Żółta sukienka
Cena: 24,90 zł 21,17 zł
Nakład wyczerpany
Książki dostarcza firma DHL Express
Czas oczekiwania na paczkę
Książki dostarcza firma DHL Express
Czas oczekiwania na paczkę
Opis i recenzje
Anna dokładnie pamięta dzień, kiedy jako sześcioletnia dziewczynka ubrana w żółtą sukienkę od babci została zgwałcona. Przekonana, że zmiana otoczenia uwolni ją od traumy z dzieciństwa, porzuca pracę dziennikarki i emigruje do Kanady.
Nie potrafi jednak zapomnieć bólu i cierpienia. Dopiero miłość kalekiego Paula wyzwala w niej siłę do walki z tragicznym wspomnieniem.
Po 20 latach zmagania się z przeszłością, pod wpływem zapoczątkowanej przemiany, postanawia pojechać do Polski i odwiedzić tam miejsce swojego dzieciństwa.
Czy Annie uda się uwolnić od nękających ją koszmarów, a żółta sukienka, symbol zła, stanie się dla niej ponownie tym, czym była kiedyś – darem miłości?
„Nie, to niemożliwe! To przecież Agnieszka! I jak ubrana?!” Zakryła ręką usta, żeby stłumić okrzyk.
Album spadł na podłogę, na szczęście sam się zamknął.
„Nie dotykaj, nie otwieraj!” – szeptał głos, którego tak często nie słuchała, a potem żałowała nieposłuszeństwa. Może to głos Anioła Stróża, o którym tyle opowiadała jej matka?
– Nie ma żadnych aniołów! – szepnęła przez zaciśnięte zęby.
Zdecydowanym ruchem podniosła książkę, położyła ją na kolanach i szybko zaczęła przerzucać kartki. Tak, to Agnieszka. Jakim cudem znalazła się w tym albumie?!
Ponownie przeglądała książkę, strona po stronie, z nadzieją, że może znajdzie inną lalkę, podobnie ubraną. Nie, nie znalazła. Tylko ta jedna miała prawie taką samą sukienkę, jaką dostała kiedyś od swojej babci. Sukienka i lalka – dwie rzeczy, o których starała się zapomnieć przez całe swoje życie, i tutaj, w tym kanadyjskim domu jakimś cudem ją odnalazły.
Beata Gołembiowska - Urodziła się w Poznaniu w 1957 r. W 1981 r. ukończyła studia biologii środowiskowej na UAM w Poznaniu i wraz z mężem, Przemysławem Nawrockim, osiedliła się w Radomiu. Tam przyszły na świat ich dwie córki – Iwa i Tina.
W 1989 r. wyemigrowała z rodziną do Kanady i zamieszkała w Montrealu. W 1997 r. ukończyła studia fotograficzne na Dawson College. Jej prace były prezentowane na wystawach indywidualnych i zbiorowych w kilku galeriach montrealskich, m.in. w Galerii Muzeum Sztuk Pięknych.
Przez sześć lat pracowała jako malarka dekoracyjna w programach Debbie Travis-Painted House i Facelift. W tym czasie zaczęła pisać opowiadania i scenariusze oraz artykuły o fotografii, malarstwie i przyrodzie.
Obecnie pracuje dla Queen Art Films, gdzie zadebiutowała jako reżyser filmu dokumentalnego „Raj utracony, raj odzyskany” o polskim ziemiaństwie i arystokracji w Rawdon. Jej album „W jednej walizce” wraz z filmem ukaże się w grudniu 2011 r.
Książka „Żółta sukienka” jest jej debiutem literackim.
Nie potrafi jednak zapomnieć bólu i cierpienia. Dopiero miłość kalekiego Paula wyzwala w niej siłę do walki z tragicznym wspomnieniem.
Po 20 latach zmagania się z przeszłością, pod wpływem zapoczątkowanej przemiany, postanawia pojechać do Polski i odwiedzić tam miejsce swojego dzieciństwa.
Czy Annie uda się uwolnić od nękających ją koszmarów, a żółta sukienka, symbol zła, stanie się dla niej ponownie tym, czym była kiedyś – darem miłości?
„Nie, to niemożliwe! To przecież Agnieszka! I jak ubrana?!” Zakryła ręką usta, żeby stłumić okrzyk.
Album spadł na podłogę, na szczęście sam się zamknął.
„Nie dotykaj, nie otwieraj!” – szeptał głos, którego tak często nie słuchała, a potem żałowała nieposłuszeństwa. Może to głos Anioła Stróża, o którym tyle opowiadała jej matka?
– Nie ma żadnych aniołów! – szepnęła przez zaciśnięte zęby.
Zdecydowanym ruchem podniosła książkę, położyła ją na kolanach i szybko zaczęła przerzucać kartki. Tak, to Agnieszka. Jakim cudem znalazła się w tym albumie?!
Ponownie przeglądała książkę, strona po stronie, z nadzieją, że może znajdzie inną lalkę, podobnie ubraną. Nie, nie znalazła. Tylko ta jedna miała prawie taką samą sukienkę, jaką dostała kiedyś od swojej babci. Sukienka i lalka – dwie rzeczy, o których starała się zapomnieć przez całe swoje życie, i tutaj, w tym kanadyjskim domu jakimś cudem ją odnalazły.
Beata Gołembiowska - Urodziła się w Poznaniu w 1957 r. W 1981 r. ukończyła studia biologii środowiskowej na UAM w Poznaniu i wraz z mężem, Przemysławem Nawrockim, osiedliła się w Radomiu. Tam przyszły na świat ich dwie córki – Iwa i Tina.
W 1989 r. wyemigrowała z rodziną do Kanady i zamieszkała w Montrealu. W 1997 r. ukończyła studia fotograficzne na Dawson College. Jej prace były prezentowane na wystawach indywidualnych i zbiorowych w kilku galeriach montrealskich, m.in. w Galerii Muzeum Sztuk Pięknych.
Przez sześć lat pracowała jako malarka dekoracyjna w programach Debbie Travis-Painted House i Facelift. W tym czasie zaczęła pisać opowiadania i scenariusze oraz artykuły o fotografii, malarstwie i przyrodzie.
Obecnie pracuje dla Queen Art Films, gdzie zadebiutowała jako reżyser filmu dokumentalnego „Raj utracony, raj odzyskany” o polskim ziemiaństwie i arystokracji w Rawdon. Jej album „W jednej walizce” wraz z filmem ukaże się w grudniu 2011 r.
Książka „Żółta sukienka” jest jej debiutem literackim.
Szczegóły
Recenzje czytelników
Średnia ocena: | z 20 recenzji. | Dodaj własną recenzję |
Anna Szczurek | (7.01.2012) |
Są takie książki, po których przeczytaniu wokół nas rozchodzi się jedynie dudniąca i przejmująca cisza. Są książki, które budzą tak silne emocje, że żadne słowa nie są w stanie ich wyrazić. Jakaż szkoda, że tak często są to pozycje jeszcze nieodkryte!
Przede mną leży prawdziwa perełka. Niepozorny wolumin, którego okładka, choć intrygująca, nie zapowiada pokładów bólu, przez który będziemy musieli się przedrzeć, nim dobrniemy do końca. Mimo jedynie 159 stronic, lektury tej nie można nazwać łatwą. Czyta się ją z wieloma przerwami, by dać sobie czas na odpoczynek, na odetchnięcie i uporządkowanie myśli. Nie sposób wyobrazić sobie, że tę historię z pewnością ktoś przeżył i nie miał możliwości odcięcia się od swojego cierpienia.
Jej przedmiotem jest tematyka niezwykle trudna: niezrozumienie ze strony wynikające z nieumiejętności zwierzenia się komukolwiek, tłamszenie w sobie emocji, powolne stawanie się dziwadłem, nie pasującym do żadnej rzeczywistości.
Anna, to kobieta, która w młodości zdecydowała się na emigrację do Kanady. Swój wybór tłumaczyła ucieczką od komunistycznej Polski, tak naprawdę jednak była to forma eskapizmu. Po traumatycznym przeżyciu z dzieciństwa – gwałcie, o którym nikomu nie opowiedziała oraz życiu w szponach tłamszącej matki, kobieta odcina się od swojej rodziny. Okłamuje ukochanego ojca, mówiąc mu, że doskonale sobie radzi, podczas gdy tak naprawdę jej kanadyjskie życie jest kontynuacją pasma życiowych porażek. Zamiast artystycznej kariery, Anna pracuje jako sprzątaczka, co rusz zwalniana z kolejnych posad. Jej córka, Julia, nie potrafi zrozumieć dramatycznie zmiennych nastrojów matki, widzi jej cierpienie, jednak w żaden sposób nie jest w stanie jej pomóc.
Gdy na drodze Anny staje trudna miłość, uczucie do którego trzeba dojrzeć, uczucie dla którego trzeba zmierzyć się z demonami przeszłości, bohaterka w końcu dostaje szansę na katartyczną podróż do przeszłości. Stanie się ona dla niej szansą na uporanie się z traumą dzieciństwa, kiedy to jako mała dziewczynka w żółtej sukience otrzymanej od ukochanej babci, wybrała się na niedzielny spacer, z którego wróciła całkowicie zmieniona…
Książka Beaty Gołembiowskiej jest rewelacyjna, przejmująca. Jej lekturze towarzyszą emocje nie do opisania. Uczucia i rekcje zarówno bohaterów, jak i czytelnika zmieniają się jak w kalejdoskopie. U postaci jest to symptomem rozchwiania emocjonalnego spowodowanego bolesną przeszłością, u odbiorcy niemożnością zrozumienia wszystkiego od razu, chęcią niedopuszczenia do siebie traumatycznych wydarzeń, których chwilę wcześniej stał się świadkiem.
Doskonała. Już dawno żadna książka nie zrobiła na mnie tak piorunującego wrażenia.
Fikcja, która mogła się zdarzyć, a co gorsza – która urzeczywistnia się niemalże każdego dnia. Wstrząsająca, mocna lektura. Na trwałe wryje się w Wasze serca.
Przede mną leży prawdziwa perełka. Niepozorny wolumin, którego okładka, choć intrygująca, nie zapowiada pokładów bólu, przez który będziemy musieli się przedrzeć, nim dobrniemy do końca. Mimo jedynie 159 stronic, lektury tej nie można nazwać łatwą. Czyta się ją z wieloma przerwami, by dać sobie czas na odpoczynek, na odetchnięcie i uporządkowanie myśli. Nie sposób wyobrazić sobie, że tę historię z pewnością ktoś przeżył i nie miał możliwości odcięcia się od swojego cierpienia.
Jej przedmiotem jest tematyka niezwykle trudna: niezrozumienie ze strony wynikające z nieumiejętności zwierzenia się komukolwiek, tłamszenie w sobie emocji, powolne stawanie się dziwadłem, nie pasującym do żadnej rzeczywistości.
Anna, to kobieta, która w młodości zdecydowała się na emigrację do Kanady. Swój wybór tłumaczyła ucieczką od komunistycznej Polski, tak naprawdę jednak była to forma eskapizmu. Po traumatycznym przeżyciu z dzieciństwa – gwałcie, o którym nikomu nie opowiedziała oraz życiu w szponach tłamszącej matki, kobieta odcina się od swojej rodziny. Okłamuje ukochanego ojca, mówiąc mu, że doskonale sobie radzi, podczas gdy tak naprawdę jej kanadyjskie życie jest kontynuacją pasma życiowych porażek. Zamiast artystycznej kariery, Anna pracuje jako sprzątaczka, co rusz zwalniana z kolejnych posad. Jej córka, Julia, nie potrafi zrozumieć dramatycznie zmiennych nastrojów matki, widzi jej cierpienie, jednak w żaden sposób nie jest w stanie jej pomóc.
Gdy na drodze Anny staje trudna miłość, uczucie do którego trzeba dojrzeć, uczucie dla którego trzeba zmierzyć się z demonami przeszłości, bohaterka w końcu dostaje szansę na katartyczną podróż do przeszłości. Stanie się ona dla niej szansą na uporanie się z traumą dzieciństwa, kiedy to jako mała dziewczynka w żółtej sukience otrzymanej od ukochanej babci, wybrała się na niedzielny spacer, z którego wróciła całkowicie zmieniona…
Książka Beaty Gołembiowskiej jest rewelacyjna, przejmująca. Jej lekturze towarzyszą emocje nie do opisania. Uczucia i rekcje zarówno bohaterów, jak i czytelnika zmieniają się jak w kalejdoskopie. U postaci jest to symptomem rozchwiania emocjonalnego spowodowanego bolesną przeszłością, u odbiorcy niemożnością zrozumienia wszystkiego od razu, chęcią niedopuszczenia do siebie traumatycznych wydarzeń, których chwilę wcześniej stał się świadkiem.
Doskonała. Już dawno żadna książka nie zrobiła na mnie tak piorunującego wrażenia.
Fikcja, która mogła się zdarzyć, a co gorsza – która urzeczywistnia się niemalże każdego dnia. Wstrząsająca, mocna lektura. Na trwałe wryje się w Wasze serca.
Marta Grzebuła | (12.03.2014) |
Książka „Żółta sukienka” jest jej debiutem literackim.
Moja mała bohaterka pewnego dnia od kochanej babci dostaje w prezencie piękną żółtą sukienkę. Mijają lata, lata, w których wciąż pamięta dokładnie dzień, gdy jako sześcioletnia dziewczynka ubrana w tę żółtą sukienkę zostaje zgwałcona. Dramat, ból i pamięć, niczym drut kolczasty, owija jej teraźniejszość, a mimo to coś się jej udaje…Co to jest? Zapraszam Cię do książki.
A tym czasem moja przewodniczka przekonana, że zmiana otoczenia uwolni ją od traumy z dzieciństwa, porzuca pracę dziennikarki i emigruje do Kanady.
Nie potrafi jednak zapomnieć bólu i cierpienia. Dopiero miłość niepełnosprawnego mężczyzny wyzwala w niej siłę do walki z tragicznym wspomnieniem.
Po 20 latach zmagania się z przeszłością, pod wpływem zapoczątkowanej przemiany, postanawia pojechać do Polski i odwiedzić miejsce swojego dzieciństwa.
Byłam ciekawa, jak poradzi sobie w tej konfrontacji z miejscem, ze wspomnieniami. Trzymałam za nią kciuki, ale nie mogłam oprzeć się własnym lękom. Bo przecież, gdyby mnie coś takiego spotkało, aż boję się o tym myśleć…strach, już paraliżuje. Więc czy na pewno chciałabym stanąć oko w oko z minionym? Z bólem? A może prawdą jest to, że jak mówi przysłowie: „trzeba byka wziąć za rogi”. Tylko czy moja przewodniczka a wraz z nią ja będziemy umiały to uczynić?
Czy naprawdę dzięki temu uda się jej uwolnić od nękających koszmarów?
A co z żółtą sukienką, która stała się dla niej symbolem zła, ale jednocześnie była symbolem miłości? Sprzeczne? Zgadza się. Bo o tym, dlaczego ja i ona, moja przewodniczka, tak podchodzimy do wspomnień o tej wyjątkowej, ze wszech miar sukience, dowiesz się w chwili, gdy przeczytasz tę powieść. A tak na marginesie. Trudno mi uwierzyć, że to debiut Autorki.
A tym czasem wracam do sukienki…
Czy ona była swoistym darem miłości? Tak. Noc, ciemność, palce już bolą, tak samo oczy. Dopada zmęczenie, a mimo tego kobieta nie przerywa szycia. Cieszy się już na samą myśl, jaką wielką radość sprawi swojej wnuczce…. A tym czasem, sukienka staje się symbolem tak skrajnych emocji, wspomnień. Niewiarygodny zabieg. I moim zdaniem świetny.
Piękna, i pełna emocji powieść. Ale nie tylko…jest w niej tyle samo piękna, co wzbudza przerażenie. Wstrząsające opisy.
Wiem, być może zaraz zapragniesz powiedzieć:
” Oj nie, to nie dla mnie, tego typu emocje. Mam dość bólu, cierpienia, przerażenia.”
I zrozumiem Cię. Ale zapewniam, że nie tylko tego możesz spodziewać się w tej powieści. Wiesz, że wszędzie dopatruję się warstw? Pamiętasz to?
Tak, więc i w tej powieści się ich dopatrzyłam. Postawa bohaterki, i innych, ich słowa, dialogi, w których dostrzegałam, odczytywałam w takim samym stopniu dobro jak i zło. Po prostu, jak w życiu…Ale nic przesadzonego, nic co bym nie stwierdziła, iż to nie może być prawdą… Prawda, i to wręcz niebywała. W niektórych momentach nie mogłam oprzeć się wrażeniu, że nie z fikcją mam do czynienia…
Czytając tę powieść, dzięki uprzejmości Autorki, nie zwracałam uwagi na fakt, że za oknem zapadł zmierz. Wciąż czytałam i nie mogłam się oderwać.
I choć autorka i mnie, jak i bohaterkę, przeciągnęła po cierniach emocji, życia i faktów [naprawdę coraz częściej zastanawiałam się czy, aby to fikcja, bo przecież dane jest nam słyszeć i o takich sytuacjach w realu} to jednak doszukiwałam się, gdzieś tam między wersami...nadziei.
Czy ją otrzymałam? Zapraszam Cię do czytania, do zapoznania się z wyjątkową powieścią pisaną bardzo przystępnym językiem i aż dziwi fakt, że to debiut. Pozazdrościć warsztatu Autorce – ale nie tylko, przede wszystkim niebywałej zdolności przekazywania słowem, obrazów i emocji.
Zapraszam Cię do świata, gdzie moim zdaniem, fikcja literacka miesza się z prawdą życia.
Polecam Ci tę powieść.
Pozdrawiam, Marta Grzebuła
recenzja pochodzi z mojego bloga Nietypowe Recenzje MARTY http://jarzebina22.blog.pl/
Moja mała bohaterka pewnego dnia od kochanej babci dostaje w prezencie piękną żółtą sukienkę. Mijają lata, lata, w których wciąż pamięta dokładnie dzień, gdy jako sześcioletnia dziewczynka ubrana w tę żółtą sukienkę zostaje zgwałcona. Dramat, ból i pamięć, niczym drut kolczasty, owija jej teraźniejszość, a mimo to coś się jej udaje…Co to jest? Zapraszam Cię do książki.
A tym czasem moja przewodniczka przekonana, że zmiana otoczenia uwolni ją od traumy z dzieciństwa, porzuca pracę dziennikarki i emigruje do Kanady.
Nie potrafi jednak zapomnieć bólu i cierpienia. Dopiero miłość niepełnosprawnego mężczyzny wyzwala w niej siłę do walki z tragicznym wspomnieniem.
Po 20 latach zmagania się z przeszłością, pod wpływem zapoczątkowanej przemiany, postanawia pojechać do Polski i odwiedzić miejsce swojego dzieciństwa.
