Witaj! Zaloguj się, a jeśli nie jesteś jeszcze naszym klientem, zarejestruj się.
Szukaj
Twój koszyk jest pusty  |  Zaloguj się  |  Pomoc
Zaczytani.pl -> Thriller -> Fanaberia — Łukasz Kotkowski
Fanaberia — Łukasz Kotkowski

Fanaberia

Cena: 34,00 zł 28,90 zł
Nakład wyczerpany
Książki dostarcza firma DHL Express
Czas oczekiwania na paczkę

Opis i recenzje

Gratka dla fanów Stephena Kinga oraz mocnych, trzymających w napięciu thrillerów!

W niewyjaśnionych okolicznościach umiera dwudziestolatka. Policja szybko umarza sprawę, uznając śmierć Martyny za naturalną. Zaniepokojona przyjaciółka dziewczyny, Dorota, postanawia wyjaśnić przyczynę zgonu. Udaje się w tym celu do prywatnego detektywa, Tomasza Radziejowskiego, który w toku śledztwa zaczyna dostrzegać powiązania badanej sprawy z nierozwikłaną do końca przed laty serią bestialskich morderstw dokonanych na kilkunastu dzieciach. Co więcej, w międzyczasie zaczynają w okolicy ginąć bez śladu kolejne ofiary…

Czy detektywowi uda się rozwikłać niejasną przyczynę śmierci Martyny?
Czy ma ona związek z brutalnym mordem dokonanym na grupie kilkulatków?
Do czego może się posunąć człowiek z niezabliźnionym piętnem z dzieciństwa?

Szczegóły

  • Rodzaj literatury: Thriller
  • Wydawca: Novae Res, 2014
  • Format: 130x210mm, oprawa miękka
  • Wydanie: Pierwsze
  • Liczba stron: 398
  • ISBN: 978-83-7942-308-8

Recenzje czytelników

Średnia ocena: 
 z 7 recenzji.Dodaj własną recenzję

  Radek Hućko  (19.10.2014)
W niewyjaśnionych okolicznościach umiera dwudziestolatka. Policja szybko umarza sprawę, uznając śmierć Martyny za naturalną. Zaniepokojona przyjaciółka dziewczyny, Dorota, postanawia wyjaśnić przyczynę zgonu. Udaje się w tym celu do prywatnego detektywa, Tomasza Radziejowskiego, który w toku śledztwa zaczyna dostrzegać powiązania badanej sprawy z nierozwikłaną do końca przed laty serią bestialskich morderstw dokonanych na kilkunastu dzieciach. Co więcej, w międzyczasie zaczynają w okolicy ginąć bez śladu kolejne ofiary…

Nienawidzę mieszania emocjonującego thrillera z przyprawiającym o dreszcze horrorem. Trochę głupio wygląda, kiedy duch sprzed wieków zabija złego człowieka. No bo, jak to możliwe? Strzeli w niego z pistoletu, czy pofatyguje się do poderżnięcia gardła? Niestety, takiej możliwości nie ma żaden z duchów, dlatego okropnie irytuje mnie gdy podobne zdarzenie ma miejsce w jakiejkolwiek książce. Nie lubię też wątku miłosnego, który tylko zwalnia wartkość akcji. No, chyba że mam do czynienia z książką Grahama Mastertona, albo... Łukasza Kotkowskiego. Ci panowie wiedzą, jak użyć tych dwóch elementów na korzyść powieści nie zanudzając Czytelnika.

Należy poświęcić kilka słów również okładce, odzwierciedleniu tego, co znajdziemy w środku. Zdjęcie, na którym uwieczniono oblicze ducha znajdującego się w jakimś mrocznym pomieszczeniu potrafi przyciągnąć uwagę. Całość utrzymywana w klimacie tajemniczości, dopełniona intrygującym opisem skusi na pewno nie jednego pochłaniacza literatury.

Autora Fanaberii pochwalić trzeba za umiejętność tworzenia dokładnych i przerażających opisów. Paranormalne zjawy zostały tutaj przedstawione tak wyraziście, że na samą myśl o nich przechodzą mnie ciarki. W dodatku autor podsyca nasz strach tworząc okrutne i brutalne sceny, które na czytelniku o twardych nerwach (takim, jak ja) wywierają odczucie paniki i chęć zamknięcia książki. Jestem nie tyle zaskoczony, co zszokowany pokładami brutalności występującymi w jednym, przebiegłym umyśle. Porównywanie Kotkowskiego do Kinga w jakimś stopniu jest prawdą. Obydwaj panowie potrafią stworzyć przerażające historie z namacalną atmosferą strachu.


