Nadzieja
Cena: 23,00 zł 19,55 zł
Wysyłamy w 1-3 dni
Książki dostarcza firma DHL Express
Czas oczekiwania na paczkę
Książki dostarcza firma DHL Express
Czas oczekiwania na paczkę
Opis i recenzje
Jakub, samotny idealista szukający ucieczki przed światem, zaczyna pracę w domu opieki. Tam zostaje opiekunem Marii, która wciąż wymyka się z ośrodka. Nikt nie wie, dokąd kobieta się udaje i czy jest to wynikiem jej choroby, czy też skrywa ona jakąś tajemnicę. Z czasem pomiędzy Marią a Jakubem zawiązuje się niezwykła przyjaźń. Przyjaźń, która odmieni ich na zawsze.
Szczegóły
- Rodzaj literatury: Literatura obyczajowa
- Wydawca: Novae Res, 2015
- Format: 121x195mm, oprawa miękka
- Wydanie: Pierwsze
- Liczba stron: 110
- ISBN: 978-83-7942-952-3
Recenzje czytelników
Średnia ocena: | z 2 recenzji. | Dodaj własną recenzję |
Karolina Pająk (Dzosefinn) | (3.01.2016) |
[...]
Historia opowiedziana przez Agnieszkę Borys toczy się w niezwykle malowniczym i trochę surowym miejscu, gdzie towarzyszem naszej samotni jest szum morza, skrzek mew oraz orzeźwiająca bryza. Właśnie taki klimat otula dom opieki, który bardzo często staje się dla starszych ludzi nie tylko ostatnim domem na Ziemi, ale także i... więzieniem, gdzie obowiązują surowe reguły. Żyją w nim osoby z różnymi dolegliwościami i chorobami: nie tylko fizycznymi, ale również i duchowymi. Jedną z mieszkanek tego domu jest Maria, która przez swoje niezapowiedziane wędrówki często przyprawia pracowników ośrodka o szybsze bicie serca. Kobieta jednak nie ucieka bez powodu, a opiekunom trudno do niej dotrzeć. Pewnego dnia do domu opieki zostaje zatrudniony nowy pracownik, który swoim świeżym podejściem i spojrzeniem na świat zmienia ludzi znajdujących się w jego otoczeniu – w tym także Marię. Jaką tajemnicę skrywa Maria? Czy Jakubowi, młodemu opiekunowi uda się dokonać na pozór rzeczy niemożliwej? Tego dowiecie się sięgając po Nadzieję.
Odkąd zobaczyłam ów tytuł na liście książek do recenzji przeczuwałam, że to może być coś, co potłucze moje serce na kawałki. Opis obiecywał tak wiele… Historię, która pozostanie ze mną naprawdę bardzo długo i z przyjemnością (i pewną melancholią) będę do niej wracać nie tylko w jesienne, ale także zimowe dni. Lecz gdy dotarła do mnie papierowa wersja Nadziei i zobaczyłam jej objętość – całe 107 stron – to się załamałam. Dlaczego? Bo bardzo, bardzo trudno jest napisać dobrą książkę zajmującą tak mało stron. Udaje się to tylko nielicznym pisarzom (np. Ericowi Emmanuelowi Schmittowi). Z wielką obawą zabrałam się za jej lekturę i... te obawy okazały się słuszne. Nadzieja pani Agnieszki zapowiadała się naprawdę fantastycznie, język bez zarzutu, od samego początku dałam się wciągnąć w świat wykreowany przez autorkę. Lecz im dalej w las, tym coraz mocniej bolało mnie serce... Pomysł na książkę okazał się świetny, ale... to wszystko okazało się niewystarczające. Autorka poradziła sobie (z różnym skutkiem) nie tylko z językiem, kreacją bohaterów i opisami, ale wszystkie, dosłownie wszystkie wydarzenia poucinała, nie pozwalając rozwinąć się poszczególnym wątkom, które aż prosiły się o większą uwagę. Nie wiem jak wy odbieracie tego typu książki, ale ja przy Nadziei odczuwałam prawie fizyczny ból – ból niewykorzystanego pomysłu i potencjału. Miałam wrażenie, jakby autorka bała się tego, co tworzy, może nie chciała przedobrzyć – nie wiem, wiem tylko tyle, co ja czuję po jej lekturze. Takie rozczarowania niezwykle mocno bolą (szczególnie mnie), tym bardziej, gdy widać potencjał...
