Dziedzice krwi
Cena: 37,00 zł 31,45 zł
Nakład wyczerpany
Książki dostarcza firma DHL Express
Czas oczekiwania na paczkę
Książki dostarcza firma DHL Express
Czas oczekiwania na paczkę
Opis i recenzje
Ćwierćelf Aerdin Veske przebywa długą drogę, chcąc wypełnić dawno obiecaną zemstę - ukarać tych, którzy kiedyś wymordowali jego bliskich. Gdy dociera do Wisielczych Marnot, a najlepszy handlarz informacji derveńskiej ziemi podsuwa jedynie stary trop, nie pozostaje mu nic lepszego, niż za nim podążyć.
Nie okazuje się to jednak wcale proste, zważywszy na to, że już dwa dni później czeka na śmierć w więziennej celi, skazany przez jaśnie Pana Kircholma.
Przedzierając się między szeregami najemniczej armii Czarnych Słońc wędrowiec dociera na bitwę pod Gwerną i wkrótce uświadamia sobie , że Kircholm był tylko małym elementem znacznie większej tajemnicy, która pociągnie za sobą więcej, niż komukolwiek mogło by się wydawać...
A skąd to wiem? Uwierzcie mi przyjaciele, że za skromny mieszek złota można wiele się dowiedzieć.
A ja wiem wszystko, co wiedzieć warto.
Znajomy
Koniecznie pozdrówcie ode mnie Jego Wysokość Dejmara!
Nie okazuje się to jednak wcale proste, zważywszy na to, że już dwa dni później czeka na śmierć w więziennej celi, skazany przez jaśnie Pana Kircholma.
Przedzierając się między szeregami najemniczej armii Czarnych Słońc wędrowiec dociera na bitwę pod Gwerną i wkrótce uświadamia sobie , że Kircholm był tylko małym elementem znacznie większej tajemnicy, która pociągnie za sobą więcej, niż komukolwiek mogło by się wydawać...
A skąd to wiem? Uwierzcie mi przyjaciele, że za skromny mieszek złota można wiele się dowiedzieć.
A ja wiem wszystko, co wiedzieć warto.
Znajomy
Koniecznie pozdrówcie ode mnie Jego Wysokość Dejmara!
Szczegóły
Recenzje czytelników
Średnia ocena: | z 5 recenzji. | Dodaj własną recenzję |
Piotr Kowalik | (17.02.2014) |
„Gdzie tu jest prawo i sprawiedliwość?! – zawył ktoś z tłumu”[1].
Działo się! – powiedziałem sam do siebie, gdy skończyłem czytać; pech chciał, że akurat byłem w autobusie. Nic to – pomyślałem sobie, chowając książkę do plecaka. Kątem oka zobaczyłem, że współpasażer zerka na nią. Pokrótce streściłem mu akcję powieści, nieznajomy wziął telefon i wpisał ją na listę „muszę przeczytać” na pozycji nr 3, tuż pod Pratchettem i Sapkowskim. Słusznie; przeczyta – nie będzie żałował!
Na okładce jest ktoś, kto na pierwszy rzut oka przypomina Conana Barbarzyńcę – trop dobry, ale lepszy byłby Rambo, ponieważ krew tu tryska i trup ściele się gęsto.
Fabuła osadzona jest w całkowicie wymyślonym świecie. Jego realia są bardzo dokładnie opisane, świat ten jest bardzo logiczny. Mnóstwo w nim zła i przemocy – na szczęście znajdzie się ktoś, kto będzie chciał to zmienić.
Akcja jest bardzo dynamiczna. Gdzie tylko pojawia się Aerdin Veske (główny bohater – ćwierć-elf), tam pojawiają się również kłopoty. A to trzeba skrócić kogoś o głowę, a to zabić smoka, wytępić harpie, walczyć na arenie, kogoś ocalić, kogoś pokonać, nie dać się zwieść demonom, a do tego trzeba się kryć ze znajomością magii, ponieważ nierozsądnie byłoby narazić się inkwizycji. Nie ma chwili wytchnienia. A dookoła czają się wrogowie i niebezpieczeństwa. Pojawia się również przyjaźń i, rzecz jasna, miłość. Jest też artefakt, którego tajemnica była zapalnikiem dla wydarzeń sprzed dwudziestu lat, kiedy to rodzice Aerdina zostali zamordowani. Zemsta jest motorem działania głównego bohatera, ale go nie zaślepia – jest on wrażliwy na wszechobecną krzywdę i niesprawiedliwość.