Byłam ciekawa, jak poradzi sobie w tej konfrontacji z miejscem, ze wspomnieniami. Trzymałam za nią kciuki, ale nie mogłam oprzeć się własnym lękom. Bo przecież, gdyby mnie coś takiego spotkało, aż boję się o tym myśleć…strach, już paraliżuje. Więc czy na pewno chciałabym stanąć oko w oko z minionym? Z bólem? A może prawdą jest to, że jak mówi przysłowie: „trzeba byka wziąć za rogi”. Tylko czy moja przewodniczka a wraz z nią ja będziemy umiały to uczynić?
Czy naprawdę dzięki temu uda się jej uwolnić od nękających koszmarów?
A co z żółtą sukienką, która stała się dla niej symbolem zła, ale jednocześnie była symbolem miłości? Sprzeczne? Zgadza się. Bo o tym, dlaczego ja i ona, moja przewodniczka, tak podchodzimy do wspomnień o tej wyjątkowej, ze wszech miar sukience, dowiesz się w chwili, gdy przeczytasz tę powieść. A tak na marginesie. Trudno mi uwierzyć, że to debiut Autorki.
A tym czasem wracam do sukienki…
Czy ona była swoistym darem miłości? Tak. Noc, ciemność, palce już bolą, tak samo oczy. Dopada zmęczenie, a mimo tego kobieta nie przerywa szycia. Cieszy się już na samą myśl, jaką wielką radość sprawi swojej wnuczce…. A tym czasem, sukienka staje się symbolem tak skrajnych emocji, wspomnień. Niewiarygodny zabieg. I moim zdaniem świetny.
Piękna, i pełna emocji powieść. Ale nie tylko…jest w niej tyle samo piękna, co wzbudza przerażenie. Wstrząsające opisy.
Wiem, być może zaraz zapragniesz powiedzieć:
” Oj nie, to nie dla mnie, tego typu emocje. Mam dość bólu, cierpienia, przerażenia.”
I zrozumiem Cię. Ale zapewniam, że nie tylko tego możesz spodziewać się w tej powieści. Wiesz, że wszędzie dopatruję się warstw? Pamiętasz to?
Tak, więc i w tej powieści się ich dopatrzyłam. Postawa bohaterki, i innych, ich słowa, dialogi, w których dostrzegałam, odczytywałam w takim samym stopniu dobro jak i zło. Po prostu, jak w życiu…Ale nic przesadzonego, nic co bym nie stwierdziła, iż to nie może być prawdą… Prawda, i to wręcz niebywała. W niektórych momentach nie mogłam oprzeć się wrażeniu, że nie z fikcją mam do czynienia…
Czytając tę powieść, dzięki uprzejmości Autorki, nie zwracałam uwagi na fakt, że za oknem zapadł zmierz. Wciąż czytałam i nie mogłam się oderwać.
I choć autorka i mnie, jak i bohaterkę, przeciągnęła po cierniach emocji, życia i faktów [naprawdę coraz częściej zastanawiałam się czy, aby to fikcja, bo przecież dane jest nam słyszeć i o takich sytuacjach w realu} to jednak doszukiwałam się, gdzieś tam między wersami...nadziei.
Czy ją otrzymałam? Zapraszam Cię do czytania, do zapoznania się z wyjątkową powieścią pisaną bardzo przystępnym językiem i aż dziwi fakt, że to debiut. Pozazdrościć warsztatu Autorce – ale nie tylko, przede wszystkim niebywałej zdolności przekazywania słowem, obrazów i emocji.
Zapraszam Cię do świata, gdzie moim zdaniem, fikcja literacka miesza się z prawdą życia.
Polecam Ci tę powieść.
Pozdrawiam, Marta Grzebuła
recenzja pochodzi z mojego bloga Nietypowe Recenzje MARTY http://jarzebina22.blog.pl/
Kamila Graczyk | (12.03.2014) |
Beata Gołembiowska w swoim debiucie literackim porusza trudny temat, jaki niewątpliwie budzi u czytelników skrajne uczucia. Pomimo tego, że główna bohaterka ma około pięćdziesięciu lat, ukochaną córkę, nieudane kontakty damsko-męskie oraz pracę, której nienawidzi, nie potrafi odnaleźć wewnętrznego spokoju, dzień w dzień mając przed oczami bolesne wydarzenia z przeszłości, które nie pozwalają jej do końca oddychać pełną piersią. Sama fabuła utworu przyciąga czytelników, którzy zazwyczaj z pewnego rodzaju przerażeniem czytają o dramatach postaci, pragnących przede wszystkim odnaleźć szczęście. Lektura niewątpliwie posiada swój klimat, potrafiący wywołać u odbiorców skrajne uczucia, sprawiając, że łatwo można zrozumieć postępowanie i uczucia skrzywdzonej Anny, gubiącej się w gąszczu wydarzeń i przede wszystkim – uczuć. Przerażający jest fakt, że pomimo tego, iż od jej osobistej tragedii minęło tak wiele lat, kobieta w dalszym ciągu nie potrafiła zacząć normalnie żyć. I myślę, że osoby, które przebywały w jej towarzystwie, chociażby podświadomie wyczuwały, że nie wszystko jest tak, jak być powinno. Sama Anna nikomu nie mówiła o swojej przeszłości, stale uciekając od wspomnień i poczucia nienawiści do rodzinnych stron. Jednakże chyba nie zauważała, że od przeszłości trudno się odsunąć i pomimo wielu prób – zmiany otoczenia, miejsca zamieszkania, pracy – w dalszym ciągu wewnętrznie pozostawała tą samą małą dziewczynką, która ubrana w ukochaną żółtą sukienkę, prezent od wspaniałej babci, spotkała na swojej drodze mężczyznę, wykorzystującego jej dziecinną ciekawość, niewinność i naiwność.
„Żółta sukienka” to niepozorna lektura, która na początku zauroczyła mnie wspaniałą okładką, przyciągającą wzrok. Ilustracja, na której dostrzegamy małe dziecko w tytułowym ubraniu, uciekające przed siebie, wywołuje już pewnego rodzaju emocje, a na pewno zaciekawienie, bowiem zazwyczaj pod spokojnymi obrazami ukrywa się wiele dramatycznego chaosu. Tę książkę nie czyta się jednym tchem, a z przerwami na ochłonięcie, przemyślenie każdego aspektu życia Anny. Beata Gołembiowska posiada przyjemny styl i bardzo dobrze wykreowała swoją główną bohaterkę, którą czytelnik zaczyna obdarzać sympatią już po paru rozdziałach. Pomimo tego, że była osobą skrzywdzoną posiadała w sobie wiele niesamowitego luzu, który nieco rozjaśniał jej nieszczęśliwy los. Miłość, jaka wystąpiła pomiędzy zagubioną kobietą i niepełnosprawnym mężczyzną, który pragnął, aby współczucie, jakim obdarzali go inni, raz na zawsze zniknęła, nie była doskonała, lecz w swej niedoskonałości przede wszystkim magiczna. Te niepewne kroki obydwojga potrafiły zachwycić i spowodować, że słowo „kocham” wydawało się mieć o wiele większe znaczenie niż zazwyczaj. Polubiłam również opowiadania Anny, jakie zostały przedstawione w powieści, będące przejawem jej wspomnień i wzruszeń. Wędrówka do odległej Polski, tak bardzo innej, lecz zarazem takiej samej, otwierała wiele drzwi, ale również i potrafiła zamknąć te wrota, przez które raz przeszła Anna, będąc małą dziewczynką. „Żółta sukienka” to historia o bólu, cierpieniu, ale też i próbie pogodzenia się z przeszłością i rozpoczęciu nowego życia, w którym występują wszystkie barwy tęczy. Autorka wspaniale za każdym razem ukazała emocje i uczucia bohaterów, pokazując ich niesamowite charaktery.
Myślę, że czytelnicy, którzy cenią sobie lektury, w których nie brakuje prawdziwych wzruszeń i szalonych pułapek uczuć będą zachwyceni tę lekturą. Beata Gołembiowska zadebiutowała w bardzo dobrym stylu, pokazując, że ludzkie tragedie, nawet po parunastu latach, w dalszym ciągu są otwartymi ranami. „Żółta sukienka” to dramatyczna lektura, jednakże zarazem bardzo, wręcz boleśnie, prawdziwa.
„Żółta sukienka” to niepozorna lektura, która na początku zauroczyła mnie wspaniałą okładką, przyciągającą wzrok. Ilustracja, na której dostrzegamy małe dziecko w tytułowym ubraniu, uciekające przed siebie, wywołuje już pewnego rodzaju emocje, a na pewno zaciekawienie, bowiem zazwyczaj pod spokojnymi obrazami ukrywa się wiele dramatycznego chaosu. Tę książkę nie czyta się jednym tchem, a z przerwami na ochłonięcie, przemyślenie każdego aspektu życia Anny. Beata Gołembiowska posiada przyjemny styl i bardzo dobrze wykreowała swoją główną bohaterkę, którą czytelnik zaczyna obdarzać sympatią już po paru rozdziałach. Pomimo tego, że była osobą skrzywdzoną posiadała w sobie wiele niesamowitego luzu, który nieco rozjaśniał jej nieszczęśliwy los. Miłość, jaka wystąpiła pomiędzy zagubioną kobietą i niepełnosprawnym mężczyzną, który pragnął, aby współczucie, jakim obdarzali go inni, raz na zawsze zniknęła, nie była doskonała, lecz w swej niedoskonałości przede wszystkim magiczna. Te niepewne kroki obydwojga potrafiły zachwycić i spowodować, że słowo „kocham” wydawało się mieć o wiele większe znaczenie niż zazwyczaj. Polubiłam również opowiadania Anny, jakie zostały przedstawione w powieści, będące przejawem jej wspomnień i wzruszeń. Wędrówka do odległej Polski, tak bardzo innej, lecz zarazem takiej samej, otwierała wiele drzwi, ale również i potrafiła zamknąć te wrota, przez które raz przeszła Anna, będąc małą dziewczynką. „Żółta sukienka” to historia o bólu, cierpieniu, ale też i próbie pogodzenia się z przeszłością i rozpoczęciu nowego życia, w którym występują wszystkie barwy tęczy. Autorka wspaniale za każdym razem ukazała emocje i uczucia bohaterów, pokazując ich niesamowite charaktery.
Myślę, że czytelnicy, którzy cenią sobie lektury, w których nie brakuje prawdziwych wzruszeń i szalonych pułapek uczuć będą zachwyceni tę lekturą. Beata Gołembiowska zadebiutowała w bardzo dobrym stylu, pokazując, że ludzkie tragedie, nawet po parunastu latach, w dalszym ciągu są otwartymi ranami. „Żółta sukienka” to dramatyczna lektura, jednakże zarazem bardzo, wręcz boleśnie, prawdziwa.
Natalia Zdziebłowska | (12.03.2014) |
Anna, kobieta jak dla mnie bardzo silna psychicznie a do tego odporna na zło świata, dotknięta wcześniej przez wielką tragedię w dzieciństwie, teraz sama, pragnie ustrzec własną córkę przed złem świata. Migrując do Kanady miała nadzieję, że przeszłość zostawi w Polsce, niestety ona, wcale nie próbuje dać Ani spokój. Życie, które według Anny, miało układać się za granicą wyśmienicie, zamienia się w biedne życie jako sprzątaczka i służąca. Okłamując ojca, nie zdradzając prawdziwych własnych uczuć, dlaczego broni się przed powrotem do kraju, okłamuje niekiedy samą siebie. Wkrótce po tym, jak umiera jej mama a wcześniej ojciec, przekonana przez córkę postanawia pokazać jej Polskę.
Nim jednak to się stało, w życiu Anny niespodziewanie pojawia się mężczyzna. Na początku opryskliwy Paul, nie daje się polubić ani nawet zawrzeć jakichkolwiek przyjaznych stosunków z sprzątającą u niego Anną. Jest on mężczyzną, który wiele przeżył w życiu. Jeździ on bowiem na wózku inwalidzkim od dzieciństwa. Wkrótce jednak prawdziwe intencje mężczyzny co do Anny, ukażą się światu w jaśniejszych barwach. Jego uczucia do kobiety będą zbyt silne by je ukryć. Lecz czy Anna, która boi się mężczyzn pozwoli, by uczucie rozkwitło?
Jaki wpływ na życie Anny będzie miał powrót do rodzinnych stron? Z kim podzieli się wstrząsającą prawdą sprzed laty?Dlaczego przez tyle lat, ukrywała prawdę przed bliskimi? Kogo spotka w Polsce po tych wszystkich latach, oraz czy wybaczy swemu demonowi przeszłości?
""Może powinnam przełamać nieśmiałość i zacząć mówić o sobie? Paul doskonale wie, czym jest cierpienie. Jemu mogłabym się zwierzyć"- pomyślała"
Kiedy zaczęłam czytać książkę czułam, że uczucia Anny płyną do mnie bezpośrednio. Anna bowiem jako bohaterka nie jest rozumiana przez czytelnika aż do chwili, gdy nie ujawni prawdy ze swe przeszłości. Pomimo jednak tego, że czytelnik dość późno dowiaduje się o prawdziwych intencjach kobiety, ma on wrażenie, że niemal od samego początku należy głównej bohaterce współczuć. Nie potrafię powiedzieć Wam teraz, dlaczego książka tak do mnie przemawia. Czy winą tego jest moja nadmierna wrażliwość? Fakt, że zawsze staram się w czytanych przeze mnie pozycjach odkryć coś dla siebie, jakąś prawdę życia? Nie wiem. Wiem jednak jedno. Pozycja jest wstrząsającą, bardzo ujmującą a do tego niewyobrażalnie smutną lekturą dla osób, które nie boją się doznać szoku, wywołanego otaczającym nas światem.
Pani Beata, autorka książki, przelała w swą powieść wszelkie uczucia towarzyszące osobom po przejściach. Ukazała, ze to, co może się wydarzyć już we wczesnym dzieciństwie, kształtuje na następne lata ,charakter każdego człowieka. Nie rozumiałam dlaczego Anna, która jest piękną kobietą, siejącą swój czar wśród mężczyzn, nie chce poddać się uczuciu miłości. Szybko jednak dowiedziałam się o jej prawdziwych intencjach. Strach bowiem przed tym, co mogliby jej zrobić, odpychał ją od nich.
Książka wywarła na mnie szokujące wrażenie. Muszę jednak powiedzieć, że jest ona dla osób, które wiedzą, że świat nie jest idealny. Jeśli nie żyjesz w wyidealizowanym świecie, książka, pokaże Ci, że żadne miejsce na świecie nie stanie się dla Ciebie bezpiecznym jeśli, nie zostawisz przeszłości za sobą.
Nim jednak to się stało, w życiu Anny niespodziewanie pojawia się mężczyzna. Na początku opryskliwy Paul, nie daje się polubić ani nawet zawrzeć jakichkolwiek przyjaznych stosunków z sprzątającą u niego Anną. Jest on mężczyzną, który wiele przeżył w życiu. Jeździ on bowiem na wózku inwalidzkim od dzieciństwa. Wkrótce jednak prawdziwe intencje mężczyzny co do Anny, ukażą się światu w jaśniejszych barwach. Jego uczucia do kobiety będą zbyt silne by je ukryć. Lecz czy Anna, która boi się mężczyzn pozwoli, by uczucie rozkwitło?
Jaki wpływ na życie Anny będzie miał powrót do rodzinnych stron? Z kim podzieli się wstrząsającą prawdą sprzed laty?Dlaczego przez tyle lat, ukrywała prawdę przed bliskimi? Kogo spotka w Polsce po tych wszystkich latach, oraz czy wybaczy swemu demonowi przeszłości?
""Może powinnam przełamać nieśmiałość i zacząć mówić o sobie? Paul doskonale wie, czym jest cierpienie. Jemu mogłabym się zwierzyć"- pomyślała"
Kiedy zaczęłam czytać książkę czułam, że uczucia Anny płyną do mnie bezpośrednio. Anna bowiem jako bohaterka nie jest rozumiana przez czytelnika aż do chwili, gdy nie ujawni prawdy ze swe przeszłości. Pomimo jednak tego, że czytelnik dość późno dowiaduje się o prawdziwych intencjach kobiety, ma on wrażenie, że niemal od samego początku należy głównej bohaterce współczuć. Nie potrafię powiedzieć Wam teraz, dlaczego książka tak do mnie przemawia. Czy winą tego jest moja nadmierna wrażliwość? Fakt, że zawsze staram się w czytanych przeze mnie pozycjach odkryć coś dla siebie, jakąś prawdę życia? Nie wiem. Wiem jednak jedno. Pozycja jest wstrząsającą, bardzo ujmującą a do tego niewyobrażalnie smutną lekturą dla osób, które nie boją się doznać szoku, wywołanego otaczającym nas światem.
Pani Beata, autorka książki, przelała w swą powieść wszelkie uczucia towarzyszące osobom po przejściach. Ukazała, ze to, co może się wydarzyć już we wczesnym dzieciństwie, kształtuje na następne lata ,charakter każdego człowieka. Nie rozumiałam dlaczego Anna, która jest piękną kobietą, siejącą swój czar wśród mężczyzn, nie chce poddać się uczuciu miłości. Szybko jednak dowiedziałam się o jej prawdziwych intencjach. Strach bowiem przed tym, co mogliby jej zrobić, odpychał ją od nich.
Książka wywarła na mnie szokujące wrażenie. Muszę jednak powiedzieć, że jest ona dla osób, które wiedzą, że świat nie jest idealny. Jeśli nie żyjesz w wyidealizowanym świecie, książka, pokaże Ci, że żadne miejsce na świecie nie stanie się dla Ciebie bezpiecznym jeśli, nie zostawisz przeszłości za sobą.
Róża Stasiełuk | (14.03.2014) |
Takie małe, a takie duże – nachodzi mnie myśl po skończeniu tej książki. Zamykam ją i patrzę w ścianę. Patrzę i nie myślę więcej, nie mam w sobie chęci do sięgnięcia po kolejną książkę, a przede mną jeszcze półtorej godziny wolnego czasu. Siedzę i nie myślę o tej książce. Bo co można pomyśleć o czymś, co przekłada się na własne życie i czuje się tak silny z tym związek? Po tej książce zapada we mnie cisza – a to może oznaczać tylko jedno.
Zacznę od ostrzeżenia – nie radzę czytać opisu z okładki. Zdradza on coś, co powinno zostać tajemnicą aż do końca i mi samej trochę przeszkodziło w odbiorze, bo czekałam na to wydarzenie. Sam opis mówi za dużo o treści. A ja chciałabym porozmawiać o uczuciach i symbolach. Tytuł nie jest przypadkowy – żółta sukienka wita nas w tej książce i co jakiś czas o sobie – nam i bohaterce – przypomina. I rodzi się pytanie – dlatego tak uwielbiany prezent od babci nagle staje się czymś złym? Co oznacza sukienka? Jakie ma znaczenie dla Anny? O tym dowiadujemy się z książki, która liczy sobie zaledwie 160 stron, ale posiada więcej treści niż niejeden gruby tom.
