Witaj! Zaloguj się, a jeśli nie jesteś jeszcze naszym klientem, zarejestruj się.
Szukaj
Twój koszyk jest pusty  |  Zaloguj się  |  Pomoc
Zaczytani.pl -> Kryminał -> Maszyna losu — Andrzej Mathiasz
Maszyna losu — Andrzej Mathiasz

Maszyna losu

Cena: 54,99 zł 46,74 zł
Wysyłamy w 1-3 dni
Książki dostarcza firma DHL Express
Czas oczekiwania na paczkę

Opis i recenzje

To nie on zabija, tylko los. On jedynie losowi pomaga.

Gdy prokurator Adam Szmyt odbiera dziwny telefon z pytaniem o pomarańcze, nie podejrzewa, że to zapowiedź jego najkoszmarniejszych dni. Oto po latach odsiadki wyszedł z więzienia Czesław Grinwald – sadystyczny zabójca – żądny zemsty na tych, którzy go posadzili. Każdy dzień przynosi nową ofiarę. Oprócz ciał sprawca zostawia na miejscu zbrodni tajemniczy bałagan, jak po uderzeniu tajfunu. To jego maszyna losu, w której każdy przedmiot, puszczony w ruch, nabiera nowego znaczenia i niesie złowieszcze przesłanie. Szmyt próbuje powstrzymać morderczą serię, lecz Grinwald pozostaje nieuchwytny niczym cień. I właśnie zaczął budować kolejną maszynę losu. Ostatnią. Na Szmyta.

Andrzej Mathiasz, autor sensacyjnej „Drugiej rzeczywistości” i kryminału „Szlam”, powraca z trzymającym w napięciu, mrocznym kryminałem. Tym razem prokurator Adam Szmyt, bohater wcześniejszego „Szlamu”, zmierzy się z dramatycznymi wydarzeniami sprzed dwudziestu lat, by stoczyć walkę o życie swoje i swojej córki.

Wbijał wzrok w pustą pętlę wiszącą nad przewróconym krzesłem, a jego ciałem targały spazmy podobne do tych, które jeszcze przed chwilą szarpały w jego wyobraźni powieszoną dwunastolatką. Musiała minąć dłuższa chwila, nim doszedł do siebie. Próba wypadła znakomicie. W myślach nazwał swoją konstrukcję maszyną losu, choć wcale nie zamierzał oddać losowi tej inicjatywy. W końcu nigdy nie wiadomo, co ten przyniesie, więc moc sprawcza musiała należeć do niego. Stąd ta próba i właśnie dlatego musiał teraz wszystko ułożyć od nowa – dokładnie, starannie i bez skuchy, co zajęło mu ponad godzinę. Gdy na końcu podniósł krzesło i ustawił je precyzyjnie pod pętlą, odetchnął.

Szczegóły

  • Rodzaj literatury: Kryminał
  • Wydawca: Novae Res, 2022
  • Format: 130x210, skrzydełka
  • Wydanie: Pierwsze
  • Liczba stron: 552
  • ISBN: 978-83-8313-017-0

Recenzje czytelników

Średnia ocena: 
 z 11 recenzji.Dodaj własną recenzję

  Linia Druku  (16.08.2022)
Ustawione w precyzyjny sposób przedmioty mogą w jednej chwili stać się narzędziem zbrodni, gdy wprawione w ruch zaczynają działać jak maszyna i upadać na siebie jak kostki domina. Niewinna zabawa kończy się, gdy ostatni element przynosi śmierć.

Po dwudziestu latach z więzienia wychodzi morderca Czesław Grinwald, który jest żądny zemsty na tych, którzy przyczynili się do jego wyroku. Prokurator Adam Szmyt musi posprzątać poprzedni bałagan w swoim życiu jednocześnie mierząc się z realnym zagrożeniem ze strony Grinwalda, który wziął na celownik również córkę Szmyta.