"Gdy kochamy, kochamy po prostu, nie szukając uzasadnień."
[str. 189]


Dojście do tego, że książka jest debiutem nie zajęło mi zbyt dużo czasu. Po prostu czasami zdarzały się takie fragmenty, gdy styl autora zaczynał mnie z lekka irytować. Nie ma się co dziwić. Tylko niewielkie grono debiutów literackich jest całkowicie pozbawione błędów zarówno logicznych, jak i stylistycznych. Niestety, Kotkowski nie należy do tej grupy, co nie znaczy, że trzeba go od razu wykluczać z listy "Must have". Wśród samych plusów łatwo przeoczyć tę jedyną wadę, co świadczy o tym, że z Fanaberią trzeba się poznać osobiście.

Kotkowski zgrabnie rozbudował wątek sensacyjny i miłosny. Co tyczy się tego pierwszego, towarzyszenie komisarzowi Dąbrowskiemu w poszukiwaniach sprawcy tych brutalnych morderstw, było ciekawą przygodą. Powiedziałbym miłą, ale wyszłoby na to, że jestem potworem. Niektórzy już po setnej stronie odnaleźli sprawcę, ale ja musiałem czekać do końca, aż autor podsunie mi sprawcę pod nos. Czyżby było ze mną coraz gorzej? Wątek miłosny też został poprowadzony w dobrym kierunku. I tak, jak w przypadku Bestii Piotra Rozmusa, z całych sił kibicowałem Dorocie i Tomaszowi. Co z tego wyszło, dowiedzie się po przeczytaniu pozycji.

Wciąż jestem zaskoczony faktem, iż dwudziestotrzylatek, osoba bądź co bądź, bardzo młoda, stworzyła tak brutalną historię. Zaskoczenie jest,jak najbardziej pozytywne, bo z takim pomysłem i gęstą siatką intryg nie spotykamy się w byle jakiej powieści. Życzę Łukaszowi dalszych sukcesów literackich i kolejnych napisanych książek, w których nie doszukam się już żadnego niedomówienia. Wiem, iż jest to możliwe, a autor będzie swoją karierę rozwijał.

Pod koniec tej krótkiej recenzji chciałbym Was jeszcze raz zachęcić do przeczytania tego debiutu. Owszem, ma swoje wady, ale w porównaniu z wszystkimi plusami jest prawie niezauważalny. Jeżeli gustujecie w mrocznych, trzymających w napięciu thrillerach, to wiedzcie, że Fanaberia została napisana specjalnie dla Waszych upodobań. Uwaga, osoby o słabych nerwach proszone są o nie zagłębianie się w historię, a jeżeli już to robią, to tylko i wyłącznie na swoją odpowiedzialność!


  Krystyna-cyrysia M.  (15.09.2014)
Fabuła przywodzi na myśli stare japońskie filmy grozy, coś w rodzaju ''Klątwy'' bądź ''The Ring''. Mamy podejrzaną śmierć młodej dziewczyny, która w jakiś na pozór niewytłumaczalny sposób wiąże się z serią brutalnych morderstw na kilkunastu małoletnich dzieciach oraz tajemniczego ducha-upiora, który domaga się sprawiedliwości. A w wewnątrz tych wydarzeń znajduje się detektyw Tomasz i jego klientka Dorota. Oboje próbują dociec, o co w tym wszystkich chodzi. Autor zapewnił mi nie lada emocje i przygotował szereg przerażających atrakcji. Stopniowo zbudował mroczny nastrój z nutką niepokoju i tajemnicy, oparty na dusznej atmosferze suspensu oraz ciekawej interpretacji mistycznego doświadczenia. Niemal czułam strumienie rozedrganego powietrza uderzającego w Tomasza podczas dręczących go koszmarów sennych i odrażających wizji. Prawie każdej nocy nawiedzała go zmora:

''Kobieta roześmiała się, odsłaniając tak dobrze znany mi z moich sennych mar przegniły język i wybrakowane uzębienie. Śmiech zdawał się wydobywać gdzieś ze ścian, a nie z wnętrza upiora. Do końca życia nie zapomnę tego gardłowego odgłosu; jej śmiech bardziej przypominał warczenie wilka ostrzegającego przed atakiem niż jakikolwiek ludzki symptom radości bądź szaleństwa.''

