Witaj! Zaloguj się, a jeśli nie jesteś jeszcze naszym klientem, zarejestruj się.
Szukaj
Twój koszyk jest pusty  |  Zaloguj się  |  Pomoc
Zaczytani.pl -> Literatura obyczajowa -> Zły człowiek — Jarosław Kowal
Zły człowiek — Jarosław Kowal

Zły człowiek

Cena: 32,00 zł 27,20 zł
Nakład wyczerpany
Książki dostarcza firma DHL Express
Czas oczekiwania na paczkę

Opis i recenzje

Z muzyki łatwiej umierać, niż żyć, czego przykładem jest Jacek – pasjonat przymuszony do „wstrzeliwania” się w tematykę grantów i utrzymywania towarzyskich kontaktów z działaczami, których skrycie nienawidzi. Manifestacja frustracji skutkuje wykluczeniem go ze „środowiska kulturalnego”, ale klęska zawodowa nie jest najdotkliwszą w życiu Jacka. Właśnie został ojcem, rozstał się z matką syna, nie może poskładać niejasno określonych w czasoprzestrzeni relacji z mężczyznami i kobietami, a na każde ważne pytanie odpowiada sobie „nie wiem”. Ratunku szuka w psychoterapii, ale dostaje jedynie kolejny pretekst do ucieczki przed życiem. Można by pomyśleć, że to głos pokolenia, ale dla Jacka nie istnieje żadne pokolenie, tylko zbiór przypadkowych, zapatrzonych w siebie osób – złych ludzi, takich jak on.


Jarosław Kowal, ojciec Bogumiła, syn Ryszarda i Marii, dumny mieszkaniec dzielnicy Nowy Port w Gdańsku. Rocznik zbyt odległy, aby dobrowolnie zdradzać wszystkie cztery cyfry – ta najważniejsza, trzecia z kolei, to 8. Według wskaźnika MBTI typ osobowości INTP, według Enneagramu czwórka ze skrzydłem pięć. W 2006 rozpoczął pracę w studenckim radiu SAR, co na zawsze zmieniło jego życie. Po blisko 3 latach pełnienia różnych funkcji w rozgłośni związał się zawodowo z muzyką: pracował jako doradca fachowy działu Muzyka/Film w jednym z marketów, przez niemal 2 lata współtworzył program gdyńskiego klubu Ucho, pracował przy 3 edycjach festiwalu Globaltica, prowadził własną agencję artystyczną – Freakpointing. Ściągnął do Trójmiasta kilka znanych kapel, na które przyszła kupa ludzi i kupę kapel, na które przyszło kilka osób. Współzałożyciel fundacji Plankton, której prezesem był od grudnia 2010 do marca 2013. Współpracował z lokalnym mediami: MM Trójmiasto, GdanskTown.pl, Kurier Gmin i Powiatu Gdańskiego, Radio Fabryka.

Szczegóły

  • Rodzaj literatury: Literatura obyczajowa
  • Wydawca: Novae Res, 2013
  • Format: 121x195mm, oprawa miękka ze skrzydełkami
  • Wydanie: Pierwsze
  • Liczba stron: 302
  • ISBN: 978-83-7722-982-8

Recenzje czytelników

Średnia ocena: 
 z 7 recenzji.Dodaj własną recenzję

  Joanna Małysz  (18.11.2013)
Nie jest to książka, którą czyta się lekko i jednym tchem. Wręcz przeciwnie, często potrzebna jest chwila na złapanie oddechu i głębszą refleksję. Poruszane tematy są dla wielu z nas ciężkie i wstydliwe.
Po przeczytaniu pojawiło się we mnie kilka pytań- do czego jestem w stanie przyznać się przed samą sobą i ludźmi, którzy mnie otaczają? Czy potrafiłabym podjąć ryzyko jakie podjął tytułowy Zły Człowiek uzewnętrzniając swoje myśli i uczucia?
I w końcu,czy rzeczywiście bohater zasługuje na miano złego człowieka? Czy my wszyscy o podobnych życiowych problemach i przemyśleniach jesteśmy źli, czy zagubieni i przytłoczeniu społecznymi normami, które wymuszają w nas nienaturalne zachowania, a każdy sprzeciw i refleksja klasyfikują nas jako złych i nieprzystosowanych do życia?
Nie jest to książka dla osób szukających lekkiej przyjemnej, lektury, podobnej do tysiąca innych tego typu pozycji, które można kupić w kiosku. Myślę, że jest to odważna książka dla odważnych czytelników.
Polecam wszystkim, chcącym nabrać dystansu do siebie i innych "złych ludzi".