Aerdin na swojej drodze spotyka również osoby, które stają się jego przyjaciółmi: pełnokrwistą elfkę, nieprzebierającego w słowach krasnoluda, handlarza informacjami, dowódcę płatnych zabójców, młodego chłopa i pewnego… smoka.
Nie tylko krasnolud używa bardzo dosadnego języka – gdyby Pasikowski przeczytał tę książkę, wziąłby ją jako gotowy scenariusz, bez konieczności dokładania przekleństw. Jednakże duża liczba słów, które uważane są za wulgarne, nie razi; mało tego, dodają one charakteru całej opowieści, to dzięki nim bohaterowie stają się bardziej realni, wyraziści, swobodni. Wyobraźmy sobie swoją reakcję, gdybyśmy spotkali smoka – padłby bluzg? Egzamin z używania realnego języka zdany!
Czytanie powieści Sękowskiego sprawia dużo radości, znajdziemy w niej wiele zabawnych sytuacji i dialogów. Mnie powaliła rozmowa Aerdina ze Śmiercią – kończąc ją, Śmierć mówi: „Ja tu tylko przejazdem. Ten świat nie stoi na wielkim żółwiu, prawda?”[2].
Niewątpliwie mocną stroną „Dziedziców krwi” są: świetna fabuła, wartka akcja, niepozwalająca złapać oddechu, bardzo wyraziści bohaterowie i język. Nie chodzi tylko o to, że wulgaryzmy są bardzo dobrze dobrane, ale i o świeżość tego języka.
„Dziedzice krwi” to fantastyka w najlepszym wydaniu! Novae Res zaczyna wyznaczać bardzo wysokie standardy jakości.
Koniecznie pozdrówcie ode mnie Jego Wysokość Dejmara!
---
[1] Mateusz Sękowski, „Dziedzice krwi”, wyd. Novae Res, s. 364.
[2] Tamże, s. 288.
Działo się! – powiedziałem sam do siebie, gdy skończyłem czytać; pech chciał, że akurat byłem w autobusie. Nic to – pomyślałem sobie, chowając książkę do plecaka. Kątem oka zobaczyłem, że współpasażer zerka na nią. Pokrótce streściłem mu akcję powieści, nieznajomy wziął telefon i wpisał ją na listę „muszę przeczytać” na pozycji nr 3, tuż pod Pratchettem i Sapkowskim. Słusznie; przeczyta – nie będzie żałował!
Na okładce jest ktoś, kto na pierwszy rzut oka przypomina Conana Barbarzyńcę – trop dobry, ale lepszy byłby Rambo, ponieważ krew tu tryska i trup ściele się gęsto.
Fabuła osadzona jest w całkowicie wymyślonym świecie. Jego realia są bardzo dokładnie opisane, świat ten jest bardzo logiczny. Mnóstwo w nim zła i przemocy – na szczęście znajdzie się ktoś, kto będzie chciał to zmienić.
Akcja jest bardzo dynamiczna. Gdzie tylko pojawia się Aerdin Veske (główny bohater – ćwierć-elf), tam pojawiają się również kłopoty. A to trzeba skrócić kogoś o głowę, a to zabić smoka, wytępić harpie, walczyć na arenie, kogoś ocalić, kogoś pokonać, nie dać się zwieść demonom, a do tego trzeba się kryć ze znajomością magii, ponieważ nierozsądnie byłoby narazić się inkwizycji. Nie ma chwili wytchnienia. A dookoła czają się wrogowie i niebezpieczeństwa. Pojawia się również przyjaźń i, rzecz jasna, miłość. Jest też artefakt, którego tajemnica była zapalnikiem dla wydarzeń sprzed dwudziestu lat, kiedy to rodzice Aerdina zostali zamordowani. Zemsta jest motorem działania głównego bohatera, ale go nie zaślepia – jest on wrażliwy na wszechobecną krzywdę i niesprawiedliwość.
Aerdin na swojej drodze spotyka również osoby, które stają się jego przyjaciółmi: pełnokrwistą elfkę, nieprzebierającego w słowach krasnoluda, handlarza informacjami, dowódcę płatnych zabójców, młodego chłopa i pewnego… smoka.
