Witaj! Zaloguj się, a jeśli nie jesteś jeszcze naszym klientem, zarejestruj się.
Szukaj
Twój koszyk jest pusty  |  Zaloguj się  |  Pomoc
Zaczytani.pl -> Literatura obyczajowa -> eLKa — Julia Hebdzyńska
eLKa — Julia Hebdzyńska

eLKa

Cena: 23,00 zł 19,55 zł
Nakład wyczerpany
Książki dostarcza firma DHL Express
Czas oczekiwania na paczkę

Opis i recenzje

Młoda dziewczyna, maturzystka, rozpoczyna naukę w szkole jazdy. Nieoczekiwanie jednak nauka ta staje się dla niej szkołą uczuć, wewnętrzny egzamin z instruktorem – egzaminem dojrzałości, a pierwszy pocałunek – niezwykle trudnym manewrem w ślepej uliczce. Jak zawracanie na trzy. Czym skończy się fascynacja znacznie starszym instruktorem? Czy dziewczyna zda swój pierwszy egzamin z życia?


W końcu każe mi się zatrzymać przy jednej z bram. Zaciągam hamulec i stoimy. Mówi, że teraz będzie zawracanie z wykorzystaniem infrastruktury. Fachowa nazwa i pełna profeska. Cud, miód i malina.
Przełykam głośno ślinę, bo wiem, że to trudne. Chyba widzi moje zmieszanie, ponieważ uśmiecha się jednym z tych swoich tajemniczych uśmiechów. Patrzę mu głęboko w oczy. Takie brązowe, myślę, takie piękne i powabne.
– Spokojnie, damy radę – bierze moje dłonie w swoje i delikatnie kładzie je na kierownicy.



Julia Hebdzyńska, ur. 12 lipca 1994, zodiakalny rak. Studentka filologii polskiej na Uniwersytecie Warszawskim. Ukończyła klasę o profilu filmowym w warszawskim LO im. Hugona Kołłątaja. Zafascynowana literaturą polską i brakiem granic ludzkiej wyobraźni. Nie ma dla niej życia bez fotografii i muzyki. Cechują ją niepoprawne marzenia i chaotyczny umysł.

Szczegóły

  • Rodzaj literatury: Literatura obyczajowa
  • Wydawca: Novae Res, 2014
  • Format: 121x195mm, oprawa miękka ze skrzydełkami
  • Wydanie: Pierwsze
  • Liczba stron: 100
  • ISBN: 978-83-7942-327-9

Recenzje czytelników

Średnia ocena: 
 z 4 recenzji.Dodaj własną recenzję

  Katarzyna Jabłońska  (1.11.2014)
Gdy dopada mnie zmęczenie ciężkimi tematami i trudnymi emocjami, chętnie sięgam po książki lekkie i przyjemne. Na tą niepozorną w swej objętości lekturę skusiłam się właśnie z tego powodu – szukałam odprężenia i relaksu.

eLka, to historia młodej dziewczyny, maturzystki, która wdaje się w krótkotrwały romans ze swoim instruktorem prawa jazdy. Dla mnie kurs na prawo jazdy, a jeszcze bardziej egzamin, to było traumatyczne przeżycie;) Matura, egzaminy na studiach, czy nawet obrona pracy magisterskiej przy tym to pikuś:). Całe szczęście mam to już za sobą i nawet gdyby ktoś mi za to płacił, nie zdecydowałaby się na tą „przygodę” jeszcze raz.;)

Bohaterka książki Julii Hebdzyńskiej z pewnością będzie miała inne wspomnienia ze swojego kursu prawa jazdy:) Pan instruktor zafundował jej pierwsze uniesienia, pierwsze zmysłowe doświadczenia. I choć na końcu poczuła się nieco wykorzystana, to w rezultacie była mu wdzięczna za te porywy serca i za tą pewną mądrość życiową, którą dzięki temu zdobyła. A czy w końcu zdobyła to prawo jazdy? Hmm, o tym musicie przekonać się sami;)

Książka jest debiutem dwudziestoletniej studentki Uniwersytetu Warszawskiego, według mnie całkiem udanym:) eLkę czyta się bardzo przyjemnie, choć brakowało mi trochę bardziej rozbudowanej akcji. To sprawiłoby, że bohaterka stałaby się nam bliższa, jej emocje prawdziwsze. A tak, po przeczytaniu książki szybko się o niej zapomina… Niemniej jednak, to niezwykle miły przerywnik pomiędzy cięższymi lekturami i jestem ciekawa, w którą stronę będzie się rozwijać twórczość autorki:).