  Gosia Ipsa  (18.11.2013)
Idealna książka dla każdego, kto szuka siebie, swojej tożsamości, miejsca i osoby obok. Jarosław Kowal napisał książkę o wielkim bólu, tęsknocie i smutku, pozwala nam prać nasze problemy z głównym bohaterem. Nie bierz do ręki tej książki, jeśli uważasz, że świat jest wspaniały - zepsuje Ci jego wizję.
Książka skłania do refleksji nad otaczającą nas rzeczywistością, poddaje w wątpliwość ogólnie przyjęte założenia i schematy. Burzy domek z kart naszych marzeń.


  Aga Jazz  (9.12.2013)
Przejmująca, jednocześnie smutna i wesoła, dogłębnie poruszająca - dawno nie czytałam tak dobrej książki polskiego autora.


  Pani Oshima  (11.12.2013)
Do pierwszej wizyty głównego bohatera w gabinecie psychologa trochę się obawiałem kolejnej miałkiej pozycji w rodzimej literaturze. Później niepostrzeżenie wciągnęłam się i w 2 dni książka była przeczytana. Mam nadzieję, że nie naruszam praw autorskich, ale takie fragmenty, jak ten: "Nie zasnąłem już, ale zamiast podziwiać mapę jej cech szczególnych, zagapiłem się na śmierć za oknem. To nie była posępna kostucha z kapturem osłaniającym trupią twarz czy też palącą nicość, nie rozczochrany młodzieniec, kuszący swoim urokiem, nie Brad Pitt, nie Tom Waits i nie Anton Szandor LaVey. Łypały na mnie czarne odrosty spod ustępującego zimowego barwnika, ani drgnęły. Coś poza wyciętym przez szybę kadrem musiało powstrzymywać wiatr przed rozczochraniem tej upiornej grzywy. Horyzont nie wyznaczał granicy bladocyjanowych terenów ziemi i nieba, można by pomyśleć, że kilka metrów dalej rozpościera się surowa jednolitość tundry. Czas spędzony w świecie zmarłych nie miał długości. Nie śmiałem drgnąć, nie przez strach czy szacunek, ale przez fascynację bezruchem, jakiego nigdy dotąd nie doświadczyłem", czytałam wielokrotnie. Piękny język, polecam.


  Magda Ś.  (23.12.2013)
Rzadko sięgam po współczesną literaturę, tę książkę poleciła mi koleżanka i nie będę ukrywać, że chwilę trwało zanim przełamałam się. Z początku wciągnął mnie przede wszystkim język, a nie treść. Były momenty, kiedy wręcz miałam dosyć babrania się w tym paśmie nieszczęść, jakie spotykają głównego bohatera. Odkładałam książkę na dzień lub dwa, ale cały czas miałam ochotę wrócić. Nie wiem czy Jacek, bohater książki, jest rzeczywiście zły, czy może przebiegły, ale po przeczytaniu całości dochodziłam do siebie jeszcze kilka dni. Polecam każdemu, kto lubi się nad sobą znęcać.


  Ba Knysak  (1.04.2014)
Przez ostatni 2-3 lata czytam niemal wyłącznie polską literaturę i niemal wyłącznie nagradzane książki. To nie próżność, ale czasu na czytanie mam tak niewiele, że wolę sięgać po pozycje już docenione przez innych. Po "Złego Człowieka" sięgnęłam przez recenzję zamieszczoną na portalu Trójmiasto.pl (nie wiem, czy polityka serwisu pozwala na wklejanie linków, ale wkleję: http://kultura.trojmiasto.pl/Proznia-w-ktorej-zyje-Recenzja-Zlego-czlowieka-Jaroslawa-Kowala-n76063.html), wiedząc, że pani Lamek nie szczypie się z autorami i ocenia zdecydowanie srogo. Warto było, choć nie od początku miałam takie poczucie.

