Most nad wzburzoną wodą
Cena: 59,99 zł 50,99 zł
Wysyłamy w 1-3 dni
Książki dostarcza firma DHL Express
Czas oczekiwania na paczkę
Książki dostarcza firma DHL Express
Czas oczekiwania na paczkę
Opis i recenzje
Policjant na skraju obłędu musi znaleźć nieuchwytnego strzelca,zanim sam zginie z rąk mafii
Sprawa, która na początku wydawała się prosta, szybko zmienia się w mroczny koszmar: niewidzialny człowiek ze snajperską precyzją zabija córkę gangstera, a wina spada na policjanta, Jana Sambora. Zakończone całkowitą porażką śledztwo sprawia, że media i opinia publiczna wieszają na nim psy, a przełożeni odsuwają go od obowiązków służbowych.
Od tej pory myśli o niemożliwej do rozwiązania zagadce i martwym dziecku prześladują Sambora na każdym kroku. Jest on przekonany, że to koniec jego kariery i spokojnego życia w Toruniu. Nie wie jeszcze, że już wkrótce będzie musiał zmierzyć się nie tylko z prześladującymi go wizjami, lecz także z kolejną brutalną zbrodnią.
Wraz z odkrywanymi faktami na jaw wychodzą szemrane interesy, w które zamieszana jest stacja telewizyjna. Brudna prawda skrywa się jednak głęboko pod powierzchnią… Na domiar złego Sambor zdaje sobie sprawę, że w tej grze nikt nie jest bezpieczny – nawet on sam.
Zegar śmierci tyka, więc liczy się każda sekunda.
Czy Sambor zdąży złapać zabójcę, zanim gangsterzy złapią jego?
Frapujący kryminał i sile współczesnych mediów i ludzkich słabościach. Pochłania bez reszty!
Robert Małecki
Sprawa, która na początku wydawała się prosta, szybko zmienia się w mroczny koszmar: niewidzialny człowiek ze snajperską precyzją zabija córkę gangstera, a wina spada na policjanta, Jana Sambora. Zakończone całkowitą porażką śledztwo sprawia, że media i opinia publiczna wieszają na nim psy, a przełożeni odsuwają go od obowiązków służbowych.
Od tej pory myśli o niemożliwej do rozwiązania zagadce i martwym dziecku prześladują Sambora na każdym kroku. Jest on przekonany, że to koniec jego kariery i spokojnego życia w Toruniu. Nie wie jeszcze, że już wkrótce będzie musiał zmierzyć się nie tylko z prześladującymi go wizjami, lecz także z kolejną brutalną zbrodnią.
Wraz z odkrywanymi faktami na jaw wychodzą szemrane interesy, w które zamieszana jest stacja telewizyjna. Brudna prawda skrywa się jednak głęboko pod powierzchnią… Na domiar złego Sambor zdaje sobie sprawę, że w tej grze nikt nie jest bezpieczny – nawet on sam.
Zegar śmierci tyka, więc liczy się każda sekunda.
Czy Sambor zdąży złapać zabójcę, zanim gangsterzy złapią jego?
Frapujący kryminał i sile współczesnych mediów i ludzkich słabościach. Pochłania bez reszty!
Robert Małecki
Szczegóły
Recenzje czytelników
Średnia ocena: | z 5 recenzji. | Dodaj własną recenzję |
Katarzyna Sęk | (23.04.2024) |
POLICJANT NA SKRAJU OBŁĘDU MUSI ZNALEŹĆ NIEUCHWYTNEGO STRZELCA, ZANIM SAM ZGINIE Z RĄK MAFII
Pióro Autora poznałam za sprawą kryminalnej serii z Leonem Brodzkim: POWTÓRKA, MGNIENIE, OTCHŁAŃ. Marcel Woźniak pisze również m.in. opowiadania w antologiach, powieści na faktach i biografie. Jako fanka kryminalnych historii postanowiłam sięgnąć po MOST NAD WZBURZONĄ WODĄ. Książka liczy prawie 700 stron jest to obszerna historia, ale zdecydowanie warta przeczytania, do tego na okładce znajdziemy polecajkę od Roberta Małeckiego.