Nie będę ukrywać, że to dość smutna książka. Niejednokrotnie mnie zaskoczyła postaciami, sytuacjami i samą fabułą (choć to słowo nie pasuje mi do „Żółtej sukienki”). Poniekąd jest podobna do „Dziewczynki, która widziała zbyt wiele”, jednak tutaj mamy do czynienia z dorosłą już kobietą, która nie potrafi rozliczyć się z dzieciństwem. I właśnie to sprawiło, że wszystko we mnie zamilkło. Bohaterka została niesamowicie dobrze wykreowana – zarówno jako dziecko jak i dorosła kobieta-matka. Każde zachowanie i lęk jest uzasadnione. Może tylko droga to pogodzenia się z przeszłością jest trochę wyidealizowana, wręcz odrywa się od całości treści. Mimo to lubię – o ile mogę tak powiedzieć – obie części. Każdą w innym momencie i mimo tej drobnej „wady”.
„Żółta sukienka” to mała, wielka książka. Cieniutka, w trochę mniejszym formacie, ale treść piękna, dobitna i smutna. Zachwycają kreacje postaci. Jedynym wyjątkiem jest Paul – on ma w sobie coś, co nie do końca komponuje mi się z całością. Mimo to uważam tę książkę za niezwykle godną uwagi. Bo choć smutna, jest też – jak już powiedziałam – piękna. Wyzwala wspomnienia nie tylko smutnych aspektów dzieciństwa, ale także tych jak najbardziej pozytywnych. Jeszcze nie spotkałam się z tak udanym połączeniem sprzeczności w kontekście jednego wydarzenia.
Z całego serca polecam.
Zacznę od ostrzeżenia – nie radzę czytać opisu z okładki. Zdradza on coś, co powinno zostać tajemnicą aż do końca i mi samej trochę przeszkodziło w odbiorze, bo czekałam na to wydarzenie. Sam opis mówi za dużo o treści. A ja chciałabym porozmawiać o uczuciach i symbolach. Tytuł nie jest przypadkowy – żółta sukienka wita nas w tej książce i co jakiś czas o sobie – nam i bohaterce – przypomina. I rodzi się pytanie – dlatego tak uwielbiany prezent od babci nagle staje się czymś złym? Co oznacza sukienka? Jakie ma znaczenie dla Anny? O tym dowiadujemy się z książki, która liczy sobie zaledwie 160 stron, ale posiada więcej treści niż niejeden gruby tom.
Nie będę ukrywać, że to dość smutna książka. Niejednokrotnie mnie zaskoczyła postaciami, sytuacjami i samą fabułą (choć to słowo nie pasuje mi do „Żółtej sukienki”). Poniekąd jest podobna do „Dziewczynki, która widziała zbyt wiele”, jednak tutaj mamy do czynienia z dorosłą już kobietą, która nie potrafi rozliczyć się z dzieciństwem. I właśnie to sprawiło, że wszystko we mnie zamilkło. Bohaterka została niesamowicie dobrze wykreowana – zarówno jako dziecko jak i dorosła kobieta-matka. Każde zachowanie i lęk jest uzasadnione. Może tylko droga to pogodzenia się z przeszłością jest trochę wyidealizowana, wręcz odrywa się od całości treści. Mimo to lubię – o ile mogę tak powiedzieć – obie części. Każdą w innym momencie i mimo tej drobnej „wady”.
„Żółta sukienka” to mała, wielka książka. Cieniutka, w trochę mniejszym formacie, ale treść piękna, dobitna i smutna. Zachwycają kreacje postaci. Jedynym wyjątkiem jest Paul – on ma w sobie coś, co nie do końca komponuje mi się z całością. Mimo to uważam tę książkę za niezwykle godną uwagi. Bo choć smutna, jest też – jak już powiedziałam – piękna. Wyzwala wspomnienia nie tylko smutnych aspektów dzieciństwa, ale także tych jak najbardziej pozytywnych. Jeszcze nie spotkałam się z tak udanym połączeniem sprzeczności w kontekście jednego wydarzenia.
Z całego serca polecam.
Anna Grzyb | (19.03.2014) |
Debiut Beaty Gołembiowskiej to książka, która bardzo mnie poruszyła. Nie czytałam wcześniej opisu wydawcy, co zdarza mi się raczej rzadko, ale prawdę mówiąc tym razem ucieszyło mnie to moje niedopatrzenie. Nie wiedziałam, czego mogę się spodziewać po tej lekturze, instynktownie czułam jednak, że to może być coś ważnego i trudnego.
Główna bohaterka to dojrzała kobieta i matka. Anna, bo tak ma na imię, nie miała łatwego dzieciństwa. Bardzo szorstko i surowo traktowana przez swoją własną rodzicielkę, długo nie potrafiła poradzić sobie z traumą, jaka stała się jej udziałem. Nie umiała uwolnić się od przeszłości, dlatego stwierdziła, że ucieczka jest dla niej najlepszym rozwiązaniem. Myślała, że za granicą jakoś oswoi lęki i strachy sprzed lat. Niestety nie osiągnęła tu zbyt wiele, ma co prawda kochającą, dorosłą już córkę, ale zawodowo nie udało jej się zajść zbyt daleko. Jest sprzątaczką, choć zdaje sobie sprawę z tego, że nie jest to szczyt jej możliwości. Nie wierzy mężczyznom, dlatego jest samotna bardziej, niż jej się wydaje. Czy kiedykolwiek będzie mogła zaufać przedstawicielowi płci przeciwnej na tyle, by stał się dla niej kimś istotnym?
Pod wpływem córki wreszcie zbiera się na odwagę i przyjeżdża do kraju, by zmierzyć się z przeszłością, by stawić jej czoła. Czy uda jej się zapanować nad koszmarami i wspomnieniami?
Żółta sukienka to nie tylko tytuł tej powieści. To symbol tragicznego wydarzenia z życia sześcioletniej dziewczynki, ale też pamięć o ukochanej babci, która tym traumatycznym przeżyciem została przyćmiona.
Debiut Beaty Gołembiowskiej jest jednym z lepszych, na jakie miałam przyjemność trafić. To książka, która napisana jest w sposób zrozumiały dla czytelnika. Nie mamy problemu z odnalezieniem się w stworzonej przez autorkę rzeczywistości. Uczucia bohaterki, ale nie tylko jej, oddane są bardzo dobrze, choć emocje, które nam towarzyszą przy czytaniu do nieskomplikowanych nie należą. Z jednej strony kobieta zagubiona, ale nie przegrana, z drugiej mężczyzna na wózku inwalidzkim.
Lektura moim zdaniem wstrząsająca, lecz zarazem potrzebna, byśmy odnaleźli w sobie empatię, współczucie, jak też nadzieję. Miejscami szokująca, odzierająca ze złudzeń, ale też pełna ciekawych opisów, porównań. Dostarcza nam niebywałych doznań. Nie wiadomo, czego możemy się spodziewać, wywiera na nas ogromne wrażenie, nie sposób o niej zapomnieć...
Dojrzała, inteligentna, przemyślana historia, zadziwiająco dobra jak na debiut! Naprawdę nie da się przejść obok niej obojętnie, bez emocji. Choć tematyka do łatwych nie należy powieść czyta się szybko, jesteśmy zaintrygowani i ciekawi, co będzie dalej. Rewelacyjna lektura, na którą bezwzględnie trzeba zwrócić uwagę. Sama z niecierpliwością czekam na kolejne propozycje literackie autorki.
Główna bohaterka to dojrzała kobieta i matka. Anna, bo tak ma na imię, nie miała łatwego dzieciństwa. Bardzo szorstko i surowo traktowana przez swoją własną rodzicielkę, długo nie potrafiła poradzić sobie z traumą, jaka stała się jej udziałem. Nie umiała uwolnić się od przeszłości, dlatego stwierdziła, że ucieczka jest dla niej najlepszym rozwiązaniem. Myślała, że za granicą jakoś oswoi lęki i strachy sprzed lat. Niestety nie osiągnęła tu zbyt wiele, ma co prawda kochającą, dorosłą już córkę, ale zawodowo nie udało jej się zajść zbyt daleko. Jest sprzątaczką, choć zdaje sobie sprawę z tego, że nie jest to szczyt jej możliwości. Nie wierzy mężczyznom, dlatego jest samotna bardziej, niż jej się wydaje. Czy kiedykolwiek będzie mogła zaufać przedstawicielowi płci przeciwnej na tyle, by stał się dla niej kimś istotnym?
Pod wpływem córki wreszcie zbiera się na odwagę i przyjeżdża do kraju, by zmierzyć się z przeszłością, by stawić jej czoła. Czy uda jej się zapanować nad koszmarami i wspomnieniami?
Żółta sukienka to nie tylko tytuł tej powieści. To symbol tragicznego wydarzenia z życia sześcioletniej dziewczynki, ale też pamięć o ukochanej babci, która tym traumatycznym przeżyciem została przyćmiona.
Debiut Beaty Gołembiowskiej jest jednym z lepszych, na jakie miałam przyjemność trafić. To książka, która napisana jest w sposób zrozumiały dla czytelnika. Nie mamy problemu z odnalezieniem się w stworzonej przez autorkę rzeczywistości. Uczucia bohaterki, ale nie tylko jej, oddane są bardzo dobrze, choć emocje, które nam towarzyszą przy czytaniu do nieskomplikowanych nie należą. Z jednej strony kobieta zagubiona, ale nie przegrana, z drugiej mężczyzna na wózku inwalidzkim.
Lektura moim zdaniem wstrząsająca, lecz zarazem potrzebna, byśmy odnaleźli w sobie empatię, współczucie, jak też nadzieję. Miejscami szokująca, odzierająca ze złudzeń, ale też pełna ciekawych opisów, porównań. Dostarcza nam niebywałych doznań. Nie wiadomo, czego możemy się spodziewać, wywiera na nas ogromne wrażenie, nie sposób o niej zapomnieć...
Dojrzała, inteligentna, przemyślana historia, zadziwiająco dobra jak na debiut! Naprawdę nie da się przejść obok niej obojętnie, bez emocji. Choć tematyka do łatwych nie należy powieść czyta się szybko, jesteśmy zaintrygowani i ciekawi, co będzie dalej. Rewelacyjna lektura, na którą bezwzględnie trzeba zwrócić uwagę. Sama z niecierpliwością czekam na kolejne propozycje literackie autorki.
Aga CM | (23.03.2014) |
"Żółta sukienka" to debiut Beaty Gołembiowskiej. Książka dotyka sfery bardzo intymnej i problematyki niebywale trudnej, wręcz dramatycznej. Czego symbolem stała się żółta sukienka dla głównej bohaterki tej powieści?
Anna, która w młodości wyemigrowała do Kanady. Zrezygnowała z pracy dziennikarki i uciekła przez koszmarami związanymi z pewnym wydarzeniem, które miało miejsce w dzieciństwie. Nikomu się nie zwierzyła ze swojego
dramatu. Brak wsparcia ze strony matki spowodował zerwanie wszelkich kontaktów z rodziną na wiele lat. Jej życie na obczyźnie było pasmem niepowodzeń. Anna pracowała jako sprzątaczka. Ciągle nękana traumatycznymi wspomnieniami, odczuwała smutek i zagubienie. Dopiero gdy poznała i pokochała kalekiego Paula, postanowiła zmierzyć się z swoją przeszłością. Pojechała zatem do Polski. Miała nadzieję na odzyskanie równowagi psychicznej. Jak potoczą się losy naszej bohaterki? Czy uda jej ułożyć życie z Paulem? Czy wygra walkę z koszmarami z przeszłości? Tego dowiemy się podczas lektury...
Temat gwałtu i jego konsekwencji jest głównym wątkiem fabuły. Ważnym aspektem w takiej sytuacji jest wsparcie rodziny, zaufanych osób. Nasza główna bohaterka niestety nie ma się komu zwierzyć, nie znajduje oparcia w matce. Jej życie jest opisane w książce bardzo szczegółowo, dzięki czemu rozumiemy jak wielkie piętno odcisnęła tragedia z dzieciństwa na jej decyzjach, poglądach, relacjach damsko-męskich. Zatrważające jest to, że ludzie, którzy zostali skrzywdzeni, często obwiniają siebie za to co się stało. Wierzą, że nic złego nie wydarzyłoby się, gdyby nie sprowokowały całej sytuacji.
W książce emocje grają główną rolę. Nie można bowiem czytać o tak dramatycznych wydarzeniach bezuczuciowo. Autorka idealnie ukazała niestabilność emocjonalną głównej bohaterki. Anna została niesamowicie dobrze wykreowaną postacią.
Język książki jest prosty i przystępny dla każdego odbiorcy, dlatego mimo bardzo trudnej tematyki powieść Beaty Gołembiowskiej czyta się bardzo szybko. Książka jest bardzo porażająca. Już dawno nie byłam pod tak ogromnym wrażeniem. Tragiczna historia. Powieść zdumiewa, bulwersuje, wstrząsa, oburza i skłania czytelnika do refleksji. Nie można o niej zapomnieć przez długi czas. Bolesna, roztkliwiająca, wybornie przedstawiona historia.
Bardzo utalentowana pisarka. Na pewno nie omieszkam w niedalekiej przyszłości zapoznać się z jej następnymi książkami.
Anna, która w młodości wyemigrowała do Kanady. Zrezygnowała z pracy dziennikarki i uciekła przez koszmarami związanymi z pewnym wydarzeniem, które miało miejsce w dzieciństwie. Nikomu się nie zwierzyła ze swojego
dramatu. Brak wsparcia ze strony matki spowodował zerwanie wszelkich kontaktów z rodziną na wiele lat. Jej życie na obczyźnie było pasmem niepowodzeń. Anna pracowała jako sprzątaczka. Ciągle nękana traumatycznymi wspomnieniami, odczuwała smutek i zagubienie. Dopiero gdy poznała i pokochała kalekiego Paula, postanowiła zmierzyć się z swoją przeszłością. Pojechała zatem do Polski. Miała nadzieję na odzyskanie równowagi psychicznej. Jak potoczą się losy naszej bohaterki? Czy uda jej ułożyć życie z Paulem? Czy wygra walkę z koszmarami z przeszłości? Tego dowiemy się podczas lektury...
Temat gwałtu i jego konsekwencji jest głównym wątkiem fabuły. Ważnym aspektem w takiej sytuacji jest wsparcie rodziny, zaufanych osób. Nasza główna bohaterka niestety nie ma się komu zwierzyć, nie znajduje oparcia w matce. Jej życie jest opisane w książce bardzo szczegółowo, dzięki czemu rozumiemy jak wielkie piętno odcisnęła tragedia z dzieciństwa na jej decyzjach, poglądach, relacjach damsko-męskich. Zatrważające jest to, że ludzie, którzy zostali skrzywdzeni, często obwiniają siebie za to co się stało. Wierzą, że nic złego nie wydarzyłoby się, gdyby nie sprowokowały całej sytuacji.
W książce emocje grają główną rolę. Nie można bowiem czytać o tak dramatycznych wydarzeniach bezuczuciowo. Autorka idealnie ukazała niestabilność emocjonalną głównej bohaterki. Anna została niesamowicie dobrze wykreowaną postacią.
Język książki jest prosty i przystępny dla każdego odbiorcy, dlatego mimo bardzo trudnej tematyki powieść Beaty Gołembiowskiej czyta się bardzo szybko. Książka jest bardzo porażająca. Już dawno nie byłam pod tak ogromnym wrażeniem. Tragiczna historia. Powieść zdumiewa, bulwersuje, wstrząsa, oburza i skłania czytelnika do refleksji. Nie można o niej zapomnieć przez długi czas. Bolesna, roztkliwiająca, wybornie przedstawiona historia.
Bardzo utalentowana pisarka. Na pewno nie omieszkam w niedalekiej przyszłości zapoznać się z jej następnymi książkami.
Agnieszka Pohl | (25.03.2014) |
Czy zwykła porcelanowa lalka z dzieciństwa może zburzyć czyjś spokój? Czy żółta sukienka może nieść ze sobą smutne wspomnienia? A czy brak rozliczenia z przyszłością wpływa negatywnie na teraźniejszość? Takie pytania zrodziły mi się w głowie, po przeczytaniu “Żółtej sukienki”. Odpowiedź na każde z z nich brzmi: tak.
Jestem bardzo mile zaskoczona, że tak niewielka książeczka, gromadzi w sobie tyle informacji. Nie odczuwa się braku jakiegokolwiek elementu. Wszystko, co miało zostać opisane, zostało. W tak niewielu stosunkowo słowach można zawrzeć wielką, ludzką tragedię, sekret ukrywany przez lata. Nie czułam, żeby jakieś słowo było zbędne, żeby natłok szczegółów mnie przydusił. I zrozumiałam, że czasem wystarczy kilka słów, by przekazać całą historię.
Autorka opowiada o kobiecie, Annie, umykającej przed prześladującym ją wydarzeniem, które na zawsze zbrukało jej dzieciństwo i destrukcyjnie wpłynęło na jej dorosłość. Kobieta wyemigrowała do Kanady, gdzie miała nadzieję na lepsze, dostatnie życie. Jednak okazuje się, że ucieczka z kraju nie uzdrawia. Jedynie powrót do przeszłości, wizyta w rodzinnych stronach pozwala jej na uwolnienie się od ciężaru złych doświadczeń sprzed wielu lat.
Co ciekawe, historia zaczyna i kończy się motywem żółtej sukienki i porcelanowej lalki, które stają się symbolem nieszczęśliwego dzieciństwa. Z pozoru niewinna rzecz staje się ością w codziennym życiu, sekretem uwierającym przez wiele lat. Ta klamra pięknie spina całą treść, łączy przeszłość z przyszłością.
Myślę, że na uwagę zasługuje również zakończenie, które trąci optymizmem, ale nie odsłania tego, co się wydarzy. Wyobraźnia czytelnika zaczyna działać i tworzyć ciąg dalszy. Zapewne każdy będzie inny, ale myślę, że da nadzieję na lepsze jutro.
“Żółta sukienka” to lektura na jeden wieczór. To dobra książka do zastanowienia się nad własnymi problemami, które często wydają nam się nie do przeskoczenia. Nie raz nasze zmartwienia są wyimaginowane, podczas gdy niektórzy całe życie muszą zmagać się z ciężarem swojej przeszłości, wspomnień i doświadczeń. Polecam, bo czasem warto zatrzymać się na chwilę i pomyśleć.
Jestem bardzo mile zaskoczona, że tak niewielka książeczka, gromadzi w sobie tyle informacji. Nie odczuwa się braku jakiegokolwiek elementu. Wszystko, co miało zostać opisane, zostało. W tak niewielu stosunkowo słowach można zawrzeć wielką, ludzką tragedię, sekret ukrywany przez lata. Nie czułam, żeby jakieś słowo było zbędne, żeby natłok szczegółów mnie przydusił. I zrozumiałam, że czasem wystarczy kilka słów, by przekazać całą historię.