Motyw puszczonej w ruch maszyny budzi we mnie skojarzenie, że dokładnie taka jest ta książka. Każda godzina w tej książce jest właśnie takim elementem, który upadając ciągnie za sobą lawinę kolejnych zdarzeń. Jak już zaczyna poruszać się z szybkością, tak nie zwolni dopóki nie wybrzmi ostatnie zdanie.

Intryga zawarta w tej historii jest naprawdę świetnie skonstruowana, bo chociaż wiemy kto jest odpowiedzialny za bieżące zbrodnie to nie jest równe temu, że łatwo będzie go złapać. Z resztą wiedza, którą mamy na początku nie na wiele nam się przyda, bo z pozoru dobrzy bohaterowie są jeszcze gorzej w to wszystko umoczeni od Grinwalda. Myślę, że fani gatunku będą mocno usatysfakcjonowani zwrotami akcji, nietuzinkowością postaci i nieprzewidywalnością, która się z nimi wiąże.

Zakończenie jest rozłożone w świetnym tempie, które ma czas się rozwinąć, a jednocześnie nie jest przeciągnięte. Podoba mi się ten rodzaj napięcia na końcu, bo przez wcześniejszą nieobliczalność w kreacji fabuły nie można było jednoznacznie myśleć jak autor rozegra te ostatnie momenty.

Jeżeli jesteście ciekawi o co chodzi z pomarańczą na okładce to musicie zajrzeć do środka.


  Zaczytana Archiwistka  (22.08.2022)
„Czy zemsta zawsze przynosi ulgę?”

Z czym kojarzy Wam się słowo „zemsta”? Lubicie sięgać po lektury z jej motywem, czy jednak uważacie ten wątek za przereklamowany i zbyt powtarzalny w wielu tytułach?

„Maszyna losu” autorstwa Andrzeja Mathiasza, stanowy genialny kryminał, który przebił swoją poprzedniczkę. Obawiałam się, że tytuł ten nie będzie tak dobry jak „Szlam”, jednak najnowsza powieść tego autora przerosła moje oczekiwania! „Maszyna losu” to jedna z tych powieści, w której dobrzy bohaterowie zamieniają się rolami z czarnymi charakterami, co sprawia, że nie do końca wiadomo kto tak naprawdę jest kim w tej historii...

Pewnego dnia prokurator Adam Szmyt odbiera dość dziwny telefon... Osoba po drugiej stronie pyta go czy doszły do niego pomarańcze. Mężczyzna nie wie, że jest to zapowiedź najgorszego koszmaru... Po latach odsiadki z więzienia wychodzi Czesław Grinwald - sadystyczny morderca, który pragnie zemsty na tych, którzy wsadzili go za kratki. Wraz z jego wyjściem w okolicy zaczynają ginąć nowe ofiary... Oprócz ciał sprawca zostawia na miejscu zbrodni tajemniczy bałagan, który stanowi tylko niewielką część okrutnej maszyny losu...

„Maszyna losu” to jeden z nielicznych tytułów, który od samego początku posiada zagadkowy klimat. Pomimo, że wiedziałam czyją sprawką są trupy kolejnych osób, musiałam dowiedzieć się czy na pewno tak jest - z każdą przeczytaną stroną czułam, że autor ze mną pogrywa i szykuje się duży zwrot akcji, który totalnie mnie zaskoczy.

Musicie wiedzieć, że powieść ta składa się z sześciu „rozdziałów”, z czego każdy z nich dzieli się na poszczególne godziny. Z każdą mijającą minutą akcja przyspiesza coraz bardziej by doprowadzić nas do mocnego finału, na który mało kto będzie gotowy.

W tytule tym nie zabraknie również emocji bohaterów, które w połączeniu z ciągła akcją sprawiają, że trudno jest oderwać się od czytania. W swojej najnowszej książce Mathiasz nie lękał się przed wplątaniem retrospekcji, które nie tylko pobudzą Waszą ciekawość, ale również spowodują ciarki na plecach.