Nie tylko krasnolud używa bardzo dosadnego języka – gdyby Pasikowski przeczytał tę książkę, wziąłby ją jako gotowy scenariusz, bez konieczności dokładania przekleństw. Jednakże duża liczba słów, które uważane są za wulgarne, nie razi; mało tego, dodają one charakteru całej opowieści, to dzięki nim bohaterowie stają się bardziej realni, wyraziści, swobodni. Wyobraźmy sobie swoją reakcję, gdybyśmy spotkali smoka – padłby bluzg? Egzamin z używania realnego języka zdany!
Czytanie powieści Sękowskiego sprawia dużo radości, znajdziemy w niej wiele zabawnych sytuacji i dialogów. Mnie powaliła rozmowa Aerdina ze Śmiercią – kończąc ją, Śmierć mówi: „Ja tu tylko przejazdem. Ten świat nie stoi na wielkim żółwiu, prawda?”[2].
Niewątpliwie mocną stroną „Dziedziców krwi” są: świetna fabuła, wartka akcja, niepozwalająca złapać oddechu, bardzo wyraziści bohaterowie i język. Nie chodzi tylko o to, że wulgaryzmy są bardzo dobrze dobrane, ale i o świeżość tego języka.
„Dziedzice krwi” to fantastyka w najlepszym wydaniu! Novae Res zaczyna wyznaczać bardzo wysokie standardy jakości.
Koniecznie pozdrówcie ode mnie Jego Wysokość Dejmara!
---
[1] Mateusz Sękowski, „Dziedzice krwi”, wyd. Novae Res, s. 364.
[2] Tamże, s. 288.
Piotr Panasz | (21.10.2013) |
Cóż,tak jak oceniłem-książka świetna :D. Świat przedstawiony oddany jest w sposób niesamowicie realistyczny. W czasie czytania książki dostrzegłem podobieństwo z takimi dziełami fantastycznymi, jak saga Wiedżmina, czy "pieśni lodu i ognia". Póki co autor nie może jeszcze mierzyć się z klasykami gatunku, jednak jednoznacznie zmierza w dobrym kierunku. Zachęcam fanów dobrej fantastyki do zapoznania się z tytułem.
Krzysztof Gorczycki | (7.11.2013) |
Książka bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła . Podchodziłem do niej sceptycznie obawiając się nieudanej kalki Sapkowskiego. I bardzo miło się zaskoczyłem. Jak dla mnie Dziedzice zawierają wszystko co dobre fantasy powinno. Wartką, po części zagadkową fabułę, konkretną dawkę mordo bicia i dużo dobrego humoru.
Tym którzy przeczytali "Trylogię" Sienkiewicza czy wcześniej wspomnianego "Wiedźmina" Sapkowskiego nie raz na twarzy pojawi się banan gdy odnajdą nawiązania czy też inspiracje zaczerpnięta z wyżej wymienionych powieści.Książkę wchłonąłem w niecałe 3 dni. Wrażenie pozostawiła bardzo pozytywne i po ukończeniu czułem wewnętrzny niedosyt "Jak to już koniec?". Pomimo paru niedociągnięć i momentami denerwującej składni oraz jak dla mnie, za mało rozbudowanego zakończenia z czystym sercem polecam. W znienawidzonej skali 1-10, gdyby nie zbyt "zbity" epilog bez wahania była by 8 a tak 7,5. Przeczytajcie, warto.
Tym którzy przeczytali "Trylogię" Sienkiewicza czy wcześniej wspomnianego "Wiedźmina" Sapkowskiego nie raz na twarzy pojawi się banan gdy odnajdą nawiązania czy też inspiracje zaczerpnięta z wyżej wymienionych powieści.Książkę wchłonąłem w niecałe 3 dni. Wrażenie pozostawiła bardzo pozytywne i po ukończeniu czułem wewnętrzny niedosyt "Jak to już koniec?". Pomimo paru niedociągnięć i momentami denerwującej składni oraz jak dla mnie, za mało rozbudowanego zakończenia z czystym sercem polecam. W znienawidzonej skali 1-10, gdyby nie zbyt "zbity" epilog bez wahania była by 8 a tak 7,5. Przeczytajcie, warto.