Autorka opowiada o kobiecie, Annie, umykającej przed prześladującym ją wydarzeniem, które na zawsze zbrukało jej dzieciństwo i destrukcyjnie wpłynęło na jej dorosłość. Kobieta wyemigrowała do Kanady, gdzie miała nadzieję na lepsze, dostatnie życie. Jednak okazuje się, że ucieczka z kraju nie uzdrawia. Jedynie powrót do przeszłości, wizyta w rodzinnych stronach pozwala jej na uwolnienie się od ciężaru złych doświadczeń sprzed wielu lat.
Co ciekawe, historia zaczyna i kończy się motywem żółtej sukienki i porcelanowej lalki, które stają się symbolem nieszczęśliwego dzieciństwa. Z pozoru niewinna rzecz staje się ością w codziennym życiu, sekretem uwierającym przez wiele lat. Ta klamra pięknie spina całą treść, łączy przeszłość z przyszłością.
Myślę, że na uwagę zasługuje również zakończenie, które trąci optymizmem, ale nie odsłania tego, co się wydarzy. Wyobraźnia czytelnika zaczyna działać i tworzyć ciąg dalszy. Zapewne każdy będzie inny, ale myślę, że da nadzieję na lepsze jutro.
“Żółta sukienka” to lektura na jeden wieczór. To dobra książka do zastanowienia się nad własnymi problemami, które często wydają nam się nie do przeskoczenia. Nie raz nasze zmartwienia są wyimaginowane, podczas gdy niektórzy całe życie muszą zmagać się z ciężarem swojej przeszłości, wspomnień i doświadczeń. Polecam, bo czasem warto zatrzymać się na chwilę i pomyśleć.
Bernardeta Łagodzic-Mielnik | (26.03.2014) |
By być szczęśliwym trzeba rozliczyć się z przeszłością
W moim czytelniczym życiu uwielbiam takie chwile, gdy sięgam po książkę bez konkretnych oczekiwań, a książka niby niepozorna rzuca mnie na kolana. Kocham, gdy książka robi na mnie ogromne wrażenie, gdy totalnie odrywa mnie od rzeczywistości. Wtedy to sprawdza się idealnie powiedzenie, że kto czyta żyje podwójnie.
"Żółta sukienka" to powieść niezbyt gruba, ale jakże treściwa. Za dość zastanawiającą okładką kryje się jakże dramatyczna aczkolwiek piękna historia kobiety, która jest dowodem na to, że by poczuć się szczęśliwą trzeba rozliczyć bolesną przeszłość.
Główna bohaterka Anna nie jest dzierlatką, a dojrzałą kobietą. Ma studiującą córkę. I bardzo traumatyczne przeżycia z młodości. Trudne dzieciństwo, bolesne przeżycia zamknięte gdzieś w zakamarkach duszy kładą się cieniem na tym, co teraz. Polka, emigrantka, matka, córka, siostra, a przede wszystkim szukająca szczęścia kobieta - to właśnie Anna. Pracująca w Kanadzie dziennikarka. W jej życiu brakuje spełnienia, radości, cieszenia się tymi codziennymi małymi szczęściami. A wszystko za sprawą traumy z dzieciństwa. Anna ma już sporo życia za sobą, ale czy to oznacza, że nigdy nie będzie szczęśliwa? W powieści Autorka porusza niezwykle istotny problem. Na przykładzie swojej bohaterki rysuje obraz skrzywdzonego w dwójnasób dziecka. Która krzywda gorsza? Kto bardziej zawinił - matka czy obcy mężczyzna? To właśnie pytanie długo mnie po lekturze nurtowało. Miałam dylemat i to spory. Postawa matki Anny doprowadzała mnie do szału. Dewocja to chyba największe zwycięstwo i sukces diabła. Nie ma chyba nic gorszego niż nadgorliwość w swojej pobożności. Być może, gdyby matka Anny była inna, gdyby okazywałaby większe zainteresowanie losem domu, dzieci, męża małą Anię nie spotkałoby to nieszczęście.
Anna na początku książki robi na czytelniku dość dziwne wrażenie. Jawi się jako indywidualistka, odludek, dziwna osobowość. Ale gdy czytając strona za stroną poznajemy jej życie rodzi się wobec tej kobiety sympatia i współczucie. Nić zrozumienia. Ta powieść to promień nadziei dla tych, których dotyka w życiu jakaś poważna trauma. Zawsze, absolutnie zawsze jest szansa na normalność, na szczęście i pogodę ducha. Cudownym lekiem bywa miłość, która jest niczym katalizator, który daje siłę do walki o swoje ja, o szczęście, o lepszą przyszłość. Piękną miłość opisuje Pani Beata w tej książce. Jest ona niczym w piosence Grażyny Łobaszewskiej pod tytułem Brzydcy - "Brzydka ona, brzydki on, a taka ładna miłość". Książkę czyta się błyskawicznie. Lektura jest jak magnes. Nie mogła się oderwać i spędziłam z tą powieścią jedno popołudnie, ale refleksje i myśli nachodziły o wiele dłużej niż czytanie. To książka mądra, z przesłaniem i olbrzymią dozą nadziei. Uroniłam łzę, wzruszyłam się, przeżyłam niesamowite chwile. Autorce gratuluję debiutu. Stylu, języka, pomysłu na fabułę. I oczywiście tego, że jest niczym wirtuoz - bo porusza w mojej duszy te struny wrażliwości. Palcem pokiwam jednak i krytycznie odniosę się do opisu na okładce. Zbyt dużo zdradza, zbyt wiele odsłania. Na szczęście najpierw czytałam ebook i zerknęłam na niego po lekturze.
W moim czytelniczym życiu uwielbiam takie chwile, gdy sięgam po książkę bez konkretnych oczekiwań, a książka niby niepozorna rzuca mnie na kolana. Kocham, gdy książka robi na mnie ogromne wrażenie, gdy totalnie odrywa mnie od rzeczywistości. Wtedy to sprawdza się idealnie powiedzenie, że kto czyta żyje podwójnie.
"Żółta sukienka" to powieść niezbyt gruba, ale jakże treściwa. Za dość zastanawiającą okładką kryje się jakże dramatyczna aczkolwiek piękna historia kobiety, która jest dowodem na to, że by poczuć się szczęśliwą trzeba rozliczyć bolesną przeszłość.
Główna bohaterka Anna nie jest dzierlatką, a dojrzałą kobietą. Ma studiującą córkę. I bardzo traumatyczne przeżycia z młodości. Trudne dzieciństwo, bolesne przeżycia zamknięte gdzieś w zakamarkach duszy kładą się cieniem na tym, co teraz. Polka, emigrantka, matka, córka, siostra, a przede wszystkim szukająca szczęścia kobieta - to właśnie Anna. Pracująca w Kanadzie dziennikarka. W jej życiu brakuje spełnienia, radości, cieszenia się tymi codziennymi małymi szczęściami. A wszystko za sprawą traumy z dzieciństwa. Anna ma już sporo życia za sobą, ale czy to oznacza, że nigdy nie będzie szczęśliwa? W powieści Autorka porusza niezwykle istotny problem. Na przykładzie swojej bohaterki rysuje obraz skrzywdzonego w dwójnasób dziecka. Która krzywda gorsza? Kto bardziej zawinił - matka czy obcy mężczyzna? To właśnie pytanie długo mnie po lekturze nurtowało. Miałam dylemat i to spory. Postawa matki Anny doprowadzała mnie do szału. Dewocja to chyba największe zwycięstwo i sukces diabła. Nie ma chyba nic gorszego niż nadgorliwość w swojej pobożności. Być może, gdyby matka Anny była inna, gdyby okazywałaby większe zainteresowanie losem domu, dzieci, męża małą Anię nie spotkałoby to nieszczęście.
Anna na początku książki robi na czytelniku dość dziwne wrażenie. Jawi się jako indywidualistka, odludek, dziwna osobowość. Ale gdy czytając strona za stroną poznajemy jej życie rodzi się wobec tej kobiety sympatia i współczucie. Nić zrozumienia. Ta powieść to promień nadziei dla tych, których dotyka w życiu jakaś poważna trauma. Zawsze, absolutnie zawsze jest szansa na normalność, na szczęście i pogodę ducha. Cudownym lekiem bywa miłość, która jest niczym katalizator, który daje siłę do walki o swoje ja, o szczęście, o lepszą przyszłość. Piękną miłość opisuje Pani Beata w tej książce. Jest ona niczym w piosence Grażyny Łobaszewskiej pod tytułem Brzydcy - "Brzydka ona, brzydki on, a taka ładna miłość". Książkę czyta się błyskawicznie. Lektura jest jak magnes. Nie mogła się oderwać i spędziłam z tą powieścią jedno popołudnie, ale refleksje i myśli nachodziły o wiele dłużej niż czytanie. To książka mądra, z przesłaniem i olbrzymią dozą nadziei. Uroniłam łzę, wzruszyłam się, przeżyłam niesamowite chwile. Autorce gratuluję debiutu. Stylu, języka, pomysłu na fabułę. I oczywiście tego, że jest niczym wirtuoz - bo porusza w mojej duszy te struny wrażliwości. Palcem pokiwam jednak i krytycznie odniosę się do opisu na okładce. Zbyt dużo zdradza, zbyt wiele odsłania. Na szczęście najpierw czytałam ebook i zerknęłam na niego po lekturze.
Beata Więcławek | (5.04.2014) |
Beata Gołębiowska w swoim debiucie zasługuje na najwyższe słowa uznania. Dawno nie czytałam tak dobrej książki poruszające dramatyczne przeżycia z okresu dzieciństwa, których symbolem stała się owa tytułowa żółta sukienka.
Bohaterkę książki Annę poznajemy jako sześcioletnią dziewczynkę, która wychowywana jest przez despotyczno – dewotyczną matkę i ojca, który schodzi z drogi swojej żonie dla świętego spokoju. Ania uwielbia żółtą sukienkę podarowaną przez babcię i swoją ulubioną lalkę Agnieszkę. Pewnego dnia sukienka ulega poplamieniu i nikt z dorosłych nie pyta co się stało?
W dalszej części poznajemy Annę już jako dorosłą kobietę i matkę. Co sprawiło, iż ta kobieta porzuciła swoje plany na przyszłość i wybrała życie na emigracji ledwo wiążąc koniec z końcem sprzątając domy. Jakie przeżycia sprawiły urwanie kontaktów z najbliższymi. Anna marzyła przecież żeby zostać pisarką. A teraz zamknęła się w sobie nie dopuszczając innych w głąb siebie. Nawet córka ani najbliższa przyjaciółka nie są w stanie wtargnąć do środka. Jedynym powiernikiem jej myśli staje się papier na którym tworzy swoje opowiadania. Pewnego dnia poznaje pisarza Paula poruszającego się na wózku. Pomimo odmienności osobowości tych dwoje przypada sobie do serca. Może to sprawia, że za namową córki wyrusza w podróż do rodzinnego domu.
W domu rodzinnym Anna musi zmierzyć się z demonami przeszłości. Czy potrafi stawić im czoła, opowie o tym córce, przyjaciółce a przede wszystkim Paulowi?
Na początku postać Anny wydawała mi się trochę taka „dziwna” ale czytając kolejne rozdziały zaczęłam ją podziwiać za jej siłę charakteru i odwagę. Natomiast bardzo negatywne uczucia wzbudziła u mnie matka bohaterki.
Gorąco polecam tym wszystkim, którzy nie boją się sięgnąć po trudne tematy. Książkę czyta się bardzo szybko. Wzbudziła u mnie mnóstwo emocji, które na długo pozostaną w pamięci.
OBY TAKICH DEBIUTÓW BYŁO WIĘCEJ.
Moja ocena 6/6
Bohaterkę książki Annę poznajemy jako sześcioletnią dziewczynkę, która wychowywana jest przez despotyczno – dewotyczną matkę i ojca, który schodzi z drogi swojej żonie dla świętego spokoju. Ania uwielbia żółtą sukienkę podarowaną przez babcię i swoją ulubioną lalkę Agnieszkę. Pewnego dnia sukienka ulega poplamieniu i nikt z dorosłych nie pyta co się stało?
W dalszej części poznajemy Annę już jako dorosłą kobietę i matkę. Co sprawiło, iż ta kobieta porzuciła swoje plany na przyszłość i wybrała życie na emigracji ledwo wiążąc koniec z końcem sprzątając domy. Jakie przeżycia sprawiły urwanie kontaktów z najbliższymi. Anna marzyła przecież żeby zostać pisarką. A teraz zamknęła się w sobie nie dopuszczając innych w głąb siebie. Nawet córka ani najbliższa przyjaciółka nie są w stanie wtargnąć do środka. Jedynym powiernikiem jej myśli staje się papier na którym tworzy swoje opowiadania. Pewnego dnia poznaje pisarza Paula poruszającego się na wózku. Pomimo odmienności osobowości tych dwoje przypada sobie do serca. Może to sprawia, że za namową córki wyrusza w podróż do rodzinnego domu.
W domu rodzinnym Anna musi zmierzyć się z demonami przeszłości. Czy potrafi stawić im czoła, opowie o tym córce, przyjaciółce a przede wszystkim Paulowi?
Na początku postać Anny wydawała mi się trochę taka „dziwna” ale czytając kolejne rozdziały zaczęłam ją podziwiać za jej siłę charakteru i odwagę. Natomiast bardzo negatywne uczucia wzbudziła u mnie matka bohaterki.
Gorąco polecam tym wszystkim, którzy nie boją się sięgnąć po trudne tematy. Książkę czyta się bardzo szybko. Wzbudziła u mnie mnóstwo emocji, które na długo pozostaną w pamięci.
OBY TAKICH DEBIUTÓW BYŁO WIĘCEJ.
Moja ocena 6/6
Urszula Kurowska | (6.04.2014) |
"Żółta sukienka" urzekła mnie swoją okładką i opisem. Po przeczytaniu informacji o książce wiedziałam, że muszę ją przeczytać. Miałam ogromną nadzieję, że ta lektura zaspokoi moje oczekiwania. Nie zawiodłam się :)
O czym jest książka? O kobiecie, która przez lata nie potrafiła poradzić sobie z przeszłością. O ucieczce, która miała przynieść zapomnienie, a tymczasem przyniosła tylko samotność. O trudnych relacjach rodzinnych i o tragedii małego dziecka.
"Żółta sukienka" to niewielkich rozmiarów książeczka, obfitująca w treść, nie tyle zapisaną w słowach, co w myślach, do których skłania czytelnika. Od samego początku książka wzbudzała we mnie ciekawość. Właściwie nie tyle książka, sama w sobie, co jej tajemnicza bohaterka.
Anna to piękna, wrażliwa kobieta, która swym wyglądem stara się zmylić ludzi. Jej ekstrawagancki strój i mocny makijaż nie sprawiają dobrego wrażenia. Jednak wystarczy dobrze się przyjrzeć, by stwierdzić, że to osoba szczera w każdej swej reakcji, nie potrafiąca udawać i ukrywać swoich emocji. Bardziej zainteresowany obserwator, a takim właśnie był niepełnosprawny Paul, mógł zauważyć, że Anna skrywa w sobie cierpienie. Życie Paula obfitowało w cierpienie, więc któż lepiej niż on mógł ją zrozumieć?
Byłam bardzo ciekawa tego jak rozwiną się relacje pomiędzy tą dwójką. Przeżywałam wraz z nimi podekscytowanie i niepewność spowodowane budzącym się uczuciem. Jeszcze bardziej ciekawa byłam relacji głównej bohaterki z jej rodziną, a szczególnie z matką.
Matka powinna być dla swego dziecka oparciem. To u mamy dziecko szuka pocieszenia. To jej bliskości potrzebuje w trudnych chwilach. Tymczasem mama Anny była dla niej szorstka, odpychała ją od siebie. Swoim zachowaniem, ciągłym krytykowaniem, krzykiem, sprawiła, że mała Anna bała się jej zwierzyć. Bała się, że matka będzie ją obwinić za nieszczęście, które się stało. Przez strach przed reakcją matki, Anna została sama ze straszną tragedią. Biedne, małe, przerażone dziecko, nie do końca rozumiejące co się zdarzyło, żyjące w strachu i poczuciu winy. Brak jakiejkolwiek pomocy musiał się odbić na jej dalszym życiu.
"Żółta sukienka" to poruszająca, wręcz wstrząsająca książka, wywołująca niesamowite emocje i doprowadzająca do łez. To jedno z tych dzieł, o których myśli się jeszcze długo po przeczytaniu ostatniej strony tekstu. Moje emocje wywołane lekturą potęgowało nieodparte wrażenie, że to historia samej autorki ujęta w formie powieści. Że Anna to Beata. Nie wiem, czy to zamierzony efekt autorki, ale przeniesienie pewnych faktów z życia pisarki, do życia jej bohaterki, sprawił, że na prawdę zastanawiałam się, czy to nie jest pamiętnik Beaty Gołembiowskiej.
"Żółta sukienka" pomimo bardzo trudnego tematu jakiego dotyka, jest książką niosącą nadzieję. Autorka nie skupia się na cierpieniu, nie drąży tego tematu, a mimo wszystko doprowadza czytelnika do łez. Jednocześnie zakończenie książki, uspokaja czytającego, pokazuje zalążek nowego, lepszego dla głównej bohaterki życia i daje poczucie, że wszystko może się ułożyć.
O czym jest książka? O kobiecie, która przez lata nie potrafiła poradzić sobie z przeszłością. O ucieczce, która miała przynieść zapomnienie, a tymczasem przyniosła tylko samotność. O trudnych relacjach rodzinnych i o tragedii małego dziecka.
"Żółta sukienka" to niewielkich rozmiarów książeczka, obfitująca w treść, nie tyle zapisaną w słowach, co w myślach, do których skłania czytelnika. Od samego początku książka wzbudzała we mnie ciekawość. Właściwie nie tyle książka, sama w sobie, co jej tajemnicza bohaterka.
Anna to piękna, wrażliwa kobieta, która swym wyglądem stara się zmylić ludzi. Jej ekstrawagancki strój i mocny makijaż nie sprawiają dobrego wrażenia. Jednak wystarczy dobrze się przyjrzeć, by stwierdzić, że to osoba szczera w każdej swej reakcji, nie potrafiąca udawać i ukrywać swoich emocji. Bardziej zainteresowany obserwator, a takim właśnie był niepełnosprawny Paul, mógł zauważyć, że Anna skrywa w sobie cierpienie. Życie Paula obfitowało w cierpienie, więc któż lepiej niż on mógł ją zrozumieć?
Byłam bardzo ciekawa tego jak rozwiną się relacje pomiędzy tą dwójką. Przeżywałam wraz z nimi podekscytowanie i niepewność spowodowane budzącym się uczuciem. Jeszcze bardziej ciekawa byłam relacji głównej bohaterki z jej rodziną, a szczególnie z matką.
Matka powinna być dla swego dziecka oparciem. To u mamy dziecko szuka pocieszenia. To jej bliskości potrzebuje w trudnych chwilach. Tymczasem mama Anny była dla niej szorstka, odpychała ją od siebie. Swoim zachowaniem, ciągłym krytykowaniem, krzykiem, sprawiła, że mała Anna bała się jej zwierzyć. Bała się, że matka będzie ją obwinić za nieszczęście, które się stało. Przez strach przed reakcją matki, Anna została sama ze straszną tragedią. Biedne, małe, przerażone dziecko, nie do końca rozumiejące co się zdarzyło, żyjące w strachu i poczuciu winy. Brak jakiejkolwiek pomocy musiał się odbić na jej dalszym życiu.