Mimo, iż książkę tę przeczytałam kilka dni temu to nadal mam pewien dylemat... Mam tutaj na myśli wymierzanie sprawiedliwości przez Grinwalda. Przez cały czas nie potrafię określić czy jestem przeciwna jego poczynaniom, czy jednak je popieram. Przeczuwam, że jeszcze przez kolejne kilka dni będę zastanawiać się nad tą kwestią.

Jeśli chodzi o zakończenie... jak już wcześniej wspomniałam, nie byłam na nie przygotowana. Kiedy już myślałam, że wszystko zostało powiedziane, autor wyciągnął z rękawa swój as, który zbił mnie z tropu. Andrzej Mathiasz w umiejętny sposób połączył wszystkie wątki ze sobą - w sumie od samego początku z łatwością pociągał za wszystkie sznurki fabuły, co spowodowało, iż nie byłam zmuszona zgrzytać zębami w czasie czytania.


Czy książkę polecam? „Maszyna losu” należy do tytułów, które dają nadzieję, że na rynku wydawniczym nadal wydawane są bardzo dobre kryminały. Jeśli pragniecie sięgnąć po książkę, która pochłonie Was od pierwszego rozdziału i nie puści do ostatniej strony, to najnowsza książka pana Andrzeja jest idealna dla Was. Po tej książce już nigdy nie spojrzycie na pomarańcze tak samo!

„To nie on zabija, tylko los. On jedynie losowy pomaga...”


  Paulina Kwiatkowska  (25.08.2022)
Niektóre gatunki mają to do siebie, że bez przeszkód można sięgnąć po kolejny stron bez żadnej większej starty fabularnej. Bez wątpienia do tego grona zaliczają się właśnie kryminały. Nawet nie miałam pojęcia, że ,,Maszyna losu" stanowi kontynuację ,,Szlamu". W żadnym razie nie przeszkadzało mi to jednak w lekturze tego tomu. Najważniejsze i tak jest zapoznanie się z kolejną zajmującą sprawą kryminalną, a na taką właśnie można mieć nadzieję w przypadku tego wydania. Choć akcja trwa tylko pięć dni w tym czasie może wydarzyć się wiele. Już teraz napiszę, że jestem bardzo zadowolona z lektury tego wydania i gdy nadarzy się okazja na pewno skuszę się również na ,,Szlam".

Fabuła rozpoczęła się rozmową telefoniczną prokuratora Adama Szmyta. Bardzo szybko okazało się, że więzienie opuścił Czesław Grinwald. Były osadzony z pomocą swojej maszyny losu postanowił wymierzać sprawiedliwość na własną rękę. W ciągu pięciu dni codziennie miała ginąć jedna osoba. Ostatniego ten los miał podzielić właśnie pan prokurator. Dlaczego on też stał się celem? Czy faktycznie Grinwaldowi udało się pozbawić życia Adama Szmyta? Dodatkowo początkowe sceny sprzed 20 lat budzą spory niepokój u odbiorcy i stara się on przewidzieć jaki będą miały wpływ na dalsze zdarzenia.

Stworzenie idealnego kryminału, w którym wszystko będzie ze sobą logicznie połączone, a dodatkowo nie zabraknie sporej dawki napięcia i zaskakującego zakończenia nie jest łatwym zadaniem. ,,Maszyna losu" Andrzeja Mathiasza jest właśnie taką lekturą, więc tym bardziej warto jest mieć ją na uwadze. Bez wątpienia dodawanie godzin przy opisie poszczególnych fragmentów jest ciekawym zabiegiem, który mi osobiście bardzo przypadł do gustu. Akcja toczy się tylko przez kilka dni, jednak nawet z tak wydawałoby się krótkiej linii czasowej autorowi udało się stworzyć rewelacyjne kilkusetstronicowe wydanie, które niewątpliwie zasługuje na uznanie odbiorcy.