Fabuła najnowszej książki Marcela Woźniaka, jak pisze sam Autor we wstępie powstała na postawie zasłyszanych historii. W efekcie wyszedł z tego rasowy kryminał, pełen tajemnic, demonów przeszłości, wielu traumatycznych wspomnień i mroku. Nie zabrakło bolesnych i wyjątkowo smutnych momentów, napięcia, niebezpieczeństwa i bardzo emocjonującego finału. Stopniowo coraz bardzo zaczęłam darzyć sympatią głównego bohatera. Sambor bywał niepokorny, do tego porywczy i bardzo uparty, ale im bliżej go poznajemy tym dużo zyskuje. Zdjęcie masek pokazuje go w zupełnie innym świetle. Przed nim bardzo trudne decyzje, wiele dylematów i sytuacji bez wyjścia. Czy uda mu się poznać prawdę? Jak wiele będzie musiał poświęć? Czy zwycięży i pokona wroga? Czas będzie pędził nieubłaganie, a droga do wyjaśnienia sprawy będzie wciąż kręta i zawiła. Gwarantowane niespodziewane zwroty akcji. Rozbudowane i dopracowane tło obyczajowe historii, sporo wątków społecznych, ale na pierwszym planie motyw kryminalny. Czekam na kolejną historię.
Pióro Autora poznałam za sprawą kryminalnej serii z Leonem Brodzkim: POWTÓRKA, MGNIENIE, OTCHŁAŃ. Marcel Woźniak pisze również m.in. opowiadania w antologiach, powieści na faktach i biografie. Jako fanka kryminalnych historii postanowiłam sięgnąć po MOST NAD WZBURZONĄ WODĄ. Książka liczy prawie 700 stron jest to obszerna historia, ale zdecydowanie warta przeczytania, do tego na okładce znajdziemy polecajkę od Roberta Małeckiego.
Fabuła najnowszej książki Marcela Woźniaka, jak pisze sam Autor we wstępie powstała na postawie zasłyszanych historii. W efekcie wyszedł z tego rasowy kryminał, pełen tajemnic, demonów przeszłości, wielu traumatycznych wspomnień i mroku. Nie zabrakło bolesnych i wyjątkowo smutnych momentów, napięcia, niebezpieczeństwa i bardzo emocjonującego finału. Stopniowo coraz bardzo zaczęłam darzyć sympatią głównego bohatera. Sambor bywał niepokorny, do tego porywczy i bardzo uparty, ale im bliżej go poznajemy tym dużo zyskuje. Zdjęcie masek pokazuje go w zupełnie innym świetle. Przed nim bardzo trudne decyzje, wiele dylematów i sytuacji bez wyjścia. Czy uda mu się poznać prawdę? Jak wiele będzie musiał poświęć? Czy zwycięży i pokona wroga? Czas będzie pędził nieubłaganie, a droga do wyjaśnienia sprawy będzie wciąż kręta i zawiła. Gwarantowane niespodziewane zwroty akcji. Rozbudowane i dopracowane tło obyczajowe historii, sporo wątków społecznych, ale na pierwszym planie motyw kryminalny. Czekam na kolejną historię.
Olga Majerska | (2.04.2024) |
Pierwszym aktem dramatu przeszłość wybrzmiewa.
Echem tragicznego zdarzenia,
głosem niewinnego życia utraty.
W czerwonej czapce chłopiec,
w jego głowie, w jego umyśle, na dnie serca.
Policyjna dusza obumiera,
naznaczona traumą w żalu się zawiera.
Aż wpada w objęcia pięknego Torunia,
gdzie historia zawiłego śledztwa,
świat mediów okrutny,
śmierć, narkotyki i gwałt.
Gdzie jedyne, co dobre odebrane,
gdzie jedynego przyjaciela obecność utracona.
Akty dramatu strachem się jawią.
Pogoń za duchem,
ucieczka przed wyrokiem.
Jest śmierć, jest za prawdą podążanie.
Pośród mrocznych tajemnic medialnych powiązań,
pośród kłamstw i sekretów ludzkich czynów.
W szponach obłędu, w nierealności zdarzeń.
Co można utracić, gdy już nic do stracenia nie pozostało?
W kącie stoi chłopiec.
Boi się.
Czeka.
Teraz może go przytulić.
I powiedzieć, że to nie jego wina.
Że będzie dobrze.