Czasami trudno jest oceniać takie krótkie książki (dla mnie są to głównie dłuższe opowiadania, a nie książki), ponieważ niekiedy nie ma co oceniać. W tym przypadku – na szczęście – da się, lecz większość elementów jest niedokończonych, bądź też niedopracowanych. Jak wspomniałam wcześniej pomysł był rewelacyjny: pokazanie przyjaźni między pokoleniami super, ale nie dopracowany. Nie widać tej przyjaźni, za mało autorka poświęciła na to uwagi, a wydaje mi się to dosyć ważną rzeczą. Oczywiście tytułowa nadzieja jest kluczowym elementem fabuły, lecz przydałoby się jakieś urozmaicenie, np. wspomniana wcześniej przyjaźń, tylko lepiej opisana. Dyrektor domu opieki także wymaga podszlifowania – dla mnie nie jest on wiarygodną i prawdziwą postacią, podobnie jak Zofia – jedna z opiekunek w ośrodku. Natomiast Maria już lepiej prezentuje się na tle tej dwójki, lecz także można by było coś z niej jeszcze wycisnąć. I Jakub również mógłby być lepiej wykreowany. Jedyne, co udało się autorce prawie w 100% dobrze to opisy otoczenia, w którym dzieje się akcja. Bardzo dobrze oddała klimat tego miejsca, ale... za krótko! Czas akcji na tych 107 stronach rozgrywa się w przeciągu... 2 lat. Tak, dwa lata opisane na 107 stronach. To jest niemożliwe do wykonania (w moich oczach) – a może i jest, ale autorka sobie z tym niestety nie poradziła.
[...]
Nadzieja jest przede wszystkim historią niedopowiedzianą, nieskończoną i niedopracowaną. Sam pomysł, cel autorki, zawarte w niej emocje, klimat oraz opisy są godne pochwały. Gdyby pani Agnieszka porozwijała te wszystkie poucinane wątki to wyszłaby z tego niezwykle przejmująca, klimatyczna książka. A tak to mamy przyjemne, długie opowiadanie na jeden wieczór. Mimo tego nie żałuję, że ją przeczytałam, bo wniosła ona trochę świeżości do mojego czytelniczego światka. Mam nadzieję, że autorka przy następnej książce bardziej rozwinie skrzydła i pokaże na co ją stać. I trzymam kciuki, aby się to udało.
[www.dzosefinn.blogspot.com]
Historia opowiedziana przez Agnieszkę Borys toczy się w niezwykle malowniczym i trochę surowym miejscu, gdzie towarzyszem naszej samotni jest szum morza, skrzek mew oraz orzeźwiająca bryza. Właśnie taki klimat otula dom opieki, który bardzo często staje się dla starszych ludzi nie tylko ostatnim domem na Ziemi, ale także i... więzieniem, gdzie obowiązują surowe reguły. Żyją w nim osoby z różnymi dolegliwościami i chorobami: nie tylko fizycznymi, ale również i duchowymi. Jedną z mieszkanek tego domu jest Maria, która przez swoje niezapowiedziane wędrówki często przyprawia pracowników ośrodka o szybsze bicie serca. Kobieta jednak nie ucieka bez powodu, a opiekunom trudno do niej dotrzeć. Pewnego dnia do domu opieki zostaje zatrudniony nowy pracownik, który swoim świeżym podejściem i spojrzeniem na świat zmienia ludzi znajdujących się w jego otoczeniu – w tym także Marię. Jaką tajemnicę skrywa Maria? Czy Jakubowi, młodemu opiekunowi uda się dokonać na pozór rzeczy niemożliwej? Tego dowiecie się sięgając po Nadzieję.
