Alcesamina
Cena: 37,00 zł 31,45 zł
Wysyłamy w 1-3 dni
Książki dostarcza firma DHL Express
Czas oczekiwania na paczkę
Książki dostarcza firma DHL Express
Czas oczekiwania na paczkę
Opis i recenzje
Poznańskie koziołki przeszły na emeryturę, a w mieście rządzi nowa zwierzyna. Wygadany kot Gustaw, niszczycielski chiński smok oraz materializujące się gdzie popadnie, nonszalanckie łosie… Prawda? Miejska legenda? A może wytwór wyobraźni osamotnionych w wielkim mieście jednostek? "Alcesamina" to niepokojąca, pełna skrajnych emocji powieść o burzliwej podróży w zakazane rejony ludzkiej duszy. Chwilami prześmiewcza i brutalnie dosadna wiwisekcja współczesnego pokolenia niespełnionych zawodowo i uczuciowo trzydziestolatków; pokolenia próbującego odnaleźć swoje miejsce w nieustannie przeobrażającej się rzeczywistości, którą czasami łatwiej przyjąć pod wpływem alkoholu, prozacu i „dziczyzny”…
Szczegóły
- Rodzaj literatury: Literatura obyczajowa
- Wydawca: Novae Res, 2015
- Format: 130x210mm, oprawa miękka
- Wydanie: Pierwsze
- Liczba stron: 426
- ISBN: 978-83-7942-881-6
Recenzje czytelników
Średnia ocena: | z 2 recenzji. | Dodaj własną recenzję |
Anna Dobrzyńska | (11.10.2015) |
Od początku wiedziałam, że ta książka to będzie coś. Już sam opis zwiastował to nieuchronnie. Okładka przyciągała mnie z siłą łosia, który się na niej znajdował. Nie ukrywam, że umiejscowienie akcji w Poznaniu było dla mnie niezwykle atrakcyjne. I przez większość czytania towarzyszyło mi uczucie: „hej, ja wiem, gdzie to jest!” Tym bliższa była mi fabuła. A jest ona nietuzinkowa. Już tutaj chciałam podziękować wydawnictwu Novae Res, bo bez nich na pewno nie poznałabym tej pozycji.
„Alcesamina” pretenduje u mnie do książki roku. Na pewno trafi do mojej czołówki ulubionych książek. Jest genialnie skonstruowana, skarbnica cytatów. To swego rodzaju meta opowieść. Bohaterowie są tak charakterystyczni, że nie zdziwiłabym się, gdybym kiedyś minęła ich na ulicach Poznania. A już na pewno chciałabym mieć kota Gustawa. Absolutnie. Historia na początku nie zachwyca. Rozważania samotnego mężczyzny, który potrzebuje zmian. Później jednak poziom absurdu wzrasta za sprawą spotkania mówiącego kota. Poczucie humoru wylewa się litrami. Dawno nie śmiałam się tak często i głośno, czytając jakąś powieść. Jednak to osobowość postaci drugoplanowych [chociaż trudno ich tak jednoznacznie nazwać] jest głównym atutem historii. Historie pracowników pewnej stacji benzynowej wciągają bez reszty. Nie mogłam się oderwać od czytania. I mimo objętości, skończyłam ją w dwa dni. Nie chcę zanudzać, piejąc peany na cześć tej powieści. Jestem pod jej ogromnym wrażeniem. Połączenie absurdu, niesamowitego humoru, przytaczanych anegdot, a to wszystko na poznańskich ulicach – majstersztyk. Aż dziw bierze, że to nie Polak stworzył tą książkę. Chociaż kto wie, może to pseudonim pod którym kryje się jakiś nasz rodak? Cieszę się tym bardziej, że na końcu zobaczyłam „koniec księgi pierwszej”. Czekam z niecierpliwością na drugą!
Polecam każdemu w szczególności poznaniakom. Szczególnie jednak tym, którzy lubią szczyptę absurdu i garści dobrego humoru.
„ – Jestem rudy, a rudzielce przyciągają ciekawskich. – Był ponadto z natury malkontentem.
- Rudzielce bywają seksowne – wyjaśnił avatar.
- Nie, to nie to.
- A co?
- Ludzie wierzą, że rudzi są dziwni, że mają serce po przeciwnej stroni, podobnie inne narządy. Podobno lekarze boją się operować rudych, bo tnąc miejsce, gdzie nierudzi mają wątrobę, znajdują jelito. [...]
- Też o tym słyszałem, ale czy to nie jest przypadkiem miejska legenda? Jak krokodyle żyjące w kanałach ściekowych czy morderca z hakiem? Albo Murzyn w barze mlecznym lub czarna wołga?!
Rudzielec nie wiedział i nie chciał wiedzieć, czy za życia został legendą czy nie.