W objęciach tego sensacyjnego kryminału przeszłam drogami krętymi przez obraz ludzkiego zła. Poczułam czyjąś traumę, ujrzałam mrok ludzkiej duszy, odkryłam, jak daleko mogą sięgać ludzkie wpływy. Oczy moje napawały się widokami pięknego i klimatycznego Torunia, którego znam, a który jeszcze bliższy mi się stał dzięki słowom pisanym autora.
„ Most nad wzburzoną wodą ” to ze staranną wnikliwością i przenikającym duszę gęstym klimatem, eksplorująca świat mediów opowieść. Napawająca kryminalne zmysły czytelnicze niepokojem i napięciem, ciekawością i zaangażowaniem, chwilami także wrażliwością. Przesiąknięta wyrazistymi bohaterami z poranionym, lecz zdeterminowanym policjantem na czele, Janem Samborem. Rzucony w wir zawiłego śledztwa, czoło musi stawić swoim własnym demonom, które wciąż za nim podążają.
Na tych prawie 700 stronach zawarta została przejmująca historia pewnej kobiety zasłyszana przez autora, jak sam pisze. Ta opowieść ma więc swoje podłoże w prawdzie, która stała się jej fundamentem.
Jedyna rzecz, jaka mi tutaj odrobinę przeszkadzała to chaos, który się wkradał w fabułę, bywały momenty, że gubiłam się i miotałam między zdarzeniami.
Polecam. Ta kryminalna opowieść jest warta uwagi.
Echem tragicznego zdarzenia,
głosem niewinnego życia utraty.
W czerwonej czapce chłopiec,
w jego głowie, w jego umyśle, na dnie serca.
Policyjna dusza obumiera,
naznaczona traumą w żalu się zawiera.
Aż wpada w objęcia pięknego Torunia,
gdzie historia zawiłego śledztwa,
świat mediów okrutny,
śmierć, narkotyki i gwałt.
Gdzie jedyne, co dobre odebrane,
gdzie jedynego przyjaciela obecność utracona.
Akty dramatu strachem się jawią.
Pogoń za duchem,
ucieczka przed wyrokiem.
Jest śmierć, jest za prawdą podążanie.
Pośród mrocznych tajemnic medialnych powiązań,
pośród kłamstw i sekretów ludzkich czynów.
W szponach obłędu, w nierealności zdarzeń.
Co można utracić, gdy już nic do stracenia nie pozostało?
W kącie stoi chłopiec.
Boi się.
Czeka.
Teraz może go przytulić.
I powiedzieć, że to nie jego wina.
Że będzie dobrze.
W objęciach tego sensacyjnego kryminału przeszłam drogami krętymi przez obraz ludzkiego zła. Poczułam czyjąś traumę, ujrzałam mrok ludzkiej duszy, odkryłam, jak daleko mogą sięgać ludzkie wpływy. Oczy moje napawały się widokami pięknego i klimatycznego Torunia, którego znam, a który jeszcze bliższy mi się stał dzięki słowom pisanym autora.
„ Most nad wzburzoną wodą ” to ze staranną wnikliwością i przenikającym duszę gęstym klimatem, eksplorująca świat mediów opowieść. Napawająca kryminalne zmysły czytelnicze niepokojem i napięciem, ciekawością i zaangażowaniem, chwilami także wrażliwością. Przesiąknięta wyrazistymi bohaterami z poranionym, lecz zdeterminowanym policjantem na czele, Janem Samborem. Rzucony w wir zawiłego śledztwa, czoło musi stawić swoim własnym demonom, które wciąż za nim podążają.
Na tych prawie 700 stronach zawarta została przejmująca historia pewnej kobiety zasłyszana przez autora, jak sam pisze. Ta opowieść ma więc swoje podłoże w prawdzie, która stała się jej fundamentem.
Jedyna rzecz, jaka mi tutaj odrobinę przeszkadzała to chaos, który się wkradał w fabułę, bywały momenty, że gubiłam się i miotałam między zdarzeniami.
Polecam. Ta kryminalna opowieść jest warta uwagi.
Aneta Paterek | (15.05.2024) |
Powieść „Most nad wzburzoną wodą” wybrałam przede wszystkim ze względu na intrygujący opis. Okładka również przykuła moją uwagę. Jednak nie zwróciłam uwagi na ilość stron i jak otrzymałam egzemplarz byłam troszkę w szoku, że to takie cegiełka! Jednak z ogromnym entuzjazmem podeszłam do lektury.