Nie mogę nie wspomnieć o okładce. Mimo, że może mało praktyczna (bo odbijają się na niej wszystkie palce) to jednak ma w sobie coś nietypowego, coś co przyciąga wzrok. Mi się podoba szczególnie ten "kwiatkowy" samochód:)


  Malwina Cybulska  (29.08.2014)
Nie ukrywam, że chciałam przeczytać tę książkę. Między innymi dlatego, że autorka urodziła się w tym samym roku co ja, ale głównie dlatego, że chciałam poczytać o tym jak to młoda dziewczyna uczy się jeździć samochodem, bo ja moi drodzy, jestem w tej samej sytuacji. Otóż zakończyłam ostatnio 30 godzinny kurs i już za niedługo podchodzę do egzaminu teoretycznego. Jestem więc w ów temacie na bieżąco. eLka nie jest jednak o samej nauce jazdy, a o tym jak to osiemnastolatka zakochuje się w swoim trzydziestoczteroletnim instruktorze.

Główna bohaterka, bezimienna licealistka postanawia udać się na kurs nauki jazdy. 29 września zaczyna pierwszą lekcją. Trochę zestresowana, zauroczona brązowymi oczętami pana nauczyciela pochłania wiedzę jak gąbka. Raz idzie jej lepiej, raz gorzej. My mamy okazję poczytać jej wspomnienia, które rozpoczynają się 1 września, a kończą 25 grudnia. Maturzystka powoli zadłuża się w instruktorze, ze zniecierpliwieniem czeka na kolejne lekcje. Jak rozwinie się ta historia ?

Czytałam kiedyś, że instruktorzy jazdy są tak znudzeni, że uwielbiają podrywać młode kursantki. Naszą bohaterkę też uderzają takie myśli. Czy aby cudowny wykładowca jazdy po polskich drogach nie był takim entuzjastą każdej uczennicy ? Dochodzi nawet do tego, że obserwuje go z ukrycia. Ostatecznie doszłam do wniosku, że to trzydziestolatek był bardziej zakochany w nastolatce niż ona w nim.

Książka jest cieniutka i uboga w dialogi. Głównie znajdziemy tam opis uczuć głównej bohaterki oraz opisy zaśnieżonej stolicy. Nie ma nazw ulic, rzadko pojawiają się imiona. O czym jest ta książka, zapytacie. Trudno jest mi odpowiedzieć na to pytanie. Nie jest ani o nauce jazdy, ani o miłości. Jest czymś pomiędzy, bo znajdziemy tu trochę tego i trochę tego. Czyta się ją błyskawicznie. Zajmie wam to może godzinkę. Czy przyjemną ? Przekonajcie się sami. Mi się czytało całkiem dobrze.


  Lustro Rzeczywistości  (14.09.2014)
Książka zaintrygowała mnie komiksową okładką i ciekawym blurbem, jest idealna na krótką chwilę oddechu między "cięższymi" lekturami.

Fabuła

Osiemnastoletnia, bezimienna dziewczyna rozpoczyna kurs nauki jazdy. Wybiera termin dość nieciekawy, czyli późną jesień.. Jest zimno, ponuro, wieje, w listopadzie pada już śnieg, a ona niestrudzenie biega na jazdy, które stają się szkołą... uczuć. Szesnaście lat starszy instruktor funduje jej jazdę bez trzymanki po bezdrożach ludzkich relacji, testuje jej dojrzałość i zapał oraz szkoli manewry... ustami. Co z tego wyniknie? Nie bójcie się, nic zdrożnego ;)

Opinia

Sięgając po ten debiut spodziewałam się romansu (blurb jest jednoznaczny). Tak, moi drodzy - marzyłam o przygodzie miłosnej kursantki i przystojnego instruktora. A otrzymałam monolog. Monolog dziewczyny, która nigdy nie miała bliższych kontaktów z płcią przeciwną. Może to dziwne, skoro miała 18 lat, jednak taka postawa rozczuliła mnie i sprawiła, że polubiłam bohaterkę. Jej tekst "całuje mnie, skubaniec!" wywołał we mnie wybuch niekontrolowanego śmiechu, zresztą cała opowieść była niezmiernie zabawna. Wyobraźcie sobie dziewczynę, która zamiast szlifować obsługę samochodu, patrzy cielęcym wzrokiem w brązowe oczy instruktora; która przeżywa ekscytację, gdy rękaw tegoż ociera się o jej udo podczas manewru; która zamiera w oczekiwaniu na pocałunek, choć go nie chce ;) Wszystko mi się w tym monologu podobało, stopniowanie napięcia, nasycenie emocjami, nietypowość formy. Zaskoczyło mnie to, jak dobrze się bawiłam. Wszak książeczka traktuje o jednej rzeczy - o emocjach nastolatki wymykających się spod kontroli.