Odkąd zobaczyłam ów tytuł na liście książek do recenzji przeczuwałam, że to może być coś, co potłucze moje serce na kawałki. Opis obiecywał tak wiele… Historię, która pozostanie ze mną naprawdę bardzo długo i z przyjemnością (i pewną melancholią) będę do niej wracać nie tylko w jesienne, ale także zimowe dni. Lecz gdy dotarła do mnie papierowa wersja Nadziei i zobaczyłam jej objętość – całe 107 stron – to się załamałam. Dlaczego? Bo bardzo, bardzo trudno jest napisać dobrą książkę zajmującą tak mało stron. Udaje się to tylko nielicznym pisarzom (np. Ericowi Emmanuelowi Schmittowi). Z wielką obawą zabrałam się za jej lekturę i... te obawy okazały się słuszne. Nadzieja pani Agnieszki zapowiadała się naprawdę fantastycznie, język bez zarzutu, od samego początku dałam się wciągnąć w świat wykreowany przez autorkę. Lecz im dalej w las, tym coraz mocniej bolało mnie serce... Pomysł na książkę okazał się świetny, ale... to wszystko okazało się niewystarczające. Autorka poradziła sobie (z różnym skutkiem) nie tylko z językiem, kreacją bohaterów i opisami, ale wszystkie, dosłownie wszystkie wydarzenia poucinała, nie pozwalając rozwinąć się poszczególnym wątkom, które aż prosiły się o większą uwagę. Nie wiem jak wy odbieracie tego typu książki, ale ja przy Nadziei odczuwałam prawie fizyczny ból – ból niewykorzystanego pomysłu i potencjału. Miałam wrażenie, jakby autorka bała się tego, co tworzy, może nie chciała przedobrzyć – nie wiem, wiem tylko tyle, co ja czuję po jej lekturze. Takie rozczarowania niezwykle mocno bolą (szczególnie mnie), tym bardziej, gdy widać potencjał...
Czasami trudno jest oceniać takie krótkie książki (dla mnie są to głównie dłuższe opowiadania, a nie książki), ponieważ niekiedy nie ma co oceniać. W tym przypadku – na szczęście – da się, lecz większość elementów jest niedokończonych, bądź też niedopracowanych. Jak wspomniałam wcześniej pomysł był rewelacyjny: pokazanie przyjaźni między pokoleniami super, ale nie dopracowany. Nie widać tej przyjaźni, za mało autorka poświęciła na to uwagi, a wydaje mi się to dosyć ważną rzeczą. Oczywiście tytułowa nadzieja jest kluczowym elementem fabuły, lecz przydałoby się jakieś urozmaicenie, np. wspomniana wcześniej przyjaźń, tylko lepiej opisana. Dyrektor domu opieki także wymaga podszlifowania – dla mnie nie jest on wiarygodną i prawdziwą postacią, podobnie jak Zofia – jedna z opiekunek w ośrodku. Natomiast Maria już lepiej prezentuje się na tle tej dwójki, lecz także można by było coś z niej jeszcze wycisnąć. I Jakub również mógłby być lepiej wykreowany. Jedyne, co udało się autorce prawie w 100% dobrze to opisy otoczenia, w którym dzieje się akcja. Bardzo dobrze oddała klimat tego miejsca, ale... za krótko! Czas akcji na tych 107 stronach rozgrywa się w przeciągu... 2 lat. Tak, dwa lata opisane na 107 stronach. To jest niemożliwe do wykonania (w moich oczach) – a może i jest, ale autorka sobie z tym niestety nie poradziła.
[...]
Nadzieja jest przede wszystkim historią niedopowiedzianą, nieskończoną i niedopracowaną. Sam pomysł, cel autorki, zawarte w niej emocje, klimat oraz opisy są godne pochwały. Gdyby pani Agnieszka porozwijała te wszystkie poucinane wątki to wyszłaby z tego niezwykle przejmująca, klimatyczna książka. A tak to mamy przyjemne, długie opowiadanie na jeden wieczór. Mimo tego nie żałuję, że ją przeczytałam, bo wniosła ona trochę świeżości do mojego czytelniczego światka. Mam nadzieję, że autorka przy następnej książce bardziej rozwinie skrzydła i pokaże na co ją stać. I trzymam kciuki, aby się to udało.