"Żółta sukienka" to poruszająca, wręcz wstrząsająca książka, wywołująca niesamowite emocje i doprowadzająca do łez. To jedno z tych dzieł, o których myśli się jeszcze długo po przeczytaniu ostatniej strony tekstu. Moje emocje wywołane lekturą potęgowało nieodparte wrażenie, że to historia samej autorki ujęta w formie powieści. Że Anna to Beata. Nie wiem, czy to zamierzony efekt autorki, ale przeniesienie pewnych faktów z życia pisarki, do życia jej bohaterki, sprawił, że na prawdę zastanawiałam się, czy to nie jest pamiętnik Beaty Gołembiowskiej.
"Żółta sukienka" pomimo bardzo trudnego tematu jakiego dotyka, jest książką niosącą nadzieję. Autorka nie skupia się na cierpieniu, nie drąży tego tematu, a mimo wszystko doprowadza czytelnika do łez. Jednocześnie zakończenie książki, uspokaja czytającego, pokazuje zalążek nowego, lepszego dla głównej bohaterki życia i daje poczucie, że wszystko może się ułożyć.
Ewa Skalec | (24.04.2014) |
Anna, główna bohaterka, jest – jak sama Autorka – emigrantką. Uciekła do Kanady, bo nie mogła ścierpieć panującego w Polsce ustroju. PRL nie był rajem dla artystów, a Anna marzyła o tym, by tworzyć. Jak się okazało, nie był to jedyny powód tej ucieczki, a marzenia nie zawsze się spełniają. Przynajmniej nie tylko dlatego, że zmieniło się kraj zamieszkania. I choć Anna w głębi duszy wciąż czuje się Polką i za Ojczyzną na swój sposób tęskni, nie chce odwiedzić kraju, z którego wyjechała, mimo że komunizm dawno już upadł, a Polska należy teraz do struktur unijnych. Dopiero za namową córki odważy się na ten krok i stawi czoło koszmarom z dzieciństwa. Zanim do tego jednak dojdzie, poznany ją jako niespełnioną artystkę, kobietę kontrowersyjną, nierozumianą przez otoczenie, samotną matkę (z wyboru), nienawidzącą mężczyzn, a jednocześnie ich kokietującą. Artystkę, która pisze do szuflady, a zarabia na życie sprzątając u bogatych mieszkańców Montrealu. Choć ma młodą, inteligentną córkę, która właśnie wybiera się na stypendium do USA, Anna wciąż czuje, że życie przeleciało jej między palcami i właściwie nic już się nie zmieni. Chciałaby żyć inaczej, ale nie ma odwagi, by zrobić jakikolwiek krok ku temu lepszemu życiu. Łapie sie więc wciąż nowych zleceń, szybko tracąc kolejne posady i zupełnie się już tym stanem rzeczy nie przejmując. Dopiero, gdy pod jej opieką znajdzie się kaleki Paul, wszystko się zmieni. On – oszołomiony jej urodą i prostolinijnością, naturalnością i pewną melancholią. Ona – przerażona zrośniętym, gburowatym i niemiłych facetem, który większość życia spędził na wózku inwalidzkim. Coś jednak ich połączy. Być może to cierpienie, a może marzenie o tym, by jednak życie miało jakiś głębszy sens...
Autorka ukazuje nam świat pełen uczuć i emocji. Buduje napięcie aż do ostatniej chwili. Niewiele w tej jej powieści dialogów, bardziej skupiła się na opisie przeżyć wewnętrznych bohaterów, dzięki czemu stworzyła niesamowity, głęboki i przejmujący autentycznością portret psychologiczny. W szczególności Anny i Paula. Dzięki wprowadzeniu kilku wierszy autorstwa Anny, a później także jej opowiadań, mamy możliwość poznać również jej rodziców. Tak od siebie różnych, jak woda i ogień. Tak ważnych jednak... W końcu to ich osobowości, ich podejście do życia i wychowania miały olbrzymi i niebagatelny wpływ na to, kim jest Anna dzisiaj. Poza wielością opisów przemyśleń bohaterów, poznajemy ich również poprzez ich działania. Bardzo odpowiadała mi taka właśnie narracja. Wydaje mi się, że gdyby w Żółtej sukience znalazło się więcej dialogów, powieść mogła by wiele stracić. Zburzyły by one to napięcie, które rośnie z każdą sceną, tę aurę tajemniczości, swego rodzaju bajanie o tym, co było kiedyś...
Wiersze Anny nie zrobiły na mnie specjalnego wrażenia, może dlatego, że ich nie rozumiałam. Natomiast podobały mi się jej opowiadania, poprzez które poznawałam jej dzieciństwo i lata młodości, jej rodziców, rodzeństwo i... tamto wydarzenie, które zaważyło na całym jej późniejszym życiu. Bardzo też znaczące były dla mnie cytowane fragmenty Modlitwy Bułata Okudżawy, tekstu, który jest mi bardzo bliski. Dziękuję Autorce, że z niego korzystała.
Powieść jest bardzo symboliczna. Począwszy już od samego tytułu... Żółta sukienka to bowiem symbol miłości i radości, a także bólu i traumy. Swego rodzaju zdrady... Również lalka Agnieszka, którą ukochała sobie w dzieciństwie mała Ania, będzie tu pewnym symbolem…
Bohaterowie są nakreśleni bardzo wyraźnie, nie sposób ich pomylić. Każdy ma swoje wady i zalety, każdy ma specyficzne cechy, które od razu zapadają w pamięć. I każdy musi się rozliczyć ze swoją przeszłością i swoim bólem, nawet ci, którzy na pozór wydają się szczęśliwi. Nie każdy z nich potrafi sobie ze wszystkim poradzić, a drogi do tego pogodzenia się z życiem bywają długie i kręte, a czasem wręcz... wątpliwe moralnie. Rewelacyjnym przykładem takiej drogi jest ta, którą przechodzi Paul. Nie chcę zdradzić szczegółów, myślę jednak, że spodoba Wam się to, co ten niesamowity człowiek wymyślił, by lepiej poznać kobietę, która go zachwyciła.
Bardzo ważna jest także rola matki Anny i nie sposób nie zastanawiać się, kto bardziej zawinił – obcy mężczyzna, który wykorzystał sześcioletnią dziewczynkę, czy matka, która wprowadzając w domu terror i nie otaczając swych dzieci ciepłem i miłością, nie dała Ani możliwości, by ta mogła się swym bólem z kimś podzielić. Dziewczynka zamknęła się więc w sobie... na kolejne ponad czterdzieści lat.
Recenzja pochodzi z bloga: http://dune-fairytales.blogspot.com/
Autorka ukazuje nam świat pełen uczuć i emocji. Buduje napięcie aż do ostatniej chwili. Niewiele w tej jej powieści dialogów, bardziej skupiła się na opisie przeżyć wewnętrznych bohaterów, dzięki czemu stworzyła niesamowity, głęboki i przejmujący autentycznością portret psychologiczny. W szczególności Anny i Paula. Dzięki wprowadzeniu kilku wierszy autorstwa Anny, a później także jej opowiadań, mamy możliwość poznać również jej rodziców. Tak od siebie różnych, jak woda i ogień. Tak ważnych jednak... W końcu to ich osobowości, ich podejście do życia i wychowania miały olbrzymi i niebagatelny wpływ na to, kim jest Anna dzisiaj. Poza wielością opisów przemyśleń bohaterów, poznajemy ich również poprzez ich działania. Bardzo odpowiadała mi taka właśnie narracja. Wydaje mi się, że gdyby w Żółtej sukience znalazło się więcej dialogów, powieść mogła by wiele stracić. Zburzyły by one to napięcie, które rośnie z każdą sceną, tę aurę tajemniczości, swego rodzaju bajanie o tym, co było kiedyś...
Wiersze Anny nie zrobiły na mnie specjalnego wrażenia, może dlatego, że ich nie rozumiałam. Natomiast podobały mi się jej opowiadania, poprzez które poznawałam jej dzieciństwo i lata młodości, jej rodziców, rodzeństwo i... tamto wydarzenie, które zaważyło na całym jej późniejszym życiu. Bardzo też znaczące były dla mnie cytowane fragmenty Modlitwy Bułata Okudżawy, tekstu, który jest mi bardzo bliski. Dziękuję Autorce, że z niego korzystała.
Powieść jest bardzo symboliczna. Począwszy już od samego tytułu... Żółta sukienka to bowiem symbol miłości i radości, a także bólu i traumy. Swego rodzaju zdrady... Również lalka Agnieszka, którą ukochała sobie w dzieciństwie mała Ania, będzie tu pewnym symbolem…
Bohaterowie są nakreśleni bardzo wyraźnie, nie sposób ich pomylić. Każdy ma swoje wady i zalety, każdy ma specyficzne cechy, które od razu zapadają w pamięć. I każdy musi się rozliczyć ze swoją przeszłością i swoim bólem, nawet ci, którzy na pozór wydają się szczęśliwi. Nie każdy z nich potrafi sobie ze wszystkim poradzić, a drogi do tego pogodzenia się z życiem bywają długie i kręte, a czasem wręcz... wątpliwe moralnie. Rewelacyjnym przykładem takiej drogi jest ta, którą przechodzi Paul. Nie chcę zdradzić szczegółów, myślę jednak, że spodoba Wam się to, co ten niesamowity człowiek wymyślił, by lepiej poznać kobietę, która go zachwyciła.
Bardzo ważna jest także rola matki Anny i nie sposób nie zastanawiać się, kto bardziej zawinił – obcy mężczyzna, który wykorzystał sześcioletnią dziewczynkę, czy matka, która wprowadzając w domu terror i nie otaczając swych dzieci ciepłem i miłością, nie dała Ani możliwości, by ta mogła się swym bólem z kimś podzielić. Dziewczynka zamknęła się więc w sobie... na kolejne ponad czterdzieści lat.
Recenzja pochodzi z bloga: http://dune-fairytales.blogspot.com/
Agnieszka Trzesniewska | (24.04.2014) |
Każdy z nas ma wspomnienia, pamięć o przeszłości. Niektóre wywołują uśmiech i ciepło w sercu, inne tęsknotę, ale są też takie, które przywołują ból i cierpienie. Czasem zdarza się, że człowiek przeżywa doświadczenie pozostawiające w nim ślad na całe życie i wpływające na jego przyszłość. Niektóre urazy i traumy mają tak wielki wymiar, że nawet zakopanie ich głęboko w pamięci niewiele daje, gdyż są jak cierń i niczym zły duch przypominają o sobie, męczą i nie pozwalają normalnie żyć.
Beata Gołembiowska Nawrocka urodziła się w Poznaniu w 1957 roku. Studiowała biologię środowiskową na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. Działała w Ruchu Młodej Polski i Niezależnym Zrzeszeniu Studentów. Do czasu Stanu Wojennego działała w Solidarności Radomskiej. W 1984 i 1985 przyszły na świat jej dwie córki, Iwa i Tina. Razem z nimi i z mężem wyemigrowała w 1989 roku do Kanady. Przez pierwsze dwa lata w Montrealu pracowała jako pomoc domowa, potem kilka lat jako fotograf mody oraz malarka dekoracyjna i dekoratorka. Od 2006 roku pracuje dla Fundacji Liliany Komorowskiej dla Sztuki oraz QueenArt Films, gdzie zadebiutowała jako reżyser filmem "Raj utracony, raj odzyskany" opowiadającym o ziemiaństwie i arystokracji w Rawdon. Powieść "Żółta sukienka" jest jej debiutem literackim.
Anna w wieku sześciu lat przeżyła koszmar – została zgwałcona. To doświadczenie pozostawia w niej trwały ślad i w znacznym stopniu wpływa na jej życie oraz stosunek do świata i ludzi. Przekonana, że zmiana otoczenia uwolni ją od traumy z dzieciństwa, porzuca pracę dziennikarki i emigruje do Kandy. Okazuje się jednak, że ucieczka to za mało, aby pożegnać duchy przeszłości. Życie z dala od kraju i bliskich nie jest łatwe, a praca sprzątaczki pozwala jej na nędzną egzystencję. Ale kiedy na jej drodze staje kaleki Paul, kobieta nie wie, że to dopiero początek nowej drogi, na której nie tylko będzie musiała rozliczyć się z przeszłością.
„Żółta sukienka” to opowieść o cierpieniu, zmaganiu się z własnymi demonami i ucieczce przed życiem. Anna żyje z dnia na dzień, nie marzy i nie ma wielkich planów na przyszłość. Emigrując z Polski myślała, że zamknie za sobą drzwi do przeszłości. Ale zmiana otoczenia nie zagoiła rany w jej duszy. Pod maską makijażu i ubrania głęboko skrywa własne ja. Nakłada na siebie ten pancerz niczym zbroję, która pozwala jej na „okłamywanie” otoczenia, ale też samej siebie. Na szczerość pozwala sobie w opowiadaniach i wierszach, które przelewa na papier i są dla niej formą pamiętnika. W kontaktach z mężczyznami stać ją na flirty, ale nie jest w stanie stworzyć trwałego związku. Paul budzi w niej nieznane dotąd pragnienia. Nawiązuje się między nimi nić przyjaźni, ale żeby zrobić kolejny krok kobieta musi okiełznać swoje demony, powrócić do przeszłości i zdobyć się na gest , który pozwoli jej wyjść z roli ofiary.
Portret psychologiczny głównej bohaterki dopracowany jest w każdym szczególe. Czytelnik nie ma najmniejszego problemu ze zrozumieniem targających nią emocji, obaw, wątpliwości, podejmowanych decyzji i zachowań. Anna w dzieciństwie przeżyła coś strasznego, co nie wpisuje się w obraz dzieciństwa, a jednak miało miejsce. I choć rany fizyczne zagoiły się, to ból psychiczny pozostał na wiele lat. Życie kobiety mogło potoczyć się inaczej, gdyby mogła liczyć na wsparcie bliskich, a tak pozostawiana sama sobie zdecydowała się na wyjście, które tylko pozornie rozwiązało jej problemy. Pozostali bohaterowie przedstawieni są w sposób pozwalający na zrozumienie czytelnikowi roli jaką odegrali w życiu Anny. Niektórzy odkrywają swoje intencje, pragnienia, rozczarowania i oczekiwania wobec życia.
Autorka posługuje się lekkim i przyjemnym w odbiorze stylem, który pozytywnie wpływa na komfort czytania. W większym stopniu skupia się na przeżyciach i emocjach bohaterów niż na opisach i tle przedstawionych wydarzeń, co wcale nie przeszkadza w odczuciu klimatu komunizmu i jego wpływu na życie społeczne. Nie zabrakło też elementów o znaczeniu symbolicznym, które dopełniają przedstawiony obraz i pozwalają czytelnikowi wejść „głębiej” w opisaną historię.
Pisarka potrafi z lekkością i delikatnością poruszać tematy trudne i wrażliwe. Pobudzić czytelnika do refleksji i przemyśleń. Książka ma tylko 160 stron, a dotyka tak wielu ważnych kwestii. Uświadamia, że drogą do zwycięstwa nie jest ucieczka, czas leczy rany, a na ukojenie istnieje tylko jedna recepta. Myślę, że z tą lekturą warto się zmierzyć, bo prócz wrażeń na wysokim poziomie, przypomina o tym, co każdy z nas wie, ale w trudnych chwilach i na zakrętach życiowych często o tym zapominamy. Polecam.
Beata Gołembiowska Nawrocka urodziła się w Poznaniu w 1957 roku. Studiowała biologię środowiskową na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. Działała w Ruchu Młodej Polski i Niezależnym Zrzeszeniu Studentów. Do czasu Stanu Wojennego działała w Solidarności Radomskiej. W 1984 i 1985 przyszły na świat jej dwie córki, Iwa i Tina. Razem z nimi i z mężem wyemigrowała w 1989 roku do Kanady. Przez pierwsze dwa lata w Montrealu pracowała jako pomoc domowa, potem kilka lat jako fotograf mody oraz malarka dekoracyjna i dekoratorka. Od 2006 roku pracuje dla Fundacji Liliany Komorowskiej dla Sztuki oraz QueenArt Films, gdzie zadebiutowała jako reżyser filmem "Raj utracony, raj odzyskany" opowiadającym o ziemiaństwie i arystokracji w Rawdon. Powieść "Żółta sukienka" jest jej debiutem literackim.
Anna w wieku sześciu lat przeżyła koszmar – została zgwałcona. To doświadczenie pozostawia w niej trwały ślad i w znacznym stopniu wpływa na jej życie oraz stosunek do świata i ludzi. Przekonana, że zmiana otoczenia uwolni ją od traumy z dzieciństwa, porzuca pracę dziennikarki i emigruje do Kandy. Okazuje się jednak, że ucieczka to za mało, aby pożegnać duchy przeszłości. Życie z dala od kraju i bliskich nie jest łatwe, a praca sprzątaczki pozwala jej na nędzną egzystencję. Ale kiedy na jej drodze staje kaleki Paul, kobieta nie wie, że to dopiero początek nowej drogi, na której nie tylko będzie musiała rozliczyć się z przeszłością.
„Żółta sukienka” to opowieść o cierpieniu, zmaganiu się z własnymi demonami i ucieczce przed życiem. Anna żyje z dnia na dzień, nie marzy i nie ma wielkich planów na przyszłość. Emigrując z Polski myślała, że zamknie za sobą drzwi do przeszłości. Ale zmiana otoczenia nie zagoiła rany w jej duszy. Pod maską makijażu i ubrania głęboko skrywa własne ja. Nakłada na siebie ten pancerz niczym zbroję, która pozwala jej na „okłamywanie” otoczenia, ale też samej siebie. Na szczerość pozwala sobie w opowiadaniach i wierszach, które przelewa na papier i są dla niej formą pamiętnika. W kontaktach z mężczyznami stać ją na flirty, ale nie jest w stanie stworzyć trwałego związku. Paul budzi w niej nieznane dotąd pragnienia. Nawiązuje się między nimi nić przyjaźni, ale żeby zrobić kolejny krok kobieta musi okiełznać swoje demony, powrócić do przeszłości i zdobyć się na gest , który pozwoli jej wyjść z roli ofiary.
Portret psychologiczny głównej bohaterki dopracowany jest w każdym szczególe. Czytelnik nie ma najmniejszego problemu ze zrozumieniem targających nią emocji, obaw, wątpliwości, podejmowanych decyzji i zachowań. Anna w dzieciństwie przeżyła coś strasznego, co nie wpisuje się w obraz dzieciństwa, a jednak miało miejsce. I choć rany fizyczne zagoiły się, to ból psychiczny pozostał na wiele lat. Życie kobiety mogło potoczyć się inaczej, gdyby mogła liczyć na wsparcie bliskich, a tak pozostawiana sama sobie zdecydowała się na wyjście, które tylko pozornie rozwiązało jej problemy. Pozostali bohaterowie przedstawieni są w sposób pozwalający na zrozumienie czytelnikowi roli jaką odegrali w życiu Anny. Niektórzy odkrywają swoje intencje, pragnienia, rozczarowania i oczekiwania wobec życia.