Najwidoczniej jej wizyty mają jakiś konkretny cel. Czy detektyw pomoże rozgoryczonej duszy? Będzie się działo! Śledztwo prowadzone wspólnie z Dorotą zaprowadzi Radziejowskiego do niebywałych i zaskakujących odkryć. Podobnie jak kilka lat temu ktoś porywa i barbarzyńsko morduje niewinne dzieci oraz młode kobiety. Tylko w jakim celu to robi? Szlaków jest wiele, a każdy inny. Analizowałam wszelaki sygnał i każdziutki szczegół tej sprawy, dlatego w połowie powieści domyśliłam się, kto jest winny popełnianych zbrodni. Mimo to książka nadal była dla mnie interesująca, bowiem śledczy omijali właściwy trop, natomiast pojawiły się inne, które doskonale maskowały głównego sprawcę.

Oprócz wiadomego wątku kryminalnego jakim jest pogoń za seryjnym mordercą, mamy tu również wątek miłosny między głównymi bohaterami a także mroczne nadprzyrodzone wskazówki co do pewnych osób, rzeczy i miejsc. Wszystko razem idealnie ze sobą współgra tworząc wyrafinowane, pełne charakteru połączenie. Szczególnie wizyty z zaświatów działały niewymownie na moją wyobraźnię. Na same wspomnienia czuje gęsią skórkę na moim ciele, a serce szybciej pompuje krew. Niesamowite doznania. Z kolei romantyczno-ironiczna relacja pomiędzy Tomaszem i Dorotą rozwijała się subtelnie i powoli. Było widać, że jest jakaś taka ''ukryta'' chemia między nimi, która uaktywniła się dopiero prawie pod sam koniec powieści. Osobiście uważam to za plus, bo dzięki temu mogłam lepiej skupić się na prowadzonym śledztwie. A dopiero potem z przyjemnością obserwowałam ich rozkwitające uczucie. Niech Was jednak nie zmyli ta sielska otoczka, gdyż autor postanowił poprowadzić ten związek w zupełnie innym kierunku niż przypuszczacie. Przyznam, że złowieszcze zakończenie trochę zasmuciło moją duszę pragnącą happy endu, ale z drugiej strony dobrze, że ta historia miała taki a nie inny finał.

Książka ma swoje drobne wady, ale plusy są tak ogromne, że przyciemniają wszelkie niedoskonałości. Językowo nie jest tak źle, niemniej niektóre zdania mogły być bardziej poprawnie gramatycznie. Akcja płynie jednostajnym tempem, mimo to będziemy też świadkami kilku gwałtowniejszych epizodów. Postacie są krwiste, wielowymiarowe i wiarygodnie umotywowane. Na koniec wspomnę jeszcze o okładce, gdyż zasługuje na pochwałę. Widziałam jej poprzednią wersję (z krukiem), lecz obecny projekt znacznie bardziej mi się podoba i równie mocno budzi niepokojące skojarzenia.

Podsumowując. To wciągający, mroczny i okrutny thriller. W brutalny sposób pokazuje, do czego może posunąć się człowiek z niezabliźnionym piętnem z dzieciństwa oraz uświadamia, jak wielki wpływ wywierają na nasz świat i życie doczesne dusze osób zmarłych, które nawet po śmierci zachowują swoją świadomość. Dlatego należy się ich strzec, bo są zdolni do wymierzenia słusznej kary tym, którym się ona należy. Krótko mówiąc emocje gwarantowane, ze swojej strony gorąco polecam!


  Lustro Rzeczywistości  (14.10.2014)
Lektura kilku początkowych stron tej książki wprawiła mnie w konsternację, odłożyłam Fanaberię na półkę i zabrałam się za coś innego.

Jednak nie byłabym sobą, gdybym nie dała książce kolejnej szansy i na szczęście ciąg dalszy okazał się zdecydowanie lepszy. Mało tego, po kilkudziesięciu stronach wciągnęłam się na tyle, by zapomnieć o otaczającym świecie. Wbrew ostrzeżeniom czytałam w nocy, przy słabym świetle, a za oknem nieprzyjemnie szumiały drzewa. Niestety strachu nie poczułam, za to niezły ubaw (do pewnego momentu) tak, ale o tym za chwilę