  Zuza Maniek  (1.09.2022)
„Maszyna losu” jest kontynuacją zaskakującego, przyprawionego nutką specyficznego humoru „Szlamu”. Od razu pocieszam – nie trzeba znać wcześniejszych przygód prokuratora Adama Szmyta, by gładko wejść w drugi tom. I nie trzeba się bać objętości tego kryminału, bo 550 stron znika w tempie zimnych drinków w upalny dzień


  Jolanta Bugała-Urbańska  (5.09.2022)
Czy życiem rządzi przypadek? Często mówimy, że zawdzięczamy coś losowi, lub zrzucamy na niego nasze niepowodzenia. A może przeciwnie, jest niczym kostki domina wprawiane w ruch jednym czynem, którego konsekwencji nie jesteśmy w stanie przewidzieć i – co gorsza – uniknąć?

W najnowszej powieści Andrzej Mathiasz przypisuje losowi duże znaczenie. Jednak, czy jak zawsze tak i w tym przypadku przeznaczeniu nie trzeba trochę pomóc?

Już po przeczytaniu pierwszej części cyklu kryminalnego z prokuratorem Adamem Szmytem „Szlam” ogłosiłam się jej wielką miłośniczką, a po lekturze drugiej „Maszyna losu” nie tylko podtrzymuję deklarację, ale będę Was wszelkimi siłami namawiać do poznania twórczości autora. To jest tak świeże, naturalne i spójne, do tego mimo poruszania po raz kolejny trudnych tematów związanych tym razem z samobójstwami i zabójstwami dzieci ubrane w tak genialny humor, że książkę się po prostu pochłania.

Tu nie tylko sprawa kryminalna intryguje, bo autor porusza również wiele trudnych tematów związanych z relacjami ojców i ich dzieci, które nie zawsze spełniają oczekiwania rodziców i często nie stanowią powodu do dumy. Obnaża zgniliznę systemu, czy raczej jego urzędników wykorzystujących stanowiska do swoich celów, przekonanych o swojej sprawczości i bezkarności. I przede wszystkim obrazuje potęgę zemsty stanowiącej siłę napędową „maszyny losu”, bo to chęć odpłacenia za krzywdę, za odebranie tego co nadaje sens życiu, wprawia jej tryby w ruch.

„Martwi nie cierpią”, więc winnym również trzeba odebrać nadzieję i sens życia, uderzyć w ich najczulszy punkt. I paradoksalnie ojcowie, których relacje z dziećmi praktycznie zanikły dopiero w obliczu zagrożenia pojmą, co tak naprawdę jest dla nich najważniejsze. Tylko czy nie obudzą się za późno?

Autor zabiera nas w przeszłość zarówno mordercy, jak i prokuratora Szmyta. Ta podróż w czasie ma niebagatelne znaczenie dla rozgrywających się obecnie zdarzeń i spina w spójną całość wyłaniającą się z każdą kolejną stroną genialną intrygę. Ujawniając już na samym początku osobę sprawcy i jego motywację autor nie tylko nie umniejsza ciekawości czytelnika, ale wręcz angażuje bez reszty w wyścig z czasem, w którym niemal namacalny odgłos tykającego zegara tylko podkręca napięcie.

Chcecie wiedzieć jak funkcjonuje maszyna losu? I jaką rolę w zbrodniczym procederze pełni słodka, soczysta i tak niewinnie wyglądająca pomarańcza?

Nie trzeba znać pierwszego tomu, by cieszyć się lekturą dalszych losów prokuratora Szmyta, jednak cóż to będzie za strata! Dlatego czytajcie oba i cieszcie się lekturą! I pamiętajcie, losowi trzeba pomóc, a widziałam fajne promocje na obie książki autora.


  Beata Moskwa  (19.09.2022)
Do dobrze zapowiadającego się kryminału nie trzeba mnie długo namawiać. A jeszcze lepiej jest wówczas, gdy warta poznania historia pisana jest piórem nieznanego mi do tej pory autora. Lubię piec dwie pieczenie na jednym ogniu i nie tylko dobrze się bawić podczas lektury, ale i poznawać nowe nazwiska, do których być może będę wracać. Z takimi oczekiwaniami zasiadłam do lektury "Maszyny losu", która bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła.