Jan Sambor zostaje wplątany w zabójstwo młodej dziewczyny. Jak się okazuje dziewczyna była córką szefa mafii. Sambor musi walczyć o własne życie i udowodnić, że to nie on stoi za tym morderstwem. Ponadto rok temu mężczyzna brał udział w pościgu podczas którego zginął mały chłopiec. Od tamtej pory komisarza nawiedza jego duch…
Na początku nie wiedziałam od czego zacząć. Ale najpierw zalety powieści. Otóż po pierwsze świetnie są tutaj budowane intrygi! Mamy tutaj do czynienia ze światem policji, mafią, ale i światem medialnym. Z każdą kolejną stroną na jaw wychodzą nowe, czasem szokujące fakty. To sprawia, że lektura trzyma nas w napięciu do samego końca. Ciężko nam się od niej oderwać dopóki nie poznamy rozwiązań wszystkich tajemnic.
Po drugie bohaterowie. Otóż postacie są bardzo dobrze wykreowane. Zarówno główne jak i poboczne. Każdy bohater ma swój charakter. Głównie są to mocne postaci. Dzięki temu nie mamy tutaj czasu na nudę i świetnie razem z nimi przeżywać kolejne dni!
Po trzecie sposób przedstawienia wydarzeń. To jest jak dla mnie największy plus. Dawno nie czytałam lektury tak przedstawionej. Wydarzenia są tutaj pokazane jako scenariusz. Książka podzielona jest na akty, a każdy akt zawiera „podrozdziały”, które są opisane dokładną datą, miejscem i godziną danych scen. Bardzo mi się spodobało takie przedstawienie przebiegu wydarzeń i świetnie się to czytało!
Niestety minusem są tutaj opisy. Jak już wspomniałam książka ta to cegiełka licząca niecałe 700 stron, ale moim zdaniem można by ją zmieścić na mniejszej ilości. Niektóre opisy jak dla mnie były totalnie niepotrzebne i nic nie wnoszące do fabuły. Ponadto na początku ciężko było mi się przez to wkręcić w akcję. Momentami czułam się trochę znudzona, bo coś się dzieje, a za chwilę dostajemy nic nie dający opis… Jednak autor ma bardzo ciekawy, przyjemny i lekki styl pisarski, dzięki czemu dobrze odnalazłam się w tej książce.
Reasumując „Most nad wzburzoną wodą” to powieść, którą szczerze mogę polecić fanom nietuzinkowych, ciekawych i wciągających historii. Mamy tutaj sporo wątków pobocznych, które na końcu łączą się w całość i tworzą świetną historię. Mimo tych przydługich opisów to całokształt powieści oceniam bardzo pozytywnie. Z chęcią poznam inne książki autora.
Jan Sambor zostaje wplątany w zabójstwo młodej dziewczyny. Jak się okazuje dziewczyna była córką szefa mafii. Sambor musi walczyć o własne życie i udowodnić, że to nie on stoi za tym morderstwem. Ponadto rok temu mężczyzna brał udział w pościgu podczas którego zginął mały chłopiec. Od tamtej pory komisarza nawiedza jego duch…
Na początku nie wiedziałam od czego zacząć. Ale najpierw zalety powieści. Otóż po pierwsze świetnie są tutaj budowane intrygi! Mamy tutaj do czynienia ze światem policji, mafią, ale i światem medialnym. Z każdą kolejną stroną na jaw wychodzą nowe, czasem szokujące fakty. To sprawia, że lektura trzyma nas w napięciu do samego końca. Ciężko nam się od niej oderwać dopóki nie poznamy rozwiązań wszystkich tajemnic.
Po drugie bohaterowie. Otóż postacie są bardzo dobrze wykreowane. Zarówno główne jak i poboczne. Każdy bohater ma swój charakter. Głównie są to mocne postaci. Dzięki temu nie mamy tutaj czasu na nudę i świetnie razem z nimi przeżywać kolejne dni!
Po trzecie sposób przedstawienia wydarzeń. To jest jak dla mnie największy plus. Dawno nie czytałam lektury tak przedstawionej. Wydarzenia są tutaj pokazane jako scenariusz. Książka podzielona jest na akty, a każdy akt zawiera „podrozdziały”, które są opisane dokładną datą, miejscem i godziną danych scen. Bardzo mi się spodobało takie przedstawienie przebiegu wydarzeń i świetnie się to czytało!
