiło się różne rzeczy, również krzywdziło innych. Powieść ma główny atut – retrospekcje, w której znajdujemy to co dla historii i dla nas naprawdę ważne. Krzysztof, wielki pan i władca (chodź nazwałabym to troszkę inaczej, ale nie wypada) wierząc iż spotkana kobieta jest protestantką, gwałci ją (nazwijmy rzeczy po imieniu), by zasłużyć się w oczach Boga. Jednak ta można powiedzieć, że go przeklina i wypowiada słowa, które mają ogromnie ważne znaczenie – tytułowe „Noli Me Tangere!”(„nie dotykaj mnie!”). I tej części więcej Wam nie zaspoileruję, bo nie chcę odbierać Wam przyjemności z czytania zdarzeń kolejnych. Jednakże przenosimy się do teraźniejszości. Kiedy ginie młoda kobieta, Magdalena, okazuje się, że tamte czasy odbijają swoje piętno na tym co dzieje się teraz.
Świetną sprawą jest podział na rozdziały, który określony jest dniami: „dwa dni po zabójstwie” itd. Bardzo mi się to podoba, bo lubię wiedzieć co się dzieje na bieżąco. Język autora mimo że zróżnicowany jest przyjemny do czytania, w zależności w jakim okresie jesteśmy, tak opowieść jest dostosowana. Klimacik trzyma mocno przez całą książkę, a czytanie sprawia ogrom przyjemności. Polecam całkowicie! Szczególnie, że jestem oczarowana właśnie tym co zapoczątkowało tę tragedię!
Ewelina Górowska | (23.12.2020) |
Ostatnio mam to szczęście, że trafiam na naprawdę dobre kryminały. Nie inaczej jest i tym razem, choć w tym przypadku dostajemy również porządną lekcję historii, a sprawa kryminalna (ta współczesna) jest "tylko" tłem dla wydarzeń, które miały olbrzymi wpływ na chrześcijaństwo w szesnastym i siedemnastym wieku. Wydarzenia te powiązane są z Ewangelią Marii Magdaleny oraz morderstwem, które wydarzyło się ponad czterysta lat temu.
Wątek historyczny jest autentyczny, więc "spotkamy" w tej powieści wiele osób, które znamy ze szkolnych podręczników, a także poznamy legendy oraz inne ludzkie wierzenia (np. w zmory) i inne ciekawostki (chociażby o trzęsieniu ziemi w 1606 roku w Tucznie i w jakich okolicznościach do niego doszło).
Wyjaśnienie autora, w jaki sposób wszedł w podsiadanie tłumaczenia Ewangelii Marii Magdaleny, dodatkowo rozbudza ciekawość i zmusza do zastanowienia się, co jest takiego wyjątkowego w tych manuskryptach. Wyjaśnienie znajduje się już kilka stron dalej.
Powieść wciąga i intryguje od pierwszych stron.
Akcja powieści dzieje się szybko, trzyma w napięciu do samego końca. Zaskakuje.
Język użyty przez autora jest zrozumiały i przystępny, choć momentami dość wulgarny, niektórym może to przeszkadzać, mi jednak nie zrobił różnicy w odbiorze całości.
Barwne i szczegółowe opisy pozwalają sobie wyobrazić dane miejsce i jego klimat. Zrozumieć emocje i obawy płynące z myśli bohaterów, oraz poznać panujące nastroje społeczne i polityczne (szczególnie w szesnastym i siedemnastym wieku).
Czy polecam?
Polecam serdecznie. Niezwykle ciekawe połączenie kryminału i dobrej historycznej książki. Każdy znajdzie w niej coś dla siebie.
POLECAM...
Wątek historyczny jest autentyczny, więc "spotkamy" w tej powieści wiele osób, które znamy ze szkolnych podręczników, a także poznamy legendy oraz inne ludzkie wierzenia (np. w zmory) i inne ciekawostki (chociażby o trzęsieniu ziemi w 1606 roku w Tucznie i w jakich okolicznościach do niego doszło).
Wyjaśnienie autora, w jaki sposób wszedł w podsiadanie tłumaczenia Ewangelii Marii Magdaleny, dodatkowo rozbudza ciekawość i zmusza do zastanowienia się, co jest takiego wyjątkowego w tych manuskryptach. Wyjaśnienie znajduje się już kilka stron dalej.
Powieść wciąga i intryguje od pierwszych stron.
Akcja powieści dzieje się szybko, trzyma w napięciu do samego końca. Zaskakuje.
Język użyty przez autora jest zrozumiały i przystępny, choć momentami dość wulgarny, niektórym może to przeszkadzać, mi jednak nie zrobił różnicy w odbiorze całości.