Autorka posługuje się lekkim i przyjemnym w odbiorze stylem, który pozytywnie wpływa na komfort czytania. W większym stopniu skupia się na przeżyciach i emocjach bohaterów niż na opisach i tle przedstawionych wydarzeń, co wcale nie przeszkadza w odczuciu klimatu komunizmu i jego wpływu na życie społeczne. Nie zabrakło też elementów o znaczeniu symbolicznym, które dopełniają przedstawiony obraz i pozwalają czytelnikowi wejść „głębiej” w opisaną historię.
Pisarka potrafi z lekkością i delikatnością poruszać tematy trudne i wrażliwe. Pobudzić czytelnika do refleksji i przemyśleń. Książka ma tylko 160 stron, a dotyka tak wielu ważnych kwestii. Uświadamia, że drogą do zwycięstwa nie jest ucieczka, czas leczy rany, a na ukojenie istnieje tylko jedna recepta. Myślę, że z tą lekturą warto się zmierzyć, bo prócz wrażeń na wysokim poziomie, przypomina o tym, co każdy z nas wie, ale w trudnych chwilach i na zakrętach życiowych często o tym zapominamy. Polecam.
Katarzyna Meres | (24.04.2014) |
Anna, bohaterka "Żółtej sukienki", została pozbawiona beztroskich młodzieńczych lat. Przerodziły się one w ciągły strach i milczenie - strach przed matką dewotką i prawdą, milczenie na temat bestialskiego gwałtu sześcioletniej, niewinnej dziewczynki. Porzuca swoje dotychczasowe życie, pracę dziennikarki i emigruje, jak najdalej od swojego nieszczęścia, w którym utknęła. Razem z córką, Julią, wiedzie na pozór spokojnie życie, lecz patrząc głębiej nic nie jest normalne - kobieta o wyglądzie szalonej artystki z wielką teczką w ręku ciągle nie może znaleźć stałej i stabilnej pracy, w miłości też jej się nie powodzi. Poza tym czuje się przytłoczona i nieszczęśliwa - coś ją gryzie, czegoś jej brakuje.
Czy jej życie odmieni się, kiedy zacznie zajmować się niepełnosprawnym, trudnym Paulem? Co takiego przyniesie jej nagły wyjazd do Polski, którego powodem jest pewna strata kogoś z rodziny? Kogo spotka w swoim rodzinnym mieście? Czy znajdzie ukojenie, czy wręcz przeciwnie - smutne wspomnienia ją przytłoczą i nie będzie mogła znaleźć swojego miejsca w świecie?
Książka jest ciekawie skonstruowana, można zauważyć nawet klamrę kompozycyjną - najpierw wita nas scena z dzieciństwa, a na końcowych kartach powieści - żegna. Narracja trzecioosobowa przeplata się z pierwszoosobową, którą znaleźć możemy w opowiadaniach Anny czytanymi przez Paula. To dzięki nim i wspomnieniom naszej bohaterki poznajemy jej dzieciństwo, rodzime okolice, matkę zagorzałą dewotkę, która nie okazuje miłości ukochanemu ani dzieciom, a także te tragiczne wydarzenia, które zmieniły jej życie.
Język powieści oraz kreacja bohaterów zasługuje na pochwałę - autorka oddała wyrazistość i charakter zamyślonej, wiecznie czegoś szukającej Anny; dojrzałego, lecz nadal trochę dziecinnego Paula (nie polubiłam tej postaci do końca przez jego charakter i według mnie absurdalne działanie jakiego się dopuścił, co w moich oczach wydawało się irracjonalne), który pogodzony ze swoją tragedią nie oczekuje współczucia, szuka jedynie tej prawdziwej miłości oraz okrutnej matki. Te postaci górują w tej powieści, widzimy jednak wyraźne nakreślenie i skupienie uwagi na głównej bohaterce Annie i jej problemach.
Tytuł i okładka idealnie pasują do treści zawartej w książce. "Żółta sukienka", ten tytuł brzmi tajemniczo, trochę upiornie, niepokoi czytelnika; to samo czuję, kiedy patrzę na tę okładkę. Uciekająca mała dziewczynka w kolorowej, ładnej sukience, która swoim jaskrawym kolorem nie pasuje do sytuacji... Ta książka ma w sobie wiele nadziei i ukrytych emocji, które tylko czekają na to, aby wypłynąć.
Było kilka wzruszeń, lecz był dokładnie jeden moment, kiedy łzy poleciały po mojej twarzy. Dzieci powinny pozostać dziećmi, nie powinny je dotykać kaprysy i chwilowe, nieprzemyślane zachcianki dorosłych. Tylko czy gwałt można nazwać zachcianką? To bestialski czyn, który zasługuje tylko i wyłącznie na krytykę. To ludzka głupota, słabość, brak rozumu, racjonalnego myślenia... Emocje się we mnie kotłują, kiedy pomyślę o skrzywdzeniu sześcioletniej dziewczynki, która powinna bawić się lalkami i piłką, a nie sama zmagać się z tragedią, jaka ją spotkała.
Mam niestety zarzut pod względem rewersu okładki, a dokładniej opisu książki. Jest zbyt szczegółowy, zbyt wiele zdradza fabuły, ponieważ poniekąd została ona podana na tacy. Owszem, wiele rzeczy zostało pominiętych, jednak w moim przypadku nie było aż tylu momentów zaskoczenia, ponieważ wiedziałam czego się spodziewać. Nie jest to jednak powód, aby nie sięgać po "Żółtą sukienkę". Książki o trudnej i ciężkiej tematyce, które mają pozytywny wydźwięk i niosą w sobie iskierkę nadziei, że wkrótce wszystko się ułoży, warto poznawać. Takie jest życie - ciągle mamy pod górkę, ale zdarzają się przyjemne momenty, kiedy możemy usiąść, odpocząć i rozkoszować się pięknem dookoła nas; a kiedy upadamy trzeba zebrać się w sobie i iść dalej, wspinać się pod kolejną górę...
Na koniec dodam jeszcze, że "Żółta sukienka" jest debiutem pani Beaty i należą się jej gratulacje, że wypadł tak dobrze, że został dopracowany, porusza ważne tematy i daje czytelnikowi wiele emocji. "Żółtą sukienkę" polecam każdemu, bo to piękna opowieść o borykaniu się z najmroczniejszymi problemami, jakie mogą dotknąć kobietę. I nie tylko, bowiem pani Beata zwraca także uwagę na to, jak traktuje się osoby niepełnosprawne, które pragną samodzielności, prawdziwej sympatii, a nie tylko współczucia i sztuczności, która pojawia się w takich momentach.
Czy jej życie odmieni się, kiedy zacznie zajmować się niepełnosprawnym, trudnym Paulem? Co takiego przyniesie jej nagły wyjazd do Polski, którego powodem jest pewna strata kogoś z rodziny? Kogo spotka w swoim rodzinnym mieście? Czy znajdzie ukojenie, czy wręcz przeciwnie - smutne wspomnienia ją przytłoczą i nie będzie mogła znaleźć swojego miejsca w świecie?
Książka jest ciekawie skonstruowana, można zauważyć nawet klamrę kompozycyjną - najpierw wita nas scena z dzieciństwa, a na końcowych kartach powieści - żegna. Narracja trzecioosobowa przeplata się z pierwszoosobową, którą znaleźć możemy w opowiadaniach Anny czytanymi przez Paula. To dzięki nim i wspomnieniom naszej bohaterki poznajemy jej dzieciństwo, rodzime okolice, matkę zagorzałą dewotkę, która nie okazuje miłości ukochanemu ani dzieciom, a także te tragiczne wydarzenia, które zmieniły jej życie.
Język powieści oraz kreacja bohaterów zasługuje na pochwałę - autorka oddała wyrazistość i charakter zamyślonej, wiecznie czegoś szukającej Anny; dojrzałego, lecz nadal trochę dziecinnego Paula (nie polubiłam tej postaci do końca przez jego charakter i według mnie absurdalne działanie jakiego się dopuścił, co w moich oczach wydawało się irracjonalne), który pogodzony ze swoją tragedią nie oczekuje współczucia, szuka jedynie tej prawdziwej miłości oraz okrutnej matki. Te postaci górują w tej powieści, widzimy jednak wyraźne nakreślenie i skupienie uwagi na głównej bohaterce Annie i jej problemach.
Tytuł i okładka idealnie pasują do treści zawartej w książce. "Żółta sukienka", ten tytuł brzmi tajemniczo, trochę upiornie, niepokoi czytelnika; to samo czuję, kiedy patrzę na tę okładkę. Uciekająca mała dziewczynka w kolorowej, ładnej sukience, która swoim jaskrawym kolorem nie pasuje do sytuacji... Ta książka ma w sobie wiele nadziei i ukrytych emocji, które tylko czekają na to, aby wypłynąć.
Było kilka wzruszeń, lecz był dokładnie jeden moment, kiedy łzy poleciały po mojej twarzy. Dzieci powinny pozostać dziećmi, nie powinny je dotykać kaprysy i chwilowe, nieprzemyślane zachcianki dorosłych. Tylko czy gwałt można nazwać zachcianką? To bestialski czyn, który zasługuje tylko i wyłącznie na krytykę. To ludzka głupota, słabość, brak rozumu, racjonalnego myślenia... Emocje się we mnie kotłują, kiedy pomyślę o skrzywdzeniu sześcioletniej dziewczynki, która powinna bawić się lalkami i piłką, a nie sama zmagać się z tragedią, jaka ją spotkała.
Mam niestety zarzut pod względem rewersu okładki, a dokładniej opisu książki. Jest zbyt szczegółowy, zbyt wiele zdradza fabuły, ponieważ poniekąd została ona podana na tacy. Owszem, wiele rzeczy zostało pominiętych, jednak w moim przypadku nie było aż tylu momentów zaskoczenia, ponieważ wiedziałam czego się spodziewać. Nie jest to jednak powód, aby nie sięgać po "Żółtą sukienkę". Książki o trudnej i ciężkiej tematyce, które mają pozytywny wydźwięk i niosą w sobie iskierkę nadziei, że wkrótce wszystko się ułoży, warto poznawać. Takie jest życie - ciągle mamy pod górkę, ale zdarzają się przyjemne momenty, kiedy możemy usiąść, odpocząć i rozkoszować się pięknem dookoła nas; a kiedy upadamy trzeba zebrać się w sobie i iść dalej, wspinać się pod kolejną górę...
Na koniec dodam jeszcze, że "Żółta sukienka" jest debiutem pani Beaty i należą się jej gratulacje, że wypadł tak dobrze, że został dopracowany, porusza ważne tematy i daje czytelnikowi wiele emocji. "Żółtą sukienkę" polecam każdemu, bo to piękna opowieść o borykaniu się z najmroczniejszymi problemami, jakie mogą dotknąć kobietę. I nie tylko, bowiem pani Beata zwraca także uwagę na to, jak traktuje się osoby niepełnosprawne, które pragną samodzielności, prawdziwej sympatii, a nie tylko współczucia i sztuczności, która pojawia się w takich momentach.
Joanna Szczurek | (11.05.2014) |
Nie ładnie pani Beato. Tak mnie zaskoczyć i rozłożyć na łopatki w sobotę, w leniwe przedpołudnie… Jak tu teraz zabrać się do garów, kiedy w głowie kłębi się tyle myśli?
To się nazywa prawdziwa niespodzianka. Mała, zielona książeczka z dziewczynką na okładce – tak niepozorna, a tyle empatii w niej skryte.
Powieść Beaty Gołembiowskiej traktuje o kobiecie imieniem Anna. Jest to polska emigrantka pracująca w Kanadzie i zachowująca się tak, jakby na niczym jej nie zależało. Wszystko przez spotkanie sprzed dwudziestu laty. Była wtedy ubrana w żółtą sukienkę, ona radosna sześciolatka, której los w jednej chwili, naznaczyły ból i cierpienie…
Kłaniam się autorce w pas za wyczucie, delikatność, a zarazem za grozę, skrytą w każdym napisanym przez nią zdaniu. Podobało mi się, że książka nie jest dramatyczna, a mimo to szokuje odbiorcę podczas czytania. Największa tajemnica kryje się w poezji języka. To on staje się przeciwwagą do zachowania bohaterów - piękno słowa odpowiada na brzydotę ich życia.
Każda z postaci przed czymś ucieka. Dla jednej wybawieniem okazuje się być wiara, dla innej przeszłość, a znajdzie się i taka, która by zapomnieć gotowa jest przebyć ocean. Co takiego wydarzyło się na polskiej wsi, że Anna wciąż o tym pamięta? Czy powrót do miejsc z dzieciństwa, uwolni ją od nękających koszmarów?
Książka o gronie raniących się wzajem ludzi. Napisana z sercem i dla serca.
Beata Gołembiowska „Żółta sukienka”
Ilość stron: 164
Wyd. Novae Res
Ocena: 5/6
od-deski-do-deski.blogspot.com
To się nazywa prawdziwa niespodzianka. Mała, zielona książeczka z dziewczynką na okładce – tak niepozorna, a tyle empatii w niej skryte.
Powieść Beaty Gołembiowskiej traktuje o kobiecie imieniem Anna. Jest to polska emigrantka pracująca w Kanadzie i zachowująca się tak, jakby na niczym jej nie zależało. Wszystko przez spotkanie sprzed dwudziestu laty. Była wtedy ubrana w żółtą sukienkę, ona radosna sześciolatka, której los w jednej chwili, naznaczyły ból i cierpienie…
Kłaniam się autorce w pas za wyczucie, delikatność, a zarazem za grozę, skrytą w każdym napisanym przez nią zdaniu. Podobało mi się, że książka nie jest dramatyczna, a mimo to szokuje odbiorcę podczas czytania. Największa tajemnica kryje się w poezji języka. To on staje się przeciwwagą do zachowania bohaterów - piękno słowa odpowiada na brzydotę ich życia.
Każda z postaci przed czymś ucieka. Dla jednej wybawieniem okazuje się być wiara, dla innej przeszłość, a znajdzie się i taka, która by zapomnieć gotowa jest przebyć ocean. Co takiego wydarzyło się na polskiej wsi, że Anna wciąż o tym pamięta? Czy powrót do miejsc z dzieciństwa, uwolni ją od nękających koszmarów?
Książka o gronie raniących się wzajem ludzi. Napisana z sercem i dla serca.
Beata Gołembiowska „Żółta sukienka”
Ilość stron: 164
Wyd. Novae Res
Ocena: 5/6
od-deski-do-deski.blogspot.com
Mała Pisareczka | (25.06.2014) |
Nieraz do naszych uszu dochodzą przerażające wiadomości - "Pedofil zgwałcił dziecko!". Oczy wszystkich są skierowane na człowieka bez serca, bez krzty sumienia, kiedy to sąd dokonuje na nim wyroku. W tym wszystkim niemal nikt nie zastanawia się nad ofiarą - dzieckiem, którego życie już nigdy nie będzie takie, jak kiedyś.
Takim właśnie dzieckiem była sześcioletnia Ania. Zgwałcona w swojej ukochanej żółtej sukience traci swą niewinność. Nikomu jednak nie mówi o tym wydarzeniu, obawiając się kary od rodziców. Mija 20 lat. Ania mieszka w Kanadzie i stara się nieudolnie odnaleźć we własnym życiu. Na jej drodze staje Paul - kaleki pisarz, który pomaga jej odnaleźć w swoim sercu miłość. Na wieść o śmierci ojca, Ania wraz z córką Julią wraca do Polski, gdzie będzie musiała zmierzyć się z przeszłością...
"Żółta sukienka" to delikatna, subtelna historia o ofierze. Ofierze gwałtu, którego skutki odczuwa na każdym kroku. Bardzo się cieszę, że pani Beata Gołembiowska postanowiła poruszyć ten niezwykle trudny temat i otworzyć oczy swoich czytelników na ból, z jakim muszą na co dzień zmierzać się niewinni.
Akcja powieści obejmuje zaledwie 150 stron - i jest to największa wada tej książki. Taka ilość stron to, według mnie, zdecydowanie za mało, bo na ten temat można by rozpisać o wiele więcej - choć z drugiej strony była to ilość wystarczająca by poruszyć odbiorców. Historia rozgrywa się bardzo szybko. Autorka balansuje pomiędzy teraźniejszością a przeszłością, jawą a snem - a my możemy powolutku zgłębiać tajemnice głównej bohaterki.
Bo właśnie główna bohaterka jest największą niewiadomą, która przez cały czas nie pozwalała mi się oderwać od książki. Anna jest kobietą tajemniczą, zakompleksioną, nie wierząca we własne umiejętności, starająca się jak gdyby zawsze od czegoś uciec, przez co wiele osób uważa ją po prostu za dziwaka. I prawie nikt nie stara się poznać jej głębiej - oprócz Paula, który zakochuje się w niej niemal od pierwszego wejrzenia. To właśnie ta więź zrozumienia umożliwia Annie zmierzyć się z przeszłością.
"Żółta sukienka" wyjawia całą prawdę nie tyle o samym fakcie gwałtu, ale bardziej o jego następstwach - czyli prawdę o czymś, o czym tak naprawdę mało kto z nas coś wie. Autorka jednakże nie starała się na siłę "wymądrzyć" tej powieści, jak również nie starała się tworzyć własnej filozofii. Skupiła się bardziej na uczuciach i emocjach, które objawiały się niemal na każdej stronie, a które i my mogliśmy odczuć. To bardzo dobrze napisany dramat, który chwyta za serca.
Byłam pewna podziwu, w jaki trafny sposób autorka potrafiła przedstawić postać Anny - jej uczucia, myśli i trudną historię, używając prostych zlepek wyrazów, które trafiają wprost w serca czytelników. Styl autorki zapewnił sukces zrozumienia tej historii.
Nie mogłabym nie pozachwycać się nad okładką - tak prostą, a jednocześnie tak piękną. Mała dziewczynka ubrana w tytułową żółtą sukienkę biegnąca w dal - miałam wrażenie, jak gdyby przed czymś uciekała. A może i kolor okładki - zielony, kolor nadziei - ma tutaj istotny wpływ?
Polecam! Nie jest to książka długa, lecz na pewno nie należy do powieści niezobowiązujących. Nad każdym zachowaniem głównej bohaterki należy się dogłębniej zastanowić. Przeczytać "Żółtą sukienkę" od deski do deski a następnie pożyczyć najbliższym. Myślę, że się nie zawiedziecie.