Niestety minusem są tutaj opisy. Jak już wspomniałam książka ta to cegiełka licząca niecałe 700 stron, ale moim zdaniem można by ją zmieścić na mniejszej ilości. Niektóre opisy jak dla mnie były totalnie niepotrzebne i nic nie wnoszące do fabuły. Ponadto na początku ciężko było mi się przez to wkręcić w akcję. Momentami czułam się trochę znudzona, bo coś się dzieje, a za chwilę dostajemy nic nie dający opis… Jednak autor ma bardzo ciekawy, przyjemny i lekki styl pisarski, dzięki czemu dobrze odnalazłam się w tej książce.
Reasumując „Most nad wzburzoną wodą” to powieść, którą szczerze mogę polecić fanom nietuzinkowych, ciekawych i wciągających historii. Mamy tutaj sporo wątków pobocznych, które na końcu łączą się w całość i tworzą świetną historię. Mimo tych przydługich opisów to całokształt powieści oceniam bardzo pozytywnie. Z chęcią poznam inne książki autora.
Małgorzata Habicht | (5.05.2024) |
Cześć. Już w kalendarzu maj, a ja nawet nie mam pięcia gdzie jest mój kwiecień, po prostu był dla mnie tak intensywny, że nawet nie wiem kiedy minął. A jaki był Wasz miesiąc kwiecień?
„Most nad wzburzoną wodą” Marcel Wójcik, wydawnictwo Zaczytani.
Książka jest moim pierwszym spotkaniem z autorem, czy ostatnim? Czas pokaże. Tak, więc zaczynając od początku na samym wstępie zostaje uprzedzona, że jest to historia, która miała miejsce i się wydarzyła. I tak sobie myślę, 700 stron to będzie się działo. Niestety z początku książka zaczęła mnie wciągać, jednak zbyt długie opisy, które tak naprawdę nic nie wnosiły powodowały, że coraz bardziej zniechęcały mnie do całej historii. Zabrakło mi tak naprawdę tego co jest w kryminałach zwrotów akcji, adrenaliny, nie trzyma w napięciu. Zagadka morderstwa tak naprawdę jakby się rozmyła i nie była tu elementem istotnym. Mam wrażenie, że cała fabuła tak naprawdę została przegadana, a mógł być to świetny kryminał, który by zmieścił się na dużo mniejszej liczbie stron. Niestety ten kryminał mnie nie kupił, ale to jest moje zdanie i moja ocena, a Wy sami przekonajcie się czy się Wam spodoba.
„Most nad wzburzoną wodą” Marcel Wójcik, wydawnictwo Zaczytani.
Książka jest moim pierwszym spotkaniem z autorem, czy ostatnim? Czas pokaże. Tak, więc zaczynając od początku na samym wstępie zostaje uprzedzona, że jest to historia, która miała miejsce i się wydarzyła. I tak sobie myślę, 700 stron to będzie się działo. Niestety z początku książka zaczęła mnie wciągać, jednak zbyt długie opisy, które tak naprawdę nic nie wnosiły powodowały, że coraz bardziej zniechęcały mnie do całej historii. Zabrakło mi tak naprawdę tego co jest w kryminałach zwrotów akcji, adrenaliny, nie trzyma w napięciu. Zagadka morderstwa tak naprawdę jakby się rozmyła i nie była tu elementem istotnym. Mam wrażenie, że cała fabuła tak naprawdę została przegadana, a mógł być to świetny kryminał, który by zmieścił się na dużo mniejszej liczbie stron. Niestety ten kryminał mnie nie kupił, ale to jest moje zdanie i moja ocena, a Wy sami przekonajcie się czy się Wam spodoba.
Asia Czytasia | (10.06.2024) |
Z Gdańska do Torunia. Tak został zdegradowany Jan Sambor. A może przeniesienie do piernikowego raju można uznać za nagrodę? Jakby na to nie patrzeć, policjant musi na jakiś czas usunąć się w cień. Jednak za długo w tym cieniu nie posiedzi, bo zostanie wmanewrowany z zastrzelenie młodej dziewczyny, która – pechowo – okazuje się córką przez duże C. Czy uda mu się uratować resztki swojej reputacji? Na pewno będzie próbował. Jednak im bardziej on próbuje, tym bardziej sprawa wydaje się beznadziejna.