Mam wrażenie, że temat książki nieco się zmienia w trakcie czytania. Z początku przeważają historie zawiązane z światem kultury, z czasem na czoło wysuwają się treści, które najłatwiej określić jako studium przypadku. Druga część jest mi zdecydowanie bliższa, ale już na samym początku czuję związek z bohaterem, kiedy bezpardonowo krytykuje obowiązujący kult indywidualizmu, a chwilę później zarzuca sztuce współczesnej zaściankowość. Fragmenty retrospekcyjne najchętniej usunęłabym (mam na myśli fragment z nastolatkami bawiącymi się na plaży i przygodę nad jeziorem), a zamiast nich wstawiłabym więcej "anegdotek" dotyczących innych osób. Świetna jest historia z cieciem Tadkiem (czy też cały "rozdział" krytykujący działalność organizacji typu KPH, choć sam bohater także należy do mniejszości seksualnej) albo opis performensu, który pozornie wydaje się na serio, ale w moim odczuciu jest kpiną z tego typu aktywności.

Konstrukcja książki jest nieco sinusoidalna. Napięcie rośnie, momentami jest wręcz nieznośne i kiedy już miałam ochotę odłożyć książkę i odsapnąć, pojawiały się fragmenty z wizytą u terapeutki. Odbierałam to jako chwilę wytchnienia, przystanek na "drodze krzyżowej". Zdecydowanie rozumiem osoby, dla których tekst okazał się przytłaczający, czy po prostu męczący. Jacek (główny bohater) nie stosuje wyłącznie fizycznej autoagresji, przemoc, którą wymierza w samego siebie ma przede wszystkim charakter metafizyczny. Znęca się nad sobą samym w niemal każdej myśli, a czytelnik podąża właśnie za chaotycznymi myślami bohatera. Tego typu narracja jest mocno ekspresyjna, dynamiczna, momentami wymaga zatrzymania się i rozłożenia pojedynczego zdania na czynniki pierwsze (kojarzy mi się to ze stylem Nabokova).

Wieloznaczności "Złego Człowieka" to jego wielka siła. W trakcie czytania nieustannie zastanawiałam się, ile z tego to prawdziwe doświadczenia autora książki. Sam autor jakby przewidział tę potencjalną ciekawość czytelników - co chwila pojawiają się przejęzyczenia przeróżnych postaci, które do głównego bohatera zamiast "Jacek" mówią "Jarek", a sama odpowiedź (która właściwie jest pytaniem) pojawia się pod koniec tekstu. Niesamowite są sprzeczności, zbijanie z tropu czytelnika, które można prosto skwitować zaburzeniem (borderline?) bohatera albo zadać sobie pytanie, czy aby nie jest to satyra na samego siebie? Myślę, że kluczem jest tytuł książki. Po przeczytaniu pomyślałam, że ten człowiek wcale nie jest taki zły, nieco zarozumiały i smutny, ale nie zły. Jednak po paru dniach uderzyło mnie, że może właśnie o to chodzi - może to całe zło jest niczym innym, jak znęcaniem się nad czytelnikiem. Mimo że dostajemy 300 stronicowy, dogłębny i pozbawiony wstydu opis czyjejś osobowości, to tak naprawdę nie wiadomo, czy bohater (autor) nie zagrał z nami wszystkimi w gierkę, której nie możemy wygrać.

Podejrzewam, że jeszcze kiedyś sięgnę po "Złego Człowieka". To jedna z tych książek, które warto przeczytać drugi raz (jak np. "Podziemny Krąg"), bo znając zakończenie, nabiera się zupełnie innej perspektywy na całość.


  Karolina Pająk (Dzosefinn)  (25.03.2014)
Jacek jest głównym bohaterem Złego człowieka. Poznajemy świat i relacje z ludźmi jego oczyma. Jesteśmy świadkami nie tylko jego wlotów (wszelkiego rodzaju), ale także jego upadków. Jacek jest jak otwarta księga, niczego przed nami nie ukrywa. Pokazuje jakim jest prostym i przede wszystkim zagubionym mężczyzną w tym okrutnym świecie. Bohater to artysta, a co za tym idzie, wielki indywidualista – mam wrażenie, że gdyby istniał naprawdę, to pewnie (w połowie) by się ze mną zgodził z tym stwierdzeniem. Każdy artysta jest indywidualistą i chce być wyjątkowy pod każdym względem. Oprócz tego są oni niezwykle wrażliwi na otaczający ich świat – kulturę, na życie codzienne, na ludzi i ich różne zachowania. Do końca życia pozostają wolnymi statkami, które zaślepione w swoim bólu mogą przegapić swój port. I tak mogą pływać od przystani do przystani z niegasnącą nadzieją, że następny będzie ostatnim, choć tak naprawdę go dawno przegapili…