Barwne i szczegółowe opisy pozwalają sobie wyobrazić dane miejsce i jego klimat. Zrozumieć emocje i obawy płynące z myśli bohaterów, oraz poznać panujące nastroje społeczne i polityczne (szczególnie w szesnastym i siedemnastym wieku).
Czy polecam?
Polecam serdecznie. Niezwykle ciekawe połączenie kryminału i dobrej historycznej książki. Każdy znajdzie w niej coś dla siebie.
POLECAM...
Maria Ciężarek | (13.01.2021) |
Jeśli zależy wam na książce, którą przeczytacie szybko książce, która wciągnie was bez reszty książce, która utrzyma was od początku do końca w stałym napięciu i taką, gdzie nie będziecie mieli pojęcia jaki jest finał... Oto jest powieść dla was.
Książka nie jest wielka jeśli chodzi o objętość stron, natomiast zostały na nich zawarte wszystkie konieczne elementy i zdecydowanie niczego tutaj nie brakuje. Przeplatają się tutaj ze sobą historie z różnych okresów czasowych. Pierwszy, to XVI wiek, kiedy to rękopis gnostyckiej Ewangelii Marii Magdaleny trafia w ręce polskiego posła w Turcji, a następnie wędruje przez lata z rąk do rąk... W tym samym wieku Krzysztof Tuczyński de Wedel dopuszcza się karygodnego czynu, który zdaje się ciągnąć latami... Latami bowiem kobiety o tym samym imieniu i tych samych cechach wyglądu zostają zamordowane i nazywane są zmorami. W czasach obecnych historia morderstwa młodej dziewczyny obrasta dawnymi przesądami, dawnymi wspomnieniami i wieloma innymi tajemniczymi aspektami, które tylko podkręcają zagadkę zbrodni.
Choć jest to książka dość krótka, to jest całkowicie kompletnym dziełem. Czytałam ją z wielkim zainteresowaniem i ciekawością. Każda strona tutaj potęguje napięcie i prowadzi do naprawdę mocno niespodziewanego zakończenia. Tyle podejrzanych, tyle poszlak, tyle wskazówek... A żadna z nich nie poprowadziła mnie na właściwy trop. Jedyne czego byłam pewna to tego, kto nie zabił. Ale ujawnienie twarzy mordercy jest prawdziwym zaskoczeniem. Jest to mistrzowsko skomponowana fabuła, gdzie historie różnych wieków, choć inne, to niemalże identyczne - przeplatają się ze sobą nieodłącznie. To bardzo dobra lektura na jeden wieczór, która nie odpuści czytelnikowi póki ten nie przeczyta ostatniego, napisanego w niej słowa.
Wartym uwagi jest słowo od autora zamieszczone na samym początku. Mówi on tutaj o swoim pomyśle, o tym dlaczego dzieło wygląda tak a nie inaczej oraz zdradza kilka szczegółów z własnego życia. Czasem czytelnikom zdarza się takie wstępy autorskie pominąć, jednak dla tej konkretnej powieści ma on niebywale duże znaczenie. Z racji iż zbliżają się święta, to może być to dobra okazja by sprezentować tę powieść wszystkim miłośników powieści kryminalnych, z tajemnicą, takich którzy lubią dobre, szybkie lektury.
www.ksiazkomania17.blogspot.com
Książka nie jest wielka jeśli chodzi o objętość stron, natomiast zostały na nich zawarte wszystkie konieczne elementy i zdecydowanie niczego tutaj nie brakuje. Przeplatają się tutaj ze sobą historie z różnych okresów czasowych. Pierwszy, to XVI wiek, kiedy to rękopis gnostyckiej Ewangelii Marii Magdaleny trafia w ręce polskiego posła w Turcji, a następnie wędruje przez lata z rąk do rąk... W tym samym wieku Krzysztof Tuczyński de Wedel dopuszcza się karygodnego czynu, który zdaje się ciągnąć latami... Latami bowiem kobiety o tym samym imieniu i tych samych cechach wyglądu zostają zamordowane i nazywane są zmorami. W czasach obecnych historia morderstwa młodej dziewczyny obrasta dawnymi przesądami, dawnymi wspomnieniami i wieloma innymi tajemniczymi aspektami, które tylko podkręcają zagadkę zbrodni.
Choć jest to książka dość krótka, to jest całkowicie kompletnym dziełem. Czytałam ją z wielkim zainteresowaniem i ciekawością. Każda strona tutaj potęguje napięcie i prowadzi do naprawdę mocno niespodziewanego zakończenia. Tyle podejrzanych, tyle poszlak, tyle wskazówek... A żadna z nich nie poprowadziła mnie na właściwy trop. Jedyne czego byłam pewna to tego, kto nie zabił. Ale ujawnienie twarzy mordercy jest prawdziwym zaskoczeniem. Jest to mistrzowsko skomponowana fabuła, gdzie historie różnych wieków, choć inne, to niemalże identyczne - przeplatają się ze sobą nieodłącznie. To bardzo dobra lektura na jeden wieczór, która nie odpuści czytelnikowi póki ten nie przeczyta ostatniego, napisanego w niej słowa.