„Most nad wzburzona wodą” to kryminał „grubego kalibru”. I jeśli chodzi o fabułę (tę bardzo ogólnie zarysowałam w poprzednim akapicie), i ilość szczegółów, i objętość. Marcel Woźniak kreuje bardzo zawiłą intrygę i dość długo każe nam czekać, aby powiązać jej elementy. Ma to swoje plusy i minusy. Ja zazwyczaj łapię się na tym, że jedna z linii fabularnych zyskuje więcej mojej sympatii, przez co za mało uwagi poświęcam innym. Tu szczególnie wciągnął mnie wątek podejrzanej stacji telewizyjnej.
Marcel Woźniak (bardzo) szczegółowo relacjonuje wydarzenia. Bywa, że kolejne fragmenty dzieli kilka minut. W opisy wplata też ogromną ilość detali np. numery poszczególnych domów. Wyłapuje on toruńskie smaczki, jak zabawne graffiti, ale też nie uniknął błędów (pewnie jacyś recenzencki już wypomnieli mu Komendę Główną). Przyznam, że jest to jakaś zabawa konwencją, pytanie tylko, czy przypadnie ona do gustu czytelnikom kryminałów. Szczerze mówiąc ja wolałaby wyraźniej zarysowaną oś fabuły i jej problematykę. Zamiast tego Marcel Woźniak zachowuje się, jak ten kumpel gaduła, który opowiada historie swojego życia. Świerzbiła mnie ręka, żeby pokreślić niektóre zbędne fragmenty. Skoro byłą strzelnianina wystarczy powiedzieć, że przyjechała karetka, a nie skąd i jaką drogą. Chociaż, kiedy książka zostanie bestsellerem i w Toruniu ruszą wycieczki śladami Jana Sambora, jeszcze to docenimy.
Autor ma specyficzne poczucie humory, co przekłada się i na narracje, i na dialogi. Jeżeli chodzi o te drugie, to muszę napisać, że bohaterowie rzucają przysłowiowym mięsem. Powiem tak. Herkules Poirot raczej tu się nie odnajdzie „mada faka”. Ale przejdźmy do żartu, bo pośmiać się każdy lubi. Sytuację mamy taką, że dziewczyna została zastrzelona. Panowie patrzą się na ciało i trochę nie wiedzą, co mają robić: „- Ile mogła mieć lat? - spytał Baron. - Mogła mieć i sto, gdyby pożyła. Ale nie pożyje. Na moje to nie więcej jak dwadzieścia.”1 Swoją drogą, czy jakiś polonista mógłby się wypowiedzieć na temat zastosowania odpowiednich czasów i trybów, bo coś mi tu nie gra. Rzucę wam jeszcze jeden żarcik Marcela Woźniaka. „(...) na bilbordzie stał w tej dumnej pozie honorowego obywatela świata mediów (…) jak Hubert Urbański, albo inny Ibisz.”2 Przyznam, że to jest nawet zabawne, że ten humor nie jest jakiś prostacki, ale chyba jest go trochę za dużo. Myślę, że dawkując go autor nadałby więcej charakteru postaciom, co wyszłoby im na plus. Ja zdecydowanie wolę neutralnego narratora, a wyrazistych bohaterów.
Książka „Most nad wzburzoną” wodą wyłamuje się popularnym schematom powieści kryminalnej. Pytanie, czy czytelnicy tego chcą. Czy tego typu powieści nie stały się – pomimo mroku i brutalności – swego rodzaju „comfort read”. Czymś przewidywalnym i bezpiecznym. Czy czytelnicy są gotowi na gawędziarstwo Marcela Woźniaka?
1 Marcel Woźniak, „Most nad wzburzoną wodą”, wyd. Zaczytani, Gdynia 2024, s. 84.
2 Tamże, s. 100.
„Most nad wzburzona wodą” to kryminał „grubego kalibru”. I jeśli chodzi o fabułę (tę bardzo ogólnie zarysowałam w poprzednim akapicie), i ilość szczegółów, i objętość. Marcel Woźniak kreuje bardzo zawiłą intrygę i dość długo każe nam czekać, aby powiązać jej elementy. Ma to swoje plusy i minusy. Ja zazwyczaj łapię się na tym, że jedna z linii fabularnych zyskuje więcej mojej sympatii, przez co za mało uwagi poświęcam innym. Tu szczególnie wciągnął mnie wątek podejrzanej stacji telewizyjnej.