Autor wykreował ciekawego bohatera. Tomasz - jako zblazowany, uzależniony od nikotyny i kawy detektyw, który w dodatku ma nieco seksistowskie poglądy jest przykładem postaci zapadającej w pamięć. Nie polubiłam go, irytował mnie niczym Cormoran Strike w powieści Galbraita, ale też świetnie się bawiłam podczas podglądania jego perypetii. Bohater od początku silił się na odkrywcze spostrzeżenia i dochodził do ciekawych wniosków. Myślę, że twórca chciał stworzyć postać charyzmatyczną (wielki pokłon za położenie kilku karków w obronie kobiety), ale wyszła mu zabawna, sypiąca anegdotkami i powiedzonkami postać. Jedyne co mnie mocno drażniło, to jego podejście do kobiet (które uważa za spóźnialskie idiotki). Ciekawym zabiegiem były paranormalne zdolności Tomasza, dzięki temu, że widział i rozumiał duchy, mógł rozwiązać zagadkę, a w dodatku nabrał tajemniczości i ikry. Podobał mi się też wątek romansowy, a jakże ;) Nasz detektyw stał się obiektem westchnień klientki, Doroty, która zakochała się w nim po tygodniu znajomości. Dialogi pary zakochanych czasem przysłaniały akcję właściwą, ale zupełnie mi to nie przeszkadzało.

Natomiast Dorota - klientka detektywa, jest postacią płaską. Autor wykreował idiotkę, która chichocze i mdleje, a do tego cały czas udowadnia, że potrafi ubrać się w czasie krótszym niż pół dnia. Autor powinien popracować nad kreacją postaci kobiecych, śmiem twierdzić, że ma z tym problem. Nie wszystkie kobiety są mało rozgarniętymi istotami, dla których centrum wszechświata jest szafa z ubraniami. Chyba, że pan Łukasz aspiruje na pisarza tworzącego głównie dla mężczyzn ;)

Autor użył narracji dwuosobowej, choć w przeważającej części powieści poznajemy punkt widzenia Tomasza. Zauważyłam też bardzo wiele powtórzeń (czasem jedno za drugim), cytatów i dziwnych stwierdzeń wypowiadanych przez detektywa, typu: niewymuszona zmysłowość, zarzucanie włosami czy mój hit - delikatna sensacja w okolicach mostka. To nadawało postaci charakteru, ale jednocześnie nasyciło powieść patosem, do którego musiałam przywyknąć. Irytowała mnie też zbytnia drobiazgowość, Kotkowski nie zostawił czytelnikowi miejsca na domysły. Wszelkie odkrycia, zagadki, rozwiązania i ciągi myślowe miałam podane na tacy, więc nie mogłam pobawić się w odkrywanie tajemnicy. Szkoda, bo to mogłoby być ciekawe doświadczenie.

Autor nie pozwolił mi też zapomnieć, że jego bohater lubi książki Kinga. Niestety, fascynacja Mistrzem nie odbiła się na rozwiązaniach fabularnych. Oczekiwałam mroku i dreszczy, których niestety, mimo sprzyjających warunków za oknem nie otrzymałam. Wizje duchów budziły mój śmiech i tak było aż do momentu kulminacyjnego. Wielkim plusem jest zakończenie, mocne, przerażająco realne, gdzie wszystkie duchy i paranormalna otoczka tracą znaczenie. Ofiary to małe dzieci, więc nie polecam lektury wrażliwym mamom, byłam wstrząśnięta, a nawet zniesmaczona finałem, ale nie mogę mu odmówić spektakularności (...)

całość opinii:
http://lustro-rzeczywistosci.blogspot.com/2014/10/fanaberia-ukasz-kotkowski-strach-sie-bac.html


  Katarzyna Hoffmann  (17.12.2014)
Dorotę Lutowską w krótkim czasie spotykają dwie tragedie – najpierw umiera jej przyjaciółka, później brat w ciężkim stanie trafia do szpitala i zapada w śpiączkę. Dziewczyna jest przekonana, że oba zdarzenia są ze sobą powiązane i brały w nich udział siły nadprzyrodzone. Ich działanie i własny lęk opisywała w swoich przedśmiertnych listach Martyna. W obliczu niezrozumiałych zdarzeń Dorota szuka pomocy najpierw na policji, jednak gdy ta umarza sprawę, zostaje odesłana do prywatnego detektywa. Szybko okazuje się, że niewyjaśnione zdarzenia mogą mieć związek z pewną makabryczną zbrodnią, dokonaną przed laty na kilkunastu malutkich dzieciach…