Od samego początku wyraźnie było widać, że autor zaplanował swoją fabułę i podążał w konkretnie wyznaczonym celu. To pozwoliło uniknąć chaosu i porzucić niedopracowane momenty na rzecz płynnie zmieniających się motywów czy akcji, która trzymała w napięciu praktycznie do samego finału. Autor w dodatku zaskoczył mnie lekkim, skupiającym się na odpowiednich detalach stylem, zaangażował mnie w wydarzenia, zbliżył do bohaterów i jednocześnie zachwycił ciężkim klimatem, gdy na pierwszym planie pojawił się wyścig za nieuchwytnym mordercą.

Wszystkie wydarzenia zapoczątkował jeden telefon z zapytaniem o pomarańcze. Prokurator Adam Szmyt nie spodziewał się, że to zapoczątkuje szereg trudnych do przewidzenia wydarzeń. Czesław Grinwald, sadystyczny morderca, właśnie opuścił więzienie i zdecydował się dokonać samosądu na tych, którzy skazali go na lata odsiadki. Każdy nowy dzień niesie więc ze sobą ofiary przy których odnaleźć można chaotyczny bałagan a pojawiające się w śledztwie przedmioty nabierają podwójnego znaczenia. Towarzysząc Adamowi dostrzegamy jak zagmatwana jest to historia, jak trudno przewidzieć kolejny krok Czesława, ale to tylko potwierdza w pełni wykorzystany potencjał tej morderczej przygody.

Mrok wkrada się do fabuły i towarzyszy nam niczym cień, podobnie jak lęk przed kolejnym krokiem sadysty. Autor nie szczędzi nam drastycznych opisów, nie lukruje prawdy - jest intensywnie, niebezpiecznie i przewrotnie, ponieważ na ponad pięciuset stronach wszystko może się wydarzyć. W tle przewijają się aktualne tematy, sięgamy po polityczne zagrywki, walkę o władzę, ludzką hipokryzję a także typowe działania policji w sprawie morderstw, więc na pewno podczas lektury nikt nie będzie się nudził, szczególnie że autor kładzie silny nacisk na wiarygodność.

Ważne sprawy, prywatne życie bohaterów przeplatane z głównym motywem morderstw sprawiają, że "Maszyna losu" pochłania czytelnika bez reszty. Książka intrygująca, bardzo dobrze napisana i serwująca kilka godzin atrakcyjnej, niebezpiecznej przygody. Mam nadzieję, że nazwisko Andrzeja Mathiasza oraz jego pozostałe książki nie przejdą bez echa, ponieważ warto sięgać po powieści, które mają coś do powiedzenia i które mogą pochwalić się licznymi emocjami.


  Łukasz Adamczewski  (20.09.2022)
Kryminał ,,Maszyna losu", której autorem jest Andrzej Mathiasz premierę miał 16 sierpnia. Tym razem autor w swoim kryminale zabiera nas jak widać po okładce do Krakowa, ale co z tym wszystkim ma wspólnego ukazana pomarańcza ?

Po dwudziestu latach spędzonych w więzieniu na wolność wychodzi Czesław Grinwald. Był skazany za brutalne zabójstwo żony, ale podczas procesu nigdy nie przyznał się do zbrodni i tłumaczył się lukami w pamięci. Po wyjściu postanowił się zemścić na osobach, które doprowadziły go do skazania i zamknięcia. Jednak, aby cierpienie ich było znacznie większe, chce zabić ich dzieci. Nie zabija swoich ofiar bezpośrednio, gdyż tworzy śmiercionośną maszynę losu, która decyduje czy ktoś ma zginąć czy przeżyć. Ofiary do końca liczą na możliwość przeżycia, a wszystko zależy od kolejno po sobie wprawionych w ruch przedmiotów. Prokurator Adam Szmyt, który pojawił się w poprzednim kryminale autora ,,Szlam" stoczy walkę o życie swoje i swoich bliskich. Czy uda mu się ponownie złapać i zamknąć Grinwalda ? A wszystko zaczęło się od dziwnego telefonu do prokuratora z pytaniem o pomarańcze, która stała się pewnym symbolem…