Marcel Woźniak (bardzo) szczegółowo relacjonuje wydarzenia. Bywa, że kolejne fragmenty dzieli kilka minut. W opisy wplata też ogromną ilość detali np. numery poszczególnych domów. Wyłapuje on toruńskie smaczki, jak zabawne graffiti, ale też nie uniknął błędów (pewnie jacyś recenzencki już wypomnieli mu Komendę Główną). Przyznam, że jest to jakaś zabawa konwencją, pytanie tylko, czy przypadnie ona do gustu czytelnikom kryminałów. Szczerze mówiąc ja wolałaby wyraźniej zarysowaną oś fabuły i jej problematykę. Zamiast tego Marcel Woźniak zachowuje się, jak ten kumpel gaduła, który opowiada historie swojego życia. Świerzbiła mnie ręka, żeby pokreślić niektóre zbędne fragmenty. Skoro byłą strzelnianina wystarczy powiedzieć, że przyjechała karetka, a nie skąd i jaką drogą. Chociaż, kiedy książka zostanie bestsellerem i w Toruniu ruszą wycieczki śladami Jana Sambora, jeszcze to docenimy.
Autor ma specyficzne poczucie humory, co przekłada się i na narracje, i na dialogi. Jeżeli chodzi o te drugie, to muszę napisać, że bohaterowie rzucają przysłowiowym mięsem. Powiem tak. Herkules Poirot raczej tu się nie odnajdzie „mada faka”. Ale przejdźmy do żartu, bo pośmiać się każdy lubi. Sytuację mamy taką, że dziewczyna została zastrzelona. Panowie patrzą się na ciało i trochę nie wiedzą, co mają robić: „- Ile mogła mieć lat? - spytał Baron. - Mogła mieć i sto, gdyby pożyła. Ale nie pożyje. Na moje to nie więcej jak dwadzieścia.”1 Swoją drogą, czy jakiś polonista mógłby się wypowiedzieć na temat zastosowania odpowiednich czasów i trybów, bo coś mi tu nie gra. Rzucę wam jeszcze jeden żarcik Marcela Woźniaka. „(...) na bilbordzie stał w tej dumnej pozie honorowego obywatela świata mediów (…) jak Hubert Urbański, albo inny Ibisz.”2 Przyznam, że to jest nawet zabawne, że ten humor nie jest jakiś prostacki, ale chyba jest go trochę za dużo. Myślę, że dawkując go autor nadałby więcej charakteru postaciom, co wyszłoby im na plus. Ja zdecydowanie wolę neutralnego narratora, a wyrazistych bohaterów.
Książka „Most nad wzburzoną” wodą wyłamuje się popularnym schematom powieści kryminalnej. Pytanie, czy czytelnicy tego chcą. Czy tego typu powieści nie stały się – pomimo mroku i brutalności – swego rodzaju „comfort read”. Czymś przewidywalnym i bezpiecznym. Czy czytelnicy są gotowi na gawędziarstwo Marcela Woźniaka?
1 Marcel Woźniak, „Most nad wzburzoną wodą”, wyd. Zaczytani, Gdynia 2024, s. 84.
2 Tamże, s. 100.
Dodaj własną recenzję
Zakupy w Zaczytani.pl są bezpieczne.
Ci, którzy kupili tę książkę, kupili również:
Samotni wśród tłumu — Hanna Necel Gdy stawką jest przetrwanie, musisz zapomnieć o tym, kim byłeś w poprzednim życiu
Pięć młodych pielęgniarek rozpoczyna wymarzony urlop we Włoszech. Nadmor... |
Oferta książek
Wg wydawnictwa
Najpopularniejsze i polecane
Kategorie książek
Zaloguj się | Twoje zamówienia | Twoje dane | Koszty dostawy | Regulamin zakupów
Reklamacje i zwroty | Bezpieczeństwo | Pomoc | Kontakt | Copyright © 2008 by Novae Res
Reklamacje i zwroty | Bezpieczeństwo | Pomoc | Kontakt | Copyright © 2008 by Novae Res