Agnieszka Trzesniewska | (14.01.2014) |
Fantastyka to moja ulubiona dziedzina literatury, ponieważ daje mi możliwość podróży w nieznane rejony wyobraźni. Większość książek z tego gatunku stanowi swego rodzaju niespodziankę, gdyż nigdy nie wiadomo kogo lub co spotkamy w danym utworze, z jakim rodzajem magii przyjdzie nam obcować i czym zaskoczy nas dana rzeczywistość. Czasem nazwisko autora pozwala spodziewać się określonych wrażeń. Kiedy sięgałam po książkę Mateusza Sękowskiego moja wiedza „operacyjna” była bardzo uboga i składała się z tytułu, obiecującego opisu okładkowego i danych autora, który okazał się osobą bardzo chroniącą swoją prywatność i ujawnił jedynie imię i nazwisko. Podjęłam ryzyko, choć w takich przypadkach nie obiecuję sobie zbyt wiele, to muszę przyznać, że przeżyłam bardzo miłe rozczarowanie.
Aerdin Veske jest ćwiećelfem, prawowitym dziedzicem Dertisa Veskesa. Od osiemnastu lat przemierza świat w poszukiwaniu informacji, które doprowadziłyby go do zabójców rodziców. Jego celem jest zemsta, ale kiedy komuś bardzo zależy na zacieraniu śladów, zdobywanie niezbędnych informacji nie jest ani łatwe, ani bezpieczne. Mężczyzna ma jednak swoich informatorów, a każdy kolejny skrawek informacji prowadzi go niebezpieczną drogą do prawdy, na której niejednokrotnie będzie musiał położyć na szali własne życie, zaryzykować, zaufać własnej intuicji i zmierzyć się z magią, a także z nieprzewidywalnym przeciwnikiem. Ale czy Aerdin jest gotowy na "spotkanie" z tajemnicami z przeszłości i niespodziankami jakie szykuje mu los?
Autor stworzył bardzo ciekawą i opartą na solidnych fundamentach rzeczywistość, która z jednej strony przeraża swoją brutalnością i bezwzględnością, a z drugiej cieszy różnorodnością nadnaturalnych stworzeń i magią. Tu nieustannie trwa walka o przetrwanie, pozycję oraz wpływy, Nie każde życie ma taką samą wartość i mało kto przebiera w środkach prowadzących do celu.
Większość bohaterów to wyraziste postacie z charakterem, przedstawione w bardzo wiarygodny sposób. Każdy z nich dźwiga mniejszy lub większy bagaż doświadczeń. Autor pozwolił czytelnikowi wejść w życie większości z nich na tyle, aby nie miał problemu ze zrozumieniem ich natury, rozterek, dylematów, pragnień czy podejmowanych decyzji. I choć najlepiej poznajemy Aerdina, to nie tylko on potrafi wzbudzić sympatię.
Lekki styl autora oraz plastyczne i niemęczące opisy bardzo pozytywnie wpływają na komfort czytania. Czytelnik od pierwszych stron wpada w wir wydarzeń i pozostaje w napięciu do samego końca. Dzieje się dużo, są m.in: awantury, bijatyki, zakrapiane imprezy, mrożące krew w żyłach sceny i „powroty” do przeszłości. Dużym plusem jest przemyślana konstrukcja fabuły, która pobudza odbiorcę do snucia teorii związanych z dalszym przebiegiem wydarzeń. Nie zabrakło też tajemnic, sporej dawki dobrego humoru, ciętych ripost i dających do myślenia stwierdzeń.
Książka zrobiła na mnie pozytywne wrażenie. Przeniosłam się do ciekawej rzeczywistości i przeżyłam fantastyczną przygodę. Podróż z Aerdinem była dla mnie interesującym i pełnym wrażeń doświadczeniem. I choć nie jest to fantastyka z najwyższej półki, to cieszę się, że zaryzykowałam i mam nadzieję, że autor ma w planach jeszcze niejedną historię - Polecam.
Aerdin Veske jest ćwiećelfem, prawowitym dziedzicem Dertisa Veskesa. Od osiemnastu lat przemierza świat w poszukiwaniu informacji, które doprowadziłyby go do zabójców rodziców. Jego celem jest zemsta, ale kiedy komuś bardzo zależy na zacieraniu śladów, zdobywanie niezbędnych informacji nie jest ani łatwe, ani bezpieczne. Mężczyzna ma jednak swoich informatorów, a każdy kolejny skrawek informacji prowadzi go niebezpieczną drogą do prawdy, na której niejednokrotnie będzie musiał położyć na szali własne życie, zaryzykować, zaufać własnej intuicji i zmierzyć się z magią, a także z nieprzewidywalnym przeciwnikiem. Ale czy Aerdin jest gotowy na "spotkanie" z tajemnicami z przeszłości i niespodziankami jakie szykuje mu los?