Wartym uwagi jest słowo od autora zamieszczone na samym początku. Mówi on tutaj o swoim pomyśle, o tym dlaczego dzieło wygląda tak a nie inaczej oraz zdradza kilka szczegółów z własnego życia. Czasem czytelnikom zdarza się takie wstępy autorskie pominąć, jednak dla tej konkretnej powieści ma on niebywale duże znaczenie. Z racji iż zbliżają się święta, to może być to dobra okazja by sprezentować tę powieść wszystkim miłośników powieści kryminalnych, z tajemnicą, takich którzy lubią dobre, szybkie lektury.
www.ksiazkomania17.blogspot.com
Joanna B. | (23.04.2021) |
Dziś, żeby choć na chwilkę oderwać Was od przygotowań do Świąt, chciałam opowiedzieć po krótce o pewnej książce, która dzięki uprzejmości Wydawnictwa Novae Res wpadła mi ostatnio w ręce. Po pierwsze bardzo spodobał mi się tytuł, który tłumaczy się jako "Nie dotykaj mnie!" tudzież "Nie zatrzymuj mnie!"
i są to słowa, jakie wypowiedział Jezus do Marii Magdaleny
zaraz po zmartwychwstaniu. Uznałam, że skoro już mamy wątek religijny,
to już jest dobrze, bo nie wiem, czy wspominałam,
ale lubię kryminały czy thrillery,
które zawierają jakieś wątki o podłożu religijnym. Do tego okazało się,
że książka jest oparta na faktach (i to jakich!), więc już w ogóle byłam zachwycona, jak zaczynałam ją czytać.
Okazało się, że nie zawiodłam się ani trochę. Książka co prawda jest niedługa,
ale mnóstwo w niej treści, akcja toczy się bardzo prężnie i szybko. Od samego początku czytelnik odczuwa napięcie, które ani na chwilę nie zanika. Mimo,
iż "Noli me tangere!" rozpoczyna się morderstwem młodej dziewczyny, to jednak nie to stanowi sedna całej opowieści, bowiem czytając dalej cofamy się o ponad 400 lat.. Poznajemy inną historię, młodej zgwałconej kobiety i okazuje się,
że obie sprawy coś łączy i nie chodzi tylko o imiona - Maria Magdalena.
Co ciekawe, autor w książce też wspomina tajemniczą ewangelię Marii Magdaleny, nieuznawaną przez Kościół. Przedstawia historię papirusów, na których została ona spisana, co dodatkowo intryguje czytelnika.
Książka napisana jest w bardzo fajny i przystępny sposób, a autor nie przestaje nas zaskakiwać. Dlatego wszystkim miłośnikom kryminałów bardzo gorąco polecam.
http://klub-tworczych-mam.blogspot.com/2020/12/mama-czyta-noli-me-tangere-andreas-hoff.html
i są to słowa, jakie wypowiedział Jezus do Marii Magdaleny
zaraz po zmartwychwstaniu. Uznałam, że skoro już mamy wątek religijny,
to już jest dobrze, bo nie wiem, czy wspominałam,
ale lubię kryminały czy thrillery,
które zawierają jakieś wątki o podłożu religijnym. Do tego okazało się,
że książka jest oparta na faktach (i to jakich!), więc już w ogóle byłam zachwycona, jak zaczynałam ją czytać.
Okazało się, że nie zawiodłam się ani trochę. Książka co prawda jest niedługa,
ale mnóstwo w niej treści, akcja toczy się bardzo prężnie i szybko. Od samego początku czytelnik odczuwa napięcie, które ani na chwilę nie zanika. Mimo,
iż "Noli me tangere!" rozpoczyna się morderstwem młodej dziewczyny, to jednak nie to stanowi sedna całej opowieści, bowiem czytając dalej cofamy się o ponad 400 lat.. Poznajemy inną historię, młodej zgwałconej kobiety i okazuje się,
że obie sprawy coś łączy i nie chodzi tylko o imiona - Maria Magdalena.
Co ciekawe, autor w książce też wspomina tajemniczą ewangelię Marii Magdaleny, nieuznawaną przez Kościół. Przedstawia historię papirusów, na których została ona spisana, co dodatkowo intryguje czytelnika.
Książka napisana jest w bardzo fajny i przystępny sposób, a autor nie przestaje nas zaskakiwać. Dlatego wszystkim miłośnikom kryminałów bardzo gorąco polecam.
http://klub-tworczych-mam.blogspot.com/2020/12/mama-czyta-noli-me-tangere-andreas-hoff.html
zaczytanapann_a 092 | (13.01.2021) |
Takiego kryminału już dawno nie czytałam!