Książka jest dość obszerna, bo liczy ponad 500 stron. Jednak zabójstw jest kilka i są starannie zaplanowane oraz wykonane, co wymaga pewnej ilości treści. Za sprawą zabójstw dzieje się wiele, a morderca jest nieuchwytny. Chociaż z góry znany jest zabójca to za sprawą wielu zwrotów akcji książka trzyma w napięciu.

Ważną kwestią pojawiającą się w tym kryminale są relacje pomiędzy rodzicami a dziećmi. ,,Jednym słowem: wszędzie kłótnie, awantury i rozczarowania. A wszystko przez upadek etosu rodziny. Od tego zaczyna się wszelkie zło." Dopiero w obliczu zagrożenia życia bohaterowie ,,Maszyny losu" dostrzegają, co tak naprawdę jest istotne.

Dodatkowo pojawia się trafny komentarz politycznej i przywołane są w treści wydarzenia, które miały miejsce na polskiej scenie politycznej, a wszystko to ubrane w czarny humor, który równoważy drastyczne zabójstwa spowodowane przez tytułową maszynę losu.

Mam nadzieję, że zaciekawiła Was ,,Maszyna losu" i sięgnięcie po ten bardzo dobrze skonstruowany kryminał z wciągającą fabułą, który posiada wszystkie niezbędne elementy takiej powieści.


  Mirosława Dudko  (26.09.2022)
„Maszyna losu” to kryminał z ciekawą, niestandardową i dobrze przemyślaną fabułą złożoną z kilku wątków, dzięki czemu obserwujemy zdarzenia z kilku stron. Jest to niezwykle istotne, gdyż autor w ten sposób skutecznie wprowadza atmosferę z dreszczykiem, pokazując niejednokrotnie część jakiejś sytuacji lub też urywając nagle jakiś wątek, by przejść do kolejnego epizodu. Odsłania wszystko stopniowo, najważniejsze zachowując na finałowe sceny. Dzięki sugestywnym, barwnym i wyrazistym opisom z łatwością tworzy w naszych umysłach obraz tego, co dzieje się na kartach książki. Wraz z motywem kryminalnym pojawiają się też wątki związane z prywatnym życiem prokuratora, jego przeszłością i obecnymi problemami, ale też nawiązania do wydarzeń z pierwszego tomu. Ten ostatni motyw nie ma jednak szczególnego znaczenia z obecną historią, gdyż sprawę, którą bada Szmyt poznajemy od początku do końca. Wyjaśnia tylko stan, w jakim znajduje się główny bohater, który przez swoje zaniki pamięci nie od razu wszystko kojarzy, bądź sobie przypomina.

To bardzo dobry kryminał z nutką obyczajowych elementów, który trzyma w napięciu i powoli wciąga w swoją intrygę. Wprawdzie dosyć szybko na jaw wychodzi tożsamość sprawcy, ale to nie umniejsza napięcia, gdyż wbrew pozorom fabuła jest dosyć zagmatwana i nie wszystko wiemy, o czym dowiadujemy się dopiero na końcu. Wiemy, że działania mordercy są związane z wydarzeniami, które poznajemy w prologu. Budzą one grozę, która towarzyszy niemal do samego końca. Pojawiają się nowe ofiary psychopatycznego przestępcy, który na miejscu zbrodni pozostawia ogromny bałagan. Okazuje się, że nie jest on przypadkowy, gdyż morderca dobiera przedmioty w sposób przemyślany, gdyż stanowią one ciąg symbolicznych znaków dla ofiary zabójstwa. Specyficzna konstrukcja nazywana przez mordercę maszyną losu pochłania kolejne ofiary, by w efekcie dosięgnąć Szmyta. Czy to mu się uda, o tym musicie się przekonać sami.