Autor stworzył bardzo ciekawą i opartą na solidnych fundamentach rzeczywistość, która z jednej strony przeraża swoją brutalnością i bezwzględnością, a z drugiej cieszy różnorodnością nadnaturalnych stworzeń i magią. Tu nieustannie trwa walka o przetrwanie, pozycję oraz wpływy, Nie każde życie ma taką samą wartość i mało kto przebiera w środkach prowadzących do celu.
Większość bohaterów to wyraziste postacie z charakterem, przedstawione w bardzo wiarygodny sposób. Każdy z nich dźwiga mniejszy lub większy bagaż doświadczeń. Autor pozwolił czytelnikowi wejść w życie większości z nich na tyle, aby nie miał problemu ze zrozumieniem ich natury, rozterek, dylematów, pragnień czy podejmowanych decyzji. I choć najlepiej poznajemy Aerdina, to nie tylko on potrafi wzbudzić sympatię.
Lekki styl autora oraz plastyczne i niemęczące opisy bardzo pozytywnie wpływają na komfort czytania. Czytelnik od pierwszych stron wpada w wir wydarzeń i pozostaje w napięciu do samego końca. Dzieje się dużo, są m.in: awantury, bijatyki, zakrapiane imprezy, mrożące krew w żyłach sceny i „powroty” do przeszłości. Dużym plusem jest przemyślana konstrukcja fabuły, która pobudza odbiorcę do snucia teorii związanych z dalszym przebiegiem wydarzeń. Nie zabrakło też tajemnic, sporej dawki dobrego humoru, ciętych ripost i dających do myślenia stwierdzeń.
Książka zrobiła na mnie pozytywne wrażenie. Przeniosłam się do ciekawej rzeczywistości i przeżyłam fantastyczną przygodę. Podróż z Aerdinem była dla mnie interesującym i pełnym wrażeń doświadczeniem. I choć nie jest to fantastyka z najwyższej półki, to cieszę się, że zaryzykowałam i mam nadzieję, że autor ma w planach jeszcze niejedną historię - Polecam.
Ewelina Wawrzyniak | (27.11.2013) |
Dziś na mój stół recenzyjny trafia książka "Dziedzice krwi" Mateusza Sękowskiego. Próbowałam wyguglać jakiekolwiek informacje o tym panu, ale się nie udało. Żadnej wzmianki kim jest pan Mateusz. Wnioskuję tylko, że jest to jego debiut literacki.
Aerdin Veske jest ćwierćelfem - jego matka była półelfką a ojciec człowiekiem. Dzięki takiej mieszance krwi mężczyzna należy do długowiecznych. Kiedy był mały nieznani zbójcy napadli jego dom i zabili jego rodziców. Aerdinowi udało się wyjść cało. Poprzysiągł zemstę na tych, którzy pozbawili go rodziny.
W swojej wędrówce po świecie w poszukiwaniu zabójców swojej rodziny, Aerdin zyskuje sobie wielu niezwykłych przyjaciół. Mężczyzna, którego nazywają Nieznajomym dostarcza wielu ważnych informacji ćwierćelfowi. Krasnoludy i elfka Varya pomagają mu w walce z zarządcą Wisielczych Marnot. Oprócz tego nasz bohater dołącza do Czarnych Słońc - armii najemników. Podczas swoich poszukiwań dociera do niego, że wszystko co się dzieje, ma związek z pewną tajemnicą, którą chcą wszyscy odkryć...
Szczerze powiem, że trudno mi było w miarę jasno opowiedzieć o czym jest książka "Dziedzice krwi" Liczba przygód, jakie spotykają Aerdina może doprowadzić do zawrotów głowy. Akcja mknie do przodu już od pierwszych stron. Bardzo dużo się dzieje na kartach powieści, ale mimo wszystko czytelnik nie czuje się jakoś mocno przytłoczony. Język jest jasny i przystępny, mimo że autor starał się pisać starodawną polszczyzną. Nie przeszkadzało to w odbiorze powieści.