Za to instruktor zrobił na mnie negatywne wrażenie, czasem łapałam się na myślach, że jest pedofilem... Jego zachowanie było mocno naganne i gdyby nie fakt, że kursantka była pełnoletnia - moje nerwy mogłyby nie wytrzymać. Niemniej jednak sam pomysł wydał mi się ciekawy i nieszablonowy.

Książeczka ma niecałe 100 stron, więc czyta się błyskawicznie. Jest językowo poprawna i znakomicie odzwierciedla słownictwo nastolatków (tych grzeczniejszych). Czytałam zarzuty innych blogerów, że historia jest naiwna i dziecinna. Moi drodzy, trochę dystansu! Książkę napisała dwudziestolatka, idealnie odzwierciedliła język rówieśników, bez zbędnych wulgaryzmów czy pseudo-mądrości. To nie jest dzieło odkrywcze, ani wybitne, jednak znakomicie bawi i nie uważam, bym czytając je zmarnowała czas. Jedyne do czego mogę się przyczepić, to zakończenie - dla mnie dość niejasne.

Dla kogo

Dla nastolatek, dla kursantek z głową w chmurach, dla marzycielek.
Dla zabawy i do czytania na szkolnej przerwie.
Dla wielbicieli debiutów.

recenzja pochodzi z bloga: Lustro Rzeczwywistości


  Iga Wu  (11.09.2014)
eLka to kolejna króciutka książka młodej autorki, którą wydało wydawnictwo Novae Res i którą przyszło mi recenzować. Podobnie jak w przypadku Zagubionej Pauliny Machnickiej, nie napiszę zbyt wiele o eLce, bo ciężko napisać dużo o książce, która nie ma nawet stu stron.
Bohaterką jest bezimienna dziewczyna, osiemnastoletnia maturzystka, która postanowiła we wrześniu rozpocząć kurs prawa jazdy. Jej instruktor okazał się niezwykle przystojnym mężczyzną o zniewalających oczach, a wiadomo jak młode, niedoświadczone dziewczyny reagują na takich mężczyzn.
Na okładce można przeczytać, że autorkę cechuje chaotyczny umysł – sposób narracji, który opierał się w głównej mierze na zapisie myśli bohaterki, też taki był, głownie dlatego, że jej myśli były, cóż – chaotyczne. Chociaż całe te 95 stron wypełniają rozważania bohaterki, tak naprawdę ciężko stwierdzić, czy zakochała się w swoim instruktorze czy nie, czy czuła coś do niego czy nie – paradoksalnie opisów uczuć nie było tu zbyt wiele.
Dobre dwa lata temu sama robiłam kurs prawa jazdy, więc mam to za sobą i wiem, jak wygląda. Zastanawiam się, czy zaliczyła go autorka, bo dla mnie wydało się niewiarygodne, żeby ze sposobem myślenia bohaterki w ogóle wyjechać na ulice.
Zawracanie z wykorzystaniem infrastruktury: "Przełykam ślinę, bo wiem, że to trudne. […] Patrzę mu głęboko w oczy. Takie brązowe, myślę, takie piękne i powabne. […] Zaczynam kręcić kierownicą. On zakłada sobie ręce na ten swój wojskowy tors, pewnie umięśniony, męski. I siedzi tam skupiony na moich ruchach. Kompletnie nieświadomy moich myśli galopujących jak tornado. […] Cofam się, wychodzi krzywo. Załamuję ręce. To bez sensu. No nie mogę się skupić. Tyle myśli, tyle spraw…"
Też macie przed oczami kraksę?
Cała miłosna historia kursantki i instruktora ogranicza się do obowiązkowej liczby jazd, jednej herbaty i kilku spotkań w samochodzie. Trudno, żeby była porywająca. I nie była. Do tego zakończenie, które tak naprawdę nie było zakończeniem sprawia, że można nazwać eLkę raczej opowiadaniem niż powieścią.
Autorka ma swój własny styl, który mnie osobiście nie urzekł. Książka jak na debiut wypada przeciętnie, głównie dlatego, że nie doszukałam się w niej niczego wartościowego. Przekaz? No tak, autorka napisała na końcu, w stylu niemalże Elizy Orzeszkowej i jej tendencyjnych powieści – „Żyj odważnie i nie bój się kochać”. Ale podobną myśl można przeczytać w ciasteczku z wróżbą albo nawet na odwrocie kapsla z Tymbarka. eLka nie jest ani porywająca, ani ciekawa. Ot, taka sobie opowiastka, ale wierzę, że za kilka lat autorka może zaskoczyć czytelników czymś o wiele lepszym.
Ach, i byłabym zapomniała - okładka jest urocza!

Dodaj własną recenzję