  Zaczytana Angie  (16.10.2022)
Uwielbiam kryminały, w których dużą rolę odgrywa przeszłość bohaterów. Wręcz z automatu lepiej czyta mi się książkę, gdy pojawiają się w niej liczne retrospekcje, a z wydarzeń sprzed kilkunastu lat wyłania się powoli klucz do rozwiązania zagadek teraźniejszości. Cenię sobie także inteligentnych morderców, przygotowujących wyrafinowane inscenizacje, stanowiące dla śledczych prawdziwe wyzwanie nie tylko pod względem wykrycia sprawcy, ale też odkrycia motywu czy samego mechanizmu śmierci.
O ile jeszcze konstrukcja z dwiema płaszczyznami czasowymi zdarza się dość często, to mordercy z reguły okazują się być dość przewidywalni i schematyczni. Ale nie u Andrzeja Mathiasza. "Maszyna losu" to historia, na którą skusiłam się po pozytywnych opiniach i nie były one ani trochę przesadzone. Choć objętość powieści może na pierwszy rzut oka przerażać, to te ponad pięćset stron zostawia na końcu wręcz niedosyt. Ta książka jest tak dobra, że chciałoby się więcej i dalej. Na pewno więc nadrobię poprzedni kryminał autora, którego bohaterem także był prokurator Adam Szmyt.
W "Maszynie losu" wszystko mi zagrało. Było momentami brutalnie, chwilami nawet śmiesznie, przede wszystkim jednak całość wypadła realnie. Autor nie przynudzał opisami, a jednocześnie wykreował postaci tak, że miałam wrażenie, że dobrze znam tych ludzi.
Niektóre fragmenty były napisane tak, że można było je różnie interpretować i połączyć z kilkoma bohaterami, co utrudniało rozwikłanie zagadki. Niby wszystko było podane jak na tacy, a jednak zwroty akcji sprawiały, że poddawałam w wątpliwość moje teorie. Mogłabym się przyczepić do samego zakończenia, bo ostatnio mam dość mordeczy nastrój, więc im gorzej, tym dla mnie lepiej, ale na pewno nie można zarzucić autorowi, że wyskoczył z czymś bezsensownym albo niepasującym do fabuły, subiektywnie nie przypadło mi w pełni do gustu.
"Maszyna losu" to wciągający, trzymający w napięciu kryminał, udowadniający, że przeszłość może nas dogonić w najmniej spodziewanym czasie. Andrzej Mathiasz świetnie włada piórem, a to sprawia, że na książce powinno być ostrzeżenie, że czytanie jej może zakończyć nieprzespaną nocą.
Moje 9/10.


  Olga Majerska  (16.08.2022)
Maszyna losu ruszyła. „ Niezawodna, perfekcyjna i piękna jak dzieło sztuki, lecz w przeciwieństwie do niego też zabójcza ”, a motorem ją napędzającym jest zemsta za śmierć córki.
Ola, Oleńka. Moja Naranja. Pomarańczka. Życie za życie.

Żądny vendetty jest Grinwald, który po latach odsiadki wychodzi z więzienia i nie spocznie, póki ci, którzy go posadzili, nie będą cierpieli. Wśród nich jest były prokurator Adam Szmyt, były komisarz Lubień i były prokurator Ramocki, którzy muszą zmierzyć się z wydarzeniami z przeszłości. Czy maszyna losu się zatrzyma?

„ Maszyna losu ” to kryminał nietuzinkowy. I choć sięgając po niego, nie nastawiałam się na coś wybitnego, przyznaję, że jestem pozytywnie zaskoczona. Autor zgrabnie prowadził akcję, było napięcie, wyczekiwanie, co będzie dalej, czytałam tę historię z dużym zaciekawieniem. Co mi się podobało to obecność sporej dawki czarnego humoru. Momentami uśmiechałam się, czytając niektóre wypowiedzi bohaterów. Ten zabieg urozmaicił mi lekturę i nadał jej lżejszy ton.