Skąd to wiem i dlaczego taka pewność w moich słowach? Bo sama do tego - zacnego - grona wzajemnej adoracji należę. Mimo zerwanych dawno temu więzi, zawsze będę samotnie dryfującą łódką w poszukiwaniu swojego miejsca na ziemi, ale co mnie różni od pozostałych – ja znajdę własną przystań. Nie przegapię jej! (Mam taką nadzieję…)

Zacznę od tego, że autor wykreował w obrzydliwie realny sposób świat kultury – przede wszystkim związanych z nią ludzi. Twórcy, choćby ci najbardziej uzdolnieni, nie mają szans zaistnieć, jeśli nie mają jednego z dwóch asów: siłę przebicia lub znajomości. W innym przypadku zostaną oni stłamszeni, zniszczeni i niezrozumiani… Ta porażka z kolei przeniesie się na tę prywatną. Świetnie jest to zobrazowane właśnie w Złym człowieku. Cała frustracja, żal, złość i wmówiony przez otoczenie bezsens mogą w sekundę zniszczyć wizję pozytywnej przyszłości.

[…] dla Jacka […] istnieje […] tylko zbiór […] złych ludzi, takich jak on.

Nie wszyscy ludzie są źli. Czasem przez zaślepienie nie chcemy widzieć tych jaśniejszych stron. Taki słodki ból lub udręka, w której zapadamy się coraz głębiej i głębiej… Trzeba czasem znaleźć jakiś promyk, iskierkę, która rozświetli panujące ciemności, bo w przeciwnym razie od razu możemy zacząć kopać sobie groby.

Zły człowiek porusza wiele ciekawych tematów, skłaniających do refleksji, jednakże przekaz okazał się dla mnie trudny i momentami chaotyczny. Fabuła książki to luźne skrawki z życia głównego bohatera, a występujące w nich postaci nie zapadają głęboko w pamięć. Są one raczej potrzebne bohaterowi, by mógł pokazać swój punkt widzenia. Natomiast spotkania z terapeutką pokazują, że Jacek jest zamknięty na wszelkie rady i sugestie. Żyje w swoim małym, pesymistycznym światku, a jego jedyną odskocznią od tego całego bezsensu jest synek. To sprawia, że cała książka ma przygnębiający oddźwięk, pokazuje bezsens życia i tworzenia, bo ludzie są źli i nie doceniają wytworów twórczej pracy. Po części to jest prawda, nie doceniają, dopóki sami tego nie doświadczą. Ale powracając do przerwanego wątku…

Książkę niestety męczyłam, nie czytałam, lecz męczyłam. Po lekturze Złego człowieka wychodzi na to, że mam bardzo ubogi zasób słów, ponieważ książka ta jest naszpikowana wieloma (dla mnie) niezrozumiałymi wyrazami typu: promiskuityzm, wojeryzm czy resuscytacja. Niestety bez słownika nie dało się obejść, niekiedy mnie to irytowało. Może nie sam fakt, że takie znaki stopu się pojawiały, ale dlatego, że ja ich nie znam (a możne znać powinnam…?). Forma przekazu okazała się dla mnie zbyt wymagająca, ale cieszę się, że zatrzymała mnie na chwilę w celu dłuższej kontemplacji nad kilkoma aspektami.

Wbrew pozorom bohater jest postacią tragiczną. Jak napisałam wcześniej, jest zagubionym człowiekiem poszukującym swojej przystani, w której mógłby się zatrzymać, i przy okazji poszukującym swojej tożsamości.

Szczerze powiedziawszy miałam problem z oceną Złego człowieka. Zupełnie nie wiem jak to ugryźć. Niezbyt przemówiła do mnie ta książka w trakcie lektury, ale podoba mi się to, co po sobie zostawiła - te chwile zastanowienia, utwierdzenia się w tym, że artyści mają pod górkę, a szczególnie ci słabi, jak ja. Jednak różni mnie od pozostałych to, że w nawet najbardziej beznadziejnej sytuacji potrafię odnaleźć w sobie nieustająco jarzącą się iskierkę nadziei.

Dodaj własną recenzję