Ewelina Kowalczyk | (24.02.2021) |
Połączenie wątku historycznego, religijnego ze współczesnym kryminałem może być tak dobrym pomysłem, a miasteczko pełne zabobonów dopełnia całości. Książka wciąga nas, wywołuje momentami gęsią skórkę, ale również momentami bawi. Historia przedstawiona w bardzo ciekawy sposób a głównym tematem jest ewangelia Marii Magdaleny, która nie jest uznawana przez kościół. Moim zdaniem trochę za bardzo przeważał wątek historyczny i było go więcej niż śledztwa i mało wiemy o bohaterach, właściwie mało to za dużo powiedziane. Dobra pozycja na wieczorne czytanie.
Jadwiga Barszczewska | (25.02.2021) |
Bardzo dziwny tytuł, prawda? To zdanie wypowiedział Chrystus do Marii Magdaleny zaraz po zmartwychwstaniu i oznaczają one "nie zatrzymuj mnie" ale też "nie dotykaj mnie".
Podstawą książki jest postać Marii Magdaleny. W czasach obecnych, w małej miejscowości Martwe znajdującej się niedaleko Tuczna, zamordowana zostaje wracająca z randki młoda dziewczyna Maria Magdalena. Ktoś podżyna Jej gardło i pozostawia upozowane na klęczkach zwłoki. Ludzie z miasteczka mówią, że Maria była "zmorą" która udusiła jednego z miejscowych mężczyzn i że ta śmierć się Jej należała. W toku śledztwa policja dociera do miejscowego historyka, który opowiada że przesąd ten powstał w wyniku zbrodni jakiej dopuścił się Krzysztof Tuczyński de Wedel, gwałcąc a następnie nakazując zamordowanie chłopki o imieniu Maria Magdalena. Według Niego dziewczyna ożyła jako zmora i prześladowała go do końca życia, najpierw dusząc Jego żonę i nowonarodzonego syna. Sprawa zamordowania Magdy ma związek z przeszłością i ołtarzem w Parafii w Tucznie.
W książce przeszłość i teraźniejszość przeplatają się ze sobą. Autor, jak sam napisał we wstępie, chciał przekazać czytelnikom informację o znajdującej się od wieków w rękach Jego rodziny Ewangelii według Marii Magdaleny, przetłumaczonej przez Księdza Wujka. Ponieważ jest to trudny tekst i do tego podany archaicznym językiem, obawiał się, że będzie zbyt trudny w odbiorze. Dlatego trochę dla zabawy wplótł go w sprawę kryminalną. Niestety mam wrażenie, że zakończenie autor potraktował trochę "po macoszemu", tak jakby koniecznie już chciał skoczyć książkę, więc rozwiązał sprawę zabójstwa jednym rozdziałem. O ile początek książki i część historyczna były bardzo szczegółowe i dynamiczne, o tyle ta końcówka zostawia powien niedosyt. Mimo że domyśliłam się kim jest zabójca, to treść książki była na tyle ciekawa, a autor ma tak lekkie pióro, że mógł ta końcówkę jeszcze przeciągnąć.
Po przeczytaniu książki poszukałam nieco informacji o Tucznie i patrząc na zamek i kościół opisane w książce, nabrałam ochoty na wizytę w tych pięknych okolicach.
Podstawą książki jest postać Marii Magdaleny. W czasach obecnych, w małej miejscowości Martwe znajdującej się niedaleko Tuczna, zamordowana zostaje wracająca z randki młoda dziewczyna Maria Magdalena. Ktoś podżyna Jej gardło i pozostawia upozowane na klęczkach zwłoki. Ludzie z miasteczka mówią, że Maria była "zmorą" która udusiła jednego z miejscowych mężczyzn i że ta śmierć się Jej należała. W toku śledztwa policja dociera do miejscowego historyka, który opowiada że przesąd ten powstał w wyniku zbrodni jakiej dopuścił się Krzysztof Tuczyński de Wedel, gwałcąc a następnie nakazując zamordowanie chłopki o imieniu Maria Magdalena. Według Niego dziewczyna ożyła jako zmora i prześladowała go do końca życia, najpierw dusząc Jego żonę i nowonarodzonego syna. Sprawa zamordowania Magdy ma związek z przeszłością i ołtarzem w Parafii w Tucznie.