Nie przemówiły do mnie jednak niektóre nieco obsceniczne sceny i porównania, które uważam były tutaj zupełnie niepotrzebnie. Niczego nie wniosły do historii, a wzbudziły jedynie mój niesmak. Na szczęście nie było ich zbyt wiele. Brakowało mi również bardziej wyrazistych bohaterów. Ta trójka to wiecznie niezadowoleni, zmęczeni życiem mężczyźni, a czytanie o ich życiowych porażkach momentami bywało męczące.

Podsumowując, „ Maszyna losu ” to kryminał nieszablonowy, z intrygującą fabułą i dozą czarnego humoru oraz ciekawym zakończeniem. Polecam jako dobrą rozrywkę.


  Magdalena Panus  (4.09.2022)
Jest to druga część losów prokuratora Adama Szmyta, ale spokojnie znajomość pierwszego tomu nie jest konieczna do przeczytania tego tytuły. Sama swoją przygodę z Autorem zaczęłam właśnie z Maszyną losu.
Główna akcja rozgrywa się w Krakowie, który jest mi bardzo bliski, stąd czytanie o znajomych ulicach, miejscach sprawia, że aż ciepło robi się na serduchu.
Adam przybywa do królewskiego miasta z dwóch powodów. Pierwszy to dziwny telefon od krakowskiego prokuratora z pytaniem o pomarańcze, a drugi to wypadek ojca, który wylądował w szpitalu.
Jak się okazuje po dwudziestu latach na wolność wyszedł niejaki Grinwald, który bestialsko zamordował żonę, a teraz planuje pomścić śmierć swojej córki.
Tym co łączy wszystkie te okoliczności jest zemsta. Zemsta, która okazać się ma najlepszym zadośćuczynieniem. Przynajmniej takie były przypuszczenia.
Maszyna losu tworzona przez zwyrodnialca, za każdym razem napędzana jest właśnie pomarańcza, a każdy kolejny jej element sypie się jak domino. Morderca skrzętnie wybiera kolejne ofiary, by zadać ból taki jak odczuwał sam po śmierci córki.
Rozwikłać zagadkę bezskutecznie próbuje Szmyt, cały czas jednak jest o krok za Grinwaldem. Wszystko wskazuje jednak na to, że ostatnim elementem całej układanki i równocześnie ostatnią ofiarą ma być córka prokuratora Szmyta. Nadszedł czas by w końcu skutecznie powstrzymać Maszynę losu..
Pomysł na fabułę bardzo mi się podobał, bohaterowie również zostali ciekawie wykreowani. Chociaż już gdzieś w połowie podejrzewałam kto za tym wszystkim stoi, to jednak jak się okazało mylnie. Autorowi udało się mnie zaskoczyć. Nie mogę też nie wspomnieć o pojawiającym się sarkaźmie, który bardzo lubię.
Niestety momentami naprawdę mi się dłużyło. Nie przepadam za "przegadanymi" historiami, a tutaj sporo było zbędnych opisów, przemyśleń, gdybania. To trochę wytrąca mnie z płynności czytania i sprawia, że to zbudowane wcześniej napięcie, spada.

Dodaj własną recenzję
Darmowy transport przy zamówieniu co najmniej 2 książek!
Liczba:  
      Dodaj do koszyka
Zakupy w Zaczytani.pl są bezpieczne.
Ci, którzy kupili tę książkę, kupili również:
Urokliwy i porażający — Michał Jackowski Urokliwy i porażający — Michał Jackowski
Na prośbę przyjaciela swojej matki, mały Jarvis wchodzi do opuszczonego domu. Kiedy Lotho po niego wraca, okazuje się, że chłopiec zniknął, a budynek w tajem...