Takim właśnie dzieckiem była sześcioletnia Ania. Zgwałcona w swojej ukochanej żółtej sukience traci swą niewinność. Nikomu jednak nie mówi o tym wydarzeniu, obawiając się kary od rodziców. Mija 20 lat. Ania mieszka w Kanadzie i stara się nieudolnie odnaleźć we własnym życiu. Na jej drodze staje Paul - kaleki pisarz, który pomaga jej odnaleźć w swoim sercu miłość. Na wieść o śmierci ojca, Ania wraz z córką Julią wraca do Polski, gdzie będzie musiała zmierzyć się z przeszłością...
"Żółta sukienka" to delikatna, subtelna historia o ofierze. Ofierze gwałtu, którego skutki odczuwa na każdym kroku. Bardzo się cieszę, że pani Beata Gołembiowska postanowiła poruszyć ten niezwykle trudny temat i otworzyć oczy swoich czytelników na ból, z jakim muszą na co dzień zmierzać się niewinni.
Akcja powieści obejmuje zaledwie 150 stron - i jest to największa wada tej książki. Taka ilość stron to, według mnie, zdecydowanie za mało, bo na ten temat można by rozpisać o wiele więcej - choć z drugiej strony była to ilość wystarczająca by poruszyć odbiorców. Historia rozgrywa się bardzo szybko. Autorka balansuje pomiędzy teraźniejszością a przeszłością, jawą a snem - a my możemy powolutku zgłębiać tajemnice głównej bohaterki.
Bo właśnie główna bohaterka jest największą niewiadomą, która przez cały czas nie pozwalała mi się oderwać od książki. Anna jest kobietą tajemniczą, zakompleksioną, nie wierząca we własne umiejętności, starająca się jak gdyby zawsze od czegoś uciec, przez co wiele osób uważa ją po prostu za dziwaka. I prawie nikt nie stara się poznać jej głębiej - oprócz Paula, który zakochuje się w niej niemal od pierwszego wejrzenia. To właśnie ta więź zrozumienia umożliwia Annie zmierzyć się z przeszłością.
"Żółta sukienka" wyjawia całą prawdę nie tyle o samym fakcie gwałtu, ale bardziej o jego następstwach - czyli prawdę o czymś, o czym tak naprawdę mało kto z nas coś wie. Autorka jednakże nie starała się na siłę "wymądrzyć" tej powieści, jak również nie starała się tworzyć własnej filozofii. Skupiła się bardziej na uczuciach i emocjach, które objawiały się niemal na każdej stronie, a które i my mogliśmy odczuć. To bardzo dobrze napisany dramat, który chwyta za serca.
Byłam pewna podziwu, w jaki trafny sposób autorka potrafiła przedstawić postać Anny - jej uczucia, myśli i trudną historię, używając prostych zlepek wyrazów, które trafiają wprost w serca czytelników. Styl autorki zapewnił sukces zrozumienia tej historii.
Nie mogłabym nie pozachwycać się nad okładką - tak prostą, a jednocześnie tak piękną. Mała dziewczynka ubrana w tytułową żółtą sukienkę biegnąca w dal - miałam wrażenie, jak gdyby przed czymś uciekała. A może i kolor okładki - zielony, kolor nadziei - ma tutaj istotny wpływ?
Polecam! Nie jest to książka długa, lecz na pewno nie należy do powieści niezobowiązujących. Nad każdym zachowaniem głównej bohaterki należy się dogłębniej zastanowić. Przeczytać "Żółtą sukienkę" od deski do deski a następnie pożyczyć najbliższym. Myślę, że się nie zawiedziecie.
Anna Cichowska | (7.07.2014) |
Są takie wydarzenia w życiu o których chcemy pamiętać. Jednak każdy z nas wie, że życie nie jest usłane różami i złe rzeczy dotykają zawsze w najmniej odpowiednim momencie. Jednak najgorsze w tym wszystkim jest to, kiedy krzywda dzieje się dzieciom, kiedy te małe bezbronne jeszcze osoby nie potrafią się nie tylko bronić ale też nie zawsze wiedzą jak o swojej krzywdzie powiedzieć, i przez lata noszą ten ciężar same, często czując się winnym.
Anna miała sześć lat kiedy zło stanęło na jej drodze, zabierając nie tylko beztroskie dzieciństwo ale też na zawsze pozostawiając okaleczoną duszą. Ta mała dziewczynka w swojej pięknej żółtej sukience, którą dostała od babci, została zgwałcona. I chociaż bardzo by chciała to nie miała komu o tym powiedzieć, bo przecież nie swojej matce.
To wydarzenie miało wpływ na całe życie Anny, która to już jako dorosła kobieta, porzuca męża i pracę dziennikarki, i wraz z dzieckiem emigruje do Kanady. Tam zatrudnia się jako pomoc domowa i chociaż nie znosi tego co robi, to nie może wrócić do Polski, nie może pogodzić się z tym co ją spotkało.
Jednak w końcu w Kanadzie spotka ją coś dobrego, na jej drodze staje kaleki Paul, który również nie może pogodzić się z własnym bólem, a który powoduje, że Anna w końcu znajduje siłę by zmierzyć się z cieniami przeszłości. Po namowie córki jedzie na pogrzeb matki oraz odwiedzić miejsce swojego dzieciństwa.
„Żółta sukienka” to debiut literacki pani Beaty Gołembiowskiej, i to bardzo dobry. Ta niewielkich rozmiarów i licząca troszkę ponad sto pięćdziesiąt stron książka, wyzwala wiele emocji, jest pełna bólu, złości ale w końcu i spokoju. Nie jest to dzieło które można połknąć w godzinkę czy dwie, o nie, tę książkę trzeba czytać ze spokojem, dawkując sobie jej energię, i złe emocje, smutek który emanuje prawie z każdej strony, bezsilność, która dotyka dzieci.
Wielu z nas nie docenia swojego dzieciństwa, nie widzi nic niezwykłego w tym, że byli kochani i chronieni przez całe swoje młode życie, ale nie każdy miał tyle szczęścia. Anna nie miała i nie dosyć że spotkała ją wielka krzywda, to jeszcze nie miała komu o tym powiedzieć. Została sama ze swoim problemem, co miało wielki pływ na jej decyzje życiowe. I ta sukienka, która z jednej strony była wyrazem miłości ze strony babci a z drugiej świadkiem wielkiej krzywdy i bólu.
Są książki i tematy, których nie powinno się oceniać, bo czy można oceniać ból, czy emocje? A jednak ja uważam, że Pani Beata podjęła się trudnego tematu, i moim zdaniem napisała książkę, która bardzo dobrze oddaje emocje, która pokazuje jaki wpływ nawet po latach ma to co nas spotyka w dzieciństwie, jak krucha jest psychika ludzka, i jak ciężko jest normalnie żyć, gdy nie można zapomnieć i wybaczyć.
„Żółta sukienka” to nie jest zwykła książka, to historia kobiety, która po latach tułaczki, miotania się, odnajduje w końcu spokój. To historia, która dotyka wielu a jednak zawsze jest inna, bo każdy z nas inaczej radzi sobie ze złem.
Polecam!
Anna miała sześć lat kiedy zło stanęło na jej drodze, zabierając nie tylko beztroskie dzieciństwo ale też na zawsze pozostawiając okaleczoną duszą. Ta mała dziewczynka w swojej pięknej żółtej sukience, którą dostała od babci, została zgwałcona. I chociaż bardzo by chciała to nie miała komu o tym powiedzieć, bo przecież nie swojej matce.
To wydarzenie miało wpływ na całe życie Anny, która to już jako dorosła kobieta, porzuca męża i pracę dziennikarki, i wraz z dzieckiem emigruje do Kanady. Tam zatrudnia się jako pomoc domowa i chociaż nie znosi tego co robi, to nie może wrócić do Polski, nie może pogodzić się z tym co ją spotkało.
Jednak w końcu w Kanadzie spotka ją coś dobrego, na jej drodze staje kaleki Paul, który również nie może pogodzić się z własnym bólem, a który powoduje, że Anna w końcu znajduje siłę by zmierzyć się z cieniami przeszłości. Po namowie córki jedzie na pogrzeb matki oraz odwiedzić miejsce swojego dzieciństwa.
„Żółta sukienka” to debiut literacki pani Beaty Gołembiowskiej, i to bardzo dobry. Ta niewielkich rozmiarów i licząca troszkę ponad sto pięćdziesiąt stron książka, wyzwala wiele emocji, jest pełna bólu, złości ale w końcu i spokoju. Nie jest to dzieło które można połknąć w godzinkę czy dwie, o nie, tę książkę trzeba czytać ze spokojem, dawkując sobie jej energię, i złe emocje, smutek który emanuje prawie z każdej strony, bezsilność, która dotyka dzieci.
Wielu z nas nie docenia swojego dzieciństwa, nie widzi nic niezwykłego w tym, że byli kochani i chronieni przez całe swoje młode życie, ale nie każdy miał tyle szczęścia. Anna nie miała i nie dosyć że spotkała ją wielka krzywda, to jeszcze nie miała komu o tym powiedzieć. Została sama ze swoim problemem, co miało wielki pływ na jej decyzje życiowe. I ta sukienka, która z jednej strony była wyrazem miłości ze strony babci a z drugiej świadkiem wielkiej krzywdy i bólu.
Są książki i tematy, których nie powinno się oceniać, bo czy można oceniać ból, czy emocje? A jednak ja uważam, że Pani Beata podjęła się trudnego tematu, i moim zdaniem napisała książkę, która bardzo dobrze oddaje emocje, która pokazuje jaki wpływ nawet po latach ma to co nas spotyka w dzieciństwie, jak krucha jest psychika ludzka, i jak ciężko jest normalnie żyć, gdy nie można zapomnieć i wybaczyć.
„Żółta sukienka” to nie jest zwykła książka, to historia kobiety, która po latach tułaczki, miotania się, odnajduje w końcu spokój. To historia, która dotyka wielu a jednak zawsze jest inna, bo każdy z nas inaczej radzi sobie ze złem.
Polecam!
Wioleta Sadowska | (22.04.2014) |
"Okazuje się, że każda forma ucieczki od życia jest drogą do utraty szczęścia".
Z czym kojarzy się Wam żółty kolor? Z ciepłym promieniem słonecznym, pośród którego rozkwitają rośliny i przyroda budzi się do życia? A może z radością i swoistą beztroską, z którą bezsprzecznie barwa ta się kojarzy? Żółty kolor to jednak nie tylko pozytywne odczucia, kolor ten bowiem posiada również swoją negatywną symbolikę. Symbolikę, którą zręcznie wplotła w swoją książkę Beata Gołembiowska.
Beata Gołembiowska to urodzona w Poznaniu, absolwentka biologii środowiskowej UAM. W 1989 r. autorka wyemigrowała wraz z rodziną na drugą półkulę, do Kanady i zamieszkała na stałe w Montrealu. W 1997 r. ukończyła studia fotograficzne, pracowała jako malarka dekoracyjna w programach Debbie Travis-Painted House i Facelift. Od 2006 r. pracuje dla Fundacji Liliany Komorowskiej dla Sztuki oraz QueenArt Films. "Żółta sukienka" to jej debiut literacki.
Anna w kochała swoją babcię i swoją lalkę o imieniu Agnieszka, ubraną w śliczną, żółtą sukienkę. Bohaterka w wieku sześciu lat, będąc ubrana podobnie jak jej lalka, w żółtą sukienkę, zostaje zgwałcona. Trauma z dzieciństwa nie pozwala Annie normalnie funkcjonować wśród niczego nie podejrzewających rodziców, dlatego też bohaterka emigruje do Kanady. Życie na obczyźnie nie spełnia jednak jej oczekiwań, bowiem będąc już dojrzałą kobietą i zarazem matką, zarabia na życie sprzątając domy obcych sobie ludzi. Pewnego dnia, podejmuje się sprzątania domu niepełnosprawnego mężczyzny o imieniu Paul, poruszającego się na wózku inwalidzkim. Rodząca się miłość pomiędzy tymi dwojga, skrzywdzonymi przez życie ludzi, pozwala raz na zawsze uporządkować przeszłość Anny.
"Żółta sukienka" to opowieść o ludzkim nieszczęściu i demonach przeszłości, które latami potrafią kłaść się cieniem na życie człowieka. Książkę Beaty Gołembiowskiej zaliczyłabym do gatunku noweli, gdyż przemawiają za tym niewątpliwie udramatyzowana akcja, brak rozbudowanych opisów przyrody czy szczegółowej charakterystyki bohaterów, a cała fabuła została skonstruowana na jednym wiodącym motywie – traumie z dzieciństwa, które na zawsze zdominowało życie głównej bohaterki. Autorka na przykładzie Anny przedstawiła bowiem wpływ dramatycznych wspomnień, które siedząc głęboko w psychice, determinują późniejsze życiowe wybory. Postać Anny początkowo jawi się czytelnikowi jako postać po części tragiczna: kobieta samotna, niespełniona zawodowo, ukrywająca swoje prawdziwe "ja" poprzez dość widoczny makijaż i ekscentryczne ubrania, żyjąca z dnia na dzień, nie mająca motywacji do zmian. To właśnie koszmar jaki przeżyła w wieku dziecięcym skalał jej czystą duszę. Anna to postać mocno realistyczna, ukazująca prawdziwy ludzki dramat. Myślę, że realizm jej przeżyć i cały, wnikliwy portret psychologiczny wynika z faktu, iż "Żółta sukienka" jest w dużej mierze historią autobiograficzną. Beata Gołembiowska bowiem włożyła w historię Anny swoje własne, intymne przeżycia i jest to niezwykle widoczne podczas lektury tej książki. Wzruszenie i wielkie emocje, takie uczucia czekają na nieświadomych niczego czytelników. Takie uczucia wypełniały mnie podczas tej lektury.
Tytuł książki Beaty Gołembiowskiej posiada iście metaforyczny wydźwięk. Żółta sukienka bowiem to symbol dwóch przeciwieństw istniejących w naszym życiu – dobra i zła. Początkowo żółty kolor to dla bohaterki synonim szczęścia, miłości i niewinności. Po tragedii, jaka wydarza się w jej życiu, żółta sukienka stanowi dla niej symbol czegoś obrzydliwego, czegoś co można nazwać zbrodnią. W mojej opinii tytuł jaki autorka nadała swojemu dziełu, trafnie odzwierciedla całe przesłanie książki. Przesłanie, które pomimo smutnego wydźwięku całej fabuły, jednocześnie napawa optymizmem. Beata Gołembiowska zadaje bowiem pytanie: "Czy można wybaczyć swojemu oprawcy? Czy można jeszcze wierzyć w ludzi?". Wydaje się, że odpowiedź jest twierdząca, pokazując tym samym moc i siłę nadziei, jaka drzemie w każdym z nas.
"Żółta sukienka" to historia w której aż iskrzy od wielu emocji i przeróżnych uczuć. To mało objętościowa książka, która jest jednocześnie obszerną lekcją życia. Beata Gołembiowska przekazała w niej mnóstwo treści, nie używając wielu słów. Historia Anny napoiła mnie optymizmem, a to bardzo dużo. Z niecierpliwością czekam na kolejne dzieło autorki pt. "Malowanki na szkle".
http://www.subiektywnieoksiazkach.pl/
Z czym kojarzy się Wam żółty kolor? Z ciepłym promieniem słonecznym, pośród którego rozkwitają rośliny i przyroda budzi się do życia? A może z radością i swoistą beztroską, z którą bezsprzecznie barwa ta się kojarzy? Żółty kolor to jednak nie tylko pozytywne odczucia, kolor ten bowiem posiada również swoją negatywną symbolikę. Symbolikę, którą zręcznie wplotła w swoją książkę Beata Gołembiowska.
Beata Gołembiowska to urodzona w Poznaniu, absolwentka biologii środowiskowej UAM. W 1989 r. autorka wyemigrowała wraz z rodziną na drugą półkulę, do Kanady i zamieszkała na stałe w Montrealu. W 1997 r. ukończyła studia fotograficzne, pracowała jako malarka dekoracyjna w programach Debbie Travis-Painted House i Facelift. Od 2006 r. pracuje dla Fundacji Liliany Komorowskiej dla Sztuki oraz QueenArt Films. "Żółta sukienka" to jej debiut literacki.
Anna w kochała swoją babcię i swoją lalkę o imieniu Agnieszka, ubraną w śliczną, żółtą sukienkę. Bohaterka w wieku sześciu lat, będąc ubrana podobnie jak jej lalka, w żółtą sukienkę, zostaje zgwałcona. Trauma z dzieciństwa nie pozwala Annie normalnie funkcjonować wśród niczego nie podejrzewających rodziców, dlatego też bohaterka emigruje do Kanady. Życie na obczyźnie nie spełnia jednak jej oczekiwań, bowiem będąc już dojrzałą kobietą i zarazem matką, zarabia na życie sprzątając domy obcych sobie ludzi. Pewnego dnia, podejmuje się sprzątania domu niepełnosprawnego mężczyzny o imieniu Paul, poruszającego się na wózku inwalidzkim. Rodząca się miłość pomiędzy tymi dwojga, skrzywdzonymi przez życie ludzi, pozwala raz na zawsze uporządkować przeszłość Anny.
"Żółta sukienka" to opowieść o ludzkim nieszczęściu i demonach przeszłości, które latami potrafią kłaść się cieniem na życie człowieka. Książkę Beaty Gołembiowskiej zaliczyłabym do gatunku noweli, gdyż przemawiają za tym niewątpliwie udramatyzowana akcja, brak rozbudowanych opisów przyrody czy szczegółowej charakterystyki bohaterów, a cała fabuła została skonstruowana na jednym wiodącym motywie – traumie z dzieciństwa, które na zawsze zdominowało życie głównej bohaterki. Autorka na przykładzie Anny przedstawiła bowiem wpływ dramatycznych wspomnień, które siedząc głęboko w psychice, determinują późniejsze życiowe wybory. Postać Anny początkowo jawi się czytelnikowi jako postać po części tragiczna: kobieta samotna, niespełniona zawodowo, ukrywająca swoje prawdziwe "ja" poprzez dość widoczny makijaż i ekscentryczne ubrania, żyjąca z dnia na dzień, nie mająca motywacji do zmian. To właśnie koszmar jaki przeżyła w wieku dziecięcym skalał jej czystą duszę. Anna to postać mocno realistyczna, ukazująca prawdziwy ludzki dramat. Myślę, że realizm jej przeżyć i cały, wnikliwy portret psychologiczny wynika z faktu, iż "Żółta sukienka" jest w dużej mierze historią autobiograficzną. Beata Gołembiowska bowiem włożyła w historię Anny swoje własne, intymne przeżycia i jest to niezwykle widoczne podczas lektury tej książki. Wzruszenie i wielkie emocje, takie uczucia czekają na nieświadomych niczego czytelników. Takie uczucia wypełniały mnie podczas tej lektury.