W książce przeszłość i teraźniejszość przeplatają się ze sobą. Autor, jak sam napisał we wstępie, chciał przekazać czytelnikom informację o znajdującej się od wieków w rękach Jego rodziny Ewangelii według Marii Magdaleny, przetłumaczonej przez Księdza Wujka. Ponieważ jest to trudny tekst i do tego podany archaicznym językiem, obawiał się, że będzie zbyt trudny w odbiorze. Dlatego trochę dla zabawy wplótł go w sprawę kryminalną. Niestety mam wrażenie, że zakończenie autor potraktował trochę "po macoszemu", tak jakby koniecznie już chciał skoczyć książkę, więc rozwiązał sprawę zabójstwa jednym rozdziałem. O ile początek książki i część historyczna były bardzo szczegółowe i dynamiczne, o tyle ta końcówka zostawia powien niedosyt. Mimo że domyśliłam się kim jest zabójca, to treść książki była na tyle ciekawa, a autor ma tak lekkie pióro, że mógł ta końcówkę jeszcze przeciągnąć.
Po przeczytaniu książki poszukałam nieco informacji o Tucznie i patrząc na zamek i kościół opisane w książce, nabrałam ochoty na wizytę w tych pięknych okolicach.
Martyna Chojnacka | (16.03.2021) |
Kwestie wiary i Kościoła bardzo często wywołują wiele nieporozumień. W tej książce została poruszona sprawa apokryfów, ksiąg nie wchodzących w skład Kanonu Biblii, a dokładnie Ewangelii Marii Magdaleny. Należy zauważyć, że takich tekstów jest zdecydowanie więcej (można tu wymienić chociażby Ewangelię Judasza, Barnaby, Hebrajczyków, Bartłomieja, Filipa i wiele innych).
Z pewnością jest wiele osób, które od razu zanegują owe podania, ale czy nie lepiej najpierw zapoznać się z nimi…
To właśnie te fragmenty w tekście, odnoszące się do religii i do „kolei losów” Ewangelii Marii Magdaleny najbardziej przyciągnęły moją uwagę. Już sam tytuł świadczył o tym, ze autor z pewnością nie potratuje tego tematu zdawkowo. Noli me tangere oznacza „nie dotykaj mnie”, ‚nie zatrzymuj mnie”. To słowa, które według Ewangelii Janowej Jezus Chrystus wypowiedział do Marii Magdaleny po zmartwychwstaniu. Warto również zwrócić uwagę na pojawiający się ten właśnie motyw w sztuce zarówno w rzeźbie, malarstwie, jak i grafice, wykorzystany przez znakomitych artystów (Tycjana, Albrechta Durera, Fra Angelica, Lucasa Cranacha…)
Wracając do książki… fabuła ukazana jest z dwóch perspektyw. Tego co działo się w przeszłości związanej właśnie z tekstem religijnym oraz współcześnie, gdzie prowadzone jest śledztwo w sprawie morderstwa młodej dziewczyny. Porównując te dwie „części” pierwsza wypada zdecydowanie lepiej. Odniosłam wrażenie, że autor tak bardzo został pochłonięty przeszłością, że nie zdążył dopracować kwestii kryminalnych, czegoś ewidentnie tu zabrakło. Nie pomysłu, bo ten był bardzo ciekawy, ale rozbudowania rzeczywistości, dopracowania szczegółów i finału, który wypadł dość blado.
Pomimo tych niedociągnięć czytało mi się bardzo dobrze, to książka, która można przeczytać w jeden wieczór.
Z pewnością jest wiele osób, które od razu zanegują owe podania, ale czy nie lepiej najpierw zapoznać się z nimi…
To właśnie te fragmenty w tekście, odnoszące się do religii i do „kolei losów” Ewangelii Marii Magdaleny najbardziej przyciągnęły moją uwagę. Już sam tytuł świadczył o tym, ze autor z pewnością nie potratuje tego tematu zdawkowo. Noli me tangere oznacza „nie dotykaj mnie”, ‚nie zatrzymuj mnie”. To słowa, które według Ewangelii Janowej Jezus Chrystus wypowiedział do Marii Magdaleny po zmartwychwstaniu. Warto również zwrócić uwagę na pojawiający się ten właśnie motyw w sztuce zarówno w rzeźbie, malarstwie, jak i grafice, wykorzystany przez znakomitych artystów (Tycjana, Albrechta Durera, Fra Angelica, Lucasa Cranacha…)
Wracając do książki… fabuła ukazana jest z dwóch perspektyw. Tego co działo się w przeszłości związanej właśnie z tekstem religijnym oraz współcześnie, gdzie prowadzone jest śledztwo w sprawie morderstwa młodej dziewczyny. Porównując te dwie „części” pierwsza wypada zdecydowanie lepiej. Odniosłam wrażenie, że autor tak bardzo został pochłonięty przeszłością, że nie zdążył dopracować kwestii kryminalnych, czegoś ewidentnie tu zabrakło. Nie pomysłu, bo ten był bardzo ciekawy, ale rozbudowania rzeczywistości, dopracowania szczegółów i finału, który wypadł dość blado.