Podobała mi się atmosfera tej książki i to, że miejscami tak trudno było oddzielić jawę od snu, rzeczywistość od wytworów ludzkiej wyobraźni. Bohaterowie to ludzie z krwi i kości, do pewnego stopnia racjonalni, choć względnie otwarci na doświadczenia duchowe; stąd też nie bronią się jakoś specjalnie przed tym, co nierzeczywiste i przyjmują trudne do zaakceptowania wyjaśnienia. Mimo że podczas czytania same nasuwają się (niekoniecznie pochlebne) skojarzenia z „The Ring”, przyznać trzeba, że poziom napięcia jest podobny – silnie oddziałujący na odbiorcę i stale się zacieśniający. Groza jest tu obecna na każdym kroku, nie jest też łatwe rozwikłanie zagadki, której tropem podąża detektyw. Całość psuje może nieco wątek miłosny, ale to moje subiektywne zdanie – po prostu uważam, że postaci skonstruowane są nierówno, a Dorota wypada w tym zestawieniu dużo gorzej…

Niełatwo przychodzi mi ocena języka, jakim posługuje się autor – z jednej strony to wielka zaleta „Fanaberii”, z drugiej znaczna wada. Zdania są złożone, bogate, pełne, często jednak zbudowane dziwacznie i nieskładnie. Momentami mamy do czynienia z bardzo długimi opisami, a sam styl autora nie ułatwia ich odbioru. Z kolei dialogi często są papierowe i nierealistyczne. Trzeba jednak przyznać, że autor potrafi tak wykorzystać słowa, aby osiągnąć zamierzony cel – postaci są skonstruowane dobrze i spójne wewnętrznie, a to, co nadprzyrodzone, spełnia swoją funkcję i faktycznie przeraża. Również wspomniana już atmosfera wypada dobrze, co nie udałoby się przy kiepskim języku – wszak to on odpowiada za plastyczność i realizm opisów.

Dołączę do dość zgodnego chóru i powiem, że „Fanaberię” warto znać. Choć nie jest to z pewnością poziom Stephena Kinga, to można tu dostrzec potencjał i sporo pozytywnych aspektów. Mimo że język czasem płata czytelnikowi figle, lektura nie jest ciężka w odbiorze – akcja posuwa się do przodu sprawnie, a jedynym, co może przytłaczać, jest atmosfera. Ogólnie, choć oczekiwałam więcej, jestem z lektury zadowolona. Na pewno jeszcze kiedyś sięgnę po książki Łukasza Kokowskiego by sprawdzić, czy rozwinął swój warsztat i wykorzystał to, na co ma naprawdę spore możliwości.


  Mz. Hyde  (11.03.2015)
Łukasz Kotkowski jest młodym 'Aspirującym Pisarzem' pochodzącym ze Słupska. "Fanaberia" jest jego debiutem. Książka ta została wydana w sierpniu 2014 roku. Autor również znalazł sobie swój skrawek internetu, gdzie publikuje przemyślenia, recenzje i opowiadania. Fan Anime oraz literatury grozy. W 2015 roku planuje przeczytać 52 książki. Te oraz więcej ciekawych informacji znajdziecie na http://aspirujacypisarz.pl/ Mimo sukcesu, jaki osiągnął i pozytywnych recenzji swojego pierwszego utworu nadal pozostaje skromy. Zachęcona takim podejściem Łukasza Kotkowskiego, jeszcze chętnie sięgnęłam po "Fanaberię".

Książka ta zaczyna się dosyć niewinnie. Ot, kolejny zwykły dzień, w którym umiera młoda dziewczyna z przyczyn naturalnych. Co powinna zrobić w tej sytuacji policja? Umorzyć sprawę, bo oczywiste jest to, że dwudziestoletni ludzie giną sobie, ot tak we własnym pokoju. Przykre to lecz prawdziwe. Na szczęście najlepsza przyjaciółka zmarłej nie wierzy w wyjaśnienia patologów i na własną rękę postanawia zacząć śledztwo w tej sprawie. Zwraca się o pomoc do Tomasz Radziejowskiego, który zaczyna zauważać, że wydarzenie to ma bezpośredni związek z brutalnymi morderstwami sprzed pięciu lat. Akcja toczy się w Mieście, 'bliżej nieokreślonym miejscu na mapie Polski (albo nie), które powstało gdzieś w odmętach mojej(Łukasza Kotkowskiego) wyobraźni'.

'Ciężko mi jednoznacznie określić klimat książki.' pisze Autor. Na początku jednak muszę powiedzieć, jestem typem osoby, którą bardzo łatwo wystraszyć i niektóre moją odczucia mogą być wręcz irracjonalne dla starych wyjadaczy thrillerów. Szczególnie, gdy na scenę wkraczają istoty z zaświatów. Zjawy, duchy towarzyszą bohaterom przez cały czas trwania powieści. Pojawiają się zarówno na jawie, jak i w koszmarach. Uważam, że to właśnie one budują mroczny klimat powieści. Chwilami stawałam na miejscu bohaterów i wręcz czułam chłód zbliżającego się upiora. Gratka dla fanów Stephena Kinga? Nie sądzę. Nic nie może się równać z mistrzem.