- Więc może faceci spotykają się ze mną – powiedział, przepuściwszy wszystkie dane przez trybiki własnego umysłu – by sprawdzić, czy aby mam po właściwej stronie fiuta?
Avatar zaniósł się śmiechem.
- A gdzie miałbyś go mieć? W dupie?!
Rudzielec też się zaśmiał.
- Wiesz, że takie rzeczy się zdarzają – odpowiedział poważnie.”
„Alcesamina” pretenduje u mnie do książki roku. Na pewno trafi do mojej czołówki ulubionych książek. Jest genialnie skonstruowana, skarbnica cytatów. To swego rodzaju meta opowieść. Bohaterowie są tak charakterystyczni, że nie zdziwiłabym się, gdybym kiedyś minęła ich na ulicach Poznania. A już na pewno chciałabym mieć kota Gustawa. Absolutnie. Historia na początku nie zachwyca. Rozważania samotnego mężczyzny, który potrzebuje zmian. Później jednak poziom absurdu wzrasta za sprawą spotkania mówiącego kota. Poczucie humoru wylewa się litrami. Dawno nie śmiałam się tak często i głośno, czytając jakąś powieść. Jednak to osobowość postaci drugoplanowych [chociaż trudno ich tak jednoznacznie nazwać] jest głównym atutem historii. Historie pracowników pewnej stacji benzynowej wciągają bez reszty. Nie mogłam się oderwać od czytania. I mimo objętości, skończyłam ją w dwa dni. Nie chcę zanudzać, piejąc peany na cześć tej powieści. Jestem pod jej ogromnym wrażeniem. Połączenie absurdu, niesamowitego humoru, przytaczanych anegdot, a to wszystko na poznańskich ulicach – majstersztyk. Aż dziw bierze, że to nie Polak stworzył tą książkę. Chociaż kto wie, może to pseudonim pod którym kryje się jakiś nasz rodak? Cieszę się tym bardziej, że na końcu zobaczyłam „koniec księgi pierwszej”. Czekam z niecierpliwością na drugą!
Polecam każdemu w szczególności poznaniakom. Szczególnie jednak tym, którzy lubią szczyptę absurdu i garści dobrego humoru.
„ – Jestem rudy, a rudzielce przyciągają ciekawskich. – Był ponadto z natury malkontentem.
- Rudzielce bywają seksowne – wyjaśnił avatar.
- Nie, to nie to.
- A co?
- Ludzie wierzą, że rudzi są dziwni, że mają serce po przeciwnej stroni, podobnie inne narządy. Podobno lekarze boją się operować rudych, bo tnąc miejsce, gdzie nierudzi mają wątrobę, znajdują jelito. [...]
- Też o tym słyszałem, ale czy to nie jest przypadkiem miejska legenda? Jak krokodyle żyjące w kanałach ściekowych czy morderca z hakiem? Albo Murzyn w barze mlecznym lub czarna wołga?!
Rudzielec nie wiedział i nie chciał wiedzieć, czy za życia został legendą czy nie.
- Więc może faceci spotykają się ze mną – powiedział, przepuściwszy wszystkie dane przez trybiki własnego umysłu – by sprawdzić, czy aby mam po właściwej stronie fiuta?
Avatar zaniósł się śmiechem.
- A gdzie miałbyś go mieć? W dupie?!
Rudzielec też się zaśmiał.
- Wiesz, że takie rzeczy się zdarzają – odpowiedział poważnie.”
Maria Derejczyk-Zwierzyńska | (15.10.2015) |
Dziś wraz z panem mężem oglądaliśmy "Fakty". Według jednego z podanych w nich sondaży, ankietowani odpowiedzieli, że żyje im się w Polsce całkiem nieźle i są zadowoleni z nowej władzy. Podejrzewam, że bohaterowie Alcesaminy nie zgodziliby się z tym.
Dlaczego?
Książka autorstwa Niklasa Paypera to pełna skrajnych emocji opowieść o świecie, w którym przyszło nam żyć. Raz jest prześmiewcza, innym razem brutalnie dosadna. Opisuje losy pokolenia niespełnionych uczuciowo i zawodowo trzydziestolatków. Ci ludzie próbują odnaleźć się w nowej codzienności, która nieustannie się zmienia. Nie jest to dla nich takie proste.
Nie wyjawię Wam, czym jest tytułowa alcesamina. Musicie dojść do tego sami. Nie jestem też w stanie streścić zamieszczonych w książce opowieści. Nie ma to większego sensu, musiałabym streścić każdy rozdział z osobna i zajęłoby mi to wieki, a i tak nie oddałoby to tego, co autor chciał przekazać. Myślę, że każdy czytelnik odbierze te opowiadania w indywidualny sposób. Podejrzewam, że dla niektórych to może być zwykły bełkot. Do Alcesaminy trzeba podejść z dystansem. Dla mnie to była opowieść o prawdziwym życiu. Co prawda do trzydziestki mam jeszcze trochę czasu, ale rozumiem niektóre bolączki bohaterów. Czasom, w którym przyszło nam żyć, zdecydowanie daleko jest do ideału. Młodzi ludzie mają problemy ze znalezieniem zatrudnienia. Nie są w stanie samodzielnie się utrzymać i często wyjeżdżają za granicę. Sielanka? Nie sądzę.