Pomimo tych niedociągnięć czytało mi się bardzo dobrze, to książka, która można przeczytać w jeden wieczór.
Anna Michalak | (22.03.2021) |
Książka opowiada nie tylko o czasach współczesnych, ale również o czasach historycznych. Motywem przewodnim jest postać Marii Magdaleny. Autor poprzez dwie historie próbuje przybliżyć czytelnikom historie jej życia.
Czytając książkę poznajemy historię Krzysztofa Tuczyńskiego de Wedel, który był wielkim panem i katolikiem na ziemiach polskich w XVII wieku. Pewnego dnia podczas swojej podróży spotyka on młodą dziewczynę, którą gwałci. Po jakimś czasie dowiaduje się, że była ona katoliczką. Od tej chwili jego życie diametralnie się zmienia.
Współczesny wątek w powieści dotyczy brutalnego morderstwa popełnionego na młodej dziewczynie. Mieszkała ona w małym miasteczku i przez mieszkańców była uznawana za zmorę. Podobnie jak w przypadku historycznej ofiary nosiła imiona Maria Magdalena...
Książka bardzo mi się spodobała. Nie tylko dlatego, że autor w interesujący sposób opisał sprawę morderstwa i dochodzenia. Spodobał mi się także wątek historyczny, który, jak zastrzega autor, zdarzył się naprawdę na ziemiach polskich. Książka jest bliska memu sercu także dlatego, że wielokrotnie nawiązuje się w niej do mojej rodzinnej miejscowości jaką jest Poznań. Książkę czytało się bardzo przyjemnie. Szybko mnie wciągnęła swoją fabułą.
Polecam serdecznie.
Czytając książkę poznajemy historię Krzysztofa Tuczyńskiego de Wedel, który był wielkim panem i katolikiem na ziemiach polskich w XVII wieku. Pewnego dnia podczas swojej podróży spotyka on młodą dziewczynę, którą gwałci. Po jakimś czasie dowiaduje się, że była ona katoliczką. Od tej chwili jego życie diametralnie się zmienia.
Współczesny wątek w powieści dotyczy brutalnego morderstwa popełnionego na młodej dziewczynie. Mieszkała ona w małym miasteczku i przez mieszkańców była uznawana za zmorę. Podobnie jak w przypadku historycznej ofiary nosiła imiona Maria Magdalena...
Książka bardzo mi się spodobała. Nie tylko dlatego, że autor w interesujący sposób opisał sprawę morderstwa i dochodzenia. Spodobał mi się także wątek historyczny, który, jak zastrzega autor, zdarzył się naprawdę na ziemiach polskich. Książka jest bliska memu sercu także dlatego, że wielokrotnie nawiązuje się w niej do mojej rodzinnej miejscowości jaką jest Poznań. Książkę czytało się bardzo przyjemnie. Szybko mnie wciągnęła swoją fabułą.
Polecam serdecznie.
Małgosia Brzeska | (22.11.2020) |
Nie dotykaj mnie! Te słowa są ostrzeżeniem. Nie waż się mnie ruszać, opamiętaj się. Podnieś na mnie rękę, a będziesz tego żałował do końca swoich dni, a nawet dłużej. Czy rzeczywiście te słowa powinny być przestrogą? A może mają tylko kogoś nastraszyć? Ja bym się dwa razy zastanowiła nad ich znaczeniem. Ale jestem pewna, że Krzysztof Tuczyński de Wedel, wielki pan na włościach bardzo żałował swojego postępowania i miał do siebie pretensje, że głębiej tego nie przemyślał.
Młoda dziewczyna została brutalnie zamordowana w drodze powrotnej ze spotkania z kochankiem. Nikt nic oczywiście nie widział, brak śladów, za wyjątkiem odcisku podeszwy buta. Wiele osób z okolicznej wsi nie lubiło dziewczyny i życzyło jej śmierci. Ale kto tak naprawdę dokonał tej zbrodni, tego nie wiemy. Stara się to wyjaśnić miejscowa policja. Im dalej brniemy, tym na jaw wychodzi więcej faktów i powiązań miejscowych władz. Czasem wystarczyła koperta z konkretną zawartością, wiele udawało się w ten sposób załatwić bądź ukryć. Korupcja i mataczenie będą widoczne na każdym kroku. Liczy się efekt końcowy, niekoniecznie postępowanie zgodne z prawem.
