Nikt nie rodzi się hetero
- bardzo ciekawy temat - fajnie, że takie książki powstają
- wiele się z niej nauczyłam i mogłam zauważyć pewne różnice, o których wcześniej nawet nie pomyślałam
- książka ma jednak kilka wad (w samym sposobie napisania, a nie tematyce), które zaważyły na mojej ocenie
- jak dla mnie, za dużo trudnego i mylącego się słownictwa - w pewnych momentach się gubiłam i chciałam odłożyć książkę
- są oczywiście słowniczki, które wyjaśniają pojęcia, ale jakoś to szybko szło i nie zawsze nadążałam
- w pierwszej części na początku było super - byłam bardzo zainteresowana - jednak zauważyłam, że wszystkie pytania i odpowiedzi są do siebie podobne - wiele osób odpowiadało prawie tak samo, tylko różniły ich lekkie szczegóły - w takich momentach byłam już znudzona i nie chciało mi się w kółko czytać tego samego
- muszę przyznać też, że niektóre fragmenty pomijałam, aby nie zniechęcić się jeszcze bardziej
- mogłaby być krótsza, tak aby sprawniej się ją czytało, ale rozumiem też czym się kierowała autorka
- naprawdę uważam, że ta książka powinna trafić w ręce wszystkich zainteresowanych, bo porusza dogłębnie temat
- jednak dla osób, które opisują siebie jako osoby hetero, może ona lekko przerazić i przytłoczyć swoją wiedzą
- czytałam ją dosyć długo (prawie miesiąc), być może dlatego już czułam się zmęczona

Kościół mógłby mieć autorytet, ale utracił go na własne życzenie.

Marzenia się nie spełniają - marzenia się spełnia!