Najbardziej do gustu przypadł mi rozdział dotyczący urzędów pracy. Nie spotkałam się jeszcze z tym, by ktoś tak dosadnie je opisał. Przez kilka miesięcy nie mogłam znaleźć pracy. Stawiałam się co miesiąc w urzędzie tylko po to, by złożyć podpis na liście i dowiedzieć się, że nie ma żadnej oferty, która mogłaby mnie zainteresować. Porównanie urzędów do supermarketów, do których wchodzi się po konkretną rzecz, a wychodzi z naręczem innych, wciśniętych na siłę, jest bardzo trafne. Jak większość społeczeństwa zgadzam się ze stwierdzeniem, że takie miejsca zapewniają pracę tylko urzędnikom, nie obywatelom.
Jedyne, do czego mogłabym się przyczepić to nadużywanie wulgarnego słownictwa. Na początku przymykałam na to oko, lecz później zaczęło mi to przeszkadzać. Niektóre wyrazy można było zapisać po polsku, a nie łaciną podwórkową. Jeśli szukacie książki opowiadającej o życiu takim, jakie jest, polecam Alcesaminę.
Dlaczego?
Książka autorstwa Niklasa Paypera to pełna skrajnych emocji opowieść o świecie, w którym przyszło nam żyć. Raz jest prześmiewcza, innym razem brutalnie dosadna. Opisuje losy pokolenia niespełnionych uczuciowo i zawodowo trzydziestolatków. Ci ludzie próbują odnaleźć się w nowej codzienności, która nieustannie się zmienia. Nie jest to dla nich takie proste.
Nie wyjawię Wam, czym jest tytułowa alcesamina. Musicie dojść do tego sami. Nie jestem też w stanie streścić zamieszczonych w książce opowieści. Nie ma to większego sensu, musiałabym streścić każdy rozdział z osobna i zajęłoby mi to wieki, a i tak nie oddałoby to tego, co autor chciał przekazać. Myślę, że każdy czytelnik odbierze te opowiadania w indywidualny sposób. Podejrzewam, że dla niektórych to może być zwykły bełkot. Do Alcesaminy trzeba podejść z dystansem. Dla mnie to była opowieść o prawdziwym życiu. Co prawda do trzydziestki mam jeszcze trochę czasu, ale rozumiem niektóre bolączki bohaterów. Czasom, w którym przyszło nam żyć, zdecydowanie daleko jest do ideału. Młodzi ludzie mają problemy ze znalezieniem zatrudnienia. Nie są w stanie samodzielnie się utrzymać i często wyjeżdżają za granicę. Sielanka? Nie sądzę.
Najbardziej do gustu przypadł mi rozdział dotyczący urzędów pracy. Nie spotkałam się jeszcze z tym, by ktoś tak dosadnie je opisał. Przez kilka miesięcy nie mogłam znaleźć pracy. Stawiałam się co miesiąc w urzędzie tylko po to, by złożyć podpis na liście i dowiedzieć się, że nie ma żadnej oferty, która mogłaby mnie zainteresować. Porównanie urzędów do supermarketów, do których wchodzi się po konkretną rzecz, a wychodzi z naręczem innych, wciśniętych na siłę, jest bardzo trafne. Jak większość społeczeństwa zgadzam się ze stwierdzeniem, że takie miejsca zapewniają pracę tylko urzędnikom, nie obywatelom.
Jedyne, do czego mogłabym się przyczepić to nadużywanie wulgarnego słownictwa. Na początku przymykałam na to oko, lecz później zaczęło mi to przeszkadzać. Niektóre wyrazy można było zapisać po polsku, a nie łaciną podwórkową. Jeśli szukacie książki opowiadającej o życiu takim, jakie jest, polecam Alcesaminę.
Dodaj własną recenzję
Zakupy w Zaczytani.pl są bezpieczne.
Oferta książek
Wg wydawnictwa
Najpopularniejsze i polecane
Kategorie książek
Zaloguj się | Twoje zamówienia | Twoje dane | Koszty dostawy | Regulamin zakupów
Reklamacje i zwroty | Bezpieczeństwo | Pomoc | Kontakt | Copyright © 2008 by Novae Res
Reklamacje i zwroty | Bezpieczeństwo | Pomoc | Kontakt | Copyright © 2008 by Novae Res