Przenosimy się kilka wieków wstecz i jesteśmy świadkami podobnego wydarzenia. Krzysztof Tuczyński de Wedel, wielki piewca i krzewiciel wiary katolickiej gwałci młodą chłopkę. Dziewczyna rzuca w niego znamiennymi słowami: Noli me tangere! Szybko wielmożny pan się dowiaduje o katolickim pochodzeniu dziewczyny, a zaskoczony jest tym bardziej, że dziewczyna nazywała się Maria Magdalena …
Wiele wspólnego łączy te dwie zbrodnie. Czyżby zmory przeszłości nie dały spokoju i jeszcze lata po zdarzeniu nie pozwalają o sobie zapomnieć? Trudno wyobrażalne, mało prawdopodobne, ale nie ma innego wyjaśnienia. Warto się przekonać, czy to dziwny zbieg okoliczności czy działanie sił pozaziemskich? Czy duże podobieństwo zbrodni może być dziełem przypadku? A ułożenie zwłok identyczne jak na ołtarzu w miejscowym kościele? Tego już za wiele, jak na dziwny traf …
Autor umiejętnie połączył wydarzenie z przeszłości ze zbrodnią z ówczesnych czasów. Wiele podobieństw i analogii skłania do myślenia i rozważenia tych zdarzeń. Kim była Maria Magdalena, co wiemy o jej przeszłości? Czy zgadzamy się z poglądami autora w tej kwestii?
Intrygujący wydaje się być pomysł na fabułę, połączenie wątku kryminalnego z wątkiem historycznym nie jest częstym zabiegiem. Ciekawe i warte uwagi. Co do bohaterów to w moim odczuciu niczym szczególnym się nie wyróżniali, nie utkwili na dłużej w mojej pamięci. Byli po prostu zwyczajni. Autor posługuje się specyficznym i brutalnym językiem, momentami chamskim, który nie każdemu musi przypaść do gustu. Być może to celowy zabieg w celu uwypuklenia mocnych emocji. Jak dla mnie to za dużo dosadnych słów, całkiem niepotrzebnie.
Myślę, że warto poświęcić jej wieczór, więcej czasu raczej wam nie zajmie. Wywoła trochę niepokoju, ale to celowe. Skłoni też do małych refleksji, to również zamierzone. A zakończenie? Zaskakujące. I dla takich wrażeń warto sięgnąć po tę lekturę.
Młoda dziewczyna została brutalnie zamordowana w drodze powrotnej ze spotkania z kochankiem. Nikt nic oczywiście nie widział, brak śladów, za wyjątkiem odcisku podeszwy buta. Wiele osób z okolicznej wsi nie lubiło dziewczyny i życzyło jej śmierci. Ale kto tak naprawdę dokonał tej zbrodni, tego nie wiemy. Stara się to wyjaśnić miejscowa policja. Im dalej brniemy, tym na jaw wychodzi więcej faktów i powiązań miejscowych władz. Czasem wystarczyła koperta z konkretną zawartością, wiele udawało się w ten sposób załatwić bądź ukryć. Korupcja i mataczenie będą widoczne na każdym kroku. Liczy się efekt końcowy, niekoniecznie postępowanie zgodne z prawem.
Przenosimy się kilka wieków wstecz i jesteśmy świadkami podobnego wydarzenia. Krzysztof Tuczyński de Wedel, wielki piewca i krzewiciel wiary katolickiej gwałci młodą chłopkę. Dziewczyna rzuca w niego znamiennymi słowami: Noli me tangere! Szybko wielmożny pan się dowiaduje o katolickim pochodzeniu dziewczyny, a zaskoczony jest tym bardziej, że dziewczyna nazywała się Maria Magdalena …
Wiele wspólnego łączy te dwie zbrodnie. Czyżby zmory przeszłości nie dały spokoju i jeszcze lata po zdarzeniu nie pozwalają o sobie zapomnieć? Trudno wyobrażalne, mało prawdopodobne, ale nie ma innego wyjaśnienia. Warto się przekonać, czy to dziwny zbieg okoliczności czy działanie sił pozaziemskich? Czy duże podobieństwo zbrodni może być dziełem przypadku? A ułożenie zwłok identyczne jak na ołtarzu w miejscowym kościele? Tego już za wiele, jak na dziwny traf …
Autor umiejętnie połączył wydarzenie z przeszłości ze zbrodnią z ówczesnych czasów. Wiele podobieństw i analogii skłania do myślenia i rozważenia tych zdarzeń. Kim była Maria Magdalena, co wiemy o jej przeszłości? Czy zgadzamy się z poglądami autora w tej kwestii?
Intrygujący wydaje się być pomysł na fabułę, połączenie wątku kryminalnego z wątkiem historycznym nie jest częstym zabiegiem. Ciekawe i warte uwagi. Co do bohaterów to w moim odczuciu niczym szczególnym się nie wyróżniali, nie utkwili na dłużej w mojej pamięci. Byli po prostu zwyczajni. Autor posługuje się specyficznym i brutalnym językiem, momentami chamskim, który nie każdemu musi przypaść do gustu. Być może to celowy zabieg w celu uwypuklenia mocnych emocji. Jak dla mnie to za dużo dosadnych słów, całkiem niepotrzebnie.