Tytuł książki Beaty Gołembiowskiej posiada iście metaforyczny wydźwięk. Żółta sukienka bowiem to symbol dwóch przeciwieństw istniejących w naszym życiu – dobra i zła. Początkowo żółty kolor to dla bohaterki synonim szczęścia, miłości i niewinności. Po tragedii, jaka wydarza się w jej życiu, żółta sukienka stanowi dla niej symbol czegoś obrzydliwego, czegoś co można nazwać zbrodnią. W mojej opinii tytuł jaki autorka nadała swojemu dziełu, trafnie odzwierciedla całe przesłanie książki. Przesłanie, które pomimo smutnego wydźwięku całej fabuły, jednocześnie napawa optymizmem. Beata Gołembiowska zadaje bowiem pytanie: "Czy można wybaczyć swojemu oprawcy? Czy można jeszcze wierzyć w ludzi?". Wydaje się, że odpowiedź jest twierdząca, pokazując tym samym moc i siłę nadziei, jaka drzemie w każdym z nas.
"Żółta sukienka" to historia w której aż iskrzy od wielu emocji i przeróżnych uczuć. To mało objętościowa książka, która jest jednocześnie obszerną lekcją życia. Beata Gołembiowska przekazała w niej mnóstwo treści, nie używając wielu słów. Historia Anny napoiła mnie optymizmem, a to bardzo dużo. Z niecierpliwością czekam na kolejne dzieło autorki pt. "Malowanki na szkle".
http://www.subiektywnieoksiazkach.pl/
Ewa Książkówka | (29.04.2014) |
Był taki okres w moim życiu, w którym bardzo pragnęłam opuścić swoje dotychczasowe miejsce zamieszkania, rzucić wszystko, niczym się nie przejmować i wyjechać gdzieś daleko. Gdzieś, gdzie wszystko zacznę od nowa, znajdę pracę, znajomych, może nawet kogoś bliskiego. Ostatecznie pragnienie to zostało stłumione na tyle, że przestało już grać w moim życiu pierwsze skrzypce – zeszło na dalszy plan. Ostatecznie żyję, mieszkam, pracuję i kocham… w Polsce.
Anna, bohaterka debiutanckiej powieści Beaty Gołembiowskiej pt. Żółta sukienka w pewnym momencie swego życia również spotyka się z tego typu rozterkami i dlatego postanawia wszystko zmienić: rzuca pracę dziennikarki, zostawia Polskę daleko w tyle i emigruje za ocean, do Kanady. Życie, jakie tam prowadzi, nie jest może szczytem jej marzeń, ale radzi sobie, mimo że bez przerwy zmienia miejsca pracy. Właśnie pojawia się przed nią perspektywa kolejnej – jako osoby do prowadzenia domu i pomocy dla niepełnosprawnego mężczyzny imieniem Paul. Początki ich znajomości nie są łatwe: Anna obawia się, czy poradzi sobie w roli, którą jej powierzono, a Paul nie ułatwia jej zadania przez swoje grubiańskie zachowanie. Okazuje się jednak, że pod maską niedostępnego i obrażonego na cały świat człowieka Paul skrywa wrażliwego, inteligentnego i ciepłego mężczyznę, który niemal od pierwszego wejrzenia zakochuje się w Annie… Ta w głębi ducha zaczyna coś podejrzewać, ale to nie jest czas na miłość w jej życiu.
Póki co, jej serce wypełniają traumatyczne wspomnienia z dzieciństwa i głęboko skrywany ból… Matka – wiecznie krzycząca dewotka i bierny ojciec, którego tak kochała to elementy charakterystyczne dla młodzieńczych lat Anny. W zasadzie jedyną powierniczką i ukojeniem w trudnych chwilach była dla niej Agnieszka – zwykła-niezwykła lalka– niemy świadek przeżyć małej Ani. W pewnej chwili pojawił się też pan, który obiecał, że da inną lalkę w zamian za „zabawę w doktora”… Nie dał zabawki, tylko fizyczny ból, zaplamioną krwią sukienkę i koszmar przeżytego gwałtu obecny w świadomości Anny już na zawsze…
Powrót do Polski po dwudziestu latach ma być swoistą, heroiczną próbą spojrzenia w oczy demona i rozprawienia się z przeszłością. Czy Anna dostanie to, po co przyjechała? Czy doczeka się ukojenia? Czy przestaną dręczyć ją koszmary senne i czy będzie w stanie patrzeć w przyszłość bez obaw i lęków?
Całość tej historii przedstawia się bardzo pesymistycznie, ale jednak jest w niej coś pozytywnego, mianowicie nadzieja. Nadzieja, że po nawet najbardziej burzliwej nocy wstanie dzień, który przyniesie choć kilka promieni słońca. Ze wszystkim można się uporać – nie wszystko zapomnieć, bo to nie zawsze jest możliwe – ale ze wszystkim można nauczyć się żyć. I mieć nadzieję, że to, co mamy już za sobą, ostatecznie da nam spokojnie iść przez dalszą drogę życia.
Żółta sukienka jest opowieścią krótką, ale treściwą. Zawiera przeżycia bohaterki, jej zmagania z przeszłością, teraźniejszością, jej dawne marzenia, a nawet przejawy talentu literackiego w formie opowiadań czy wierszy. Dużo tu emocji, choć może nie są w jakiś szczególny sposób eksponowane. Tym, co urzekło mnie w tej historii jest to, że tak naprawdę każdy z nas może odnaleźć w niej choćby maleńką cząstkę siebie. W końcu kto nigdy nie chciał, choć przez chwilkę, od kogoś lub czegoś uciec? No właśnie, nawet mnie się to zdarzyło.
Debiut pani Gołembiowskiej od tej chwili ma dla mnie wartość sentymentalną. Może nie opowiada o czymś nowym, nie ma zapierającej dech w piersiach akcji, ale całość ma w sobie to coś, co uplasuje tę książkę może w dalszych rejonach pamięci, ale na pewno w miejscu na tyle stabilnym, by nie groziło jej zapomnienie.
Ocena: 4/6
Na blogu: http://www.ksiazkowka.pl/2014/04/zota-sukienka-beata-goembiowska.html
Anna, bohaterka debiutanckiej powieści Beaty Gołembiowskiej pt. Żółta sukienka w pewnym momencie swego życia również spotyka się z tego typu rozterkami i dlatego postanawia wszystko zmienić: rzuca pracę dziennikarki, zostawia Polskę daleko w tyle i emigruje za ocean, do Kanady. Życie, jakie tam prowadzi, nie jest może szczytem jej marzeń, ale radzi sobie, mimo że bez przerwy zmienia miejsca pracy. Właśnie pojawia się przed nią perspektywa kolejnej – jako osoby do prowadzenia domu i pomocy dla niepełnosprawnego mężczyzny imieniem Paul. Początki ich znajomości nie są łatwe: Anna obawia się, czy poradzi sobie w roli, którą jej powierzono, a Paul nie ułatwia jej zadania przez swoje grubiańskie zachowanie. Okazuje się jednak, że pod maską niedostępnego i obrażonego na cały świat człowieka Paul skrywa wrażliwego, inteligentnego i ciepłego mężczyznę, który niemal od pierwszego wejrzenia zakochuje się w Annie… Ta w głębi ducha zaczyna coś podejrzewać, ale to nie jest czas na miłość w jej życiu.
Póki co, jej serce wypełniają traumatyczne wspomnienia z dzieciństwa i głęboko skrywany ból… Matka – wiecznie krzycząca dewotka i bierny ojciec, którego tak kochała to elementy charakterystyczne dla młodzieńczych lat Anny. W zasadzie jedyną powierniczką i ukojeniem w trudnych chwilach była dla niej Agnieszka – zwykła-niezwykła lalka– niemy świadek przeżyć małej Ani. W pewnej chwili pojawił się też pan, który obiecał, że da inną lalkę w zamian za „zabawę w doktora”… Nie dał zabawki, tylko fizyczny ból, zaplamioną krwią sukienkę i koszmar przeżytego gwałtu obecny w świadomości Anny już na zawsze…
Powrót do Polski po dwudziestu latach ma być swoistą, heroiczną próbą spojrzenia w oczy demona i rozprawienia się z przeszłością. Czy Anna dostanie to, po co przyjechała? Czy doczeka się ukojenia? Czy przestaną dręczyć ją koszmary senne i czy będzie w stanie patrzeć w przyszłość bez obaw i lęków?
Całość tej historii przedstawia się bardzo pesymistycznie, ale jednak jest w niej coś pozytywnego, mianowicie nadzieja. Nadzieja, że po nawet najbardziej burzliwej nocy wstanie dzień, który przyniesie choć kilka promieni słońca. Ze wszystkim można się uporać – nie wszystko zapomnieć, bo to nie zawsze jest możliwe – ale ze wszystkim można nauczyć się żyć. I mieć nadzieję, że to, co mamy już za sobą, ostatecznie da nam spokojnie iść przez dalszą drogę życia.
Żółta sukienka jest opowieścią krótką, ale treściwą. Zawiera przeżycia bohaterki, jej zmagania z przeszłością, teraźniejszością, jej dawne marzenia, a nawet przejawy talentu literackiego w formie opowiadań czy wierszy. Dużo tu emocji, choć może nie są w jakiś szczególny sposób eksponowane. Tym, co urzekło mnie w tej historii jest to, że tak naprawdę każdy z nas może odnaleźć w niej choćby maleńką cząstkę siebie. W końcu kto nigdy nie chciał, choć przez chwilkę, od kogoś lub czegoś uciec? No właśnie, nawet mnie się to zdarzyło.
Debiut pani Gołembiowskiej od tej chwili ma dla mnie wartość sentymentalną. Może nie opowiada o czymś nowym, nie ma zapierającej dech w piersiach akcji, ale całość ma w sobie to coś, co uplasuje tę książkę może w dalszych rejonach pamięci, ale na pewno w miejscu na tyle stabilnym, by nie groziło jej zapomnienie.
Ocena: 4/6
Na blogu: http://www.ksiazkowka.pl/2014/04/zota-sukienka-beata-goembiowska.html
Karolina Pająk (Dzosefinn) | (29.04.2014) |
Dzieciństwo jest niezwykle ważnym etapem w życiu każdego człowieka. Wszystko to, co stanie się w tym okresie wpłynie w mniejszym, bądź większym stopniu na całe przyszłe życie. Wydarzenia mające miejsce w dzieciństwie ciągną się za człowiekiem jak cień i mogą one wywołać dwie skrajne reakcje: albo charakter i psychika umocnią się, albo człowiek w obawie przed światem zbuduje wokół siebie mur. Schowa się w swojej twierdzy nie tylko przed cierpieniem, ale dosłownie przed wszystkim – nawet przed szczęściem, które może okazać się lekarstwem na skaleczoną duszę…
Anna, bohaterka Żółtej sukienki, od momentu traumatycznego wydarzenia z dzieciństwa żyje w swoim zamkniętym świecie, do którego niewiele osób ma dostęp. Można powiedzieć, że prawie nikt, nawet przyjaciółka Ola i córka, którą (jakimś cudem) się dorobiła. Dzień w dzień starała się uciec od cierpienia, lecz ono codziennie, jak natrętna mucha powraca i przypomina jej o tym pechowym dniu. W końcu postanawia dosłownie uciec z tego przeklętego miejsca i emigruje na Zachód. Tam, niestety okazuje się, że od wspomnień i związanego z nimi bólem nie ma ucieczki. Musi stawić mu czoła, pogodzić się z przeszłością oraz spróbować zapanować nad swoim teraźniejszym i przyszłym życiem. By tego dokonać musi się przełamać i zrobić ten pierwszy krok, a co najważniejsze: Anna nie jest sama. Może liczyć na wsparcie ludzi, którzy ją kochają. Wystarczy odrobina odwagi…
To, co bohaterka książki przeszła jest strasznym przeżyciem i nie życzę żadnej kobiecie takiego losu. Jeśli kobieta nie potrafi sobie poradzić z takim traumatycznym przeżyciem, to jak może dać sobie radę niewinne dziecko?
Autorka w Żółtej sukience porusza niezwykle trudny i za razem brutalny temat, jakim jest gwałt. Ukazała to jednak w sposób delikatny, lecz dosadny. Nie ważne w jaki sposób by go uchwycono, zawsze będzie wywoływać szok oraz bardzo silne emocje. Jednakże sam gwałt nie jest głównym tematem historii opowiedzianej przez panią Gołembiewską. Można powiedzieć, że wywołuje inne i moim zdaniem ważniejsze kwestie, jak chociażby radzenie sobie ze swoimi demonami.
Akcja książki nie jest dynamiczna, nie ma tutaj niespodziewanych zwrotów w fabule, czy też spektakularnych zmian w zachowaniu bohaterów. Cierpienie Anny z pewnością wzbudzi w wielu osobach współczucie, przy okazji może skłonić czytelnika także do refleksji nad okrucieństwem i niesprawiedliwością tego świata. Z pewnością nie jest to lektura, która niczego po sobie nie pozostawia. Zastanawiam się tylko nad tym, czy cała historia nie rozmyje się z upływem czasu.
Żółta sukienka okazała się ciekawą i jednocześnie miłą lekturą. Zastrzeżenia mam odnośnie długości tekstu, autorka mogła trochę rozbudować niektóre wątki [SPOILER] i fajnie byłoby dowiedzieć się np. jak potoczyły się losy Anny i Paula [KONIEC]. Pozostają tylko domysły… Szczerze powiedziawszy postacie nie do końca mnie przekonały.
Na tle innych tego typu książek Żółta sukienka niezbyt się wyróżnia. Muszę jednak zaznaczyć, że ma ona niepowtarzalny klimat i nie jest on bynajmniej negatywny. Autorka poprzez przytoczenie wspomnień bohaterki sprzed gwałtu wywołała naprawdę radosną, przepełnioną taką dziecięcą magią aurę. W dalszej części słabszą, lecz w dalszym ciągu pozytywną atmosferę podtrzymuje drugoplanowa postać, czyli córka Anny – Julia.
Jak dla mnie autorka porusza za dużo tematów na tak cieniutką książkę, przez co czytelnik może odnieść wrażenie, że historia jest niekompletna. Ogólnie podobała mi się fabuła opowiedziana przez panią Gołembiewską, lektura jej sprawiła mi przyjemność, ale (niestety) oprócz ogólnych refleksji nie zrobiła na mnie wrażenia. Czytywałam lepsze utwory, po których miałam gęsią skórkę, a włosy stawały mi dęba. Żółta sukienka nie jest złą książką, ale do rewelacyjnych (w moim odczuciu) również nie należy. Najlepiej będzie, jak każdy wyrobi sobie zdanie na jej temat.
[dzosefinn.blogspot.com]
Anna, bohaterka Żółtej sukienki, od momentu traumatycznego wydarzenia z dzieciństwa żyje w swoim zamkniętym świecie, do którego niewiele osób ma dostęp. Można powiedzieć, że prawie nikt, nawet przyjaciółka Ola i córka, którą (jakimś cudem) się dorobiła. Dzień w dzień starała się uciec od cierpienia, lecz ono codziennie, jak natrętna mucha powraca i przypomina jej o tym pechowym dniu. W końcu postanawia dosłownie uciec z tego przeklętego miejsca i emigruje na Zachód. Tam, niestety okazuje się, że od wspomnień i związanego z nimi bólem nie ma ucieczki. Musi stawić mu czoła, pogodzić się z przeszłością oraz spróbować zapanować nad swoim teraźniejszym i przyszłym życiem. By tego dokonać musi się przełamać i zrobić ten pierwszy krok, a co najważniejsze: Anna nie jest sama. Może liczyć na wsparcie ludzi, którzy ją kochają. Wystarczy odrobina odwagi…
To, co bohaterka książki przeszła jest strasznym przeżyciem i nie życzę żadnej kobiecie takiego losu. Jeśli kobieta nie potrafi sobie poradzić z takim traumatycznym przeżyciem, to jak może dać sobie radę niewinne dziecko?
Autorka w Żółtej sukience porusza niezwykle trudny i za razem brutalny temat, jakim jest gwałt. Ukazała to jednak w sposób delikatny, lecz dosadny. Nie ważne w jaki sposób by go uchwycono, zawsze będzie wywoływać szok oraz bardzo silne emocje. Jednakże sam gwałt nie jest głównym tematem historii opowiedzianej przez panią Gołembiewską. Można powiedzieć, że wywołuje inne i moim zdaniem ważniejsze kwestie, jak chociażby radzenie sobie ze swoimi demonami.
Akcja książki nie jest dynamiczna, nie ma tutaj niespodziewanych zwrotów w fabule, czy też spektakularnych zmian w zachowaniu bohaterów. Cierpienie Anny z pewnością wzbudzi w wielu osobach współczucie, przy okazji może skłonić czytelnika także do refleksji nad okrucieństwem i niesprawiedliwością tego świata. Z pewnością nie jest to lektura, która niczego po sobie nie pozostawia. Zastanawiam się tylko nad tym, czy cała historia nie rozmyje się z upływem czasu.
Żółta sukienka okazała się ciekawą i jednocześnie miłą lekturą. Zastrzeżenia mam odnośnie długości tekstu, autorka mogła trochę rozbudować niektóre wątki [SPOILER] i fajnie byłoby dowiedzieć się np. jak potoczyły się losy Anny i Paula [KONIEC]. Pozostają tylko domysły… Szczerze powiedziawszy postacie nie do końca mnie przekonały.
Na tle innych tego typu książek Żółta sukienka niezbyt się wyróżnia. Muszę jednak zaznaczyć, że ma ona niepowtarzalny klimat i nie jest on bynajmniej negatywny. Autorka poprzez przytoczenie wspomnień bohaterki sprzed gwałtu wywołała naprawdę radosną, przepełnioną taką dziecięcą magią aurę. W dalszej części słabszą, lecz w dalszym ciągu pozytywną atmosferę podtrzymuje drugoplanowa postać, czyli córka Anny – Julia.
Jak dla mnie autorka porusza za dużo tematów na tak cieniutką książkę, przez co czytelnik może odnieść wrażenie, że historia jest niekompletna. Ogólnie podobała mi się fabuła opowiedziana przez panią Gołembiewską, lektura jej sprawiła mi przyjemność, ale (niestety) oprócz ogólnych refleksji nie zrobiła na mnie wrażenia. Czytywałam lepsze utwory, po których miałam gęsią skórkę, a włosy stawały mi dęba. Żółta sukienka nie jest złą książką, ale do rewelacyjnych (w moim odczuciu) również nie należy. Najlepiej będzie, jak każdy wyrobi sobie zdanie na jej temat.
[dzosefinn.blogspot.com]
Dodaj własną recenzję
Polecamy:
Ścieżki Eyth. Tom I - Śmierć nas Poprowadzi — Michał Kozłowski W krainie wiecznego lodu wciąż słychać mroczne echa przeszłości…
Zima zawitała na dobre do Querth, kiedy niziołek Pipper oraz elfka Gensefael – para wędro... |
Oferta książek
Wg wydawnictwa
Najpopularniejsze i polecane
Kategorie książek
Zaloguj się | Twoje zamówienia | Twoje dane | Koszty dostawy | Regulamin zakupów
Reklamacje i zwroty | Bezpieczeństwo | Pomoc | Kontakt | Copyright © 2008 by Novae Res
Reklamacje i zwroty | Bezpieczeństwo | Pomoc | Kontakt | Copyright © 2008 by Novae Res