Głównym wątkiem "Fanaberii" jest oczywiście ten kryminalny. Zdecydowanie mój konik. Bardzo nie lubię, jak pisarze od razu w połowie przytykają mi pod odpowiedź na zagadkę jak na tacy. Uwielbiam trwać w niepewności aż do końca. Łukasz Kotkowski jednak zbyt wcześnie ujawnił zakończenie. Nawet nie bardzo skupiając się na szczegółach, można było bez problemu zgadnąć, kto stoi za dokonywanymi przestępstwami. Trzymałam się jednak dzielnie do końca i opłacało się. Mimo, że kryminalnie książka mocno kuleje to epilog jednak zwalił mnie z nóg i pozostawił z buzią szeroko otwartą.

Tomasz Radziejowski, czyli nasz detektyw jest z jednej strony twardym facetem, który bez żadnych skrupułów potrafi przywalić nieznajomym na ulicy, a z drugiej strony to właśnie on miewa najstraszniejsze koszmary i to jego prześladują widoki zgniłych ciał. Jest to barwna, dobrze scharakteryzowana postać. W przeciwieństwie do Doroty, która moim zdaniem tylko dobrze wygląda i wodziła naszego detektywa na pokuszenie. Wątek miłosny między nimi jest dość prosty i schematyczny, jednak pozwala zapomnieć na moment o tragedii dziejącej się w obrębie Miasta.

Styl "Fanaberii" na pewno spodoba się większości. Jest prosty, łatwy i przyjemny. Do tego w fabułę wplatają się lekkie żarciki rozładowujące atmosferę, którą miejscami można wręcz kroić nożem. Ten aspekt jest chyba najważniejszy w debiutanckim utworze, ponieważ gdy trafimy do większego grona odbiorców, istnieje większe prawdopodobieństwo sukcesu, co daje dobre notowania na przyszłość.

Warto również zwrócić uwagę na dobrze pokierowaną psychologię bohaterów. Z książki można się dowiedzieć co strach może zrobić z ludźmi, co miłość może wnieść do życia oraz jaki wpływ ma przeszłość na nasze wybory. Myślę, że "Fanaberię" powinni przeczytać rodzice małych dzieci, ponieważ jest tam dla nich bardzo ważny przekaz...

Przepraszam, że tak perfidnie wykorzystałam wypowiedzi Łukasza Kotkowskiego, ale pierwszy raz znalazłam tak wiarygodne i bogate źródło informacji. Oczywiście wszystkie cytaty pochodzą ze strony http://aspirujacypisarz.pl/.

Podsumowując. Mimo, że wątek kryminalny leży i kwiczy, to i tak polecam Wam tą książkę, ponieważ nie tylko wzbudzi w Was uczucie grozy oraz osaczenia, ale również skłoni do przemyśleń nad tym, jak chęć zemsty jednej, skrzywdzonej duszyczki może wpłynąć na losy innych ludzi. Debiut uważam za udany.


  Katarzyna Meres  (16.09.2014)
Patrzę na klawiaturę i zastanawiam się, co powinnam napisać. Na wstępie zaznaczę, iż źle dobrałam sobie książkę do swoich upodobań literackich. Nie spodziewałam się zupełnie tego, co otrzymałam. Sięgając po "Fanaberię" myślałam, że to będzie dobry kryminał, thriller. Odrobinę się zawiodłam, co nie znaczy, że książka nie zasługuję na uwagę. Myślę, że wielu z moich czytelników z chęcią się za nią zabierze. Zaznaczam, że to będzie bardzo sprzeczna recenzja.


Może się usprawiedliwiam, ale czuję, że muszę to zrobić, aby Was nie zniechęcać. Jak wiecie lubię obyczajówki, historie realne, prawdziwe, z życia wzięte; chętnie sięgam też po kryminały. W "Fanaberii" prócz wątku życiowego znalazłam... zjawy, które przypominały mi tą z "Ringu". Kiedy sobie ją wyobrażałam miałam dreszcze, jednak później czułam tylko irytację, ale o tym napiszę odrobinę później.