Myślę, że warto poświęcić jej wieczór, więcej czasu raczej wam nie zajmie. Wywoła trochę niepokoju, ale to celowe. Skłoni też do małych refleksji, to również zamierzone. A zakończenie? Zaskakujące. I dla takich wrażeń warto sięgnąć po tę lekturę.
Królewskie Recenzje | (19.02.2021) |
Książka podzielona jest na dwie historie. Wszystko zaczyna się w czasach współczesnych, ale ludzie znają wydarzenia z przeszłości i wierzą, ze zmora wraca chcąc dokonać zemsty. Dzięki temu poznajemy historię z przeszłości, a także mamy przybliżoną historię Chrześcijaństwa, bo mowa tu o soborach i herezjach. Akrat to były fragmenty, które mnie zaciekawiły, podobnie jak wątek o apokryfie. Pozostałe jednak raczej mnie nie zainteresowały, jedynie trochę byłam ciekawa, kto stoi za morderstwem dziewczyny, ale wszelkie powiązania z kochankiem, informacje podawane przez jej przyjaciółkę czy wmieszanie się do śledztwa księdza nie zrobiły na mnie wrażenia.
Małgorzata Kulińska | (25.02.2021) |
Martwe to wioska, której początki sięgają średniowiecza.
Jej mieszkanka Maria Magdalena Zasadna uważana jest przez mieszkańców za zmorę. Oskarżają ją o śmierć bogatego gospodarza, którego miała udusić w nocy jako zjawa. Dziewczyna pewnej nocy zostaje zamordowana, a jej śmierć otwiera bramę do przeszłości.
Co ofiara ma wspólnego z Marią Magdaleną Utecht zgwałconą i zamordowaną w średniowieczu przez dziedzica. Pohańbiona dziewczyna po śmierci mieściła się na swym oprawcy.
Czy te współczesne wydarzenia łącza się z gnostycką Ewangelią Marii Magdaleny, która umniejsza rolę Piotra, a kobietę wskazuje jako nauczycielkę apostołów?
Śledztwo prowadzi nas w kierunku tropów, których nie można racjonalnie wytłumaczyć, ale samo morderstwo jest okrutne, realne i nic nie ma w nim metafizycznego.
Ta książka, to zderzenie kilku światów, epok i poglądów. Znajdziemy tu trochę odniesień do literatury, chrześcijaństwa, sytuacji społecznej i politycznej, podanych w dość oszczędnej i krótkiej formie. Jak dla mnie nie do końca jest to udany i wciągający patchwork, choć myślę że może znaleźć swoich zwolenników.
https://www.instagram.com/czy.tam.tu/
Jej mieszkanka Maria Magdalena Zasadna uważana jest przez mieszkańców za zmorę. Oskarżają ją o śmierć bogatego gospodarza, którego miała udusić w nocy jako zjawa. Dziewczyna pewnej nocy zostaje zamordowana, a jej śmierć otwiera bramę do przeszłości.
Co ofiara ma wspólnego z Marią Magdaleną Utecht zgwałconą i zamordowaną w średniowieczu przez dziedzica. Pohańbiona dziewczyna po śmierci mieściła się na swym oprawcy.
Czy te współczesne wydarzenia łącza się z gnostycką Ewangelią Marii Magdaleny, która umniejsza rolę Piotra, a kobietę wskazuje jako nauczycielkę apostołów?
Śledztwo prowadzi nas w kierunku tropów, których nie można racjonalnie wytłumaczyć, ale samo morderstwo jest okrutne, realne i nic nie ma w nim metafizycznego.
Ta książka, to zderzenie kilku światów, epok i poglądów. Znajdziemy tu trochę odniesień do literatury, chrześcijaństwa, sytuacji społecznej i politycznej, podanych w dość oszczędnej i krótkiej formie. Jak dla mnie nie do końca jest to udany i wciągający patchwork, choć myślę że może znaleźć swoich zwolenników.
https://www.instagram.com/czy.tam.tu/
Dodaj własną recenzję
Zakupy w Zaczytani.pl są bezpieczne.
Oferta książek
Wg wydawnictwa
Najpopularniejsze i polecane
Kategorie książek
Zaloguj się | Twoje zamówienia | Twoje dane | Koszty dostawy | Regulamin zakupów
Reklamacje i zwroty | Bezpieczeństwo | Pomoc | Kontakt | Copyright © 2008 by Novae Res
Reklamacje i zwroty | Bezpieczeństwo | Pomoc | Kontakt | Copyright © 2008 by Novae Res