Drugim bardzo pozytywnym elementem w powieści były postacie. Oryginalne, z charakterem, dobrze zarysowane. No, może sam Aerdin był dla mnie zbyt idealny. Praktycznie zero wad. Chodzący ideał. No ale to może dlatego, że ma w sobie elfią krew? ;) Za to do gustu bardzo przypadły mi krasnoludy. Twarde chłopy, dosyć narwane, nie stroniące od kieliszka. Fajnie się czytało ich dialogi. Chwilami nawet parskałam śmiechem.
"Dziedzice krwi" Tomasza Sękowskiego to przyjemna powieść na te jesienne wieczory. Pozwala nam się przenieść w inny świat elfów, krasnoludów, zabójców, goblinów. Może nie jest to jakaś wzniosła literatura fantastyczna, niemniej polecam. Przyjemna lektura.
http://ivka86.blogspot.com/2013/11/dziedzice-krwi-tomasz-sekowski.html
Aerdin Veske jest ćwierćelfem - jego matka była półelfką a ojciec człowiekiem. Dzięki takiej mieszance krwi mężczyzna należy do długowiecznych. Kiedy był mały nieznani zbójcy napadli jego dom i zabili jego rodziców. Aerdinowi udało się wyjść cało. Poprzysiągł zemstę na tych, którzy pozbawili go rodziny.
W swojej wędrówce po świecie w poszukiwaniu zabójców swojej rodziny, Aerdin zyskuje sobie wielu niezwykłych przyjaciół. Mężczyzna, którego nazywają Nieznajomym dostarcza wielu ważnych informacji ćwierćelfowi. Krasnoludy i elfka Varya pomagają mu w walce z zarządcą Wisielczych Marnot. Oprócz tego nasz bohater dołącza do Czarnych Słońc - armii najemników. Podczas swoich poszukiwań dociera do niego, że wszystko co się dzieje, ma związek z pewną tajemnicą, którą chcą wszyscy odkryć...
Szczerze powiem, że trudno mi było w miarę jasno opowiedzieć o czym jest książka "Dziedzice krwi" Liczba przygód, jakie spotykają Aerdina może doprowadzić do zawrotów głowy. Akcja mknie do przodu już od pierwszych stron. Bardzo dużo się dzieje na kartach powieści, ale mimo wszystko czytelnik nie czuje się jakoś mocno przytłoczony. Język jest jasny i przystępny, mimo że autor starał się pisać starodawną polszczyzną. Nie przeszkadzało to w odbiorze powieści.
Drugim bardzo pozytywnym elementem w powieści były postacie. Oryginalne, z charakterem, dobrze zarysowane. No, może sam Aerdin był dla mnie zbyt idealny. Praktycznie zero wad. Chodzący ideał. No ale to może dlatego, że ma w sobie elfią krew? ;) Za to do gustu bardzo przypadły mi krasnoludy. Twarde chłopy, dosyć narwane, nie stroniące od kieliszka. Fajnie się czytało ich dialogi. Chwilami nawet parskałam śmiechem.
"Dziedzice krwi" Tomasza Sękowskiego to przyjemna powieść na te jesienne wieczory. Pozwala nam się przenieść w inny świat elfów, krasnoludów, zabójców, goblinów. Może nie jest to jakaś wzniosła literatura fantastyczna, niemniej polecam. Przyjemna lektura.
http://ivka86.blogspot.com/2013/11/dziedzice-krwi-tomasz-sekowski.html
Dodaj własną recenzję
Polecamy:
Zamknięta w kalejdoskopie — Wanda Majer-Pietraszak Gdy osiądziesz na życiowej mieliźnie, złap wiatr nadziei w żagle i wypłyń ponownie na szerokie wody szczęśliwości
Joanna doświadczyła zdrady małżeńskiej, ... |
Oferta książek
Wg wydawnictwa
Najpopularniejsze i polecane
Kategorie książek
Zaloguj się | Twoje zamówienia | Twoje dane | Koszty dostawy | Regulamin zakupów
Reklamacje i zwroty | Bezpieczeństwo | Pomoc | Kontakt | Copyright © 2008 by Novae Res
Reklamacje i zwroty | Bezpieczeństwo | Pomoc | Kontakt | Copyright © 2008 by Novae Res