O czym jest "Fanaberia"? Wiele lat temu odbyła się "rzeź niewiniątek", czyli tragiczne i tajemnicze martwe ciała dzieci ułożone zostały w niemal rytualnym stosie. Po kilku latach ginie Martyna, przyjaciółka Doroty. Śmierć dwudziestolatki została uznana za naturalną, jednak Dorota w to nie wierzy tym bardziej, że po pogrzebie Martyny jej brat Marek zapada w śpiączkę. Dziewczyna postanawia wynająć detektywa i dowiedzieć się, co się tak naprawdę stało. Trafia na Radziejowskiego z polecenia, nie bez powodu...

Plusami książki jest według mnie język (chociaż momentami był zbyt filozoficzny, pewne sceny po prostu nierealne, a niektóre dialogi dziwnie było mi sobie wyobrazić w rzeczywistości - na przykład, gdy Tomasz mówił Dorocie komplementy), pomysł na fabułę i konstrukcja bohaterów. Postaci są żywe i prawdziwe, podobała mi się relacja między Dorotą, a Tomaszem. Czytelnik czuje między nimi chemię, to że dobrze się rozumieją i tylko czeka na to, aż wydarzy się coś więcej. Polubiłam Tomasza, Dorotę trochę mniej - momentami była dla mnie infantylna, zbyt wrażliwa i delikatna (troszkę działała mi na nerwy jej upartość i towarzystwo w śledztwie).

Przyznam, że intryga została zgrabnie utkana, nie miałam podejrzeń i nie takiego końca się spodziewałam. Zakończenie wbija w fotel, a raczej rozwikłanie tajemnicy - przerażająca okrutność ludzi, niemal psychopatyczna chęć zemsty. Wywołuje obrzydzenie, wstręt, smutek, żal oraz zadumę, lecz czy nie było zbyt tragiczne? Autor pokazał, że jeśli nie otrzymuje się w życiu wystarczająco dużo miłości i zrozumienia to później samemu ciężko jest to okazać. W swoim debiucie przedstawił on najmroczniejszą stronę natury człowieka.

Przechodząc do minusów - opisy momentami były zbyt długie i nużące, a z drugiej strony dopracowane i bardzo dobrze obrazujące rzeczywistość. Brakowało mi również pędzącej akcji, była ona raczej wolna. Ja wolałabym, aby autor skupił się na dochodzeniu do rozwiązania morderstw, a ominęła pewne zbyteczne fragmenty. Teraz przechodzimy do tego, co mi się najmniej podobało, czyli do motywu zjaw. Zupełnie mnie to nie porwało, wynika to z tego, iż nie przywykłam do tego typu książek i to moje pierwsze spotkanie z czymś takim, niestety zaliczam je do nieudanych. Nie chciałabym, abyście się zniechęcili, bo to naprawdę moje osobiste odczucia. W związku z czym moja przygoda z tą książką była huśtawką - początek mnie zachwycił, wraz ze zbliżaniem się do motywu upiorów mój zachwyt niespodziewanie opadł po to, aby później znów wzrosnąć, a na końcu opaść. Niestety te zjawy mnie nie przekonały, chyba jestem zbyt przyziemną osobą na takie rewelacje.

Nie zrozumcie mnie źle - to dobra książka, to dobry debiut, który z pewnością znajdzie swoje grono odbiorców i zachwyci wiele osób miłujących taki gatunek. Ja już wiem, że taki gatunek niestety nie jest dla mnie.


  Sylwia Tylkowska  (7.03.2015)
Fanaberia to debiut, który chciałam przeczytać od bardzo dawna. Jednak dopiero teraz miałam do tego okazję.

Zazwyczaj nie czytam książek o takiej tematyce, ale coś mnie do niej przyciągało.

A może to tylko koszmar?Może kolejny raz śnię o kobiecie, której nie mogłem uratować?
Na okładce możemy przeczytać „Gratka dla fanów Stephena Kinga oraz mrocznych trzymających w napięciu thrillerów!”. Po czym niektórzy mogą stwierdzić, że to mrożąca krew w żyłach opowieść. Jednak niedokońca tak jest. Nie oglądam horrorów i czytając Fanaberię nie byłam przerażona. Więc z czystym sumieniem mogę polecić tę książkę osobom, które zazwyczaj nie lubią się bać.

Chociaż muszę przyznać, że czytając pewien fragment o godzinie 23, w którym odgłosy porównywane były do szczurów drążących w ścianie lub kobiecych paznokci o mały włos nie dostałam zawału serca. Całkowicie skupiłam się na czytaniu i w tym momencie o moją szybę uderzył kabel od Internetu. To był jedyny moment, w którym byłam przerażona.