[www.dzosefinn.blogspot.com]
Agata Nalborska | (31.01.2016) |
Moje zdziwienie po rozpakowaniu przesyłki od Novae Res wyglądało tak: Ojej, jak pięknie wydali ''Gałęziste'' i... ooo co to jest? Ulotka reklamowa? - Zamawiając ''Nadzieję'' nawet nie myślałam o tym, ile będzie miała stron, ale nawet przez myśl nie przeszło mi, że będzie to opowieść na godzinę.
Swoimi rozmiarami i opisem bardzo przypomniała mi o takich dziełach, jak ''Mały książę'' czy ''Oskar i pani Róża'', ale! Obie te ponadczasowe powieści skupiają się na jednym ważnym zagadnieniu. Pierwsza mówi o samotności, a druga o śmierci. Jeśli decydujemy się na tak krótką historię, to nie możemy narzucać szybkiego tempa i miliona zdarzeń.
Pokrótce, Agnieszka Borys chciała opowiedzieć nam historię młodego Jakuba, który rozpoczął pracę w domu spokojnej starości i musi zaopiekować się panią Marią, która wymyka się ciągle nad pobliską plażę. Fabuła spodobała mi się i liczyłam na nietuzinkowe przesłanie. Niestety. Jak mam opłakiwać chorobę starszej pani, skoro trwa ona... dwie strony? Jak mam zaprzyjaźnić się z bohaterami, kiedy nic o nich nie wiem? Jak mam uwierzyć w tragiczne przeżycia, gdy opisano je w pięciu zdaniach? I jak mam pałać nadzieją, gdy od razu wiem, jak wszystko się skończy?
Przykra opowieść. Nie tylko w zakończeniu, ale też w wykonaniu. Albo 300 stron więcej, albo 10 wydarzeń mniej.
Swoimi rozmiarami i opisem bardzo przypomniała mi o takich dziełach, jak ''Mały książę'' czy ''Oskar i pani Róża'', ale! Obie te ponadczasowe powieści skupiają się na jednym ważnym zagadnieniu. Pierwsza mówi o samotności, a druga o śmierci. Jeśli decydujemy się na tak krótką historię, to nie możemy narzucać szybkiego tempa i miliona zdarzeń.
Pokrótce, Agnieszka Borys chciała opowiedzieć nam historię młodego Jakuba, który rozpoczął pracę w domu spokojnej starości i musi zaopiekować się panią Marią, która wymyka się ciągle nad pobliską plażę. Fabuła spodobała mi się i liczyłam na nietuzinkowe przesłanie. Niestety. Jak mam opłakiwać chorobę starszej pani, skoro trwa ona... dwie strony? Jak mam zaprzyjaźnić się z bohaterami, kiedy nic o nich nie wiem? Jak mam uwierzyć w tragiczne przeżycia, gdy opisano je w pięciu zdaniach? I jak mam pałać nadzieją, gdy od razu wiem, jak wszystko się skończy?
Przykra opowieść. Nie tylko w zakończeniu, ale też w wykonaniu. Albo 300 stron więcej, albo 10 wydarzeń mniej.
Dodaj własną recenzję
Zakupy w Zaczytani.pl są bezpieczne.
Ci, którzy kupili tę książkę, kupili również:
Pokerzyści i frajerzy — Franciszek Przeklasa Pokerzyści i frajerzy to książka dla dorosłych czytelników. Opowiada o ludzkich słabościach i o strasznym nałogu – pokerze.
Poker to gęstwina namiętności... |
Oferta książek
Wg wydawnictwa
Najpopularniejsze i polecane
Kategorie książek
Zaloguj się | Twoje zamówienia | Twoje dane | Koszty dostawy | Regulamin zakupów
Reklamacje i zwroty | Bezpieczeństwo | Pomoc | Kontakt | Copyright © 2008 by Novae Res
Reklamacje i zwroty | Bezpieczeństwo | Pomoc | Kontakt | Copyright © 2008 by Novae Res