Autor postanowił wprowadzić do powieści wątek miłosny, co bardzo mi się spodobało. Od pierwszego spotkania Doroty i Tomasza możemy zorientować się, że tę dwójkę połączy coś więcej niż tylko śledztwo. I tak też się stało.

Ostatnio w każdej czytanej przez mnie książce żeńskie bohaterki strasznie mnie irytują. I tak było też w Fanaberii. Dorota to bohaterka, której nie da się nie obdarzyć sympatią. Jednak potrafiła mnie zirytować. Stanęła przed lustrem i zaczęła wywód, jaka ona jest brzydka, a gdy Tomasz powiedział jej, że jest bardzo piękna ona na to „nie mów tak, to nie prawda”. Rozumiem, gdyby bohaterka była nieatrakcyjna, ale wcale taka nie była. Druga cechą, która mnie w niej wkurzała to niekonsekwencja. Pchała się tam gdzie nie trzeba, chociaż inni jej to odradzali, a potem mdlała i się trzęsła ze strachu.

Tomasz to przystojny i opiekuńczy mężczyzna. Skupia się na swojej pracy i nie odpuszcza dopóki nie zostanie ona wykonana. Jest miły, ale gdy ktoś mu podpadnie jest na tę osobę cięty i nie odpuszcza. I do tego jeszcze szarmancki wobec kobiet. Wlewa w siebie hektolitry kawy dziennie i wypala, co pięć minut papierosa. Naprawdę dziwię się, że ten bohater nie wylądował z tego powodu w szpitalu.

-Nasi kumple cię zabiją, ty….. (wyzwiska)!

-Tomasz Radziejowski, Sosnowa 22a, zapraszam
Jeżeli chodzi o postacie zjawy to wzbudzały we mnie smutek i litość. Jednak najczęściej odrazę i obrzydzenie. Moim zadaniem autor świetnie je przedstawił. Z istot tych wychodziły różne robactwa, z oczu płynęły różne mazie itp.

W życiu szukamy odpowiedzi, poszukując ich najbardziej zawiłych rozwiązań; przekupując odmęty logiki, szukamy uzasadnień dla tak w gruncie bezzasadnych rzeczy jak miłość, przyjaźń i śmierć



Dialogi były miejscami zabawne, ale często były też sztuczne. Gdy dwójka znajomych rozmawia ze sobą prawie w każdym zdaniu nie używa swoich imion tylko zwracają się do siebie bezpośrednio. A w powieści było tak często, co dla mnie było trochę sztuczne. Po za tym Dorota, co chwilę za wszystko dziękowała. W powieści powielał się pewien schemat słowny. Za każdym razem bohaterka mówiła „Tomasz dziękuję”, na co odzyskiwała odpowiedź, „Za co Dorota”. Tak było za każdym razem. Jakby nie mogła powiedzieć od razu za co jest mu wdzięczna.Ale to tylko taki drobiazg.

Podobno sny są projekcją naszych najbardziej ukrytych pragnień, czy wobec tego koszmary nie stanowią ekspresji naszych najgłębszych obaw i żalów?

Okładka jest bardzo mroczna i doskonale odzwierciedla to, co czytelnik otrzyma przewracając kolejne strony powieści. Jedyną wadą okładki jest odklejająca się folia.

Jeżeli chodzi o wątek śledczy to sprawców poznajemy szybko, ale przynajmniej jak dla mnie nie byli oni głównymi podejrzanymi. Śledztwo poprowadzone było wolno, ale co jakiś czasu czytelnik otrzymuje kawałek układanki, który zamiast przybliżać do rozwiązania jeszcze bardziej oddalał. Za to plus dla autora.

Autor nie tylko skupia się na wątku miłosnym, czy prowadzeniu śledztwa. W swojej powieści porusza takie tematy jak rytualne morderstwa dzieci, porwania, czy gwałty.

Fanaberia była przyczyną śmierci trzynaściorga dzieci, które miały przed sobą całe życie. „Rzeź niewiniątek” była jak najbardziej słuszną nazwą.

Za takie zakończenia zabija się pisarzy hahah. Nie cierpię tej niepewności, co dalej z głównym bohaterem. Chociaż przyznaję, że koniec był dobry.

Mimo kilku wad Fanaberia to udany debiut Łukasza Kotkowskiego. Miło spędziłam przy nim czas nie licząc mojej przygody z oknem hahah. Serdecznie wam ją polecam.

Dodaj własną recenzję